ZWT 1 - To nie była miłość jak z "Przeminęło z wiatrem&

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Ivireanu

Post autor: Ivireanu »

To ja sobie pozwolę tylko cichutko powiedzieć, że podobieństwo nie jest tylko imienne. Pal licho, jakby to było tylko imię, mieć to samo imię co serialowy bohater to nie zbrodnia.

beton-stal
Fargi
Posty: 312
Rejestracja: wt, 12 gru 2006 01:49
Płeć: Mężczyzna

Post autor: beton-stal »

Marcin Robert "Kompromis"
W dniu, w którym Konrad dowiedział się, że fantazje erotyczne kobiety niekoniecznie dotyczą faceta, właśnie starającego się zapewnić jej satysfakcję, poczuł się głęboko zraniony. W końcu zdecydował się pomówić o tym z żoną.
O ile zrozumiałem pierwsze cokolwiek zawiłe zdanie, to chodzi o to, że babka może pójść do łóżka z Kowalskim, marząc o Nowaku. Pewnie tak, choć to przykre – i dla Kowalskiego, bo pełni wyłącznie funkcję wibratora, i dla Nowaka, bo do konsumpcji w realu nie dochodzi. To jak w kawale:
– Rozmawiasz z mężem podczas stosunku?
– Jeśli akurat zadzwoni...

Ze zdania drugiego nie wynika, czy wskazany powyżej problem dotyczy żony, czy też innej kobiety, a żona ma pełnić jedynie rolę powiernika. Ten drugi przypadek wydaje mi się literacko ciekawszy. Życiowo niekoniecznie.
– Potrafię jeszcze zrozumieć fantazję Igraszki z filozofem, albo tę z tajemniczym nieznajomym, ale ta z całą drużyną piłki nożnej to już zdecydowanie przesada. Ludzie z naszej sfery powinni jednak nawet w łóżku trzymać jakiś poziom.
Zastanawia mnie tylko jedno – skąd on wie o fantazjach żony, całkiem zresztą rozbudowanych (dosłownie i w przenośni).
– Przez ostatni tydzień o niczym innym nie rozmawiamy! – wykrzyknęła Beata. – Nie przejmuj się tak! Wiesz przecież, że cię kocham i zgadzam się zrobić to dla ciebie.
Zrobić – co? Przespać się z drużyną piłki nożnej? Ograniczyć fantazje? Zaprzestać życia seksualnego w ogóle? Kupić marchewkę na bazarze? Autorze – miej litość, ja nie czytam w Twoich myślach.
Pomijając fakt, że z pierwszego akapitu wynika, że bohater "w końcu zdecydował się pomówić o tym z żoną", a z wypowiedzi żony wynika, że "przez ostatni tydzień o niczym innym nie rozmawiają". Może każde z nich mówi o czym innym? Może od pierwszego akapitu minęło już siedem dni? A może autor ma to gdzieś i pisze, co mu ślina na język przyniesie?
Sięgnęła po stojącą na nocnym stoliku szklankę wody, rozpuściła w niej tabletkę i wypiła. [dodałbym "zawartość" – przyp. b-s] Potem oddali się rozkoszy. Odtąd już zawsze podczas szczytu orgazmu myślała o chwale Rzeczypospolitej.
I oto bełkot stał się faktem. Jaka tabletka i po co? – na zwiększenie popędu seksualnego? na obniżenie? na halucynacje? na ból głowy? na antykoncepcję? Chyba na gotowość seksualną, skoro potem oddali się rozkoszy (zakładam, że mąż z żoną, a nie – żona z tabletką). Co z tego, że myślała o chwale Rzeczypospolitej? Jak to się ma do stwierdzenia "zrobię to dla ciebie"? Dlaczego tytułowy kompromis?

Element fantastyczny umknął mej uwadze. Ach, nie! przepraszam. Oczywiście – kwestia upływu czasu. Tak, to ci dopiero s-f, mniam-mniam, palce lizać.

