"Rąbnięcia" tłumaczy

czyli jak i gdzie przełożyć oraz co i komu tłumaczyć.

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

Mnie się też zdarzyło coś tam przetłumaczyć, choć były to artykuły, nie beletrystyka, ale nie mogę powiedzieć, żeby to było moje ulubione hobby - za bardzo chcę poprawiać autora ;-)...

Sądzę, że utwór (beletrystyka i poezja) przetłumaczony jest hybrydą talentu autora i tłumacza - bo w świadomości czytelników tłumaczenia istnieje jako tłumaczenie, a nie oryginał. Stąd dyskusja, czy należy tłumaczyć "Fredzia Phiphi", czy "Kubuś Puchatek, a może z rosyjska "Winnipuch", jest akademicka - ważne, co się dzieciom i ich rodzicom bardziej spodobało. A spodobał się Kubuś Puchatek. Znakiem tego takie jest poprawne tłumaczenie. Liczy się melodia, jak to brzmi.

Także samo jest (Teano) z Diuną. Jest to utwór obfitujący w neologizmy, często pojęcia w nim zastosowane pojawiły się po raz pierwszy. Zatem w świadomości czytelników toczy się wojna, jak powinny być przetłumaczone, jak wymawiane -

Kod: Zaznacz cały

Przykładem z innej beczki są niedoszłe starania o polonizację wielu pojęć (podomka, zwis męski), a dziś znowu świat się zmienił i posługujemy się świeżymi pojęciami np. "bilboard".
- moim zdaniem tłumaczenie Marszała było bardziej obrazowe, bardziej przemawiało do wyobraźni "Bene Geserit" niż "Bene Geseritki". Kule świętojańskie dają kopa wyobraźni, jarzyca to brzmi jak jakiś chwast. Czyli dla mnie wersja Marszała ma "piękniejszą melodię". I sądzę, że tak sądzi większość tych, którzy czytali tę wersję - popisy Łozińskiego wywołują co najmniej niechęć.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
Teano
Kadet Pirx
Posty: 1309
Rejestracja: wt, 05 cze 2007 19:05

Post autor: Teano »

flamenco108 pisze: Sądzę, że utwór (beletrystyka i poezja) przetłumaczony jest hybrydą talentu autora i tłumacza - bo w świadomości czytelników tłumaczenia istnieje jako tłumaczenie, a nie oryginał. Stąd dyskusja, czy należy tłumaczyć "Fredzia Phiphi", czy "Kubuś Puchatek, a może z rosyjska "Winnipuch", jest akademicka - ważne, co się dzieciom i ich rodzicom bardziej spodobało. A spodobał się Kubuś Puchatek. Znakiem tego takie jest poprawne tłumaczenie. Liczy się melodia, jak to brzmi.
Zgadzam się. Chociaż dla mnie Fredzia phi phi jest ciekawym eksperymentem lingwistycznym i chociaż nie czytałabym tego dziecku, to jednak chętnie bym poczytala sama porównijąc zarówno z tłumaczeniem Irteny Tuwim, jak i z oryginałem.
Podobne zresztą problemy miał chocby Andrzej Polkowski z HP. Podejrzewam, że w dużej mierze to dzieki jego tłumaczeniu HP przyjął się tak, jak się przyjął - tu też są "gusta kulturowe" i to dwojakiego rodzaju. Jeden rodzaj, to to o czym pisała bodajże Ika, że w tekscie angielskim jest co drugie słowo "powiedział" a u nas powtórzenia są niedopuszczalne, że inaczej rysuje się akcję u nich i u nas.
Drugi rodzaj ma o wiele więcej wspólnego z, ze tak powiem, "narodowym degustibusem"
Angole lubują się w rzeczach, kóre u Polaka w większości wypadków wzbudzą na starcie obrzydzenie, choćby sam Hogwart zostawiony jako nazwa własna (i w moim odczuciu słusznie, choć można się kłocić) czy sztandarowy przykład - snitch.
Także samo jest (Teano) z Diuną. Jest to utwór obfitujący w neologizmy, często pojęcia w nim zastosowane pojawiły się po raz pierwszy. Zatem w świadomości czytelników toczy się wojna, jak powinny być przetłumaczone, jak wymawiane -

