Naukowe problemy przy pisaniu SF
Moderator: RedAktorzy
- No-qanek
- Nexus 6
- Posty: 3098
- Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Prostota górą, jednak czasem dla urozmaicenia sobie życia ludzie wolą pojechać z Goleniowa do Szczecina przez Chiny ;)
------------
Spotkałam się w pewnej historii sf z takim zdaniem:
"Latarka wykorzystuje zasilanie transferu statycznego, dlatego nie trzeba w niej zmieniać baterii".
Czyli po prostu latarka świeci bez przerwy.
I pytania: Czy to jest możliwe? Czy istnieją współcześnie takie latarki? Czy przy tym transferze statycznym chodzi o układ statyczny?
Osobiście rozumiem to, jako wykorzystywanie (transfer) energii z urządzeń stacjonarnych na matrycę czy jakąś płytkę absorbującą latarki i jej przetwarzanie, czyli coś jak bateria słoneczna.
------------
Spotkałam się w pewnej historii sf z takim zdaniem:
"Latarka wykorzystuje zasilanie transferu statycznego, dlatego nie trzeba w niej zmieniać baterii".
Czyli po prostu latarka świeci bez przerwy.
I pytania: Czy to jest możliwe? Czy istnieją współcześnie takie latarki? Czy przy tym transferze statycznym chodzi o układ statyczny?
Osobiście rozumiem to, jako wykorzystywanie (transfer) energii z urządzeń stacjonarnych na matrycę czy jakąś płytkę absorbującą latarki i jej przetwarzanie, czyli coś jak bateria słoneczna.
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
To co na Wikipedi nazywają układem statycznym jest specyficznym pojęciem z zakresu teorii układów sterowanych. Raczej się czegoś takiego nie nazywa "układem ststycznym" bez zaznaczenia, że chodzi tu o teorię sterowania. Układ statyczny to taki którego interesujące nas parametry nie zmieniają się w czasie. Po prostu. Latarka w której nie trzeba zmieniać baterii to na przykład częstostosowana na statkach, czy budowach "kablówka". Czyli po prostu lampka na kablu :P Rozwodzenie się nad sposobem zasilania latarki, jak ten zacytowany fragment, zdaje mi się, jest klasycznym bełkotem. Intelektualnym nie bardzo. Natomiast widziałem kiedyś latarkę na baterie słoneczne. Jak stwierdziliśmy z drem Barwińskim, najpewniej słu ona do sprawdzenia, czy krowa nie dostała skrętu kiszek. W opisie działania latarki wyraźnie było zaznaczone, że działa ona TYLKO jak baterie są oświetlone światłem słonecznym. Znaczy na pastwisku jeden świeci krowie w pysk, a drugi patrzy (podnosząc ogon) czy widać światło. Tak mi się zdaje. Chyba zabawniejsze niż "transfer statyczny".
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Poszukam w google i poczytam o niej na sieci, chyba że ktoś wyjaśni w jednym zdaniu sposób jej działania :)Latarka w której nie trzeba zmieniać baterii to na przykład częstostosowana na statkach, czy budowach "kablówka". Czyli po prostu lampka na kablu :P
Jednak rozumiem, że skoro jest kabel, to musi być i gniazdko. A mnie chodzi o przenośną latarkę kieszonkowa.
Ten bełkot chcę zachować wyłącznie dla siebie, czyli wiedzieć, jak ów latarka działa. Nie będę przecież pisać o czymś w opowiadaniu, czego nie rozumiem. Jednak zdanie, że "Krzysiek zszedł do kopalni z latarką, która się wiecznie pali", wydaje się być bardzo ubogie. Jakby autor szedł na łatwiznę, maskując swoją niewiedzę. Niektórzy czytelnicy chcieliby z pewnością rozumieć, jak coś działa. Można więc sypnąć jakimś prymitywnym, wesołym wyjaśnieniem w narracji bądź dialogu.Rozwodzenie się nad sposobem zasilania latarki, jak ten zacytowany fragment, zdaje mi się, jest klasycznym bełkotem. Intelektualnym nie bardzo.
Mam lampę solarną na energię słoneczną, która podobno wystawiona na słońce ładuje baterie, ale taka z niej lampa solarna, że po 3 dniach nieprzerwanego świecenia, trzeba w niej wymieniać paluszki cynkowo-kadmowe :]Natomiast widziałem kiedyś latarkę na baterie słoneczne. Jak stwierdziliśmy z drem Barwińskim, najpewniej słu ona do sprawdzenia, czy krowa nie dostała skrętu kiszek. W opisie działania latarki wyraźnie było zaznaczone, że działa ona TYLKO jak baterie są oświetlone światłem słonecznym. Znaczy na pastwisku jeden świeci krowie w pysk, a drugi patrzy (podnosząc ogon) czy widać światło. Tak mi się zdaje. Chyba zabawniejsze niż "transfer statyczny".
