Fanfik czy nie fanfik?

Żale i radości wszystkich początkujących na niwie.

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
Dabliu
ZakuŻony Terminator
Posty: 3011
Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Dabliu »

Fanfik jest albo otwartym wyrażeniem hołdu dla fanfikowanego autora, albo zleconym dziełem (vide Star Wars), za które dostaje się uczciwe wynagrodzenie. Jedyna niegodna forma to plagiat, który fanfikiem nie jest.

Oczywiście fanfikiem nie zabłyśniesz - tak jak nie zabłyśnie nikt kopiowaniem Matejki - to raczej taka forma zabawy między autorem fanfika, oryginalnym światem, a czytelnikami.

Awatar użytkownika
Keiko
Stalker
Posty: 1801
Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58

Post autor: Keiko »

ok, ale takie książki są wydawane; Aby nie być gołosłownym - zapowiedz takiej pozycji jest na stronie głównej Farenheita.

Pozwolę sobie jednak dalej podążyć temat - czy do grona fanfików zaliczamy książki oparte na systemach RPG; chodzi mi zarówno o systemy "książkowe" jak i gry komputerowe. Też mamy zapożyczenie świata ale jakby częściowe. Są pewne przestrzenie które autor "dokreuje" sam. Głownie z uwagi na to, że nie są to światy tak bogate jak np. świat Tolkiena.
Co z sytuacja gdy autor nie zapożycza całości świata ale jego część. Np. w świecie Tolkiena tworzy nowa wyspę, z nowymi rasami i na niej dzieje się cała akcja a wieści z Śródziemia mają mniej więcej tę wagę, jak dla nas wieści z Iraku...

Awatar użytkownika
Nieznany
Fargi
Posty: 376
Rejestracja: pt, 11 sty 2008 17:49
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Nieznany »

Dabliu pisze:Fanfik jest albo otwartym wyrażeniem hołdu dla fanfikowanego autora, albo zleconym dziełem (vide Star Wars), za które dostaje się uczciwe wynagrodzenie. Jedyna niegodna forma to plagiat, który fanfikiem nie jest.

Oczywiście fanfikiem nie zabłyśniesz - tak jak nie zabłyśnie nikt kopiowaniem Matejki - to raczej taka forma zabawy między autorem fanfika, oryginalnym światem, a czytelnikami.
To prawda, do pewnego stopnia jest to forma zabawy. Niektórzy jednak, wywodzący się spośród czytelników ff, mogą powiedzieć, że wybrane faffiki bywaja lepsze od oryginału. :D Nie jestem regularnym czytelnikiem fanfiction, sporadycznie zdarza mi się tylko odwiedzać forum Mirriel, ale mogę powiedzieć za siebie - kilka fanfików potterowskich podobało mi się bardziej od oryginału. Mogę podać przykład: "Szczęśliwe dni w piekle", autorstwa Enahmy a tłumaczone przez Mirriel - IMHO to było lepsze od "kanonu". :)

Jest jeszcze jeden aspekt, ale tu już wchodzę na grząski grunt, bo na tym się nie znam. To prawa autorskie. Dopóki fanfiki pisane są na użytek własny lub dla publiczności zgromadzonej na forum lub kilku forach, ale "non profit", to moim zdaniem wszystko jest OK. Ale inszą inszością jest publikacja takiego utworu czerpiącego całymi garściami ze źródła - jeśli autor nie ma praw autoskich lub nie robi tego na zlecenie właścicieli tych praw (vide: GW), to może złamać prawo autorskie. Ale - jak już wspomniałem - na tym się nie znam za grosz, tylko się domyślam.

@edit: literuffka + cytowanie.
Ostatnio zmieniony śr, 23 sty 2008 21:00 przez Nieznany, łącznie zmieniany 2 razy.
Na prawdę zważam i "naprawdę" piszę razem.
Naprawdę zważam i "na prawdę" piszę osobno.
Moja schizofrenia ma się lepiej, dziękuję.

