WT 3: Z deszczu dźwięków pod rynnę melodii - prace
Moderator: RedAktorzy
- No-qanek
- Nexus 6
- Posty: 3098
- Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03
Dacepowolny - nie wiem jak się odnieść. Czy to do swojego utworu, czy to do utworów innych.
Bo domyślać się, jak ten bełkot mam rozumieć nie mam zamiaru.
Byłbyś tak miły i następnym razem oszczędził nam swoich eksplozji poetyckiego intelektu i pisał tak, jak np. z ludźmi w szkole/na studiach/w pracy rozmawiasz?
A "równ" wypada z farmaceutyczną dokładnością w połowie wyrazu "równości"... Obawiam się, że twoja szklana kula to chińska podróba.
Bo domyślać się, jak ten bełkot mam rozumieć nie mam zamiaru.
Byłbyś tak miły i następnym razem oszczędził nam swoich eksplozji poetyckiego intelektu i pisał tak, jak np. z ludźmi w szkole/na studiach/w pracy rozmawiasz?
A "równ" wypada z farmaceutyczną dokładnością w połowie wyrazu "równości"... Obawiam się, że twoja szklana kula to chińska podróba.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."
- e Eridani
- Mamun
- Posty: 167
- Rejestracja: pn, 21 wrz 2009 11:38
No to jedziemy... najpierw teksty, które mi się spodobały.
Xiri - Magiczny proszek
Jeden z dwóch tekstów, przy których się uśmiechnęłam. Pomysł prościutki, ale wykonanie bardzo sympatyczne. Nie wiem i nie interesuje mnie, jak tam z konsekwencją w gramatyce/składni/etc. u Twoich gnomów, bo i nie o to tu chodzi.
Jan Tanar - Zaszczuta Bajorada
Muzykalny żab i zepsuty koncert - fajne. I onomatopei dużo. Wykonanie - nie do końca.
Po pierwsze, wszystkie dźwięki okołobajorowe powinny być żabowi doskonale znane - a już na pewno dźwięk, jaki powstaje przy wyciąganiu własnej kończyny z bagienka. Jest żabą, robi to bez przerwy.
Po drugie, rozumiem, że "młody ważek" to konsekwencja "żaba", ale byłabym jednak za ważką. No i niekoniecznie młodą, bo młoda ważka to larwa jest ;) (tak wiem, niekoniecznie, może być świeżo przepoczwarzona).
Po trzecie, od zdana "Trzeba go wyciągnąć z szuwarów na scenę" zapanował w tekście chaos lokacyjny. Gdzie jest scena? Nie w szuwarach. Więc jak żab wygląda z zza trzcin? Poza tym żab wychylający się zza trzcin zobaczy z żabiego poziomu tylko więcej trzcin... chyba, że człowiek jest w trzcinach po drugiej stronie bajora. Ale wtedy i człowiek jest w szuwarach, i scena jest w szuwarach...
Po czwarte, czy żab będzie mówił o "obcym DNA"? Trochę to ni w pięć ni w dziewięć, nie pasuje do żaba - muzykalnego, ale prostaczka.
Kakórg - Bo będzie grał aż do końca świata
Jest muzyka, jest fantastyka i nawet coś w rodzaju "z deszczu pod rynnę" jest :). Bardzo mi się podoba ta opowiastka :).
Małe ale:
Gardziel? To albo u zwierzęcia albo na opisanie w terminologii biologicznej części wewnątrz, ekhm, gardła, przełyku czy czego tam. Nie lepiej szyja albo gardło?
Marcin Robert - Przygody czarodzieja Ryśka: Słowa Wyroczni
To drugi tekst, przy którym się uśmiechnęłam. Konsekwentne i w takim trochę (w moim odczuciu) retro klimacie.
Malutkie ale:
Symbeline - Uwertura do nocy czerwcowej
Miniatura o słuchu poety. Nie ma fantastyki, ale jest zielony Konstanty, srebrna Natalia i noc czerwcowa :)
Małe ale:
Xiri - Magiczny proszek
Jeden z dwóch tekstów, przy których się uśmiechnęłam. Pomysł prościutki, ale wykonanie bardzo sympatyczne. Nie wiem i nie interesuje mnie, jak tam z konsekwencją w gramatyce/składni/etc. u Twoich gnomów, bo i nie o to tu chodzi.
Jan Tanar - Zaszczuta Bajorada
Muzykalny żab i zepsuty koncert - fajne. I onomatopei dużo. Wykonanie - nie do końca.
Po pierwsze, wszystkie dźwięki okołobajorowe powinny być żabowi doskonale znane - a już na pewno dźwięk, jaki powstaje przy wyciąganiu własnej kończyny z bagienka. Jest żabą, robi to bez przerwy.
Po drugie, rozumiem, że "młody ważek" to konsekwencja "żaba", ale byłabym jednak za ważką. No i niekoniecznie młodą, bo młoda ważka to larwa jest ;) (tak wiem, niekoniecznie, może być świeżo przepoczwarzona).
Po trzecie, od zdana "Trzeba go wyciągnąć z szuwarów na scenę" zapanował w tekście chaos lokacyjny. Gdzie jest scena? Nie w szuwarach. Więc jak żab wygląda z zza trzcin? Poza tym żab wychylający się zza trzcin zobaczy z żabiego poziomu tylko więcej trzcin... chyba, że człowiek jest w trzcinach po drugiej stronie bajora. Ale wtedy i człowiek jest w szuwarach, i scena jest w szuwarach...
