F 68
Moderator: RedAktorzy
- uradowanczyk
- Sepulka
- Posty: 5
- Rejestracja: wt, 02 mar 2010 14:24
F
To jest próbny tekst , jak już sprawdzę jak to działa, napiszę trzy słowa o Opowiadaniu F
- terebka
- Dwelf
- Posty: 562
- Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56
Nawet cztery, pod warunkiem, że pierwsze będzie w wątku powitalnym. W przeciwnym wypadku możesz przestać być taki uradowany ;)
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
George Saunders Sea Oak
Czytałem zaraz po wydaniu numeru 68, zatem wrażenia tu zapisuję tylko takie, które przetrwały próbę czasu: opowiadanie poruszające i moim zdaniem piękne. Postacie nie papierowe, życie boleśnie prawdziwe. Element fantastyczny - szczątkowy, moim zdaniem zbyt słabo zaakcentowany, skoro przestawia całą akcję na nowe tory.
Kolejny przyczynek do mojego chorego wyobrażenia, dlaczego wcale nie chcę emigrować do Stanów.
Zapamiętałem, że parę razy zgrzytnął mi styl tłumaczenia, ale nie wpłynęło to na ogólny odbiór opowieści.
Słusznie jako tekst numeru.
Jerzy A. Kozłowski F
Opowiadanie zgrabne, z akcją, dobrze się czytało. Fabuła typowo komiksowa, czyli trzeba dobrze się napiąć, żeby uwierzyć - moim zdaniem lepiej to zdaje egzamin na filmie niż w literaturze. Większość uwag, o ile nie wszystkie, zgłaszałbym na polu trącącym degustibusem: co to za elegancja, piękna, do tego silna kobieta z obrożą na szyi (mnie się wydaje, że obroża jest raczej znakiem słabości, nb. małe stopy to delikatne zdrowie - tak mi się to kojarzy). Psychika bohatera trąci nastoletniością - co nie jest zabronione, choć nachalnie przypominało mi dawne teksty Oramusa. Nie wiadomo, po jakiego brzdągala właściwie bohater się tym zajmuje. Niby taki sprytny, a okazuje się, że daje się kołować jak kmiot jakiejś pannie z podrasowanymi gruczołami mlecznymi. Niby jego wywiad na temat Gnatzkiego przyniósł pożyteczne informacje, a na końcu okazuje się, że zupełnie błędne. Skąd się wzięła jego tajemnicza umiejętność przyspieszania percepcji (bo nie zwalniania czasu) ponad możliwości układu nerwowego. W oddziałach LukasBanku może, powtarzam, być może, siedzi w ukryciu jeden podstarzały ochroniarz. Tam się nie załatwia spraw gotówkowo, więc nie ma potrzeby kupowania silnej ochrony. Trzeba było wybrać inny bank.
Sprawa inna to obfite broczenie krwią ze zwłok - jak już serce stanie, to zwłoki nie mogą broczyć, raczej krew powoli z nich wycieka przy pomocy powszechnego ciążenia (niech mnie lekarze poprawią). A wiadomo, że Gnatzki wykorkował jeszcze na stojąco.
Erotyka. Małolaty patrzą z zachwytem na facia jeżdżącego srebrnym Passatem, śmierdzącego kilkudniowym brudem? To chyba z bardzo daleka. Stosunek płciowy z nieznajomą odbył bohater lekko tylko wymoczony w wannie, autor nie wskazał, ile czasu upłynęło, ale mamy pośrednie wskazówki (kilka minut): whisky wciąż nadaje się do picia, woda w wannie nie wystygła - tak uważny i zorganizowany fachowiec z pewnością by zauważył, że leży w zimnej. Czyli pan jest nie dość, że skonany, to jeszcze brudny, a ten brud dodatkowo zwilżony jest wodą. To skojarzenie towarzyszyło mi podczas lektury i nie chciało ulecieć. Zatem erotyka wyparowała. Przepraszam.
Kłucie Gnatzkiego. Z tego wynika, że mafiozo tego formatu naprawdę pojawił się sam na spotkaniu, bez żadnej ochrony. Na podstawie tylko jednej rozmowy telefonicznej z jakimś nieznajomym, który nie podał żadnych groźnych informacji. Znakiem tego debil. Czyli nie miał prawa dorobić się pozycji. Czyli opozycja. Czyli sprzeczność.
Ale powtarzam, poza tym było fajne. Naprawdę nie wiem, czemu to właśnie na jego temat napisałem najwięcej...
