Zakużona Planeta - czym jest, a czym nie jest
Moderator: RedAktorzy
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Coś jeszcze chciałam o Zakużonej Planecie powiedzieć.
Przede wszystkim, niezrozumienie się pojawia dla sprzeciwu wobec Zakużonej, jaką wyraził Mateusz.
Ponieważ istnieje cel i jest to cel poznawczy.
Zgadzam się, że uczyć należy się na tym, co najlepsze - na wzorcach kanonicznych, tak, bezwzględnie. Te wzorce znajdują się na wyżynach skali - w Kanonie Literatury SF&F, w Kanonie Polskim i Powszechnym, na przykład. To, co ukazuje Zakużona Planeta, jest po drugiej stronie, w warościowaniu - na nizinach skali. Warto ujrzeć ten dół, by tym bardziej przez prosty kontrast docenić Wzorzec. Dla autora, który próbuje pisać (logicznie, po polsku), może to być ciekawym doświadczeniem...
W Zakużonej poddajemy wiwisekcji utwór (nie bójmy się tego słowa) grafomański lub kaleki tak bardzo, że nie uratuje go żadna, najlepsza nawet redakcja. A wiwisekcja - to nie jest proces ładny, jest tu krew, pot i flaki. Przy tym, choć staramy się, by forma była lekka i zabawna, prześmiewcza (aby złe wzorce ośmieszać, właśnie), pokazujemy często całkiem sporo redakcyjnej kuchni. I to również może być dla autorów in spe oraz dla autorów już publikujących poznawcze.
I myślę, że jest to wartość.
A jeżeli przy tym wyjdzie jeszcze humor => jest to wartość wielokrotnie większa :))))
Przede wszystkim, niezrozumienie się pojawia dla sprzeciwu wobec Zakużonej, jaką wyraził Mateusz.
Ponieważ istnieje cel i jest to cel poznawczy.
Zgadzam się, że uczyć należy się na tym, co najlepsze - na wzorcach kanonicznych, tak, bezwzględnie. Te wzorce znajdują się na wyżynach skali - w Kanonie Literatury SF&F, w Kanonie Polskim i Powszechnym, na przykład. To, co ukazuje Zakużona Planeta, jest po drugiej stronie, w warościowaniu - na nizinach skali. Warto ujrzeć ten dół, by tym bardziej przez prosty kontrast docenić Wzorzec. Dla autora, który próbuje pisać (logicznie, po polsku), może to być ciekawym doświadczeniem...
W Zakużonej poddajemy wiwisekcji utwór (nie bójmy się tego słowa) grafomański lub kaleki tak bardzo, że nie uratuje go żadna, najlepsza nawet redakcja. A wiwisekcja - to nie jest proces ładny, jest tu krew, pot i flaki. Przy tym, choć staramy się, by forma była lekka i zabawna, prześmiewcza (aby złe wzorce ośmieszać, właśnie), pokazujemy często całkiem sporo redakcyjnej kuchni. I to również może być dla autorów in spe oraz dla autorów już publikujących poznawcze.
I myślę, że jest to wartość.
A jeżeli przy tym wyjdzie jeszcze humor => jest to wartość wielokrotnie większa :))))
So many wankers - so little time...
-
- Sepulka
- Posty: 76
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:40
To ja dodam jeszcze parę słów, konstruktywnej, mam nadzieję krytyki. Wystąpiła różnica zdań, o którą nie będziemy się kłócić, lecz zaznaczyć ją warto.
Z czym się nie zgadzam:
Nie powinno się przedstawiać początkującym tekstów fatalnych, nawet okomentowanych. Z jednym wyjątkiem: jeżeli jest to tekst tej właśnie osoby - autora - niech wie, co źle robi. Dla wszystkich innych, moim zdaniem, jest to generalnie złe i niekorzystne.
Żeby nie wyszło, że nic mi się nie podoba i chcę jedynie dokopać, moje konstruktywne sugestie:
- brać jednak teksty ciut lepsze (w których rzeczywiście coś szwankuje, ale jednocześnie są rzeczy godne uwagi)
- troszeczkę mniej "czepiania się" i wyśmiewania (nie ukrywam, bywało, że zaśmiewałem się z komentarzy w głos), a więcej "kuchni", której ja, de facto, nie widzę.
Z czym się nie zgadzam:
Moje zdanie:Małgorzata pisze:To, co ukazuje Zakużona Planeta, jest po drugiej stronie, w warościowaniu - na nizinach skali. Warto ujrzeć ten dół, by tym bardziej przez prosty kontrast docenić Wzorzec.
