jutylda pisze:1. Gawrony które widzisz w zimie, przyleciały do nas z Rosji (Gorgel), a nasze odleciały na zimę do Francji (encyklopedia).
W "Nekromancie..." mowa jest o krukach: Nad głowami wędrowców płynęły chmary kruków, niekończąca się rzeka czarnych ptaków zmierzała przed siebie, na południe. To już chyba zostało wyjaśnione.
jutylda pisze:2. Liście z dębu na zimę opadają albo i nie (A.Mason, jutylda, Alfi, Dabliu, Ika oraz encyklopedia), cholera wie dlaczego.
Zależy z jakiego dębu. Np. z korkowego — nie, bo jest zimozielony. A jeśli nawet opadają, to trudno, żeby drzewo było już łyse we wrześniu. I to zagadnienie również zostało wyjaśnione.
jutylda pisze:Redaktor nie ma obowiązku znać się na botanice, no problem.
Ale skoro się nie zna, to po co wytyka autorowi potknięcia botaniczne?
Wyszło jak wyszło: "przyganiał kocioł garnkowi a sam smoli".
Nie istnieje redaktor, który zna się na wszystkim. W ogóle nie istnieje człowiek, który zna się na wszystkim. W normalnych okolicznościach, tj. poza ZP, redaktor przedstawia autorowi swoje uwagi i autor podejmuje dyskusję lub nie. A podstawą tych uwag nie jest wszechwiedza redaktora, tylko szukanie, szperanie, pytanie ludzi, którzy się na danej dziedzinie znają.
Ja nie mówię, że Coleman błędnie wytknął. Słusznie wytknął, ten garnek faktycznie smoli. Ale przy okazji wytykania Coleman sam nasmolił, a to już nie było takie dobre.
A podstawą tych uwag nie jest wszechwiedza redaktora, tylko szukanie, szperanie, pytanie ludzi, którzy się na danej dziedzinie znają.
I o to chodzi i o to chodzi ;)
Taki właśnie był mój zarzut, że w tym wypadku redaktor nie szukał, nie spytał, nie sprawdził tylko powiedział co wiedział. Jednym słowem zachował się dokładnie jako ten ałtor.
Brak mi perspektywy, tylko patrzę przed siebie, patrzę na ten koszmar. Poziom umysłowy sekretarki z enerde, to sobą obecnie przedstawiam.
Ja mam dośc tej dyskusji. Dobiło mnie stwierdzenie, że gawrony znad celofyzów odlatują do Francji... Rozum mi się zawiesił od tego. Całkiem. A już był nadwerężony kondorem. Idę sprawdzić w encyklopedii czy wiłła może kochać... Redakcję robię jakby kto pytał, a z zawieszonym rozumem to już niczego nie jestem pewna...
Ostatnio zmieniony czw, 04 sty 2007 18:24 przez Ika, łącznie zmieniany 1 raz.
jutylda pisze:
Taki właśnie był mój zarzut, że w tym wypadku redaktor nie szukał, nie spytał, nie sprawdził tylko powiedział co wiedział. Jednym słowem zachował się dokładnie jako ten ałtor.
O, co to to nie, RedaKtor nie będzie przy zakużonej szperał, pytał. Autor Nekromanty jest winien czas mnie, bo ten tekst musiałam przeczytać i Colemanowi bo nie tylko przeczytał ale i komentował. Autor do końca zycia się nam nie wypłaci.
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas) Wzrúsz Wirúsa!
Jeśli ałtor przysyła tekst, który sprawia wrażenie nawet przez ałtora nie przeczytanego celem pozbycia się takich byków jak powtórzenia czy błędy logiczne, to niech się potem ałtor nie dziwi, że recenzent jest złośliwy. Dla mnie ta złośliwość jest przezabawna, a przesada wyjdzie ałtorowi na zdrowie. Być może skłoni ałtora do tego, by sam zajrzał gdzie trzeba i sprawdził co trzeba. Krytyka wredna i zgryźliwa ponad miarę skutecznie sprowadza na ziemię.
Gdyby tekst był przyzwoity - nie mówię: na poziomie drukowalności, bo wtedy nie trafiłby na ZP - gdyby ałtor zadał sobie trud poprawienia tych najoczywistszych błędów, nie musiałby się takiej krytyki ani czepialstwa obawiać. A tak, sam chciał, sam się na własną prośbę, z własnej nieprzymuszonej woli podłożył, to teraz ma. I powinien podziękować za poświęcony mu czas.