Po czwarte, czy żab będzie mówił o "obcym DNA"? Trochę to ni w pięć ni w dziewięć, nie pasuje do żaba - muzykalnego, ale prostaczka.
Kakórg - Bo będzie grał aż do końca świata
Jest muzyka, jest fantastyka i nawet coś w rodzaju "z deszczu pod rynnę" jest :). Bardzo mi się podoba ta opowiastka :).
Małe ale:
Po kręgu, chociaż już ustaliliśmy, że istnieje, acz chyba nie do końca pasuje do baśniowej fizyki, nie bardzo da się wspinać. Lepszy byłby łuk po prostu.Mozolnie pnie się po pstrym kręgu.
Czemu półmilowa? Taki wielki ten Skrzypek? To może jeden mały garłacz by nie wystarczył? No a jak Skrzypek wielki i skrzypce wielkie to struna byłaby cokolwiek gruba i myślę, że byłoby już po bohaterze. Chyba że struna wydłużyła się magicznie... tylko po co aż do pół mili?półmilowa struna i owija gardziel
Gardziel? To albo u zwierzęcia albo na opisanie w terminologii biologicznej części wewnątrz, ekhm, gardła, przełyku czy czego tam. Nie lepiej szyja albo gardło?
Zrobiłabym z tego dwa zdania. Albo trzy.Niesłychanym wysiłkiem doskakuje grajka, wymierza w rozedrganą pierś, garłacz wyrzuca z siebie chmurę żelaza, resztką sił Skrzypek rechocze diabelsko, zwija się i niknie niczym zapalona gazeta – zing – jeszcze jedno słabnące staccato – zi...
Marcin Robert - Przygody czarodzieja Ryśka: Słowa Wyroczni
To drugi tekst, przy którym się uśmiechnęłam. Konsekwentne i w takim trochę (w moim odczuciu) retro klimacie.
Malutkie ale:
Polana chyba z definicji jest śródleśna?Wreszcie znalazł ją na skraju śródleśnej polany
Symbeline - Uwertura do nocy czerwcowej
Miniatura o słuchu poety. Nie ma fantastyki, ale jest zielony Konstanty, srebrna Natalia i noc czerwcowa :)
Małe ale:
Skoro mowa o batucie, to słowo dyrygent niepotrzebne.dyrygent Kazimierz Wiłkomirski, pod którego batutą
Czy nie pasowałoby bardziej do charakteru Twojego Konstantego, żeby sam się żoną zachwycił, niż żeby obserwował reakcje innych? Którzy jeszcze przed chwilą byli dla niego niewidzialni, kiedy słuchał w myślach wiatru?Pierwsze dźwięki umknęły Konstantemu zajętemu obserwowaniem wrażenia jakie uczyniła jego żona.
I want to be an idealist, but I just Kant.
- Młodzik
- Yilanè
- Posty: 3687
- Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
- Płeć: Mężczyzna
A ja skomentuję po kolei :).
Shimazu - Nokturn
Tekst nie podobał mi się, ale gdy próbuję zrozumieć co z nim było nie tak, mózg mi się przegrzewa. Byc może dlatego, że tekst jest o niczym?
Mamy dziennikarza i niejakiego meteolorda - władcę pogody. Dziennikarz przeprowadza z nim wywiad (nie wiadomo o czym) i tekst się kończy. Jedyny zaprezentowany dialog jest nienaturalny, można z niego wywnioskować, że dziennikarz i meteolord są starymi znajomymi, albo meteolord jest hmm... supergwiazdą, która udzieliła setek wywiadów. Jest bogaczem - prawdopodobnie jego rodzinka zrobiła majątek na sterowaniu pogodą.
Ciekawi mnie też w jaki sposób włada pogodą: ma nadnaturalną moc, czy posiada jakąś niezwykłą maszynę? Jeśli pierwsze, to zastanawiam się czy dałby radę kontrolować ruch każdej kropelki w całym mieście i jednocześnie udzielać wywiadu. Jeśli drugie... cóż, pewnie wydaje majątek na trzymanie w tajemnicy technologii.
Szkoda, że nie opisałeś tego wywiadu, możliwe, że tekst byłby o czymś.
I parę zwrotów, które mi się nie podobały:
Xiri - Magiczny proszek
Wesoły tekst, podobał mi się :). Smutny początek, cudowny proszek i happy end. Przydałby mi się ten proszek przed maturą ;).
Główny bohater był raczej dośc naiwny, skoro nie wiedział co dostał od brata, ale nie jestem specjalistą od gnomiej psychologii więc trudno jest mi się wypowiedzieć.
Nie zrozumiałem tylko, czemu nie odmieniałaś rzeczowników w przypadku bohatera, oraz rzeczowników i czasowników w wypowiedziach pracodawcy. Jeśli chodziło o barierę językową, to mam wrażenie, że gnom powinien wyrażać się normalnie.
Shimazu - Nokturn
Tekst nie podobał mi się, ale gdy próbuję zrozumieć co z nim było nie tak, mózg mi się przegrzewa. Byc może dlatego, że tekst jest o niczym?
