Może działać i tak. Wynik będzie analogiczny z potencjalną poprawką na korzyści płynące z kompetencji "na danym odcinku".kiwaczek pisze:A w drugą stronę, według Ciebie to nie działa? Znaczy, jeśli dajemy recenzentowi, miłośnikowi gatunku, książkę, która mu się będzie wpasowywać w "target", to może z kolei jego zachwyt będzie ograniczał potencjał recenzji.
Od razu nieczuły ;) Powiedziałbym, że sporo znaczy, jeśli podaje komplet możliwie jasnych kryteriów oceny. Jak przy każdym wartościowaniu.Tak naprawdę, to recenzent powinien być nieczuły, chłodny i niezwykle opanowany ;)
Jeśli czytelnik zna recenzenta, przynajmniej z pisania jego, to możliwe. I bywa OK. Ale jeśli nie zna...?kiwaczek pisze: Grunt, żebym jako odbiorca recenzji wiedział mniej więcej jakie są skłonności recenzenta i potrafił podczas lektury zastosować pewien filtr.
Edit: dodany trzeci akapit z cytatem.