WT 3: Z deszczu dźwięków pod rynnę melodii - prace

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

Dacepowolny - nie wiem jak się odnieść. Czy to do swojego utworu, czy to do utworów innych.
Bo domyślać się, jak ten bełkot mam rozumieć nie mam zamiaru.
Byłbyś tak miły i następnym razem oszczędził nam swoich eksplozji poetyckiego intelektu i pisał tak, jak np. z ludźmi w szkole/na studiach/w pracy rozmawiasz?

A "równ" wypada z farmaceutyczną dokładnością w połowie wyrazu "równości"... Obawiam się, że twoja szklana kula to chińska podróba.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
e Eridani
Mamun
Posty: 167
Rejestracja: pn, 21 wrz 2009 11:38

Post autor: e Eridani »

No to jedziemy... najpierw teksty, które mi się spodobały.

Xiri - Magiczny proszek

Jeden z dwóch tekstów, przy których się uśmiechnęłam. Pomysł prościutki, ale wykonanie bardzo sympatyczne. Nie wiem i nie interesuje mnie, jak tam z konsekwencją w gramatyce/składni/etc. u Twoich gnomów, bo i nie o to tu chodzi.

Jan Tanar - Zaszczuta Bajorada

Muzykalny żab i zepsuty koncert - fajne. I onomatopei dużo. Wykonanie - nie do końca.

Po pierwsze, wszystkie dźwięki okołobajorowe powinny być żabowi doskonale znane - a już na pewno dźwięk, jaki powstaje przy wyciąganiu własnej kończyny z bagienka. Jest żabą, robi to bez przerwy.

Po drugie, rozumiem, że "młody ważek" to konsekwencja "żaba", ale byłabym jednak za ważką. No i niekoniecznie młodą, bo młoda ważka to larwa jest ;) (tak wiem, niekoniecznie, może być świeżo przepoczwarzona).

Po trzecie, od zdana "Trzeba go wyciągnąć z szuwarów na scenę" zapanował w tekście chaos lokacyjny. Gdzie jest scena? Nie w szuwarach. Więc jak żab wygląda z zza trzcin? Poza tym żab wychylający się zza trzcin zobaczy z żabiego poziomu tylko więcej trzcin... chyba, że człowiek jest w trzcinach po drugiej stronie bajora. Ale wtedy i człowiek jest w szuwarach, i scena jest w szuwarach...

Po czwarte, czy żab będzie mówił o "obcym DNA"? Trochę to ni w pięć ni w dziewięć, nie pasuje do żaba - muzykalnego, ale prostaczka.

Kakórg - Bo będzie grał aż do końca świata

Jest muzyka, jest fantastyka i nawet coś w rodzaju "z deszczu pod rynnę" jest :). Bardzo mi się podoba ta opowiastka :).

Małe ale:
Mozolnie pnie się po pstrym kręgu.
Po kręgu, chociaż już ustaliliśmy, że istnieje, acz chyba nie do końca pasuje do baśniowej fizyki, nie bardzo da się wspinać. Lepszy byłby łuk po prostu.
półmilowa struna i owija gardziel
Czemu półmilowa? Taki wielki ten Skrzypek? To może jeden mały garłacz by nie wystarczył? No a jak Skrzypek wielki i skrzypce wielkie to struna byłaby cokolwiek gruba i myślę, że byłoby już po bohaterze. Chyba że struna wydłużyła się magicznie... tylko po co aż do pół mili?

Gardziel? To albo u zwierzęcia albo na opisanie w terminologii biologicznej części wewnątrz, ekhm, gardła, przełyku czy czego tam. Nie lepiej szyja albo gardło?
Niesłychanym wysiłkiem doskakuje grajka, wymierza w rozedrganą pierś, garłacz wyrzuca z siebie chmurę żelaza, resztką sił Skrzypek rechocze diabelsko, zwija się i niknie niczym zapalona gazeta – zing – jeszcze jedno słabnące staccato – zi...
Zrobiłabym z tego dwa zdania. Albo trzy.