Mamy dziennikarza i niejakiego meteolorda - władcę pogody. Dziennikarz przeprowadza z nim wywiad (nie wiadomo o czym) i tekst się kończy. Jedyny zaprezentowany dialog jest nienaturalny, można z niego wywnioskować, że dziennikarz i meteolord są starymi znajomymi, albo meteolord jest hmm... supergwiazdą, która udzieliła setek wywiadów. Jest bogaczem - prawdopodobnie jego rodzinka zrobiła majątek na sterowaniu pogodą.
Ciekawi mnie też w jaki sposób włada pogodą: ma nadnaturalną moc, czy posiada jakąś niezwykłą maszynę? Jeśli pierwsze, to zastanawiam się czy dałby radę kontrolować ruch każdej kropelki w całym mieście i jednocześnie udzielać wywiadu. Jeśli drugie... cóż, pewnie wydaje majątek na trzymanie w tajemnicy technologii.
Szkoda, że nie opisałeś tego wywiadu, możliwe, że tekst byłby o czymś.
I parę zwrotów, które mi się nie podobały:
Lepiej by brzmiało "szlachetny trunek"Stary trunek wypełnia kieliszki.
Jak wygląda leżąca przyzwoitka?Dyktafon leży między nami niczym przyzwoitka.
Xiri - Magiczny proszek
Wesoły tekst, podobał mi się :). Smutny początek, cudowny proszek i happy end. Przydałby mi się ten proszek przed maturą ;).
Główny bohater był raczej dośc naiwny, skoro nie wiedział co dostał od brata, ale nie jestem specjalistą od gnomiej psychologii więc trudno jest mi się wypowiedzieć.
Nie zrozumiałem tylko, czemu nie odmieniałaś rzeczowników w przypadku bohatera, oraz rzeczowników i czasowników w wypowiedziach pracodawcy. Jeśli chodziło o barierę językową, to mam wrażenie, że gnom powinien wyrażać się normalnie.
-
- Sepulka
- Posty: 73
- Rejestracja: pt, 13 lis 2009 16:59
e Eridani, dziękuję za opinię i miłe słowo (-: Tak, struna miała się magicznie wydłużyć. Do pół mili, bo Bohater miał być początkowo daleko. Potem jednak napisałem "doskakuje", a półmilowy skok to raczej nie był, więc wychodzi, że spartoliłem (-; Krąg i gardziel ładnie mi brzmiały, ale przyznaję, że ich nie przemyślałem. Co teraz widać. Dziwi mnie natomiast, że ani Ty, ani dacepowolny, nie zwróciliście uwagi na IMHO najbardziej rzucający się w oczy błąd w tym tekście, który mnie się przed wysyłką też co prawda nie rzucił, ale tylko dlatego, żem autor. A teraz boli strasznie.
P.S.
Trochę komentarzy o tych utworach, które zwróciły kakórżą uwagę - krótkich i nieprofesjonalnych, ale a nuż na coś się zdadzą.
Xiri - prosto, bezpretensjonalnie, z jajem. Jak najbardziej na plus. Trochę chyba zabrakło językowa konsekwencja. Drzwiami, połowę, metalu, zbiornikach - myślę, że lepiej by było odmienić albo więcej rzeczowniki, żeby osiągnąć poprawno-niepoprawna mieszanka, albo nie odmienić wcale, aby otrzymać wspomniana konsekwencja. A tak wymienione wyrazy wydają się przeoczenie.
Kruger - bardzo podoba mi się pomysł. W limit, to Ty się chyba nawet nie próbowałeś zmieścić (-; Można poskracać. A już ten akapit
Jan Tanar - to DNA strasznie boli. Ważek jest w porządku, ale napisałbym i "muszków" zamiast "muszek". Jak iść, to na całość.
EDIT: literówka w strategicznym miejscu.
P.S.
A mnie się bardziej podoba, jak tekst tak pędzi, rozdzielony tylko przecinkami, o! (-:Zrobiłabym z tego dwa zdania. Albo trzy.
Trochę komentarzy o tych utworach, które zwróciły kakórżą uwagę - krótkich i nieprofesjonalnych, ale a nuż na coś się zdadzą.
Xiri - prosto, bezpretensjonalnie, z jajem. Jak najbardziej na plus. Trochę chyba zabrakło językowa konsekwencja. Drzwiami, połowę, metalu, zbiornikach - myślę, że lepiej by było odmienić albo więcej rzeczowniki, żeby osiągnąć poprawno-niepoprawna mieszanka, albo nie odmienić wcale, aby otrzymać wspomniana konsekwencja. A tak wymienione wyrazy wydają się przeoczenie.
Kruger - bardzo podoba mi się pomysł. W limit, to Ty się chyba nawet nie próbowałeś zmieścić (-; Można poskracać. A już ten akapit
to bym ściął o 4/5. Straszna łopatologia.W tej sytuacji musicker jest bezużyteczny, ale i tak podłączam jego mikrofony do skóry w pobliżu serca. To nadzwyczajne urządzenie, pamiętam jak zachwycałem się nim dawno, dawno temu. W innym życiu.
Musicker nie tylko odtwarza muzykę. Potrafi też wspomagać autora przy jej tworzeniu a nawet tworzyć samemu w oparciu o zadane parametry. Potrafi muzykę przekonwertować, rozpisać jeden utwór gitarowy na… na przykład na kwintet jazzowy. Potrafi nawet rozpisać bicie mego starego serca na pełną symfonię.
