Nineteen rules by Mark Twain - czyli jak pisać dobrze

Żale i radości wszystkich początkujących na niwie.

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Xiri pisze: Czy ścisłe zastosowanie się do tych zasad zwiększa prawdopodobieństwo (P) publikacji tekstu raczkującego pisarza nawet do 85%?
Zastosowanie tych zasad (wszystkich) w jednym utworze zwiększa prawdopodobieństwo jego publikacji do 99%.

edit: dodany cytat.
So many wankers - so little time...

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Zobaczymy. Trzeba będzie odznaczać ptaszkami w trakcie pisania.

Nad tymi punktami można polemizować:
10. Obowiązkiem autora jest sprawić, by czytelnika zainteresowały postacie występujące w opowieści i ich losy. Powinien sprawić, by czytelnik kochał dobrych bohaterów, a złych nienawidził.

11. Postaci występujące w opowieści winny być na tyle dokładnie opisane, by czytelnik mógł przewidzieć jak się zachowają w danej sytuacji krytycznej.
10. Dlaczego złych ma czytelnik nienawidzić? Może one zgrywają złych wbrew własnej woli? A może w piękny sposób się nawrócą? Ludzie raczej wolą tych niedobrych, np. takiego Dartha Vadera.

11. Sądzę, że lepszy jest efekt zaskoczenia, przynajmniej w przypadku jednego bohatera opowieści.

Pkt 3 nie dotyczy wampirów :)

/E:
Uważam zresztą, że pkt 3 jest niesprecyzowany. A jeśli bohaterami opowiadania są jacyś mnisi czy starsi ludzie? Tacy raczej są mentorami, a nie osobami pełnymi życia i dynamizmu.
Ostatnio zmieniony śr, 14 lis 2007 10:54 przez Xiri, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Millenium Falcon
Saperka
Posty: 6212
Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27

Post autor: Millenium Falcon »

Tego nie należy rozumieć aż tak dosłownie - wystarczy, żeby bohaterowie wzbudzali w czytelniku jakieś wyraźniejsze emocje, budzili zainteresowanie, żeby komuś aż się chciało kibicować (i nie chodzi tu o emocje w stylu "o k..., znowu on, mam już dość").
A co do punktu 11 - IMHO lepiej dla książki i dla czytelnika, żeby nie mógł w 100% przewidzieć, co będzie dalej, bo wtedy po co czytać. Chodzi raczej o to, że opisując postacie dajemy im określone cechy i określony charakter. I ich zachowania muszą się w ramach tego charakteru, wyznawanych wartości, poglądów, doświadczeń mieścić. Tak przykładowo - wyobrażasz sobie, że Aragorn mógłby zdradzić drużynę pierścienia? Wyobrazić sobie to mogę, ale gdybym natknęła się na coś takiego w książce pewnie wytrzeszczyłabym oczy i zaczęła się zastanawiać co jest.
Tak samo jeśli postać ma za sobą jakieś traumatyczne przeżycia, to należy wziąć poprawkę na ich wpływ na jej zachowanie, zwłaszcza w sytuacjach przypominających te przeżycia.
Podsumowując - warstwa charakterologiczna i behawioralna mają być ze sobą zgodne - a jeśli postać postępuje wbrew sobie, to należy to naprawdę porządnie uzasadnić.
ŻGC
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Xiri pisze:Nad tymi punktami można polemizować:
<głębokie westchnienie rezygnacji>

