F 54

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

To ja już zamieszczę pierwszą uwagę:
Zawsze zaczynam od lektury publicystyki (SFFiH i NF również), bo to one stanowią o "gazetowości" pisma literackiego. I właśnie już skończyłem lekturę publicystystystyki i para-nauki. Zamiast pracować, czytałem. Zapomniałem, co właściwie miałem do roboty dziś, bo się zaczytałem. Na szczęście jutro też jest dzień.
Oj, przyszła mi do głowy druga uwaga, bo poleciałem do recenzji:
Jest ich coraz więcej, może warto by zmienić coś w układzie, żeby czytelnik mógł sobie łatwo wybierać, którą przeczytać (najpierw, a którą potem)?
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
Ebola
Straszny Wirus
Posty: 12009
Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
Płeć: Nie znam

F 54

Post autor: Ebola »

To ja też. Bo pyszczyć, że publi mało to jest komu, ale wypowiedzieć się to nie.
Adam, no kurcze, zazdrość bierze i tyle. Jak zwykle madrze i ciekawie. Nawet popolemizować nie ma jak, bo moje odczucia się pokrywaja z baronowymi. Ech.
Tyle na razie.
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Bo jak się podoba, to zawsze jakoś tak trudno coś wykrztusić...
A mnie się podoba. Nawet rozumiem, co czytam (przynajmniej mi się zdaje, że rozumiem). Znaczy, ja się rozwijam, jak czytam. I może za jakiś czas, to nawet polemizować będę, ale na razie, to jeszcze niekoniecznie, bo jestem w procesie.

Ale i tak mi się podoba.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
A.Mason
Baron Harkonnen
Posty: 4202
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
Płeć: Mężczyzna

Post autor: A.Mason »

flamenco108 pisze:Oj, przyszła mi do głowy druga uwaga, bo poleciałem do recenzji:
Jest ich coraz więcej, może warto by zmienić coś w układzie, żeby czytelnik mógł sobie łatwo wybierać, którą przeczytać (najpierw, a którą potem)?
To wyjscia bylyby dwa, przynajmniej takie, ktore widze ja:
1. zrobic jedna recke na jednej stronie
2. zrobic linki/rozwijalna liste z wyborem recenzji)
Pierwsze odpada, nad jakims rozwiazaniem - wariacja pkt. 2 - pomysle.


EDIT: A ja mam wrazenie, ze Baron nie wszystko powiedzial i pisal z punktu zatwardzialego pingwina. Tzn. imho jest jeszcze mozliwa mozliwosc istnienia uzyszkodnika posredniego pomiedzy komercyjnym a niekomercyjnym. I to po kosztach wiekszych, ale pracy wlozonej mniejszej. Jak odsapne zastanowie sie, czy nie zapolimeryzowac z "Klementyna" ;-)


--
__________

OSTRZEZENIE
Goscie, dziennikarze i zebracy
niepozadani
G. E. Challenger

Anonymous

Post autor: Anonymous »

Ebola pisze:To ja też. Bo pyszczyć, że publi mało to jest komu, ale wypowiedzieć się to nie.
Tyle na razie.
Felietony świetne, fakt, mam jednak parę uwag.

1. Na szczęście jesteśmy w UE, za bardzo młode byczki nie zaszaleją. Nie
da się. Pozatym zawsze można pojechać gdzieś, to nie lata 50 na szczęście
i ja żyje nadzieją że to nie wróci (albo wcześniej zdążę bryknąć gdzieś
najlepiej na stałe na Ocean Spokojny, coraz mniej mnie ten kraik bawi).
UE zresztą nie było we "Wrześniu" (było że nas wywalili, z NATO chyba
też) i to może być kluczowe dla analizy tej wizji (oczywiście pomijam
wojnę później). Zresztą moja opinia o "Wrześniu" (sumarycznie bardzo
pozytywna) jest trochę inna.