Jan Tanar - to DNA strasznie boli. Ważek jest w porządku, ale napisałbym i "muszków" zamiast "muszek". Jak iść, to na całość.
EDIT: literówka w strategicznym miejscu.
Zły Kakórg
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
No to teraz ja. Który tekst(y) najbardziej mi się podobał(y), napiszę za jakiś czas ;) Na komentarze odnośnie mojego tekstu odpowiem potem.
Shimazu Nokturn
Miałam problem ze zrozumieniem tekstu, bo pojawiają się weń neologizmy albo wyrazy raczej nie występujące w księgarnianych pozycjach. Bądź przekombinowane zdania, jakby pisane dla samego wywarcia wrażenia na czytelniku, które czytałam po kilka razy, ale dalej nie rozumiałam, jak: "Ulewa przełamuje rytm, kontrapunktuje odległym grzmotem."
Mamy dialog, mamy opis pogody za oknem, a potem nagle akcja się urywa i mamy bohatera w taksówce. O czym w ogóle jest ten tekst? Pojawia się w nim jakiś morał? Ja tu widzę po prostu opis pewnej sceny, jakby wyrwanej z dłuższego opowiadania. Do tego ów scena jest niedopracowana, przez co pojawiają się pytania. Np. czemu służy "wprowadzanie" bohatera do pomieszczenia, skoro on nie jest żadnym niewolnikiem, a potem nie czytamy o scenkach mafijnych?
Murai-san Betty
- trzask-prask, trzask prask pot. «szybko i niespodziewanie»
- trzask I «suchy, urywany odgłos»
- trzask II pot. «wykrzyknik nazywający dźwięk spowodowany uderzeniem, pęknięciem, wystrzałem itp.»
Ja bym użyła słowa "zgrzyt", zwłaszcza, gdyby skobel był zardzewiały.
A teraz pytanie najważniejsze: czemu w tekście brak fantastyki? W końcu to warsztaty fahrenheitowe ;)
/E: Jest jeszcze kwestia tytułu. Dlaczego akurat "Betty"?
Shimazu Nokturn
Miałam problem ze zrozumieniem tekstu, bo pojawiają się weń neologizmy albo wyrazy raczej nie występujące w księgarnianych pozycjach. Bądź przekombinowane zdania, jakby pisane dla samego wywarcia wrażenia na czytelniku, które czytałam po kilka razy, ale dalej nie rozumiałam, jak: "Ulewa przełamuje rytm, kontrapunktuje odległym grzmotem."
Dlaczego interpunkcja jest stosowana raz tak, raz tak? To niedopatrzenie autora, czy dotyczy rytmu spadających kropel?Stuk puk stuk puk. Stuk puk. Puk stuk.
Mamy dialog, mamy opis pogody za oknem, a potem nagle akcja się urywa i mamy bohatera w taksówce. O czym w ogóle jest ten tekst? Pojawia się w nim jakiś morał? Ja tu widzę po prostu opis pewnej sceny, jakby wyrwanej z dłuższego opowiadania. Do tego ów scena jest niedopracowana, przez co pojawiają się pytania. Np. czemu służy "wprowadzanie" bohatera do pomieszczenia, skoro on nie jest żadnym niewolnikiem, a potem nie czytamy o scenkach mafijnych?
Murai-san Betty
Trzykropek powinien być.Na początku były kroki.. niewyraźne, stłumione.
Sądzę, że "trzask" jest tu nieprawidłowo użytą onomatopeją (trzask gromu, łamanej gałęzi jak najbardziej), bo: (sjp)Po chwili rozległ się trzask skobla i przeciągły wizg zawiasów.
- trzask-prask, trzask prask pot. «szybko i niespodziewanie»
- trzask I «suchy, urywany odgłos»
- trzask II pot. «wykrzyknik nazywający dźwięk spowodowany uderzeniem, pęknięciem, wystrzałem itp.»
Ja bym użyła słowa "zgrzyt", zwłaszcza, gdyby skobel był zardzewiały.
Przez [lekko] otwarte drzwi wpadało nieco światła. Albo: światło zaczęło wpadać do pomieszczenia wraz z otwieranymi drzwiami.Przez otwarte drzwi wpadło do pomieszczenia nieco światła.
To raczej normalne zachowanie, że związany człowiek, odzyskawszy przytomność, zaczyna się szarpać/rzucać/wiercić. Dziwne jest więc spostrzeżenie, że "najwyraźniej odzyskała przytomność".Betty najwyraźniej odzyskała przytomność, gdyż uznała za stosowne powiercić się na swoim krześle i powyć głucho przez dławiący ją knebel.
Dwukropek zamiast średnika.Starałam się skupić uwagę na czymkolwiek; na kałuży uryny kwitnącej pode mną, na deszczu bębniącym o dach, nawet na chorej melodyjce gwizdanej przez oprawcę.
Może po prostu "nieprzyjemność"? Kobieta jest związana, zaraz postrada życie i zbiera się jej jeszcze na ironię?który miałam wątpliwą przyjemność usłyszeć.
Informacja zbędna, jazgot to jazgot, z natury nie jest dźwiękiem przyjemnym.Daleko mu było do zmysłowego altu Bett, a nawet czegokolwiek innego, co mogło znaleźć ujście w ustach człowieka.
