Nieprawdopodobieństwo

czyli udowodnione lub nie zjawiska, względnie cuda-niewida oraz inne przejawy aktywności obcych

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
nimfa bagienna
Demon szybkości
Posty: 5779
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
Płeć: Nie znam

Post autor: nimfa bagienna »

Parę lat temu dostałam schizy, że niebawem umrę. Przejęła się tym moja koleżanka Joanna i zaprosiła mnie na weekend do siebie, żebym nie siedziała sama w domu. Dzielnie zabawiała mnie przez cały weekend, spiła mnie, czytała mi na głos Moskwa - Pietuszki ze szczególnym uwzględnieniem rozdziału o koktejlach. Ogólnie fajnie było. W poniedziałek rano jedziemy do pracy autobusem. Koło nas dużo ludzi. Joanna pyta: 'I jak tam, lepiej ci? Nie wydaje ci się już, że umrzesz?' Ja nabieram tchu, żeby powiedzieć, że niestety nic się nie zmieniło. I w czasie, kiedy nabieram tego tchu, odzywa się stojący obok nas facet (około pięćdziesiątki, z wyglądu kulturalny, zadbany, czarna broda z siwymi paseczkami, płaszcz, teczuszka): 'O. A ja jestem Śmierć. Ja po panią jeszcze w tym roku nie przyjdę.' Autobus zatrzymuje się na przystanku, facet wysiada.
W tym momencie schiza mija mi jak ręką odjął.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.

Awatar użytkownika
Chosenone
Sepulka
Posty: 92
Rejestracja: pt, 12 paź 2007 20:49

Post autor: Chosenone »

Alfi pisze:Bramy do innych światów wycina się magicznym nożem, który sobie przywłaszczył niejaki Will Parry. Nie lubię gnojka, prawdę mówiąc.
Coś pokręciłaś! Magiczny nóż ma niejaki Harry Portier. Naciął nim sobie bliznę i się teraz chwali, że jakiś Vadermorth rzucił na niego Abrakadabrę.

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20007
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Will Parry na pewno ma magiczny nóż. Drugi tom Mrocznych materii Pullmana.

Edit: Nie jestem seksistą, zresztą może zmiana płci wiązałaby się z ciekawymi doznaniami... ale na razie w rubryce "Sex" mam literkę M.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Chosenone
Sepulka
Posty: 92
Rejestracja: pt, 12 paź 2007 20:49

Post autor: Chosenone »

Alfi pisze:Edit: Nie jestem seksistą, zresztą może zmiana płci wiązałaby się z ciekawymi doznaniami... ale na razie w rubryce "Sex" mam literkę M.
Ooo! Przepraszam bardzo za tą chamską próbę zmiany twojej płci, drogi panie Alfi.
Poniższe stwierdzenie jest fałszywe.
Powyższe stwierdzenie jest prawdziwe.

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20007
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Wspaniałomyślnie wybaczam.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Ebola
Straszny Wirus
Posty: 12009
Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
Płeć: Nie znam

Post autor: Ebola »

Chosenone pisze: Przepraszam bardzo za chamską próbę
Hm.
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!

Awatar użytkownika
Chosenone
Sepulka
Posty: 92
Rejestracja: pt, 12 paź 2007 20:49

Post autor: Chosenone »

Za to też pżepraszam. Rzebyźcie miały wincej pofoduf dla kturyh mialbym was pseprasac zostafilem fam kilka blendow :).
Poniższe stwierdzenie jest fałszywe.
Powyższe stwierdzenie jest prawdziwe.

Awatar użytkownika
Nakago
Fargi
Posty: 382
Rejestracja: śr, 09 sty 2008 22:06

Post autor: Nakago »

Zgubiliśmy kiedyś nożyczki. Biedna, nieszczęsna rodzina, jedna para nożyczek w domu i przepadły. Nigdzie ich nie było, z szufladą, w której zwykle były przechowywane, na czele. Po jakimś czasie - nożyczek nadal nie było - śniło mi się, że szukam owych nożyczek. W szufladzie, gdzie normalnie powinny być. I one tam są. Rano wstaję, wysuwam szufladę, wcześniej przeszukaną, zdawałoby się, dziesiątki razy, i są. Trochę głębiej, ale jednak. Nie ma to jak potęga podświadomości...
You can be anything you want to be
Just turn yourself into anything you think that you could ever be
("Innuendo", Queen)

Awatar użytkownika
Meduz
Cylon
Posty: 1106
Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59

Post autor: Meduz »