Xiri ad. 10 pisze:10. Dlaczego złych ma czytelnik nienawidzić? Może one zgrywają złych wbrew własnej woli? A może w piękny sposób się nawrócą? Ludzie raczej wolą tych niedobrych, np. takiego Dartha Vadera.
Dartha Vadera, kiedy był zły, trzeba było nienawidzić. Potem odbiorca odkrywał, że Darth Vader nie-jest-tak-do-końca-zły. Wtedy pojawia się nadzieja, że może jednak... A kiedy się okazało, że Darth Vader nie-jest-zły-lecz-popełnił-błąd, stał się ludzki w oczach odbiorcy i zasłużył na sympatię, współczucie, etc. Ewolucja emocji związana jest z charakterystyką bohatera. Spoglądasz na SW z punktu widzenia kogoś, kto zna całość i dochodzisz od fałszywych wniosków, Xiri. Odbiór jest procesem, odbywającym się podczas lektury. W procesie - złych się nienawidzi, a kiedy przestają być źli - zmieniają się emocje wobec postaci. Spraw to, a napiszesz dzieło.
11. Sądzę, że lepszy jest efekt zaskoczenia, przynajmniej w przypadku jednego bohatera opowieści.
Efekt zaskoczenia możesz uzyskać ewoluując postać. Nie uzyskasz go, konstruując postać nieprawdopodobną, ponieważ wykluczysz wówczas utożsamienie się odbiorcy z rzeczoną postacią, a zatem odrzucenie jej i tym samym - brak odbioru, a raczej to wszystko, co nazwać można odczuciami negatywnymi w odbiorze.
Pkt 3 nie dotyczy wampirów :)
Dotyczy.

edit:
Uważam zresztą, że pkt 3 jest niesprecyzowany. A jeśli bohaterami opowiadania są jacyś mnisi czy starsi ludzie? Tacy raczej są mentorami, a nie osobami pełnymi życia i dynamizmu.
Stary człowiek i może. Stary człowiek i morze.
Sterotypy, droga Xiri, którym się ulega, to coś, co świadczy o ograniczeniach umysłu. Ogromnych ograniczeniach.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

Xiri, nawet sprowadzając punkt trzeci na grunt poza literacki - masz babcię? dziadka? starszych krewnych? idź do nich i powiedz im, że praktycznie nie ma róznicy, czy są martwi, czy starzy.
A jak wyjdziesz z oddziału chorurgii pourazowej to napisz nam o swoich przeżyciach :))
Trzymając się zaś saaagi, którą wybrała Małgorzata. Yoda młody nie był :)
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

To nie ja wybrałam, to Xiri. Ja wybrałabym "Harry'ego Pottera".

Masz tam czterdziestoletniego bardzo złego, odrażającego osobnika z paskudnymi nawykami higienicznymi (a raczej ich brakiem), wrednego, złośliwego, nawet ubranego na czarno, z pelerynką. A potem jest jak z Darthem Vaderem. Tyle, że nie okazuje się, że SS jest ojcem głównego herosa.

No, i jest tam wesoły staruszek, Dumbledore. Niech mi nikt nie mówi, że ten stary nie ma życia. Miejscami jest nawet zabawny.

A prawdziwi ludzie, cóż, prawdziwi ludzie niekiedy mają w sobie tyle życia, co brokuł, a mają lat dwadzieścia. Albo mają dziewięćdziesiątkę i tylko im pozazdrościć energii, entuzjazmu, etc.

W szpitalu widziałam babcię i takiego małego, może naście lat. Oboje na wózkach. Się ścigali po korytarzu. Babcia wygrała, twarda była. Nie dała się nawet pacjentom obunożnym ze statywami. Dopiero pielęgniarka ich prześcignęła.

Stereotypy. Wygłaszane jak prawdy objawione i jedyne słuszne racje, to coś, co sprawia, że utwór literacki nudny jest do imentu.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Marcin Robert
Niegrzeszny Mag
Posty: 1765
Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Marcin Robert »

Małgorzata pisze:A prawdziwi ludzie, cóż, prawdziwi ludzie niekiedy mają w sobie tyle życia, co brokuł, a mają lat dwadzieścia. Albo mają dziewięćdziesiątkę i tylko im pozazdrościć energii, entuzjazmu, etc. (...)

Stereotypy. Wygłaszane jak prawdy objawione i jedyne słuszne racje, to coś, co sprawia, że utwór literacki nudny jest do imentu.
No właśnie, a niedawno przeczytałem w pewnym czasopiśmie coś takiego:

(...) upływający czas zawsze pomniejsza zakres osobistej wolności (niemowlę może być wszystkim, osiemdziesięcioparolatek już tylko emerytem, a studwudziestolatek – rozkładającym się ciałem)

A żeby nie było offtopa:
Małgorzata pisze:Zastosowanie tych zasad (wszystkich) w jednym utworze zwiększa prawdopodobieństwo jego publikacji do 99%.
Nie starczyłoby wtedy wszystkich czasopism papierowych, antologii i e-zinów. Muszą być jeszcze jakieś dodatkowe kryteria. ;>