Marcin Robert - Przygody czarodzieja Ryśka: Słowa Wyroczni

To drugi tekst, przy którym się uśmiechnęłam. Konsekwentne i w takim trochę (w moim odczuciu) retro klimacie.

Malutkie ale:
Wreszcie znalazł ją na skraju śródleśnej polany
Polana chyba z definicji jest śródleśna?

Symbeline - Uwertura do nocy czerwcowej

Miniatura o słuchu poety. Nie ma fantastyki, ale jest zielony Konstanty, srebrna Natalia i noc czerwcowa :)

Małe ale:
dyrygent Kazimierz Wiłkomirski, pod którego batutą
Skoro mowa o batucie, to słowo dyrygent niepotrzebne.
Pierwsze dźwięki umknęły Konstantemu zajętemu obserwowaniem wrażenia jakie uczyniła jego żona.
Czy nie pasowałoby bardziej do charakteru Twojego Konstantego, żeby sam się żoną zachwycił, niż żeby obserwował reakcje innych? Którzy jeszcze przed chwilą byli dla niego niewidzialni, kiedy słuchał w myślach wiatru?
I want to be an idealist, but I just Kant.

Awatar użytkownika
Młodzik
Yilanè
Posty: 3687
Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Młodzik »

A ja skomentuję po kolei :).

Shimazu - Nokturn

Tekst nie podobał mi się, ale gdy próbuję zrozumieć co z nim było nie tak, mózg mi się przegrzewa. Byc może dlatego, że tekst jest o niczym?
Mamy dziennikarza i niejakiego meteolorda - władcę pogody. Dziennikarz przeprowadza z nim wywiad (nie wiadomo o czym) i tekst się kończy. Jedyny zaprezentowany dialog jest nienaturalny, można z niego wywnioskować, że dziennikarz i meteolord są starymi znajomymi, albo meteolord jest hmm... supergwiazdą, która udzieliła setek wywiadów. Jest bogaczem - prawdopodobnie jego rodzinka zrobiła majątek na sterowaniu pogodą.
Ciekawi mnie też w jaki sposób włada pogodą: ma nadnaturalną moc, czy posiada jakąś niezwykłą maszynę? Jeśli pierwsze, to zastanawiam się czy dałby radę kontrolować ruch każdej kropelki w całym mieście i jednocześnie udzielać wywiadu. Jeśli drugie... cóż, pewnie wydaje majątek na trzymanie w tajemnicy technologii.
Szkoda, że nie opisałeś tego wywiadu, możliwe, że tekst byłby o czymś.
I parę zwrotów, które mi się nie podobały:
Stary trunek wypełnia kieliszki.
Lepiej by brzmiało "szlachetny trunek"
Dyktafon leży między nami niczym przyzwoitka.
Jak wygląda leżąca przyzwoitka?



Xiri - Magiczny proszek

Wesoły tekst, podobał mi się :). Smutny początek, cudowny proszek i happy end. Przydałby mi się ten proszek przed maturą ;).
Główny bohater był raczej dośc naiwny, skoro nie wiedział co dostał od brata, ale nie jestem specjalistą od gnomiej psychologii więc trudno jest mi się wypowiedzieć.
Nie zrozumiałem tylko, czemu nie odmieniałaś rzeczowników w przypadku bohatera, oraz rzeczowników i czasowników w wypowiedziach pracodawcy. Jeśli chodziło o barierę językową, to mam wrażenie, że gnom powinien wyrażać się normalnie.

Kakórg
Sepulka
Posty: 73
Rejestracja: pt, 13 lis 2009 16:59

Post autor: Kakórg »

e Eridani, dziękuję za opinię i miłe słowo (-: Tak, struna miała się magicznie wydłużyć. Do pół mili, bo Bohater miał być początkowo daleko. Potem jednak napisałem "doskakuje", a półmilowy skok to raczej nie był, więc wychodzi, że spartoliłem (-; Krąg i gardziel ładnie mi brzmiały, ale przyznaję, że ich nie przemyślałem. Co teraz widać. Dziwi mnie natomiast, że ani Ty, ani dacepowolny, nie zwróciliście uwagi na IMHO najbardziej rzucający się w oczy błąd w tym tekście, który mnie się przed wysyłką też co prawda nie rzucił, ale tylko dlatego, żem autor. A teraz boli strasznie.

