Nasze pisarskie pomysły...

Żale i radości wszystkich początkujących na niwie.

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
niewiem
ZakuŻony Terminator
Posty: 319
Rejestracja: wt, 27 gru 2005 14:13

Post autor: niewiem »

Ika pisze:Niewiem, ranisz mnie.
Głęboko.
Rzecz jasna, nie miałem takiego zamiaru.
Ika pisze:Chyba, że się natychmiast usprawiedliwisz, że czytałeś Mohikanina mając lat sześć (jak ja).
Sześć, dziesięć, czternaście. Czytałem "Mohikanina" kilka razy, zresztą jak dziesiątki innych książek. I nadal nie rozumiem co z nim nie tak. Czy sam fakt, że na jego podstawie powstał film (pewnie nie jeden) i taki tuz jak Twain zadał sobie trud by sie nad nim pochylić (choćby i po to, aby wytknąć jakieś błędy), nie świadczy jednak na korzyść tej książki? Rzeczy zupełnie bezwartościowe zwykle gniją w zapomnieniu.
Ika pisze:Chciałam jednak zauważyć, że sympatia do Coopera nie wnosi do tegoż wątku.
Zatem kończę ten temat - tym bardziej, że w żadnym razie nie jest to mój ulubiony pisarz.
Poruszanie się szybciej od światła jest niemożliwe, a już na pewno nie pożądane, bo zwiewa czapkę.

Awatar użytkownika
Teano
Kadet Pirx
Posty: 1309
Rejestracja: wt, 05 cze 2007 19:05

Post autor: Teano »

A ja Coopera nie mogłam strawić. Maya połknęłam w czasach przed- i licealnych, natomiast Cooper co rusz mi zgrzytał, a nie wiedziałam dlaczego. Trochę tak jakby człowiek niedowidzący szedł i co rusz się potykał i jedyne co zapamiętał, to fakt, że droga była wyboista. Tak i ja wtedy - co rusz miałam problemy z wyobraźnią, co rusz coś mi nie pasowało a to pewnie dlatego, że obrazy były niespójne, natomiast ja nie wiedziałam, co jest nie tak. A może język był za ciężki? Nie wiem. W każdym razie tak jak zaczytywałam się książkami "o indianach" czy z dalekiej północy, tak Coopera zapamiętałąm z nazwiska bo był to jedyny dostępny w bibliotece pisarz, którego nie byłam w stanie czytać. A czytałam wtedy rzeczy naprawdę różne i lekkie i cięższe.
Oczywiście tę jedną ksiażkę Coopera zmęczyłam do końca, bo nie miałam wtedy jeszcze zwyczaju odkładać ksiązki w połowie, ale powiedziałam sobie "nigdy wiecej"
Mordor walnął maczugą Orbana w łysy czerep. Po chwili poczuł to samo.
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.

� Dżirdżis

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Ika pisze: Podam przykład: Krzyżaki - film. Dzieło wręcz, jak na tamte czasy - a jednak jedna z bardziej podniosłych scen została zakłócona przez trampki na nóżkach średniowiecznego rycerza :) i zamiast "pokrzepionych serc" producenci obrazu otrzymali rozbawioną do łez widownię.
Miałam kolegę, który chodził do kina głównie po to, by wypatrywać potknięć scenarzystów i reżyserów. Na premierze "Ogniem i mieczem" wypatrzył podobno zegarek na ręce jakiegoś gościa na koniu :)
EDIT: Ej, sportowcy, założyć Wam osobny wątek?
Jeśli znajdzie się dużo chętnych? :)
Meduza710 pisze:Xiri, wyściskania, nie wyciskania.

Wobec czego pierwszy powitam Cię w naszej Wirtualnej Grupie Wsparcia.
Ściskam Cię wirtualnie, klepię po plecach i w imieniu wszystkich członów grupy mówię:

XIRI, KOCHAMY CIĘ! DOBRZE, ŻE JESTEŚ Z NAMI!