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Millenium Falcon pisze:Tak przykładowo - wyobrażasz sobie, że Aragorn mógłby zdradzić drużynę pierścienia? Wyobrazić sobie to mogę, ale gdybym natknęła się na coś takiego w książce pewnie wytrzeszczyłabym oczy i zaczęła się zastanawiać co jest.
Przyznam, że taki zwrot akcji nawet by mi odpowiadał. Jednak wówczas
należałoby przeistaczać całą fabułę powieści. Gdyby zdradził Legolas, byłoby jeszcze ciekawiej... z pewnością nie mogłabym się wtedy oderwać od książki.
Małgorzata pisze:Dartha Vadera, kiedy był zły, trzeba było nienawidzić.
Zabrzmiało to tak, jakby odbiór fabuły był z góry narzucony, a czucie sympatii do złego bohatera - karane. Pamiętam, że w ST (Stara Trylogia) lubiłam Lorda Vadera ze względu na jego tajemniczość i moc. Nie bałam się go, ani nie nienawidziłam. Była w nim bowiem pewna doskonałość. Wkurzała mnie za to ta gruba, obleśna Żaba (nie pamiętam imienia), co wrzuciła Luke'a do lochu z Rankornem (chyba jak ten potwór się nazywał, który rozerwał
strażnika).
Odbiór jest procesem, odbywającym się podczas lektury. W procesie - złych się nienawidzi, a kiedy przestają być źli - zmieniają się emocje wobec postaci.
Wracając do Vadera. Postać tę lubiłam przez cały cykl, a dokładniej od chwili, gdy stał się tym właściwym Vaderem. Czyli i wtedy, gdy uśmiercał mocą podwładnych, i wtedy jak uratował syna. Anakin w 2 i 3 części NT drażnił mnie - zachowywał się strasznie sztucznie i schematycznie (mówię o filmie).
Spraw to, a napiszesz dzieło.
Mam coś takiego. Ale musi to poleżeć jeszcze wiele miesięcy, a nawet i
lat (nie odpuszczę sobie tylu lat pracy). Dlaczego? Wszyscy wtajemniczeni wiedzą. Chyba, że w jakiś cudowny sposób dojdzie do akceleracji stylu i formy (śmiech).

/E:
Ika pisze:A jak wyjdziesz z oddziału chorurgii pourazowej to napisz
nam o swoich przeżyciach :))

Trzymając się zaś saaagi, którą wybrała Małgorzata. Yoda młody nie był
:)
Yoda to kosmita, a kosmitom wolno, jak to kiedyś w NF napisałam ;)
Trenującym sztuki walki staruszkom ze wschodu także :]

Akurat ten teren jest nieodpowiednim przykładem.
Jako przyrodnik (może nie przyrodnik, bo przyrodnikiem człowiek się
staje, a mój specyficzny sposób patrzenia na normalne zjawiska
przyrodnicze, niezrozumiały często dla ludzi, mam od zawsze - nie jestem
zwolenniczką "szkolenia") nie kieruję się uczuciami, mając do czynienia z czymś naturalnym. Odwiedziłam szpital latem, z wizytą, i chodziłam po wydziale chirurgii. Efekt? Emocji zero. Może poza współczuciem. Po prostu rozumiem to. Lekarz też nie może się kierować emocjami przy zabiegu.
Ostatnio zmieniony śr, 14 lis 2007 11:51 przez Xiri, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Marcin Robert pisze:Nie starczyłoby wtedy wszystkich czasopism papierowych, antologii i e-zinów. Muszą być jeszcze jakieś dodatkowe kryteria. ;>
W tym 1% mieści się gust selekcjonera... :P
Czynnik ludzki.

edit:
Xiri pisze:Zabrzmiało to tak, jakby odbiór fabuły był z góry narzucony, a czucie sympatii do złego bohatera - karane.
Za mało bajek w dzieciństwie.
Nie, nie ma obowiązku odczuwania czegokolwiek. Przekonanie, że coś trzeba, wypływa raczej z pewnych wpojonych przekonań/wychowania/wzorców społecznych. Podświadomie się gdzieś tłucze. Powiedz mi, Xiri, czy czasem Twoja sympatia do wielkiego złego Lorda V. nie wynikała po części z buntu, że wszyscy inni twierdzili, że jest zły i niedobry, i go nie lubią? (Upraszczam, rzecz jasna). I czy nie miałaś przekonania, gdzieś tam w głębi, że to może być słuszna postawa, ale przeciwstawiłaś się jej, żeby się wyróżnić?
A może było i tak, że twórcy chcieli uzyskać efekt ambiwalencji odbioru, żeby później właśnie wykorzystać go dla budowania sympatii do postaci?