/E: dopisałam zdanie.
- Meduz
- Cylon
- Posty: 1106
- Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59
- ja bym napisał owa latarka lub ów latarek. A tak nie wiem, czy żartujesz, czy błąd popełniasz.Ten bełkot chcę zachować wyłącznie dla siebie, czyli wiedzieć, jak ów latarka działa.
- jak sama napisałaś "niektórzy czytelnicy". A większość w ogóle nie zwróci na to uwagi. Konwencja sf czy fantasy tłumaczy się sama przez się. Jak w sf latarka pali się nieskończenie to pewnie ma nuklearne baterie czy coś podobnego, a jak w fantasy (pewnie jakiś krasnolud ją wymyślił, do pracy w kopalni) to czary za tym stoją. I wszystko.Niektórzy czytelnicy chcieliby z pewnością rozumieć, jak coś działa.
Tak samo, jak piszesz, że statek był na napęd fotonowy, to nie tłumaczysz tego w ogóle, albo krótko i przystępnie, bo większość czytelników nieobznajomiona z techniką jest. I chcą akcji, akcji i jeszcze raz akcji. To znaczy chcą aby się działo dużo i najlepiej, żeby się bili i strzelali (jak był wyjaśnił mi kiedyś jeden z czytelników, kiedy spytałem, co ma na myśli pisząc: "więcej akcji").
EDIT: Literówki
Ostatnio zmieniony pn, 03 gru 2007 19:03 przez Meduz, łącznie zmieniany 1 raz.
Meduz Kamiennooki
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Kiedyś, w bujnych czasach mojej zamierzchłej młodości, popełniłem z kolegą scenariusz do drukowanego w RELAXIE komiksu "Najdłuższa Podróż". Mieliśmy pomysł na całą serię, Rosiński gotów był to rysować, więc zaczęliśmy się rozglądać za wydawcą. Trafiliśmy do "Naszej Księgarni" której szefem był wtedy niejaki Przyrowski, Zbigniew zresztą. Przyjął nas i owszem, wysłuchał, a potem zadał pytanie. Godzi się powiedzieć, ż bohaterowie naszego komiksu wyprawiają się w przeszłość pojazdem, który roboczo nazwaliśmy chronomobilem (nazwę wymyślił niejaki Korewicki). Pan Przyrowski zapytał: "Na jakiej zasadzie działa ten wasz pojazd, panowie?". Spojrzeliśmy nań jak na idiotę, po czym kolega chrząknął i odpowiedział: -" Proszę pana, gdybyśmy to wiedzieli, nie rozmawialibyśmy z panem, tylko odbieralibyśmy teraz Nobla". Czytelnicy, którzy chcą wiedzieć, jak działa wieczna latarka, czy miecz świetlny, są jak ów pan P. i tak należy ich traktować.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- Meduz
- Cylon
- Posty: 1106
- Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59
ElGeneral! Napisałeś lepiej to, o czym ja pomyślałem. Bravo! ;-)
A swoją drogą to widziałem ten komiks i czytałem go;-) Był, o ile się nie mylę, w Relaxie;-)
Popraw mnie, jeśli się mylę - wyprawa odbywa się do epoki dinozaurów. Statek-matka jest w postaci ogromnej kuli. A pojazdy do penetracji to takie duże, obłe mydelniczki z kulą na końcu. Ta kula to był napęd. Bohaterowie noszą kombinezony. I coś tam coś tam.. pamięć mam dobrą, ale krótką;-)
A swoją drogą to widziałem ten komiks i czytałem go;-) Był, o ile się nie mylę, w Relaxie;-)
Popraw mnie, jeśli się mylę - wyprawa odbywa się do epoki dinozaurów. Statek-matka jest w postaci ogromnej kuli. A pojazdy do penetracji to takie duże, obłe mydelniczki z kulą na końcu. Ta kula to był napęd. Bohaterowie noszą kombinezony. I coś tam coś tam.. pamięć mam dobrą, ale krótką;-)
Meduz Kamiennooki
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Owszem, Meduzie. Mieliśmy jeszcze z kolegą pomysły na wyprawę trojki bohaterów do Atlantydy, Egiptu Cheopsa i tak dalej, ale nie wyszło. Z komiksów popełniłem jeszcze scenariusz do "Spotkania" w pierwszym numerze RELAXU. Pomysł był mój, scenariusz napisał kolega i podpisaliśmy to Ryan Asars. "An" i "AS" w tej ksywie, to ja.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
Jeśli chodzi o kablówkę to obawiam się, że wygoogla się tiwi. A na wszelki wypadek informuję, że chodzi o zupełnie zwykłą latarkę podłączoną za pomocą kabla do sieci. Coś takiego zwie się handlowo lampą warsztatową i za pomocą tego podświecają sobie mechanicy samochodowi w(e) warsztatach, często będąc w kanale.