Nie powinno się przedstawiać początkującym tekstów fatalnych, nawet okomentowanych. Z jednym wyjątkiem: jeżeli jest to tekst tej właśnie osoby - autora - niech wie, co źle robi. Dla wszystkich innych, moim zdaniem, jest to generalnie złe i niekorzystne.
A właśnie!!! Czy aby na pewno jest to wiwisekcja? Moim zdaniem nie. To sekcja zwłok. Na wiwisekcję bym się zgodził... Może niezbyt to miłe, ale co tam: wolę rozkroić coś żywego i zobaczyc co mu dolega, niż analizować dlaczego denat nie biega i raczej nie jest zbyt zdrowy...Małgorzata pisze: W Zakużonej poddajemy wiwisekcji utwór (nie bójmy się tego słowa) grafomański lub kaleki tak bardzo, że nie uratuje go żadna, najlepsza nawet redakcja. A wiwisekcja - to nie jest proces ładny, jest tu krew, pot i flaki.
No tu się nie zgadzam. Całkowicie. Nie pokazujecie...Małgorzata pisze: ...pokazujemy często całkiem sporo redakcyjnej kuchni.
Żeby nie wyszło, że nic mi się nie podoba i chcę jedynie dokopać, moje konstruktywne sugestie:
- brać jednak teksty ciut lepsze (w których rzeczywiście coś szwankuje, ale jednocześnie są rzeczy godne uwagi)
- troszeczkę mniej "czepiania się" i wyśmiewania (nie ukrywam, bywało, że zaśmiewałem się z komentarzy w głos), a więcej "kuchni", której ja, de facto, nie widzę.
- Karola
- Mormor
- Posty: 2032
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 23:07
Pokazujemy, naprawdę. Proszę, przełam się i przeczytaj to drugie opowiadanie numeru. Wskazuję tam i powtórzenia, i złą frazeologię, i wyciągam ortografy. Nie tylko dla śmichu chichu.Mateusz Zieliński pisze:No tu się nie zgadzam. Całkowicie. Nie pokazujecie...Małgorzata pisze:...pokazujemy często całkiem sporo redakcyjnej kuchni.
Już pisałam - ciut lepsze texty Ika woli wyciągnąć.Mateusz Zieliński pisze:- brać jednak teksty ciut lepsze (w których rzeczywiście coś szwankuje, ale jednocześnie są rzeczy godne uwagi)
- troszeczkę mniej "czepiania się" i wyśmiewania (nie ukrywam, bywało, że zaśmiewałem się z komentarzy w głos), a więcej "kuchni", której ja, de facto, nie widzę.
A więcej kuchni? Pomyślę, jak dostanę nastepny txt do roboty :)
Indiana Jones miał brata. Nieudacznika rodem z Hiszpanii. Imię brata nieudacznika brzmiało Misco. Misco Jones.
-
- Sepulka
- Posty: 76
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:40
Dobra! Z tym "NIE!!", to był bluf... (czytać: bluf...). ;)))blondyna pisze:Pokazujemy, naprawdę. Proszę, przełam się i przeczytaj to drugie opowiadanie numeru. Wskazuję tam i powtórzenia, i złą frazeologię, i wyciągam ortografy. Nie tylko dla śmichu chichu.Mateusz Zieliński pisze:No tu się nie zgadzam. Całkowicie. Nie pokazujecie...Małgorzata pisze:...pokazujemy często całkiem sporo redakcyjnej kuchni.
Oczywiście, że przeczytam! Zawsze czytam...
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Cóż, nie poradzę nic na różnice w poglądach :(((
Kuchnia redakcyjna jest, to na pewno => Blondie ją pokazuje w obecnym numerze, we wcześniejszych Zakużonych - również jest, nie wspominając o takich wejściach, jak Packa czy Adama Cebuli (to moje ulubione, ale nie jedyne z tych "kuchennych" bardzo).
Te, które obśmiewają utwór => niechaj pozostaną obśmiewaniem, choć dla mnie są również ciekawym przyczynkiem do obserwacji różnic odbioru tekstu w przypadku autora i czytelnika. Że nie wspomnę o tym, co oboje, Mateuszu, mamy wspólne => rechot jak u norek z niektórych celnych a złośliwych komentarzy.
Nie uwolnię się już zapewne od przekonania, że warto widzieć pełną skalę (wyłazi ze mnie heglizm) => i rozbieżności pozostaną.
Kuchnia redakcyjna jest, to na pewno => Blondie ją pokazuje w obecnym numerze, we wcześniejszych Zakużonych - również jest, nie wspominając o takich wejściach, jak Packa czy Adama Cebuli (to moje ulubione, ale nie jedyne z tych "kuchennych" bardzo).