Zresztą, dyskutujemy tutaj o filmie, co jeszcze dodatkowo utrudnia kwestię - reguły Twaina są do UTWORU LITERACKIEGO, Xiri. (Tak tylko przypomnę, z obowiązku). Nie znaczy, że nie można ich zastosować do innych utworów, ale utwór literacki i film, to dwie różne kwestie.
Spójrzmy na mojego ulubionego herosa, którego tak naprawdę nie wykreowała Autorka, lecz producenci filmu. Snape jest przykładem postaci, która w książce niespecjalnie wywoływała emocje, a jeśli już, to negatywne raczej. Do chwili ekranizacji, gdy pojawił się głos, a nawet Głos. I wtedy wszystko się zmieniło... W odbiorze. :P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Millenium Falcon
Saperka
Posty: 6212
Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27

Post autor: Millenium Falcon »

Xiri pisze:
Millenium Falcon pisze:Tak przykładowo - wyobrażasz sobie, że Aragorn mógłby zdradzić drużynę pierścienia? Wyobrazić sobie to mogę, ale gdybym natknęła się na coś takiego w książce pewnie wytrzeszczyłabym oczy i zaczęła się zastanawiać co jest.
Przyznam, że taki zwrot akcji nawet by mi odpowiadał. Jednak wówczas
należałoby przeistaczać całą fabułę powieści. Gdyby zdradził Legolas, byłoby jeszcze ciekawiej... z pewnością nie mogłabym się wtedy oderwać od książki.
Xiri, jak sama zauważyłaś (a przynajmniej tak odczytałam Twoje słowa), żeby zrobić z Aragorna wiarygodnego zdrajcę, należałoby zmienić fabułę. Bo w ramach fabuły, i tego jak byli przedstawieni bohaterowie, Aragorn zdrajcą być nie mógł. Nie pasił.
I o to w gruncie rzeczy chodzi.
A co do punktu 3 - aż Ci go specjalnie rozbuduję. Chodzi o to, żeby dało się odróżnić bohaterów wykonujących minimalne działania (mówienie i/lub oddychanie, picie krwi, wyżeranie mózgów, chodzenie, latanie) od tych, co leżą i pasywnie gniją.
ŻGC
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Powiedz mi, Xiri, czy czasem Twoja sympatia do wielkiego złego
Lorda V. nie wynikała po części z buntu, że wszyscy inni twierdzili, że
jest zły i niedobry, i go nie lubią? (Upraszczam, rzecz jasna). I czy
nie miałaś przekonania, gdzieś tam w głębi, że to może być słuszna
postawa, ale przeciwstawiłaś się jej, żeby się wyróżnić?
Nie.
Swego czasu, jak miałam net w domu, udzielałam się na forum fanów SW.
Był tam taki temat "Jaką postać z SW lubisz najbardziej". No i oczywiście 90% ludzi pisało, że kogo? - Vadera :). Tego ze Starej Trylogii. Ludzie lubią mhhhrocznych ;)

Mnie się bardzo podobają ponadto roboty - C3PO i R2D2 - szczególnie jak są razem i sprzeczają się między sobą :P. Uwielbiam też Luke’a (w teście „Jaką postacią fantasy jesteś” wyszło mi nawet, że mam cechy tej postaci). A ci bohaterowie są totalną skrajnością Wiadra.

SW to nie tylko film - całe półki księgarni zawalone są tą serią. Więc można o nich dyskutować jako o literaturze.

Oki.
To może ja się wycofam. Nie chcę przeszkadzać Najwyższym w czytaniu multa prac i zabierać tym samym czas. Chyba, że Najwyżsi zeszli do swego ludu w chwilach wytchnienia :)

A zasady sobie wydrukowałam.