Anna Szumacher Syndrom Kaina
Niespecjalnie lubię tematykę angeloloantylogiczną. Właściwie w ogóle jej nie lubię. Zatem nie mogę szukać słów krytyki, bo degustibus każe mi pogrzebać opowiadanie jako całość. A tymczasem przecież dobrze napisane, dobrze się czytało, poza końcówką, która odstawała na niekorzyść od reszty, było zabawne, ładne i składne. Raguela zmieniłbym na Roguela, Uriela na Urinela, Lucyfera zrobiłbym mężczyzną, zasugerowałbym homoseksualną miłość między aniołami (te ich romanse), ukułbym stąd powiedzenie "miłość aniołów", puściłbym to w świat jako mem i czekał, aż wróci. Ot, tak mi się wyobraźnia ruszyła.
Maciej Żytowiecki Piaskun
Zaczęło się nieźle. Wspaniale udało się stworzyć miejsce-nigdzie, praktycznie żadnych wskazówek, gdzie odbywa się akcja, poza tym, że zapewne w niewielkim miasteczku. Dobrze się czytało, uwierzyłem w atmosferę opowiadania.
Zarzuty: słabo uzasadniony Piaskun. Brak uzasadnienia nazwy, w każdym razie nie zauważyłem, może przeoczyłem. Pisząc tę opinię zapytałem wujka Gugla: http://pl.wikipedia.org/wiki/Piaskun - teraz już rozumiem. Jak widać, można nie wiedzieć. Może warto by było jednak jakoś mnie, czytelnika, naprowadzić? Zatem Piaskun się pojawia rzeczywiście jak to w legendach - jest i basta. Można i tak. Jednak dalej nie wiem, po co ta scena z Akwinem.
Agnieszka Kowalska-Bojar Mój wymarzony książę
Zastanawiam się nad sensownością stwierdzenia "dobrze się czytało". Przecież omawiam teksty opublikowane, które domyślnie powinny trzymać poziom. I tak właśnie jest. Ostatnie opowiadanie, choć dobrze się czytało, chciałbym skwitować sakramentalnym: "Ale osssochozi?". Chodzi o to, że ono się zaczęło. A później - ciach! Przeniosło się do innego wymiaru, z opowiadań do, bo ja wiem czego, humoresek, krotochwil? Niech mnie literaturoznawcy poprawią. W muzyce coś takiego nazywałoby się zapewne - etiuda.
Czytałem zaraz po wydaniu numeru 68, zatem wrażenia tu zapisuję tylko takie, które przetrwały próbę czasu: opowiadanie poruszające i moim zdaniem piękne. Postacie nie papierowe, życie boleśnie prawdziwe. Element fantastyczny - szczątkowy, moim zdaniem zbyt słabo zaakcentowany, skoro przestawia całą akcję na nowe tory.
Kolejny przyczynek do mojego chorego wyobrażenia, dlaczego wcale nie chcę emigrować do Stanów.
Zapamiętałem, że parę razy zgrzytnął mi styl tłumaczenia, ale nie wpłynęło to na ogólny odbiór opowieści.
Słusznie jako tekst numeru.
Jerzy A. Kozłowski F
Opowiadanie zgrabne, z akcją, dobrze się czytało. Fabuła typowo komiksowa, czyli trzeba dobrze się napiąć, żeby uwierzyć - moim zdaniem lepiej to zdaje egzamin na filmie niż w literaturze. Większość uwag, o ile nie wszystkie, zgłaszałbym na polu trącącym degustibusem: co to za elegancja, piękna, do tego silna kobieta z obrożą na szyi (mnie się wydaje, że obroża jest raczej znakiem słabości, nb. małe stopy to delikatne zdrowie - tak mi się to kojarzy). Psychika bohatera trąci nastoletniością - co nie jest zabronione, choć nachalnie przypominało mi dawne teksty Oramusa. Nie wiadomo, po jakiego brzdągala właściwie bohater się tym zajmuje. Niby taki sprytny, a okazuje się, że daje się kołować jak kmiot jakiejś pannie z podrasowanymi gruczołami mlecznymi. Niby jego wywiad na temat Gnatzkiego przyniósł pożyteczne informacje, a na końcu okazuje się, że zupełnie błędne. Skąd się wzięła jego tajemnicza umiejętność przyspieszania percepcji (bo nie zwalniania czasu) ponad możliwości układu nerwowego. W oddziałach LukasBanku może, powtarzam, być może, siedzi w ukryciu jeden podstarzały ochroniarz. Tam się nie załatwia spraw gotówkowo, więc nie ma potrzeby kupowania silnej ochrony. Trzeba było wybrać inny bank.
