Nineteen rules by Mark Twain - czyli jak pisać dobrze

Żale i radości wszystkich początkujących na niwie.

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

Khem, Xiri, jakby Ci delikatnie powiedzieć, nie nawiązywałam do Twoich emocji, jako odwiedzającej szpital. Zasugerowałam, że za koncepcję, że wsio rawno, czy babcia stara czy martwa, dostaniesz tak laską, bez łeb, że nie wspólczucie, ale obrażenia zmuszą Cię do wizyty w szpitalu.

A co do pisania - Twain sugeruje, żeby nie wstawiać do tekstu postaci, które są rekwizytami. Po prostu.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Acha...
O to więc chodziło. Źle zrozumiałam ;p

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Xiri pisze:A ci bohaterowie są totalną skrajnością Wiadra.
Tzn. przeciwieństwem, tak?
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Tak ogólnie. Chodziło mi o to, że to pozytywni bohaterowie, czyli zatem nie lubię wyłącznie tych negatywnych.

wpis moderatora:
kiwaczek: Xiri! Mam już dosyć ostrzegania i przypominania o tym co należy robić jak sie zmienia treść posta.

Abusia

Post autor: Abusia »

Jezu, co wyście tu nawyrabiali! Czytam to po prawie 6 miesiącach od zaistnienia tej rozmowy, a tu od emocji aż kipi! Jestem pod szczerym wrażeniem. A co to Mareczkowych zasad, to właściwie powinna byc jedna: rób, co chcesz, byleby to miało sens i dało się przeczytac bez odruchu wymiotnego :)) Czyż nie?

Abusia

Post autor: Abusia »

Więcej ciekawych porad na :
gugiel-->nonsensopedia-->jak napisac fantastyczną powieśc fantasy
Polecam serdecznie ;P


wpis moderatora:
ZGC: Nie wycięłam tego posta tylko dlatego, żeby robił za przestrogę. Ten wątek jest miejscem na konstruktywną dyskusję o pisaniu, na takie linki jak powyżej - o ile można to linkiem nazwać - miejsce jest np. w humorze.

Abusia

Post autor: Abusia »

ZGC: Nie wycięłam tego posta tylko dlatego, żeby robił za przestrogę. Ten wątek jest miejscem na konstruktywną dyskusję o pisaniu, na takie linki jak powyżej - o ile można to linkiem nazwać - miejsce jest np. w humorze
Czuję się urażona tą groźbą. I to na serio. Nie spodziewałam się, że mój pseudo-link zostanie potraktowany jako humor, dlatego też wylądował tutaj, a nie gdzie indziej. Pod wskazanym adresem można znaleźc to, co jest plagą początkujący epików (kiedyś i mnie). Co więcej - ten artykulik, choc żartobliwy w formie, powstał w oparciu o istniejącą już powieśc, w tym momenie jeszcze dwutomową. Kto przeczyta i domyśli się, o jaką książkę chodzi, z tym chętnie podyskutuję o pisaniu. Bardzo konstruktywnie.
Z poważaniem
Abigail

Awatar użytkownika
Bakalarz
Stalker
Posty: 1859
Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08

Post autor: Bakalarz »

Problem tkwi w tym, że artykulik ten nadaje się przede wszystkim do humoru, albo gdzieś w formie przestrogi.
Owszem, na jego podstawie można stworzyć powieść, ale zadaj sobie pytanie, czy ona będzie warta przeczytania i wydania na nią pieniędzy.
Abusia pisze:Pod wskazanym adresem można znaleźc to, co jest plagą początkujący epików (kiedyś i mnie)
Znaczy się co? Tworzenie klonów Władcy Pierścieni w otoczce Doliny Lodowego Wichru? To jest plaga początkujących epików, do których nie należysz?
MSPANC
Poza tym jeśli mnie pamięć nie byli ktoś kiedyś gdzieś już ten artykuł linkował...
Sasasasasa...