Te, które obśmiewają utwór => niechaj pozostaną obśmiewaniem, choć dla mnie są również ciekawym przyczynkiem do obserwacji różnic odbioru tekstu w przypadku autora i czytelnika. Że nie wspomnę o tym, co oboje, Mateuszu, mamy wspólne => rechot jak u norek z niektórych celnych a złośliwych komentarzy.
Nie uwolnię się już zapewne od przekonania, że warto widzieć pełną skalę (wyłazi ze mnie heglizm) => i rozbieżności pozostaną.
So many wankers - so little time...
-
- Sepulka
- Posty: 76
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:40
Coś, tak jakby, poniekąd, sie z Wami zgadzam. ZP niech żyje!
Ale, więcej "kuchni" i lepsiejsze teksty poproszę... no i żarciki jak najbardziej, ale soczyste... (a nie: dawaj! coś złośliwego o każdym zdaniu, byle było!)
Jeśli już ma być prezentowanie rzeczy kiepskich i jeszcze gorszych, proponuję zastąpić je efektem pracy "Generatora Słów Losowych"...
;)
Ale, więcej "kuchni" i lepsiejsze teksty poproszę... no i żarciki jak najbardziej, ale soczyste... (a nie: dawaj! coś złośliwego o każdym zdaniu, byle było!)
Jeśli już ma być prezentowanie rzeczy kiepskich i jeszcze gorszych, proponuję zastąpić je efektem pracy "Generatora Słów Losowych"...
;)
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
A ja, min przez to, że trafiło do mnie też trochę literackich prób, oraz, że owe próby literackie czytam jako genialne utwory (zdaniem wydawcy) uważam, że warto pokazać czytelnikowi, co zdaniem tutejszej redakcji jest całkiem do luftu. Czasami kubeł zimnej wody się przydaje. Odwrotnie. Widzę, że wystarczy konsekwentni pisarza chwalić, żeby wzięli go diabli.
- Rheged
- Stalker
- Posty: 1886
- Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35
No to ja swoje dwa grosze:
Zakużona Planeta chyba pozostanie jedynym miejscem, gdzie młodzi autorzy będą mogli uczyć się pisać od kogoś. Kres w S-F chyba da sobie spokój (jak się mylę, to zdementować proszę :)) i co pozostanie tym małym autorom ze skłonnością do masohizmu jak nie Zakużona Planeta? Ona musi wytykać w bezczelny i grubiański sposób błędy. A jak powiedział Alfi, uczy się na błędach, mniej boli na cudzych.
Zakużona Planeta chyba pozostanie jedynym miejscem, gdzie młodzi autorzy będą mogli uczyć się pisać od kogoś. Kres w S-F chyba da sobie spokój (jak się mylę, to zdementować proszę :)) i co pozostanie tym małym autorom ze skłonnością do masohizmu jak nie Zakużona Planeta? Ona musi wytykać w bezczelny i grubiański sposób błędy. A jak powiedział Alfi, uczy się na błędach, mniej boli na cudzych.
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
A ja tam się cieszę, że zostałem mówiąc kolokwialnie "zjechany"... :) Nie wiem, masochizm, czy co, ale z tego co widziałem nie jest jeszcze ze mną tak tragicznie. ;) Dużo fragmentów było puszczonych bez jakiegokolwiek komentarza, ale wydaje mi się, że już nie było siły, by pisać ciągle to samo, prawda?
cóz, jak dla mnie, Zakużona Planeta powinna być i tyle. Ale to jest oczywiście tylko moje subiektywne zdanie...
cóz, jak dla mnie, Zakużona Planeta powinna być i tyle. Ale to jest oczywiście tylko moje subiektywne zdanie...
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Z którym to zdaniem RedAkcja Fahrenheita całkiem subiektywnie się zgadza :)))
wpis moderatora:
Gadulissima: A skoro już tu się znalazłeś, Hastatusie, to serdecznie zaproszam Cię do wątku "FORUM O FORUM -> ŁOWISKO", gdzie będziesz się mógł przywitać ze wszystkimi Użytkownikami. I, rzecz jasna, odebrać obowiązkowy gift powitalny - ślicznej urody :)))) A offtopami w wymienionym wątku nie przejmuj się ani trochę :)))
wpis moderatora:
Gadulissima: A skoro już tu się znalazłeś, Hastatusie, to serdecznie zaproszam Cię do wątku "FORUM O FORUM -> ŁOWISKO", gdzie będziesz się mógł przywitać ze wszystkimi Użytkownikami. I, rzecz jasna, odebrać obowiązkowy gift powitalny - ślicznej urody :)))) A offtopami w wymienionym wątku nie przejmuj się ani trochę :)))
So many wankers - so little time...