Awatar użytkownika
Millenium Falcon
Saperka
Posty: 6212
Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27

Post autor: Millenium Falcon »

Keiko pisze:ok, ale takie książki są wydawane; Aby nie być gołosłownym - zapowiedz takiej pozycji jest na stronie głównej Farenheita.
Tak gwoli ścisłości, zestaw pozycji w ramce "Patronaty Fahrenheita" jest zmienny. Wystarczy odświeżyć stronę, pokaże się inny. A w ogóle wkurza mnie jak diabli pisane ogólnikami i niedopowiedzeniami typu właśnie "zapowiedź pewnej książki", "pewien autor" - masz prawo do własnego zdania, więc je wyraź wprost.

A w kwestii tematu: IMHO fanfikiem jest utwór wykorzystujący świat lub/i postacie z książki, filmu, gry, komiksu, wymyślone i opisane (złe słowo, ale nie przychodzi mi nas myśl żadne inne pasujące do wszystkich wymienionych nośników) przez kogoś innego niż autor w/w utworu.
Opisany przez Ciebie powyżej hipotetyczny przykład leży moim zdaniem bardzo blisko granicy - bo autor stworzył własny mikro-świat osadzony w tym większym, Tolkienowskim, i gdyby się trochę wysilił, może zamiast fanfiku wyszłoby coś oryginalnego. Nie wysilił się, jest fanfik.
ŻGC
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20008
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Dabliu pisze: Oczywiście fanfikiem nie zabłyśniesz - tak jak nie zabłyśnie nikt kopiowaniem Matejki
No, w malarstwie fanfikiem byłby chyba portret wielkiego księcia Witolda pod prysznicem;-).
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

Jakoś nie mogę zgadnąć, która z książek objętych patronatem jest fanfikiem.
Ale nic to.
Moi Drodzy, a nie przychodzi Wam do głowy, że Tolkien to już mitologia? Nasza współczesna i fantastyczna?

A poza tym, padło tu zdanie, że czerpanie z mitologii jest oki, czerpanie z Tolkiena to fanfik. Weźmy teraz tolkienowskiego krasnoluda, czyli dwarfa, określa się go tolkienowskim (przez co rozumiemy pewien stały zespól cech), ale w rzeczywistości należałoby mówić o krasnoludzie germańskim, tudzież nordyckim. Tolkien w pewien sposób spopularyzował wizerunek dwarfa i go dookreślił. Mam na myśli to, że wybrał pewne określone cechy, ponieważ wymienione przeze mnie mitologie w różnych legendach, posługują się różnymi opisami. Nie zmieniają się natomiast: wątpliwa uroda dwarfów (karłów, w polskich wersjach niektórych legend) ich związki z ziemią, umiejętność tworzenia/wykuwania artefaktów. No dobrze, w niektórych wersjach podań i legend są nasze dwarfy nieco wyższe.
I teraz odpowiedzcie mi, korzystając z tolkienowskich opisów, z czego właściwie korzystamy? Z Tolkiena? A może z mitów starogermańskich?

To tak pod rozwagę.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

Awatar użytkownika
Millenium Falcon
Saperka
Posty: 6212
Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27

Post autor: Millenium Falcon »

Ika pisze:Jakoś nie mogę zgadnąć, która z książek objętych patronatem jest fanfikiem.
Ale nic to.
Moi Drodzy, a nie przychodzi Wam do głowy, że Tolkien to już mitologia? Nasza współczesna i fantastyczna?
Przyszło, aczkolwiek w innym ujęciu lekko. Dzieła Tolkiena i świat, który stworzył wrosły już w kulturę popularną - nie lubię tej nazwy, ale pasuje. A jednym z aspektów literatury - czy nawet mówiąc szumnie sztuki - jest właśnie dyskusja/flirt/polemika z zastanymi elementami kultury. W przypadku fantastyki IMHO dobrze to widać na przykładzie elfy Tolkienowskie - "Panowie i damy" Pratchetta.
ŻGC
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper

Awatar użytkownika
Dabliu
ZakuŻony Terminator
Posty: 3011
Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Dabliu »

Ika pisze:Weźmy teraz tolkienowskiego krasnoluda, czyli dwarfa, określa się go tolkienowskim (przez co rozumiemy pewien stały zespól cech), ale w rzeczywistości należałoby mówić o krasnoludzie germańskim, tudzież nordyckim.
W "Hobbicie" jeszcze, jeszcze... Ale już Gimli tworzy nową klasę - dostaje szereg cech bądź to wymyślonych, bądź silnie uwypuklonych przez Tolkiena.
Problem w tym, że większość "post-tolkienowskich" autorów nie zna, bądź z innego powodu nie przetwarza germańskiego karła, za wzór biorąc właśnie krasnoluda Tolkienowskiego - chodzi zwłaszcza o Gimlego, a także o Thorina Dębową Tarczę.
Tak więc zamiast po swojemu przetworzyć wisienkę, przetwarza już gotowy, tolkienowski dżemik - czasem dodając cukru, czasem kwasku lub goryczy, a czasem jedynie zmieniając etykietkę producenta na słoiczku.
Ika pisze:Tolkien w pewien sposób spopularyzował wizerunek dwarfa i go dookreślił. Mam na myśli to, że wybrał pewne określone cechy, ponieważ wymienione przeze mnie mitologie w różnych legendach, posługują się różnymi opisami. Nie zmieniają się natomiast: wątpliwa uroda dwarfów (karłów, w polskich wersjach niektórych legend) ich związki z ziemią, umiejętność tworzenia/wykuwania artefaktów. No dobrze, w niektórych wersjach podań i legend są nasze dwarfy nieco wyższe.
I teraz odpowiedzcie mi, korzystając z tolkienowskich opisów, z czego właściwie korzystamy? Z Tolkiena? A może z mitów starogermańskich?
Skoro nie z Tolkiena, to dlaczego ulubioną bronią krasnali pozostają topory? Dlaczego krasnale zawsze kierują się specyficznym, stworzonym przez Tolkiena etosem dumnego i hardego wojownika? W mitach karły często były podstępnymi i tchórzliwymi oszustami, posługującymi się skrytobójstwem. W ilu książkach fantasy mamy taki wizerunek krasnala, a w ilu mamy post-tolkienowskiego (post-thorinowego, post-gimlowego) hardego wojownika?

Awatar użytkownika
Bakalarz
Stalker
Posty: 1859
Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08

Post autor: Bakalarz »

Przypomina mi się mit nordycki w którym karły, nie mogąc dostać głowy Lokiego bez niszczenia karku, przywiązały boga do drzewa i zaszyli mu usta.
Tolkienowski krasnolud pewnie by zdzielił Lokiego toporem.

Ale tak czy inaczej Tolkien rozwinął/przerobił krasnoluda z mitologii, a wielu następnych twórców rozwijało już krasnoluda Tolkiena.

A czy krasnolud w powieści to już fanfik? Nie mam pojęcia...
Sasasasasa...

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Ika pisze:Moi Drodzy, a nie przychodzi Wam do głowy, że Tolkien to już mitologia? Nasza współczesna i fantastyczna?
Nie. Does not compute. Tolkien STWORZYŁ mitologię swego świata. Ale nie jest ona częścią mitologii naszego świata. Częścią mitologii naszego świata może być czarna wołga albo kurczaki-mutanty z KFC, składające się z samych nóżek. Nikt natomiast nie wyjaśnia sobie NASZEJ rzeczywistości obecnością Galadrieli czy Bombadila.
Ika pisze:I teraz odpowiedzcie mi, korzystając z tolkienowskich opisów, z czego właściwie korzystamy? Z Tolkiena? A może z mitów starogermańskich?
Proszę bardzo, odpowiadam: z Tolkiena :D
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20008
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Zapomniałeś o programach wyborczych. To jest dopiero mitologia!
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Eee, pomyliło Ci się z mitomanią.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

