F 50 i 6
Moderator: RedAktorzy
- Harna
- Łurzowy Kłulik
- Posty: 5588
- Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14
Jak może mieć wątpliwości, skoro pterodaktyle tu i ówdzie z drzew zwisają? :-) To tak, jakby wątpił w istnienie wiewiórek-demonów. Boh!...Nivak pisze:Skoro celofyzy nie istnieją, to pterodaktyle też nie, a recenzent nie ma co do ich istnienia wątpliwości
BTW, Nivak, zdekoloryzuj sobie sygnaturkę — patrz punkt 11.
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
- Czarownica
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 1495
- Rejestracja: pn, 14 sie 2006 20:48
Albo zagajników:)))))Harna pisze:Jak może mieć wątpliwości, skoro pterodaktyle tu i ówdzie z drzew zwisają? :-) To tak, jakby wątpił w istnienie wiewiórek-demonówNivak pisze:Skoro celofyzy nie istnieją, to pterodaktyle też nie, a recenzent nie ma co do ich istnienia wątpliwości
<gollum bunny mode on> Świeże mięsssko, hyhyhyhy... Dopsie, dopsie... >:-] Tak, tak, trzeba pisssać, wysssyłać, tak, tak, trzeba, rozwijać sssię, tak, tak... Bałdzo dopsssie, ssskarby, dopsssie... <gollum bunny mode off> - by Harna
- Ika
- Oko
- Posty: 4256
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26
Za to co do istnienia i występowania tych pierwszych nie tylko recenzent sam autor ma pewne obiekcje :)Nivak pisze:Skoro celofyzy nie istnieją, to pterodaktyle też nie, a recenzent nie ma co do ich istnienia wątpliwości (przynajmniej nie zastrzegł tego).
APAGE!Nivak pisze: A nosorożce w opowiadaniu są rogate tylko raz :D
To znaczy, że jak jest raz błąd to się nie liczy? Znaczy dopuszczalny?
Im mniej zębów tym większa swoboda języka
- A.Mason
- Baron Harkonnen
- Posty: 4202
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
- Płeć: Mężczyzna
Yup, umieścił je tylko w śnie. Ciekawe skąd ludki w tym świecie znały nasze nazwy zwierzaczków i skąd śniący wiedział jak wyglądają. A może sam sobie dorobił ich koszmarny wygląd~~Ika pisze:Za to co do istnienia i występowania tych pierwszych nie tylko recenzent sam autor ma pewne obiekcje :)
A czy ja coś takiego gdzieś napisałam? o_OIka pisze:APAGE!Nivak pisze:A nosorożce w opowiadaniu są rogate tylko raz :D
To znaczy, że jak jest raz błąd to się nie liczy? Znaczy dopuszczalny?
Żadnej dopuszczalności nie widzę, ale o ile się nie mylę (a nie czuję wewnętrznej potrzeby zaglądać do tego tekstu drugi raz), to nosorożec wymieniony był najpierw tylko z nazwy, a informacja o jego rogatości pojawia się gdzieś później.
No ale przecież mogę się mylić~~ Tekst czytałam raz i mi wystarczy.
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20007
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Przyznam się szczerze, że ja dobrnąłem tylko do połowy, i chyba nawet to była tzw. mniejsza połowa ;-).
A co do zagajników - czy np. obszar o wymiarach 0,5 X 0,5 km (czyli 25 ha), porośniety drzewami, to:
a)puszcza
b)las
c)gaj
d)lasek
e)zagajnik?
A takiego czegoś dużo bywa na prowincji.
Co do całokształtu zaś - Zakuzona pieukna jezd.
A co do zagajników - czy np. obszar o wymiarach 0,5 X 0,5 km (czyli 25 ha), porośniety drzewami, to:
a)puszcza
b)las
c)gaj
d)lasek
e)zagajnik?
A takiego czegoś dużo bywa na prowincji.
Co do całokształtu zaś - Zakuzona pieukna jezd.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- Riv
- ZasłuRZony KoMendator
- Posty: 1095
- Rejestracja: śr, 12 kwie 2006 15:09
- Płeć: Mężczyzna
Przedostatni wieczór roku chyba zapiszę w kalendarzu albo inszym pamiętniku. Już dawno się tak nie uśmiałem, jak przy aktualnym zakużonym tekście (podziękowania dla spółki Autor/Komentator - to była piękna współpraca ;), dla Wampira zaś dodatkowo wyrazy podziwu i pytanie: leczenie urazów psychicznych długo potrwa?).