P.S.
Zrobiłabym z tego dwa zdania. Albo trzy.
A mnie się bardziej podoba, jak tekst tak pędzi, rozdzielony tylko przecinkami, o! (-:

Trochę komentarzy o tych utworach, które zwróciły kakórżą uwagę - krótkich i nieprofesjonalnych, ale a nuż na coś się zdadzą.

Xiri - prosto, bezpretensjonalnie, z jajem. Jak najbardziej na plus. Trochę chyba zabrakło językowa konsekwencja. Drzwiami, połowę, metalu, zbiornikach - myślę, że lepiej by było odmienić albo więcej rzeczowniki, żeby osiągnąć poprawno-niepoprawna mieszanka, albo nie odmienić wcale, aby otrzymać wspomniana konsekwencja. A tak wymienione wyrazy wydają się przeoczenie.

Kruger - bardzo podoba mi się pomysł. W limit, to Ty się chyba nawet nie próbowałeś zmieścić (-; Można poskracać. A już ten akapit
W tej sytuacji musicker jest bezużyteczny, ale i tak podłączam jego mikrofony do skóry w pobliżu serca. To nadzwyczajne urządzenie, pamiętam jak zachwycałem się nim dawno, dawno temu. W innym życiu.
Musicker nie tylko odtwarza muzykę. Potrafi też wspomagać autora przy jej tworzeniu a nawet tworzyć samemu w oparciu o zadane parametry. Potrafi muzykę przekonwertować, rozpisać jeden utwór gitarowy na… na przykład na kwintet jazzowy. Potrafi nawet rozpisać bicie mego starego serca na pełną symfonię.
to bym ściął o 4/5. Straszna łopatologia.

Jan Tanar - to DNA strasznie boli. Ważek jest w porządku, ale napisałbym i "muszków" zamiast "muszek". Jak iść, to na całość.

EDIT: literówka w strategicznym miejscu.
Zły Kakórg

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

No to teraz ja. Który tekst(y) najbardziej mi się podobał(y), napiszę za jakiś czas ;) Na komentarze odnośnie mojego tekstu odpowiem potem.

Shimazu Nokturn

Miałam problem ze zrozumieniem tekstu, bo pojawiają się weń neologizmy albo wyrazy raczej nie występujące w księgarnianych pozycjach. Bądź przekombinowane zdania, jakby pisane dla samego wywarcia wrażenia na czytelniku, które czytałam po kilka razy, ale dalej nie rozumiałam, jak: "Ulewa przełamuje rytm, kontrapunktuje odległym grzmotem."
Stuk puk stuk puk. Stuk puk. Puk stuk.
Dlaczego interpunkcja jest stosowana raz tak, raz tak? To niedopatrzenie autora, czy dotyczy rytmu spadających kropel?

Mamy dialog, mamy opis pogody za oknem, a potem nagle akcja się urywa i mamy bohatera w taksówce. O czym w ogóle jest ten tekst? Pojawia się w nim jakiś morał? Ja tu widzę po prostu opis pewnej sceny, jakby wyrwanej z dłuższego opowiadania. Do tego ów scena jest niedopracowana, przez co pojawiają się pytania. Np. czemu służy "wprowadzanie" bohatera do pomieszczenia, skoro on nie jest żadnym niewolnikiem, a potem nie czytamy o scenkach mafijnych?