;-D
Jak miło! A jednak ktoś mnie kocha ;p
Thx za miłe słowa!
Wsparcie zawsze się przyda, nawet jeśli jest tylko wirtualne :)

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

Ika pisze:żaden współczesny czytelnik nie darowałby Cooperowi wodospadu na równinie, czy faceta, który celem wykonywania działań szpiega przebrał się za... bobra!
Ależ Ty masz pamięć, Ika. Mohikanina czytałem jako nastolatek i takich szczegółów nie zapamiętałem.

Uważam, że nie zawsze jest tak, że na wierzch wypływają wyłącznie wartościowe książki, podobnie jak brak zainteresowania książką nie może jej skreślać - vide Dick. Vide King. Książka ma to do siebie, że może być bardziej lub mniej ponadczasowa (zdaje się, że komisja noblowska ocenia uniwersalność i ponadczasowość przekazu - jak widać, często się myli - czy ktoś czytał Rabindranatha Tagore?), jej przekaz może być bardziej lub mniej uniwersalny. Jest też jeszcze jeden aspekt: wartości przekazywane w książce - zależnie od czasów, mogą trafiać w rynek, albo nie.

Sam jako dzieciak zaczytywałem się Karolusem Majusem i jego Winietą. Dziś wspominam to jak okres jakiejś psychicznej choroby: ten facet musiał być nieźle popiermylony. Psychika jego bohaterów wykazuje znamiona głębokiej nerwicy, czasem paranoi lub manii. Ten Old Surehand, który pół życia ugania się za jakimś bandziorem tylko po to, żeby go wypatroszyć. Wódz Apaszów nie gorzej. Świętoszkowate alter ego autora - Old Shatterhand z modlitwą na ustach podrzyna gardziołka i popisuje się celnością strzelby, która daje mu niezwykłą przewagę z racji wielostrzałowości. Nie będę się rozpędzał.

A sięgając po inne pozycje z epoki nasuwa się wniosek, że on może bardziej, ale inni nie byli wcale dużo gorsi. Tak to byt kształtuje świadomość ;-)

Ale z drugiej strony, jego Dziki Zachód jest jedyny w swoim rodzaju. Potrafił on stworzyć wymyślony świat, który do dziś chwyta wyobraźnię. Mimo mnóstwa nielogiczności i idiotyzmów, które się w nim wydarzały (np. darcie pasów z dwustu ludzi musi trwać dużo dłużej niż jedną noc).
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

Post autor: Bebe »

flamenco108 pisze: (zdaje się, że komisja noblowska ocenia uniwersalność i ponadczasowość przekazu - jak widać, często się myli - czy ktoś czytał Rabindranatha Tagore?)
Eeee, ja czytałam. Tomik szalenie romantycznych i namiętnych wierszy o miłości. <chomik pod futrem robi się czerwony>
Ponadczasowe to było, uniwersalne takowoż. Mimo różnic kultur jego wiersze są bardzo zrozumiałe. :)
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika

Awatar użytkownika
Ebola
Straszny Wirus
Posty: 12009
Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
Płeć: Nie znam

Post autor: Ebola »

Flamenco, nie myl ponadczasowości i uniwersalności z popularnością.
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

Ebola pisze:Flamenco, nie myl ponadczasowości i uniwersalności z popularnością.
"Quo vadis". Zapytaj Chińczyka, o co kaman. Zapytaj Polaka, o co kaman. Jak tu i teraz, dysponując danym aparatem myślowym ocenić, że coś jest ponadczasowe i uniwersalne?

Ponadczasowość i uniwersalność to cechy, których rozsądzić się nie da. Dziś możemy uważać Bździńskiego za wielkiego człowieka, ale za 200 lat historycy uznają go za miałkiego karierowicza wykorzystującego szlachetność młodzieży - i usuną go z programu nauczania dla gimnazjów...

