Mnie się trafia :> Tzn. nie lepienie penisów z gliny, ale tego typu kretyństwa. Trafiają mi się często. Schemat jest ten sam - przychodzą dwie panienki typu "głupia" i "głupsza". Sadzają wszystkich w kręgu ( aby nie było lepszych i gorszych), w ciągu 5 minut, przechodzą ze wszystkimi, widzianymi pierwszy raz w zyciu osobami na "Ty" ( aby wzbudzić poczucie braterstwa) i serwują papkę jaka jest tam w karcie dań aktualnie. Z racji swego zawodu, jestem szkolony przeważnie w błyskotliwych teoriach pedagogicznych. Np. "powiedz agresywnemu psychopacie, że nie musi rozwiązywać konfliktów siłą a będzie- do rany przyłóż". Czy panie mogą to zademonstrować na kilku miejscowych psycholach? Nie, nie mogą bo one nie są od tego... W przerwach śpiewa się "relaksujące" pieśni w rodzaju "Masaja ma duże jaja" ( bardzo trendy i cool) po czym panie znikają z ciężko wyłudzonymi od Fundacji Batorego czy podobnych instytucji pieniędzmi...Aha, zapomniałbym jeszcze o bojowych artykułach jakie po każdej takiej nasiadówie ukazują się w lokalnej, a czasem nie tylko lokalnej prasie.Małgorzata pisze: To musiały być wyjątkowej urody bełkotliwe opowieści... Ech, że też mnie się nic takiego nie trafia...
Równouprawnienie
Moderator: RedAktorzy
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
- Gorgel-2
- Klapaucjusz
- Posty: 2075
- Rejestracja: ndz, 12 cze 2005 23:04
Zara, zara, bo coś mi umknęło... Ja nigdy nie uznaję za kumpla* kogoś, kogo nie szanuję. Ale już taki staroświecki jestem ;-)Thrall pisze:lubią, jak facet je szanuje (...) a nie traktuje jak kumpla
* Bez względu na płeć.
A tu taki wolontariusz... http://www.ozjokes.com/funnypics/image.php?pid=749
"We made it idiotproof. They grow better idiots."
- Gorgel-2
- Klapaucjusz
- Posty: 2075
- Rejestracja: ndz, 12 cze 2005 23:04
A tu jeszcze coś o harasowaniu seksualnym. Uch...Navajero pisze:A tyle jest narzekania, że nie ma gdzie mammografii zrobić... ;)
http://www.ozjokes.com/funnypics/image.php?pid=745
"We made it idiotproof. They grow better idiots."
- Borsuk
- Ośmioł
- Posty: 609
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:12
- Płeć: Mężczyzna
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Lahkoona
- Smoczyca
- Posty: 136
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:33
Wiecie, jak miałam wpajane wartości tego typu: dziewczynka się tak nie ubiera, dziewczynka tak nie chodzi, to nie są zabawki dla dziewczynki, to nie jest zajęcie dla dziewczynki... bla bla bla... a kilkanaście lat później: to mężczyzna powinien ubiegać się o względy kobiety, to on powinien pierwszy zadzwonić (bo jak inaczej to znaczy, że kobieta jest namolna), inicjatywę seksualną również on powinien pierwszy przejawiać do kobiety (bo inaczej wyjdzie, że kobieta jest łatwa albo co gorsza nimfomanka)... w międzyczasie: nie należy chodzić bez stanika, buty na wysokich obcasach wyrabiają mięsień łydki, bolesne okresy przejdą mi po pierwszej ciąży, powinnam to, powinnam tamto, powinnam sramto i tylko dlatego powinnam, że jestem samicą.
Bardzo rzadko, wręcz okazyjnie słyszałam coś o moich wartościach duchowych. Czy też umysłowych... czy tam jakiś innych niż płciowe. Wszędzie, jak okiem sięgnąć miałam wytykane przykłady na to właśnie że płeć determinuje drogę życiową, w tym wybór zawodu albo chociażby ubrania.