Podobnie ma się sprawa, jak z ironią powyżej, tyle że tu pojawiają się wyszukane wyrazy... u kobiety, do której zaraz się dorwie sadysta. Zdania powinny być raczej krótkie, dopuszcza się nawet użycie wulgaryzmów.Więcej wrażeń sensualnych dostarczyły mi resztki jej krtani, lepiące się obrzydliwie do mojego policzka. A wszystko to, żeby było weselej, przy akompaniamencie warkotu piły motorowej.
A teraz pytanie najważniejsze: czemu w tekście brak fantastyki? W końcu to warsztaty fahrenheitowe ;)
/E: Jest jeszcze kwestia tytułu. Dlaczego akurat "Betty"?
Ostatnio zmieniony sob, 27 mar 2010 15:24 przez Xiri, łącznie zmieniany 1 raz.
- Młodzik
- Yilanè
- Posty: 3687
- Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
- Płeć: Mężczyzna
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Te warsztaty są dość nietypowe, znów będzie regułka :] Ale dzięki temu na przyszłość się zapamięta.
A więc Wicia prezentuje (regułka sprawdzona):
"Horror (łac. groza, strach), fantastyka grozy – odmiana fantastyki polegająca na budowaniu świata przedstawionego na wzór rzeczywistości i praw nią rządzących po to, aby wprowadzić w jego obręb zjawiska kwestionujące te prawa i nie dające się wytłumaczyć bez odwoływania się do zjawisk nadprzyrodzonych."
Tak więc maniak z piłą łańcuchową, to będzie thriller, a nie horror. Czyli jest to jakby horror, ale bez cech nadprzyrodzonych.
A więc Wicia prezentuje (regułka sprawdzona):
"Horror (łac. groza, strach), fantastyka grozy – odmiana fantastyki polegająca na budowaniu świata przedstawionego na wzór rzeczywistości i praw nią rządzących po to, aby wprowadzić w jego obręb zjawiska kwestionujące te prawa i nie dające się wytłumaczyć bez odwoływania się do zjawisk nadprzyrodzonych."
Tak więc maniak z piłą łańcuchową, to będzie thriller, a nie horror. Czyli jest to jakby horror, ale bez cech nadprzyrodzonych.
- No-qanek
- Nexus 6
- Posty: 3098
- Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03
Ok, no to po kolei, bo tak najprościej :P
I zaznaczam, że to są takie ogólne opinie, oceny całościowe wystawię później, jak będę miał porównanie i jak to przemyślę. Więc ganienie nie oznacza, że short był zły, a stwierdzenie, że "nieźle", że to dobre opowiadanie.
W związku z powyższym: Można zaobserwować, że z czasem robię się coraz bardziej złośliwy, krytyczny i nie szczędzę nieprzyjemnych słów.
To kwestia rozgrzania, dlatego pierwsi mają taryfę ulgową. Ale spokojnie, gdy dojdę do apogeum oberwie się wszystkim.
Z góry przepraszam za chaotyczny styl.
Shimazu
Nokturn
Przyznam, że brakuje mi tutaj akcji. Mamy długi wstęp, opis, wstępną rozmowę, która ukazuje nam sylwetkę meteolorda. A potem dziennikarz wraca z gotowym wywiadem.
Nic się nie dzieje, czytelnik dostaje opis świata, wrażeń, muzyki, ale nic więcej.
To raczej scenka, część niż samodzielny utwór. Ale za to nieźle napisane.
I nie bardzo widzę odniesienia do tematu, który nie brzmiał przecież "Jest jakaś muzyka"
Xiri
Magiczny proszek
Proste, ale urocze opowiadanko. Stylizacja nie przeszkadza poza tym, że przez nią trudno zrozumieć końcówkę i nie bardzo pasuję mi, że tylko rzeczowniki nie są odmieniane - taki mocno wybiórczy ten prymitywizm. Trzeba się chwilę zastanowić, by wydedukować, że gnom miał zrobić Silnik i w końcu go zrobił (i, że nie było to jedynie jego halucynacją)
Cisza wypada trochę wymuszona. Generalnie na plus.
Jeśli chodzi o temat to spełniony lepiej, wyraźnie widać proces tworzenia melodii z dźwięków (O ile techno można nazwać jakąś muzyką czy melodią :P)
Murai-san
Betty
Nie do końca podoba mi się język. Jakoś nie wprowadza w nastrój, brakuje gradacji.
I same zdarzenia niezbyt interesujące. Doszukiwanie się muzyki w byciu masakrowanym jakoś mnie nie porywa. Za bardzo rozciągnięte to wszystko, za dużo słów, a za mało treści (niekoniecznie akcji)
Za to dobrze zrealizowany temat. Rynna jak najbardziej jest ;-)
Wyklęty
Poznać melodię
Można było to zrobić lepiej. I tym razem schemat "coś się dzieje, a my się doszukujemy melodii", ale jakoś zgrabniej zrealizowany. Ciekawszy jest koniec, gdy bohater rozpaczliwie próbuje utrzymać melodię. Może należało uczynić to punktem wyjścia i na tym zbudować fabułę?
Bo tak jest dość przewidywalnie - bohater słyszy w swych ostatnich chwilach cudowną melodię, no ale zaraz potem umiera.
Albo chociaż tę tragedię utraty muzyki podkreślić, wyeksponować.
Temat jest, choć znowu jak dla mnie to trochę zbyt schematyczne i "pierwsze co przychodzi do głowy" podejście.
