Polak Mały, czyli patriotyzm

rozmowy nie zawsze niepoważne.

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ

Czy jesteś patriotą?

Tak
42
63%
Nie
14
21%
Nie wiem, nie rozumiem pojęcia patriotyzmu
11
16%
 
Liczba głosów: 67

Awatar użytkownika
Zanthia
Alchemik
Posty: 1702
Rejestracja: czw, 11 sie 2005 20:11
Płeć: Kobieta

Post autor: Zanthia »

No offense taken. To nie miało zabrzmieć zbyt poważnie - po prostu byłoby to piekielnie bystre podsumowanie i odrzucenie moich argumentów :)
It's me - the man your man could smell like.

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

Gustaw G. Garuga pisze:I jeszcze parę słów o wojsku, bo Navajero dawał do zrozumienia, że to oznaka patriotyzmu w praktyce - nie byłem, kategoria nie puściła. Ale nie rwałem się i tak ;) To mogła być wspaniała oznaka patriotyzmu kilkadziesiąt lat temu; dziś większym patriotyzmem jest iść na wyższą uczelnię, a potem wykorzystac tę wiedzę uczciwie pracując w kraju. Wojsko to zmarnowany czas. IMO oczywiście.
Oczywiście to Twoje zdanie, ale skoro się taka opinia pojawiła, to czas na kontrę ;)

Widzisz, o tym, że wojsko to zmarnowany czas słyszę od lat wielu. Najpierw słyszałem, że dwa lata z życiorysu i że jak by skrócili do roku to (zgodnie z maksymą "rok nie wyrok") to by nie było marnowania czasu. Jak skrócili do roku - to zaraz, że to marnowanie roku i jak by skrócili do miesiąca to może, może...

Więc tak naprawdę, dla mnie, takie przedstawianie sprawy, zwłaszcza przez ludzi, którzy w wojsku nie byli, jest oznaką strachu. I szukaniem usprawiedliwień. Takich zresztą znajduje się mnóstwo. Bo mam alergię, bo w wojsku jest fala, bo źle karmią, bo... Dla mnie to są po prostu wymówki. A problem zmarnowania czasu nie leży po stronie wojska, lecz poborowego.

Dlaczego? Prosta sprawa - jeśli przychodzisz do wojska z musu i z nastawieniem, że to marnowanie czasu, to będziesz robił wszystko, żeby tylko okres służby przeleciał jak najmniej wysiłkowo. Będziesz się obijał (to hipotetyczny przypadek, nie kierowany do Ciebie osobiście), będziesz kombinował jak by tu zwiać, przedłużyć przepustki, żeby się nie szkolić, bo to wymaga wysiłku. I wtedy to będzie faktycznie czas zmarnowany. Takich żołnierzy mamy mnóstwo. Można się zniechęcić do całej idei służby poborowej.

Ale na szczęście czasami trafiają się nam żołnierze, którzy nie chcą sobie zmarnować roku. I takich warto szkolić. Zawsze zainteresowani, zawsze przed szeregiem, wchodzą w to środowisko, żeby je poznać. Bo to jest ciekawy okres w życiu. Wyrwany spod mamusinej spódnicy trafiasz do świata, gdzie musisz polegać sam na sobie, gdzie musisz nauczyć się współpracować w grupie. To uczy życia. I co więcej, znam pracodawców, którzy na kandydatów do pracy bez wojskowego epizodu patrzą krzywo.

Się rozpisałem, nie wiem czy w temacie ;)
Najwyżej się z tego nowy wątek wydzieli.
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
Zanthia
Alchemik
Posty: 1702
Rejestracja: czw, 11 sie 2005 20:11
Płeć: Kobieta

Post autor: Zanthia »

kiwaczek pisze:Ale na szczęście czasami trafiają się nam żołnierze, którzy nie chcą sobie zmarnować roku. I takich warto szkolić. Zawsze zainteresowani, zawsze przed szeregiem, wchodzą w to środowisko, żeby je poznać. Bo to jest ciekawy okres w życiu. Wyrwany spod mamusinej spódnicy trafiasz do świata, gdzie musisz polegać sam na sobie, gdzie musisz nauczyć się współpracować w grupie. To uczy życia. I co więcej, znam pracodawców, którzy na kandydatów do pracy bez wojskowego epizodu patrzą krzywo.