Murai-san Betty
Na początku były kroki.. niewyraźne, stłumione.
Trzykropek powinien być.
Po chwili rozległ się trzask skobla i przeciągły wizg zawiasów.
Sądzę, że "trzask" jest tu nieprawidłowo użytą onomatopeją (trzask gromu, łamanej gałęzi jak najbardziej), bo: (sjp)

- trzask-prask, trzask prask pot. «szybko i niespodziewanie»
- trzask I «suchy, urywany odgłos»
- trzask II pot. «wykrzyknik nazywający dźwięk spowodowany uderzeniem, pęknięciem, wystrzałem itp.»

Ja bym użyła słowa "zgrzyt", zwłaszcza, gdyby skobel był zardzewiały.
Przez otwarte drzwi wpadło do pomieszczenia nieco światła.
Przez [lekko] otwarte drzwi wpadało nieco światła. Albo: światło zaczęło wpadać do pomieszczenia wraz z otwieranymi drzwiami.
Betty najwyraźniej odzyskała przytomność, gdyż uznała za stosowne powiercić się na swoim krześle i powyć głucho przez dławiący ją knebel.
To raczej normalne zachowanie, że związany człowiek, odzyskawszy przytomność, zaczyna się szarpać/rzucać/wiercić. Dziwne jest więc spostrzeżenie, że "najwyraźniej odzyskała przytomność".
Starałam się skupić uwagę na czymkolwiek; na kałuży uryny kwitnącej pode mną, na deszczu bębniącym o dach, nawet na chorej melodyjce gwizdanej przez oprawcę.
Dwukropek zamiast średnika.
który miałam wątpliwą przyjemność usłyszeć.
Może po prostu "nieprzyjemność"? Kobieta jest związana, zaraz postrada życie i zbiera się jej jeszcze na ironię?
Daleko mu było do zmysłowego altu Bett, a nawet czegokolwiek innego, co mogło znaleźć ujście w ustach człowieka.
Informacja zbędna, jazgot to jazgot, z natury nie jest dźwiękiem przyjemnym.
Więcej wrażeń sensualnych dostarczyły mi resztki jej krtani, lepiące się obrzydliwie do mojego policzka. A wszystko to, żeby było weselej, przy akompaniamencie warkotu piły motorowej.
Podobnie ma się sprawa, jak z ironią powyżej, tyle że tu pojawiają się wyszukane wyrazy... u kobiety, do której zaraz się dorwie sadysta. Zdania powinny być raczej krótkie, dopuszcza się nawet użycie wulgaryzmów.

A teraz pytanie najważniejsze: czemu w tekście brak fantastyki? W końcu to warsztaty fahrenheitowe ;)

/E: Jest jeszcze kwestia tytułu. Dlaczego akurat "Betty"?
Ostatnio zmieniony sob, 27 mar 2010 15:24 przez Xiri, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Post autor: hundzia »

A horror to nie fantastyka?
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Horroru nie zauważyłam, chyba że mam już wypaczony umysł przez oglądanie kiepskich masówek amerykańskiego kina ;)

Awatar użytkownika
Młodzik
Yilanè
Posty: 3687
Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Młodzik »

Jak babcie swoją kocham! Powiedz mi, hundziu, co jest fantastycznego w psychopatycznym mordercy z piłą łańcuchową?
Chyba że to jakaś umowa: do fantastyki zaliczamy wszystko, co zawiera element lub elementy nadnaturalne, oraz horrory z psychopatycznymi mordercami.

Przepraszam za nerwy.

Edit był.

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Post autor: hundzia »

Nie wiem, dlatego pytam, bo sama mam problemy z zarzutami o braku fantastyki :D
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Te warsztaty są dość nietypowe, znów będzie regułka :] Ale dzięki temu na przyszłość się zapamięta.

A więc Wicia prezentuje (regułka sprawdzona):

"Horror (łac. groza, strach), fantastyka grozy – odmiana fantastyki polegająca na budowaniu świata przedstawionego na wzór rzeczywistości i praw nią rządzących po to, aby wprowadzić w jego obręb zjawiska kwestionujące te prawa i nie dające się wytłumaczyć bez odwoływania się do zjawisk nadprzyrodzonych."

