F 50 i 6

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
A.Mason
Baron Harkonnen
Posty: 4202
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
Płeć: Mężczyzna

Post autor: A.Mason »

Ebola pisze:
A.Mason pisze:Ani lepszy, ani gorszy, bo np. w takim przypadku nie chodzi juz o tekst, a o skutki, jakie moze wywolac.
<Wirus nagle się zainteresowal> O! A jakie?
A na przyklad takie, ze jedynym i slusznym bedzie twierdzenie, zeby deby lisci nie zrzucaly na zime... ;-P

--
________________

Kazdy, kto wierzy w paranolmalne zjawiska, niech podniesie moja reke.

Awatar użytkownika
Coleman
Wampir
Posty: 3097
Rejestracja: wt, 14 cze 2005 16:41

Post autor: Coleman »

Mason, w tym tekscie nawet zadnej pieprzonej zimy nie ma. Jest pewnie jakis pozny wrzesien, pazdziernik moze, choc to trudno dokladnie wydedukowac, bo Autor nie ma pojecia za bardzo o czym pisze... Wiec w obronie jakiej sprawy tak dzielnie stajesz?
You and me, lord. You and me.

Awatar użytkownika
A.Mason
Baron Harkonnen
Posty: 4202
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
Płeć: Mężczyzna

Post autor: A.Mason »

Aj tam w obronie. Akurat odnosilem sie do tematu debu powstalego juz w wywiazanej tutaj dyskusji. Dla samego tesktu w ZP rzeczywiscie nie ma on znaczenia i w zupelnosci sie z Toba w tym wzgledzie zgadzam.
To, ze nie zrozumialem, i dalej nie rozumiem, co smesznego jest w stwierdzeniu "celofyzy nie istnieja", nie oznacza, ze mnie sie ten tekst nie podobal, czy uwazam go za zly. Wrecz przeciwnie uwazam go za dobry i podobal mi sie.

--
________________

Gdyby nie szkielet, to czlowiek bylby workiem z miesem i ze smalcem.
Ostatnio zmieniony czw, 04 sty 2007 00:15 przez A.Mason, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Ebola
Straszny Wirus
Posty: 12009
Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
Płeć: Nie znam

Post autor: Ebola »

A.Mason pisze: A na przyklad takie, ze jedynym i slusznym bedzie twierdzenie, zeby deby lisci nie zrzucaly na zime... ;-P
To by oznaczało, ze odbiorca nie czyta ze zrozumieniem. F tego nie uczy, od tego jest podstawówka.
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!

Awatar użytkownika
Harna
Łurzowy Kłulik
Posty: 5588
Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14

Post autor: Harna »

Coleman pisze:w tym tekscie nawet zadnej pieprzonej zimy nie ma. Jest pewnie jakis pozny wrzesien, pazdziernik moze, choc to trudno dokladnie wydedukowac, bo Autor nie ma pojecia za bardzo o czym pisze...
Nekromanta pisze:Mieszkańcy wioski przebywali w polu a nieliczna dziatwa harowała tej jesieni wraz z nimi
Wątpię, by wszyscy mieszkańcy wioski mieli coś do roboty w polu w październiku czy listopadzie, ale jestem miastowy kłulik, więc się nie znam. IMHO akcja toczy się we wrześniu. A wtedy chyba trudno, żeby dąb był goły jak święty turecki? Nawet jeśli nie jest jednym z zimozielonych.
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

Ludzie, co jest z tymi dębami? Normalnie jakby to był wątek przewodni tekstu :D
Przecież to nie była rozprawka z biologii!
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

Awatar użytkownika
Harna
Łurzowy Kłulik
Posty: 5588
Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14

Post autor: Harna »

Ika pisze:Ludzie, co jest z tymi dębami? Normalnie jakby to był wątek przewodni tekstu :D
Wątkiem przewodnim są celofyzy tudzież zagajniki. A stan ulistnienia (ulistowienia?) dębów jest jednym z dowodów na to, że autor nic nie miał na myśli, pisząc tekst. Ani lata, ani jesieni, ani zimy. Wiosny, jak mniemam, również. Po prostu czas — zawsze i nigdy ;-)
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20008
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Autor dostał za swoje i należało mu się. Ja jednak mam wątpliwości, czy związek komentarza z komentowanym fragmentem zawsze jest oczywisty. Co nie znaczy, że oczekiwałbym za każdym razem dowodu na błąd/nieporadność/nielogiczność/nonsens.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
jutylda
Mamun
Posty: 185
Rejestracja: wt, 04 kwie 2006 13:30

Post autor: jutylda »

Ika pisze:
jutylda pisze: Dwa - to nie jest pierwszy raz, kiedy w Zakużonej redaktor posuwa się za daleko. Nie lubię tego, nie raz już mnie to irytowało (...)
Jutyldo, a mogłabyś dla mojej osobistej wiedzy i satysfakcji powiedzieć mi gdzie jest ta właściwa odległość, żeby nie było za daleko? Bo zdaje się ową wiedzę posiadasz.
Rzecz jasna to "za daleko" jest w mojej prywatnej ocenie i subiektywnym odczuciu, ale tak, mogę powiedzieć.
"Za daleko" jest wtedy, kiedy redaktor poprawiając autora pisze bzdury, nie sprawdza tego, i jeszcze się zjadliwie naigrawa, co z autora za kretyn, że nie wie rzeczy tak oczywistych.
Brak mi perspektywy, tylko patrzę przed siebie, patrzę na ten koszmar. Poziom umysłowy sekretarki z enerde, to sobą obecnie przedstawiam.