Dabliu, właśnie o tym mówię, Tolkien uwypuklił, połączył skoloryzował, coś, co zasadniczo już było. Niewątpliwie należy mu się zaś cześć i chwała, że umiał to zrobić tak, że na stałe zagnieździło się w świadomości ogółu.
Jasne, możemy to sobie określać zawartość cukru w cukrze :) i analizować poszczególne elementy krasnoluda, takoż ich genezę, ale wydaje mi się, że tego nie dotyczy ta dyskusja.
Zmierzałam do tego, że twórczość Tolkiena jest nam bliższa o wiele, niż mity, których korzystał, bliska na tyle, że historia Frodo & Co., jest tak popularna jak poniektóre mity :).
Szczerze powiedziawszy, przychodzi mi do głowy kilka historii, których korzenie jednak dość mocno różnią się od wersji popularnej, a jednak to ta popularna przetrwała. Wystarczy wymienić tu niejakiego Artura &co. Mocno podobny proces.
Pamiętamy opowieść o „Zielonym Rycerzu” a nie „Fled Bricrenn”, wszyscy znamy opowieść o Graalu, choć jest to bajeczka pewnego Francuza (!), który zapewne wymyślił to opiwszy się za dużo wina, przy hrabiowskim stole, tudzież po uczcie cierpiał na niestrawność – podczas, gdy w oryginale żadnego Graala nie było, ani Percivala, ani Galahada…
I takoż lepiej pamiętamy gościa z Dębową Tarczą, niż jego protoplastów. Wszyscy jak obszył :),powiesz: dwarf, powiesz: krasnolud i skojarzenia są natychmiastowe, dlatego nazwałam teksty Tolkiena mitologią :) – przez analogię.
To tak tytułem wyjaśnienia.
A wracając do ad remu – z uwagi na takie, a nie inne wyjaśnienie, nie sądzę, by zamieszczenie w tekście niewysokiego faceta, o niewyparzonym jęzorze, długiej brodzie i wybuchowym charakterze, uzbrojonego w obowiązkowy topór czyniło z mojego hipotetycznego tekstu fanfik. Nie samym krasnoludem i elfem fanfik stoi. IMHO.

EDIT: nosiwodo, chyba jednak inaczej rozumiemy słowo mitologia. Twoje przykłady zaklasyfikowałabym jako urban legend i jakoś zabrakło mi w nich bogów, herosów i opowieści o powstaniu człowieka. Ale nie twierdzę, że mam rację - nie mogłabym wobec Twoich dużych liter i przytłaczającej pewności siebie. Niemniej chciałam wyjaśnić :)
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

Awatar użytkownika
taki jeden tetrix
Niezamężny
Posty: 2048
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16

Post autor: taki jeden tetrix »