Jak już przestałem rechotać, odszukałem sobie wcześniejsze teksty o podobnej sile rażenia. Gdybym miał przyznawać nagrody, do walki o pierwsze zakużone miejsce aktualny tekst stanąłby ze Wzgórzem i Górami Wilkołaka.
:)
Ps.
Z literatury właściwej na razie udało mi się zapoznać tylko z Opowieścią Wigilijną. Mniam. Po prostu mniam.
:)
Jak już przestałem rechotać, odszukałem sobie wcześniejsze teksty o podobnej sile rażenia. Gdybym miał przyznawać nagrody, do walki o pierwsze zakużone miejsce aktualny tekst stanąłby ze Wzgórzem i Górami Wilkołaka.
:)
Ps.
Z literatury właściwej na razie udało mi się zapoznać tylko z Opowieścią Wigilijną. Mniam. Po prostu mniam.
:)
- Od dawna czekasz?
- OD ZAWSZE.
- Ika
- Oko
- Posty: 4256
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26
Bynajmniej, ale to "tylko raz" jakos tak wypada tonem usprawiedliwienia :). Zaraz sobie pomyślałam, że jak komu walnę to w sumie nie będzie tak źle, jeśli TYLKO raz :P:P:PNivak pisze:Yup, umieścił je tylko w śnie. Ciekawe skąd ludki w tym świecie znały nasze nazwy zwierzaczków i skąd śniący wiedział jak wyglądają. A może sam sobie dorobił ich koszmarny wygląd~~Ika pisze:Za to co do istnienia i występowania tych pierwszych nie tylko recenzent sam autor ma pewne obiekcje :)A czy ja coś takiego gdzieś napisałam? o_OIka pisze:APAGE!Nivak pisze:A nosorożce w opowiadaniu są rogate tylko raz :D
To znaczy, że jak jest raz błąd to się nie liczy? Znaczy dopuszczalny?
Im mniej zębów tym większa swoboda języka
- Gorgel-2
- Klapaucjusz
- Posty: 2075
- Rejestracja: ndz, 12 cze 2005 23:04
O co się tak czepiacie? Autor (vel ałtor) oglądał Epokę Lodowcową-1, gdzie występują jednocześnie myśliwi (indianopodobni, stąd Indianki [dupczenie jest dodatkiem wzmagającym ogólną mężność, która ma emanować z tekstu]), nosorożce, mamut i inne stwory (które w przypływie dobrego humoru mogłyby zostać celofyzami;). Może i oglądał Wędrówki z bestiami, gdzie oprócz nosorożców włochatych itp. występują ścierwojady hienopodobne (ale celofyzy były chyba małe, a te na filmie -- wielkie...)Ika pisze:Zaraz sobie pomyślałam, że jak komu walnę to w sumie nie będzie tak źle, jeśli TYLKO raz :P:P:P
No i wyciągnął co mu podchodziło z obejrzanych filmów, ugotował to w sosie sapkowym (za dużo opakowań koncentratu mu się wsypało, nie przeczytał instrukcji na torebce), dodał do tego homeopatyczną dawkę ekstraktu teorii, mówiącej, że mianem krasnoludów określano neandertalczyków, którzy żyli równolegle do ludzi w epoce przedlodowcowej i wczesnej lodowcowej).
W związku z tym wyprodukował świat o tendencji schyłkowej, jak u Sapka (ostatni ciepły dzień, bo lodowiec ante portas), a żeby nie było tak ostatecznie, to tych ostatnich dni było kilka (Play again? Press Enter) ;-P
Mało prawdopodobny fakt, że dwóch wiedźminokrasnoludów z wiedźminorobinhoodem w zielonym kapeluszu udają się na zarobek w tereny spustoszone zarazą i szmalu szukają na wsi (czyli w najniższym ogniwie feudalnego łańcucha pokarmowego), służy wygenerowaniu akcji.
Stowarzyszenie się z nekro(filo)mantą i oszukanie wieśniaków ma na celu uwidocznienie konfliktu pomiędzy Czystą Wiedzą i Nauką, której (choć mocno zdegenerowanej, bo reprezentowanej przez nekrofila [czy nie nosił on nazwiska Frankenstein?]) broni dwóch światłych krasnoludów i wiedźminorobinhood, a ciemnotą i pazernością, reprezentowaną przez chłopów (i starą babę).
