Wewnętrzny krytyk - zmora debiutantów
Moderator: RedAktorzy
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Mój nie zadaje. Dlatego przeważnie kopię zakończenie. Wstęp i rozwinięcie to kolubryny z rękoma i nogami, a końcówka to albo tyci dzyndzelek, albo dzyndzel bez sensu/nieoryginalny.Małgorzata pisze:
No, i najważniejsza rzecz: ten wewnętrzny krytyk winien cały czas zadawać Autorowi pytanie: a wiesz, jak się skończy utwór? :)))
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
- Maximus
- ZasłuRZony KoMendator
- Posty: 606
- Rejestracja: sob, 20 sty 2007 17:24
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Tylko wiesz... ja pacyfistka jestem. To znaczy w realu jestem pacyfistka
(chociaż czasem tym kasjerkom z syndromem ślimaka mam ochotę przyczepić rakiety i wstrzyknąć na siłę sterydy :)), bo w nierealu walę z plazmy ile wlezie. A takie brutalne podejście do gościa, który w ogóle coś gada w mojej główce, nie jest raczej pacyfistycznym podejściem. A co jeśli to jest jakiś bóg i sobie ze mnie żarty robi? A ja go z glana? Wtedy raczej niewesoło będzie :O.
Może wezmę go na tortury, tzn. stanę przed lustrem i będę ściskać sobie gałkę oczną jak Ace Ventura i zmuszę, by na to patrzył. Może wówczas zacznie błagać o litość i się zmieni :>
A laleczka wudu?
Eeee... chyba lepsze są już truskawki.
O! Zatrudnię Ciebie, bo masz już w tym wprawę ;)
/E:
No i patrzcie... Głosik wystraszył się chyba tego gdybania na temat jego losu. Wracałam wczoraj bowiem do domu autobusem i w 5 minut została mi dostarczona do główki fajna fabuła na krótkie opko... i to jeszcze (wreszcie!) z normalną końcówką. W domu spisałam sobie wszystko dokładnie na kartce.
Zabawne, że inspiracja przychodzi zwykle w świszczących, półtłocznych, trzęsących się autobusach...
Tym razem nie skopię... Nie wolno mi skopać!
(chociaż czasem tym kasjerkom z syndromem ślimaka mam ochotę przyczepić rakiety i wstrzyknąć na siłę sterydy :)), bo w nierealu walę z plazmy ile wlezie. A takie brutalne podejście do gościa, który w ogóle coś gada w mojej główce, nie jest raczej pacyfistycznym podejściem. A co jeśli to jest jakiś bóg i sobie ze mnie żarty robi? A ja go z glana? Wtedy raczej niewesoło będzie :O.
Może wezmę go na tortury, tzn. stanę przed lustrem i będę ściskać sobie gałkę oczną jak Ace Ventura i zmuszę, by na to patrzył. Może wówczas zacznie błagać o litość i się zmieni :>
A laleczka wudu?
Eeee... chyba lepsze są już truskawki.
O! Zatrudnię Ciebie, bo masz już w tym wprawę ;)
/E:
No i patrzcie... Głosik wystraszył się chyba tego gdybania na temat jego losu. Wracałam wczoraj bowiem do domu autobusem i w 5 minut została mi dostarczona do główki fajna fabuła na krótkie opko... i to jeszcze (wreszcie!) z normalną końcówką. W domu spisałam sobie wszystko dokładnie na kartce.
Zabawne, że inspiracja przychodzi zwykle w świszczących, półtłocznych, trzęsących się autobusach...
Tym razem nie skopię... Nie wolno mi skopać!
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Meduz
- Cylon
- Posty: 1106
- Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59
Mnie najlepsze pomysły przychodzą do głowy w toalecie.
.Wygodna pozycja, koncentracja...
Wiesz, Iko, to rzuca nowe światło na kwestię weny-wiatru....
- Iko i Małgorzato, czy sugerujecie, że ostatnio szalejąca w jednym wątku Wena to wynik gastrycznych rozważań na gór szczycie?
Swoją droga mnie pomysły też nachodzą w ubikacji, ewentualnie pod prysznicem;-)
Meduz Kamiennooki
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Raczej gastrycznych sensacji. Na górszczycie.Iko i Małgorzato, czy sugerujecie, że ostatnio szalejąca w jednym wątku Wena to wynik gastrycznych rozważań na gór szczycie?
Ale przecież do tak intymnych przeżyć nikt się publicznie nie przyznałby, nawet szesnastolatek, co tą weną targany... :P
So many wankers - so little time...
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Przebijam: mnie kiedys przyszedl do glowy jenijalny pomysl podczas ogladania skoku Malysza:)Meduz pisze:Mnie najlepsze pomysły przychodzą do głowy w toalecie..Wygodna pozycja, koncentracja...
Wiesz, Iko, to rzuca nowe światło na kwestię weny-wiatru....
- Iko i Małgorzato, czy sugerujecie, że ostatnio szalejąca w jednym wątku Wena to wynik gastrycznych rozważań na gór szczycie?
Swoją droga mnie pomysły też nachodzą w ubikacji, ewentualnie pod prysznicem;-)
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- Ignatius Fireblade
- Kameleon Super
- Posty: 2575
- Rejestracja: ndz, 09 kwie 2006 12:04
Eeee tam :P Pamiętam, jak mnie pomysł naszedł, gdy spałem. Obudził mnie on, kazał się spisać na karteluszce i dopiero wtedy wygnał do WC-ta, by go przemyśleć dokładniej :P
- Na koniec zadam ci tylko jedno pytanie. Co ci wyryć na nagrobku?
- Napisz: "Nie ma lekarstwa na brak rozumu".
"Black Lagoon" #10 Calm down, two men PT2
- Napisz: "Nie ma lekarstwa na brak rozumu".
"Black Lagoon" #10 Calm down, two men PT2
- inatheblue
- Cylon
- Posty: 1013
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37
Na ciekawskich pomysły czyhają wszędzie, ledwo się obrócimy i hop! Napadają.
A potem praca - selekcja, szukanie w źródłach, zagęszczanie pomysłów, planowanie, spoglądanie z innej strony kiedy zatkało... dobrze się czuć produktywną jednostką :P
Prawie jak kucharzenie (gdybym, ma się rozmieć, miała cierpliwość do kucharzenia).
A potem praca - selekcja, szukanie w źródłach, zagęszczanie pomysłów, planowanie, spoglądanie z innej strony kiedy zatkało... dobrze się czuć produktywną jednostką :P
Prawie jak kucharzenie (gdybym, ma się rozmieć, miała cierpliwość do kucharzenia).
Ostatnio zmieniony śr, 14 lis 2007 13:56 przez inatheblue, łącznie zmieniany 1 raz.