Ostatnio zmieniony pt, 05 sty 2007 10:32 przez Czarownica, łącznie zmieniany 1 raz.
<gollum bunny mode on> Świeże mięsssko, hyhyhyhy... Dopsie, dopsie... >:-] Tak, tak, trzeba pisssać, wysssyłać, tak, tak, trzeba, rozwijać sssię, tak, tak... Bałdzo dopsssie, ssskarby, dopsssie... <gollum bunny mode off> - by Harna
jutylda pisze:OK, przyjmuję do wiadomości, na Zakużonej redaktor ma prawo pisać bzdety, o ile tylko będą zabawne. EOT
I tym sposobem sprowadziłaś cały komentarz Colemana do poziomu bzdetów. I nie tylko jego zresztą.
EDIT: tak gwoli ścisłości. Praca redaktora z tekstem, który się kwalifikuje do druku, polega na wyciągnięciu wszystkich błędów i nieścisłości. Pokazaniu ich palcem, wręcz wytknięciu — w zależności od kalibru — objaśnieniu i poprawieniu. A nie na pisaniu laurek "dobry autor, ortografów nie robi, brawa dla autora". To nie zawsze jest miłe, ładne i przyjemne.
Praca redaktora z tekstem, który się kwalifikuje do rozszarpania na strzępy, a nie do druku, polega na tym samym. Tyle że redaktorowi ręce opadają.
Autorowi wolno bzdety napisać. Redaktorowi nie. Jak coś ładnie jest, to — autor dobry. A jak coś jest nieładnie, to — redaktor niedobry. Rozstrzelać.
jutylda pisze:OK, przyjmuję do wiadomości, na Zakużonej redaktor ma prawo pisać bzdety, o ile tylko będą zabawne. EOT
Nic takiego nie powiedziałam.
<gollum bunny mode on> Świeże mięsssko, hyhyhyhy... Dopsie, dopsie... >:-] Tak, tak, trzeba pisssać, wysssyłać, tak, tak, trzeba, rozwijać sssię, tak, tak... Bałdzo dopsssie, ssskarby, dopsssie... <gollum bunny mode off> - by Harna
"(...)Zgadzam się/Nie zgadzam się na publikację utworu w dziale "Zakużona Planeta" na obowiązujących zasadach. Tekst ma być opublikowany pod pseudonimem ............... ."
Skoro wybierają opcje pierwszą, to mają co chcieli. Taki kubeł zimnej wody wylany na głowę. Zgadzając się na publikacje w F, nie znaczy że koniecznie trzeba się zgodzić na zakużoną. A oni się zgodzili.
Mówisz - masz.
Do redaktora też nie można mieć pretensji. Za daleko się nie posuwają, bo kpią z tekstu, nie autora i IMO powinni im postawić pomnik za cierpliwość.
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!" Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
jutylda pisze:
Taki właśnie był mój zarzut, że w tym wypadku redaktor nie szukał, nie spytał, nie sprawdził tylko powiedział co wiedział. Jednym słowem zachował się dokładnie jako ten ałtor.
Droga Jutyldo! Mam do Ciebie ogromna prosbe. Skoro wedlug Ciebie moje bledy daja sie tak lekko przyrownac do bledow Autora Nekromanty z nastepnej wioski, to, blagam Cie na kolanach, nie czytaj wiecej Zakuzonej. Naprawde. Nie dla Ciebie ci ona jest. I wrzodow Ci tez to oszczedzi i rozczarowan w zetknieciu z glupota autorow komentarzy.
Vodnique pisze:Hmm, nie, wtedy chyba musiałoby być "Autora, Nekromanty z następnej wioski" (ze przecinkiem), czy się mylę...?
Wierę, iż Coleman pisząc do druku i nie spiesząc się, wziąłby tytuł w cudzysłów lub napisał italikami.
A skoro tytuł nie wyróżnia się z ciągu zdania, wykorzystałem to niecnie ;-P
BTW, nekrofilomanta poraził mnie do tego stopnia, że z wrażenia zapomniałem tytułu. Zajarzyłem dopiero później ;-)))
PS. Tekst ma taką moc, że podchodziłem do niego dwukrotnie, po połowie za każdym razem. Dawka jednorazowa jest zabójcza.
PPS. Zielony szpiczasty kapelusz trzeciego z niedowiedźminów kojarzy mi się dziwnie z budionnowką... Uraaaaaa!!!