Nasze pisarskie pomysły...

Żale i radości wszystkich początkujących na niwie.

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Pytam się, bo nie wiem ;). Bo inni są pod tym względem znacznie mądrzejsi. I nie wstydzę się swojej niewiedzy językowej. Ja z kolei wiem dość sporo z innej pary kaloszy :P.

Cien Lenia
Proponuję zatem nie pisać nic - wszystkie światy są tylko mniej lub bardziej zmodyfikowanym odpryskiem rzeczywistości. Piszesz S-F o kolonizacji jakiejś wyimaginowanej planety w wyimaginowanym układzie? Super. A skąd wziął się pomysł owej kolonizacji? Z tego nudnego jak but z lewj nogi świata, na którym żyjesz.
Wręcz przeciwnie. Taki pomysł nie wziął się z "nudnego jak but z lewj nogi świata" lecz z wyobraźni - autorzy przedstawiają możliwe scenariusze - żadna planeta nie została bowiem nigdy skolonizowana, a kolonizacja planety to nie jest to samo co krucjata Frania Pizarra.

Meduza710
Może się okaże, że np. pod biurkiem szefa mieszkają gnomy, a w mieszkaniu koleżanki jest portal do nibylandii, itd.
A ja mam w pokoju transformersa, a w ogródku pasie się jednorożec ;)
Pisarz musi mieć otwarty umysł. Nie może zamknąć się tylko w swoim świecie.
Nikt nie mówił przecież o zamykaniu. Otwartość, owszem, ale uważać trzeba jednocześnie, by świat nie wszedł Ci do głowy, bo ześwirować można.
Maximus pisze:Jeśli kiedyś napiszesz coś, co nie będzie posiadało jakiegokolwiek elementu zaczerpniętego z rzeczywistości (mniejsza - będącego podobieństwem czy odbiciem), to powiedz.
Da się zrobić coś takiego. Ktoś mógłby opisać to, co działo się np. przed Big Bangiem, albo ,jeśli woli i potrafi ogarnąć niektóre sprawy umysłem, wykreować wszechświat jako nieskończony.
Każdy najdrobniejszy element, o jakim piszesz, pochodzi z tego
znienawidzonego świata.
To bardzo mocne słowo. Nie wolno nienawidzić nawet najgorszych wrogów. Trzeba umieć wybaczać.
I dlatego według mnie nie nadajesz się na pisarza, bo zupełnie ignorujesz rzeczywistość. Pisarz czerpie z rzeczywistości. To źródło inspiracji jego. Dobry pisarz potrafi osadzić akcję nawet w "durnym biurze" - i stworzy świetne opowiadanie. Wierz mi, życiowe bądź nie - ale ciekawe.
No dobra, przepraszam. Źle dobrałam słowo i wykorzystałeś to teraz przeciwko mnie. Po prostu nie przepadam za swoją pracą i ludźmi, którzy tam pracują, którzy twierdzą, ze nie nadaję się do pracy w biurze. Swoją drogą wszędzie mam ten sam problem... Mam kryzys psychiczny i zanim się go pozbędę i znajdę swoje miejsce (albo i nie... co staram się zrobić od urodzenia), będę czuć do wszystkiego niechęć.
Bo jak pisarz może bać się rzeczywistości?
Każdy się czegoś boi. Kto się nie boi, jest maszyną.

Awatar użytkownika
Teano
Kadet Pirx
Posty: 1309
Rejestracja: wt, 05 cze 2007 19:05

Post autor: Teano »

Xiri pisze: Wręcz przeciwnie. Taki pomysł nie wziął się z "nudnego jak but z lewj nogi świata" lecz z wyobraźni - autorzy przedstawiają możliwe scenariusze - żadna planeta nie została bowiem nigdy skolonizowana, a kolonizacja planety to nie jest to samo co krucjata Frania Pizarra.
W kwestii formalnej Xiri. Franio Pizarro nie prowadził krucjaty. Nie myl pojęć.
Mordor walnął maczugą Orbana w łysy czerep. Po chwili poczuł to samo.
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.

