Robota dla pisarza

Żale i radości wszystkich początkujących na niwie.

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
nimfa bagienna
Demon szybkości
Posty: 5779
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
Płeć: Nie znam

Post autor: nimfa bagienna »

Alfi pisze:Tak czy inaczej, będziesz musiała wrócić do tego Platona siedząc - niby Izabela Łęcka - na szezlongu (niekoniecznie popijając białe wino). Bo lektura w ekstremalnych warunkach pozostawi niedosyt i zaowocuje chęcią bardziej intymnego obcowania z tekstem.
Ja po prostu staram się nie generalizować. Mnie tłok w autobusie nie przeszkadza. W głowie robi mi się "pstryk" i cała już tylko czytam.
Pewno dlatego tak często zdarza mi się przejechać przystanek:D
Owszem, do niektórych lektur czasem wracam. Do jeszcze bardziej niektórych wracam często. Ale nie ma to związku z tym, gdzie je pierwszy raz czytałam.
Na siedzenie na szezlongu szkoda mi czasu:D
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

nimfa bagienna pisze: Na siedzenie na szezlongu szkoda mi czasu:D
A ja nie mam szezlonga. Czytanie - niestety, tylko w autobusach i w marszu (da się). Aczkolwiek na ostatnim stolyku z kolegami dzieliliśmy się marzeniami o własnym gabinecie, zastawionym półkami z książkami (ten specyficzny zapach kurzu - bezcenne) i wielkim, klubowym fotelu z podnóżkiem, podręcznym stoliczku na popielniczkę, fajkę i drynk oraz dobrze skomponowanej lampce na wysięgniku. To wszystko w dzisiejszych czasach nie jest takie trudne do osiągnięcia za wyjątkiem jednego, drobnego szczegółu - czasu na czytanie na tymże fotelu. Tym bardziej, że o emeryturze możemy zapomnieć.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

Mam wielki ( kryty skórą) fotel z podnóżkiem ( ale bez wysięgnika). Książki pod ręką ( regał na całą ścianę od podłogi do sufitu), drinka przyniesie żona :) Tylko fajki niet, bo nie palę. Niemniej jednak, choć wolę czytać wygodnie, to zdarza się i mniej wygodnie. Ostatnio na jakichś ćwiczeniach, w poniemieckich koszarach ( było zimno i piździło okrutnie). Bo w autobusie czy innym tramwaju - może być, nie narzekam. A myśl o emeryturze kultywuję, na pohybel rządowi.
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20009
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Dryfujemy. Straszliwie dryfujemy.
Problem nie w tym, co kto może, nie może albo musi. Życie jest takie, jakie jest. Albo udaje nam się wygospodarować trochę czasu i warunki po temu, by robić to, co lubimy - albo nie. Bywały takie czasy, kiedy nie bardzo mogłem czytać, bo od poniedziałku do piątku byłem zbyt zmęczony, soboty nie wystarczało na zregenerowanie sił fizycznych i psychicznych, a w niedzielę się stresowałem, że już za chwilę opiat' i s nowa to ze samoje. Ale przecież nie o to mi chodzi. Chodzi mi o pogląd typu "Skoro czytam wdychając smród spoconego sąsiada w autobusie, a książkę muszę trzymać wytężając wszystkie siły, żeby nie wpadła za biustonosz tej pani przede mną - to niech autor się nie wysila na fajerwerki, tylko zwyczajnie, po ludzku opowiadania, komu bohater dał w mordę, a kogo wychędożył, ewentualnie kto jemu to zrobił... W przeciwnym razie go oleję i ogłoszę, że on się do czytania nie nadaje". A niestety, jest taki "trynd".
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

Nie widzę takiej zależności. Człowiek który ma długi dojazd do pracy przystosowuje się, mózg uczy się skutecznie filtrować sygnały. Jeśli ludzie mogą się uczyć w autobusie do egzaminów, uczyć języków z książek + słuchawek, spać, pracować na laptopie - tym bardziej mogą sobie poczytać literaturę na poziomie wyższym niż "zabili go i uciekł".

Znam zwolenników literatury lekkiej (sztuk 2) i ich uzasadnienia nie mają to nic wspólnego z warunkami czytania. Jest to raczej na zasadzie "paaanie, problemy to ja mam w życiu, myślenie - w pracy, rozrywka jest po to żeby się rozerwać a nie męczyć". To samo tyczy filmów, a przecież oglądanie filmu w kinie nie da się porównać z czytaniem w autobusie (że złe warunki, że nie da się skoncentrować).
Rozumiem i nie potępiam. W sumie gdybym miał oceniać człowieka to raczej po tym co jak robi konstruktywnego (praca, nauka, hobby i wychowanie dzieci) a nie jak się bawi.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

A mnie się wydaje, że to nie kwestia miejsca, gdzie się czyta, lecz wymagań stawianych temu, co się czyta. Nie przypuszczam, by wynikało to z warunków, w jakich zachodzi czynność lektury.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20009
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Zauważcie, że to nie ja wymyśliłem problem. Postulat "literatury do czytania w autobusie na stojąco" i odrzucenie wszystkiego, co nią - faktycznie lub rzekomo - nie jest, to motyw przewijający się w różnych dyskusjach od dość dawna. Głównie w necie. I towarzyszy mu apologia tego, co nazwałem "kodem minimum".
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