Podobało mi się wykorzystanie włoskich określeń na tempo, itp.
I czy nie lepiej byłoby to napisać w pierwszej osobie? Więcej możliwości i chyba jaśniej.
BlackAngel
Tutaj z kolei schemat "wyciągnęła rękę" ("a jak dotknęła, to już lepiej nie mówić, panie dzieju") :P
Przyznam, że mi się nie podoba - najpierw długi, za długi opis kuszenia, potem nagle coś, co się okazuje śmiercią. I jakoś mnie wcale nie dziwi.
To jakieś takie niepotrzebne, mało interesująca scenka. Nic a nic mnie to nie wciąga. A kuszenie kończy się dokładnie tak, jak można się było spodziewać.
Ale - nie mówię wcale, że co innych utworów nie mam podobnych zastrzeżeń, więc się Aniele nie przejmuj ;-)
A temat pojawia się jako tako, nienajlepsza realizacja.
Maniak82
Turystyczne crescendo
Przyznam, że irytowały mnie onomatopeje. Są wciśnięte na siłę, kompletnie niepotrzebne. To zaznaczanie dźwięku przy każdej akcji przypominało mi bajki dla dzieci. A reszta wcale do bajek nie nawiązywała.
Niby mogłoby to wyjaśniać, że eksperyment dźwięków nie znał i dlatego uważał, że to konieczne, by opowiadając tłumaczyć słuchaczom, jak to wszystko brzmi. Ale tego wyjaśnienia w tekście nie ma.
Związku z tematem nie ma prawie żadnego.
A powyższe mota - eksperyment już kiedyś uciekł? Zamierza znowu (a w ogóle jest szansa, że mu się kiedykolwiek uda po tym incydencie)?
Zdanie sugeruje, że te nieudane ucieczki się powtarzają.
Ale wcześniej mówi, że ten świat widzi pierwszy raz. A takie planowanie na przyszłość jest jednak dziwne.
Może byłoby ciekawie, gdybyś tak nie namotał Autorze i jasno przekazał myśl. Ciekawą myśl, ma się rozumieć.
Rosenberry
Muzyka zła
Znowu schemat "wyciągnęła rękę", tylko odrobinę oryginalniej.
Magiczna muzyka, której wszyscy ulegają i co kończy się śmiercią. Jakoś mnie to nie wciąga.
Wieje nudą.
A temat leży niewykorzystany. Jest muzyka... ale temat chyba zakładał coś więcej.
Kompletnie nie rozumiem, po co pojawia się ta Bestia i cały demoniczny plan. Nijak to nic nie wnosi do utworu.
No-qanek
Pod batutą
Perfekcyjny utwór. Poza tym szczerzę wierzę, że Autor jest piękny, inteligentny, dowcipny i nic mu zarzucić nie można :P
Podzjazdem
Muzyka sfer
Dobry tekst. Z pointą, interesujący i wciągający. Nie podoba mi się sposób napisania, trochę zbyt chaotycznie, brakuje spójności. A akcja rozgrywa się na różnych planach czasowych więc warto to uporządkować.
Temat jest całkiem dobrze wypełniony, można się czepiać, ale pasuje.
Nieprzekonujący opis miejsca. No i tak naprawdę jak wygląda ruina? I jakie są kryteria ziemskiej?
Ostatnie zdanie świetne. Czy można się domyślać, że te posągi to w istocie stworzenia zastygłe pod wpływem muzyki?
Nocny śpiewak
Koncert
Ciekawe, nawet bardzo. Banalna sytuacja, ale bardzo dobrze przeprowadzona opowieść, strasznie mi się podobało jak wplotłeś refleksję, bardzo naturalnie.
Nawiązania do tematu można się doszukać - najpierw muzyk wabi dźwiękami (marynarki, zapalniczki, itd.), potem już muzyką, co pochłania dogłębnie.
Chyba najlepszy z tych, które dotąd były.
Mirael
Pieśń Pierścienia
Nie wiem o czym to jest. Nie rozumiem.
Zaczynasz świetnie. To jest pierwszorzędny opis.
Ale co się dzieje potem? Jaki to ma sens? Melanż emocji, z którego nic nie wynika. Kompletnie chybione zagranie.
Akcja rozmija się z tematem, ja go tu w ogóle nie widzę.
Może jakbym wiedział o co chodzi, napisałbym coś więcej.
Jan Tanar
Zaszczuta Bajorada
Bardzo ciekawy utwór. Coś się dzieje i to coś jest bardzo ciekawie opisane. Podobał mi się język, zgrabnie tworzysz neologizmy, styl jest spójny a charakterystyczny, onomatopeje bardzo przekonujące - słychąć melodię. Trochę mi to przypomina Jabberwocky - zamierzone?
Epizod z obcobajorowcem to mistrzostwo.
Temat jest zrealizowany, więc kolejny plus. Jedno z najlepszych dziełek.
A "kontakt z obcym DNA" mi również nie pasi :P
Tyle na razie. Liczę, że dzisiaj uda mi się wyrobić ze wszystkimi tekstami.
I zaznaczam, że to są takie ogólne opinie, oceny całościowe wystawię później, jak będę miał porównanie i jak to przemyślę. Więc ganienie nie oznacza, że short był zły, a stwierdzenie, że "nieźle", że to dobre opowiadanie.
