TRENING TWÓRCZOŚCI DLA PISZĄCYCH

Żale i radości wszystkich początkujących na niwie.

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
Keiko
Stalker
Posty: 1801
Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58

Post autor: Keiko »

inatheblue pisze:E tam, między autorem publikowalnym a niepublikowalnym jest tylko różnica kilku leveli.
te levele mogą decydować o życiu/nieżyciu kiedy sie idzie na smoka ;)

Awatar użytkownika
Meduz
Cylon
Posty: 1106
Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59

Post autor: Meduz »

inatheblue, nie każdy potencjalny autor ma możliwość kontaktów z ludźmi z branży. Sądzę, że nie wystarczy tylko być oczytanym i doświadczonym, aby zostać autorem. Autor najczęściej nie widzi swoich błędów, dlatego potrzebuje krytycznych i życzliwych czytelników.
Ważne są kontakty z innymi ludźmi, w tym także na różnego rodzaju spotkaniach mniej lub bardziej nieformalnych.
Nikt w 6,5 godziny nie nauczy się bycia pisarzem. Ale niewątpliwie zdobędzie ciekawe doświadczenie i znajomości. I kto wie, czy to drugie, znaczy znajomości, nie będą najważniejszą rzeczą wyniesioną z takich warsztatów.
Ludzie są różni, jedni są uparci i dążą do wyznaczonego celu, a inni nie ufają we własne siły. Być może tym drugim takie warsztaty dałyby więcej pewności siebie.
Poza tym jak ktoś nie ma chociaż odrobiny talentu, takiej iskry w sobie, to żadne warsztaty nie pomogą mu w zostaniu pisarzem. Za to mogą pomóc zrozumieć, że autorem to nigdy nie będzie, ale za to może być niezłym krytykiem literackim;-D

Edit: Dodałem zrozumieć.
Ostatnio zmieniony śr, 20 lut 2008 23:11 przez Meduz, łącznie zmieniany 1 raz.
Meduz Kamiennooki

- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

Brałem udział w podobnych szkoleniach, choć nie chodziło tam o pisarstwo, a o szybkie czytanie, zapamiętywanie itp. Raczej pod kątem uprawiania nauki i nauczania. Pewnie to nie zaszkodzi, a może i pomoże :) Jednak jestem sceptyczny, jeśli chodzi o wpływ czegoś takiego na pisarstwo. Jeśli autor nie posiada pewnej erudycji, nieco innego niż przeciętny oglądu rzeczywistości, to IMHO żadna burza mózgów mu nie pomoże. Jednak takie szkolenie może to i owo usprawnić, więc jak ktoś ma trochę czasu i nieco więcej niż trochę pieniędzy... ;)
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Kristos

Post autor: Kristos »

Witam po raz wtóry wszystkich uczestników tej dyskusji:)

Miałem zamiar nie zabierać głosu, ponieważ to tak jakbym próbował być sędzią we własnej sprawie ale widzę, że wkradło się tutaj parę nieporozumień, które chciałbym rozwiać.

I - dotyczy pojęcia twórczości

1. Twórczość jest pojęciem abstrakcyjnym (nie da się jej zobaczyć, dotknąć itd.). I chociaż wszyscy w tej dyskusji wypowiadają się na jej temat (i bardzo dobrze:)) to jednak każdy z nas ma inne o niej wyobrażenie. Ja chciałbym zaproponować uporządkowanie dyskusji i przyjęcie jasnej definicji, która rozwieje wiele wątpliwości. Twórczość w psychologii można rozpatrywać w dwóch aspektach:

- twórczość jako cecha wytworu - czyli odpowiadamy sobie na pytanie jakie działa uznajemy za twórcze? (psychologia wyabstrahowała te cechy które świadczą o twórczym aspekcie dzieła: nowość, oryginalność, wolność od naśladownictwa i UŻYTECZNOŚĆ pod jakimś względem: praktycznym, estetycznym itp.)

- twórczość jako cecha osoby - w tym aspekcie zastanawiamy się co to znaczy, że osoba ZACHOWUJE się twórczo (zarówno w obserwowalnym behawiorze[co robi] jak i tym co obserwacji nie jest dostępne [co myśli, czuje, sądzi, jaką ma intuicję itp.]). Odpowiadamy sobie na pytanie jakie procesy zachodzące w umyśle człowieka powodują twórcze efekty. Psychologia dostrzegał, wyselekcjonowała, zdefiniowała i nauczyła się po części kontrolować te procesy które prowadzą do twórczych efektów.

