inatheblue pisze:Niestety, jestem genetykiem-fundamentalistą
Turban upleciony z podwójnych helis, te klimaty?...
inatheblue pisze:od jakiegoś czasu walczę z powielaniem łatwych stereotypów w fantastyce, tylko dlatego, że są dobrą ilustracją
Ja też jestem przeciwny spłycaniu nauki w s-f, ale... w pewnym momencie dochodzi się do czegoś w rodzaju twórczości Hugo Gernsbacka, którego opowiadania były pretekstem do przedstawiania sfabularyzowanych opisów działania urządzeń elektrycznych.
Jednak w moim rozumieniu (OK, jest świetnie, jeżeli autor jest w stanie przemycić jakieś poprawne z punktu widzenia nauki informacje), interesująca fabuła i jakiś przekaz za nią idący, mają wagę przynajmniej równą, jak prawda naukowa. A jeśli utwór nie należy do
hard s-f, tylko do
political fiction lub fantastyki socjologicznej (choć wg mnie każda fantastyka, opisująca jakiś świat, jest socjologiczna ;), przekaz naukowy zaczyna pełnić rolę drugorzędną.
Np. wszelkie
wormholes, nadprzestrzenie, hipernapędy itp. są milcząco przyjętym*) przez ogół czytelniczo-autorski sposobem na omijanie istniejących w kosmosie niewyobrażalnych odległości. Umożliwia to opisywanie przygód tych samych bohaterów na różnych światach, bez zamiany załogi np. rakiety (w najlepszym przypadku) w wędrowny oddział geriatryczny.
Zapewne gdyby w opowiadaniu były opisane skutki rozbicia mezonów w superakceleratorze i skutek tych skutków na np. życie bohatera lub życie na Ziemi, nie poruszyłoby Cię to tak bardzo, choć niejeden fizyk-teoretyk czytając to mógłby odgryźć kawał laminowanego blatu...
A że genetyka jest dziś modnym tematem i źródłem taniej sensacji w pismach dla pań (
Sklonowano Dolly Parton! ;), to masz pecha... ;-D
*) Uporczywe kwestionowanie pomysłów usprawniających działalność autorską w przypadku lotów kosmicznych zdarza się zazwyczaj na trzeci dzień konwentu nad ranem, gdy świat wydaje się być ponurą i suchą planetą, oświetlaną słońcem o trudnym do zniesienia spektrum ;-)))
inatheblue pisze:Chyba, że to jest jakieś urzekające fantasy w kompletnie innym uniwersum, albo sf w przyszłości o zasięgu Asimovowskim.
Jeśli już przeanalizujesz słynne "prawa robotyki" Asimova, a w szczególności czwarte prawo (mówiące, że [cytuję z pamięci] "robot ma chronić ludzkość przed zrobieniem sobie krzywdy"), to wyłania się z tego niezwykle ponury totalitaryzm, oraz podejrzenie, że Asimov cierpiał na zespół "postawy nad"**)...
**) Jesteście głupki i tylko JA wiem, co jest dla was dobre"