W związku z powyższym: Można zaobserwować, że z czasem robię się coraz bardziej złośliwy, krytyczny i nie szczędzę nieprzyjemnych słów.
To kwestia rozgrzania, dlatego pierwsi mają taryfę ulgową. Ale spokojnie, gdy dojdę do apogeum oberwie się wszystkim.
Z góry przepraszam za chaotyczny styl.
Shimazu
Nokturn
Przyznam, że brakuje mi tutaj akcji. Mamy długi wstęp, opis, wstępną rozmowę, która ukazuje nam sylwetkę meteolorda. A potem dziennikarz wraca z gotowym wywiadem.
Nic się nie dzieje, czytelnik dostaje opis świata, wrażeń, muzyki, ale nic więcej.
To raczej scenka, część niż samodzielny utwór. Ale za to nieźle napisane.
I nie bardzo widzę odniesienia do tematu, który nie brzmiał przecież "Jest jakaś muzyka"
Xiri
Magiczny proszek
Proste, ale urocze opowiadanko. Stylizacja nie przeszkadza poza tym, że przez nią trudno zrozumieć końcówkę i nie bardzo pasuję mi, że tylko rzeczowniki nie są odmieniane - taki mocno wybiórczy ten prymitywizm. Trzeba się chwilę zastanowić, by wydedukować, że gnom miał zrobić Silnik i w końcu go zrobił (i, że nie było to jedynie jego halucynacją)
Cisza wypada trochę wymuszona. Generalnie na plus.
A tego zdania nie rozumiem. Co to za "krew ziemia"?A w kable szemrze dająca moc wszystkiemu krew ziemia.
Jeśli chodzi o temat to spełniony lepiej, wyraźnie widać proces tworzenia melodii z dźwięków (O ile techno można nazwać jakąś muzyką czy melodią :P)
Murai-san
Betty
Nie do końca podoba mi się język. Jakoś nie wprowadza w nastrój, brakuje gradacji.
I same zdarzenia niezbyt interesujące. Doszukiwanie się muzyki w byciu masakrowanym jakoś mnie nie porywa. Za bardzo rozciągnięte to wszystko, za dużo słów, a za mało treści (niekoniecznie akcji)
To jakiś dziwaczny skrót z "Betty" na "Bett".Bett
Za to dobrze zrealizowany temat. Rynna jak najbardziej jest ;-)
Wyklęty
Poznać melodię
Można było to zrobić lepiej. I tym razem schemat "coś się dzieje, a my się doszukujemy melodii", ale jakoś zgrabniej zrealizowany. Ciekawszy jest koniec, gdy bohater rozpaczliwie próbuje utrzymać melodię. Może należało uczynić to punktem wyjścia i na tym zbudować fabułę?
Bo tak jest dość przewidywalnie - bohater słyszy w swych ostatnich chwilach cudowną melodię, no ale zaraz potem umiera.
Albo chociaż tę tragedię utraty muzyki podkreślić, wyeksponować.
Temat jest, choć znowu jak dla mnie to trochę zbyt schematyczne i "pierwsze co przychodzi do głowy" podejście.
Podobało mi się wykorzystanie włoskich określeń na tempo, itp.
I czy nie lepiej byłoby to napisać w pierwszej osobie? Więcej możliwości i chyba jaśniej.
Pustka stukała w kadłub? No chciałbym to zobaczyć.Słyszał pustkę, czuł wibracje kadłuba, w który stukała.
Znaczy... narrator skierował tam statek? Jakieś to niejasne.jego statek zostanie zmieciony przez wybuchającą supernową, w której środek go skierował.
BlackAngel
Tutaj z kolei schemat "wyciągnęła rękę" ("a jak dotknęła, to już lepiej nie mówić, panie dzieju") :P
Przyznam, że mi się nie podoba - najpierw długi, za długi opis kuszenia, potem nagle coś, co się okazuje śmiercią. I jakoś mnie wcale nie dziwi.
To jakieś takie niepotrzebne, mało interesująca scenka. Nic a nic mnie to nie wciąga. A kuszenie kończy się dokładnie tak, jak można się było spodziewać.
Ale - nie mówię wcale, że co innych utworów nie mam podobnych zastrzeżeń, więc się Aniele nie przejmuj ;-)
A temat pojawia się jako tako, nienajlepsza realizacja.
Maniak82
Turystyczne crescendo
Przyznam, że irytowały mnie onomatopeje. Są wciśnięte na siłę, kompletnie niepotrzebne. To zaznaczanie dźwięku przy każdej akcji przypominało mi bajki dla dzieci. A reszta wcale do bajek nie nawiązywała.
Niby mogłoby to wyjaśniać, że eksperyment dźwięków nie znał i dlatego uważał, że to konieczne, by opowiadając tłumaczyć słuchaczom, jak to wszystko brzmi. Ale tego wyjaśnienia w tekście nie ma.
Związku z tematem nie ma prawie żadnego.
Ano właśnie. Strasznie naiwna ta ucieczka eksperymentu.Następnym razem dalej.
A powyższe mota - eksperyment już kiedyś uciekł? Zamierza znowu (a w ogóle jest szansa, że mu się kiedykolwiek uda po tym incydencie)?
Zdanie sugeruje, że te nieudane ucieczki się powtarzają.