Tak więc maniak z piłą łańcuchową, to będzie thriller, a nie horror. Czyli jest to jakby horror, ale bez cech nadprzyrodzonych.

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

Ok, no to po kolei, bo tak najprościej :P
I zaznaczam, że to są takie ogólne opinie, oceny całościowe wystawię później, jak będę miał porównanie i jak to przemyślę. Więc ganienie nie oznacza, że short był zły, a stwierdzenie, że "nieźle", że to dobre opowiadanie.
W związku z powyższym: Można zaobserwować, że z czasem robię się coraz bardziej złośliwy, krytyczny i nie szczędzę nieprzyjemnych słów.
To kwestia rozgrzania, dlatego pierwsi mają taryfę ulgową. Ale spokojnie, gdy dojdę do apogeum oberwie się wszystkim.

Z góry przepraszam za chaotyczny styl.

Shimazu
Nokturn


Przyznam, że brakuje mi tutaj akcji. Mamy długi wstęp, opis, wstępną rozmowę, która ukazuje nam sylwetkę meteolorda. A potem dziennikarz wraca z gotowym wywiadem.
Nic się nie dzieje, czytelnik dostaje opis świata, wrażeń, muzyki, ale nic więcej.

To raczej scenka, część niż samodzielny utwór. Ale za to nieźle napisane.

I nie bardzo widzę odniesienia do tematu, który nie brzmiał przecież "Jest jakaś muzyka"

Xiri
Magiczny proszek


Proste, ale urocze opowiadanko. Stylizacja nie przeszkadza poza tym, że przez nią trudno zrozumieć końcówkę i nie bardzo pasuję mi, że tylko rzeczowniki nie są odmieniane - taki mocno wybiórczy ten prymitywizm. Trzeba się chwilę zastanowić, by wydedukować, że gnom miał zrobić Silnik i w końcu go zrobił (i, że nie było to jedynie jego halucynacją)
Cisza wypada trochę wymuszona. Generalnie na plus.
A w kable szemrze dająca moc wszystkiemu krew ziemia.
A tego zdania nie rozumiem. Co to za "krew ziemia"?

Jeśli chodzi o temat to spełniony lepiej, wyraźnie widać proces tworzenia melodii z dźwięków (O ile techno można nazwać jakąś muzyką czy melodią :P)

Murai-san
Betty


Nie do końca podoba mi się język. Jakoś nie wprowadza w nastrój, brakuje gradacji.
I same zdarzenia niezbyt interesujące. Doszukiwanie się muzyki w byciu masakrowanym jakoś mnie nie porywa. Za bardzo rozciągnięte to wszystko, za dużo słów, a za mało treści (niekoniecznie akcji)
Bett
To jakiś dziwaczny skrót z "Betty" na "Bett".

Za to dobrze zrealizowany temat. Rynna jak najbardziej jest ;-)

Wyklęty
Poznać melodię


Można było to zrobić lepiej. I tym razem schemat "coś się dzieje, a my się doszukujemy melodii", ale jakoś zgrabniej zrealizowany. Ciekawszy jest koniec, gdy bohater rozpaczliwie próbuje utrzymać melodię. Może należało uczynić to punktem wyjścia i na tym zbudować fabułę?
Bo tak jest dość przewidywalnie - bohater słyszy w swych ostatnich chwilach cudowną melodię, no ale zaraz potem umiera.
Albo chociaż tę tragedię utraty muzyki podkreślić, wyeksponować.

Temat jest, choć znowu jak dla mnie to trochę zbyt schematyczne i "pierwsze co przychodzi do głowy" podejście.

Podobało mi się wykorzystanie włoskich określeń na tempo, itp.
I czy nie lepiej byłoby to napisać w pierwszej osobie? Więcej możliwości i chyba jaśniej.
Słyszał pustkę, czuł wibracje kadłuba, w który stukała.
Pustka stukała w kadłub? No chciałbym to zobaczyć.
jego statek zostanie zmieciony przez wybuchającą supernową, w której środek go skierował.
Znaczy... narrator skierował tam statek? Jakieś to niejasne.

