nimfa bagienna pisze:Stefan, podobnie jak Chopin, urodził się w Żelazowej Woli na łonie przyrody.
Aż się chce dalej czytać. :)))))
Co za szczęście, że popełniłam tylko jakieś opowiadanie o spacerze w parku! Uf!. ;)
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
haha : )
jak bede we wloclawku na weekend majowy to postaram sie dokopac do swego wybjitnego tekstu ; p i przepisac tu fragment, gdyz niesamowicie dziala na pamiec i koncentracje, nie mowiac juz o wlosach i paznokciach ; )))
byl on, prosze panstwa, o dwoch dziewczynach, od ktorych (nie pamietam dlaczego) zalezalo czy swiat przetrwa. ale to nie wszystko ; >
opiekowaly sie nimi dwie boginki (nie wiem jakie i czemu ; )), ktore - i teraz uwazajcie! - pomylily dziewczyny, w nastepstwie czego, jesli wygraloby (nie pamietam co mialoby zrobic) dziewcze od przetrwania swiata, to ten i tak rozpadlby sie w perzyne ; ]
i prosze, juz jako dzieciecie budowalam zawile a skomplikowane fabuly ; D
' Nazwali mnie szalencem, ja ich nazwalem szalencami i, do diabla, przeglosowali mnie. '
(Nathaniel Lee, angielski dramaturg z XVII wieku, ktory zostal zeslany do slawnego londynskiego azylu psychiatrycznego Bedlam)
Hah, to ja może dodam coś, co popełniłem w czwartej klasie podstawówki?
Jest to wiersz...I zarazem moja pierwsza praca. Nie oczekuje fanfar, bo ja Sam teraz, gdy na to coś patrzę płaczę rzewnymi łzami.
Dam dwie wersje ( Proszę się śmiać! Śmiech to zdrowie! ^^)
1. Pierwotna- z błędami (uuch...)
"WIERSZ O MORU"
"Morze, ty które tałeś życie tylu,
isttnieniom ty siło wielka, ty wodo przejrzysta,
jakaś ty piekna i zarazem straszna.
Co takiego pociagajacego w tobie,
że wszyszcy chcą do ćebie...
Jakeś ty piekne izarzem straszne
ty kture słońce upiekszasz w sfej wspaniałej
fali zlituj sie nad nami. Jakeś ty piekne
i zarazem straszne...
2. Wersja poprawiona (Na osłodę. Możecie już przestać walić głowami o biurka :P)
WIERSZ O MORZU
Morze, Ty które dałeś życie tylu
istnieniom, Ty siło wielka, Ty wodo przejrzysta
jakaś Ty piękna i zarazem straszna.
Co takiego pociągającego w Tobie,
że wszyscy chcą do Ciebie? ...
Jakieś Ty piękne i zarazem straszne...
Ty które słońce upiększasz w swej wspaniałej
fali zlituj się nad nami. Jakieś Ty piękne
i zarazem straszne...
*************
Ekhm...Co do tematyki i sposobu w jaki to wtedy napisałem...:
Wiem, że paranoja...Ale to 4 klasa podstawówki...Pierwszy raz sam na sam z dziełem przeze mnie pisanym...Trochę wyrozumiałości? ja sam dla siebie nie mam żadnej :P.
"Gdzies na wyspie...
w starej izbie...
zyje samotnie...
wielki medrzec...
siwa broda...
wielkie okulary...
tomy ksiazek...
oprawionych zlocistymi runami...
ow osobnik...
niedlugo umrze...
bo jest stary...
tymczasem przemawia...
-GDZIE MOJE ZEBY?!
a kaszka wciaz stygnie."
Splodzilem cos takiego majac chyba 15 lat, w odpowiedzi na zadanie polonistki - napisac wiersz. Oceny nie musicie zgadywac, bo wiadomo... ;)
Mój pierwszy poważniejszy tekst to miała być powieść fantasy (z grubej rury, a co :P). Ogólnie całość wygląda zabawnie, i dziecinnie, a że ma sporą objętość, nie będę jej tu przytaczał. Zacytuję tylko jeden fragment, który był mrożącym krew w żyłach głosem mówiącym o wielkiej, zuej, mhocznej khwawej przepowiedni :D
„ Wciąż wśród Mroku, wciąż na uwięzi…
Wciąż na pustkowiu, wciąż pośród Śmierci…
Już wkrótce…
Lordowie Potępionych rozerwą łańcuchy, a świat pozna, co to ból i cierpienie…
Już wkrótce…
Powrócą Władcy Mroku…
Źli władcy złego świata…
Będą panować na wieki…
Wśród wszechobecnej Ciemności.”
A jaki byłem wtedy z tego dumny ^^
wpis moderatora: ZGC: Usunęłam zdublowane posty.
"...handlarz starym książkami odkrywa, że jego zarośnięte chwastami, najzwyklejsze w świecie podwórko jest znacznie dłuższe, niż się wydaje - w istocie sięga ono aż do samych bram piekieł."