Abusia

Post autor: Abusia »

Konstruktywną dyskusję czas zacząc.
albo gdzieś w formie przestrogi
Wydaje mi się, że to dobre miejsce na przestrogi dotyczące pisania, czyż nie?
Owszem, na jego podstawie można stworzyć powieść, ale zadaj sobie pytanie, czy ona będzie warta przeczytania i wydania na nią pieniędzy.
Wygląda na to, że się nie zrozumieliśmy, mości Bakalarzu.
Pytanie polecane przez Ciebie zadałam sobie dosyc dawno, bo po pierwszym przeczytaniu tegoż artykuliku, i, wbrew przypuszczeniom, zadałam sobie niewielki trud odpowiedzi na nie. Rzeczywiście, z perspektywy czasu - w moim przypadku paru miesięcy - widac, iż szkoda chocby pieniędzy na taką powieśc, że o straconych na darmo godzinach nie wspomnę. A jednak kiedyś (zanim zorientowałam, że to kicha) wydałam niebagatelną sumę (68 zł) na coś takiego. Zatem, jak już wcześniej mówiłam, powieści takie muszą istniec. Co więcej - wzmianki o tej akurat zakupionej przeze mnie znalazłam także na tym forum. Odnoszę wrażenie, iż właśnie na podstawie tego dzieua stworzono "Jak napisac...". A dzieuem tym, rzecz jasna (przynajmniej dla mnie), jest cykl "Dziedzictwo" młodocianego Christophrea Paoliniego. To z kolei oznaczałoby, że może nie za bardzo przesadziłam z tą "plagą" klonowania utworów już powstałych - mamy przynajmniej jeden taki udokumentowany przypadek.
To jest plaga początkujących epików, do których nie należysz?
Widzę, że błędy zostaną wytknięte zawsze i wszędzie ;] Ale co tam, należało się. Dzięki.
Fakt faktem, że i błędna, i prawidłowa forma jest jak najbardziej na miejscu. Epikiem nie jestem, bo nie napisałam jeszcze niczego, co mogłoby byc dumą epiki, choc kiedyś wydawało mi się, że jestem geniuszem literackim (nie jestem, chętni niech potwierdzą). Gdybym zamiast
(kiedyś i mnie)
napisała "kiedyś i moją" albo w ogóle całkiem zmieniła całe to nieporadne zdanie, znaczyłoby to, iż teraz już staram się nie przetwarzac zbyt wielu schematów na potrzeby układanych przeze mnie historii.
Podsumowując: podstawową zasadą, którą należałoby się posługiwac przy pisaniu (a której nie ma pośród Nineteen rules by Mark Twain) powinno byc
Dajże coś od siebie, pisarzu!
Niby znane, oklepane wręcz, a tak łatwo o tym zapomniec w nawale fantastycznych motywów wędrownych...
Poza tym jeśli mnie pamięć nie byli ktoś kiedyś gdzieś już ten artykuł linkował...
Jeśli tak to plasiam, nie jestem w stanie przeczytac wszystkiego, co tu macie... :]

Awatar użytkownika
Marcin Robert
Niegrzeszny Mag
Posty: 1765
Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Marcin Robert »

Abusia pisze:Widzę, że błędy zostaną wytknięte zawsze i wszędzie
To prawda. Pamiętajcie o tym Nowości, które tu wchodzicie. ;>
Abusia pisze:Podsumowując: podstawową zasadą, którą należałoby się posługiwac przy pisaniu (a której nie ma pośród Nineteen rules by Mark Twain) powinno byc
Dajże coś od siebie, pisarzu!
Niby znane, oklepane wręcz, a tak łatwo o tym zapomniec w nawale fantastycznych motywów wędrownych...
W zasadach Marka Twaina znajduje się wszystko, co potrzebne jest początkującemu autorowi do ćwiczenia swoich umiejętności. Jeżeli tfurca ów nie będzie ich przestrzegał, to obawiam się, iż najbardziej nawet oryginalny pomysł - przypuszczam bowiem, że o niego Ci tutaj chodzi - nie uratuje jego dzieła. Zaproponowana przez Ciebie zasada nie jest więc podstawowa.

Abusia

Post autor: Abusia »

Marcin Robert pisze:Zaproponowana przez Ciebie zasada nie jest więc podstawowa.
Zgadzam się, nie jest podstawowa. Ale jest z pewnością jedną z podstawowych. Niestety, nawet najlepsza, bezbłędna forma nie uczyni z banału arcydzieła. Inna rzecz, że wówczas taki banał czyta się wyśmienicie.
A pomysł nie musi byc aż taki oryginalny i nowatorski. Wystarczy od innej strony spojrzec na powtarzający się element/motyw...