Sprawa inna to obfite broczenie krwią ze zwłok - jak już serce stanie, to zwłoki nie mogą broczyć, raczej krew powoli z nich wycieka przy pomocy powszechnego ciążenia (niech mnie lekarze poprawią). A wiadomo, że Gnatzki wykorkował jeszcze na stojąco.
Erotyka. Małolaty patrzą z zachwytem na facia jeżdżącego srebrnym Passatem, śmierdzącego kilkudniowym brudem? To chyba z bardzo daleka. Stosunek płciowy z nieznajomą odbył bohater lekko tylko wymoczony w wannie, autor nie wskazał, ile czasu upłynęło, ale mamy pośrednie wskazówki (kilka minut): whisky wciąż nadaje się do picia, woda w wannie nie wystygła - tak uważny i zorganizowany fachowiec z pewnością by zauważył, że leży w zimnej. Czyli pan jest nie dość, że skonany, to jeszcze brudny, a ten brud dodatkowo zwilżony jest wodą. To skojarzenie towarzyszyło mi podczas lektury i nie chciało ulecieć. Zatem erotyka wyparowała. Przepraszam.
Kłucie Gnatzkiego. Z tego wynika, że mafiozo tego formatu naprawdę pojawił się sam na spotkaniu, bez żadnej ochrony. Na podstawie tylko jednej rozmowy telefonicznej z jakimś nieznajomym, który nie podał żadnych groźnych informacji. Znakiem tego debil. Czyli nie miał prawa dorobić się pozycji. Czyli opozycja. Czyli sprzeczność.
Ale powtarzam, poza tym było fajne. Naprawdę nie wiem, czemu to właśnie na jego temat napisałem najwięcej...
Anna Szumacher Syndrom Kaina
Niespecjalnie lubię tematykę angeloloantylogiczną. Właściwie w ogóle jej nie lubię. Zatem nie mogę szukać słów krytyki, bo degustibus każe mi pogrzebać opowiadanie jako całość. A tymczasem przecież dobrze napisane, dobrze się czytało, poza końcówką, która odstawała na niekorzyść od reszty, było zabawne, ładne i składne. Raguela zmieniłbym na Roguela, Uriela na Urinela, Lucyfera zrobiłbym mężczyzną, zasugerowałbym homoseksualną miłość między aniołami (te ich romanse), ukułbym stąd powiedzenie "miłość aniołów", puściłbym to w świat jako mem i czekał, aż wróci. Ot, tak mi się wyobraźnia ruszyła.
Maciej Żytowiecki Piaskun
Zaczęło się nieźle. Wspaniale udało się stworzyć miejsce-nigdzie, praktycznie żadnych wskazówek, gdzie odbywa się akcja, poza tym, że zapewne w niewielkim miasteczku. Dobrze się czytało, uwierzyłem w atmosferę opowiadania.
Zarzuty: słabo uzasadniony Piaskun. Brak uzasadnienia nazwy, w każdym razie nie zauważyłem, może przeoczyłem. Pisząc tę opinię zapytałem wujka Gugla: http://pl.wikipedia.org/wiki/Piaskun - teraz już rozumiem. Jak widać, można nie wiedzieć. Może warto by było jednak jakoś mnie, czytelnika, naprowadzić? Zatem Piaskun się pojawia rzeczywiście jak to w legendach - jest i basta. Można i tak. Jednak dalej nie wiem, po co ta scena z Akwinem.
Agnieszka Kowalska-Bojar Mój wymarzony książę
Zastanawiam się nad sensownością stwierdzenia "dobrze się czytało". Przecież omawiam teksty opublikowane, które domyślnie powinny trzymać poziom. I tak właśnie jest. Ostatnie opowiadanie, choć dobrze się czytało, chciałbym skwitować sakramentalnym: "Ale osssochozi?". Chodzi o to, że ono się zaczęło. A później - ciach! Przeniosło się do innego wymiaru, z opowiadań do, bo ja wiem czego, humoresek, krotochwil? Niech mnie literaturoznawcy poprawią. W muzyce coś takiego nazywałoby się zapewne - etiuda.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- uradowanczyk
- Sepulka
- Posty: 5
- Rejestracja: wt, 02 mar 2010 14:24
w sprawie opowiadania Kozłowskiego
A najpierw o tym, że nie udało mi się zaistnieć na tzw. łowisku i się przedstawić , powitać i być powitanym, droga Torebko. Trzeba tam coś kliknąć pewnie , a ja jestem już w mocno średniawym wieku i przeoczyłem.
Nie wiem czy to dostateczne usprawiedliwienie, ale skoro opublikowałem już 3 teksty w Fahrenheicie, to może daruję sobie tę formalność , a? Co o tym myślisz?