Się rozpisałem, nie wiem czy w temacie ;)
Najwyżej się z tego nowy wątek wydzieli.
Namu offtopu...

ON ma przyjaciela z college'u, który poszedł do woja, bo chce a.) być pilotem i żołnierzem jednocześnie (pasjonat), i b.) bo chce być pilotem po zakończeniu służby i emeryturze - cywilne linie lotnicze biorą li i jedynie wojskowych pilotów, bo są najlepsi i odporni na stres.

Wszyscy psioczą na U$ of A, a to jedyny kraj, jaki znam, gdzie chętnych do służby wojskowej jest od cholery (do woja na ochotnika poszło w zeszłym roku jeszcze dwóch przyjaciół ONa), a po powrocie praca jest łatwiejsza do zdobycia - służba jest mocno cenionym punktem CV.
It's me - the man your man could smell like.

Awatar użytkownika
Ellaine
Klapaucjusz
Posty: 2372
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 22:07
Płeć: Kobieta

Post autor: Ellaine »

A mnie się kiedyś marzyło pójść do wojska... Ale wojsko pewnie by mnie nie chciało [mojego brata też nie chciało, z powodu wady wzroku, a mnie się ona przytrafiła, nawet większa :( ].

Tak w ogóle, to ja nadal nie wiem, czy tak naprawdę jest patriotyzm... Bo uczciwym być należy i to obojętne w jakim kraju, ojczystym czy takim, do którego się wyemigrowało. Chodzenie na wybory to nie patriotyzm, tylko spełnianie obowiązków obywatela. To jeśli, ani uczciwość, ani spełnianie obowiązków, to co? Czy patriotyzm w czasach pokoju przekłada się tylko na to uczucie, którym darzy się miejsce/kraj w którym się mieszka? Czy patriotyzmem można nazwać, np. walkę o czystość języka?
Jeśli zadaję infantylne pytania, wybaczcie.
Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość - S. J. Lec
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie

Awatar użytkownika
Dabliu
ZakuŻony Terminator
Posty: 3011
Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Dabliu »

Moja matka jest osobą, z którą z całą pewnością bym się nie zaprzyjaźnił. Jesteśmy zupełnie różni (np. ona uwielbia kliniczny porządek, a ja jestem bałaganiarzem). Mamy zupełnie odmienny światopogląd, w życiu cenimy całkowicie inne rzeczy. Chyba nie ma sprawy, w której byśmy się w pełni zgadzali. Moja matka jest nadopiekuńcza i zanadto wtrąca się w moje sprawy. Czasem doprowadza mnie tym do szału. Bywa, że się spieramy.
Uważam, że moja matka jest osobą dość ograniczoną duchowo. Osobą o dość wąskich horyzontach myślowych, do tego nieznośną, zapatrzoną we własne racje, posiadającą niewyobrażalnie irytujące przyzwyczajenia, które próbuje mi narzucać na każdym kroku. Nie darzy przesadną sympatią mojej połowicy i uważa, że powinienem żyć inaczej.

Mimo to, kocham moją matkę i oddałbym za nią życie. Nie mam co do tego wątpliwości. To dzięki niej jestem, jaki jestem. Trochę dobry i trochę zły, trochę mądry i trochę głupi. Nie potrafię sobie wyobrazić, że mógłbym być kimś innym. Być może z inną matką wyrósłbym na lepszego człowieka, a być może na gorszego. Któż ma to wiedzieć? Ja? Nie, ja tego nie wiem. Nie byłbym mną, więc jaki sens w takich rozważaniach? To dzięki mojej matce mam to imię i tę twarz. To dzięki niej mogę myśleć i czuć właśnie w taki sposób. Ani lepszy, ani gorszy, ale mój. Bez mojej matki nie byłoby mnie. Nawet, gdybym darzył ją nienawiścią, to w dalszym ciągu byłbym JA, syn swojej matki. Ona dała mi życie, takie jakie mam, ale innym nie dysponuję. A ja lubię życie, więc jestem jej wdzięczny.
Jestem w małej cząstce własną matką, czy mi się to podoba, czy nie. Więc nie napluję jej w twarz, kiedy zrobi coś nie po mojej myśli. Nie wyszydzę jej, gdy powie coś, co w moim mniemaniu wydaje się głupie. Nie odwrócę się od niej, jeśli okaże się słabsza ode mnie. I nie zamorduję jej, kiedy uznam za zbyt starą, otępiałą i zdziwaczałą.
Kocham ją na dobre i na złe.