Dlatego popularność ma duże znaczenie. A pani Fielding (?) może czniać nobla, bo jak zechce, to se go kupi. O. ;-)
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
Ebola
Straszny Wirus
Posty: 12009
Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
Płeć: Nie znam

Post autor: Ebola »

flamenco108 pisze:
Ebola pisze:Flamenco, nie myl ponadczasowości i uniwersalności z popularnością.
"Quo vadis". Zapytaj Chińczyka, o co kaman.
Zapytaj wirusa, o co kaman, a Ci nie odpowie. Bo nie wie. W życiu bym nie wpadła na to, ze Quo vadis może być dziełem ponadczasowym i uniwersalnym:P
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

Dla chrześcijańskich mniejszości :)
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

Awatar użytkownika
Cień Lenia
Zwis Redakcyjny
Posty: 1344
Rejestracja: sob, 28 paź 2006 20:03

Post autor: Cień Lenia »

flamenco108 pisze:Książka ma to do siebie, że może być bardziej lub mniej ponadczasowa.
Ee... Mniej lub bardziej? Dla mnie to brzmi jak "trochę w ciąży" albo "trochę zabity".

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

flamenco108 pisze: (zdaje się, że komisja noblowska ocenia uniwersalność i ponadczasowość przekazu - jak widać, często się myli - czy ktoś czytał Rabindranatha Tagore?)
Czytałam też. I wcale nie wiersze o miłości, jak Bebe, inny zbiór wierszy. Szalenie mi się podobały i myślę, że podobałyby się niezależnie od kręgu kulturowego. Uniwersalne i ponadczasowe jak najbardziej. :)))
So many wankers - so little time...

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

A jak sprawa wygląda ze zdaniami (przepisanymi żywcem lub ciut zmienionymi) z jednej powieści autora A do drugiej powieści autora A? Czy takie coś jest dopuszczalne?

Awatar użytkownika
Metallic
Kadet Pirx
Posty: 1276
Rejestracja: sob, 22 mar 2008 21:17
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Metallic »

Jeśli w osobnych powieściach pojawiają się identyczne/podobne zdania, nie sądzę, by autor zdawał sobie z tego sprawę, ani by robił to celowo. IMO jest to wpadanie w pewną schematyczność myślenia.
"...handlarz starym książkami odkrywa, że jego zarośnięte chwastami, najzwyklejsze w świecie podwórko jest znacznie dłuższe, niż się wydaje - w istocie sięga ono aż do samych bram piekieł."

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Zabawne, ale głos ma cechy niepowtarzalne dla każdego osobnika. Jak odcisk palca czy wzór siatkówki, czy DNA, czy inne takie. Język będzie miał dokładnie te same cechy osobnicze też... :P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Teano
Kadet Pirx
Posty: 1309
Rejestracja: wt, 05 cze 2007 19:05

Post autor: Teano »

Łojejujuu! dopiero teraz to przeczytałam i mnie aż skręciło
flamenco108 pisze: "Quo vadis". Zapytaj Chińczyka, o co kaman. Zapytaj Polaka, o co kaman.
Brrr... Tfu... I to na forum literackim. Ja wiem, że niektórzy to lubią, ale nie mogę, nie zdzierżam akurat tego potfutforka.
(można przenieść mój post do "Co nas językowo wk.." jeśli tu nie pasuje.) Norrrrmalnie wysypki dostałam i cała skóra mnie swędzi <idzie się drapać, a potem wziąć prysznic>

ONTOPICZNIE - do posta Małgorzaty - fakt. To szczególnie widać np u Chmielewskiej. Jej specyficzne powiedzonka :)
Myślę, że nie tylko zresztą język, ale też pewien rodzaj motywow, które prędzej czy później zaczynają się powtarzać.
Zresztą i sama się łapię, że wstawiam do różnych tekstów np. podobne związki frazeologiczne (które potem pracowicie wycinam, żeby teksty nie wyglądały jak z jednej sztancy :)

A czy Xiri nie chodziło czasem o autocytowanie? Np u Dicka często pojawia się Dick, a niektórzy autorzy cytują samych siebie w innych swoich ksiązkach w formie cytatu.
Mordor walnął maczugą Orbana w łysy czerep. Po chwili poczuł to samo.
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.

� Dżirdżis

ODPOWIEDZ