Ha, ale numer. Ja też miałem "przygodę" z nożyczkami. Przed wakacjami miałem w szufladzie takie fajne, duże nożyczki do wszystkiego;-D Kiedy po wakacjach wróciłem do domu, nożyczek nie było. Szukaliśmy ich wszędzie. Aż w końcu daliśmy sobie spokój i po jakimś czasie kupiliśmy inne, trochę mniejsze nożyczki. Po jakiś dwóch tygodniach, szukając czegoś, zajrzałem do szuflady, w której były nowe nożyczki i zdębiałem. Stare nożyczki leżały obok nowych. Zupełnie nie wiem, jak to wytłumaczyć;-D

Acha, mieszkamy tylko we dwoje. I nikt nam nie mógł tych nożyczek podrzucić.
Meduz Kamiennooki

- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?

Awatar użytkownika
Hipolit
Klapaucjusz
Posty: 2070
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:09

Post autor: Hipolit »

W latach słusznie minionych byłem, z pewnych względów posiadaczem pary porządnych, skórzanych, ocieplanych rękawiczek, niedostępnych wówczas w sklepach. Ponieważ ja organicznie nie lubię nosić takowych (posiadałem je z pewnych konkretnych, niezależnych ode mnie powodów), rękawiczek w zimie używała moja małżonka. Wielkośc dłoni mamy zbliżoną, więc problemu wielkiego nie było. Razu pewnego, moja Najdroższa przychodzi rano i mówi, że przeszukała szafkę (nie mieliśmy ich wiele, jak to młode małżeństwo) i rękawiczek nie znalazła. Po naszym powrocie z pracy, przeszukaliśmy dokładnie wszelkie dostępne schowki i miejsca - bez rezultatu. Ponieważ rękawiczki mieć musiałem, a małzonka potrzebowała - udałem się do pewnego magazynu, gdzie po wypełnieniu kilograma papieru i wpłacie odpowiedniej kwoty - otrzymałem nowe rękawiczki. Po powrocie do domu, uroczyście przekazałem nowe rękawiczki małżonce, która położyła je do szuflady. Prosto na te stare, które leżały sobe spokojnie i bezczelnie śmiały się z nas.

P.S.
Klucze do mieszkania znalazłem kiedyś w lodówce.
Pozdrawiam
Hipolit
Navigare necesse est, vivere non est necesse

Awatar użytkownika
Karola
Mormor
Posty: 2032
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 23:07

Post autor: Karola »

Też mi ginęły kilka razy różne przedmioty, które potem znajdowały się tam, gdzie być powinny i gdzie z pewnością ich szukałam dokładnie i starannie.
Moja babcia, potem matka mówiły: "diabeł ogonem nakrył".
Ja twierdzę, że owe przedmioty przez jakiś czas istniały w równoległej przestrzeni, potem zostały przeze mnie samą zwrócone mi tutaj - widocznie tam ich potrzebowałam bardziej (może nie zdążyłam kupić? Albo przedmioty z równoległej przestrzeni poszły do przestrzeni jeszcze 'równoległejszej'? Nie wnikałam nigdy w to za głęboko...).
Przychylam się też do zdania przyjaciela, który twierdzi, że Matrix się trochę pogubił i źle nałożył obraz.
Indiana Jones miał brata. Nieudacznika rodem z Hiszpanii. Imię brata nieudacznika brzmiało Misco. Misco Jones.

Awatar użytkownika
inatheblue
Cylon
Posty: 1013
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37

Post autor: inatheblue »

Ale założę się, że nigdy nie zgubiłaś makreli...
W czwartek kupiłam w pracy wędzoną rybę, którą owinęłam w torebkę foliową, włożyłam do lodówki "spożywczej" (w niespożywczej w laboratorium lepiej nic takiego nie chować) i zostawiłam z zamiarem zabrania do domu.
W piątek rano przychodzę do pracy i koleżanka od razu leci do mnie z jakąś sprawą. Otóż, czy to jest moja ryba, bo cała lodówka teraz śmierdzi wędzonką, włączając śmietankę do kawy i wodę do picia? Kurczę... makrela.
Owinęłam w cztery torebki, żeby nie zaśmiardło i żebym mogła wynieść wieczorem do domu.
Koniec tej historii był taki, że zapomniałam o niej w piątek i zapomniałam w poniedziałek. Została do wtorku, kiedy skapitulowałam i wyrzuciłam ją do kosza, podejrzaną już o niejadalność. A makrela zrobiła się w labie przysłowiowa.