Podobnie mam z ojczyzną. Kocham ją, na dobre i na złe.

Ileż to razy narzekałem na ten pier***ony kraj, że żyć tu nie sposób, że wstyd i sromota, że nic, tylko wrzeszczeć... Ileż to razy sarkałem na głupotę Polaków, na zaściankowość, na niechlujstwo i narodowe przywary, na nieudolność rządzących, na nasze kompleksy, na ZUS, kłótliwość, zaprzepaszczone szanse, zmarnowane dziedzictwo i zakłamany kler...
Ale sam jestem Polakiem. Kłótliwym Sarmatą o wybujałych ambicjach, skłonnym do sentymentalnego ględzenia i żalu do reszty świata. Czy to jednak oznacza, że jestem gorszym człowiekiem? Jestem Polakiem, do cholery! I nie jestem gorszy od Włocha, Serba, Chińczyka czy Aborygena!
Ileż to razy narzekałem na Polskę... Lecz wyglądając przez okno widzę ulicę pełną dębów, podwórko, na którym rosną topole i stary orzech zasadzony przez mojego ojca. Widzę dzieciaki mówiące po polsku i bawiące się tak, jak ja się bawiłem w ich wieku. Spoglądam na stojące na półce tomiki z polską poezją, bez której z pewnością nie byłbym tym, kim jestem. Sięgam pamięcią do chwili, kiedy po raz pierwszy usłyszałem Bogurodzicę odśpiewaną w "Krzyżakach". Rośnie mi serce na widok biało-czerwonej flagi wywieszonej nad bramą podczas Święta Niepodległości. Jestem dumny z faktu, że gdy Europą rządzili despoci, u nas mieliśmy (ograniczoną, bo ograniczoną) demokrację. Cieszę się na myśl, że pochowają mnie w ziemi, w którą wsiąkły hektolitry krwi, potu i łez ludzi, którym ZALEŻAŁO...
Szanuję ich za to, że stworzyli ten kraj, nawet z jego najgorszymi wadami. Bo to wymagało poświęcenia, o które nikt ich nie prosił.
Nie pojmuję, jak można cały ten trud zamknąć w pudełku z etykietką - "graty do wyrzucenia - bezwartościowe"...

Kocham Polskę, bo tak. Kocham ją miłością złożoną, trudną do pojęcia i trudną do praktykowania, miłością skomplikowaną, niejednoznaczną i pełną zarówno zniechęcenia, jak i chwil pełnych namiętności. Ale kocham głęboko, szczerze i dozgonnie.

I jeszcze piosenka ilustrująca mój stosunek do ojczyzny :)
(oczywiście, wbrew tytułowi, w wykonaniu Jacka Wójcickiego; a teledysk ma się nijak do treści)

Awatar użytkownika
jutylda
Mamun
Posty: 185
Rejestracja: wt, 04 kwie 2006 13:30

Post autor: jutylda »

To, że kochasz matkę, nie znaczy, że całe życie musisz u niej mieszkać ;)
Brak mi perspektywy, tylko patrzę przed siebie, patrzę na ten koszmar. Poziom umysłowy sekretarki z enerde, to sobą obecnie przedstawiam.

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

Navajero, w kwestii patriotyzmu podzielam raczej zdanie nimfy bagiennej niż Twoje :-) Piszesz, że bycie uczciwym powinno być imperatywem; no jednak nie jest, bo to jednak korupcja, kombinatorstwo i 'grabienie pod siebie' jest bliższe normie. Z kolei wojsko wciąż jest z poboru, a więc z musu (imperatyw), spełniasz warunki, to idziesz i nie ma zmiłuj (przynajmniej teoretycznie). Jeśli to ma być to "ponadto", to nie wiem, czy taki patriotyzm mi odpowiada ;) I dlatego jestem kiwaczku za armią zawodową. Kto chce realizowac się patriotycznie (lub karierowo czy jakkolwiek inaczej), niech się zaciągnie; kto ma inną wizję patriotyzmu, niech wykorzysta ten rok (pół roku, kwartał, nieważne) po swojemu. Bo w swoim poście bardzo klarownie pokazałeś bezsens armii poborowej i 'musowego patriotyzmu'. Ja się nie chowam za kategorią, nie twierdzę, że poszedłbym, tylko zdrowie nie pozwala mi na spełnienie patriotycznego obowiązku. Otwarcie twerdzę, że wojsko to strata czasu młodych ludzi. Pewnie, że nie wszystkich. Ale ta mniejszość równie dobrze spełniłaby się w armii zawodowej. IMO oczywiście;) I skoro już bawimy się w psychologów, to wg mnie chwalenie pobytu w wojsku, do którego poszliśmy z poboru, zwłaszcza po latach, kiedy już zapomnieliśmy, co złe, jest oznaką wstydu za zmarnowany czas i próbą usprawiedliwienia niemożności wykręcenia się od przykrego obowiązku. Ale nie bierz tego psychologizowania poważnie. Ja Twojego też nie biorę.