- Meduz
- Cylon
- Posty: 1106
- Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59
Coś mi ten tytuł mówi. Widocznie jakem młodym czytelnikiem "Relaxu" był, widocznie wpadł mi w ręce także Twój komiks;-D No, no... kto by pomyślał? Ciekawe, kogo jeszcze można spotkać na takim forum? Papcio Chmiel tu chyba nie zagląda?;-D
Meduz Kamiennooki
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Pomyłka. Ale na szczęście mój drugi Anioł Stróż czuwa ;) (bo stanowisko pierwszego jest zajęte przez Sachiela). Na tych "ówkach" dość często się walę jednak...Meduz pisze:- ja bym napisał owa latarka lub ów latarek. A tak nie wiem, czy żartujesz, czy błąd popełniasz.Ten bełkot chcę zachować wyłącznie dla siebie, czyli wiedzieć, jak ów latarka działa.
Jeśli ktoś pisze o jakimś wymyślonym przez siebie wynalazku, powinien napisać o nim w taki sposób, by czytelnik nie drapał się w głowę. Małgorzata (chyba) pisała na ten temat na Warsztatach. Czasem drażni mnie to, że gdy czytając jakąś książkę, muszę sięgać po słownik, bo nie rozumiem arcyrzadkiego, technicznego słowa.
Tak samo, jak piszesz, że statek był na napęd fotonowy, to nie tłumaczysz tego w ogóle, albo krótko i przystępnie, bo większość czytelników nieobznajomiona z techniką jest. I chcą akcji, akcji i jeszcze raz akcji. To znaczy chcą aby się działo dużo i najlepiej, żeby się bili i strzelali (jak był wyjaśnił mi kiedyś jeden z czytelników, kiedy spytałem, co ma na myśli pisząc: "więcej akcji").
Co z tego, że napiszę: "Jack usiadł przy kapripodzie", skoro czytelnik nic z tego nie zrozumie? Jeśli napisze się "Jack usiadł przy kapripodzie - prawnuku poczciwych komputerów", będzie już bardziej jasno, obrazowo i ciekawie.
Podobnie jest z propanatorem (by Xiri), napojem zawierającym wysokoenergetyczne nanokapsułki pokarmowe, które osadzają się na ścianach jelita w pobliżu kosmków i zużywane są w miarę potrzeb organizmu. Zażycie probówki propanatora umożliwia niejedzenie przez miesiąc. To cholernie przydaje się w penetracji jakichś dziewiczych, pustynnych planet, gdy brakuje pokarmu. Niejeden czytelnik mógłby się zainteresować tym biowynalazkiem i chciałby mieć pojęcie, o co w tym wszystkim chodzi. Ja zaliczam się właśnie do takich czytelników. Nie muszę znać wszystkiego po fachowemu, ale wiedzieć mniej więcej, jak coś funkcjonuje.
Dużo strzelania i akcji to też źle - ludzie mogą narzekać wówczas, że czytają literacką wersję gry komputerowej. Osobiście nie mam nic do takiego sposobu prowadzenia akcji, ale autor nie pisze pod siebie. Musi postarać się dogodzić jak największej liczbie osób.
Ale dobra, znów schodzimy z pułapu.
Ma ktoś może jeszcze jakieś pomysły odnośnie baterii wiecznie palącej się, przenośnej latarki? Pamiętam z „Czerwonej Planety”, że bateria atomowa starcza na osiem miesięcy w przypadku robota (słynna Emmy). Zatem w latarce działałaby znacznie dłużej.
- Meduz
- Cylon
- Posty: 1106
- Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59
- to jest tylko pomysł autora, który (ten pomysł, nie autor) nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Przecież nikt nie zbudował atomowej latarki. A teoria i praktyka mogą sie różnić diametralnie. To, co możliwe w teorii, w praktyce może nie działać. Ale w powieści czy opowiadaniu może;-)Ma ktoś może jeszcze jakieś pomysły odnośnie baterii wiecznie palącej się, przenośnej latarki? Pamiętam z „Czerwonej Planety”, że bateria atomowa starcza na osiem miesięcy w przypadku robota (słynna Emmy). Zatem w latarce działałaby znacznie dłużej.