� Dżirdżis

Awatar użytkownika
niewiem
ZakuŻony Terminator
Posty: 319
Rejestracja: wt, 27 gru 2005 14:13

Post autor: niewiem »

Xiri pisze: Fantastykę traktuje jako odskocznię od rzeczywistości i pewną formę rehabilitacji dla duszy. Piszesz, Nimfo, że autor powinna poruszać codzienne problemy w swoim opowiadaniu, bo przecież siedzi w tym i jego to dotyczy. To jest po prostu Twoja opinia.
Mnie z kolei aż mdli, gdy słyszę w kółko o kasie, przestępcach, chorobach i nowej sukience Matyldy. Od tysiącleci to samo... tylko gadżety się zmieniają. I jeszcze o tym czytać w książkach... Dla mnie to totalny masochizm i kala się przy tym honor PRAWDZIWEJ fantastyki.
A ja nie lubię fantastyki która jest wyłącznie ucieczką od rzeczywistości. Dla mnie wartościowa fantastyka to taka, która próbuje - nawet w bardzo zawoalowany sposób - wyjaśniać rzeczywistość. Tworzenie w opowieści odrębnego świata musi mieć głębokie uzasadnienie, inaczej to tylko zbędna dekoracja moim zdaniem. Autor unikający w swoich tekstach czerpania inspiracji z rzeczywistości ryzykuje, że stworzy dziełko interesujące wyłącznie dla niego samego, z bohaterami których losy kompletnie nie interesują potencjalnego czytelnika.
Poruszanie się szybciej od światła jest niemożliwe, a już na pewno nie pożądane, bo zwiewa czapkę.

Awatar użytkownika
Meduz
Cylon
Posty: 1106
Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59

Post autor: Meduz »

Da się zrobić coś takiego. Ktoś mógłby opisać to, co działo się np. przed Big Bangiem, albo ,jeśli woli i potrafi ogarnąć niektóre sprawy umysłem, wykreować wszechświat jako nieskończony.
- wedle współczesnej wiedzy, wszechświat jest nieskończony ;-D
Poza tym opisując coś prze Big Bangiem i tak posługujesz się słownictwem z tego świata. Cokolwiek napiszesz, musisz odwołać się do doświadczeń tego świata. No i piszesz to dla ludzi, a czytelnicy obracają się w pojęciach tego świata. Jeśli napiszesz coś, czego nikt nie zrozumie, to nikt nie będzie Cię czytał. Ergo, jako pisarz w tym momencie nie istniejesz.
Jesteśmy ograniczeni przez nasze zmysły, które odbierają tylko to, co widzimy lub czujemy. Nie potrafimy wyjść poza nasze 3 wymiary plus czas.
Chyba, że Ty potrafisz?

Cokolwiek by się nie napisało, to jest wciąż nasz świat, tylko z dodanymi elementami, odjętymi elementami lub kwestiami, które wychodzą na pierwszy plan albo cofają się i są mniej ważne itd.

Nic się nie zmieniło w relacjach ludzkich odkąd istnieje człowiek. Zmieniają się tylko "zabawki" i dekoracje. Nawet wprowadzenie innych istot, nie zmienia podstawowych reguł gry.
Meduz Kamiennooki

- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Teano pisze:
Xiri pisze: Wręcz przeciwnie. Taki pomysł nie wziął się z "nudnego jak but z lewj nogi świata" lecz z wyobraźni - autorzy przedstawiają możliwe scenariusze - żadna planeta nie została bowiem nigdy skolonizowana, a kolonizacja planety to nie jest to samo co krucjata Frania Pizarra.
W kwestii formalnej Xiri. Franio Pizarro nie prowadził krucjaty. Nie myl pojęć.
Hmm...
No dobra, sam tego nie zrobił, miał ludzi.
Od 1502 roku brał udział w wyprawach w Ameryce. W 1531 roku wyruszył na czele 180 żołnierzy i 37 koni na podbój państwa Inków. Po uwięzieniu i zamordowaniu władcy inkaskiego Atahualpy w ciągu dwóch lat opanował z garstką żołnierzy niemal cały kraj.
Całość: http://pl.wikipedia.org/wiki/Francisco_Pizarro

Awatar użytkownika
Meduz
Cylon
Posty: 1106
Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59

Post autor: Meduz »

Xiri, ale to nie była krucjata!!! Krucjaty to XI-XIII wiek i Ziemia Święta!
A Pizarro to Ameryka Południowa w XVI w. ;-)
I Pizarro był konkwistadorem, a nie krzyżowcem! ;-D
Meduz Kamiennooki

- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?

