Choć w sumie to nieco się pogubiłam, o czym jest dyskusja ;) – pozostaje mieć nadzieję, że wypowiem się w temacie.
Ja zadam jedno pytanie: dla kogo niebezpieczny?obb pisze:Otóż zarówno w prozie, jak i (w nieco mniejszym stopniu) w publicystyce tego autora dostrzegam ślady myślenia kategoriami gier RPG. Na przykład autor częstokroć podkreśla, że wyszkolony nożownik jest śmiertelnie niebezpieczny, jakby zapominając przy tym dodać, że kompletnie niewyszkolony jest niemal równie groźny. Realna walka to nie jest starcie z erpega, w którym postać z "umiejętnością walki nożem na poziomie 10" pokonuje postać z "umiejętnością walki nożem na poziomie 2".
Dla zwykłego, szarego człowieka? Zgadza się, obie kategorie są niebezpieczne.
Dla „praktyka” – bardziej groźny jest wyszkolony nożownik, z amatorem powinien sobie poradzić.
Praktyk = człowiek który walczy (tzn miewa realne starcia a nie treningi) i potrafi zabić (np. nie ma oporów psychicznych), nie jest istotne czy umiejętności nabył w szkole walki czy na ulicy.
Kiedy mamy starcie wyszkolonej osoby z nowicjuszem, taki osobnik wyszkolony ma jedna przewagę: on wie co zrobić, zanim jeszcze nowicjusz przeanalizuje fakt, że rozpoczęła się walka; to „wie” wynika z faktu wielokrotnego powtarzania sytuacji. Mamy więc dwie osoby:obb pisze:Bywa, że człowiek niewyszkolony zaatakuje w nieprzewidywalny, chaotyczny sposób, czym zaskoczy największego mastera (nie oszukujmy się - wyszkolonego głównie do obron przed ładnymi technicznie atakami). Do tego dochodzi mnóstwo innych czynników, znacznie trudniejszych do uwzględnienia i zwykle nie uwzględnianych w grach RPG, a w życiu i owszem - aspekt psychologiczny, determinacja walczących, okoliczności itd. Ze względu na tę dość niepoważną perspektywę wartościowe skądinąd teksty nabierają niepokojąco złudnego charakteru.
„wyszkolony” – red alarm „walka” – mózg zgodnie z zasadą „psa Pawłowa” wysyła do mięśni informację jak zareagować (np. wykonać typowe pchnięcie)
„nowicjusz” - red alarm „walka” – mózg przeprowadza szybką analizę, że jest to zagrożenie życia, podejmuje decyzję, czy walczymy czy uciekamy, podejmuje decyzję czy uderzamy czy bronimy i wysyła do mięśni informacje, co mają zrobić….
I pytanie tendencyjne – kto będzie szybszy? A właśnie w walce na noże, szybkość jest równie ważna jak technika;
Oczywiście tak jak szóstka w totku jest do wygrania, tak statystycznie rzecz biorąc, niedoświadczona osoba może pokonać mistrza. Jest kilka czynników które mogą na to wpłynąć:
- lekceważenie (co taki kmiotek może mi zrobić)
- popisywanie się (panie patrzą, zabiję kmiotka z półobrotu)
- nieoczekiwane zdarzenie losowe (huragan popycha kmiotka z nożem z niewyobrażalna siłą na przeciwnika)
- wcześniejsze przygotowanie się (kmiotek widzi, jak tamten zarżnął towarzyszy i zdążył przeanalizować sytuację i podjąć decyzję, jaką taktykę zastosuje)
- cud, ślepy fart, fantazja pisarza, który nie chce zabić swojego ulubionego bohatera
Jednak liczenie na coś takiego, to tak jak planowanie życia z uwzględnieniem, że w ciągu roku wygram te 6 baniek na loterii.
*************
A teraz sam artykuł – podobał mi się, o kobiecych oddziałach z nożami, w państwie samurajów, nawet nie wiedziałam; nie mam pojęcia jakie pochlebstwa zadziałają na autora aby dzielił się wiedzą historyczną, ale ja bym bardzo chciała aby takie teksty popełniał częściej;
Jak dla mnie to jakoś dużo o tej Japonii nie było; to tylko graficznie się wyróżnia, bo tam jest spora wyliczanka od myślnikówflamenco108 pisze: Navajero: jak zwykle fajny tekst publicystyczny, trochę za dużo o Japonii, o której każdy może sobie multum poczytać, za mało o rodzimych sztukach, czego tak znowu dużo nie ma.