Teraz pozostaje zagadka: czy czytają (edit: kod minimum) ludzie którzy do niedawna chłonęli na zmianę Konfucjusza, Lema i Dostojewskiego czy ci którzy do niedawna czytali tylko komiksy o Spidermanie?
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20009
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

1) A jakie to ma znaczenie?
2) I co ma do tego Konfucjusz?
3) Czy Dostojewski to lektura dla jakichś tytanów intelektu? Nie uważam się za takiego, a Fiodora Michajłowicza czytuję. Choć w autobusie na stojąco raczej bym nie próbował, bo to jednak nie harlekin;-).
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

A nie można czytać literatury letkiej i mniej letkiej? :) W zależności od nastroju? Bo ja na przykład czytuję i lekko i ciężkostrawną. I nie czuję się gorszy od ludzi czytujących jedynie tę ostatnią ( o ile nie kłamią, kiedyś w domu jednego takiego przez przypadek odkryłem cykl o Ani z Zielonego i komplet kryminałów romantycznych Nory Roberts).
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

Alfi pisze:1) A jakie to ma znaczenie?
2) I co ma do tego Konfucjusz?
3) Czy Dostojewski to lektura dla jakichś tytanów intelektu? Nie uważam się za takiego, a Fiodora Michajłowicza czytuję. Choć w autobusie na stojąco raczej bym nie próbował, bo to jednak nie harlekin;-).
1) Bo jesli (a) to popularność kodu minimum to upadek i zagłada, a jeśli (b), to jest to potencjalnie pozytywne zjawisko które wprowadza nowych ludzi w świat literatury. (teza Pilipiuka)
2, 3) Konfucjusz i Dostojewski są tu bo nie mogłem znaleźć dobrego znanego przykładu na literaturę na przyzwoitym poziomie, klasyczną i nie kontrowersyjną w żaden sposób.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20009
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Navajero pisze:A nie można czytać literatury letkiej i mniej letkiej? :) W zależności od nastroju? Bo ja na przykład czytuję i lekko i ciężkostrawną. I nie czuję się gorszy od ludzi czytujących jedynie tę ostatnią
Oczywiście, że można. Byle ta letka nie była kiepska - wbrew twierdzeniom tych, którzy głoszą, że może, a nawet powinna, bo ma służyć rozrywce, a nie być dobrą, więc kto wymaga, by też była dobra, ten wróg i zacofaniec.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

Alfi pisze:Byle ta letka nie była kiepska
No z tym akurat się zgadzam. Choć pewnie gdybyśmy zaczęli określać tę dobrą i niedobrą, poszłoby na noże... ;)
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Awatar użytkownika
inatheblue
Cylon
Posty: 1013
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37

Post autor: inatheblue »

Kocham Spidermana, uwielbiam czytadła o szeroko rozumianych spadkobiercach z mieczami, ubóstwiam Le Guin, Dickensa, Lema, de Leclosa. I jak mówi nimfa, przy odpowiednim uwarunkowaniu komfort jest sprawą trzeciorzędną, przyzwyczajenie to druga natura człowieka, jeżeli mnie coś wciągnie czytam jadąc autobusem, a nawet idąc (dopóki mi ręka nie zmarznie albo się nie zmęczy) i jak widać jeszcze żyję, percepcja mi nie szwankuje, tylko czasem jak przy Fahrenheicie 451 wsiądę do złego autobusu i wyjadę kilkanaście kilometrów poza Warszawę.
Mam czekać, messire, aż będę miała czas usiąść na tym szezlongu, kiedy chcę wiedzieć, co dalej?? Chińską torturę mi tutaj proponujesz, Alfi. Pies żarł, czy trudne, jak fajne, to nietrudne (a nie na odwrót).
Jedno tylko ważne, żeby na tej lekturze można było zaczepić ząb. To, co nazwaliśmy roboczo kodem minimum to dla mnie książki, które "przeczyszczają nie przerywając snu". Nawet lubię rzeczy napisane średnio poprawnie, a z jajem (np. Rapsodia), niż poprawnie, ale płasko. I trudno mi dokładnie określić, na czym to jajo polega, bo to nie jest kwestia samego stylu językowego. Pewnie mają coś z tym wspólnego przewrotne, nieprzeciętne pomysły autorskie, nawet w ramach schematu. O właśnie, metafory, ironia, jakieś drugie dno, złośliwość autorska, mniej lub bardziej udane eksperymenty, słowem charakter. Ale na szczęście nie jestem krytykiem i po prostu mogę sobie robić dobrze :P :P :P

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

Albiorix pisze:2, 3) Konfucjusz i Dostojewski są tu bo nie mogłem znaleźć dobrego znanego przykładu na literaturę na przyzwoitym poziomie, klasyczną i nie kontrowersyjną w żaden sposób.
Dialogi Konfucjańskie trudno w ogóle nazwać literaturą. To jednostajna lista prawideł, maksym i anegdot w bardzo szczątkowej oprawie "fabularnej", przeważnie w formie "uczeń spytał o to, a mędrzec mu odrzekł". Więcej literackiego mięsa ma "Państwo" Platona.

ODPOWIEDZ