F 64
Moderator: RedAktorzy
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
Dabliu - są szkoły noża i szkoły, nożownicy i nożownicy... Nie o wszystkim można pisać publicznie, ale najogólniej:
- ktoś tam poznaje techniki noża i niewiele wiecej, trochę sparuje za pomocą gumowych atrap itp.
- inny jest szkolony w wojsku, w jakimś elitarnym oddziale lub w szkole noża która stawia na praktykę ( są takie, choć nieliczne).
Efekty - w pierwszym przypadku ekspert ma przewagę techniczną nad amatorem. Wcale nie jest na przegranej pozycji - też się może wkurzyć, wpaść w amok, a w odróżnieniu od amatora zna techniki, ma wyrobione pewne podstawowe odruchy. Jednak w tym wypadku trudno zakładać, że lepiej wyszkolony wygra starcie, bo wchodzą tu w grę elementy o których pisał obb.
W drugim przypadku ekspert jest nie tylko wyuczony konkretnych technik, ale też uwarunkowany manualnie i emocjonalnie. Warunkowanie manualne polega na tym, że ekspert potrafi posłużyć się bronią w sposób perfekcyjny i zawsze adekwatny do sytuacji. Ma to zakodowane. Warunkowanie emocjonalne polega na regulacji w zakresie mechanizmu atalistycznego ( używając terminologii psychologicznej), tzn. oddziaływując na podświadomość adepta/ żołnierza, można sprawić, że nie traci on w sytuacji zagrożenia zimnej krwi, nie wpada w panikę. Ma to zakodowane. To dla niego odruchowa reakcja organizmu, on nie musi się opanowywać, w sytuacji zagrożenia jest opanowany. U przeciętnego człowieka sytuacja zagrożenia życia = panika/ stupor itp. U "wyregulowanego" - wręcz przeciwnie. Takie techniki manipulacji na poziomie podświadomości stosuje się zarówno w elitarnych oddziałach wojskowych, jak i niektórych szkołach sztuk walki. Jeśli niewiadomo nawet jak naćpany czy nabuzowany amator/ półamator itp. wda się w walkę z wyszkolonym w wyżej opisany sposób człowiekiem - nie ma żadnych szans.
- ktoś tam poznaje techniki noża i niewiele wiecej, trochę sparuje za pomocą gumowych atrap itp.
- inny jest szkolony w wojsku, w jakimś elitarnym oddziale lub w szkole noża która stawia na praktykę ( są takie, choć nieliczne).
Efekty - w pierwszym przypadku ekspert ma przewagę techniczną nad amatorem. Wcale nie jest na przegranej pozycji - też się może wkurzyć, wpaść w amok, a w odróżnieniu od amatora zna techniki, ma wyrobione pewne podstawowe odruchy. Jednak w tym wypadku trudno zakładać, że lepiej wyszkolony wygra starcie, bo wchodzą tu w grę elementy o których pisał obb.
W drugim przypadku ekspert jest nie tylko wyuczony konkretnych technik, ale też uwarunkowany manualnie i emocjonalnie. Warunkowanie manualne polega na tym, że ekspert potrafi posłużyć się bronią w sposób perfekcyjny i zawsze adekwatny do sytuacji. Ma to zakodowane. Warunkowanie emocjonalne polega na regulacji w zakresie mechanizmu atalistycznego ( używając terminologii psychologicznej), tzn. oddziaływując na podświadomość adepta/ żołnierza, można sprawić, że nie traci on w sytuacji zagrożenia zimnej krwi, nie wpada w panikę. Ma to zakodowane. To dla niego odruchowa reakcja organizmu, on nie musi się opanowywać, w sytuacji zagrożenia jest opanowany. U przeciętnego człowieka sytuacja zagrożenia życia = panika/ stupor itp. U "wyregulowanego" - wręcz przeciwnie. Takie techniki manipulacji na poziomie podświadomości stosuje się zarówno w elitarnych oddziałach wojskowych, jak i niektórych szkołach sztuk walki. Jeśli niewiadomo nawet jak naćpany czy nabuzowany amator/ półamator itp. wda się w walkę z wyszkolonym w wyżej opisany sposób człowiekiem - nie ma żadnych szans.
Ostatnio zmieniony czw, 23 paź 2008 22:36 przez Navajero, łącznie zmieniany 1 raz.