- to se ne da! To chciejstwo autora i dydaktyzm straszliwy oraz pójście po najmniejszej linii oporu. Czytelnik nie jest idiotą. A jak jest ciekawy, czy to, co autor opisuje może działać i jak działa, to sobie szuka. Książka nie tylko ma bawić, ale pobudzać do myślenia. Autor powinien napisać tekst tak, aby czytelnik domyślił się czym jest "kapripod" po opisie jego działania czy sposobie wykorzystania przez bohatera.Co z tego, że napiszę: "Jack usiadł przy kapripodzie", skoro czytelnik nic z tego nie zrozumie? Jeśli napisze się "Jack usiadł przy kapripodzie - prawnuku poczciwych komputerów", będzie już bardziej jasno, obrazowo i ciekawie.
- wszystko pięknie, ale (mimo, że nie jestem biologiem) wydaje mi się, że jeśli cokolwiek znajdzie się w pobliżu kosmków jelitowych to zostanie wchłonięte przez organizm albo wydalone. Po drugie, ile surowców energetycznych może się znaleźć w nanokapsułce? Co masz na myśli pisząc napój wysokoenergetyczny?propanatorem (by Xiri), napojem zawierającym wysokoenergetyczne nanokapsułki pokarmowe, które osadzają się na ścianach jelita w pobliżu kosmków i zużywane są w miarę potrzeb organizmu. Zażycie probówki propanatora umożliwia niejedzenie przez miesiąc. To cholernie przydaje się w penetracji jakichś dziewiczych, pustynnych planet, gdy brakuje pokarmu.
- ja uważam, że jest to niemożliwe przy jakimkolwiek poziomie techniki. Sensowniejsze byłyby zwykłe kapsułki energetyczne, które zawierałyby wszystkie niezbędne mikroelementy potrzebne do funkcjonowania organizmu.Nanometr (nm) - jednostka długości miliard razy mniejsza od metra: 1 nm = 1000 pm = 0,001 μm = 0,000 000 001 m = 10−9 m.
EDIT:
SF czyli science fiction zawiera w nazwie człon nauka. Czyli musisz pisać o czymś, co teoretycznie jest możliwe z punktu widzenia nauki. A nanokapsułki IMHO nie wydają się możliwe z logicznego punktu widzenia.
Ostatnio zmieniony wt, 04 gru 2007 10:25 przez Meduz, łącznie zmieniany 3 razy.
Meduz Kamiennooki
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
W kwestii latarki są dwa techniczne zagadnienia do rozwiązania. Pierwsze, lub drugie, emisja światła. Współczesne źródła mają max sprawności ok 20 %. Czytałem o sodówkach o sprawności ~ 38%. I jest trop, podobno już dawno wyduszono ze złącz półprzewodnikowych laserujących w pobliżu 70% w temperaturach ciekłego azotu. Sprawa druga: zasilanie. Coś sprytnego. Współcześnie budopwane silniki Stirlinga pracują przy różnicy temperatur ok 7 stopni C (lub Kelwina). Zwróć uwagę, że w przypadku temperatury kosmosu (ok 3 kelwinów) sprawność takiego silnika będzie taka jak bardzo dobrego silnika spalinowego.
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Właśnie o tym piszę.Meduz pisze: to se ne da! To chciejstwo autora i dydaktyzm straszliwy oraz pójście po najmniejszej linii oporu. Czytelnik nie jest idiotą. A jak jest ciekawy, czy to, co autor opisuje może działać i jak działa, to sobie szuka. Książka nie tylko ma bawić, ale pobudzać do myślenia. Autor powinien napisać tekst tak, aby czytelnik domyślił się czym jest "kapripod" po opisie jego działania czy sposobie wykorzystania przez bohatera.
1. Właśnie stąd mój pomysł na taką lokalizację, bowiem z kosmków jelitowych wchłaniane są do krwi niezbędne składniki. Dlaczego nie są wchłaniane od razu? To już technologia obcych. Zagnieżdżają się w ściankach (przyssawki, haczyki, kleje molekularne - do wyboru) i „wiedzą”, kiedy jeden z nich powinien ulec aktywacji, rozpuścić otoczkę i wylać zawartość do naczyń. Integrują się w pewnym stopniu z organizmem i odbierają sygnały.- wszystko pięknie, ale (mimo, że nie jestem biologiem) wydaje mi się, że jeśli cokolwiek znajdzie się w pobliżu kosmków jelitowych to zostanie wchłonięte przez organizm albo wydalone. Po drugie, ile surowców energetycznych może się znaleźć w nanokapsułce? Co masz na myśli pisząc napój wysokoenergetyczny?
