Rozważania o piractwie

rozmowy nie zawsze niepoważne.

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
baron13
A-to-mistyk
Posty: 3516
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11

Post autor: baron13 »

No-qanek: Zdarzyło mi się coś takiego, że do kilku czasopism pisząc o programach do generacji obrazów 3D jak gratisowy i oczywiści bardzo cenny bonus dołączałem pliki na przykład drzew. Niektóre programy miały nawet biblioteki takich drzew, ale tam były bardzo grzeczne modele o prostych pniach. Na dodatek po wygenerowaniu tworzyły olbrzymie pliki, które zapychały kompa przy pracy nad sceną.
Edit: Ja dawałem rosochate, jednostronne, ale za to niewielkie.
Jeszcze zabawniejszym elementem były pliki gór do dekoracji krajobrazów. Takie coś, co ma stać w wirtualnym świecie 20-30 km od widza. To płaszczyzna wycięta na kształt góry. Dla oszczędności mocy kompa. Pliki te generowałem za pomocą prostych programów. Zadajesz liczbę startową generatorowi liczb pseudolosowych i patrzysz, co zostanie wygenerowane. Otóż było by miło, gdybym tak mógł w nieskończoność: zapuszczam to na stronie internetowej, leżę do góry brzuchem i ewentualnie liczę kasę jaką mi przesyłają graficy komputerowi z całego świata. To się kryje za ideą własności intelektualnej. Lenistwo. Dokładnie tak dobry pomysł jak pobieranie myta za przekraczanie brodu. Tu na dodatek jest pomysł, że to nie my łupimy, ale zmuszamy państwową policję do łupienia. Daleki wschód ma jednak pomysły, że płaca za realną pracę. No i możemy się przekonać, że to jest lepsza forma organizacji społeczeństwa...
Ostatnio zmieniony ndz, 12 lut 2012 22:58 przez baron13, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

Z krótkiego przeszukiwania Internetu natrafiłem na badanie, z którego wynika, że rzepak jest cholernie ciężko skrzyżować. Ale przejrzałem pobieżnie.

Znalazłem za to stronę sprawy na Wiki
The courts at all three levels noted that the case of accidental contamination beyond the farmer's control was not under consideration but rather that Mr. Schmeiser's action of having identified, isolated and saved the Roundup-resistant seed placed the case in a different category. The appellate court also discussed a possible intermediate scenario, in which a farmer is aware of contamination of his crop by genetically modified seed, but tolerates its presence and takes no action to increase its abundance in his crop. The court held that whether such a case would constitute patent infringement remains an open question but that it was a question that did not need to be decided in the Schmeiser case.
Mimo wszystko sprawa oparła się o to, że uznano za niemożliwe, by rośliny z genami Monsanto znalazły się tam przypadkiem:
The evidence showed that the level of Roundup Ready canola in Mr. Schmeiser's 1998 fields was 95-98% (See paragraph 53 of the trial ruling). Evidence was presented indicating that such a level of purity could not occur by accidental means. On the basis of this the court found that Schmeiser had either known "or ought to have known" that he had planted Roundup Ready canola in 1998. Given this, the question of whether the canola in his fields in 1997 arrived there accidentally was ruled to be irrelevant. Nonetheless, at trial, Monsanto was able to present evidence sufficient to persuade the Court that Roundup Ready canola had probably not appeared in Schmeiser's 1997 field by such accidental means (paragraph 118). The court said it was persuaded "on the balance of probabilities" (the standard of proof in civil cases, meaning "more probable than not" i.e. strictly greater than 50% probability) that the Roundup Ready canola in Mr. Schmeiser's 1997 field had not arrived there by any of the accidental means, such as spillage from a truck or pollen travelling on the wind, that Mr. Schmeiser had proposed.
Więc sąd wcale nie wymagał od rolnika odszkodowania za to, że dopuścił do zapylenia jego roślin, jak chcą dziennikarze. Sprawa opierała się o coś kompletnie innego.

Oczywiście można się spierać na ile wina tego rolnika jest pewna, czy wysokość wyroku nie jest przesadzona, czy sąd nie został przekupiony przez korporację i tak dalej...
Ale to domniemane skażenie wynosiło 95%. Trochę dziwnym byłaby taka czystość uzyskana zupełnym przypadkiem.


A jeszcze co do praw autorskich - zauważył ktoś, że w obecnej sytuacji tort owszem jest mniejszy, ale największy kawał dostają wyłącznie najwięksi gracze?
Mali nie sprzedadzą płyty, nie dostaną milionów za reklamę, nie wypuszczą filmu do kin - pozostaje im liczyć na dobrowolne datki.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

Wybaczcie post pod postem, ale w tamtym zrobiło się za ciasno.

Generale - ja wiem, że nie jest tak różowo. Ale ty masz ten swój cudowny obraz biednych maluczkich i wielkich wyzyskiwaczy, na który nie mam żadnej odpowiedzi.
Racz zauważyć, że ta ich sytuacja ma miejsce w świecie, gdzie prawo autorskie faktycznie nie istnieje.