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

jutylda pisze:
Ika pisze:
jutylda pisze: Dwa - to nie jest pierwszy raz, kiedy w Zakużonej redaktor posuwa się za daleko. Nie lubię tego, nie raz już mnie to irytowało (...)
Jutyldo, a mogłabyś dla mojej osobistej wiedzy i satysfakcji powiedzieć mi gdzie jest ta właściwa odległość, żeby nie było za daleko? Bo zdaje się ową wiedzę posiadasz.
Rzecz jasna to "za daleko" jest w mojej prywatnej ocenie i subiektywnym odczuciu, ale tak, mogę powiedzieć.
"Za daleko" jest wtedy, kiedy redaktor poprawiając autora pisze bzdury, nie sprawdza tego, i jeszcze się zjadliwie naigrawa, co z autora za kretyn, że nie wie rzeczy tak oczywistych.
Nie pierwszy raz, to znaczy, że prawdopodobnie wszyscy z nas, a przynajmniej część wypisuje w komentarzach bzdury, nie sprawdzając.
No cóż mogłabym oczywiście powiedzieć errare humanum est, albo szarpnąć się na wywód dotyczący zakresu obowiązkowej wiedzy przeciętnego człowieka, w tym redaktora i dywagować, kto tu powinien odrabiać lekcje przy tworzeniu tekstu. Ale sobie daruję, bo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i owa dywagacja nigdy się do żadnej konkluzji nie zbliży.


W Bydgoszczy w centrum miasta jest park, byłam tam wczoraj, w parku są dęby, na dębach liście. Pod moimi oknami stoi łyse drzewo, na łysym drzewie siedzi gawron. Jest zima. Jak rozumiem i drzewu i ptactwu powinnam natychmiast powiedzieć, że czynią bzdury i nie sprawdzają :)))
Nie chce mi się za bardzo, bo duje strasznie - to też więc sobie odpuszczę.

Odniosę się natomiast tak - gdyby błędy merytoryczne były jedynymi jakie trafiają się w zakuŻonych tekstach i zostały niefachowo skomentowane, zapewne należałoby pochylić głowy w pokorze i przyznawać się, żeśmy się "za daleko" posunęli. Niestety tak nie jest. Możemy do końca świata rozpatrywać zwyczaje dębów i gawronów, a i tak nijak to zaprezentowanego tekstu nie uratuje. Podobnież jak tych wcześniejszych razów. No nie da się i już. I bynajmniej nie chodzi tu o merytorykę - tekst z kilkoma błędami merytorycznymi jedynie, zostałby poprawiony i przedstawiony czytelnikom w innym dziale.
I jeszcze jedna uwaga, nikt tu autora nie obraża i nie obdarza inwektywami. Obróbce podlega jedynie tekst i tylko tekst. Również tylko w kontekście tekstu komentowana jest scenografia i wykorzystane przez autora rekwizyty - nie zaś jego wiedza, jak to sugerujesz. Wydaje mi się, że pod tym względem nieco za daleko posunęłaś się w interpretacji komentarza.
Co do złośliwego naigrywania się - naigrywamy się, choć złośliwość to za dużo powiedziane, ale ironia i styl prześmiewczy są narzędziami, co już zostało w tej dyskusji powiedziane. Ja tylko dodam, że z mojego doświadczenia wynika, iż owo narzędzie się sprawdza, czytelnicy często lepiej pamiętają błędy obśmiane na zakuŻonej niż stonowane i wyważone wykłady na temat warsztatu pisarskiego.

EDIT: odniosłam się w wypowiedzi jedynie do owych dębów i gawronów z bieżacego numeru, bo nie mam pojęcia jakie były te wcześniejsze razy. Nie pytam :)) - chciałam tylko powiedzieć, że moja wypowiedź w zamiarach była ogólna i jako taką prosiłabym ją potraktować.
Ostatnio zmieniony czw, 04 sty 2007 11:43 przez Ika, łącznie zmieniany 1 raz.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

Post autor: Bebe »

Ika, bo to jest funkcja - bawiąc uczy. ;)))))

Zrobiłam doświadczenie. Dałam do przeczytania koledze kilka numerów ZakuŻonej. Jedyne co go oburzyło, to fakt, że są ludzie, którzy takie "opowiadania" potrafią wysłać komuś do publikacji.
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika

Awatar użytkownika
jutylda
Mamun
Posty: 185
Rejestracja: wt, 04 kwie 2006 13:30

Post autor: jutylda »

Iko, nie uważam, że redaktor nie może popełniać błędów. Może.
Może też być zjadliwy, a w "Zakużonej" to wręcz zaleta, ja się nad tekstem Colemana obśmiałam do łez i bardzo mu za to jestem wdzięczna.