Na treningu twórczości zajmujemy się przede wszystkim drugim ujęciem twórczości. Czyli tym jak wykorzystać lepiej nasz umysł.

2. Należy także przytoczyć tutaj wątek który poruszyła inatheblue. Zgadzam się z nią, że tworzenie to w naszej kulturze to przeważnie zajęcie samodzielne, albo raczej za takie jest uważane.
Chciałem też zaznaczyć, iż to o czym mówisz w psychologii nazywa się twórczością przez duże "T" i małe "t".
Istnieją dwa możliwe (albo raczej ja znam dwa:)) podejścia:
- twórczość jest cechą wybitnych twórców (Picasso, da Vinci, Mozzart etc.)
- twórczość jest cechą ciągłą (tak jak np. ekstrawersja - jedni są bardzo ekstrawetywni, inni trochę mniej, jeszcze inni prawie wcale itd.) i ludzie różnią się pod względem natężenia tej cechy

Drugie podejście jest bliższe rzeczywistości gdyż pierwsze zakłada zero jedynkowy charakter twórczości. Albo jesteś genialny albo nie. W prawdziwym świecie takie zjawiska zachodzą raczej rzadko - większość ludzkich cech ma charakter ciągły. Ludzie nie dzielą się na tych którzy mają pamięć lub jej nie mają, a raczej na tych którzy pamiętają źle, słabo, średnio, dobrze, lepiej itd.
Dzięki temu możliwe jest stymulowanie niektórych cech, a więc podnoszenia lub obniżania ich natężenia (np. kiedy chodziłaś do podstawówki potrafiłaś zapamiętać stosunkowo mniejszą ilość materiału a teraz jesteś w stanie zapamiętać go kilkakrotnie więcej - zmiana zaszłą dzięki naturalnemu rozwojowi Twojego mózgu oraz ĆWICZENIU pamięci czyli zapamiętywaniu coraz to większych partii materiału)

Kończąc ten wątek chciałbym zaznaczyć, że nie tworzy się całkowicie samemu. Szukasz inspiracji wszędzie (czytasz, patrzysz, słuchasz), a w szczególności rozwojowe są rozmowy, dyskusje, wymiana opinii i spostrzeżeń. W takim ujęciu korzystasz z umysłów innych osób. Nie jest się nigdy samodzielnym twórcą ponieważ tworzy się z tego co jest dostępne (czyli tego co wyprodukowali inni ludzie) i przeważnie też dla innych.


II - dotyczy treningu twórczości

1. Trening Twórczości to nie tylko burza mózgów! W zasadzie, choć to potężna technika, to jest ona najprostsza i najmniej wyrafinowana. Osobiście jestem zakochany w analizie morfologicznej, jest to metoda zapożyczona z astrofizyki ale sprawdza się świetnie w analizie wielu problemów i sytuacji. Podobnie zresztą jak pytania Osborna, Chińska Encyklopedia czy naprawdę wiele innych technik które dają możliwość w różny sposób zobaczyć problem. Raz się do niego zdystansować, raz zbliżyć, raz rozłożyć go na części to z kolei dodać coś do całości lub przekształcić go w coś innego itd.
Synergia umysłów nie jest techniką twórczego myślenia. Jest to zjawisko zachodzące w grupie - jeden z procesów grupowych. Zasadza się on na zasadzie, że całość to coś więcej niż suma części.
(Zgadzam się tu z nosiwodą, że jeżeli grupa jest dobrze prowadzona to można złapać taki flow, że...ehh wspomnienia:))

2.Chciałbym też zaznaczyć, że...trening jest TRENINGIEM. Na treningu się ćwiczy twórczość (zmienia natężenie cechy twórczości), a nie zastaje Twórcą (niestety nikt nie uczyni z nikogo geniusza). To jest tak jakby chcieć aby jedna wizyta w siłowni sprawiła, że będziemy wyglądać jak Mariusz P.