Awatar użytkownika
Bakalarz
Stalker
Posty: 1859
Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08

Post autor: Bakalarz »

Szczerze powiedziawszy - zainteresowała mnie dyskusja na temat serialowości i opowiadania Kret.
Może to tylko zbieg okoliczności (choć jakoś mi się nie widzi), ale - poza wprowadzeniem Złotej Kuli - tekst wydaje się być kosmetycznie zmienioną historią Angela zakochanego w Buffy (serial:"Buffy postrach wampirów").
Serial oglądałem, więc może mam w jakiś sposób spaczone a nie spatrzone pojęcie o tych sprawach. Nie przekonują mnie też tłumaczenia ałtorki, że Angel to bardzo popularne w USA imię. Męskie? Serial też nie przypadkiem dzieje się w USA => gdyby Kret tego nie napisała pewnie bym się nie czepiał, bo w tekście tego nie ma. I na dodatek wbijanie anioła w jasność - na siłę. Szatan to też anioł, a z jasnością i dobrocią ma niewiele wspólnego...
Mam też mgliste przeczucie, że podobna scenka się znalazła w serialu. Umierający Angel w którymś odcinku musiał bodaj wypić krew Buffy... (mogę się mylić lub źle pamiętać, dawno to było)
ałtorka pisze:Czymże sto lat temu byłaby dla niego możliwość dostąpienia zaszczytu – nadanego wraz z narodzinami każdemu śmiertelnikowi – śmierci bez wizji wiecznego potępienia?
Wampir rodzi się wampirem... hm... tak wynika z tekstu.
Skoro taka jest wizja twórcza. Mam pytanie, czy zaplanowana?

Postawię także pytanie: do czego im była potrzebna Złota Kula (najwyraźniej dość mocno tandetna, skoro śmiertelniczka byłaby w stanie ją roztrzaskać bez większego kłopotu?)

Wampiry są bardzo wyeksploatowanym motywem w fantastyce, a to niestety powoduje, że ciężko wyjść poza ustalony schemat krwiopijcy. Nie wiem, może chciałaś wyjść ponad to wszystko i opisać wampira na nowo (mimo że się tłumaczysz, że nie). Może... Dla mnie jednak takie przedstawienie jest niewiarygodne, nawet ośmielam się posunąć do stwierdzenia, że niekoniecznie przyłożyłaś się do riserczu przed napisaniem opowiadania. Jakiegokolwiek. Nawet w "Zmierzchu" jest powiedziane, że wampirem się staje, a nie rodzi...
Z drugiej strony to dość smutne, że w takim miejscu rozpisujemy się o tym, na ile opowiadanie jest kalką amerykańskiego serialu. Szkoda, bo to położyło się cieniem na całą edycję warsztatów.

EDIT:
To jeszcze dwa teksty na fali warsztatowej. Razem i łącznie, bo w sumie są bardzo podobne. Niestety...
Orson, Ellaine. Przez żołądek do serca. Obydwie samice przypominają nieco Scarlett w tym, że to ktoś inny zajmuje się domem i przygotowywaniem/zdobywaniem jedzenia. Ale to w dalszym ciągu nie jest miłość jak z "Przeminęło z wiatrem".
Ciężko mi o którymś z obu tekstów napisać coś więcej. Krótkie, proste, oparte na tym samym schemacie. I jeszcze postawione obok siebie... Nie wzbudzają emocji i to jest ich najgorszy grzech.

Orson, jednak wytknę coś niecoś :)
Odkąd straciła pracę, główną rozrywką Catie było jedzenie
Brzmi jakby pracę stracił ktoś inny, niekoniecznie Catie.
Catie oblizała się łakomie, wbiła zęby w mięso.
- Gdzie córeczka? – zapytała z pełnymi, czerwonymi od krwi ustami.
- Pod mamusinym serduszkiem, kochanie.
Akurat tego kawałka nie rozumiem. IMO można było lepiej zagospodarować limitem znaków żeby dodać jakieś tłumaczenie w tym miejscu. Córeczka wyskakuje tutaj jak królik z kapelusza i na dodatek to chyba właśnie nieszczęsny kucharz stwierdza ten fakt. Poruszona wcześniej kwestia straty pracy wydawała się wszystko tłumaczyć. Z tekstu wynika, że Catie najpierw straciła pracę, a potem zaczęła jeść. I ciąża nie wydaje się być powodem jedzenia...
A gdy wspomniałeś o krwi - mnie osobiście naprowadziłeś na rozwiązanie dowcipu z zakończenia. Poza tym wepchałeś posokę trochę jak między wódkę a zakąskę opisując na początku, że koleś bawi się solą i szczypiorkiem.
Sasasasasa...