Tak mniej mitologicznie, a więcej adremowo - na moje oko niezmiernie istotny jest pierwszy człon wyrazu "fanfik". Tak, ten trzyliterowy. Fanfiki w czystej postaci to +/- amatorskie utwory _fanów_. Koleś, który na zamówienie wydawnictwa w pół roku klepie kolejnego starłorsa za czterdzieści tysięcy USD, to nie fan. To profi. Wydawnictwo dostarcza mu pakiet z LucasArts (czy kto tam włada kopyrajtem), gdzie jak krowie na rowie jest wyłożone, co wolno, a czego nie, kto w danym odcinku osi czasowej żyw jest, kto zabit, a kto zaginion, czemu imperialny niszczyciel jest większy od TIE-fightera, a AT-AT ma cztery nogi (chyba :D ). Właściwie wykonawcy pozostaje swoboda w zakresie postaci i wydarzeń dla świata piątorzędnych, ale maniakom SW to aż nadto wystarczy, żeby flejmy kręcić. I to samo naturalnie tyczy się Forgotten Realms, Dragonlance, WoD i czego tam jeszcze.
Co innego twórczość internetowa, slashe, Mary Sue i inne cuda na kiju. A jeszcze czym innym jest "pożyczanie" przez jednych profi światów innych profi i podpieranie się nimi jak kulą, kiedy własnych nóżek nie staje. Bo jednak jest różnica między sztampową hajfentezy z brodatymi kurduplami i szpiczastouchymi łucznikami, a Śródziemską trylogią Pierumowa. Jemu bodaj nawet nie chciało się wymyślać własnej mapki :)
"Anyone who's proud of their country is either a thug or just hasn't read enough history yet" (Richard Morgan, Black Man)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Ika pisze:A wracając do ad remu – z uwagi na takie, a nie inne wyjaśnienie, nie sądzę, by zamieszczenie w tekście niewysokiego faceta, o niewyparzonym jęzorze, długiej brodzie i wybuchowym charakterze, uzbrojonego w obowiązkowy topór czyniło z mojego hipotetycznego tekstu fanfik. Nie samym krasnoludem i elfem fanfik stoi. IMHO.
Tu się zgadzam całkowicie. Czym innym jest zaczerpnięcie z nieco wybranej już studni popkultury w postaci wzięcia elfa takiego, a nie innego (nie fanfik), a czym innym dopisanie ciągu dalszego losów elfa, który u Tolkiena stał
w szóstym rzędzie straży Elronda (fanfik).
Ika pisze:EDIT: nosiwodo, chyba jednak inaczej rozumiemy słowo mitologia. Twoje przykłady zaklasyfikowałabym jako urban legend i jakoś zabrakło mi w nich bogów, herosów i opowieści o powstaniu człowieka. Ale nie twierdzę, że mam rację - nie mogłabym wobec Twoich dużych liter i przytłaczającej pewności siebie. Niemniej chciałam wyjaśnić :)
Są mity kosmogoniczne, są mity teogoniczne, ale są i mity wyjaśniające naturę rzeczywistości. No, i takie właśnie mity miejskie = urban legend. Mitologia ma między innymi wyjaśniać rzeczywistość. W czasach starożytnych wyjaśniała np. błyskawicę jako gniew Zeusa czy innego boga (stąd obecność herosów, bogów), w czasach obecnych, w społeczeństwach współczesnych błyskawicy i wielu innych zjawisk nie trzeba wyjaśniać, zaś ludzie nadal szukają prostych wyjaśnień i odpowiedzi na dziwne pytania. Stąd teorie spiskowe (bo zawsze łatwiej na ONYCH zrzucić), stąd czarne wołgi, kurczaki-mutanty, porwania przez obcych i szeptuchy. Oraz aligatory-albinosy w podziemiach Nowego Jorku.
Zatem możliwe, że inaczej rozumiemy "mitologię". Twórczości literackiej pod nią nie podłożę, a wytwory zbiorowej podświadomości (czy jakkolwiek to zwać), mające coś oswoić - już tak.


PS. Kapitaliki nie wskazują punktu, w którym MAM RACJĘ. Wskazują tylko punkt, który uważam za najistotniejszy i który chcę wyróżnić. Wydaje mi się też, że nie potrzeba na forum dyskusyjnym przy każdej swojej wypowiedzi pisać IMO czy zwrotu równoważnego. Oczywiście, że IMO. Z natury rzeczy IMO. Dlatego zwykle tego nie piszę, co nie oznacza, że rezerwuję sobie monopol na rację.
PPS. Miałem Ci zadać, Iko, pewne pytanie, ale widzę, żeś na mnie cięta, przynajmniej chwilowo, więc poczekam z nim z pół roku, może w lecie będą lepsze okoliczności przyrody :)
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

ODPOWIEDZ