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
- Dabliu
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 3011
- Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
- Płeć: Mężczyzna
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
Navajero: pierwsza zasada prowadzenia działań wojennych to posiadanie przewagi. Czyli mówiąc krótko bitwa jest rozstrzygnięta, zanim do niej dojdzie. Problem w tym, że prawdziwy zabijaka nigdy nie zaatakuje gdy nie ma pewności, że jego przeciwnik nie ma szans. Dowcip na tym polega, że zazwyczaj atak jest zorganizowany wcześniej i zazwyczaj nie ma znaczenia, jak ofiara zareaguje.
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
Absolutnie żadnych, ponieważ zarówno warunkowanie manualne, jaki emocjonalne obejmuje sytuacje "przypadkowe". Tzn. dajmy na to ów ekspert się poślizgnął na kocim g..nie i nie trafił amatora. Traci równowagę i... wie co robić. Bo włącza mu się to warunkowanie manualne. Powtarzam - żadnych szans. Chyba, że przechodzimy do sfery czystej fantastyki :) Wtedy możemy sobie wyobrazić, że poślizgnął się na czymś brzydko pachnącym, stracił równowagę, wykonał specyficzny przewrót w przód ( np. coś z zakresu niżnej akrobatiki ) i wtedy nas..ła mu w oko przelatująca przypadkiem wrona, zdekoncentrował go okrzyk rozkoszy przeżywającej inicjację seksualną w pobliskiej bramie dzieweczki, a babcia z drugiego piętra dostała ataku lubmago i w drgawkach zrzuciła mu na głowę ulubioną aspidistrę... :)
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
- Dabliu
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 3011
- Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
- Płeć: Mężczyzna
O, baron dobrze napisał. Knajpiany zabijaka dobrze wie, kiedy, z czym i w jaki sposób. I na nożownika metoda się znajdzie, jeśli trzeba... ;)
BTW, troszkę z boku tematu - kolega kiedyś fajnie rozwiązał solóweczkę w knajpie - rzucał się do niego jakiś fagas, któremu coś się ubzdurało. Kolega zdołał ubrać się w odpowiedni ton i w odpowiednią minę, zdołał jakoś przeprosić za to że żyje, jednocześnie nie zachowując się jak piesek do kopania. W końcu natręt odpuścił i wrócił do stolika, gdzie wyraźnie zadowolony zajął się dopijaniem piwa. Kolega poczekał, aż z gościa zejdzie adrenalina, aż bitewna gorączka przemieni się w dygot kolan, aż uda rozmiękną, błogość rozedrgana zastąpi twardą agresję, aż piwko rozpłynie się po rozsupłanym żołądku... i wtedy wstał, już sam nabuzowany adrenaliną, nakręcony na zemstę za upokorzenie, podszedł do typka i pozamiatał nim podłogę w knajpie :)
BTW, troszkę z boku tematu - kolega kiedyś fajnie rozwiązał solóweczkę w knajpie - rzucał się do niego jakiś fagas, któremu coś się ubzdurało. Kolega zdołał ubrać się w odpowiedni ton i w odpowiednią minę, zdołał jakoś przeprosić za to że żyje, jednocześnie nie zachowując się jak piesek do kopania. W końcu natręt odpuścił i wrócił do stolika, gdzie wyraźnie zadowolony zajął się dopijaniem piwa. Kolega poczekał, aż z gościa zejdzie adrenalina, aż bitewna gorączka przemieni się w dygot kolan, aż uda rozmiękną, błogość rozedrgana zastąpi twardą agresję, aż piwko rozpłynie się po rozsupłanym żołądku... i wtedy wstał, już sam nabuzowany adrenaliną, nakręcony na zemstę za upokorzenie, podszedł do typka i pozamiatał nim podłogę w knajpie :)
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
baronie - ta także kwestia szkolenia. Wiesz, że stare szkoły sztuk walki uczyły jak się poruszać ( tzn. normalnie idąc) , aby sprawiać wrażenie twardziela ( albo odwrotnie)? Amerykańskie badania wykazały, że większość atakowanych przez różnej maści zakapiorów ofiar, poruszała się niezbornie, wysyłając tym samym sygnały, że w razie ataku sobie nie poradzą. I faktycznie - głównie tacy byli atakowani.
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
- Karola
- Mormor
- Posty: 2032
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 23:07
Do dziś tak uczą. Co prawda nie szkoły sztuk walki, a samoobrony dla kobiet.Navajero pisze:stare szkoły sztuk walki uczyły jak się poruszać ( tzn. normalnie idąc) , aby sprawiać wrażenie twardziela
Indiana Jones miał brata. Nieudacznika rodem z Hiszpanii. Imię brata nieudacznika brzmiało Misco. Misco Jones.