Witajcie:)
Moim zdaniem można uczyć się na cudzych błędach. I warto.
Stephen King powiedział, że najwięcej w życiu nauczył się dzięki książkom napisanym fatalnie...
Ja "Zakużoną planetę" czytam- choć opowiadania czyta się cięęężko, ale komentarze są udane :) :]
Nie zgadzam się!!Mateusz Zieliński pisze:Moje zdanie jest takie: aby zacząć pisać dobrze, trzeba czytać to, co dobrze napisano. W żadnym wypadku, nie należy czytać tekstów napisanych źle...
Moim zdaniem można uczyć się na cudzych błędach. I warto.
Stephen King powiedział, że najwięcej w życiu nauczył się dzięki książkom napisanym fatalnie...
Ja "Zakużoną planetę" czytam- choć opowiadania czyta się cięęężko, ale komentarze są udane :) :]
- Yuki
- Furia Bez Pardonu
- Posty: 2182
- Rejestracja: śr, 22 cze 2005 13:17
Ja tam zawsze zaczynam lekturę nowego numeru Fahrenheita od Zakużonej Planety. Bez dwóch zdań ten dział poprawia mi humor, a przy tym czytanie mniej lub bardziej nieudolnych "arcydzieł" zazwyczaj kończy się u mnie napadem głupawki (co działa nad wyraz rozluźniająco po stresującym dniu pracy).
Nie byłabym jednak szczera, gdybym nie dodała, że zawsze po glupawce przychodzą wyrzuty sumienia i żal mi się robi sponiewieranych Autorów...
nie każdemu z nich kubeł zimnej wody wylanej na głowę uczyni pożytek- jednych to zachęci do "pracy nad sobą", innych wręcz przeciwnie, a nie o to przecież chodzi, żeby zniechęcac, prawda?
Nadto, mam czasem wrażenie, że Szanowna Redakcja tak się rozkoszuje „gnębieniem” słabszych, że sama nie zawsze trafnie ocenia przeczytane fragmenty. Jako przykład podam:
1) Dwa zgony i nobilitacja z ostatniego numeru =>
Cytat: „-Tu jest, panie! -Krzyknął jakiś żołnierz, wskazując mieczem siedzącego przy drzewie Anturiusa. – Znaleźliśmy tego suczego syna!
Ubrany w kolorową, paradną zbroję mężczyzna, podjechał do niego. Ciężko zsiadł z rsołego rumaka, po czym przebił mieczem swego podwładnego.
-To mój brat! – krzyknął mu prosto w pobladłą twarz. – Królewska krew. Nikt nie ma prawa go obrażać!
Wyszarpnął broń z ciała nieszczęśnika, a gdy ten osunął się na trawę, wrzasnął jeszcze:
-Chciałeś zyskać w tej wojnie tytuł szlachecki?! Za tę obrazę, twe dzieci uczynię niewolnikami! A żonę sprezentuję moim żołdakom!”
Komentarz pani redaktor: „Wybuch ubranego w paradną zbroję mężczyzny nieco nieadekwatny do zdarzenia, nie uważasz? Jakoś mało znalazłam wspólnego między okrzykiem: „tu jest, panie!” a wrzaskiem: „chciałeś zyskać tytuł szlachecki?!”.
Kiedy ja odnoszę wrażenie, że nie o okrzyk „tu jest, panie!”, a „Znaleźliśmy tego suczego syna!” chodzi – teraz chyba wybuch Ulariusa jest bardziej czytelny?
2) Martwa dla świata =>
Cytat: „W ustach czułem smak zaschniętej krwi. Cholera. Wiedziałem, że za dużo pale ale nie widziałem, że dorwie mnie to tak szybko”
Komentarz: „Ja też dużo palę. Może nie za dużo, ale jednak sporo. Znam również smak krwi, bo parę razy zdarzyło się w życiu skaleczyć, normalna rzecz. Smak krwi opisałbym raczej jako słonawy i żelazisty, ale w żaden sposób nie skojarzony z posmakiem papierosa. Wiem, nie palę innych rzeczy, ale i tak nie przypuszczam, żeby dawało się to w jakikolwiek sposób porównać. No i co dorwie? Cholera? Mnie dorwała już dawno. Jakoś pomiędzy tytułem, a pierwszym akapitem”.