2. Co do Afryki i chorobowo równych szans. To nie tak. Nie wiem jak NY
(nie byłem, i w NY konkretnie nie zamierzam) ale RP kontra Afryka to
jest różnica w samych chorobach. Europejczyk ma mniejsze szanse niż
tubylec bo ma inny genotyp po prostu no i tam jednak jest gorąca
(nie lubię, okropność). Więc przeciętniak w RP ma większe szanse niż
w Afryce. Pewna pula chorób jest wspólna i równie szkodliwa mniej
więcej (np. nowotwory), tu zgoda, reszta nie. Jest też pula "szybkiego
reagowania" - dostań wyrostka gdzieś tam w buszu albo przepukliny,
problem jak nic (zwłaszcza samemu jak się jest). Oczywiście busz ma
swoje plusy choć ja bardziej na wyspy Oceanu Spokojnego się pisze jak
już, klimat lepszy i spokojniej a bawić się też można. Ilościowo będzie
minus. Można mierzyć efektywnym czasem/jakością życia (robienie tego co
interesuje do tego co robisz koniecznie, ile po drodze jest elementów które
dla danego osobnika są fikcją i śmieciem), wtedy zgon ze znacznie większą
szansą zaistnienia nie będzie tragiczny. Ilościowo nie masz racji.

Co do samych danych - dobrze się w Internecie szuka czegoś co jest na
sprzedawane jako inny niż czysta informacja produkt. Książek, filmów,
aparatury różnorodnej, różnych rzeczy klasy odlot (jak i gdzie kupić i
napełnić małe butle do helu albo jakieś konkretne pomiarowe graty za
grosze :)) Same dane w formie czystej dość trudno dostępne są i nie
mają charakteru wiedzy zerowej ani quasizerowej (wyjątkiem jest Wolne
Oprogramowanie i stowarzyszone z nim sprzętowe okolice i jakieś dane
naukowe zazwyczaj z badań podstawowych oraz programy ale na nich trzeba
się znać). Jakieś tam kwartalniki czy dostęp do bazy czasopism naukowych
zwłaszcza medycznych jest za forsę konkretną i tylko dla instytucji
(sam dostęp do danych o publikacji, publikacja to dalej płacisz za
broszurę dodatkowo). Baza publiczna ISBN Biblioteki Narodowej ma od
groma błędów i niedociągnięć (wdrażałem ostatnio jakiś tam program do
biblioteki i przy okazji testów ISBN/okolic to się naoglądałem w tej
bazie różności - żeby być ścisłym dane sprzed wakacji). Pobawić się można
bazami astronomicznymi bo te jakoś się pozbiera (jest dużo sprzedażnych
ale można to obejść pod warunkiem że jest się cierpliwym i można dużo
ściągać na lokalny serwer). I dane co do komponentów (ze szczególnym
uwzględnieniem elektronicznych) są. Więc też będą różnice i to duże
pomiędzy tym co ma tylko Internet (i to na nie wiadomo jakim łączu)
a tym co jest w NY. Niekoniecznie w każdym przypadku na korzyść NY
rozumianą jako warunki życia danego osobnika, i dostęp do danych
przez konkretnego osobnika ale to bardzo zależy od innych warunków
dodatkowych, w samym dostępie do informacji ilościowo różnica jest na
minus buszu zdecydowanie. Na korzyść to będzie jak mieszkasz na Wyspie
Oceanu spokojnego i piszesz Wolne Oprogramowanie dla rozrywki, łączność
przez radio pakietowe na KF, plus płyty / taśmy co jakiś czas od kogoś
z większym dostępem, coś dla mnie akurat. Nie trzeba się w garnitur
ubierać jak się do bzdury zwanej praca zawodowa jedzie [1]:))

Tak przy okazji, Fido to koniec komuny i jakoś działało (a tam listy
dyskusyjne były) ?
Kwestia marginalnej liczby użytkowników, ekstremalnie wysokich kosztów
utrzymania węzła, przegapienia czy jak ?

[1] Tak bardziej poważnie - moim ulubionym filmem jest "Lśnienie" (w obu
wykonaniach i książka naturalnie też) właśnie ze względu na tą pracę
dozorcy hotelu "Panorama", idealna fucha na jakiś konkretne projekty
(tylko nie USA chyba że to tam tak wygląda jak na tym filmie). No i
realniejsze to trochę niż jakaś wyspa na Oceanie. Dla mnie akurat,
co zimę do końca życia.

Awatar użytkownika
baron13
A-to-mistyk
Posty: 3516
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11

Post autor: baron13 »

Moja główna teza jest taka, że w ramach światowej specjalizacji, ujawniła się wnaszym kraju grupa ludzi, którzy chcą się specjalizować w życiu rezerwacie "Polska". Ci ludzie, niezależnie czy ich partia wygra wybory, czy nie, będą odgrywać istotną rolę w życiu społeczeństwa. Oni wymuszą, że elementy rezerwatu pojawią się w naszym otoczeniu. Jeśli chodzi o tezy, że np w buszu i NY jest podobny dostęp do technologii medycznej, to ma to znaczenie poboczne. Mówiono mi, nie wiem czy to prawda, że jeśli chodzi np. o nowotwory, to w przypadkach w których u nas w Polsce nie ma szans, na Zachodzie śmiertelność wynosi ~ 20 %. U nas niestety w trakcie leczenia ktoś prawie zawsze popełni błąd. Natomiast leki aparatura diagnostyczna jeślin nawetnie ta sama, jest w podobnej technologi. Np. opóźnienie we wprowadzeniu komputerów klasy PC do obsługi aparatury pomiarowej u nas w stosunku do Zachodu (lata 80-te komuna!) wynosiło od 2 do 5 lat. Niestety,sposób organizacji społeczeństwa jest taki, że owszem dostalismy komputery i koniec. Nic z tego nie wynikło, dokładniej znacznie mniej niż na Zachodzie. Między innymi, może głównie dlatego, że oni tam, mając te Pecety kilka-naście miesięcy wcześnie "zerwali wszystkie nisko wiszące jabłka". Czyli wykonali wszystkie te badania w których pecet był niezbędny, o których wiedziano wcześniej i ludzie tylko czekali, aż pojawi się taka maszyna i opublikowali. Może tak, ale skutek jest taki, że oni są do przodu, a my za nimi, a dystans się zwiększa. Problem jednak w tym, że część społeczeństwa uznała, że postęp dokonuje się stanowczo, jak dla nich za szybko i oni wyprzęgają. Jedyne możliwe dlanich rozwiązanie, to budowa rezerwatu.

Anonymous

Post autor: Anonymous »

baron13 pisze: Moja główna teza jest taka, że w ramach światowej
specjalizacji, ujawniła się wnaszym kraju grupa ludzi, którzy chcą się
specjalizować w życiu rezerwacie "Polska". Ci ludzie, niezależnie czy
ich partia wygra wybory, czy nie, będą odgrywać istotną rolę w życiu
społeczeństwa. Oni wymuszą, że elementy rezerwatu pojawią się w naszym
otoczeniu. Jeśli chodzi o tezy, że np w buszu i NY jest podobny dostęp
do technologii medycznej, to ma to znaczenie poboczne. Mówiono mi, nie
A to zmienia troszkę postać rzeczy. Z tym się tylko pozostaje zgodzić.
baron13 pisze: innymi, może głównie dlatego, że oni tam, mając te Pecety kilka-naście
miesięcy wcześnie "zerwali wszystkie nisko wiszące jabłka". Czyli
wykonali wszystkie te badania w których pecet był niezbędny, o których
wiedziano wcześniej i ludzie tylko czekali, aż pojawi się taka maszyna
i opublikowali. Może tak, ale skutek jest taki, że oni są do przodu,
a my za nimi, a dystans się zwiększa. Problem jednak w tym, że część
społeczeństwa uznała, że postęp dokonuje się stanowczo, jak dla nich za
szybko i oni wyprzęgają. Jedyne możliwe dlanich rozwiązanie, to budowa
rezerwatu.
Co do postępu w sensie szybkości ogólnie i sensowności kierunku to
bym dyskutował. Z resztą pozostaje się naturalnie zgodzić. Miejmy
tylko nadzieje że ten rezerwat to tak dobrowolny będzie jako folklor i
z założeniem reszty gwarancji prawnych.

Co do tez pozostałych - dalej nie zgadzam się z równością dostępu do
danych tylko przy pomocy netu i przy pomocy netu i elementów dodatkowych
(z samą możliwością potencjalną i z szybkością dostępu) a taką tezę też
miałeś. Niestety nie sprecyzowałeś zbyt jasno (chyba przyjmujesz dane
ogólne) o jakie informacje dokładnie chodzi. Jeżeli mowa o danych
ogólnych to się nie zgadzam że busz i NY to to samo - przykłady
były wcześniej. Open Source i okolice naukowe (np. konkretne działy
fizyki) to zmienia postać rzeczy bo to w zasadzie w ogóle na necie
tylko jest. Tak jak reklama spotkań w Dniach Wrocławia (może są jakoś w
lokalnych periodykach ale kto by takie czytał w Lesznie, tu jest problem
z NF jeżeli chcesz kupić nie przez net) czy wymiana danych literackiego
SF. Ta dyskusja też by miała szanse tylko jako listy papierowe (kiepsko
bo to się strasznie drogie robi jak masz wysłać do iluś tam - już coś
ala FIDO prędzej) albo wcale. Przykładowo jakieś tam płyty z OS takie
wydawane z bajerami (zawartość tożsama z tym co ściągasz w dwie noce na
niezbyt przytkanym łączu do domciu nie mówiąc o pracy zawodowej gdzie
określone grupy całkiem legalnie za darmo korzystają) to całkiem konkretną
kasę kosztowały, tak circa typowe łącze domowe odpowiednio sprofilowane
na miesiąc nie mówiąc o dosłaniu do chaty ze stanów. Więc ekonomia wyraźnie
tutaj określona jest.

Awatar użytkownika
baron13
A-to-mistyk
Posty: 3516
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11

Post autor: baron13 »

Polemizowałbym, ale rzecz wchodzi w zakres opinii. Poza tym moja teza jest taka, że można twierdzić, że technologia mocno niweluje różnice, ale tak naprawdę to nie działa.

Anonymous

Post autor: Anonymous »

baron13 pisze:Polemizowałbym, ale rzecz wchodzi w zakres opinii. Poza tym moja teza jest taka, że można twierdzić, że technologia mocno niweluje różnice, ale tak naprawdę to nie działa.
Ale takie twierdzenie jest sprzeczne wewnętrznie (jak coś nie działa to jak stwierdzić że niweluje?). Ja rozumiem że obecna generacja elit może takie stwierdzenia rozpowszechniać a reszta co została i się liczy ilościowo (bo przecież nie my, nam to ani specjalnie nie szkodzi ani na nas nie działa) to łyknie ale to inny temat jest.

Co do pierwszej części (net kontra net plu życie w NY) nie zgadzam się dalej. Nie rozumiem zresztą dlaczego NY, nie może być Wrocław czy coś podobnego (w NY nie byłem)? Pozatym musiałbyś doprecyzować (rodzaj informacji, sposób dostępu, sposób realizacji sieci szkieletowej ale nie na poziomie łączy / fizycznie tylko jako wymiana danych czy jakoś tak, umowa międzynarodowa, etc). Typowa sieć zostanie dla informacji ogólnych w tyle bez żadnej dyskusji i tą tezę podtrzymuje.

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

js pisze: Co do pierwszej części (net kontra net plu życie w NY) nie zgadzam się dalej.
...CIACH... Pozatym musiałbyś doprecyzować (rodzaj informacji, sposób dostępu, sposób realizacji sieci szkieletowej ale nie na poziomie łączy / fizycznie tylko jako wymiana danych czy jakoś tak, umowa międzynarodowa, etc).
JS - Myślę, że baron nie konstruował jakiejś teorii naukawej, jeno bawił się znaczeniami. Prawdopodobnie każdą tezę ogólną da się obalić, jeżeli podda się ją doprecyzowaniu. Zauważ, że w innych felietonach on to właśnie robi.
Gdyby prawdą absolutną istniała równość dostępu do informacji w dżunglach Zambezi i na Jatkach we Wrocku, nie byłoby migracji z Czarnego Lądu do Europy. Nierówność występuje już na poziomie podziału na świat anglojęzyczny i resztę - większość pożytecznej informacji na necie zapisana jest po angielsku przecież. To samo tyczy się dostępu do lekarstw - równość jest tylko teoretyczna i tylko na poziomie tezy ogólnej.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
baron13
A-to-mistyk
Posty: 3516
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11

Post autor: baron13 »

Nie bronię tezy o ogólnodostępności. Mówię o tym, że "można odnieść wrażenie" albo "w penym sensie". Chodzi o to, że chorując np. na zapalenie płuc będziemy leczeni wg tej samej technologii w Łomży i NY czy Wrocku. Owszem bywa, że z różnym skutkiem. Ale technologia w sensie spisu czynności będzie bardzo podobna. I to tworzy wrażenie, urawniłowki. Chodzi mi o ten kontrast, czy paradoks, że niby mamy tworzoną światową wioskę, że w wielu dziedzinach mamy wrażenie równości, np komunikacja internetowa działa równie dobrze we Wrocku i NY a mimo to przepaści się powiększają.

ODPOWIEDZ