3. Trening twórczości jest prowadzony w formie warsztatu, a więc jest to praca oparto na doświadczeniu uczestników. Wykonujesz zadanie(które opiera sie na konkretnej technice), a następnie wspólnie zastanawiacie się z grupą i trenerami co się właściwie wydarzyło - co się stało? jak wpadłeś na ten pomysł? co czułeś? dlaczego tak postąpiłeś? z czym Ci się to skojarzyło? a teraz jak o tym myślisz pomyślałbyś tak samo?jakbyś to zmienił? jak ulepszył? jak jeszcze można inaczej o tym myśleć ? jak inni o tym myślą? - dzięki omówieniu każdego ćwiczenia można dostrzec błędy w myśleniu (np. ograniczenie się ze względu na normy społeczne) lub błędy techniczne (np. nie zapisywanie WSZYSTKICH!!!!!!!!!!!!!!!!!!! pomysłów nawet tych najbardziej objechanych, nierealnych, nielogicznych, śmiesznych, wstydliwych, obraźliwych).
Trening twórczości jest też pracą grupową a więc korzysta z dobrodziejstw obecności innych uczestników. Grupa niweluje afekt ojcowski (czyli silne pozytywne emocje związane ze swoim dziełem, które uniemożliwiają nam dostrzeżenie wad naszego wytworu), daje możliwość spojrzenia na problem z różnych perspektyw, następuje synergia umysłów i w końcu dzięki grupie posiada się bardzo dużo różnorodnych doświadczeń (każdy jest inny - im bardziej zróżnicowana grupa tym lepiej) z których można korzystać.


Ufff....to tyle - aż się zmęczyłem:) Mam nadzieję, że jeśli ktoś (ktokolwiek?) przez to przebrnie to przynajmniej w części zrozumie co dzieje sie na treningu oraz czym jest twórczość w ujęciu psychologicznym. Jeśli ktoś miałby jakieś pytania to z chęcią odpowiem:) lub jeśli, co bardzo możliwe, napisałem coś w taki sposób, że uniemożliwiłem zrozumienie treści to także z chęcią sprostuje.

Awatar użytkownika
Meduz
Cylon
Posty: 1106
Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59

Post autor: Meduz »

Bardzo ciekawy wykład nt. twórczości. Mnie osobiście zaintrygował. I zachęcił. Ale problem jak zwykle tkwi w "trenerze". Jeśli osoba prowadząca taki trening jest kompetentna, to można osiągnąć ciekawe wyniki. Ale jeśli nie jest? I jak rozpoznać kompetencje trenera?
Druga rzecz to grupa. Czy każda grupa niweluje efekt ojcowski? Bo jeśli tak, to dobrze dobrana grupa osób, która będzie dyskutowała nad "dziełem" da podobny efekt jak uczestniczenie w warsztatach z osobami zupełnie obcymi.

Taki np. Stolyk Literacki, czyli nieformalne spotkania twórców, mógłby być bardzo pomocny dla wszystkich piszących uczestników, gdyż można by prowadzić dyskusję nad opowiadaniem jednego z autorów, wyłapać błędy, zmienić spojrzenie autora na własne "dziecko" itp.
Meduz Kamiennooki

- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?

Awatar użytkownika
Tenshi
Pćma
Posty: 201
Rejestracja: pn, 28 sty 2008 22:19
Płeć: Kobieta

Post autor: Tenshi »

Kuriozum to dla mnie, aj.

Ćwiczyć twórczość? Na początku wydało mi się, że to może być całkiem fajna zabawa. Po przeczytaniu całego wykładu o twórczości zaczęłam sie zastanawiać czy aby po jakimś czasie nie staje się to nużące. Czy nie byłabym zblazowana po nadmiarze opinii, rad, krytyki i jakiś metod zapożyczonych z astrofizyki. Czy nagle pisanie na warsztatach przestałoby być przyjemnością a zamieniło w (powiedzmy) korepetycje, nudną robotę : P
Eh, zależy od ludzi i formy warsztatów. Chyba. Choć wątpię bym na dłuższa metę była w stanie na takie zajęcia uczęszczać. Na początku byłoby fajnie (?), ale potem... Sama nie wiem.

I geniusza nikt nie jest w stanie stworzyć, racja, takim trzeba sie urodzić. Ale ten problem chyba niewielu dotyczy (bez urazy, po prostu geniuszy jest mało : P).

Ten.
Ponoć, wchodząc między wrony, musisz krakać jak i one. Smutne to, bo przecież wiadomo, że większość wron wysławia się nader fatalnie...

Kristos

Post autor: Kristos »

Tenshi pisze:Kuriozum to dla mnie, aj.