Podstawową kwestią jest, czy ten twórca ma prawo, by swój produkt oferować za pieniądze ludziom, którzy zobowiązują się nie przekazywać tego dalej.
Nic do tego nie mają zyski kancelarii, ile z tego ma twórca (ktoś go zmusza?) czy zastrzeganie sobie drzewa.

baronie - a co jest realną pracą? Czy prawo własności ziemi nie jest równie abstrakcyjne? Przecież to śmieszne, że mogę sobie obsiać pole i zakazać innym korzystania z niego...
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
Młodzik
Yilanè
Posty: 3687
Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Młodzik »

Jeśli o prawo z ziemią związane to jest mnóstwo innych śmieszących mnie paradoksów. Chodnik przed działką nie jest mój, ale jak zimą nie poodśnieżam, to mnie wlepią mandat. Działka jest moja, ale jeśli wykopię sobie na niej studnię to muszę zawezwać wodociągowców żeby podłączyli licznik, bo ta woda już nie moja itd.

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Post autor: Gesualdo »

Młodziku, można by się też zastanowić, do jakiej wysokości Twoja działka jest Twoja. Piętrowy dom możesz zbudować, ale samolotom zakazać latać nad Twoją posiadłością to już nie.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

No-qanek pisze: Generale - ja wiem, że nie jest tak różowo. Ale ty masz ten swój cudowny obraz biednych maluczkich i wielkich wyzyskiwaczy, na który nie mam żadnej odpowiedzi.
Racz zauważyć, że ta ich sytuacja ma miejsce w świecie, gdzie prawo autorskie faktycznie nie istnieje.
Podstawową kwestią jest, czy ten twórca ma prawo, by swój produkt oferować za pieniądze ludziom, którzy zobowiązują się nie przekazywać tego dalej.
Nic do tego nie mają zyski kancelarii, ile z tego ma twórca (ktoś go zmusza?) czy zastrzeganie sobie drzewa.
Jak zwykle prosty jak konstrukcja cepa i jednowymiarowy Generał nie podąża za meandrami myśli No-ganka.
Kompletnie nie kumam uwagi o tej sytuacji, mającej miejsce w świecie gdzie coś tam i ojtam...
I ta druga o tym twórcy mającym prawo...
Ta powiedz ty mnie prosto i po ludzku, czy podśpiewując synkowi zasłyszaną gdzieś kołysankę o Wojtusiu, na którego z popielnika mruga iskiereczka łamałem czyjeś tam prawa autorskie, czy nie?
A jako niewinne pacholę deklamowałem na szkolnych akademiach ku czci wierszyki panów Majakowskiego, Broniewskiego i Tuwima. Nie dość, że rozsiewałem czerwoną propagandę, to jeszcze łamałem prawo, bo czymże, jak nie rozpowszechnianiem jest publiczna recytacja "Kwiatów polskich"...
Pierdel to dla mnie za mało!
Weź się, stary...
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Kruger »

Młodziku, do samodzielnie wykopanej studni to chyba jednak wodociągi nic nie mają...

Każde prawo (i tu prawo włąsności gruntu jest świetnym przykładem) obciążone jest ograniczeniami. Nie sięga wzwyż aż do granicy atmosfery (vide te samoloty latające nad działką) bo to jest tylko i wyłącznie prawo o chrakaterze międzynarodowym dotyczącym jedynie państw. Nie sięga w dół, bo jak znajdziesz 30 centymetrów pod ziemią taki węgiel, to też ci go nie wolno kopać - prawa do kopalin przysługują państwu. A podatki i opłaty to już jest siedem cudów świata! Nie odśnieżony chodnik to raz. A istniejące na przełomie dziejów inne podatki od nieruchomości? Od szerokości frontu budynku na przykład? Obecna opłata za wielkość dachu związana z ilością opadów odprowadzanych do kanalizacji (Wrocław)?
A opłata adiacencka?! Znacie? Jak wam na osiedlu nie posiadającym kanalizacji tą kanalizacje wybudują (co samo w sobie jest traumatycznym przeżyciem) to mogą obciążyć kosztami budowy. W każdej sytuacji. No niech tam, chcę tą kanalizację mieć (każdy chce przeważnie, bo to taniej niż szambo). Projekt, wykonanie przyłącza, koszty. Ale jeśli nie chcę? Wolę szambo? To i tak muszę zapłacić. Uzasadnienie jest takie, że wartość nieruchomości wzrosła, więc nalezy opłatę zabulić.
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Dla mnie najbardziej krzywdzącym podatkiem jest ten od spadków. Żyjesz sobie, kupujesz ruchomości i nieruchomości, od wszystkiego odprowadzasz podatek, a potem, gdy Ci się zemrze i dzieci mają przejąć ojcowiznę i matczyznę, to płacą znowu. A kwota wolna od podatku to niecałe 10 tysiaków. Kpina.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Kruger »

A podatek dochodowy dla emerytów?
Teoretycznie - żyjesz, pracujesz, odprowadzasz podatki i zbierasz kase na emeryturę. Jak dożyjesz, z tej kasy żyjesz dalej i z tej kasy znów odprowadzasz podatek...