Przechodząc do tematu - Mam 2 podpowiedzi dla kolegi Kozłowskiego na ewentualny następny raz, jakąś reedycję prequel czy sequel:
1. Gdyby fotograf pstryknął sobie fotkę samowyzwalaczem, strzelając jednocześnie we własną głowę i zakopał zdjęcie pod płotem, stałby się niewątpliwie nieśmiertelny. A nieśmiertelność może się czasem przydać.
2. Gdyby F sam strzelał do ludzi jakąś pukawką sprzężoną z Nikonem, zamiast czekać na cudzą przysługę, też byłoby prościej.
Głupie i naiwne pytanie na (prawie) koniec: kim jest cycatka?
A co do innych opowiadań: Angelologia to disco polo fantastyki. Zerwałem z tym w 4 klasie podstawówki.
Piaskun nudny.
Pozdrawiam wszystkich
Nie wiem czy to dostateczne usprawiedliwienie, ale skoro opublikowałem już 3 teksty w Fahrenheicie, to może daruję sobie tę formalność , a? Co o tym myślisz?
Przechodząc do tematu - Mam 2 podpowiedzi dla kolegi Kozłowskiego na ewentualny następny raz, jakąś reedycję prequel czy sequel:
1. Gdyby fotograf pstryknął sobie fotkę samowyzwalaczem, strzelając jednocześnie we własną głowę i zakopał zdjęcie pod płotem, stałby się niewątpliwie nieśmiertelny. A nieśmiertelność może się czasem przydać.
2. Gdyby F sam strzelał do ludzi jakąś pukawką sprzężoną z Nikonem, zamiast czekać na cudzą przysługę, też byłoby prościej.
Głupie i naiwne pytanie na (prawie) koniec: kim jest cycatka?
A co do innych opowiadań: Angelologia to disco polo fantastyki. Zerwałem z tym w 4 klasie podstawówki.
Piaskun nudny.
Pozdrawiam wszystkich
Lepiej brzydko pełznąć niż efektownie buksować
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Re: w sprawie opowiadania Kozłowskiego
Nie wiem, co myśli Terebka (to jest on, tak na marginesie), ale pozwolę sobie tylko zauważyć, że Łowisko jest właśnie miejscem, gdzie możesz pozdrowić wszystkich.uradowanczyk pisze:A najpierw o tym, że nie udało mi się zaistnieć na tzw. łowisku i się przedstawić , powitać i być powitanym, droga Torebko. Trzeba tam coś kliknąć pewnie , a ja jestem już w mocno średniawym wieku i przeoczyłem.
Nie wiem czy to dostateczne usprawiedliwienie, ale skoro opublikowałem już 3 teksty w Fahrenheicie, to może daruję sobie tę formalność , a? Co o tym myślisz?
Liczba tekstów opublikowanych w Fcie nie ma znaczenia - opublikowałam więcej niż 3, a jednak w Łowisku się przywitałam (to było dawno, wiem).
I tak, jestem w wieku bardziej niż średniawym - powiedziałabym, że w wapniackim, toteż pozwolę sobie po wapniacku odezwać.
<wapno mode/on>Skoro potrafiłeś kliknąć jednego posta tutaj, jestem pewna, że potrafisz też kliknąć link, jaki na niebiesko wyświetla się w poście Terebki. To nietrudne dla wapniaka, co dopiero dla osoby w wieku średniawym. <wapno mode/off>
O pewnym punkcie Forumokiety nawet nie wypada wspominać, wszak osobom w wieku średniawym uprzejmość chyba jeszcze jest nieobca?
wpis moderatora:
ZGC: Reszta rozważań o przedstawianiu się (offtop techniczny) poszła do Księgi skarg i wniosków w dziale Forum o Forum. W razie problemów z pisaniem tam postów proszę o kontakt z moderatorem
So many wankers - so little time...
- symbeline
- Mamun
- Posty: 142
- Rejestracja: czw, 26 lut 2009 15:45
JA jak zwykle sporo po czasie ale Tak się zbierałam i zbierałam napisać o owym opowiadaniu Anny Shumaher- Syndrom Kaina. ( Pomijam wypowiedź uradowanczyka, że tematyka angelologiczna jest disco polo fantasy, bo wedle mnie nie ale.. )
Otóż opowiadanie mocno nasuwa skojarzenia ze światem Kossakowskiej a co za tym idzie wedle mnie, żeby nie było ;) , powinien jakoś z tym światem korelować a tego nie robi i tu widzę pierwszy błąd autorki. Anioły mają imiona niezgodne z ich rzeczywistymi właściwościami, już nie wspomnę o tym co napisałam powyżej i choćby z tego względu trzymałabym się np tego, że alchemikiem powinien być Razjel a nie Uriel, zresztą jak odejść od świata Kossakowskiej, dalej to Razjel jest alchemikiem i panem tajemnic i nie jest to wiedza tak mocno ukryta, żeby pisarz kreując świat aniołów nie mógł do niej dotrzeć. Ale w sumie to przeciętny czytelnik tak mało wie o aniołach i ich imionach, że rozumiem iż te kwestie nie wydawały się istotne.