/E:
Spójrzmy na mojego ulubionego herosa, którego tak naprawdę nie wykreowała Autorka, lecz producenci filmu. Snape jest przykładem postaci, która w książce niespecjalnie wywoływała emocje, a jeśli już, to negatywne raczej. Do chwili ekranizacji, gdy pojawił się głos, a nawet Głos. I wtedy wszystko się zmieniło... W odbiorze. :P
Oby więcej takich dzieł było...
Przeważnie bohaterowie z dużego ekranu są mniej ciekawi, niż ci z naszej wyobraźni, a już zupełnie odmienni od tych z głowy samego autora.

P.S.

Bajek czytałam dużo, a oglądałam jeszcze więcej :)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Bajki przed czytaniem, Xiri.
I, oczywiście, czarne charaktery przyciągają uwagę. I pewne to rzecz bardziej skomplikowana. Problem w tym, że obraz, który zawsze mówi więcej niż tysiąc słów, odbierany jest inaczej. A może popełniam błąd i rzutuję własny odbiór na resztę targetu... Możliwe. Ale pamiętam proces dojrzewania odbioru w ramach kolejnych części. Taaak, dawno dawno temu, gdy SW nie było jeszcze filmem kultowym, lecz dopiero się rodziła jego legenda... To, o czym teraz mówisz, Xiri, to już zupełnie inna sytuacja odbioru.

Ach, i jeszcze. Może jestem zbyt stara, albo Ty, Xiri, zbyt młoda, ale, na litość! SW, to film. FILM. Literatura (cokolwiek) nadeszła potem. W przypadku SW nie można mówić o odbiorze literackim - można mówić o odbiorze filmu i przez film - o odbiorze tekstów. Nie oszukujmy się.

edit: Jakich dzieł? HP? Oby więcej było takich GŁOSÓW!
Wszak to jest głos i tylko głos, i więcej nie ma - oprócz głosu!
<buahahahah!>
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Marcin Robert
Niegrzeszny Mag
Posty: 1765
Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Marcin Robert »

Małgorzata pisze: W tym 1% mieści się gust selekcjonera... :P
Czynnik ludzki.
I w ten sposób wyłoniła nam się naczelna zasada:

Należy pisać pod gust Wydawcy

Jak u Gernsbacka na przykład. :P

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Nie. Gust wydawcy nie ma tu nic do rzeczy. Gust selekcjonera, recenzentów, wydawcy, B-readerów. Nie dogodzisz wszystkim, a niejedna osoba ocenia utwór.

Czynnik ludzki weryfikuje, czy tekst technicznie poprawny, jest również strawny w odbiorze. Istnieje prawdopodobieństwo, że technicznie OK - w odbiorze wręcz przeciwnie lub zero.

Ale, jak widać po proporcjach, prawdopodobieństwo tego rodzaju opcji jest małe, gdy się spełni warunki Twaina. :))))

edit: bełkotałam, to poprawiłam.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

Małgorzata pisze: Dartha Vadera, kiedy był zły, trzeba było nienawidzić. Potem odbiorca odkrywał, że Darth Vader nie-jest-tak-do-końca-zły. Wtedy pojawia się nadzieja, że może jednak... A kiedy się okazało, że Darth Vader nie-jest-zły-lecz-popełnił-błąd, stał się ludzki w oczach odbiorcy i zasłużył na sympatię, współczucie, etc. Ewolucja emocji związana jest z charakterystyką bohatera. Spoglądasz na SW z punktu widzenia kogoś, kto zna całość i dochodzisz od fałszywych wniosków, Xiri. Odbiór jest procesem, odbywającym się podczas lektury. W procesie - złych się nienawidzi, a kiedy przestają być źli - zmieniają się emocje wobec postaci. Spraw to, a napiszesz dzieło.
A jak uda Ci się tak to napisać, że podczas drugiej, trzeciej, czwartej lektury czytelnik, który przecież już poznał ewolucję bohaterów, i tak cały czas będzie to przeżywał, czy to tak samo, czy zawsze po nowemu, masz szanse na zostanie Wielką Pisarką.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

ODPOWIEDZ