I tu dla mnie dość oczywistym jest, że autor skojarzył smak krwi z potencjalnymi konsekwencjami palenia w nadmiarze (rak krtani czy czego tam nie bądź – nie znam się, bo nie palę i krwią nie pluję ;-) ). Może niezbyt sprawnie to ujął, ale nie aż tak nielogicznie, jak uważa pan redaktor :-).
Ale, of bloody course, mogę się mylic ;-)
Nie byłabym jednak szczera, gdybym nie dodała, że zawsze po glupawce przychodzą wyrzuty sumienia i żal mi się robi sponiewieranych Autorów...
nie każdemu z nich kubeł zimnej wody wylanej na głowę uczyni pożytek- jednych to zachęci do "pracy nad sobą", innych wręcz przeciwnie, a nie o to przecież chodzi, żeby zniechęcac, prawda?
Nadto, mam czasem wrażenie, że Szanowna Redakcja tak się rozkoszuje „gnębieniem” słabszych, że sama nie zawsze trafnie ocenia przeczytane fragmenty. Jako przykład podam:
1) Dwa zgony i nobilitacja z ostatniego numeru =>
Cytat: „-Tu jest, panie! -Krzyknął jakiś żołnierz, wskazując mieczem siedzącego przy drzewie Anturiusa. – Znaleźliśmy tego suczego syna!
Ubrany w kolorową, paradną zbroję mężczyzna, podjechał do niego. Ciężko zsiadł z rsołego rumaka, po czym przebił mieczem swego podwładnego.
-To mój brat! – krzyknął mu prosto w pobladłą twarz. – Królewska krew. Nikt nie ma prawa go obrażać!
Wyszarpnął broń z ciała nieszczęśnika, a gdy ten osunął się na trawę, wrzasnął jeszcze:
-Chciałeś zyskać w tej wojnie tytuł szlachecki?! Za tę obrazę, twe dzieci uczynię niewolnikami! A żonę sprezentuję moim żołdakom!”
Komentarz pani redaktor: „Wybuch ubranego w paradną zbroję mężczyzny nieco nieadekwatny do zdarzenia, nie uważasz? Jakoś mało znalazłam wspólnego między okrzykiem: „tu jest, panie!” a wrzaskiem: „chciałeś zyskać tytuł szlachecki?!”.
Kiedy ja odnoszę wrażenie, że nie o okrzyk „tu jest, panie!”, a „Znaleźliśmy tego suczego syna!” chodzi – teraz chyba wybuch Ulariusa jest bardziej czytelny?
2) Martwa dla świata =>
Cytat: „W ustach czułem smak zaschniętej krwi. Cholera. Wiedziałem, że za dużo pale ale nie widziałem, że dorwie mnie to tak szybko”
Komentarz: „Ja też dużo palę. Może nie za dużo, ale jednak sporo. Znam również smak krwi, bo parę razy zdarzyło się w życiu skaleczyć, normalna rzecz. Smak krwi opisałbym raczej jako słonawy i żelazisty, ale w żaden sposób nie skojarzony z posmakiem papierosa. Wiem, nie palę innych rzeczy, ale i tak nie przypuszczam, żeby dawało się to w jakikolwiek sposób porównać. No i co dorwie? Cholera? Mnie dorwała już dawno. Jakoś pomiędzy tytułem, a pierwszym akapitem”.
I tu dla mnie dość oczywistym jest, że autor skojarzył smak krwi z potencjalnymi konsekwencjami palenia w nadmiarze (rak krtani czy czego tam nie bądź – nie znam się, bo nie palę i krwią nie pluję ;-) ). Może niezbyt sprawnie to ujął, ale nie aż tak nielogicznie, jak uważa pan redaktor :-).
Ale, of bloody course, mogę się mylic ;-)
- MalaMi
- Fargi
- Posty: 455
- Rejestracja: wt, 12 lip 2005 17:41
Moim zdaniem czasem tylko i wyłącznie o to chodzi. I dobrze, inaczej świat byłby pełen niespełnionych artystów grafomanów.Yuki pisze:nie każdemu z nich kubeł zimnej wody wylanej na głowę uczyni pożytek- jednych to zachęci do "pracy nad sobą", innych wręcz przeciwnie, a nie o to przecież chodzi, żeby zniechęcac, prawda?
§ 13
"Przy interweniowaniu wobec żołnierzy członek ORMO obowiązany jest zachować takt, umiar oraz szacunek należny mundurowi wojskowemu"
"Przy interweniowaniu wobec żołnierzy członek ORMO obowiązany jest zachować takt, umiar oraz szacunek należny mundurowi wojskowemu"