Utłuczenie stada chłopów, domagających się zwrotu wyłudzonych oszustwem pieniędzy, ma na celu jeno podkreślenie ich ciemnoty i chciwości -- zapewne powinni oni ufundować stypendium nekrodoktorkowi (kilkakrotnemu mordercy zupełnie przypadkowych, niewinnych osób [zostawiając na boku jego niezbyt estetyczne hobby]), jak i trójce przechodniów vel wędrowców -- zapewne w nagrodę za ich multikulturowość, przejawiającą się we wspólnym podróżowaniu i oszukiwaniu klientów, pomimo różnic rasowych.
Zupełnie nie rozumiem, czego się czepiacie ;-PPPPPPP
"We made it idiotproof. They grow better idiots."
- jutylda
- Mamun
- Posty: 185
- Rejestracja: wt, 04 kwie 2006 13:30
Tekst w Zakużonej jest obłędny ^_____^
Przy "Obłąkanych chłopach w drewnianych maskach" dostałam histerycznego ataku śmiechu :)
Tylko tych przyrodniczych dowcipów Colemana nie rozumiem.
Że gawrony nie odlatują jesienią na południe.
Albo że z dębu liście nie opadają.
No nie rozumiem.
Przy "Obłąkanych chłopach w drewnianych maskach" dostałam histerycznego ataku śmiechu :)
Tylko tych przyrodniczych dowcipów Colemana nie rozumiem.
Że gawrony nie odlatują jesienią na południe.
Albo że z dębu liście nie opadają.
No nie rozumiem.
Brak mi perspektywy, tylko patrzę przed siebie, patrzę na ten koszmar. Poziom umysłowy sekretarki z enerde, to sobą obecnie przedstawiam.
- Gorgel-2
- Klapaucjusz
- Posty: 2075
- Rejestracja: ndz, 12 cze 2005 23:04
Może on tak z rozpędu? Bo do nas to przylatują na zimę ruskie gawrony, większe i solidniejsze, z dziobami jak kilofy. Co do dębów, to trzeba się jakiegoś druida spytać. Zaciekawiło mnie to. Jak się zrobi porządna zima, to pójdę do Parku Saskiego, tam przy placu zabaw jest dąb, to sobie go obejrzę, czy wyłysiał. Są rzeczy, na które się nie zwraca uwagi... Ale biorąc pod uwagę, że to był ostatni ciepły dzień, to chyba dąb nie zdążył wyłysieć do imentu ;-)jutylda pisze:Tylko tych przyrodniczych dowcipów Colemana nie rozumiem. Że gawrony nie odlatują jesienią na południe. Albo że z dębu liście nie opadają.
No nie rozumiem.
"We made it idiotproof. They grow better idiots."
- jutylda
- Mamun
- Posty: 185
- Rejestracja: wt, 04 kwie 2006 13:30
aha. Myślałam że to tak pod hasłem "a celofyzów nie ma" :)
No, ten rok nie jest szczególnie reprezentatywny jeśli chodzi o zjawiska przyrodnicze... Ponoć w październiku drzewa puszczały młode zieloniutkie pączuszki, więc kto wie. Może i gawrony wcale nie odleciały ;)Jak się zrobi porządna zima, to pójdę do Parku Saskiego, tam przy placu zabaw jest dąb, to sobie go obejrzę, czy wyłysiał.
A to co innego, święta racja.Ale biorąc pod uwagę, że to był ostatni ciepły dzień, to chyba dąb nie zdążył wyłysieć do imentu ;-)
Brak mi perspektywy, tylko patrzę przed siebie, patrzę na ten koszmar. Poziom umysłowy sekretarki z enerde, to sobą obecnie przedstawiam.
- Ika
- Oko
- Posty: 4256
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26
Nie jestem wprawdzie dęboznawcą jakimś, ale z tego co się orientuję większość gatunków nie gubi liści. One, te liście, tak sobie wiszą zechniete i już. Może się drzewo łysiny wstyda? A taki na ten przykład dąb korkowy i ostrolistny nawet sobie nie zadaje trudu liści zeschnąć. Zielone są cały rok.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka