F 56
Moderator: RedAktorzy
- Millenium Falcon
- Saperka
- Posty: 6212
- Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27
F 56
Zakładam wątek, bo czuję wewnętrzną potrzebę skomentowania. A komentować będę Jak zostać pisarzem Daniela Grepsa.
W sumie zgadzam się z ogólnym tonem wypowiedzi, chociaż przyznam, ze styl i język wybitnie mi nie podeszły. Ba, ogólna wymowa tekstu kompletnie mi się w nich rozmyła. Niby pisane logicznie i w punktach, a człowiek się musi namęczyć, żeby te punkty wyłapać. Zważywszy na target, utrudnienie odbioru IMHO niewskazane.
Autor pominął dwie bardzo ważne moim zdaniem cechy potencjalnego pisarza: pokorę i pewność siebie (a raczej swoich tekstów). To jest sprzeczność tylko pozorna. Nie jest moim zdaniem możliwe "nauczenie sie" pisania z podręcznika czy jakąkolwiek inną samodzielną metodą. Żeby się nauczyć pisać, żeby wyłapać o co w tym chodzi, trzeba swój tekst skonfrontować z czytelnikiem, najlepiej czepliwym, a jeszcze najlepiej z redaktorem. Pisarz czy też pisacz, jak pseudopisarza Daniel nazywa, NIE JEST w stanie "wyobcować się" z własnego tekstu. Zawsze inaczej się patrzy na swoje niż na cudze. Żeby nabrać dystansu, potrzeba jest perspektywa drugiego człowieka - i tu dochodzimy do pokory.
Trzeba jej mieć w sobie tyle, żeby uwagi przyjąć do siebie, a nie obruszać się że "mój kochany tekścik mi maskrują!". Bo jakby nie patrzeć, wszelkie uwagi krytyczne bolą, i to bardzo. Z czasem bolą mniej, człowiek nabiera dystansu, uczy się na własnych, wytkniętych błędach. Napisany tekst, śmiem twierdzić, nawet dla grafomana jest czymś własnym, ważnym, cennym. I ciężko przyjąć krytykę, ciężko spróbować do niej podejść jak do lekcji. A tak trzeba.
Ale oprócz pokory trzeba mieć na tyle dużo "pewności własnego tekstu", żeby w razie potrzeby sprzeciwić się zmianom. Zaznaczam, w razie potrzeby. Wtedy, kiedy zmiana wpłynęłaby zbyt drastycznie na wizję autora czy wymowę tekstu.
A po to, żeby umieć wypośrodkować pomiędzy tymi dwoma skrajnościami, są jeszcze potrzebne rozsądek, wola współpracy i przyjęcie do wiadomości, że tekst ma być zrozumiały dla czytelnika, a nie dla autora-wizjonera.
I dopiero to można nazwać gotową receptą (o ile w ogóle o gotowej recepcie można w tym wypadku mówić) na pisarza. Bez tego nawet najbardziej interesujący człowiek ze swoją unikalną i Prawdziwą wizją polegnie. Bo nie będzie jej umiał czytelnikom przekazać.
W sumie zgadzam się z ogólnym tonem wypowiedzi, chociaż przyznam, ze styl i język wybitnie mi nie podeszły. Ba, ogólna wymowa tekstu kompletnie mi się w nich rozmyła. Niby pisane logicznie i w punktach, a człowiek się musi namęczyć, żeby te punkty wyłapać. Zważywszy na target, utrudnienie odbioru IMHO niewskazane.
Autor pominął dwie bardzo ważne moim zdaniem cechy potencjalnego pisarza: pokorę i pewność siebie (a raczej swoich tekstów). To jest sprzeczność tylko pozorna. Nie jest moim zdaniem możliwe "nauczenie sie" pisania z podręcznika czy jakąkolwiek inną samodzielną metodą. Żeby się nauczyć pisać, żeby wyłapać o co w tym chodzi, trzeba swój tekst skonfrontować z czytelnikiem, najlepiej czepliwym, a jeszcze najlepiej z redaktorem. Pisarz czy też pisacz, jak pseudopisarza Daniel nazywa, NIE JEST w stanie "wyobcować się" z własnego tekstu. Zawsze inaczej się patrzy na swoje niż na cudze. Żeby nabrać dystansu, potrzeba jest perspektywa drugiego człowieka - i tu dochodzimy do pokory.
Trzeba jej mieć w sobie tyle, żeby uwagi przyjąć do siebie, a nie obruszać się że "mój kochany tekścik mi maskrują!". Bo jakby nie patrzeć, wszelkie uwagi krytyczne bolą, i to bardzo. Z czasem bolą mniej, człowiek nabiera dystansu, uczy się na własnych, wytkniętych błędach. Napisany tekst, śmiem twierdzić, nawet dla grafomana jest czymś własnym, ważnym, cennym. I ciężko przyjąć krytykę, ciężko spróbować do niej podejść jak do lekcji. A tak trzeba.
Ale oprócz pokory trzeba mieć na tyle dużo "pewności własnego tekstu", żeby w razie potrzeby sprzeciwić się zmianom. Zaznaczam, w razie potrzeby. Wtedy, kiedy zmiana wpłynęłaby zbyt drastycznie na wizję autora czy wymowę tekstu.
A po to, żeby umieć wypośrodkować pomiędzy tymi dwoma skrajnościami, są jeszcze potrzebne rozsądek, wola współpracy i przyjęcie do wiadomości, że tekst ma być zrozumiały dla czytelnika, a nie dla autora-wizjonera.
I dopiero to można nazwać gotową receptą (o ile w ogóle o gotowej recepcie można w tym wypadku mówić) na pisarza. Bez tego nawet najbardziej interesujący człowiek ze swoją unikalną i Prawdziwą wizją polegnie. Bo nie będzie jej umiał czytelnikom przekazać.
ŻGC
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
- Rheged
- Stalker
- Posty: 1886
- Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35
Skorzystam z tematu Milenki i się podzielę krótkim wrażeniem odnośnie publicystyki w tym numerze Fahrenheita.
Stanęliście na wysokości zadania, jeśli chodzi o nauczenie ludzi czegoś o twórczości Lema. Oprócz dwóch felietonów, Lem zdominował całość działu. Gdybym był wredny, rzekłbym, że to "parcie na Lema" jest, ale wredny nie będę, bo w końcu ktoś przekonał mnie do Lema tak jak należy. Nie biczem, nie argumentami ad personam, nie wybałuszonymi na wierzch oczami, że "jak to ja mogę Lema nie znać?!". Prostym, logicznym wywodem, wyważonymi argumentami i z cierpliwością. Szkoda tylko, że najpierw musiałem się na swój temat nasłuchać...
Mason, obiecałem Ci, że jak mnie felietonem swoim przekonasz, to sięgnę po Lema. Poszedłem do sąsiada. Mam "Solaris" na kolanach. Dzięki.
Stanęliście na wysokości zadania, jeśli chodzi o nauczenie ludzi czegoś o twórczości Lema. Oprócz dwóch felietonów, Lem zdominował całość działu. Gdybym był wredny, rzekłbym, że to "parcie na Lema" jest, ale wredny nie będę, bo w końcu ktoś przekonał mnie do Lema tak jak należy. Nie biczem, nie argumentami ad personam, nie wybałuszonymi na wierzch oczami, że "jak to ja mogę Lema nie znać?!". Prostym, logicznym wywodem, wyważonymi argumentami i z cierpliwością. Szkoda tylko, że najpierw musiałem się na swój temat nasłuchać...
Mason, obiecałem Ci, że jak mnie felietonem swoim przekonasz, to sięgnę po Lema. Poszedłem do sąsiada. Mam "Solaris" na kolanach. Dzięki.
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
- Millenium Falcon
- Saperka
- Posty: 6212
- Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27
- Rheged
- Stalker
- Posty: 1886
- Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35
Heh, nawet tak się poczułem, jakbym Masonowi wręczał prezent - uśmiech na twarzy ;). Wprawdzie nie wiem, czy tak było, ale fajnie by było :). Swoją - drogą, nie żałuję, że sięgnę po Lema, bo przekonał mnie naprawdę dobry tekst, świetna tyrada lemizatora :). Gratulacje! W końcu jam tutaj był najzagorzalszy przeciwnik lemowania :)
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
- niewiem
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 319
- Rejestracja: wt, 27 gru 2005 14:13
Millenium Falcon - dwie rzeczy - bo dopiero wróciłem, i na więcej chwilowo nie mam czasu. Przede wszystkim - "gotowa recepta" miało mieć wydźwięk ironiczny (skoro tego nie zauważyłaś, to pewnie tekst jest kiepsko napisany). To oczywiste, że nie ma żadnej recepty. I o tym jest ten felieton.
Druga sprawa - napisałaś: "czuję wewnętrzną potrzebę skomentowania". I to mnie cieszy - bo o taką reakcję mi chodziło. Tak na marginesie - moim zdaniem, kiepski pisacz pisze właśnie tak, że nie ma się do czego przyczepić. Tego pogłaska po główce, tamtego poklepie po tyłeczku. Takie mdłe wypocinki, dokładnie na poziomie wypracowań z polskiego. Wszystko na swoim miejscu, poprawnie - a jakże. Początek, rozwinięcie, zakończenie. Cacy. W żadną stronę nie przegina, nikogo nie obraża. A czytelnik nie ma wewnętrznej potrzeby skomentowania - wypada tylko przyklasnąć takiemu zdolnemu pisaczowi.
P.S. - a, jeszcze jedno: "Zważywszy na target, utrudnienie odbioru IMHO niewskazane" - nie rozumiem, widać jestem tępym targetem. Mogłabyś wyjaśnić mi o co biega?
P.S.2 Wybacz. Tak sobie czytam raz drugi i trzeci Twojego posta, i nabieram coraz większego przekonania, że nic z mojego pseudofelietonu nie zrozumiałaś. Bez urazy. Może wina jest po mojej stronie.
Druga sprawa - napisałaś: "czuję wewnętrzną potrzebę skomentowania". I to mnie cieszy - bo o taką reakcję mi chodziło. Tak na marginesie - moim zdaniem, kiepski pisacz pisze właśnie tak, że nie ma się do czego przyczepić. Tego pogłaska po główce, tamtego poklepie po tyłeczku. Takie mdłe wypocinki, dokładnie na poziomie wypracowań z polskiego. Wszystko na swoim miejscu, poprawnie - a jakże. Początek, rozwinięcie, zakończenie. Cacy. W żadną stronę nie przegina, nikogo nie obraża. A czytelnik nie ma wewnętrznej potrzeby skomentowania - wypada tylko przyklasnąć takiemu zdolnemu pisaczowi.
P.S. - a, jeszcze jedno: "Zważywszy na target, utrudnienie odbioru IMHO niewskazane" - nie rozumiem, widać jestem tępym targetem. Mogłabyś wyjaśnić mi o co biega?
P.S.2 Wybacz. Tak sobie czytam raz drugi i trzeci Twojego posta, i nabieram coraz większego przekonania, że nic z mojego pseudofelietonu nie zrozumiałaś. Bez urazy. Może wina jest po mojej stronie.
- Millenium Falcon
- Saperka
- Posty: 6212
- Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27
Zauważyłam, chociaż przyznaję, że sposób, w jaki ta ironia była przekazana, mnie osobiście nie pasował. Niemniej odebrałam tekst jako ironiczno-żartobliwą przemowę do potencjalnie piszących (= target).niewiem pisze:Millenium Falcon - dwie rzeczy - bo dopiero wróciłem, i na więcej chwilowo nie mam czasu. Przede wszystkim - "gotowa recepta" miało mieć wydźwięk ironiczny (skoro tego nie zauważyłaś, to pewnie tekst jest kiepsko napisany).
Potraktowałam Twój felieton (określnie pseudofelieton jakoś mi nie pasuje), być może błędnie, jako twór dwuwarstwowy. Z jednej strony ironiczna "gotowa recepta" dla tych co wiedzą, że takiej nie ma, a z drugiej próba przekazania pewnych informacji potencjalnie piszącym (co, zważywszy na to, że został opublikowany w magazynie, do którego trafiają takie kwiatki jak ten z celofyzami, miałoby IMHO o wiele więcej sensu). I ta druga warstwa mocno mi się nie spodobała, jej właśnie dotyczyła moja wypowiedź.
Ironia i żarty z "gotowej recepty" ironią i żartami, ale idę o zakład, że jest wielu potencjalnie piszących, którzy by się na taki tekst rzucili na poważnie. I za całą pewnością uznaliby siebie za interesujące osoby mające coś do przekazania. Ten od celofyz też. A skoro już pisać o tym, że nie ma gotowej recepty, to tak, żeby to dotarło nie tylko do "wtajemniczonych" ale też takich, którzy produkują teksty nadające się tylko na ZP. Niech się czegoś dowiedzą, niech wyciągną jakieś wnioski. Może im to wyjdzie na dobre.
Możliwe. Może być tak, że ja jako odbiorca tekstu i Ty jako nadawca kompletnie się rozmijamy, i na to nic się nie da poradzić. Albo ten tekst jest zwyczajnie zbyt zamotany.niewiem pisze:P.S.2 Wybacz. Tak sobie czytam raz drugi i trzeci Twojego posta, i nabieram coraz większego przekonania, że nic z mojego pseudofelietonu nie zrozumiałaś. Bez urazy. Może wina jest po mojej stronie.
ŻGC
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
- dzejes
- Pćma
- Posty: 275
- Rejestracja: czw, 29 gru 2005 19:24
- niewiem
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 319
- Rejestracja: wt, 27 gru 2005 14:13
Generalnie nie mam w zwyczaju tłumaczyć się, dlaczego napisałem coś tak a nie inaczej - nawet kiedy mam argumenty które mogłyby podnieść tekst w oczach czytelnika. Uważam taki obyczaj za zły - tekst ma się bronić sam, bez załączników i instrukcji obsługi. Publikując jakikolwiek tekst literacki wystawiam go pod ocenę czytelników, i godzę się z każdą opinią na jego temat. Odpowiadając na pytanie - tak, autor znał tezę, którą chciał udowodnić. Ale autor nie będzie tłumaczył, o czym jest felieton, bo autor uważa, że wszystko tam jest czarno na białym - zdanie po zdaniu, akapit po akapicie, napisane w języku polskim. Jeśli mimo to tekst jest niezrozumiały, autor przyjmuje krytykę z pokorą.dzejes pisze:
Mam pytanie do Autora - czy przed napisaniem tekstu znał tezę, którą miał zamiar przedstawić/udowodnić, czy po prostu siadł i co wypadło spodchmurykapelusza - to poszło na papier/ekran?