Jednak najbardziej istotne ma uwagi dotyczące budowy tekstu. Jest bowiem niestaranna. To tekst na poziomie warsztatów a nie publikacji- przepraszam za te słowa ale czytając co chwila odnosiłam takie wrażenie i żeby nie było- pomyślawszy,ze może jestem nie w humorze przed napisaniem owego postu poprosiłam o konsultację kompetentna osobę.
Teraz konkrety.
Po pierwsze, postać Jerachmiela niewiele wnosi do tekstu. Bo ta odrobina dowcipu mogła być spokojnie zastąpiona czym innym albo można było z tego zrezygnować bez żadnej szkody. Uczono mnie, że strzelba powinna wystrzelić a tej unosi się tylko wątpliwej jakości dymek.
Po drugie, zdanie: "Uriel znał Metatrona zdecydowanie za długo i wyraźnie przeszkadzało mu to włamywanie się do jego głowy. " Jako żywo jest przekombinowane Pomijam , że cały ten akapit jest zbudowany tak jakby autor go wymyślił i już nad nim nie popracował. Można to było o wiele zgrabniej ująć. ( choc wiem, że akurat te moje uwagi są bardzo subiektywne, bo teoretycznie fragment jest napisany poprawnie.
Po trzecie: "Obaj byli przystojni, młodzi, nieśmiertelni i czuli się tak, jakby ponad nimi nie było już niczego. " _ To zaciekawia, zwykle w potocznej mowie mówi się,że nad nimi nie było nikogo, a to ze względu, że tylko inny człowiek postawiony wyżej w hierarchii mógłby protestować przeciw ew nieakceptowalnym ( bo o to chodzi w takim stwierdzeniu zwykle) zachowaniom. Przedmioty martwe raczej nie mają takowej możliwości . Pomijam fakt, że nad aniołami znajduje się Bóg, więc traktowanie Boga przedmiotowo jest zaiste interesujące. Chyba że autorce chodziło o Nitzhego ;)
Po czwarte: "Polecenie, jakie dostali, było proste. Bóg, który ostatnio zerknął na Ziemię (czego żaden z Siedmiu, prawdę mówiąc, od lat nie zrobił), odkrył, że stworzony przez niego człowiek (a w tym momencie ludzie), który był dobry, wcale taki dobry nie był." Sformułowanie poprawne ale tylko z punktu widzenia gramatyki i stylistyki, bo już jeśli chodzi o prawdę biblijną, to Bóg od dawna jest zorientowany w tym fakcie i jak już to warto by było zaznaczyć, że po raz kolejny ew postanowił zadziałać.
Po piąte: "Postanowili jakoś zająć się syndromem Kaina. Może nie od razu, jako że Michał nadal paradował w kwiecistej koszuli, ale w najbliższym czasie. Kiedy tylko wymyślą, jak to zrobić...
III.
Zaczęli, gdy tylko dotarli na Ziemię."
Skoro zajęcie się syndromem Kaina miało zależeć od koszuli Michała, to czy mam rozumieć, że gdzieś w drodze się jej pozbył? I co założył inną, czy paraduje teraz bez?
A końcówka... cóż, gdzieś się już z resetem świata spotkałam, choć nie pomnę gdzie, ale w takim układzie też nie wnosi to nic nowego i jest nawet jeśli niezamierzoną ( bo autorka mogła dojść do tego samoistnie - tak tak uznaje to, ze ludzkie myśli często chadzają tymi samymi drogami )- to jednak powtórką z rozrywki.
Otóż opowiadanie mocno nasuwa skojarzenia ze światem Kossakowskiej a co za tym idzie wedle mnie, żeby nie było ;) , powinien jakoś z tym światem korelować a tego nie robi i tu widzę pierwszy błąd autorki. Anioły mają imiona niezgodne z ich rzeczywistymi właściwościami, już nie wspomnę o tym co napisałam powyżej i choćby z tego względu trzymałabym się np tego, że alchemikiem powinien być Razjel a nie Uriel, zresztą jak odejść od świata Kossakowskiej, dalej to Razjel jest alchemikiem i panem tajemnic i nie jest to wiedza tak mocno ukryta, żeby pisarz kreując świat aniołów nie mógł do niej dotrzeć. Ale w sumie to przeciętny czytelnik tak mało wie o aniołach i ich imionach, że rozumiem iż te kwestie nie wydawały się istotne.