Ćwiczyć twórczość? Na początku wydało mi się, że to może być całkiem fajna zabawa. Po przeczytaniu całego wykładu o twórczości zaczęłam sie zastanawiać czy aby po jakimś czasie nie staje się to nużące. Czy nie byłabym zblazowana po nadmiarze opinii, rad, krytyki i jakiś metod zapożyczonych z astrofizyki. Czy nagle pisanie na warsztatach przestałoby być przyjemnością a zamieniło w (powiedzmy) korepetycje, nudną robotę : P
Eh, zależy od ludzi i formy warsztatów. Chyba. Choć wątpię bym na dłuższa metę była w stanie na takie zajęcia uczęszczać. Na początku byłoby fajnie (?), ale potem... Sama nie wiem.
Trening Twórczości jest treningiem pisania! Nie będziemy tam pisać (przecież pisać możecie na forum) tylko uczyć się TWÓRCZEGO MYŚLENIA.
Z pewnością nikt nikogo nie będzie też krytykował ponieważ sprzeczne by to było z zasadą ludyczności (jedna z kardynalnych zasad dotyczących atmosfery panującej na treningu).

A i jeszcze jedno sprostowanie: Cały powyższy wykład (z poprzedniego posta) nie jest częścią treningu. W zasadzie ludzie przychodzący na trening nie wiedzą (a w nie których przypadkach nie powinni nawet) wiedzieć tego co napisałem powyżej. Zdecydowałem się to jednak zrobić ze względu na to, że istniał tutaj pewien chaos dotyczący tego w czym istocie jest twórczości i czym jest trening twórczości.


odpowiadając na pyt. Meduz-a

Ad 1
Sam chciałbym wiedzieć:) Często patrzy sie na staż prowadzenia podobnych zajęć - nie jest to metoda bez wad ale z braku innej (oprócz obecności i wyrobienia sobie własnej opinii) ja też ją stosuję.

Ad 2
Każde zderzenie opinii jest rozwojowe i twórcze:) Jeśli masz możliwość przedyskutowania swojej twórczości z kimś to zachęcamy Cię abyś to robił:)
Jednak pogawędka z przyjaciółmi czy nawet z grupą przyjaciół nie jest tożsama z treningiem twórczości. Po pierwsze dlatego, że relacja jaka jest miedzy wami wpływa na to jak będziecie oceniać swoje wytwory - inaczej mówiąc możecie mijać się z rzeczywistością (z różnych powodów). Lepsze na pewno do znajdowania błędów jest forum gdzie nie ma tak ścisłej relacji oraz większość użytkowników jest anonimowa. Po drugie ludzie z którymi się stykasz są zazwyczaj bardzo podobni do Ciebie (żywicie te same pasje, hobby, podobnie myślicie - w końcu to warunek tego aby być przyjaciółmi) i dlatego właśnie ich opinia wnosi mniej niż osoby całkowicie z zewnątrz.

Hm...już nawet nie w kontekście warsztatów ale taka refleksja ogólna - akt komunikacji czyli przekazanie tego co ma się w głowie jest nie bywałe trudne:) Podziwiam pisarzy za to, że potrafią w tak krystaliczny sposób przekazywać swoje myśli chociaż...sądząc po całej dyskusji nie jestem już taki pewien czy przeczytałem (a zasadzie zrozumiałem) dokładnie to co napisali (a w zasadzie myśleli) moi ulubieni pisarze.

Awatar użytkownika
inatheblue
Cylon
Posty: 1013
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37

Post autor: inatheblue »

A że tak użyję slangu psychologicznego - jak usiłujesz systematyzować proces twórczy, to tak jakbyś przekładał czynność prawomózgową na lewą półkulę. Czy to przypadkiem nie utrudnia twórcy, zamiast mu ułatwiać? Czy taki trening nie jest na przykład pożyteczny dla reklamopiśców, ale dla przyszłych autorów wręcz szkodliwy? Może oni inaczej myślą :)

BTW źle mnie zrozumiałeś. Samodzielny twórca to nie jest taki, który sam z siebie bez żadnych wpływów coś wytwarza, tylko taki, który potrafi się osobiście kopnąć w tyłek, bez pomocy zewnętrznej. Po psychologicznemu to będzie się nazywało motywacja.
Na ogół wystarczy do tego podskoczyć

Zresztą jestem zdania, że każdy rodzi się geniuszem, tylko musi potem jeszcze na to wpaść.