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

Kobieto małej wiary!! :P

Wędzona makrela w lodówce wytrzymuje spokojnie o wiele dłużej niż te kilka dni, które tam spędziła. ;)

A aromat? No cóż. Folia spożywcza nie zatrzyma. Lepsze są pojemniki hermetyczne z grubego pp czy pe.
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
savikol
Fargi
Posty: 407
Rejestracja: pn, 27 mar 2006 08:04

Post autor: savikol »

Laboratoryjne lodówki to bardzo ciekawy temat! Co się w nich wyprawia, to jest dopiero nieprawdopodobne. Ja tam zawsze podchodzę do lodówek w labie z pewną dozą nieśmiałości. Zdarzało mi się otwierać je w masce p-gaz na gębie, tak by nie paść trupem od oparów wydobywających się z rozszczelnionych, zapomnianych butelek. Nie jeden naukowy „mędrzec” z rozbrajającą beztroską ładuje do lodówy prekursory gazów i o nich zapomina. Na polibudzie, jedna taka lodówka zamieniła się dzięki temu w bombę zapalającą i puściła z dymem całe piętro. Zresztą u mnie w robocie była bardzo podobna sprawa. Zawartość lodówki wyleciała w powietrze. Wyrwało jej drzwi z zawiasami, a ogień pożarł całe laboratorium. Całe szczęście nikomu nic się nie stało. Osoby odpowiedzialne za umieszczenie w niej substancji wybuchowej zostały rychło awansowane (to stara, polska tradycja, by największe szkodniki przesuwać w górę).
W wracając do tematu wątku, to mam też niesamowitą historię. Jeden z doktorantów czyszcząc lodówkę znalazł w niej zapomnianą próbkę, którą umieścił tam dwa lata wcześniej. W buteleczce pływały tajemnicze kryształki. Na podstawie notatek, koleś odtworzył co to prawdopodobnie jest, wyizolował kryształy i poddał je badaniom. Okazało się, że otrzymał w ten sposób całkowicie nowy związek chemiczny, o niemożliwej budowie. Zgodnie z teorią związek o takiej strukturze powinien być niestabilny i ulegać natychmiastowemu rozpadowi, a tym bardziej nie miał prawa utworzyć kryształów. Pamiętam zachwyt profesora (szefa zakładu), gdy nam pokazywał model tej cząsteczki. To było nie byle jakie odkrycie, podważające ustalone już regułki i prawa. Z tego co wiem powstał o tej cząsteczce artykuł i oczywiście znalazła się w doktoracie.
Taaak, tajemnicze, złe i groźne, laboratoryjne lodówki.

Anamaria
Pćma
Posty: 269
Rejestracja: czw, 24 sty 2008 20:09

Post autor: Anamaria »

No to kolej na mnie i na moje boskie przyjaciółeczki ;)

Wszystko wydarzyło się na dwudniowej wycieczce szkolnej (brzmi klasycznie ;-))). Wzięłyśmy sobie 4osobowy pokój, taki przedzielony na dwa mniejsze i olbrzymią łazienkę. Wieczorem przyczłapałyśmy sobie wszystkie do naszej połówki pokoju i usiadłyśmy na moim łóżku. No i oczywiście zaczęłyśmy opowiadać sobie straaszne historyjki, z horrorów rodem wzięte.Jedna z nas, Jagódka, zaczęła opowiadać coś w stylu filmu "Ring", no i w sąsiednim pokoju mój telefon zaczął buczeć. Później sobie rozmawiamy, a tu pewnym momencie świst. Zaczęłyśmy to tłumaczyć, że jak to tak, że nam się coś przesłyszało, że to niemożliwe. No i nagle wszystkim zachciało się do toalety. Same bałyśmy się pójść, więc chodziłyśmy po dwie. I ja, wracając do łóżka, ujrzałam kopertę. Podniosłam ją, otworzyłam, a w środku nie było nic. Pusta koperta, tuż przy drzwiach. To ona tak świsnęła. Szok.
Spojrzałyśmy na zegarek, była godzina 12:23. (1+2=3 2+3=5 35)
Mieszkałyśmy w pokoju nr. 35.
Dodałyśmy liczbę liter w naszych imionach i nazwiskach. Wyszło 35.
Do rana nie spałyśmy.
Ok godziny 10 odwiedzili nas znajomi. Byli ubrani w zwykłe bluzy, z napisami. Po dodaniu liczby literek na naszych bluzach wyszło 35.

TRAUMA pozostała ;)
The goose drank wine
The monkey chewed tobacco on the streetcar line
The line broke, the monkey got choked
And they all went to heaven in a little rowboat

ODPOWIEDZ