Jednak najbardziej istotne ma uwagi dotyczące budowy tekstu. Jest bowiem niestaranna. To tekst na poziomie warsztatów a nie publikacji- przepraszam za te słowa ale czytając co chwila odnosiłam takie wrażenie i żeby nie było- pomyślawszy,ze może jestem nie w humorze przed napisaniem owego postu poprosiłam o konsultację kompetentna osobę.
Teraz konkrety.
Po pierwsze, postać Jerachmiela niewiele wnosi do tekstu. Bo ta odrobina dowcipu mogła być spokojnie zastąpiona czym innym albo można było z tego zrezygnować bez żadnej szkody. Uczono mnie, że strzelba powinna wystrzelić a tej unosi się tylko wątpliwej jakości dymek.
Po drugie, zdanie: "Uriel znał Metatrona zdecydowanie za długo i wyraźnie przeszkadzało mu to włamywanie się do jego głowy. " Jako żywo jest przekombinowane Pomijam , że cały ten akapit jest zbudowany tak jakby autor go wymyślił i już nad nim nie popracował. Można to było o wiele zgrabniej ująć. ( choc wiem, że akurat te moje uwagi są bardzo subiektywne, bo teoretycznie fragment jest napisany poprawnie.
Po trzecie: "Obaj byli przystojni, młodzi, nieśmiertelni i czuli się tak, jakby ponad nimi nie było już niczego. " _ To zaciekawia, zwykle w potocznej mowie mówi się,że nad nimi nie było nikogo, a to ze względu, że tylko inny człowiek postawiony wyżej w hierarchii mógłby protestować przeciw ew nieakceptowalnym ( bo o to chodzi w takim stwierdzeniu zwykle) zachowaniom. Przedmioty martwe raczej nie mają takowej możliwości . Pomijam fakt, że nad aniołami znajduje się Bóg, więc traktowanie Boga przedmiotowo jest zaiste interesujące. Chyba że autorce chodziło o Nitzhego ;)
Po czwarte: "Polecenie, jakie dostali, było proste. Bóg, który ostatnio zerknął na Ziemię (czego żaden z Siedmiu, prawdę mówiąc, od lat nie zrobił), odkrył, że stworzony przez niego człowiek (a w tym momencie ludzie), który był dobry, wcale taki dobry nie był." Sformułowanie poprawne ale tylko z punktu widzenia gramatyki i stylistyki, bo już jeśli chodzi o prawdę biblijną, to Bóg od dawna jest zorientowany w tym fakcie i jak już to warto by było zaznaczyć, że po raz kolejny ew postanowił zadziałać.
Po piąte: "Postanowili jakoś zająć się syndromem Kaina. Może nie od razu, jako że Michał nadal paradował w kwiecistej koszuli, ale w najbliższym czasie. Kiedy tylko wymyślą, jak to zrobić...
III.
Zaczęli, gdy tylko dotarli na Ziemię."
Skoro zajęcie się syndromem Kaina miało zależeć od koszuli Michała, to czy mam rozumieć, że gdzieś w drodze się jej pozbył? I co założył inną, czy paraduje teraz bez?
A końcówka... cóż, gdzieś się już z resetem świata spotkałam, choć nie pomnę gdzie, ale w takim układzie też nie wnosi to nic nowego i jest nawet jeśli niezamierzoną ( bo autorka mogła dojść do tego samoistnie - tak tak uznaje to, ze ludzkie myśli często chadzają tymi samymi drogami )- to jednak powtórką z rozrywki.
"Każda kobieta obojętnie jak stosowana zagraża twemu życiu i zdrowiu "
Ja w sumie też jestem kobietą. trudno ideałem być nie mogę
Ja w sumie też jestem kobietą. trudno ideałem być nie mogę
Symbeline, nie mnie się kłócić z twoim zdaniem, jestem zielona w temacie twórczego pisarstwa - poza tym ile ludzi tyle opinii, ale a) podobno wszystko zostało już napisane i b) fakt, że zrobiłaś już w pierwszej linijce dwa błędy w nazwisku autorki (specjalnie sprawdziłam) pozwala mi powątpiewać w twoje przemyślenia, które nie wiem czy nie są tak samo nieuważne.