Awatar użytkownika
Tenshi
Pćma
Posty: 201
Rejestracja: pn, 28 sty 2008 22:19
Płeć: Kobieta

Post autor: Tenshi »

No, cóż jak przeczytałam "robienie zadań" i "jak wpadłeś na ten pomysł" to od razu mi sie skojarzyło z pisaniem i tyle ;]

Coś jeszcze pewnie napiszę... Ale już nie teraz. Ziew...

Śpiulkać, śpiulkać

Ten.
Ponoć, wchodząc między wrony, musisz krakać jak i one. Smutne to, bo przecież wiadomo, że większość wron wysławia się nader fatalnie...

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

inatheblue pisze:A że tak użyję slangu psychologicznego - jak usiłujesz systematyzować proces twórczy, to tak jakbyś przekładał czynność prawomózgową na lewą półkulę. Czy to przypadkiem nie utrudnia twórcy, zamiast mu ułatwiać? Czy taki trening nie jest na przykład pożyteczny dla reklamopiśców, ale dla przyszłych autorów wręcz szkodliwy? Może oni inaczej myślą :)
Eee, tam. Bez przesady. Odrobina dyscypliny umysłowej nikomu jeszcze nie zaszkodziła. A swoją drogą nie cierpię słowa "twórczość", "sztuka", "artysta" itp. Bo prowadzą z jakiegoś powodu, moim zdaniem, na manowce. Geniuszem, artystą, się nie jest, a tylko czasem bywa. Poza tymi przebłyskami, kiedy jakieś neurony weszły w interesujący rezonans z innymi, zwykle jest bolesny proces twórczy typu "biała ściana", o Bosh, nic dzisiaj nie wymyślę, a tak w ogóle, to nie chce mi się. I nawet sekretarki Jubala Harshawa nie pomogą...

Powiedziałbym raczej, że zastosowanie dobrych metod umysłowych daje większe szanse na zostanie geniuszem po śmierci, nawet jeżeli nie jesteśmy nim teraz. Bo to, co proponuje Kristos, to kolejne ćwiczenie warsztatu.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
inatheblue
Cylon
Posty: 1013
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37

Post autor: inatheblue »

Dla mnie te słowa nie mają takiej ciężkiej konotacji. Twórczość to nazwa czynności składania rzeczy zusammen do kupy, tak, żeby zyskały wartość dodaną. Wolę to słowo tysiąc razy bardziej, niż "kreatywność", co kojarzy mi się z kreatyniną produkowaną w nerkach.
Normalny stan to nie są chyba ani błyski ani biała ściana, tylko coś pośredniego, bardzo podobnego do budowania z klocków lego, jak się przejdzie pierwszy opór. Natomiast myślę, że autorzy mają trochę inaczej ten proces opanowany niż reszta ludzi, choćby z praktyki. I to każdy indywidualnie inaczej.
Sztuka to wytwarzanie nowych rzeczy doprowadzone do wysokiego poziomu, a przynajmniej akceptowanego poza ścisłym gronem znajomych, wyłączając manipulację. Obydwa terminy nadają się do zupełnie swobodnego wykorzystania. Świątek z Beskid to też będzie sztuka, a współczesny performance typu tańczy pomalowany półnagi facet na stole, to już nie, chociaż może być ciekawe.
To taka moja osobista definicja. Terminu "geniusz" chyba mało kto używa poważnie.

Edit: kreatynina to jest to produkowane w nerkach z kreatyny, się mi pomyliło, czas iść spać :)

Kristos

Post autor: Kristos »

A że tak użyję slangu psychologicznego - jak usiłujesz systematyzować proces twórczy, to tak jakbyś przekładał czynność prawomózgową na lewą półkulę. Czy to przypadkiem nie utrudnia twórcy, zamiast mu ułatwiać? Czy taki trening nie jest na przykład pożyteczny dla reklamopiśców, ale dla przyszłych autorów wręcz szkodliwy? Może oni inaczej myślą :)
To nie ja go próbuje usystematyzować:) On już dawno temu (z tego co pamiętam w latach 70' ) został usystematyzowany. A owa systematyzacja opierała się na badaniach empirycznych prowadzonych zarówno w paradygmacie eksperymentalnym jak i na obserwacji oraz neuroobrazowaniu aktywności mózgu.