Ale wcześniej mówi, że ten świat widzi pierwszy raz. A takie planowanie na przyszłość jest jednak dziwne.
Może byłoby ciekawie, gdybyś tak nie namotał Autorze i jasno przekazał myśl. Ciekawą myśl, ma się rozumieć.
Rosenberry
Muzyka zła
Znowu schemat "wyciągnęła rękę", tylko odrobinę oryginalniej.
Magiczna muzyka, której wszyscy ulegają i co kończy się śmiercią. Jakoś mnie to nie wciąga.
Wieje nudą.
A temat leży niewykorzystany. Jest muzyka... ale temat chyba zakładał coś więcej.
Bo muzyka tak głośno łomotała? To się kupy nie trzyma.Nie mogąc dłużej wytrzymać, zasnęła głęboko, tak jak strażnicy.
Eee... No tak - koniecznie trzeba było ogłosić swój demoniczny plan, już cały drżę.- Teraz będziesz nasza – szepnął Chrétien, nie przestając grać. – A potem podziękujmy twą krwią za diabelskie instrumenty, byśmy mogli dalej prowadzić dzieło zniszczenia dynastii Kapetyngów. Przygotujemy tę ziemię na nadejście Bestii! – wykrzyknął i ostatni dźwięk melodii ucichł.
Kompletnie nie rozumiem, po co pojawia się ta Bestia i cały demoniczny plan. Nijak to nic nie wnosi do utworu.
No-qanek
Pod batutą
Perfekcyjny utwór. Poza tym szczerzę wierzę, że Autor jest piękny, inteligentny, dowcipny i nic mu zarzucić nie można :P
Podzjazdem
Muzyka sfer
Dobry tekst. Z pointą, interesujący i wciągający. Nie podoba mi się sposób napisania, trochę zbyt chaotycznie, brakuje spójności. A akcja rozgrywa się na różnych planach czasowych więc warto to uporządkować.
Temat jest całkiem dobrze wypełniony, można się czepiać, ale pasuje.
To nie pasuje stylem do reszty.Lecąc na skróty, niechcący musnął maleńką czarną dziurę, co opóźniło jego powrót o dziesięć tysięcy lat.
Eee... nie każda ruina z posągami to zaraz amfiteatr.Nie wiadomo, kto pierwszy użył nazwy Amfiteatr, wręcz naturalnej dzięki podobieństwu do ziemskich ruin i sporej liczbie posągów
Nieprzekonujący opis miejsca. No i tak naprawdę jak wygląda ruina? I jakie są kryteria ziemskiej?
Ostatnie zdanie świetne. Czy można się domyślać, że te posągi to w istocie stworzenia zastygłe pod wpływem muzyki?
Nocny śpiewak
Koncert
Ciekawe, nawet bardzo. Banalna sytuacja, ale bardzo dobrze przeprowadzona opowieść, strasznie mi się podobało jak wplotłeś refleksję, bardzo naturalnie.
Nawiązania do tematu można się doszukać - najpierw muzyk wabi dźwiękami (marynarki, zapalniczki, itd.), potem już muzyką, co pochłania dogłębnie.
Chyba najlepszy z tych, które dotąd były.
A mi nie pasuje to bzyczenie muchy - ono tak ni w pięć, ni w dziewięć.Krótki pełen emocji utwór zakończony tragicznym, zupełnie niepasującym zdarzeniem, po którym nie słychać już bzyczenia muchy, oklasków publiczności, anielskich chórów czy jęków potępionych
Mirael
Pieśń Pierścienia
Nie wiem o czym to jest. Nie rozumiem.
Zaczynasz świetnie. To jest pierwszorzędny opis.
Ale co się dzieje potem? Jaki to ma sens? Melanż emocji, z którego nic nie wynika. Kompletnie chybione zagranie.
Akcja rozmija się z tematem, ja go tu w ogóle nie widzę.
Może jakbym wiedział o co chodzi, napisałbym coś więcej.
Jan Tanar
Zaszczuta Bajorada
Bardzo ciekawy utwór. Coś się dzieje i to coś jest bardzo ciekawie opisane. Podobał mi się język, zgrabnie tworzysz neologizmy, styl jest spójny a charakterystyczny, onomatopeje bardzo przekonujące - słychąć melodię. Trochę mi to przypomina Jabberwocky - zamierzone?
Epizod z obcobajorowcem to mistrzostwo.
Temat jest zrealizowany, więc kolejny plus. Jedno z najlepszych dziełek.
A "kontakt z obcym DNA" mi również nie pasi :P
Tyle na razie. Liczę, że dzisiaj uda mi się wyrobić ze wszystkimi tekstami.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."
- BlackAngel
- Pćma
- Posty: 236
- Rejestracja: czw, 28 sty 2010 17:46
Chodziło o to, że jej rękę przeszyła energia, tylko źle to ujęłam. Czepiajcie się dalej :D.Młodzik pisze:Wybacz, BlackAngel, ale z fizycznego punktu widzenia, lodowata energia to błąd. Energia nie może być zimna, to brak energii powoduje zimno.
Możr lepiej było napisać "przeszywające zimno"?
Co cię nie zabije, to cię wkurzy ;D
-
- Sepulka
- Posty: 33
- Rejestracja: ndz, 12 lip 2009 15:20
- BlackAngel
- Pćma
- Posty: 236
- Rejestracja: czw, 28 sty 2010 17:46