Zanthia, mam nieodarte wrażenie, że problem tkwi raczej w Twoim oku. Widzisz, nieważne, gdzie ja czy Ty mieszkamy (moja lokalizacja jest widoczna pod awatarem). Ważne, że jeśli pojedziesz za granicę, spotkasz tam takie same laseczki i takich samych blokersików. I tak samo się z nimi nie dogadasz, choć polska laseczka i blokersik mają to do siebie, że pewnie słyszeli gdzieś nazwisko "Mickiewicz", widzieli przynajmniej widoczki z Krakowa i wiedzą, że Niemcy zaatakowały Polskę. I znowu - taką samą wiedzę może też mieć wyedukowany obcokrajowiec. Tylko gdzie Ty w tym widzisz gorszość akurat naszego narodu? Bo pod tym plugawym wierzchem są też ludzie tacy jak choćby my tu na tym forum :)

Bardzo podoba mi się post(awa) Dabliu. I doskonale rozumiem, co chce powiedzieć.

Awatar użytkownika
kaj
Kadet Pirx
Posty: 1266
Rejestracja: śr, 28 wrz 2005 13:50

Post autor: kaj »

Czy Chopin, Skłodowska, Wolszczan, Zimmerman, Paderewski, Wojtyła, Krasiński, Gierymscy, Norwid, Mitoraj, Starski, Idziak, Sobociński, itd. nawet kucharz otwierający polska restauracje w Hiszpanii - postapili niepatriotycznie, mieszkając poza Polską? Wiecej przynieśliby krajowi nie wyjeżdżając? Czy patriota musi siedzieć w granicach?
Zrezygnowałem ze służby wojskowej. Brak patriotyzmu? Może. Niemniej uważam, że kraj nic na tym nie stracił.

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

Mickiewicz ponoć rwał się do bitki, do powstania. Całe szczęście, że się nie dorwał. I Gombrowicz pisał, że jako żołnierz byłby bezużyteczny. Nie każdy nadaje się na poetę, nie każdy na żołnierza.

Awatar użytkownika
kaj
Kadet Pirx
Posty: 1266
Rejestracja: śr, 28 wrz 2005 13:50

Post autor: kaj »

Mickieiwcza nie wymieniłem, bo on był emigrant polityczny. Za filomatów wywalono go przecież z ziem polskich.
Podałem takich, co wyjechali, bo uznali, że większą karierę zrobią poza krajem.

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

Tak czy siak, mamy takie samo zdanie.

Awatar użytkownika
Hipolit
Klapaucjusz
Posty: 2070
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:09

Post autor: Hipolit »

To jeszcze ja. Jestem w tej sytuacji, że w razie "W" moge być najwyżej - zakładnikiem ;)
Zagłosowałem na trzecią możliwość. Nie wiem, co to jest patriotyzm. A właściwie, wydawało mi się, ze wiem. Niestety, kolejne Rzeczposopolite, które przeżywam (PRL, III, IV) skutecznie mnie patriotyzmu oduczały. Za swoje poświęcenie, za nieprzespane noce, siniaki, nerwy, stracone bezpowrotniie zdrowie - dostawałem od kolejnej oczyzny coraz mocniejsze kopy w d... Kiedyś wydawało mi się, że warto zginąc za Polskę. Potem wydawało mi się, że warto żyć dla Polski. Teraz wiem, że warto żyć dla Żony, Dzieci, z dalszą rodziną - już kłopot. Coraz bardziej rozumiem Francuzów - patrz sygnaturka.
Pozdrawiam
Hipolit
Navigare necesse est, vivere non est necesse