- Madzik
- Tygrys Redakcyjny
- Posty: 194
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 10:43
To i ja dołożę anegdotką.Dabliu pisze:O, baron dobrze napisał. Knajpiany zabijaka dobrze wie, kiedy, z czym i w jaki sposób. I na nożownika metoda się znajdzie, jeśli trzeba... ;)
BTW, troszkę z boku tematu - kolega kiedyś fajnie rozwiązał solóweczkę w knajpie - rzucał się do niego jakiś fagas, któremu coś się ubzdurało. Kolega zdołał ubrać się w odpowiedni ton i w odpowiednią minę, zdołał jakoś przeprosić za to że żyje, jednocześnie nie zachowując się jak piesek do kopania. W końcu natręt odpuścił i wrócił do stolika, gdzie wyraźnie zadowolony zajął się dopijaniem piwa. Kolega poczekał, aż z gościa zejdzie adrenalina, aż bitewna gorączka przemieni się w dygot kolan, aż uda rozmiękną, błogość rozedrgana zastąpi twardą agresję, aż piwko rozpłynie się po rozsupłanym żołądku... i wtedy wstał, już sam nabuzowany adrenaliną, nakręcony na zemstę za upokorzenie, podszedł do typka i pozamiatał nim podłogę w knajpie :)
Kolega jeden, który już się tyle razy sprawdził, że nie ma najmniejszej ochoty więcej się sprawdzać, stosuje całkiem niezły patent. Ktoś do niego startuje z awanturą, ten wgapia mu się w twarz i mówi spokojnie: „Przepraszam, ma pan coś w kąciku ust”. Ośmiu na dziesięciu klientów zaczyna się ocierać i pyta, czy już. Ten potwierdza lub mówi, że jeszcze troszkę, w zależności od sytuacji. W tak zwanym międzyczasie napięcie spada na tyle, że daje się atmosferę rozładować zupełnie bez draki. Czasem nawet kończy się to krótkim „dziękuję”.
I po co komu nóż? ;)
Arma virumque cano
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
- Ika
- Oko
- Posty: 4256
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26
Rany boskie Dabliu! Skąd masz takie pomysły? Swego czasu chadzałam na różne treningi i nigdy nie usłyszałam: należy poczekać, aż przeciwnik zdecyduje się użyć "Mawashi Geri" a następnie zastosować bla bla bla...Dabliu pisze:Żadnych szans? Absolutnie żadnych? Nie bierzesz pod uwagę nawet gorszego dnia, porannej sraczki, albo zwykłego, wcale nie tak rzadkiego, pecha? Przecież czasem wystarczy, że zrobi jeden, jedyniusieńki, jedyniusienieczki błąd, błądzik nawet...
Sorry, ale to są jakieś głupoty. Profesjonał przewiduje uderzenie przeciwnika nie dlatego, że tamten krzyczy, co teraz będzie robił. Tym bardziej jak człowieka pomęczą na treningach takiej krav magi, czy innego MMA :p, które z gracji i złożoności stylu oraz form kata raczej nie słyną.
W kwestii noża dodam jedynie, że nie wziąłeś pod uwagę jednej rzeczy - o wiele szybciej rozbroi profesjonalista amatora (nawet bardzo złego amatora), niż naodwrotnie. Nawet jeśli przez profesjonalistę rozumiemy takiego co majtał nożem na treningu, a nigdy flaków z nikogo nie wypuścił :).
Im mniej zębów tym większa swoboda języka
- obb
- Dwelf
- Posty: 517
- Rejestracja: sob, 12 lip 2008 21:47
A ja się z Navajero częściowo jednak nie zgodzę. Kiedy słyszę, że specjalista (jakiejkolwiek dziedziny) zawsze i bez problemu zakasowuje amatora, przed oczyma staje mi obraz niezatapialnego Titanica. Jeszcze do niedawna wierzyłem fanatycznie w potęgę biegłości technicznej w sztukach walki. Później miałem kilka doświadczeń życiowych, rozmów z chłopakami stojącymi na bramkach w dyskotekach, przemyśleń własnych itd. No i straciłem wiarę w mit niepokonanego zawodowca, choć była to wiara na swój sposób przyjemna.
edycja była
edycja była
Ostatnio zmieniony pt, 24 paź 2008 08:50 przez obb, łącznie zmieniany 1 raz.
Głupi nie wymierają, a mądrzy nie chcą umierać. Ale każdemu pisana jest śmierć.