Awatar użytkownika
Teano
Kadet Pirx
Posty: 1309
Rejestracja: wt, 05 cze 2007 19:05

Post autor: Teano »

Meduza710 pisze:Xiri, ale to nie była krucjata!!! Krucjaty to XI-XIII wiek i Ziemia Święta!
A Pizarro to Ameryka Południowa w XVI w. ;-)
I Pizarro był konkwistadorem, a nie krzyżowcem! ;-D
O właśnie, Meduza! Ubiegłeś mnie.
Xiri ""Chodzi więc o to, żeby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa"
A kiedy się myli pojęcia, to wychodzi w najlepszym wypadku jak w tym dowcipie, kiedy to facet przyszedł do sklepu i poprosił o episkopat
- chyba epidiaskop?
- proszę mnie nie pouczać, bo ja w szkole byłem prymasem
- no cóż, do pana należy diecezja
Mordor walnął maczugą Orbana w łysy czerep. Po chwili poczuł to samo.
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.

� Dżirdżis

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Nie, nie. Czekajcie. Specjalnie sprawdziłam definicję przed napisaniem (Wiki wprawdzie, ale niech będzie). Tylko popatrzcie:
Krucjata to popularna nazwa wojny prowadzonej przez chrześcijan przeciw wyznawcom innych religii (np. islamu) lub wyznań (np. albigensi) ze względów religijnych, np. w celu odzyskania terytoriów o znaczeniu religijnym, takich jak Palestyna, choć często stanowić to mogło jedynie pretekst do grabieży i gwałtów.
Czyli wyprawa Pizarra pasuje jak najbardziej do definicji, bo ci ludzie chcieli nawracac, gwałcić i łupić w imię jedynej religii.

Mamy poniżej także przykłady: http://pl.wikipedia.org/wiki/Krucjata

Lecz są to przykłady najbardziej znane, ale nie wszystkie! Wszystkich będzie nieskończenie wiele. Krucjatą w cudzysłowie można nazwać także współczesny atak USA na kraje Arabskie pod postacią wojny psychologiczno-elektronicznej. Definicja nie stoi w miejscu, lecz ulega modyfikacjom. Ileż to razy słyszymy o "współczesnej krucjacie USA"?

Awatar użytkownika
Teano
Kadet Pirx
Posty: 1309
Rejestracja: wt, 05 cze 2007 19:05

Post autor: Teano »

Xiri pisze:Nie, nie. Czekajcie. Specjalnie sprawdziłam definicję przed napisaniem (Wiki wprawdzie, ale niech będzie). Tylko popatrzcie:
Krucjata to popularna nazwa wojny prowadzonej przez chrześcijan przeciw wyznawcom innych religii (np. islamu) lub wyznań (np. albigensi) ze względów religijnych, np. w celu odzyskania terytoriów o znaczeniu religijnym, takich jak Palestyna, choć często stanowić to mogło jedynie pretekst do grabieży i gwałtów.
Czyli wyprawa Pizarra pasuje jak najbardziej do definicji, bo ci ludzie chcieli nawracac, gwałcić i łupić w imię jedynej religii.
Xiri... ręce opadają.
Czy ta Twoja pani od historii uczyła czegoś więcej poza tym, że starożytni Egipcjanie używali znaku "fuck you"?
Jeśli tego typu wiedzę wam podawała, to ja się nie dziwię, ze Ci się wszystko miesza.
Proponuję przenieść wątek do działu historia - jest chyba taki dział? I tam dalej dyskutować.
No słowo daję - episkopat!
Mordor walnął maczugą Orbana w łysy czerep. Po chwili poczuł to samo.
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.