Moim zdaniem równouprawnienie polega na braku tej determinacji płciowej właśnie. Dotyczy to zarówno mężczyzn jak i kobiet. Gościu, który napomknął, że nie mogę jeździć konno, bo doznam urazu macicy albo krwotoku, dostał w łeb. Moja dupa, moja sprawa. Chcę sobie ją obić, to chcę i już.
"Nie możesz tego, ponieważ jesteś dziewczynką/kobietą"... Tak, słyszałam to kilkanaście tysięcy razy. Moim zdaniem to żaden argument. Cokolwiek chciałam... żaden powód. Kiedyś chciałam być strażakiem, ale od kogoś usłyszałam, że do czynnej służby kobiet nie przyjmują. Kiedyś myślałam o wstąpieniu do wojska, to moje oświadczenie wywołało burzę.
Tak, prowokowałam specjalnie, żeby zobaczyć jaka będzie reakcja środowiska. No była zupełnie spodziewana. Gdybym naprawdę chciała i się uparła, to wstąpiłabym zarówno do straży pożarnej jak i wojska.
Jestem za równouprawnieniem "umysłowym". Mam serdecznie gdzieś płeć mózgu, proporcje ciała, wpływ hormonów, wpływ księżyca, wpływ pływów... Dupa.
I podreślam, nie jestem feministką. Nie chodzi mi o to, "że kobiecie ma być wszystko wolno, a żaden facet nie będzie mówił co mam robić"... bo taką teorię też słyszałam.
Chodzi mi głównie o to, żeby nie robić wielkich oczu, jeżeli kobieta łapie za broń i kłusuje po poligonie, a facet siedzi w domu i dobrze się czuje niańcząc dzieciaki, prasując i temu podobne.
Taki przykład.
Bardzo rzadko, wręcz okazyjnie słyszałam coś o moich wartościach duchowych. Czy też umysłowych... czy tam jakiś innych niż płciowe. Wszędzie, jak okiem sięgnąć miałam wytykane przykłady na to właśnie że płeć determinuje drogę życiową, w tym wybór zawodu albo chociażby ubrania.
Moim zdaniem równouprawnienie polega na braku tej determinacji płciowej właśnie. Dotyczy to zarówno mężczyzn jak i kobiet. Gościu, który napomknął, że nie mogę jeździć konno, bo doznam urazu macicy albo krwotoku, dostał w łeb. Moja dupa, moja sprawa. Chcę sobie ją obić, to chcę i już.
"Nie możesz tego, ponieważ jesteś dziewczynką/kobietą"... Tak, słyszałam to kilkanaście tysięcy razy. Moim zdaniem to żaden argument. Cokolwiek chciałam... żaden powód. Kiedyś chciałam być strażakiem, ale od kogoś usłyszałam, że do czynnej służby kobiet nie przyjmują. Kiedyś myślałam o wstąpieniu do wojska, to moje oświadczenie wywołało burzę.
Tak, prowokowałam specjalnie, żeby zobaczyć jaka będzie reakcja środowiska. No była zupełnie spodziewana. Gdybym naprawdę chciała i się uparła, to wstąpiłabym zarówno do straży pożarnej jak i wojska.
Jestem za równouprawnieniem "umysłowym". Mam serdecznie gdzieś płeć mózgu, proporcje ciała, wpływ hormonów, wpływ księżyca, wpływ pływów... Dupa.
I podreślam, nie jestem feministką. Nie chodzi mi o to, "że kobiecie ma być wszystko wolno, a żaden facet nie będzie mówił co mam robić"... bo taką teorię też słyszałam.
Chodzi mi głównie o to, żeby nie robić wielkich oczu, jeżeli kobieta łapie za broń i kłusuje po poligonie, a facet siedzi w domu i dobrze się czuje niańcząc dzieciaki, prasując i temu podobne.
Taki przykład.
Nie masz wyboru, Sai... (C) by Ja.
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Smoczyco, chyba siedziałaś wewnątrz mojej głowy i widziałaś moje myśli.
Dodam jeszcze parę zdań.