BlackAngel

Tutaj z kolei schemat "wyciągnęła rękę" ("a jak dotknęła, to już lepiej nie mówić, panie dzieju") :P
Przyznam, że mi się nie podoba - najpierw długi, za długi opis kuszenia, potem nagle coś, co się okazuje śmiercią. I jakoś mnie wcale nie dziwi.
To jakieś takie niepotrzebne, mało interesująca scenka. Nic a nic mnie to nie wciąga. A kuszenie kończy się dokładnie tak, jak można się było spodziewać.
Ale - nie mówię wcale, że co innych utworów nie mam podobnych zastrzeżeń, więc się Aniele nie przejmuj ;-)

A temat pojawia się jako tako, nienajlepsza realizacja.

Maniak82
Turystyczne crescendo


Przyznam, że irytowały mnie onomatopeje. Są wciśnięte na siłę, kompletnie niepotrzebne. To zaznaczanie dźwięku przy każdej akcji przypominało mi bajki dla dzieci. A reszta wcale do bajek nie nawiązywała.
Niby mogłoby to wyjaśniać, że eksperyment dźwięków nie znał i dlatego uważał, że to konieczne, by opowiadając tłumaczyć słuchaczom, jak to wszystko brzmi. Ale tego wyjaśnienia w tekście nie ma.

Związku z tematem nie ma prawie żadnego.
Następnym razem dalej.
Ano właśnie. Strasznie naiwna ta ucieczka eksperymentu.
A powyższe mota - eksperyment już kiedyś uciekł? Zamierza znowu (a w ogóle jest szansa, że mu się kiedykolwiek uda po tym incydencie)?
Zdanie sugeruje, że te nieudane ucieczki się powtarzają.

Ale wcześniej mówi, że ten świat widzi pierwszy raz. A takie planowanie na przyszłość jest jednak dziwne.

Może byłoby ciekawie, gdybyś tak nie namotał Autorze i jasno przekazał myśl. Ciekawą myśl, ma się rozumieć.

Rosenberry
Muzyka zła


Znowu schemat "wyciągnęła rękę", tylko odrobinę oryginalniej.
Magiczna muzyka, której wszyscy ulegają i co kończy się śmiercią. Jakoś mnie to nie wciąga.
Wieje nudą.

A temat leży niewykorzystany. Jest muzyka... ale temat chyba zakładał coś więcej.
Nie mogąc dłużej wytrzymać, zasnęła głęboko, tak jak strażnicy.
Bo muzyka tak głośno łomotała? To się kupy nie trzyma.
- Teraz będziesz nasza – szepnął Chrétien, nie przestając grać. – A potem podziękujmy twą krwią za diabelskie instrumenty, byśmy mogli dalej prowadzić dzieło zniszczenia dynastii Kapetyngów. Przygotujemy tę ziemię na nadejście Bestii! – wykrzyknął i ostatni dźwięk melodii ucichł.
Eee... No tak - koniecznie trzeba było ogłosić swój demoniczny plan, już cały drżę.
Kompletnie nie rozumiem, po co pojawia się ta Bestia i cały demoniczny plan. Nijak to nic nie wnosi do utworu.

No-qanek
Pod batutą


Perfekcyjny utwór. Poza tym szczerzę wierzę, że Autor jest piękny, inteligentny, dowcipny i nic mu zarzucić nie można :P

Podzjazdem
Muzyka sfer


Dobry tekst. Z pointą, interesujący i wciągający. Nie podoba mi się sposób napisania, trochę zbyt chaotycznie, brakuje spójności. A akcja rozgrywa się na różnych planach czasowych więc warto to uporządkować.

Temat jest całkiem dobrze wypełniony, można się czepiać, ale pasuje.
Lecąc na skróty, niechcący musnął maleńką czarną dziurę, co opóźniło jego powrót o dziesięć tysięcy lat.
To nie pasuje stylem do reszty.
Nie wiadomo, kto pierwszy użył nazwy Amfiteatr, wręcz naturalnej dzięki podobieństwu do ziemskich ruin i sporej liczbie posągów
Eee... nie każda ruina z posągami to zaraz amfiteatr.
Nieprzekonujący opis miejsca. No i tak naprawdę jak wygląda ruina? I jakie są kryteria ziemskiej?