� Dżirdżis

Awatar użytkownika
nimfa bagienna
Demon szybkości
Posty: 5779
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
Płeć: Nie znam

Post autor: nimfa bagienna »

Xiri, naprawde Rience opadaja.
Chcesz opisac swiat duchow? Prosze bardzo. Tylko ze te duchy beda rzadzily sie prawami ludzkiej psychologii, bo sa esencja ludzkich odczuc. I podlegac beda prawomom tej psychologii, ktorej podlega kazdy czlonek ludzkiej wspolnoty, ktora wydaje ci sie tak bardzo nudna. A opisywany bedzie przez ciebie, ktora jestes czlowiekiem i kierujesz sie stanardami ludzkich zachowan. Ludzkich, bo innych nie znasz, chocbys nie wiem jak sie na to nie zgadzala i nie wiem jakie obrzydzenie do ludzi zywila. I chocbys do nie wiem jakiego wydumanego gatunku istot sie zaliczyla, to i tak jestes tylko czlowiekiem.
Chcesz zbudowac miasto na planecie Tytan? To fizyke i troche astronomii musisz znac. Chocby po to, zeby opisac, z czego sa budynki, co kolo nich rosnie, jakie nad Tytanem widzisz gwiazdozbiory, jaka fauna zamieszkuje Tytan, i dlaczego taka a nie inna. Oczywiscie postapisz tak tylko wtedy, jesli chcesz, by ten Tytan byl oryginalny, by cos soba wnosil poza informacja, ze jest inna planeta. Pewnie, znajomosc fizyki nie jest konieczna, jesli tworzysz replike Ziemi. Tylko ze wtedy nie ma po co wymyslac planety, ktora sie niczym od naszej nie rozni poza nazwa.
Wszystko, co powstanie w twoim umysle, nawet najbardziej fantastyczne wizje, musza miec uzasadnienie, bo inaczej swiat bedzie plaski i niespojny, postaci sztywne, a to, co stworzysz, recenzent rzuci w kat.

Oczywiscie zawsze mozesz uznac, ze wiesz lepiej.
EOT


EDYTA 1 i 2: literuffki
Ostatnio zmieniony wt, 06 lis 2007 11:12 przez nimfa bagienna, łącznie zmieniany 2 razy.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.

Awatar użytkownika
Meduz
Cylon
Posty: 1106
Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59

Post autor: Meduz »

Xiri a może zaczęłabyś korzystać z innych źródeł niż Wikipedia, w której jest masa błędów? Polecam m. in. encyklopedię PWN on-line.
Przeczytaj definicje: krucjaty i konkwisty.
I zdecydowanie EoT.
Meduz Kamiennooki

- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?

Awatar użytkownika
Karola
Mormor
Posty: 2032
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 23:07

Post autor: Karola »

Xiri, trochę nie na temat: a napisz Ty kiedyś jakieś opko językiem, którego uzyłaś w tym swoim długim poście na poprzedniej stronie, co?
Nie wydziwiałaś frazeologicznie, nie stosowalaś wygibasów i potworków językowych. Aż przyjemnie bylo poczytać.

A w temacie: co to jest 'prawdziwa' fantastyka? Tylko czyste sf stylem nawiązujące do tej z lat 70/80?
Bo jeśli chcesz mieć sf (imo prawdziwe) dziejące się u 'nas' - proszę bardzo: krótkie formy Ziemiańskiego.
Indiana Jones miał brata. Nieudacznika rodem z Hiszpanii. Imię brata nieudacznika brzmiało Misco. Misco Jones.