Ja bodaj zaczynałem od klonów Drizzta z Doliny Lodowego Wichru w wersji raczej bardziej krasnoludzkiej i tekstami osadzonymi w świecie Władcy Pierścieni :)
Gdzieś w czasach przedgimnazjalnych powstawała też powieść fantasy z elementami alternatywnej przyszłości naszego kraju (pogrzebać na dysku, pogrzebać, może coś się gdzieś znajdzie i przerobi xD)
Ogólnie jednak na cytaty raczej nie ma co liczyć, notatniki raczej na pewno poszły już dawno z dymem...
A ja, nie uwierzycie zaczynałam od książek Curwooda i Londona, no Zew Krwi i tym podobne i wstyd się przyznać, ale to przez brata od... Pana Samochodzika Nienackiego i KLubu Czarnej ręki...
To były czasy, wtedy punktem honoru było należeć do ZHP, a jak się było za młodym (patrz: ja) to należało się do zuchów. I spłodziłam takie coś, jak dziś pamiętam:
"Była zima i śnieg trzeszczał, a wszystko chowało się po dziuplach."
Do dziś pamiętam minę mojej nauczycielki od polskiego jak przeczytała to pierwsze zdanie. Nie wiedziała czy ryknąć śmiechem czy udawać poważną. Nie doczytała jednak dalej, była to mieszana historyjka o zuszce (jak odmienia się dziewczynkę - zucha?) która spotkała gadającego wilka, aczkolwiek nadwrażliwego na światło dnia odbite od śniegu i owa niedoszła harcerka zawiązała mu swoją piękną biało-czerowną hustę na oczach i pomaszerowali przez las. I mieli móstwo przygód. A gdyby ktoś nie jarzył, była modna wśród zuchów zabawa w "dziuple do wynajęcia" zdobywało się wtedy odznaki ;)
Ach, to dzieciństwo, aż łezkę ocieram...
Jejku, kurczę, ale fajny temat... Pośmiałem się trochę :)
Obiecuję jutro/pojutrze wkleić coś o przygodach Scotta telekinetyka, któren nie lubił jeść zup i podejrzewał matkę o dolewanie do nich arszeniku, albo też o Karrithu, chłopaczku z wioski, co to podsłuchiwał dwóch magów, ratujących świat - oczywiście miał się potem okazać Wybrańcem przez Wielkie Wu.
Jak tylko się dogrzebię, wlepię najsmakowitsze kąski. To musi gdzieś być. Wszystko miałem w parunastu pliczkach *.rtf na pewno, pisanych pod przecudownym Windows 3.11 (for Workgroups) :)
Aha, i ja nie zaczynałem od fantastyki. Klonowałem Sienkiewicza i jego "W pustyni i w puszczy", płodząc "powieść" o złowrogim tytule "Pod Piramidą". To akurat mam tylko w brulionie, nie wiem, czy mi się będzie chciało coś przepisać na komputer ;)
Aż poszperałam i znalazłam stare dyskietki, zawierające moją bliżej nieokreśloną twórczość. Niestety, określić bliżej co tam jest nie dam rady, bo nie mam w kompie czytnika dyskietek...
Ale i tak to co najlepsze było w zeszycikach.
ŻGC
Imoł Afroł Zgredai Padawan Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
Genialnie jesteście. Rewelacyjne kawałki. Mhroczna przepowiednia, wiersze o życiu i o morzu, wszystko pochowane w dziuplach. Ja chcę jeszcze. I zobaczcie sami, jak to łatwo kogoś rozśmieszyć. Jeśli się nie pisze celowo żeby osiągnąć efekt komiczny. ;))
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
ale zwroccie uwage, ze prawie wszyscy zaczynalismy od pisania powiesci : >
kto by sie tam bawil w jakies opowiadania i inne pierdolki, cwiczyl warsztat... : )))
' Nazwali mnie szalencem, ja ich nazwalem szalencami i, do diabla, przeglosowali mnie. '
(Nathaniel Lee, angielski dramaturg z XVII wieku, ktory zostal zeslany do slawnego londynskiego azylu psychiatrycznego Bedlam)
napisalam 'prawie wszyscy', wiec sie bardzo ladnie wpasowujesz ; )))
a dodajac jeszcze dwa slowa do poprzedniego mojego posta, chcialabym napisac, ze nawet pomijajac nasze forum, wiekszosc moich znajomych, kiedy juz cos pisala to byly to powiesci ; )
i pamietam, ze nikt sie nie przejmowal czyms takim jak warsztat- w koncu genialna powiesc genialnego autora wszyscy beda chcieli czytac, prawda? ; )))
heh : ) fajne to w sumie byly czasy : >
' Nazwali mnie szalencem, ja ich nazwalem szalencami i, do diabla, przeglosowali mnie. '
(Nathaniel Lee, angielski dramaturg z XVII wieku, ktory zostal zeslany do slawnego londynskiego azylu psychiatrycznego Bedlam)