Kod: Zaznacz cały

Przykładem z innej beczki są niedoszłe starania o polonizację wielu pojęć (podomka, zwis męski), a dziś znowu świat się zmienił i posługujemy się świeżymi pojęciami np. "bilboard".
- moim zdaniem tłumaczenie Marszała było bardziej obrazowe, bardziej przemawiało do wyobraźni "Bene Geserit" niż "Bene Geseritki". Kule świętojańskie dają kopa wyobraźni, jarzyca to brzmi jak jakiś chwast. Czyli dla mnie wersja Marszała ma "piękniejszą melodię". I sądzę, że tak sądzi większość tych, którzy czytali tę wersję - popisy Łozińskiego wywołują co najmniej niechęć.
Nie wiem którą wersję czytałam, a nie mam tu książki, by sprawdzić, pamiętam jednak ze byli tam i Wolanie i piaskale, ale były też Bene Gesserit, a nie Bene Geseritki. To ostatnie oczywiście uważam za kompletny idiotyzm, na szczęście nie trafiłam :)
Jarzycy nie pamiętam i nie kojarzę. Kule świętojańskie - tak to budzi skojarzenia, ale też ich nie pamietam - dość dawno czytałam Diunę.
Tak czy inaczej - pomijając ewidentne knoty translatorskie - zgadzam się, że to w świadomości czytelników toczy się wojna, jak powinny być przetłumaczone, jak wymawiane itd. No bo w sumie czyż consuetudo nie jest altera natura czytelnika?
Mordor walnął maczugą Orbana w łysy czerep. Po chwili poczuł to samo.
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.

� Dżirdżis

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Tłumaczenie Kubusia Puchatka w wykonaniu pani Ireny Tuwim było czymś więcej, niż zwykłym tłumaczeniem. Było genialnym przetworzeniem utworu - gdybym dokonał czegoś takiego, byłbym się codziennie całował w rękę. Da się oczywiście zrobić to, co zrobiła autorka przekładu Fredzi, ale ze szczytu można już tylko stoczyć się w dół. Na Kubusiu Puchatku wychowały się całe pokolenia. To kanon, który potwierdził choćby polski dubbing "Dobranocki" z Kubusiem P.

Natomiast inaczej rzecz się ma z przekładami Diuny. Łoziński dziwaczył już przy Tolkienie (Świszczowy Czub! Boże, Ty słyszysz i nie grzmisz!), ale pal go licho. Inni tłumacze też popełnili błędy - choć każdy inne. Tu jednak czytelnik może sobie wybierać, co mu bardziej odpowiada. Mnie na przykład hermetyki bardziej odpowiadały, niż filtrfraki (co one miały wspólnego z frakami, do stu tysięcy beczek zjełczałych śledzi!), ale de gustibus... i tak dalej.

Z drugiej strony trudno rzecz traktować jako "rąbnięcia" tłumaczy, bo to kwestia interpretacji. Jedni potrafią lepiej, inni gorzej dobierać nazwy i trudno im z tego powodu czynić wielkie zarzuty.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Teano
Kadet Pirx
Posty: 1309
Rejestracja: wt, 05 cze 2007 19:05

Post autor: Teano »

Hermetyki zdecydowanie! A jak to było w oryginale?
(Filtrfraki to równy idiotyzm jak bene gesseritki)

EDIT/ Tak masz rację, dyskusja (skądinąd bardzo ciekawa) zeszła nam niebezpiecznie ku offtopowi, bo to nie "rąbnięcia" ma się rozumieć.
Mordor walnął maczugą Orbana w łysy czerep. Po chwili poczuł to samo.
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.

� Dżirdżis

Awatar użytkownika
taki jeden tetrix
Niezamężny
Posty: 2048
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16

Post autor: taki jeden tetrix »

Stillsuits. Znaczy, te hermetyki/filtrfraki/destylozony (to ostatnie najbliższe znaczeniowo, to środkowe zachowujące aliterację :) ).
"Anyone who's proud of their country is either a thug or just hasn't read enough history yet" (Richard Morgan, Black Man)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)

Awatar użytkownika
Hipolit
Klapaucjusz
Posty: 2070
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:09

Post autor: Hipolit »

ElGeneral pisze:Mnie na przykład hermetyki bardziej odpowiadały, niż filtrfraki (co one miały wspólnego z frakami, do stu tysięcy beczek zjełczałych śledzi.
Słowo wyjaśnienia.
W najdzikszych ostępach Galicji obecnie Wschodniej, frakiem, albo frakami - nazywano ( a czasem jeszcze się nazywa) - dowolną, najczęściej górną część stroju roboczego, lub innego, codziennego użytku.
Przykład: "Idź do sklepu, kup dwa piwa. Tylko weź jakiś frak na siebie, bo zimno!"
Albo.
"Ściąg te brudne fraki i załóż coś czystego, goście przyszli!"
Fraki bywają zamiennie stosowane z "łachy" i "ancug".
Tyle ode mnie w ramach cyklu "Z Kolbergiem i Mossbergiem po kraju".
;)
Pozdrawiam
Hipolit
Navigare necesse est, vivere non est necesse

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Drogi Hipolicie!

Filtrfrak mnie razi głownie ze względu na wymowę. Raz już napisałem na tym forum, ale powtórzę:

Wyobraź sobie mieszkańca pustyni, który mówi do żony: - Kochanie, podaj mi ftilfr... flitfr... fftrilfr... No, kurrrr... a! Podaj mi ten łach, co wisi przy wyjściu!
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

Jakby się wsłuchać w języki mieszkańców pustyni, to by się okazało, że z wymową takich słów (filtrfrak) nie mają problemu (np. Allah aqbar na jednej pustyni, przy czem "h" pochodne od q, a nie od k, na innej np. burchny szaszin). Tam się nie mówi, tylko charkocze. Pewnie żeby piach z gardła przy okazji wypluć ;-)
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Drogi F!

Mam wrażenie, że bijemy pianę, ale... mówimy o przekładach "Diuny" na polski, a nie arabski :-)))
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Hipolit
Klapaucjusz
Posty: 2070
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:09

Post autor: Hipolit »

ElGeneral pisze:Wyobraź sobie mieszkańca pustyni, który mówi do żony: - Kochanie, podaj mi ftilfr... flitfr... fftrilfr... No, kurrrr... a! Podaj mi ten łach, co wisi przy wyjściu!
No, z czasem oczywiście wymowa by się uprościła, choć pisownia - niekoniecznie.
A w ogóle, to najprościej przetłumaczyć na OP-1!
;D
Pozdrawiam
Hipolit
Navigare necesse est, vivere non est necesse

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

ElGeneral pisze:Drogi F!

Mam wrażenie, że bijemy pianę, ale... mówimy o przekładach "Diuny" na polski, a nie arabski :-)))
Ależ ja też! Chodzi mi o to, że na pustyni się charkocze, czyli takie słowo w tłumaczeniu oddaje "ducha pustyni"! :-)

A co do błędów tłumaczy, to pozwolę sobie w wolnej chwili pośmiać z tłumaczenia "Mesjasz formatuje dysk" Oldiego. Było tam kilka fajnych potknięć. Muszę tylko wrócić do domu i wziąć książkę do ręki.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Odpowiem tak. Jak się przetłumaczyło ponad 50 książek - jak ja - to musiało się w nie wsadzić rozmaite kaczany. Na tym forum sam "zapodawałem" zabawne przykłady. Tylko papież jest nieomylny (wyłącznie w sprawach wiary zresztą). Ale... zrób tyle książek, co ja, drogi Zoilu, to pogadamy.

Bardzo przepraszam, ale trochę mnie wkurzyłeś, bo najwyraźniej się czepiasz...
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

No i sie doigrałeś Flamenco - czepianie się jakiegoś tam tłumacza to jedno, a czepianie się konkretnego Generała tłumacza to już nie przelewki... ;)

Bo ktoś tu wyraźnie reaguje zbyt emocjonalnie... Biorąc przynajmniej pod uwagę to co wcześniej napisał pod adresem innych tłumaczy.
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Nie do końca, drogi Kiwaczku. Ja się czepiam, bo sam zajmuję się tłumaczeniami i wiem, co to za robota. Chętnie też przyznam, że mam skrzywienie zawodowe.

Ale... może masz rację. Może powinienem wyluzować i upuścić sobie nieco krwi, żeby zmniejszyć ciśnienie. Po "Emmie" jest zresztą i tak fatalne... ;-)
Nikomu nie będę groził procesami, jak to już na FF czyniono. Flamenco - wypisz mi poczynione przeze mnie błędy, pliiiis... Pośmiejemy się razem...
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

ElGeneral: Ale jaja - to Ty jesteś tłumaczem tej książki? A niby skąd miałem to wiedzieć?

Uderz w stół, nożyce się odezwą. Wydało się. Jeszcze nie napisałem, po czym się chcę przejechać ani za co. Ale też tak się składa, że ta książka bardzo mi się podobała i nie miałem zamiaru jechać po całości. Ot takie tam drobiazgi, które mnie ucieszyły.

No, to ja przeciepraszam!

EDYTA:
Zmniejszam, żeby złagodzić, ale w myśl zasad forum nie kasuję.
Kiwaczek: I zważywszy, kto założył ten wątek. I kto jako drugi wrzucił tam posta.

Zacznę z pamięci:
W jednym miejscu piszesz o człowieku ubranym w kamizelkę "koftu". Czy mam mówić dalej?

EDYTAII:
Sprawdziłem w Wikipedii, kto to Zoil. Czuję się podchlebiony - nikt mnie jeszcze nigdy nie nazwał krytykiem literackim. Chyba nie zasłużyłem, za wolno czytam.
Ostatnio zmieniony pn, 03 mar 2008 15:46 przez flamenco108, łącznie zmieniany 1 raz.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

ODPOWIEDZ