A co do różnicy w myśleniu...
Zgodnie z tym czego uczy Psychologia Twórczości, myślimy używając określonych operacji umysłowych (przykładem operacji umysłowej jest np. kojarzenie). Ciężko stwierdzić na tej podstawie, że pisarze nie kojarzą a reklamopiścy tak.

BTW źle mnie zrozumiałeś. Samodzielny twórca to nie jest taki, który sam z siebie bez żadnych wpływów coś wytwarza, tylko taki, który potrafi się osobiście kopnąć w tyłek, bez pomocy zewnętrznej. Po psychologicznemu to będzie się nazywało motywacja.
Zgadzam się:-) Bez motywacji i chęci zostania pisarzem nie zostanie się nim. nie zmienia to jednak faktu, że można podejmować różnego rodzaju działania przybliżające nas do tego wymarzonego stanu (zostania pisarzem) - jednym z takich działań będzie udzielanie się na forum i pisanie, a innym chodzenie na treningi twórczości i stymulowanie swojej inwencji.


Eee, tam. Bez przesady. Odrobina dyscypliny umysłowej nikomu jeszcze nie zaszkodziła. A swoją drogą nie cierpię słowa "twórczość", "sztuka", "artysta" itp. Bo prowadzą z jakiegoś powodu, moim zdaniem, na manowce. Geniuszem, artystą, się nie jest, a tylko czasem bywa. Poza tymi przebłyskami, kiedy jakieś neurony weszły w interesujący rezonans z innymi, zwykle jest bolesny proces twórczy typu "biała ściana", o Bosh, nic dzisiaj nie wymyślę, a tak w ogóle, to nie chce mi się. I nawet sekretarki Jubala Harshawa nie pomogą...

Powiedziałbym raczej, że zastosowanie dobrych metod umysłowych daje większe szanse na zostanie geniuszem po śmierci, nawet jeżeli nie jesteśmy nim teraz. Bo to, co proponuje Kristos, to kolejne ćwiczenie warsztatu.
Dokładnie:) właśnie o ów "rezonans", jak pięknie to ująłeś, tutaj chodzi. Aktualnie w psychologii trwa demitologizacja procesu twórczego. Powszechnie uważa się, że proces twórczy ("rezonans") to coś niezwykłego, magicznego, niezależnego od nas.
Współczesne badania mówią, że tak nie jest (!), że możemy wprowadzać się ów "rezonans".
Niestety nie jest to łatwe - trzeba po pierwsze się tego nauczyć a po drugie ćwiczyć, jednak jak najbardziej jest to możliwe.

Nie chciałbym też żebyście wynieśli z tej dyskusji przekonanie, że twórczość ( w ujęciu psychologicznym) to tylko myślenie...bardzo ważnym komponentem w twórczości jest komponent emocjonalny.
Ważne jest to w jakim stanie emocjonalnym znajdujemy się w momencie przystąpienia do pracy, jakie emocje wzbudza w sam proces tworzenia w końcu jaki mamy stosunek emocjonalny do naszego powstającego dzieła. Należy także mieć na uwadze to jak nasze emocje wpływają na nas (tj. na nasze myślenie, na naszą pamięć itd. )


A tak na marginesie, flamenco108, dlaczego po śmierci? :-)

girlfromthebridge

Post autor: girlfromthebridge »

Odbiegnę od tematu dyskusji, ale wnioskuję Kristos, że jesteś osobą związaną z organizatorami i w związku z tym chciałabym zapytać, czy orientujesz się może jak się ma sprawa wolnych miejsc ? Pod podanym numerem telefonu nie za bardzo mogłam kogoś kompetentnego znaleźć.

Kristos

Post autor: Kristos »

Dla wszystkich innych zainteresowanych:

informacje dotyczące treningu (techniczne lub merytoryczne) pod adresem:
trening_tworczosci@op.pl

Zapisy:
pspp@neostrada.pl

w treści imię, nazwisko, i data treningu

BTW
Plis nie zaśmiecajmy forum pytaniami technicznymi. Można wszelkie wątpliwości rozwiać pisząc bezpośrednio do mnie na podany wyżej adres. Tutaj dyskutujmy tylko o twórczości i treningu:-)

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

Kristos pisze: A tak na marginesie, flamenco108, dlaczego po śmierci? :-)
Dlategoż, że geniusz zapoznany, po śmierci często staje się rozpoznany. Rodzaj i rozmach procesu umierania też może w tym pomóc.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

ODPOWIEDZ