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Chcąc zjechać tekst w Literaturze F mam zawsze dylemat, bo przeszedł przez ręce redaktorów - dla przykładu nie wskazałem kuriozum z "Syndromu Kaina", gdzie niebieskie radio radośnie nadaje informację, że na Ziemi jest taka i taka temperatura, słońce świeci itp. A po stronie nocnej? A na biegunie północnym tak samo gorąco jak na Saharze? Ale, pomyślałem, może autorka ukryła drugie dno.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- Mara
- Stalker
- Posty: 1888
- Rejestracja: ndz, 12 cze 2005 12:31
Chcialam tylko zauwazyc, ze Kossakowska nie ma wylacznosci na anielskie opowiadania. I zaden pisarz nie ma obowiazku nawiazywac do jej swiatopogladu we wlasnej tfurczosci.symbeline pisze: Otóż opowiadanie mocno nasuwa skojarzenia ze światem Kossakowskiej a co za tym idzie wedle mnie, żeby nie było ;) , powinien jakoś z tym światem korelować a tego nie robi i tu widzę pierwszy błąd autorki.
To tyle w tej kwestii. Pa.
42
- kiwaczek
- szuwarowo-bagienny
- Posty: 5629
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54
O! Jaka fajna opinia! I jakże niesłuszna!
Idąc Twoją, Symbeline, drogą rozumowania, stworzyć można jedynie fan-ficka. I w takim, na ten przykład gatunku jak fantasy, 90% wydanych rzeczy to by były fan-ficki tolkienowskie. Bo przecież jak jest elf i krasnoludek, to zaraz należy nawiązać (korelować z) do świata tolkienistycznego, bo inaczej to przecież będzie błąd.
A przecież przed Tolkienem też już ktoś o tych krasnoludkach pisał. Konopnicka na ten przykład.
Idąc Twoją, Symbeline, drogą rozumowania, stworzyć można jedynie fan-ficka. I w takim, na ten przykład gatunku jak fantasy, 90% wydanych rzeczy to by były fan-ficki tolkienowskie. Bo przecież jak jest elf i krasnoludek, to zaraz należy nawiązać (korelować z) do świata tolkienistycznego, bo inaczej to przecież będzie błąd.
A przecież przed Tolkienem też już ktoś o tych krasnoludkach pisał. Konopnicka na ten przykład.
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
symbeline pisze:Anioły mają imiona niezgodne z ich rzeczywistymi właściwościami, już nie wspomnę o tym co napisałam powyżej i choćby z tego względu trzymałabym się np tego, że alchemikiem powinien być Razjel a nie Uriel, zresztą jak odejść od świata Kossakowskiej, dalej to Razjel jest alchemikiem i panem tajemnic i nie jest to wiedza tak mocno ukryta, żeby pisarz kreując świat aniołów nie mógł do niej dotrzeć.
http://www.kosciol.pl/article.php/200501181828581kosciol.pl pisze: W wierzeniach kanbalistycznych Uriel sprowadził na ziemię alchemię, oraz dał ludziom kabałę(...)
Im więcej źródeł (np apokryfów, tradycji okultystycznych etc) weźmiesz pod uwagę tym bliżej masz do kotła w którym każdy anioł, bóstwo, potwór i bohater pełni wszystkie możliwe funkcje, reprezentuje wszystkie możliwe archetypy i występuje we wszystkich możliwych ważnych wydarzeniach w mitologii.
Komponując mitologie zawsze trzeba coś wybrać. "W moim świecie Prawdę znali ABBXYZ, sekta gnostyków z Afryki wytrzebiona w V wieku"
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.
Bardzo się cieszę, że opowiadanie się podobało :). Jako tłumacz byłabym wdzięczna, gdybyś doprecyzował, gdzie zgrzytnął język tłumaczenia - chociaż rozumiem, że przeczytałeś to już dawno.flamenco108 pisze:George Saunders Sea Oak
Czytałem zaraz po wydaniu numeru 68, zatem wrażenia tu zapisuję tylko takie, które przetrwały próbę czasu: opowiadanie poruszające i moim zdaniem piękne. Postacie nie papierowe, życie boleśnie prawdziwe. Element fantastyczny - szczątkowy, moim zdaniem zbyt słabo zaakcentowany, skoro przestawia całą akcję na nowe tory.
Kolejny przyczynek do mojego chorego wyobrażenia, dlaczego wcale nie chcę emigrować do Stanów.
Zapamiętałem, że parę razy zgrzytnął mi styl tłumaczenia, ale nie wpłynęło to na ogólny odbiór opowieści.
Słusznie jako tekst numeru.
- symbeline
- Mamun
- Posty: 142
- Rejestracja: czw, 26 lut 2009 15:45
Wicked Witch _ Dziękuję za zwrócenie mi uwagi odnośnie błędu w nazwisku. Niezmiernie przepraszam autorkę. Mea Culpa, bo tak się nie godzi. Cóż, wyłazi nocne pisanie.