Awatar użytkownika
Gharas
Sepulka
Posty: 29
Rejestracja: sob, 07 cze 2008 13:50
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gharas »

Bakalarz pisze: Nawet w "Zmierzchu" jest powiedziane, że wampirem się staje, a nie rodzi...
Natomiast nawet w "Wiedźminie" AS-a wampirem się jednak rodzi. Emiel Regis jest jednym z najsłynniejszych wampirów, mimo że się nim urodził. I sądzę, że topos wampira nie jest tak bardzo wyeksploatowany. Jeśli odejdziemy od stereotypu, to może powstać bardzo interesująca postać- jak chociażby wspomniany Emel Regis- całkowite przeciwieństwo stereotypowego wampira. A dla miłośników filmów- Blade. Również bardzo interesująca postać (chociaż on jest Dhampirem) wychodząca poza stereotyp.

Co do tekstu Kreta, czytając ten tekst mam przed oczami Angela i Buffy. Sytuacja naprawdę przypomina tą serialową
Tylko złe książki mówią, jacy są ich autorzy. Dobre książki mówią, jacy są ich bohaterowie
Andrzej Sapkowski

Awatar użytkownika
Bakalarz
Stalker
Posty: 1859
Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08

Post autor: Bakalarz »

"Wiedźmin" jest odejściem od tradycyjnego pojęcia, jak najbardziej. Niemal wyjątkiem potwierdzającym regułę (jako że również nie pije krwi)
Ale równocześnie "Zmierzch", czy "Buffy" itp. narzucają określony rodzaj wampira. Wampira, który się staje (bo w taki sposób łatwiej wytłumaczyć nieśmiertelność i wieczną młodość, IMO).
Ale wampir jest wyeksploatowany, niestety. Moim zdaniem świadczy o tym sam fakt, że ktoś stworzył wampira, w którym można się zakochać i z którym można siedzieć w jednej szkolnej ławce. To nie znaczy, że klasyczne podejście do postaci wampira ma się źle.
Tyle kończąc offtopa.


EDIT mały był.
Sasasasasa...

Kret

Post autor: Kret »

Bakalarz mnie też jest smutno z tego powodu, że zamiast oceniać walory artystyczne pracy, wypruwać błędy językowe i wszystko inne, co należy niechybnie podkreślić, temat rozwinął się na horyzonty mocno podejrzane... Tak jak już pisałam, nikt nie musi mi wierzyć, ale nie zamierzałam robić nieudanego fun fiction (swoją drogą pierwszy raz się z tym spotykam). Jak już też wspomniałam nie jestem fanką żadnego serialu, dlatego zdziwiłam się powyższymi oskarżeniami. Może rzeczywiście były jakieś podobieństwa, nie wiem, bo nie oglądałam. Tak czy siak, następnym razem użyję imion Zbysiek i Kryśka, żeby żadne skojarzenia się nie nasunęły... chociaż nie... wtedy może zarzuci się mi plagiat "M jak miłość", albo "Złotopolskich"... Szczerze, nie dość przyłożyłam się do wymyślenia imion, pierwsze wpadły mi do głowy, brzmiały nie polsko, w miarę znośnie... i już. Tak to wyglądało naprawdę, no ale nie w mojej mocy jest zmieniać zdanie innych... Zresztą tylko winny się tłumaczy, a ja wiem, że jestem niewinna jak niemowlak;P, dlatego koniec z tym tematem z mojej strony.

Z tym rodzącym się wampirem to chyba zagalopowałeś się, kolego. W tym, jakże (biję się w pierś) nieudanym zdaniu, nie ma nic o tym mowy. Jedyne co możesz sobie z niego wydedukować, o ile masz taką chęć, to to, że Angel jeszcze sto lat temu oddałby wszystko, aby umrzeć jako śmiertelnik (czyli dla myślących, najwidoczniej sto lat temu był już mocno "zużytym" wampirem, któremu własny wampiryzm zaczyna się nudzić), to że śmiertelnicy mają szansę na odkupienie, a wampiry nie. Tyle wiadomo z tego zdania... doprawdy nie wiem, skąd wytrzasnąłeś sobie stwierdzenie, że w jakimkolwiek podtekście może sugerować ono, iż Angel jest od urodzenia wampirem. To chyba zakrawa na nadinterpretację. Fakt, zdanie jest beznadziejnie dopracowane, ale jednak jak polak to zrozumie... pozłości się na żałosność wykonania, ale po polsku ono jest... pomimo wszystko...

Beton-stal... JESTEŚ WIELKI! Nigdy nie uśmiałam się tak przy krytyce, jak czytając twojego posta. I to jest właśnie konstruktywny komentarz... Rozumiem zarzuty i się z nimi zgadzam, a przy tym jeszcze miałam tyle zabawy, że hoho... :P
Dziękuję wszystkim, którym chce się czytać moje wypociny i jeszcze pisać na ich temat eseje...
:):):)
Życzę miłego rozbebeszania i wykrwawiania tekstów na śmierć, sama się za to zabiorę, gdy będę miała trochę wolnego czasu...


PS. Dobre, dobre... ja też uważam, że to miało być sentymentalne łez zbieranie... Jako autorka mam prawo wcisnąć trochę romansowego kitu, żywcem jak z "Mody na sukces":)
A nie mam?
:)



EDIT: Wierzę wam na słowo, że jest duże podobieństwo. Nie będę przecież się kłóciła z fanami serialu:). Pomimo ciekawości, rzekomej identycznej sceny, nie zamierzam oglądać całej serii "Buffy..."

beton-stal
Fargi
Posty: 312
Rejestracja: wt, 12 gru 2006 01:49
Płeć: Mężczyzna

Post autor: beton-stal »

Jadziem dalej, panie ładny!

Wolfie – "Miłość ma kły"

Może i ma, ale zobaczmy, jak to wygląda w wykonaniu literackim. Początek tekstu to typowa scenka "odejdę-nie odejdę", całkiem nawet realistyczna, z wtrętem o rozwodzie, sugestią emancypacji kobiet itp. Fragment nieco przydługi – z gatunku zapychacza.
Potem jednak pojawia się zaskoczenie, choć chyba nie takie, jakiego oczekiwał autor/autorka. Całość rozumiem tak:
1. facet-wilkołak związał się z kobietą (taką zwykłą, nie wilkołaczą), ba! połączył ich nawet węzeł małżeński;
2. kobieta o tym wiedziała ("nikomu nie powiem"), nic nie wiadomo, czy dla kobiety facet ograniczył przejawy swojej drugiej natury;
3. ona chce odejść – nie znamy przyczyny; może dopiero po ślubie odkryła, że facet to zwierzak, choć w innym kontekście niż się spodziewała? nie wiadomo;
4. faceta interesuje tylko to, żeby kobitka nie wypaplała sekretu;
5. robi jej kuku (aż kobieta nieruchomieje – umiera, tak? bo z tekstu wynika, jakby to była jej decyzja: "a teraz sobie znieruchomieję");
6. po zrobieniu kuku facet idzie w miasto i robi rzeź; wcześniej tekst sugeruje, że już są w mieście ("kroczyli po ulicy"), ale może to jakaś odludna dzielnica, w której pokrwawionych zwłok na śniegu długo nikt nie spostrzeże; jeśli rzecz dzieje się pod miastem, to nie może być daleko, skoro "ryk wstrząsa miastem", kiedy ona sztywnieje; do miasta musiało być parę minut wilkołaczym krokiem;
7. tłum zmasakrował wilkołaka, który po godzinie marszu padł w lesie; jeśli miał mało sił, to dlaczego tłum go nie dopadł? jeśli miał jeszcze sporo, to najbliższy las jest o godzinę drogi od miasta (ok. 4-5 kilometrów), a przynajmniej – od tej części, gdzie wilkołak załatwił sześć osób (tak się można domyślać z opisu, odjąłem Irene – stąd sześć); wniosek – Irene dostała w czapę albo w innej części miasta niż droga do lasu, albo w centrum.

Co z tego wynika? Zakochany wilkołak – wobec perspektywy rozstania z ukochaną – zabija ją, a potem idzie na samobójczą "misję" w imię zasady: będziesz moja albo niczyja, a bez ciebie życie nie ma sensu. Byłoby tak, gdyby nie to, że: a) nie wiemy, dlaczego kobieta odchodzi, nie sposób więc zweryfikować motywację i jej, i faceta; b) facet martwi się tylko o to, aby ona nic nie wygadała ("nie mogę ryzykować"); c) zabija ją po to, aby siedziała cicho – tylko po co idzie w miasto na pewną śmierć? Jedno wyklucza drugie.

Generalnie – kicha.