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Karola pisze:Xiri, trochę nie na temat: a napisz Ty kiedyś jakieś opko językiem, którego uzyłaś w tym swoim długim poście na poprzedniej stronie, co?
Nie wydziwiałaś frazeologicznie, nie stosowalaś wygibasów i potworków językowych. Aż przyjemnie bylo poczytać.
O jak miło usłyszeć dobre słowa :)
Może powinnam pisać w podobnym stylu opowiadania, co posty, bo przyznam bez bicia, że przy pisaniu fantastyki wyszukuję i udziwniam, by jakoś zaskoczyć czytelnika... No i chyba z tym zaskoczeniem mi się udaje, ale nie tak, jakbym chciała ;)
Kiedy uda mi się znaleźć czas i coś napisać, co można dać do ludzi, to pochwalę się w dziale ZW.
A w temacie: co to jest 'prawdziwa' fantastyka? Tylko czyste sf stylem nawiązujące do tej z lat 70/80?
Dokładnie taka. Coś w stylu Tolkiena (wprawdzie Tolkien był znacznie wcześniej, ale podałam go ze względu na klimaty). Praktycznie całokształt z wymienionego przez Ciebie okresu. W fantastyce była zarówno głębia jak i udany patos. Teraz odnoszę wrażenie, że czytam albo odgrzane kluski, albo teksty tak nafaszerowane przyziemnością (elementy chorej rzeczywistości przenikające do fantastyki), że odechciewa mi się normalnie kupowania książek. Czytam sporo i nie mogę się doczekać, gdy wreszcie z zadowoleniem odłożę książkę i powiem: Tak! To było to! Niektóre książki mogą być, wybijają się (jak Pan Lodowego Ogrodu), jednak ciągle mi w nich czegoś brakuje. Nie mam pojęcia czemu, ale lubię gdy akcja nie rozgrywa się na Ziemi, a nawet w Układzie Słonecznym. Może chcę poczytać o czymś zupełnie nowym, nieznanym i ciekawym?

Inni mają pewnie odmienne zdania i wolą literaturę współczesną. Kwestia gustu.

/E: dopiska

Awatar użytkownika
Montserrat
Szczurka z naszego podwórka
Posty: 1923
Rejestracja: ndz, 17 gru 2006 11:43

Post autor: Montserrat »

Ale Xiri... tak szczerze, to według mnie fantastyka powinna być o ludziach albo o zdarzeniach - nie o dekoracjach. Bo jak ktoś się skupia na dekoracjach, to mi się naprawdę nie chce tego czytać . Bo po co? O czym mi dana rzecz mówi? Poza tym z tego co kojarzę starzy, dobrzy autorzy nie skupiali się na otoczeniu, skupiali się na przekazie. Przynajmniej Ci, z którymi miałam przyjemność się zetknąć.
Też kiedyś gdy szukałam fantastyki chodziło mi tylko o czystą fantasy i najlepiej jakby było wielu tajemniczych, potężnych magów i walka o losy świata. A jak mi się skończyła w bibliotece seria "Dragonlance" to nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Potem z tego wyrosłam.
Dlatego po trosze rozumiem o co Ci chodzi. Ale próbując oddzielić od fantastyki "ponurą, brudną rzeczywistość" odrzucasz coś, co w fantastyce jest według mnie bardzo ważne - pewnego rodzaju (jak to ująć?) prawdę.
Wiesz jak z obrazu meczu piłkarskiego zabierze się widzowi bramki i piłkę, to piłkarze zostaną tylko bandą śmiesznie ubranych facetów bez sensu biegających po boisku. I tyle.
"After all, he said to himself, it's probably only insomnia. Many must have it."

Awatar użytkownika
Meduz
Cylon
Posty: 1106
Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59

Post autor: Meduz »

Masz rację Montserrat!
Ta "prawdziwa fantastyka", jak to ujęła Xiri, pisała o współczesnych zagrożeniach, ale ubranych w fantastyczne lub fantastyczno-naukowe szatki.
Przenosiła pewne współczesne autorom problemy w przyszłość lub światy fantasy, po to, aby pokazać zagrożenia, postawy ludzkie. Nie była literatura dla literatury, pisaniem dla samego pisania. Książki tamtych autorów (większości) jeszcze długo pamiętało się po przeczytaniu, bo stawiali czytelnika przed problemami, bo kazali mu myśleć.
Ale jak to ładnie ujęłaś, do pewnych rzeczy się dorasta. Coś, co budziło mój zachwyt 10 lat temu, dziś często wywołuje irytację swoją prostotą lub dydaktyzmem. Oczywiście, że nie wszystko. Dobra literatura zawsze się obroni. A dobra literatura to taka, która pisze o realnych problemach, niezależnie od kostiumu, w jaki je ubierze.

Co nie znaczy, że nie można napisać czegoś lekkiego. W końcu lubimy się także pośmiać.
Meduz Kamiennooki

- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?

ODPOWIEDZ