Kiwaczku, MAłgosiu, z jednej strony macie rację odnośnie tych swiatów, niemniej jak czytam o Elfach, Krasnoludach i tym podobnych a świat mi przypomina Tolkienowski to, cóż nie da sie ukryć,że oczekuję konsekwencji jego budowania i rozbudowywania. TAk już jest.Konopnicka ma się do tego nijak bowiem opisuje tzw - bożęta :p Małe toto i nijak Krasnoludów ze świata fantasy nie przypomina. Jeśli zaś chodzi o owo budowanie i pisanie wedle jakichś "istniejących" światów to weźmy choćby Ellaine Cunningham oparte na świecie Forgotten Realms, nie są to fan-fiki tylko pełnoprawne powieści, choć świat nie jest przez nią wymyślony. Niemniej można uznać, że to moje fanaberie- to fakt. Niemniej wskazałam na inne, ważniejsze niż ten aspekt ( i aspekt nazewnictwa aniołów, bowiem jak się okazuje można znaleźć inaczej) usterki tekstu.
Nie napisałam nigdzie, że tekst jest zły czy mi się nie podobał. Jednak nie czytał się płynnie. Przez te, drobne ale zauważalne dla mnie mankamenty ( po pierwsze, po trzecie, po czwarte i po piąte), do których nikt się nie odniósł
Nic to, będziecie się mogli na mnie wyżyć z powodu warsztatów ;)
I z góry przepraszam, że na ew polemikę ze mną ( o ile ktoś będzie miał ochotę jeszcze to komentować) trzeba będzie czekać aż do maja.
- Te słowa kreślę po to aby było jasne,ze jak co to nie uciekam od dyskusji ale- w kwietniu zabraknie mi na nią czasu.
Kiwaczku, MAłgosiu, z jednej strony macie rację odnośnie tych swiatów, niemniej jak czytam o Elfach, Krasnoludach i tym podobnych a świat mi przypomina Tolkienowski to, cóż nie da sie ukryć,że oczekuję konsekwencji jego budowania i rozbudowywania. TAk już jest.Konopnicka ma się do tego nijak bowiem opisuje tzw - bożęta :p Małe toto i nijak Krasnoludów ze świata fantasy nie przypomina. Jeśli zaś chodzi o owo budowanie i pisanie wedle jakichś "istniejących" światów to weźmy choćby Ellaine Cunningham oparte na świecie Forgotten Realms, nie są to fan-fiki tylko pełnoprawne powieści, choć świat nie jest przez nią wymyślony. Niemniej można uznać, że to moje fanaberie- to fakt. Niemniej wskazałam na inne, ważniejsze niż ten aspekt ( i aspekt nazewnictwa aniołów, bowiem jak się okazuje można znaleźć inaczej) usterki tekstu.
Nie napisałam nigdzie, że tekst jest zły czy mi się nie podobał. Jednak nie czytał się płynnie. Przez te, drobne ale zauważalne dla mnie mankamenty ( po pierwsze, po trzecie, po czwarte i po piąte), do których nikt się nie odniósł
Nic to, będziecie się mogli na mnie wyżyć z powodu warsztatów ;)
I z góry przepraszam, że na ew polemikę ze mną ( o ile ktoś będzie miał ochotę jeszcze to komentować) trzeba będzie czekać aż do maja.
- Te słowa kreślę po to aby było jasne,ze jak co to nie uciekam od dyskusji ale- w kwietniu zabraknie mi na nią czasu.
"Każda kobieta obojętnie jak stosowana zagraża twemu życiu i zdrowiu "
Ja w sumie też jestem kobietą. trudno ideałem być nie mogę
Ja w sumie też jestem kobietą. trudno ideałem być nie mogę
- Ebola
- Straszny Wirus
- Posty: 12009
- Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
- Płeć: Nie znam
Może dla innych nie były to mankamenty?symbeline pisze: Przez te, drobne ale zauważalne dla mnie mankamenty ( po pierwsze, po trzecie, po czwarte i po piąte), do których nikt się nie odniósł
A propoś angelologii, dopiero co TVN przypomniał film "Constantine", nie wiem czy jest on zgodny z twórczością Majki i czy twórcy filmu w ogóle o Kossakowskiej słyszeli (myślę że nie), ale czy to coś znaczy? Dewartościuje ten film?
Czy już wspominałam, ze jestem Twoją fanką, flamenco? Nie chcesz książki do recenzji? :)))flamenco pisze:Niby taki sprytny, a okazuje się, że daje się kołować jak kmiot jakiejś pannie z podrasowanymi gruczołami mlecznymi
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!