Ale - wróćmy do tematu.
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Kruger pisze:A podatek dochodowy dla emerytów?
Nie wkurwiaj mnie, Krugerze!
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
baron13
A-to-mistyk
Posty: 3516
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11

Post autor: baron13 »

No-qanek: co do ziemi: zawsze prawo jest prawem kaduka. Tylko zmową pomiędzy chwilowo silniejszymi. Prawo własności jest tradycyjnym pomysłem na organizację życia społecznego, który działa dobrze w pewnym zakresie rozumienia tego prawa. Niestety dyskutowanie o prawie i wywodzenie jego z różnych zasad typu sprawiedliwe lub nie nie prowadzi do takiej organizacji społeczeństwa, że działa ono dobrze. Niesprawiedliwe odbierać komuś własność. Ale wywłaszcza się obywatela w imię dobra wyższego, czyli wybudowania drogi. Tak samo z prawami autorskimi. Możemy sobie tu teoretyzować i opowiadać. Chińczycy zrobią tak, że znaczna część społeczeństwa będzie zasuwać, bo to właśnie będzie się im opłacać. My będziemy się procesować, egzekwować prawa, oni będą produkować. Już jest taka sytuacja, że na żądania Unii w kwestii np emisji CO2 z samolotów pokazali wyciągnięty środkowy paluszek. Prawa są sposobem organizacji produkcji w społeczeństwie. Wcale bym, się nie zdziwił, gdyby za kilka lat okazało się, że oglądamy tylko chińskie filmy, czytamy chińskie opowiadania. Jak wlazłem na dailymotion, to się przekonałem, że nie Hollywood tylko Bollywood.

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

No, ale Chiny to nie Indie. A pomysł Chindii chyba sczezł, zanim się na dobre urodził.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Nie doczekałem się jednak odpowiedzi dotyczącej praw autorskich, a rzecz jest ciekawa. Julian Tuwim umarł w roku 1953. Czy ktoś deklamujący na szkolnej akademii "Kwiaty polskie" łamie prawo autorskie, czy nie? Nucąc dziecku jakąś kołysankę łamię prawa artysty, który ją skomponował?
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Ilt
Stalker
Posty: 1930
Rejestracja: pt, 02 paź 2009 15:45

Post autor: Ilt »

Nie, nie łamiesz. Dlaczego miałbyś łamać? Ustawa (tekst ujednolicony z ISAPu) opisuje to raczej dokładnie.
The mind is not a vessel to be filled but a fire to be kindled.

Awatar użytkownika
savikol
Fargi
Posty: 407
Rejestracja: pn, 27 mar 2006 08:04

Post autor: savikol »

Zapytałem fachowca o problem Generała i mogę streścić ten długi dokument, podlinkowany przez Ilta.
Polskie prawo autorskie jest ponoć jednym z najbardziej przyjaznych dla autora z pośród obowiązujących na świecie, znaczy chroni przed wszystkim autora (a nie złowrogie korporacje, pazerne wydawnictwa itp.). Istnieje w nim dualizm, rozróżniamy własność autora osobistą do dzieła i majątkową. Własność osobista należy do autora na wieki wieków, a majątkowa przez 70 lat od stworzenia dzieła. Znaczy to tyle, że dzieło musi być na wieki wieków podpisywane i przypisywane autorowi, nie mógłbyś zatem Generale wygłosić wiersza Tuwima i twierdzić, że sam je napisałeś. To byłoby łamaniem prawa autorskiego. Możesz je wygłaszać na apelach zgodnie z prawem, bo użycie dzieł do celów edukacyjnych jest zgodne z prawem i nie trzeba pytać autora o zgodę (o ile dobrze zrozumiałem). Jeżeli jednak wygłosiłeś ten wiersz przez upływem 70 lat od jego napisania i zebrałeś za to dolę od słuchaczy – złamałeś aspekt majątkowy prawa autorskiego i ZAIKS lub rodzina Tuwima mogłyby pozwać Cię o odszkodowanie. Zgodnie z ustawą musiałbyś Tuwimowi uiścić uzyskaną kwotę pomnożoną przez trzy plus karę zarządzoną przez sąd. Znaczy, jeśli bez zgody autora zarobiłeś 100 PLN, prezentując jego dzieło, musisz zapłacić mu minimum 300 PLN w ramach pokuty.
Precedens: Pewien plastyk stworzył logo przedstawiające głowę orła na zlecenie firmy ORLEN. Podpisał z nimi umowę na swobodne korzystanie z dzieła, zainkasował kwotę. Umowa jednak nie przewidywała, że dzieło pojawi się na stacjach benzynowych, w reklamach itd., jednym słowem, że stanie się symbolem popularnej marki. Autor pozwał ORLEN o odszkodowanie. Sąd przyznał rację autorowi i nie wiem jakim algorytmem wyliczył kwotę, którą ORLEN zarobił na tym dziele, a potem pomnożył ją przez trzy. Skromny autor wygrał z korporacją i teraz pije Chivas Regal na plaży na Florydzie, a hoża dziewoja klęczy między… stop.

ODPOWIEDZ