Irytuje mnie tylko, kiedy jedno się łączy z drugim. Bo wtedy tracę zaufanie do takiego redaktora, który, jak się zdaje, chęć zabłyśnięcia dowcipem przedkłada nad upierdliwą pracę redaktorską.

Może niesłusznie mnie to irytuje, bo to przecież tylko "Zakużona", a nie prawdziwa redakcja - ale mimo wszystko, założenia "Zakużonej" były takie, że ma ona czegoś nauczyć, a nie tylko bawić.
Brak mi perspektywy, tylko patrzę przed siebie, patrzę na ten koszmar. Poziom umysłowy sekretarki z enerde, to sobą obecnie przedstawiam.

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

Jutyldo, jasne, że odpowiadać tu powinien każdy za siebie :), bo każdy wie jak dłubie w tekście, ale zakuŻona to nie jest typowa redakcja :), zupełnie tak, jak to sama zresztą zauważyłaś. Wierz mi jednak, że to nie znaczy, że jest łatwiejsza :) - tu pozwolę sobie się wypowiedzieć za wszystkich zakuŻonych recenzentów - bywa mocno trudniejsze, bo wymagany jest jeszcze efekt komiczny (przez zarząd wymagany).

A w kontekście tego akurat tekstu, naprawdę nie wiem czy można mówić o druzgocących zaufanie wpadkach redakcyjnych. Nie chciałabym, naprawdę zajmowac się drobiazgowo botaniką czy zoologią, ani prowokować wywodów na temat słuszności czy też jej barku w uwagach recenzenta. Biorąc pod uwagę ów "ostatni ciepły dzień" i wiejski lud na polach, jak również fakt, że dęby z liściami widzę co roku, bezczelne gawrony siadają na rurze (którą mi spółdzielnia ozdobiła balkon) i drażnią koty - uważam że spór o zwyczaje powyższych zwyczajnie nie ma sensu, wpędzimy się jedynie w dywagacje biologiczne. Nie ma sensu też w kontekście całości tekstu, który jaki jest, każdy widzi.
Wstrzymałabym się z podsumowaniem w stylu: oczywisty błąd. Po prostu. I nie chodzi tu wcale o wszczynanie krucjaty w obronie :))), wpadki się zdarzają, niestety :))), ale tu jakoś, z powodów wyżej wymienionych, nie przekonuje mnie nawet Colemanowe klepanie się w piersi. No po prostu nie.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

Awatar użytkownika
Dabliu
ZakuŻony Terminator
Posty: 3011
Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Dabliu »

Co do tych nieszczęsnych dębów, to mieszkam na ulicy, wzdłuż której rosną same dęby. Dziesiątki dębów. I wszystkie są łyse, jak nie przymierzając, Kojak...

Awatar użytkownika
jutylda
Mamun
Posty: 185
Rejestracja: wt, 04 kwie 2006 13:30

Post autor: jutylda »

Podsumowując doświadczenia przyrodnicze forumowiczów (bo widzę, że się od tematu nie uwolnimy) oraz to co mówi encyklopedia (bo w końcu sięgnęłam jednak po encyklopedię):
1. Gawrony które widzisz w zimie, przyleciały do nas z Rosji (Gorgel), a nasze odleciały na zimę do Francji (encyklopedia).
2. Liście z dębu na zimę opadają albo i nie (A.Mason, jutylda, Alfi, Dabliu, Ika oraz encyklopedia), cholera wie dlaczego.
Jeśli chodzi o wiadomości wyniesione ze szkoły podstawowej, to między innymi uczono mnie tam, że przed "i" nigdy nie stawiamy przecinka. W związku z tym moje zaufanie do tego przybytku wiedzy jest ograniczone.

Redaktor nie ma obowiązku znać się na botanice, no problem.
Ale skoro się nie zna, to po co wytyka autorowi potknięcia botaniczne?
Wyszło jak wyszło: "przyganiał kocioł garnkowi a sam smoli".

Bywało, że Mendy Forumowe przyczepiały się do o wiele mniejszych drobiazgów merytorycznych, ja ze swoimi dębami do pięt im nie dorastam ;)))
Ale i tak chyba wrócę do swojej starej sygnaturki: "Saepius locutam, numquam me tacuisse poenitet".
Brak mi perspektywy, tylko patrzę przed siebie, patrzę na ten koszmar. Poziom umysłowy sekretarki z enerde, to sobą obecnie przedstawiam.

ODPOWIEDZ