Awatar użytkownika
Marcin Robert
Niegrzeszny Mag
Posty: 1765
Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Marcin Robert »

Abusia pisze:Zgadzam się, nie jest podstawowa. Ale jest z pewnością jedną z podstawowych.
Jest więc podstawowa, ale zarazem nie jest podstawowa. Przyznam, że trochę się pogubiłem.
Abusia pisze:Niestety, nawet najlepsza, bezbłędna forma nie uczyni z banału arcydzieła.
Nie musi. Nikt rozsądny nie oczekuje, że literatura będzie się składać z samych arcydzieł. Natomiast na pewno arcydziełem nie stanie się utwór fatalnie skonstruowany (nawet więcej - nie stanie się dziełem, które warto przeczytać).
Abusia pisze:Inna rzecz, że wówczas taki banał czyta się wyśmienicie.
I o to chyba w tej całej zabawie chodzi?

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

Abusiu, a weźże Ty dziecię zmień nicka na np. Marek, albo Łukasz, tudzież Will - będziesz wtedy mogła twierdzić, że jesteś autorem najoryginalniejszych utworów na świecie. Reszta to smętne plagiaty.

Wtedy również poprawiania przez Ciebie Imć Twaina nie będzie ani trochę źle wyglądało :).
A co to Mareczkowych zasad, to właściwie powinna byc jedna: rób, co chcesz, byleby to miało sens i dało się przeczytac bez odruchu wymiotnego :)) Czyż nie?
I tu, bazując na doświadczeniu selekcjonera, odpowiem Ci: ano nie.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

guliver_pn

Post autor: guliver_pn »

Hmmmm.... Że tak powiem (chociaż od ,,że'' się ponoć nie zaczyna wypowiedzi) w przypadku niektórych książek brak sensu i odruch wymiotny nim spowodowany jest jak gdyby ,,ich sensem''......:D Wiem, że właśnie się zamotałem jak krowa w łańcuch na łące więc postaram się to przełożyć z polskiego ,,na nasze''.....:D Otóż jeszcze za czasów technikum wpadła mi w ręce książka szanownego pana Terrego Pracheta. Nic jeszcze jego autorstwa nie czytałem więc do książki podszedłem z pełnym entuzjazmem. I co....?? No i okazało się, że (według mojego skromnego mózgu) treść książki jest totalnie bez sensu. Książka poszła z powrotem do plecaka. Po 2, może 3 godzinach z nudów wróciłem do niej i około 1,5 godziny później dostałem ze śmiechu takiej czkawki, że wstyd się przyznać ale mój żołądek ,,kulturalnie wyprosił drugie śniadanie na dwór''. Na szczęście zdążyłem do łazienki... Dodam jeszcze, że do dnia dzisiejszego książkę uważam za lekko ,,bez sensu''...:D
No i jaki z tego wniosek...?? Otóż według mnie taki, że to co sensownym jest dla autora nie zawsze zostanie zrozumiane przez czytelnika w każdym szczególe bo nie każdy w myślach czytać umie. Ale jako ogół może być nie tylko strawialne ale wręcz przepyszne...:D Najlepszym przykładem jest ,,Moda na sukces''. Jak wniknąć w szczegóły to jest to jedna wielka paranoja ale patrząc na ogół to nie jest to wcale takie złe...
Co nie znaczy, że jest arcydziełem.....:D:D:D

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

guliver_pn pisze:Hmmmm.... Że tak powiem (chociaż od ,,że'' się ponoć nie zaczyna wypowiedzi) w przypadku niektórych książek brak sensu i odruch wymiotny nim spowodowany jest jak gdyby ,,ich sensem''......:D Wiem, że właśnie się zamotałem jak krowa w łańcuch na łące więc postaram się to przełożyć z polskiego ,,na nasze''.....:D
Wolałbym z "naszego" na polskie, bo to drugie lepiej rozumiem.
guliver_pn pisze:Otóż jeszcze za czasów technikum wpadła mi w ręce książka szanownego pana Terrego Pracheta.
Serio? Nie znam nic tego kogoś. Może to jakiś krewny Terry'ego Pratchetta?
guliver_pn pisze:No i okazało się, że (według mojego skromnego mózgu) treść książki jest totalnie bez sensu. Książka poszła z powrotem do plecaka. Po 2, może 3 godzinach z nudów wróciłem do niej i około 1,5 godziny później dostałem ze śmiechu takiej czkawki, że wstyd się przyznać ale mój żołądek ,,kulturalnie wyprosił drugie śniadanie na dwór''. Na szczęście zdążyłem do łazienki...
Yyy. No i to jest złe? Bo wiesz, zasadniczo proza Pratchetta jest prozą humorystyczną. Mam wrażenie, że opisujesz to, że wreszcie zrozumiałeś, co autor chciał powiedzieć. Ale w związku z tym - czemu "bez sensu"?
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

ODPOWIEDZ