Awatar użytkownika
Harna
Łurzowy Kłulik
Posty: 5588
Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14

Post autor: Harna »

Gustaw G. Garuga pisze:Mickiewicz ponoć rwał się do bitki, do powstania. Całe szczęście, że się nie dorwał.
Wręcz przeciwnie. Czekał w dworku w Śmiełowie, zabawiając się całkiem dobrze, aż woda w rzece opadnie, żeby się przedrzeć pod osłoną nocy na ziemie polskie. I jakimś sposobem ta woda ciągle za wysoka była, nawet jak sięgała do kolan. A co o nim potem powstańcy i inni poeci pisali, to już odrębne zagadnienie.
To tak w ramach dygresji :-)
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!

Awatar użytkownika
Dabliu
ZakuŻony Terminator
Posty: 3011
Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Dabliu »

Gwoli wyjaśnienia - nie uważam, ze wyjazd z kraju jest postawą niepatriotyczną. Nic a nic. Chyba że wyjeżdżamy, żeby o Polsce zapomnieć. Jak ta dziewczyna w Ameryce, o której pisała Millenijna.

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

Harna pisze:
Gustaw G. Garuga pisze:Mickiewicz ponoć rwał się do bitki, do powstania. Całe szczęście, że się nie dorwał.
Wręcz przeciwnie.
Uhm :) On zresztą jest w ogóle kiepskim przykładem jeśli chodzi o patriotyzm. Ponoć zmienił nastawienie tuż przed śmiercią. Ponoć.

Gustawie- dobrze wiesz, że do wojska od dawna szedł kto chciał, mimo teoretycznie powszechnego poboru. Wyjątkiem były totalnie niezaradne ciołki, ew. ludzie na których komisja naprawdę się uwzięła. Mimo tego, że takie stanowisko jest bardzo "niemodne", uważam więc służbę wojskową, za pewien wyznacznik patriotyzmu, a także odwagi osobistej i kilku innych cech, których już nie będę wymieniał, bo szkoda czasu. Ja mogłem się wymigać ( jak prawie każdy), ale poszedłem, traktując to jako coś, co powinien zrobić każdy mężczyzna, bynajmniej nie jako wielką przygodę. Raczej średnio przyjemny obowiązek. Nie będę zresztą tego pogłębiał, bo nie lubię gadania o sobie i nie mam zamiaru też nikomu udowadniać własnej wyższości moralnej, tylko dlatego, że byłem w wojsku, a inni nie. Akurat w moim przypadku nie była to dawno zapomniana, jednorazowa impreza. Po unitarce, zaliczyłem w późniejszych latach kurs w szkole oficerskiej, i co jakiś czas - byłem wzywany na dłuższe lub krótsze ćwiczenia. Ostatnio w zeszłym roku. Czy bardziej się przydałem w wojsku niż gdzie indziej - nie wiem. Nie wiem też czy szkolenie które przeszedłem przyda mi się na cokolwiek ( mam szczerą nadzieję, że nie). Jednak próbowałem. Czy dlatego, że słysząc głos trąbki widzialem coś więcej niż powołujących mnie do zaliczenia kłopotliwego obowiązku, małych urzedniczków w mundurach? Nie wiem i szczerze mówiąc, nie chce mi się nad tym zastanawiać. To są sprawy, które każdy musi osądzić sam, na pewno nie publicznie. Czy fakt, że armia czy państwo kogoś źle potraktowały, powinien wpływać na stosunek do kraju? Nie wiem, nie mnie oceniać. Jednak kiedy Niemcy zdobywali Warszawę w 1939 roku, wytworne paniusie z "towarzystwa" łamały sobie paznokcie kopiąc rowy przeciwczołgowe i donosiły wodę żołnierzom, czasem płacąc za to życiem, a w walce zginęli książę porucznik Radziwiłł i ledwo wypuszczony z więzienia komunista - Marian Buczek.

Ponieważ nie chcę nikogo epatować swoimi poglądami, kończę na tym swój udział w tej dyskusji :)

Edit; literówka
Ostatnio zmieniony śr, 13 cze 2007 17:16 przez Navajero, łącznie zmieniany 3 razy.
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

ODPOWIEDZ