Dziękuję, Yuki :)
FTSL
F 50 i 6
Moderator: RedAktorzy
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Ja się dopiszę - może poniewczasie, ale zawsze. Z braku czasu wreszcie sobie druknąłem dział literatury z numeru 56. Najlepsze opowiadanie, wzruszyłem się, jeżeli kopnie mnie zaszczyt spotkać Autora osobiście, niezwłocznie kopnę się kupić kapelusz, żeby go przed nim uchylić: Adam Cebula "Klątwa pierwszej gwiazdki". Absulutna, bezapelacyjna, bezkonkurencyjna, bezdyskusyjna BOMBA!
S-F w stylu klasycznym, spode drzwi dobiegał leciutki aromat lemizmatyczny. Na początku trochę się przestraszyłem, że takie długie, prawie mikropowieść. Ale po kilku akapitach wsiąkłem na amen (dla ateistów: do imentu). Niech ten tekst pozostanie po wiek wieków w czeluściach Internetu, żeby wszem vobiscum wrzdy postronnym wiadomo było, że Polacy nie gęsi i swój dorobek kulturalny mają. A za lat -dziesiąt, jakiś doktorant napisze wnikliwą pracę polonistyczną "Wątki autobiograficzne a dydaktyzm w utworach Adama Cebuli".;-)
Naprawdę się wzruszyłem przy lekturze. BRAWO!
S-F w stylu klasycznym, spode drzwi dobiegał leciutki aromat lemizmatyczny. Na początku trochę się przestraszyłem, że takie długie, prawie mikropowieść. Ale po kilku akapitach wsiąkłem na amen (dla ateistów: do imentu). Niech ten tekst pozostanie po wiek wieków w czeluściach Internetu, żeby wszem vobiscum wrzdy postronnym wiadomo było, że Polacy nie gęsi i swój dorobek kulturalny mają. A za lat -dziesiąt, jakiś doktorant napisze wnikliwą pracę polonistyczną "Wątki autobiograficzne a dydaktyzm w utworach Adama Cebuli".;-)
Naprawdę się wzruszyłem przy lekturze. BRAWO!
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- Hitokiri
- Nexus 6
- Posty: 3318
- Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
- Płeć: Kobieta
Odświeżę stary temat, albowiem czytam siostrze bajeczkę na dobranoc - Nekromantę z następnej wioski. Obie kwiczymy ze śmiechu, a Marta aż musi się chować pod poduszką, żeby nas z drugiego pokoju mama nie usłyszała. Marta ma jeszcze pytanie do Colemana - czy dupczone indianki mają grypę?*
*tak spytała, przysięgam!
EDiT:
Małe doprecyzowanie.
*tak spytała, przysięgam!
EDiT:
Małe doprecyzowanie.
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
- Migor
- Pćma
- Posty: 243
- Rejestracja: sob, 06 paź 2007 15:33
- Płeć: Mężczyzna
Hehe korci mnie, żeby dalej pociągnąć ten temat, ale obawiam się, że Coleman, nie byłby zadowolony... Pohamuję się więc.Dabliu pisze:A może chociaż chorą na grypę? ;)Coleman pisze:Przyznam sie szczerze, nie mam pojecia. W zyciu nie dupczylem Indianki.
Zna ktoś jakieś książki fantasy... ,w których jest coś o roztrojeniu, bądź rozdwojeniu jaźni? Byłbym niezmiernie wdzięczny... i może nawet wynagrodziłbym jedną Indianką z haremu :]
krok po kroku
- Millenium Falcon
- Saperka
- Posty: 6212
- Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27
- Q
- Baron Harkonnen
- Posty: 4132
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
F 50 i 6
Przyznam z dużym opóźnieniem, że jestem dużym fanem tego opowiadania. Taki Pirx i Tichy w jednym, bo kosmiczny hard SF realizm o staroświeckim zabarwieniu przechodzi w niezgorszy odjazd.Gorgel-2 pisze:Uchchachałem się opowiadaniem A. Cebuli.
Wszystko w nim jest -- space opera, bohaterski astronauta, dziewczę niewinne, ratowanie Ziemi, kot i gwiazdka, pirxowato nieco, przypominają się też opka z pulpowych pism SF z lat '50, czyli bardzo duży plus :-).
Kosmonauta zresztą to jest b. nośny symbol (i dlatego w "StarTreku" np. użyty do przyglądania się modelom społecznym, choć tam Kosmos - jak wiemy - załgany od A do Z ;) ), bo doskonale świadom, że Wszechświat nie jest dlań (a przeciwnie zabić go może); nie-kosmonautom do tego faktu odczucia co najmniej upału dużego czy burzy solidnej trza, a niektórym i pandemii za mało. Dwa: nie jest u siebie, a przyglada się - jako rzekłem - z dystansem (i, jak się nazywa Pirx czy Zgrzybiały, nawyk ten i na Ziemi mu pozostaje ku pożytkowi czytelników). Trzy, buduje sobie swój mały świat, choćby w łupinie sateloidu urodziny idiotycznie opijając. Wreszcie, paradygmatem naukowym kieruje się choćby z musu, no i poddać się nie może, bo poddanie w tych warunkach - śmierć.
Dawanie kosmonautów na sztandary (po obu stronach kurtyny) b. mądre było, to jest - jako symbol - creme de la creme Ohydków (co zresztą literacko widać - poza w/w przykładami - choćby w "Jeźdźcu na pochodni"). Dobrze więc, że baron ten sztandar z szafy choć na chwilę wyciągnął.
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas