ZWT 1 - To nie była miłość jak z "Przeminęło z wiatrem&

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
terebka
Dwelf
Posty: 562
Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56

Post autor: terebka »

Dziękuję Ci, kret, za opinię. :D
kret pisze:Sztyptę odjąć
:D
kret pisze:I to jest sentymentalizm w sam raz. Ucz się, terebka! :)
Daj mi chwilkę. Już zaczynam notować ;)
kret pisze:leżę pod biórkiem.
:D

edit:
P.S. A tak, na marginesie, zabolało, co Kret? To widać :D
Ostatnio zmieniony pn, 20 lip 2009 08:37 przez terebka, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
in_ka
Fargi
Posty: 444
Rejestracja: ndz, 25 mar 2007 22:26

Post autor: in_ka »

terebka pisze:(...)

Daj mi chwilkę. Już zaczynam notować ;)
kret pisze:leżę pod biórkiem.
:D
O.o! Zanotowałeś?

Awatar użytkownika
terebka
Dwelf
Posty: 562
Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56

Post autor: terebka »

Co do kreseczki, in_ko

Awatar użytkownika
Bakalarz
Stalker
Posty: 1859
Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08

Post autor: Bakalarz »

Kret pisze:
Orson pisze:- Proszę – powiedział, stawiając przed nią pachnący stek. – Przez żołądek do serca.

Tyle moich uwag.
Doooobre! :P Jak Harlequin 20 lat później. :P
Ubawiłam się na tym... :)
Gratuluję, to naprawdę nie jest miłość jak z "Przeminęło...".
Ale świetna, naprawdę świetna... teksańska masakra piłą mechaniczną:P. To z powodu takich żon mężczyźni popełniają samobójstwa?:P
Jak sama napisałaś komentarz do tekstu powinien ałtorowi pomóc. Wobec tego pomoc w formie pytania. Czego nauczy się ałtor tego tekstu czytając podobny komentarz?
Niczego? Pomijając fakt, że ja - widząc stwierdzenie, że mój tekst jest nie dość że harlequinem, to jeszcze dwadzieścia lat później (to mimo wszystko forum literackie, dwadzieścia jako dwadzieścia a nie 20 wygląda o niebo bardziej uroczo) bym się zwyczajnie obraził. Nie wiedziałbym co myśleć skoro świetna. Nauka! Tylko spocząć na laurach i paść się zasłużoną doskonałością...
Mnie osobiście zabrakło jeszcze stwierdzenia "PISZ DALEJ".
Lizus, który lubi biegać z siekierą i walić na lewo i prawo

Jednocześnie przepraszam Cię, Orson. W absolutnie przypadkowy sposób trafiło akurat na komentarz do Twojego tekstu.

Kret pisze:
Ellaine pisze:Prychnęła, wolno wstając z legowiska. Spojrzała na niego chłodno. Czując wzrok na sobie, otworzył oko, które w półmroku zabłyszczało złociście. Prychnęła ponownie.

Okno zabłyszczało złociście? A nie lepiej... "przez okno wlał się do wnętrza blask słońca"? Ale to takie moje czepialstwo:).
Nauka dla ałtora powyższego komentarza. CZYTAJ. ZE. ZROZUMIENIEM bo zawsze znajdzie się lizus z siekierą, który odróżni OKO od OKNA.

EOT (mam nadzieję i coraz mniej sił na reagowanie)
Sasasasasa...

beton-stal
Fargi
Posty: 312
Rejestracja: wt, 12 gru 2006 01:49
Płeć: Mężczyzna

Post autor: beton-stal »

Kret pisze:A to ciekawe, jak długo można pieprzyć o tym samym.
Wybrałem tylko ten fragment Twojego posta, bo reszta nie wydaje mi się już tak stylistycznie udana. Po przeczytaniu w całości posta Małgorzaty i Twojego mam tylko jedno pytanie - czy Ty nadal bronisz swojego tekstu (bo uważasz, że ocena jest krzywdząca, a tekst jest dobry), czy już tylko kłócisz się dla samego kłócenia? Wiesz, byłoby chyba bardzo nie na miejscu tak pieprzyć w kółko o tym samym, prawda?

Ivireanu

Post autor: Ivireanu »

Kret, skoro wyobraźni Ci nie starczy, to google i ja służymy pomocą:
falisty sztylet:
http://www.archiwum.gildia.pl/rpg/syste ... et/*w/200/
http://www.realmcollections.com/images/ ... 03_111.jpg
Tego rodzaju broń istnieje i jest w użyciu od setek lat.
Ba, istnieją nawet miecze o falistym ostrzu. Wielkie, dwuręczne flambergi o płomienistej głowni.

Awatar użytkownika
Ellaine
Klapaucjusz
Posty: 2372
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 22:07
Płeć: Kobieta

Post autor: Ellaine »

Pozwolę sobie wtrącić parę słów do komentarzy, komentujących mój tekścik. Z góry dziękuję wszystkim, którzy przeczytali i podzielili się swoimi wrażeniami na jego temat.
Orson pisze:Dałbym sobie uciąć głowę, że to ,,ona" mówi do ,,niego", żeby nakarmił młode. I czemu prychnęła? Bo otworzył oko? Bo nie chciał wstać?
Właśnie, żeby nie było podobnej pomyłki zdanie "Prychnęła, wolno wstając z legowiska..." jest od nowego akapitu, a "Nakarm młode" nie jest w tej samej linii co wcześniejsza kwestia mówiona przez samicę. Ale jak widzę to jednak nie wystarczyło... (A samica prychnęła, bo mówi jej co ma robić! w dodatku, to co robi zawsze od wyklucia się młodych ;) ).

No-qanek - "Lecę zapolować" miało być właściwie czymś w stylu naszego "wychodzę". Nie wiem, czy Tobie się zdarza, ale mnie czasem tak, że opuszczając dom daję znać o tym fakcie np. Szanownej Rodzicielce będącej na drugim końcu mieszkania (np w kuchni). Nie robię tego po coś (bo pewnie mama zdaje sobie sprawę że zaraz wyjdę), tylko po prostu, odruchowo.

Kret, czy mogłabyś nie wrzucać mi literówek do tekstu tam gdzie ich nie ma? :) Napisałam oko i to oko zabłyszczało złociście. Poza tym skąd miałoby się wziąć okno w jaskini? :) Oczywiście, nie musisz być zoologiem, ale nigdy nie widziałam ptaka, który miałby płaty skórne zamiast skrzydeł porośniętych piórami. Już bliższe skojarzenie miał Orson, albo No-qanek.

I tak na koniec, chyba najbardziej czytelny dla mnie komentarz, który mi mówi wprost co mu nie pasuje. Bo "nudne" to dość szerokie określenie :) i mnie niewiele mówi.
Gharas pisze:O codzienności nie warto pisać, ponieważ spotykamy się z nią na każdym kroku, poczytać chciałbym o rzeczach ciekawych, a nie zwykłych ;)
Może i niewarto pisać o tym, co najnormalniejsze w świecie, ale osobiście wolę to niż tragedie, gdzie miłość nigdy nie będzie szczęśliwa. Cóż, "de gustibus..." Może faktycznie tekst jest nieciekawy, ale nie uważam, że jest o niczym - co wydaje się być głównym zarzutem wysuwanym przez Was przeciwko niemu. Jest właśnie o miłości najbardziej przyziemnej, ale wciąż będącej miłością. Między partnerami, którzy pracują dla siebie nawzajem i swoich młodych. (I to jest moja odpowiedź na temat, że to nie była miłość jak z "Przeminęło z wiatrem") Fakt, że to prawdopodobnie nie jest zamknięta całość, tylko scenka, to mi się zdarza, wciąż i niestety :)

Pozdrawiam.
Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość - S. J. Lec
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie

Awatar użytkownika
BlackHeart
Pćma
Posty: 221
Rejestracja: sob, 01 gru 2007 08:48

Post autor: BlackHeart »

Skoro pasowano mnie na nadwornego lizusa, to wybadało by grzecznie podziękować. Już spieszę, kreciku.

Otóż popełniłaś, autorko kochana, pewien bardzo poważny błąd. Nie w tekście, ale w relacjach z czytelnikiem. Mianowicie nazwałaś go "niedomyślnym szaraczkiem". Czujesz się lepsza? Fajnie. W takim wypadku pisz, pisz, tylko narkotyków nie bierz i z chłopcami się jeszcze nie zadawaj. Ale nie licz, że przy takim podejściu, ktokolwiek będzie zainteresowany czytaniem/komentowaniem/poprawianiem/redagowaniem/wydawaniem Twoich tekstów. Biorąc pod uwagę Twoją pogardę dla komentujących, naprawdę jestem pełen podziwu dla Margoty, że chciało jej się pochylić nad Twoim tekstem. Choć w sumie ją rozumiem. Chciała Ci pokazać, autorko, że tak naprawdę to Ty tu jesteś "szaraczkiem", bo uważasz (nie Ty pierwsza i nie ostatnia), że jak się czytelnik nie domyśli czegoś, to tuman jest i tyle. A prawda jest taka, że domysłom czytelnika każdy autor powinien zostawiać albo nic, albo bardzo niewiele. Treść powinna wynikać z tekstu. Margota chciała Ci pokazać, że Twój tekst jest właśnie zawieszony w próżni, skazuje czytelnika na błąkanie się po omacku i szukanie odpowiedzi na pytania zgoła nieistotne.
Mnóstwo powtórzeń i zwrotów, jakbyś sugerowała, że adresat jest (delikatnie mówiąc) ograniczony
I tu zawarte jest w pigułce Twoje nastawienie. Zabolało, prawda? Może zatem zejdziesz już spokojnie z ambony. Adresat bowiem pokazał, że jest ograniczony, nazywając wszystkich pogardliwie "szaraczkami". Pokazał, jaki to on jest ponad tych wszystkich maluczkich. No więc, żeby zrozumiał, że on sam jest maluczkim, musiało zaboleć. W teorii, adresat powinien zrozumieć. Jak jest w praktyce, wszyscy widzą.
bo w sieci jestem bezkarny i w końcu mogę sobie poużywać
Heh, dobre. Małgorzata nie jest anonimowa. Odrobina wysiłku, a byś to wiedziała. Ja zaś biorę pełną odpowiedzialność za swoje słowa. Paweł Zawal, kłaniam się niziutko. Jeśli chciałbyś, kreciku, przysłać do mnie twardogłowych silnorękich, to zapraszam serdecznie. Tylko poproś, a prześlę Ci swój adres. W końcu nie mogę pozostawać bezkarny.
To właśnie jest bezsensowna, nic nie wnosząca do tematu, złośliwość.
Jeśli tym dla Ciebie jest komentarz Małgorzaty, to myślę, że naprawdę nie masz czego szukać na Warsztatach.

Swoją drogą, trochę szkoda, że Colemana nie ma. On by jednym dosadnym zdaniem to wszystko podsumował i to takim wyrażającym o wiele więcej, niż długie, cierpliwe wyjaśnienia.

Pocieszę Cię, autorko. Nikt Cię stąd nie wywali. Sama odejdziesz. A nawet jeśli nie, to wiedz, że dla mnie będziesz tu jako persona non grata. Szkoda moich nerwów na Ciebie i Twoje teksty. Bo i po jaką cholerę miałbym się użerać z takim impertynenckim autorem? Nakomentuję się, a on mnie potem o złośliwość oskarży. No, to nie będę się wyzłośliwiał. Ani teraz, ani w przypadku jakiegokolwiek innego tekstu szanownej autorki. Dziękuję za uwagę.

(ech, a w tym czasie mógłbym skomentować ze dwa teksty.... )

Awatar użytkownika
Marcin Robert
Niegrzeszny Mag
Posty: 1765
Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Marcin Robert »

beton-stal pisze:Jedyne, na co zwróciłem uwagę, to stopień komplikacji. Dodam jeszcze, że zdanie owo ma w sobie pewną nieporadność – prawdopodobnie jako pochodną skomplikowania.
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Zdanie
W dniu, w którym Konrad dowiedział się, że fantazje erotyczne kobiety niekoniecznie dotyczą faceta, właśnie starającego się zapewnić jej satysfakcję, poczuł się głęboko zraniony.
jest napisane nieporadnie. :)
beton-stal pisze:
Marcin Robert pisze:
beton-stal pisze:Ze zdania drugiego nie wynika, czy wskazany powyżej problem dotyczy żony, czy też innej kobiety, a żona ma pełnić jedynie rolę powiernika. Ten drugi przypadek wydaje mi się literacko ciekawszy. Życiowo niekoniecznie.
Czy żona nie należy do zbioru kobiet? ;)
Cytuję całość, bo odnoszę silne wrażenie, że coś Ci umknęło. Pisałem jedynie o tym, że drugie zdanie można zinterpretować na dwa sposoby. Dzięki drugiej interpretacji można uzyskać ciekawy efekt literacki. Wybacz jednak, że tego nie rozwinę. Obawiam się, że musiałbym napisać bardzo długiego posta.
Ponieważ żona należy do zbioru kobiet, posiada wszystkie cechy charakterystyczne dla tego zbioru. Wśród nich tę, która została przedstawiona w pierwszym zdaniu.
beton-stal pisze:
Marcin Robert pisze:Czy żadna kobieta nie zwierzyła Ci się nigdy ze swoich fantazji? ;)
A czy ja jestem bohaterem tego tekstu? Zacznij czytać ze zrozumieniem. Pytałem, skąd bohater wie o fantazjach. Pytanie bardzo na miejscu. W pierwszym akapicie mamy: "W dniu, w którym Konrad dowiedział się, że fantazje erotyczne kobiety (...)", co oznacza, że jego wiedza ma pochodzenie – pardon my French – egzogenne. Nie jest wynikiem przemyśleń własnych, lecz informacji obcej ("dowiedział się", nie – "odkrył" czy "zrozumiał"). Facet postanawia porozmawiać o tym z żoną, a jego wypowiedź zaczyna się odniesieniem do jej fantazji. Pytanie – skąd je zna? Jeśli od żony, to raczej nie "zdecydował się porozmawiać", lecz po prostu zaczął rozmowę w reakcji na jej zwierzenia.
Cóż, żona mogła traktować swoje fantazje jako coś najzupełniej normalnego i nie spodziewała się widać, że opowiedzenie o nich tak zaszokuje jej partnera, że do ostatniej chwili będzie o tym ględził. Ale to jest mało ważne. Mnie to ględzenie Konrada było potrzebne tylko w celach opisowych.
beton-stal pisze:Czyli chodzi o rozkosz po zażyciu nieznanej tabletki w połączeniu z myśleniem wyłącznie o Rzeczypospolitej w chwili orgazmu. Pytanie, co kobieta zgodziła się zrobić dla męża (z miłości – "wiesz, że cię kocham"), pozostaje nadal bez odpowiedzi. Chyba że chodzi o zmianę obiektu fantazji erotycznych – na Rzeczpospolitą. Zaiste, idea warta utrwalenia.
Widzisz, puenta mojego szorta nawiązuje do pewnego starego poglądu konserwatystów na temat tego, o czym powinna myśleć kobieta podczas uprawiania seksu. Ja tylko przeniosłem całą sytuację do współczesnej Polski. Taki żarcik po prostu. ;)

A propos zaś konserwatystów: zwróć uwagę na słowa Konrada "ludzie z naszej sfery". Członkowie jakiej warstwy społecznej – względnie aspirujący do takiej przynależności - zwykli tak o sobie mówić?
beton-stal pisze:Nie wiem, z kim polemizujesz. Jedyne, na co zwróciłem uwagę, to fakt, że pomiędzy pierwszym zdaniem a początkiem dialogu ("Potrafię jeszcze zrozumieć (...)") musiał upłynąć tydzień. Chyba że odpowiedź Beaty pada po tygodniu od wypowiedzi Konrada.
Wydaje mi się, że poruszam dość proste kwestie...
Pewnie tak. Albo coś koło tego.
beton-stal pisze:
Marcin Robert pisze:Nie trzeba dodawać "zawartości". Pije się zazwyczaj zawartość. ;)
Tyle że ostatnie zdanie w zdaniu złożonym ("wypiła") nie zawiera dopełnienia, na które jak ulał pasuje dopełnienie poprzedniego zdania składowego ("rozpuściła w niej tabletkę"). Dodanie słowa "zawartość" ratuje po prostu stylistykę zdania. Ratowania sensu bym się nie podejmował.
Chodzi Ci więc o kwestie stylistyczne? Wolałbyś formę Sięgnęła po stojącą na nocnym stoliku szklankę wody, rozpuściła w niej tabletkę i wypiła zawartość? No cóż, moim zdaniem ładniej brzmi: Sięgnęła po stojącą na nocnym stoliku szklankę wody, rozpuściła w niej tabletkę i wypiła. Zdaje mi się, że pierwsze z tych zdań zawiera nadopis. Ale może lepiej niech Małgorzata to rozsądzi.
beton-stal pisze:
Marcin Robert pisze:Czemu podporządkowane są elementy omawianego utworu? Puencie. Gdzie znajduje się puenta? W ostatnim zdaniu. Gdzie w takim razie znajduje się wyjaśnienie znaczenia tabletki?
Nigdzie?
Wyjaw proszę, czym była owa tabletka. Ja stawiam na aspirynę, lecz wujek Stefan upiera się przy lekach homeopatycznych. Bez Twojej pomocy, autorze, nie rozwikłamy tego sporu. Idea, że może chodzić o tabletkę na zmianę obiektu fantazji erotycznych, przemknęła mi przez głowę, ale byłoby to doprawdy smutne, gdyby okazało się prawdą. Jeśli jednak tak jest – wybacz, że nie umarłem ze śmiechu, czytając Twój tekst.
(Podkreślenie moje – MR).

A więc jednak zrozumiałeś do czego służy tabletka, tylko nie chcesz po prostu przyjąć tego do wiadomości.
beton-stal pisze:
Marcin Robert pisze:Za Wikipedią: Kompromis – to metoda rozwiązania konfliktu, oznaczająca wspólne stanowisko, możliwe do przyjęcia dla stron negocjujących.

Spróbuj teraz odpowiedzieć sobie na następujące pytania:

1. Co było sytuacją konfliktową i gdzie ona została opisana.
2. Jakie bohaterowie znaleźli rozwiązanie tej sytuacji i gdzie ono zostało opisane?
1. Żona podczas bzykania nie myśli o mężu – opis w pierwszych dwóch zdaniach.
2. Żona po zażyciu tabletki nie będzie podczas bzykania myśleć o mężu – opis w ostatnich dwóch zdaniach.
Tabletka wygrywa. Oklaski!
I znowu okazuje się, że wiesz do czego służy tabletka! Przyznaj się, wcześniej to tylko tak sobie żartowałeś z biednego autora udając, że tego nie rozumiesz. ;)

Trochę może w swoim opisie za bardzo uprościłeś tę sytuację, ale z grubsza biorąc masz rację. Tyle że to nie tabletka zawierała kompromis. ;)
beton-stal pisze:
Marcin Robert pisze:Rozumiem więc, że wszystko, łącznie z działaniem owej nieszczęsnej tabletki uznałeś za realistyczne. ;)
Hm, a jeszcze niedawno ktoś tutaj pytał o prawdę psychologiczną, o doświadczenie życiowe... Tak, wyobraź sobie, że rozmowę męża z żoną na temat pożycia seksualnego uważam za całkiem realistyczną.
Jeżeli jakiś utwór literacki opowiadałby o magicznym rzucaniu kulami ognia, wówczas elementem fantastycznym, zawartym w owym dziele, byłyby te kule ognia. Nie ma bowiem czegoś takiego w otaczającej nas rzeczywistości. A teraz spróbuj zgadnąć, jaki nieistniejący w otaczającej nas rzeczywistości element umieściłem w swoim szorcie.
beton-stal pisze:
Marcin Robert pisze:Byłem zreszta ciekaw, czy ktokolwiek znajdzie w moim dziełku fantastykę, jeśli nie zamieszczę w nim elfów, goblinów, wampirów, magicznych kul ognia albo podróży międzygwiezdnych. ;) Zresztą przygotowuję analizę zawartości fantastyki w nadesłanych tekstach, którą zamieszczę prawdopodobnie jutro.
Fascynujące, doprawdy.
Ależ to jest autentyczny problem, z którym nieraz zetknęliśmy się na fahrenheitowych warsztatach! Ludzie łatwo uznają za fantastykę opowieść o elfie całującym się z wampirem, lecz nie potrafią jej znaleźć w tekście o nieistniejącym systemie społecznym. Zresztą – o ile dobrze pamiętam - kiedyś jedna z warsztatowiczek przyznała się do tego podczas dyskusji nad moim tekstem "Przypadek". Moim skromnym zdaniem opowieść o elfie całującym wampira - i tylko o tym! - należałoby zaliczyć raczej do pseudofantastyki.
beton-stal pisze:
Marcin Robert pisze:A problem upływu czasu w ogóle mnie nie interesował.
Wiem. I widać to w tekście.
No cóż, nadal upierałbym się, że kwestia upływu czasu nie jest najważniejsza i miałem prawo opisać całą sytuacje w taki skrócony sposób. Skrócenie polegało na tym, że wprawdzie bohaterowie rozmawiali o swoim problemie przez cały tydzień, ja jednak opisałem tylko ostatnią ich rozmowę, a nawet sam jej koniec. Do czego zresztą byłby Ci potrzebny zapis poprzednich dialogów, skoro sedno problemu zostało pokazane, a historia zmierzała do wyraźnego zakończenia?
beton-stal pisze:
Marcin Robert pisze:Tak na marginesie: dziwi mnie, że nikt nie przyczepił się do owych Igraszek z filozofem. Zdradzę Wam w takim razie, że nawiązałem tutaj do owego: "Było całkiem przyjemnie, tylko te ruchy niegodne filozofa". Taki żarcik po prostu. ;) A cały utwór jest z czegoś kpiną. Nie będę wyjaśniał z czego.
I proszę – pozostań w tym postanowieniu.
Coś mi się jednak zdaje, że chyba nie do końca spełniłem tę obietnicę. ;)

EDIT: Drobiazgi i usunąłem zbędny fragment.

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

No cóż, moim zdaniem ładniej brzmi: Sięgnęła po stojącą na nocnym stoliku szklankę wody, rozpuściła w niej tabletkę i wypiła. Zdaje mi się, że pierwsze z tych zdań zawiera nadopis.
To twoje zdanie sugeruje, że wypiła ona tabletkę.
A ona wypiła zawartość szklanki, wodę, specyfik, lek. Na pewno nie tabletkę, bo choćby z definicji tabletka to ciało stałe, którego wypić się nie da.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
Gharas
Sepulka
Posty: 29
Rejestracja: sob, 07 cze 2008 13:50
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gharas »

Ellaine pisze: Może faktycznie tekst jest nieciekawy, ale nie uważam, że jest o niczym - co wydaje się być głównym zarzutem wysuwanym przez Was przeciwko niemu.
Masz rację, Ellaine. Nie jest o niczym, jest o codzienności. Oczywiście, temat zachowany, jak najbardziej. I jako jeden z nielicznych (jeśli nie jedyny) w tej edycji mówi o miłości szczęśliwej, a zarazem nie takiej jak ta z "Przeminęło z wiatrem" - tutaj moim zdaniem należą się solidne brawa. Wszystkie inne teksty, jeśli nie przeoczyłem czegoś, kończą się tragediami, a w Twoim nic specjalnego się nie dzieje.
Reasumując- nie potrafię go ocenić. Jest nudny, ponieważ opowiada o codzienności i nic interesującego się nie dzieje, ale z drugiej strony jest pomysłowy i wyróżniający się spośród innych, ponieważ opowiada o codzienności i nic interesującego się nie dzieje.
I jeszcze jedna sprawa- bohaterami są Państwo Smoki? Znaczy się Pani Smok, Pan Smok i mał Smoczek? Łuski, ramiona, płaty, żółte oko, legowisko... Niby smok, ale tutaj już padały różne opinie, ale chyba nie trafione (ptaki- mieszkają gniazdach i mają pióra, nietoperze- mieszkają w jaskiniach albo dziuplach), chcę znać prawdziwy zamysł Autorki, bo co interpretacja to inne stworzenie :P
Tylko złe książki mówią, jacy są ich autorzy. Dobre książki mówią, jacy są ich bohaterowie
Andrzej Sapkowski

Awatar użytkownika
Gharas
Sepulka
Posty: 29
Rejestracja: sob, 07 cze 2008 13:50
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gharas »

No-qanek pisze:
szklankę wody, rozpuściła w niej tabletkę i wypiła
To twoje zdanie sugeruje, że wypiła ona tabletkę.
A ona wypiła zawartość szklanki, wodę, specyfik, lek. Na pewno nie tabletkę, bo choćby z definicji tabletka to ciało stałe, którego wypić się nie da.
No tutaj się z No-gankiem nie zgodzę. Sięgnęła po szklankę wody, następnie wrzuciła do niej tabletkę i to wypiła. Czyli może i wypiła tabletkę, ale już rozpuszczoną. Nie mam zastrzeżeń do tego zdania.

Edit:
Uhh- przepraszam za dwa posty, kiedy mogłem się zmieścić w jednym ;P Nie bijcie :)
Tylko złe książki mówią, jacy są ich autorzy. Dobre książki mówią, jacy są ich bohaterowie
Andrzej Sapkowski

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

tabletka «mały, płaski krążek sprasowanego leku w proszku»
Nie pije się rozpuszczonej tabletki (chyba, że rozgrzejemy ją do temp. topnienia), raczej roztwór ;-)
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
Ellaine
Klapaucjusz
Posty: 2372
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 22:07
Płeć: Kobieta

Post autor: Ellaine »

Gharas pisze:I jeszcze jedna sprawa- bohaterami są Państwo Smoki? Znaczy się Pani Smok, Pan Smok i mał Smoczek? Łuski, ramiona, płaty, żółte oko, legowisko... Niby smok, ale tutaj już padały różne opinie, ale chyba nie trafione (ptaki- mieszkają gniazdach i mają pióra, nietoperze- mieszkają w jaskiniach albo dziuplach), chcę znać prawdziwy zamysł Autorki, bo co interpretacja to inne stworzenie :P
Chciałabym zauważyć, że łusek nie było ;) Stworzenia te mają skórę, niczym nie pokrytą skórę o szarej barwie. Ale Smoki byłyby najbliższe, bo bohaterami jest para latających gadów, podobnych do pterozaurów (w pewnym sensie). Tak by było najprościej je określić. :)
Nie będę się jednak bardziej o nich rozpisywać, bo ta rasa w literaturze nie istnieje (mam nadzieję xD ale pewnie się mylę, może jest pod inną nazwą, ale osobiście nie spotkałam :) ), tylko ją sama wymyśliłam parę lat temu. Mają nazwę, własny świat, etc., ale że nic o tym nie ma w tekście, to tutaj też już nie ma sensu o tej rasie w ogóle mówić :)
Chyba popełniłam błąd, bo opis wyglądu postaci i w ogóle świata jest faktycznie dość marny i szczątkowy, mimo wszystko. Ale pisząc to nie uznałam za konieczne się o rozpisywać w tym względzie, a może powinnam. Nie wiem :)

Mam nadzieję, Gharasie, że taka odpowiedź Cię satysfakcjonuje :)

Pozdrawiam.

edit, taki tam drobny dopisek w nawiasie :)
Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość - S. J. Lec
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie

Kret

Post autor: Kret »

Terebka, czy my jesteśmy w piaskownicy?
Bo zaczynam się tak czuć z tym podkreślaniem błędów i czajeniem się na jakieś potknięcia.
Ja zauważyłam w swoim poście, teraz, o wiele więcej błędów, literówek etc, więc jeżeli masz taką chęć kop dalej, a na pewno do czegoś się dokopiesz.
Czytając niektóre posty, także widzę błędy, które w przeciwieństwie do biórka (biję się w pierś, głupi nawyk piania tego przez "ó", zaiste, nie wiem skąd) zaburzają komunikatywność do tego stopnia, że muszę się domyślać, co Autor miał na myśli, gdy pisał komenta.
Dlatego, nie bądźmy śmieszni.

Chyba już większość uzytkowników wyrosła z wieku szkolnego?
Chyba, że się mylę...

Przepraszam, Ellaine, za okno, nic mnie nie usprawiedliwia, nawet to, że pisałam tego posta rano... a nie należę do rannych ptaszków.
Oko, jak najbardziej błyszczeć może. :)


EDIT:

Z przewidywalnością i szaraczkami (tudzież właśnie przewidywalnymi osobami) nie wtrąciłam, aby pokazać swoją wyższość. Dziwne, że zarzuca mi się nieumiejętność czytania ze zrozumieniem, a chyba kilka osób w ogóle nie czyta w całości moich postów. W wielu powtarzałam, także tym kierowanym do Małgorzaty, że przyznaję się do błędów w swoim tekście.
Odnoszę wrażenie, że część użytkowników zachowuje się jak stado sępów... Sami sobie nawzajem słodzą, a jak znajdą jednego delikwenta, to nie zejdą dopói samemu się ich nie placnie.
Nie wiem, czy FF jest zamkniętą społecznością, do której żeby się zaliczyć, trzeba mieć zdanie jak reszta użytkowników? Takie odnoszę wrażenie i rzeczywiście, póki co, nie mam czego tu szukać, bo zachowanie kilku osób po prostu doprowadza mnie do nieziemskiej irytacji. I to nie bynajmniej z powodu "pastwienia" się nad moim tekstem, oberwał słusznie...
Teraz dotarło? Pewnie nie, dlatego ja już sobie daruję, bo najwidoczniej osoby, do których kieruję tego posta i tak nie zrozumieją, dlaczego się tak czepiam... No i oczywiście, zapomniałam, zadzieram nosa...

PS. Blackheart jeżeli myślisz, że jesteś jedyną osobą, z którą mogę pisać na tym forum, to chyba to nie ja mam problem z poczuciem własnej wartości...
Ostatnio zmieniony pn, 20 lip 2009 14:13 przez Kret, łącznie zmieniany 2 razy.

ODPOWIEDZ