Rzezimieszek – "Wiedza warta włosów"

Facet jedzie do knajpy i po drodze wręcz potyka się o wywernę (to chyba jakiś zwierz). Nie wiadomo, gdzie rzecz się dzieje – raczej nie w mieście, lecz w lesie. Facet wkurzył się, bo ktoś bezczelnie podprowadza zwierzaki z książęcego lasu pomimo wyraźnego zakazu. Ten fakt oznacza, że facet nie zabawi się w grodzie (ani chybi w tym, gdzie jest knajpa, do której jedzie). Kłusownikiem jest młoda kobieta. Facet każe jej pokazać łupy, a ona chętnie to robi i pokazuje wszystko, czego on zapragnął. Nie kojarzy mi się to z łupami. I słusznie, bo zaraz mamy spazmy. W trakcie tychże dziewczyna zabiera facetowi włos, którego ma zamiar użyć do produkcji talizmanu, a raczej – talizmanu-radaru. Jest to wstrząsająca wiadomość dla faceta, bo taki sam talizman (nie wiadomo z czyim włosem) widział u żony koniuszego. Wniosek – to nie była miłość jak z "Przeminęło z wiatrem" (czyli tej knajpy-zamtuza, do którego facet się wybierał, bo taka nazwa jest podana we wstępie), ale i tak było warto.

Bełkot. Interpunkcja leży tak jak wszystko inne w tym tekście.

Awatar użytkownika
Bakalarz
Stalker
Posty: 1859
Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08

Post autor: Bakalarz »

Kret,
Hm... IMO to, co uskuteczniamy przez kilka stron to chyba właśnie jest ocena walorów artystycznych pracy, a nie mocno podejrzane horyzonty. Bo nie chodzi o to, żeby nazwać bohaterów imionami X i Y, a co cały utwór i to, co się wokół niego dzieje. IMAO sama zrobiłaś wiele żeby naprowadzić czytelników na plagiat.
Ja też do plagiatu nie chcę wracać. EOT.

Twierdzisz, że się zagalopowałem. Zdziwię cię, ale jako czytelnik mam do tego prawo. I nie chodzi o to, czy zdanie jest udane, czy nie. Zadaniem pisarza jest tak napisać tekst, żeby czytelnik go zrozumiał tak samo jak twórca. A tam, gdzie kończą się fakty, tam zaczynają się domysły.
Kret pisze:czyli dla myślących, najwidoczniej sto lat temu był już mocno "zużytym" wampirem, któremu własny wampiryzm zaczyna się nudzić
Takie tłumaczenie jest szyte jeszcze bardziej grubymi nićmi niż moje. Nawet bez odwołania się do umiejętności myślenia czytelnika.

Edit: niewielki; dla porządku
Sasasasasa...

Kret

Post autor: Kret »

Ale wy ludzie, szaraczki, jesteście przewidywalni. Uderz w stół, a nożyce się odezwą...

Edit: literówka

Awatar użytkownika
Jessabel
Sepulka
Posty: 79
Rejestracja: ndz, 20 sty 2008 18:57

Post autor: Jessabel »

Zobaczyła ich tuż za bramą cztery srebrzyste cienie siedzące pod granitowym aniołem.
Zeżarło mi dwukropek przy przeklejaniu! Miało być:
Zobaczyła ich tuż za bramą: cztery srebrzyste cienie siedzące pod granitowym aniołem.
Bardzo przepraszam.
Nie ma to jak mała prywatna wojna pośród ogólnego szaleństwa...

Awatar użytkownika
Gharas
Sepulka
Posty: 29
Rejestracja: sob, 07 cze 2008 13:50
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gharas »

Bakalarz pisze:Wampir rodzi się wampirem... hm... tak wynika z tekstu.
Kret pisze: Z tym rodzącym się wampirem to chyba zagalopowałeś się, kolego. W tym, jakże (biję się w pierś) nieudanym zdaniu, nie ma nic o tym mowy.
Oboje się mylicie- Bakałarz chyba źle zinterpretował tekst, a Kret nie ma racji, że nie ma tam nic o tym mowy:
Kret pisze:Wampir, który na powrót stał się człowiekiem
Nie czytamy, że wampir stał się człowiekiem, tylko że wampir na powrót stał się człowiekiem. Czyli kiedyś był człowiekiem, zamienił się w wampira, a teraz na powrót w człowieka.
Co nie zmienia faktu, że tekst i tak nie wyszedł ;P Ale ja nie komentuje od strony technicznej, bo już tu na mnie krzyczeli, że nie umiem ;)
Tylko złe książki mówią, jacy są ich autorzy. Dobre książki mówią, jacy są ich bohaterowie
Andrzej Sapkowski

Ivireanu

Post autor: Ivireanu »

To ja Cię, Kret, z całym szacunkiem proszę o przeczytanie ze zrozumieniem, jeszcze raz tego, co my, biedne szaraczki, napisaliśmy.
Bo imiona bohaterów naprawdę mają niewiele wspólnego z problemem, który próbujemy Ci zasygnalizować.

Edit: To tak na koniec, bo mi też nie chce się kontynuować tematu, ale głupio byłoby, gdyby Kret wyciągnęła z całej tej rozmowy tylko jeden wniosek: "oni się mnie po prostu czepiają". Bo chyba nie o to nam wszystkim tutaj chodziło.

Awatar użytkownika
Marcin Robert
Niegrzeszny Mag
Posty: 1765
Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Marcin Robert »

beton-stal pisze:Marcin Robert "Kompromis"
W dniu, w którym Konrad dowiedział się, że fantazje erotyczne kobiety niekoniecznie dotyczą faceta, właśnie starającego się zapewnić jej satysfakcję, poczuł się głęboko zraniony. W końcu zdecydował się pomówić o tym z żoną.
O ile zrozumiałem pierwsze cokolwiek zawiłe zdanie, to chodzi o to, że babka może pójść do łóżka z Kowalskim, marząc o Nowaku. Pewnie tak, choć to przykre – i dla Kowalskiego, bo pełni wyłącznie funkcję wibratora, i dla Nowaka, bo do konsumpcji w realu nie dochodzi. To jak w kawale:
– Rozmawiasz z mężem podczas stosunku?
– Jeśli akurat zadzwoni...
Fantazje erotyczne kobiet mogą być znacznie bardziej bogate niż Ci się zdaje. ;)
beton-stal pisze:Ze zdania drugiego nie wynika, czy wskazany powyżej problem dotyczy żony, czy też innej kobiety, a żona ma pełnić jedynie rolę powiernika. Ten drugi przypadek wydaje mi się literacko ciekawszy. Życiowo niekoniecznie.
Czy żona nie należy do zbioru kobiet? ;)
beton-stal pisze:
– Potrafię jeszcze zrozumieć fantazję Igraszki z filozofem, albo tę z tajemniczym nieznajomym, ale ta z całą drużyną piłki nożnej to już zdecydowanie przesada. Ludzie z naszej sfery powinni jednak nawet w łóżku trzymać jakiś poziom.
Zastanawia mnie tylko jedno – skąd on wie o fantazjach żony, całkiem zresztą rozbudowanych (dosłownie i w przenośni).
Czy żadna kobieta nie zwierzyła Ci się nigdy ze swoich fantazji? ;)
beton-stal pisze:
– Przez ostatni tydzień o niczym innym nie rozmawiamy! – wykrzyknęła Beata. – Nie przejmuj się tak! Wiesz przecież, że cię kocham i zgadzam się zrobić to dla ciebie.
Zrobić – co? Przespać się z drużyną piłki nożnej? Ograniczyć fantazje? Zaprzestać życia seksualnego w ogóle? Kupić marchewkę na bazarze? Autorze – miej litość, ja nie czytam w Twoich myślach.
To, co zostało opisane w ostatnim akapicie. Został on w końcu skonstruowany w jakimś celu ;)
beton-stal pisze:Pomijając fakt, że z pierwszego akapitu wynika, że bohater "w końcu zdecydował się pomówić o tym z żoną", a z wypowiedzi żony wynika, że "przez ostatni tydzień o niczym innym nie rozmawiają". Może każde z nich mówi o czym innym? Może od pierwszego akapitu minęło już siedem dni? A może autor ma to gdzieś i pisze, co mu ślina na język przyniesie?
Pierwszy akapit jest wstępem, wprowadzającym w sytuację problemową. Co jest sytuacja problemową podane zostało wprost w pierwszym zdaniu. Drugie zdanie łączy rozwinięcie ze wstępem. Skoro bohaterowie doszli do zgody – co wynika z wypowiedzi kobiety – to najwidoczniej mówią o tym samym. A opisana sytuacja przedstawiona została po prostu w "skrócie perspektywicznym": Konrad i Beata przez ostatni tydzień (1) intensywnie rozmawiali ze sobą na ten temat, (2) natomiast w środkowej części opowiadania przedstawiony został wyłącznie stan końcowy tej sytuacji. Konrad nadal jeszcze przeżywał całą sprawę, Beata zaś starała się go uspokoić. Uważasz, że jest to sytuacja nieprawdopodobna psychologicznie?
beton-stal pisze:
Sięgnęła po stojącą na nocnym stoliku szklankę wody, rozpuściła w niej tabletkę i wypiła. [dodałbym "zawartość" – przyp. b-s] Potem oddali się rozkoszy. Odtąd już zawsze podczas szczytu orgazmu myślała o chwale Rzeczypospolitej.
I oto bełkot stał się faktem. Jaka tabletka i po co? – na zwiększenie popędu seksualnego? na obniżenie? na halucynacje? na ból głowy? na antykoncepcję? Chyba na gotowość seksualną, skoro potem oddali się rozkoszy (zakładam, że mąż z żoną, a nie – żona z tabletką). Co z tego, że myślała o chwale Rzeczypospolitej? Jak to się ma do stwierdzenia "zrobię to dla ciebie"?
Nie trzeba dodawać "zawartości". Pije się zazwyczaj zawartość. ;)

Romanowi udało się wreszcie naprawić studnię. Spuścił do niej wiadro i oddał się marzeniom o świeżej wodzie. Odtąd miał jej już pod dostatkiem.

Pytanie: Po co w powyższym fragmencie jest wiadro? ;)

Czemu podporządkowane są elementy omawianego utworu? Puencie. Gdzie znajduje się puenta? W ostatnim zdaniu. Gdzie w takim razie znajduje się wyjaśnienie znaczenia tabletki?
beton-stal pisze:Dlaczego tytułowy kompromis?
Za Wikipedią: Kompromis – to metoda rozwiązania konfliktu, oznaczająca wspólne stanowisko, możliwe do przyjęcia dla stron negocjujących.

Spróbuj teraz odpowiedzieć sobie na następujące pytania:

1. Co było sytuacją konfliktową i gdzie ona została opisana.
2. Jakie bohaterowie znaleźli rozwiązanie tej sytuacji i gdzie ono zostało opisane?

Znajomość znaczenia słów może okazać się bardzo pomocna przyszłemu literatowi i krytykowi. ;)
beton-stal pisze:Element fantastyczny umknął mej uwadze. Ach, nie! przepraszam. Oczywiście – kwestia upływu czasu. Tak, to ci dopiero s-f, mniam-mniam, palce lizać.
Rozumiem więc, że wszystko, łącznie z działaniem owej nieszczęsnej tabletki uznałeś za realistyczne. ;)

Byłem zreszta ciekaw, czy ktokolwiek znajdzie w moim dziełku fantastykę, jeśli nie zamieszczę w nim elfów, goblinów, wampirów, magicznych kul ognia albo podróży międzygwiezdnych. ;) Zresztą przygotowuję analizę zawartości fantastyki w nadesłanych tekstach, którą zamieszczę prawdopodobnie jutro.

A problem upływu czasu w ogóle mnie nie interesował. Prawdę mówiąc nawet o nim nie wspomniałem.

Tak na marginesie: dziwi mnie, że nikt nie przyczepił się do owych Igraszek z filozofem. Zdradzę Wam w takim razie, że nawiązałem tutaj do owego: "Było całkiem przyjemnie, tylko te ruchy niegodne filozofa". Taki żarcik po prostu. ;) A cały utwór jest z czegoś kpiną. Nie będę wyjaśniał z czego.

1) Niekoniecznie musiało to być dosłownie siedem dni. ;)
2) Niekoniecznie tylko o tym. Jeżeli kolega mówi do Ciebie z wyrzutem: "Cały dzień opowiadasz mi tylko o tej swojej nowej grze", to nie znaczy wcale, że mówiłeś do niego przez dwadzieścia cztery godziny na dobę i tylko o tej grze. ;)

EDIT: Uzupełnienie dotyczące fantastyki.

Awatar użytkownika
terebka
Dwelf
Posty: 562
Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56

Post autor: terebka »

Radioaktywny pisze:
W chwili ich pierwszego dotyku, wpatrzone w siebie postaci przeszło drżenie.

Mówisz o drzewach? Bo jeśli tak, nie pasują mi tu ani „wpatrzone” ani „postaci”. A jeśli masz na myśli posągi na grobach, dlaczego nie ma o nich żadnej wzmianki w tekście?
Tak. Mowa o drzewach. :) O posągach nie ma wzmianki bo nie ma żadnych posągów ;) Są postaci dwojga martwych kochanków i są drzewa. W momencie pierwszego dotyku drzew, parę kochanków przechodzi drżenie.


Edit:

Od d... strony :P


A.
Pustkowie spowite popiołem, na niebie czarna otchłań. Ona klepie go po policzku, on odzyskuje przytomność.
Po co mądrzy ludzie wymyślili podmiot w zdaniu? Aby głupi terebka nie pomyślał sobie, ż to otchłań poklepała po policzku popiół zaś sam popiół odzyskał przytomność.

Po lekturze ciśnie się moc pytań. Gdzie w tym wszystkim fantastyka? Jaki z fabułą, z miejscem akcji i postaciami ma związek pustkowie spowite popiołem oraz czarna otchłań na niebie? Czy są one po to jedynie, aby opowiadanie wydało się fantastycznym? Nie wydało się. Zostały doklejone na siłę, ni spełniają żadnych funkcji, nic nie tłumaczy ich obecności. Jaki zapach, czy też swąd ma śmierć? Przede wszystkim zaś motywy działania "jej".
Jedyny plus, moim zdaniem, polega na tym, że rzeczywiście trudno to nazwać miłością jak w "Przeminęło z wiatrem". Jednak to wciąż niewiele.

Kret

Post autor: Kret »

Ivireanu w żadnym moim komencie nie ma chociażby podtekstu, że uważam, iż ktokolwiek się mnie czepia. Cieszę się, że inni użyszkodnicy zwracają uwagę na błędy, jakich się dopuściłam. Jestem za to wdzięczna, bo to przynosi korzyści obu stronom. Kiedy trzeba skulić uszy po sobie i dać się zbić po tyłku, robię to i bez zbędnej pyszności przyjmuję do wiadomości fakt, że tekst jest nieudany i wiele w nim niedomówień. Jednak, kiedy okarża się mnie o plagiat czy jakieś funfictiony czy inne duperszmyty, mam prawo wyrazić swoje zdanie, nieprawdaż?
Ten zarzut wydaje mi się niesłuszny, bo jak już pisałam wyżej, nie oglądałam tego serialu i nie wiem, o jakiej scenie mówicie. Kto chce może mi nie wierzyć, ale cała ta sprawa wydaje mi się śmieszna, bo tak jak już wszem i wobec jest wiadome - wampiry to temat oklepany. Wampir stający się na powrót człowiekiem? Ot, chociażby w "Dolinie ciszy" Nory Roberts znalazł się taki delikwent. I przypadków można tu takich mnożyć, jak grzybów po deszczu. Dlatego wydaje mi się bardzo zabawne powiązywanie imienia (tudzież nie tak niezwykłego, żeby rzeczywiście pojawić się mogło tylko w jednym serialu) z całą sytuacją umierającego wampira, który na powrót stał się człowiekiem z jakimś konkretnym serialem...
Ale tak jak napisałam, każdy swoje zdanie mieć może. Mnie nikt wierzyć nie musi, ważne, że sama wiem, iż to nie był plagiat.
Choć pomysł nie jest oryginalny - to muszę przyznać.

Chyba gdzieś jeszcze pojawiły się uwagi, że nie mam dość weny twórczej, aby wymyślić tutuł... Otóż, zainteresowanych chcę uprzejmie poinformować, że pierwszy raz składałam tekst na warsztaty tematyczne i nie wiedziałam, że tytuł można zmienić... Stąd moja ograniczona kreatywność...
A jeżeli chodzi o realizację tematu, w przeciwieństwie do niektórych, przeczytałam "Przeminęło z wiatrem" od deski do deski... i zinterpretowałam temat na swój, indywidualny sposób. Jak już kiedyś pisałam, moim zdaniem zakończenie tej powieści sugerowało możliwość rozpoczęcia wszystkiego od nowa... nadziei na lepsze jutro. I to całe objaśnienie.

Piszcie, piszcie dalej... :P. Nie muszę już oglądać komedii na kablówce, czytając niektóre posty.

ODPOWIEDZ