Ostatnie zdanie świetne. Czy można się domyślać, że te posągi to w istocie stworzenia zastygłe pod wpływem muzyki?

Nocny śpiewak
Koncert


Ciekawe, nawet bardzo. Banalna sytuacja, ale bardzo dobrze przeprowadzona opowieść, strasznie mi się podobało jak wplotłeś refleksję, bardzo naturalnie.

Nawiązania do tematu można się doszukać - najpierw muzyk wabi dźwiękami (marynarki, zapalniczki, itd.), potem już muzyką, co pochłania dogłębnie.

Chyba najlepszy z tych, które dotąd były.
Krótki pełen emocji utwór zakończony tragicznym, zupełnie niepasującym zdarzeniem, po którym nie słychać już bzyczenia muchy, oklasków publiczności, anielskich chórów czy jęków potępionych
A mi nie pasuje to bzyczenie muchy - ono tak ni w pięć, ni w dziewięć.

Mirael
Pieśń Pierścienia


Nie wiem o czym to jest. Nie rozumiem.

Zaczynasz świetnie. To jest pierwszorzędny opis.
Ale co się dzieje potem? Jaki to ma sens? Melanż emocji, z którego nic nie wynika. Kompletnie chybione zagranie.

Akcja rozmija się z tematem, ja go tu w ogóle nie widzę.

Może jakbym wiedział o co chodzi, napisałbym coś więcej.

Jan Tanar
Zaszczuta Bajorada


Bardzo ciekawy utwór. Coś się dzieje i to coś jest bardzo ciekawie opisane. Podobał mi się język, zgrabnie tworzysz neologizmy, styl jest spójny a charakterystyczny, onomatopeje bardzo przekonujące - słychąć melodię. Trochę mi to przypomina Jabberwocky - zamierzone?

Epizod z obcobajorowcem to mistrzostwo.

Temat jest zrealizowany, więc kolejny plus. Jedno z najlepszych dziełek.
A "kontakt z obcym DNA" mi również nie pasi :P

Tyle na razie. Liczę, że dzisiaj uda mi się wyrobić ze wszystkimi tekstami.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
BlackAngel
Pćma
Posty: 236
Rejestracja: czw, 28 sty 2010 17:46

Post autor: BlackAngel »

Młodzik pisze:Wybacz, BlackAngel, ale z fizycznego punktu widzenia, lodowata energia to błąd. Energia nie może być zimna, to brak energii powoduje zimno.
Możr lepiej było napisać "przeszywające zimno"?
Chodziło o to, że jej rękę przeszyła energia, tylko źle to ujęłam. Czepiajcie się dalej :D.
Co cię nie zabije, to cię wkurzy ;D

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

A jak to wygląda? To przeszywanie ręki przez energię?
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Nocny śpiewak
Sepulka
Posty: 33
Rejestracja: ndz, 12 lip 2009 15:20

Post autor: Nocny śpiewak »

Bardzo dziękuję za pozytywną opinię. Bzyczenie muchy w tamtym zdaniu działa na zasadzie kontrastu. Ciche - bzyczenie, głośne - oklaski, anielskie chóry - zbawienie i jęki - potępienie.
Four year old boy with massive caffeine high and a permanent and yet very small erection.

Awatar użytkownika
BlackAngel
Pćma
Posty: 236
Rejestracja: czw, 28 sty 2010 17:46

Post autor: BlackAngel »

To nie wygląda, to się czuje. Przeszywa Cię zimno, to przeszywa Cię i energia. Tak od palców, wędruje sobie w górę aż do ramienia. Taka moc, po prostu energia.
Co cię nie zabije, to cię wkurzy ;D

ODPOWIEDZ