2. Struktura tego wygląda tak: masz probówkę o pojemności, załóżmy, 300 ml z propanatorem (propanator to płyt), a wewnątrz pływają kapsułki. Ich liczbę można sobie wyobrazić
Ten „nano” odebrałeś w sensie dosłownym... ale można też tak - za pomocą miary. Chodziło mi o coś mikroskopijnego, czego nie widać gołym okiem. Wielkości pierwotniaka albo bakterii.Nanometr (nm) - jednostka długości miliard razy mniejsza od metra: 1 nm = 1000 pm = 0,001 μm = 0,000 000 001 m = 10−9 m.
- ja uważam, że jest to niemożliwe przy jakimkolwiek poziomie techniki. Sensowniejsze byłyby zwykłe kapsułki energetyczne, które zawierałyby wszystkie niezbędne mikroelementy potrzebne do funkcjonowania organizmu.
One zawierają [kapsułki] wszystkie niezbędne składniki w upchanej, skondensowanej i nanometrowej formie.
To nie mój pomysł. To pomysł kosmitów. A kosmitom wolno, bo jak się już przyjęło, są od nas bardziej zaawansowani technologicznie i mądrzejsi :)SF czyli science fiction zawiera w nazwie człon nauka. Czyli musisz pisać o czymś, co prawdopodobnie jest możliwe z punktu widzenia nauki. A nanokapsułki IMHO nie wydają się możliwe z logicznego punktu widzenia.
/E:
Przyjmijmy, że latarka ma funkcjonować w atmosferze.baron13 pisze: W kwestii latarki są dwa techniczne zagadnienia do rozwiązania. Pierwsze, lub drugie, emisja światła. Współczesne źródła mają max sprawności ok 20 %. Czytałem o sodówkach o sprawności ~ 38%. I jest trop, podobno już dawno wyduszono ze złącz półprzewodnikowych laserujących w pobliżu 70% w temperaturach ciekłego azotu. Sprawa druga: zasilanie. Coś sprytnego. Współcześnie budopwane silniki Stirlinga pracują przy różnicy temperatur ok 7 stopni C (lub Kelwina). Zwróć uwagę, że w przypadku temperatury kosmosu (ok 3 kelwinów) sprawność takiego silnika będzie taka jak bardzo dobrego silnika spalinowego.
Czytałam (Wiedza i Życie?), że wymyślono jakieś głowice, które nakłada się na ściany i one „komunikują się” między sobą tak, że nie potrzebują kabli. Takie jakby zasilające bezprzewodówki, zasilające urządzenia. Latarka mogłaby w sumie czerpać energię z czegoś takiego.
- Meduz
- Cylon
- Posty: 1106
- Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59
-Xiri, napisałaś nano, wobec czego każdy jako tako znający technikę czytelnik odniesie się do znaczenia słowa nano. Jeśli kapsułki są większe, to użyj innego słowa.Ten „nano” odebrałeś w sensie dosłownym... ale można też tak - za pomocą miary. Chodziło mi o coś mikroskopijnego, czego nie widać gołym okiem. Wielkości pierwotniaka albo bakterii.
Technologie obcych, jeśli opierają się na tych samych zasadach fizyki, które rządzą naszym wszechświatem, też muszą mieć uzasadnienie naukowe. W większości powieści o obcych, używają oni zaawansowanych narzędzi, broni, ale ludzie na ogół wiedzą lub przypuszczają, na jakiej zasadzie działają te urządzenia.
Stwierdzenie, że "To już technologia obcych." jest po prostu kolejnym przykładem chciejstwa autora i pójściem na skróty.
A apropo latarki, to mogłaby być na mikrofale. Nadajnik mikrofal znajdował by się gdzieś niedaleko użytkownika latarki: transporter, statek, baza lub satelita. Przy czym tu tez mamy pewne ograniczenia - zasięg, przeszkody terenowe. No i dochodzi kwestia kosztów i opłacalności takiego przedsięwzięcia. Nie prościej załadować do latarki nową generację baterii (np. Durasell) plus baterie słoneczne lub baterie chemiczno-biologiczne?
Meduz Kamiennooki
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?