Panowie też nasiąkają od urodzenia. Jak sa mali: Dziewczynki są słabe. Płaczesz? Nie bądź baba. Jak ją szarpniesz za włosy albo zaciągniesz za winkiel i zadrzesz sukienkę - to znaczy, że ci zależy. Jeśli pochwalisz się tym przed kolegami - to dopiero jesteś gość. Jak są starsi: Do kobiety trzeba iść z prezentem, to będzie miła i chętna. Jeśli mówi, że nie chce, to znaczy, że chce, tylko się wstydzi. Lepszy mąż pijak niż żaden mąż. Kobiety nie moga być wybredne, bo drugi ewentualny kandydat może się nie trafić, więc zadowolą się byle kim. I tak dalej.
Pozbawienie dzieci tego rodzaju kodowania być może doprowadziłoby do równości płci. Tylko że takiej obróbce dzieci są poddawane od urodzenia, i to od czasów, kiedy jeszcze siedzieliśmy na drzewach i byliśmy bardzo kudłaci.
Proces podziału umysłowego na dwie płci i podkreślanie ich różnic jest już automatyczny. Zakorzenił się na tyle mocno, że jest nie do odwrócenia.
Od feminizmu jestem jak najdalej. Równouprawnienie to dla mnie mit. Ale jestem za swobodą decyzji. To jednak już zupełnie inny temat.
Dodam jeszcze parę zdań.
Panowie też nasiąkają od urodzenia. Jak sa mali: Dziewczynki są słabe. Płaczesz? Nie bądź baba. Jak ją szarpniesz za włosy albo zaciągniesz za winkiel i zadrzesz sukienkę - to znaczy, że ci zależy. Jeśli pochwalisz się tym przed kolegami - to dopiero jesteś gość. Jak są starsi: Do kobiety trzeba iść z prezentem, to będzie miła i chętna. Jeśli mówi, że nie chce, to znaczy, że chce, tylko się wstydzi. Lepszy mąż pijak niż żaden mąż. Kobiety nie moga być wybredne, bo drugi ewentualny kandydat może się nie trafić, więc zadowolą się byle kim. I tak dalej.
Pozbawienie dzieci tego rodzaju kodowania być może doprowadziłoby do równości płci. Tylko że takiej obróbce dzieci są poddawane od urodzenia, i to od czasów, kiedy jeszcze siedzieliśmy na drzewach i byliśmy bardzo kudłaci.
Proces podziału umysłowego na dwie płci i podkreślanie ich różnic jest już automatyczny. Zakorzenił się na tyle mocno, że jest nie do odwrócenia.
Od feminizmu jestem jak najdalej. Równouprawnienie to dla mnie mit. Ale jestem za swobodą decyzji. To jednak już zupełnie inny temat.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- Hipolit
- Klapaucjusz
- Posty: 2070
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:09
Nie robić oczu!Lahkoona pisze:Chodzi mi głównie o to, żeby nie robić wielkich oczu, jeżeli kobieta łapie za broń i kłusuje po poligonie.
Zabrać broń, kobietę zamknąć!
Za kłusownictwo! ;-))))) NMSP
A wracają "do adremu", to można widzieć rozgraniczanie ról męskich i kobiecych w społeczeństwie jako dyskryminację, a można jako ochronę tych najważniejszych elementów, zapewniających społeczeństwu przetrwanie.
I o ile Twoja, za przeproszeniem sempiterna jest Twoją sprawą, o tyle Twoje życie już nie całkiem. Bo samobójców (również mężczyzn) jednak nie pozostawia się swemu losowi. Mozna więc domniemywać, że społeczeństwo chcąc zapewnić sobie dalsze istnienie, ogranicza (mniej lub bardziej) możliwośc zrobienia sobie krzywdy przez Kobietę (a więc co najmniej potencjalną matkę). I tutaj pole do dyskusji, czy i w jakich wypadkach jest to zasadne.
Pozdrawiam
Hipolit
Navigare necesse est, vivere non est necesse
Hipolit
Navigare necesse est, vivere non est necesse
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Coś mi się nasunęło. Wydaje mi się, że nigdy nie uda się ludziom uniknąć myślenia w kategoriach płci => naturalne to jest, instynktowne raczej. Zagadnieniem osobnym będzie kwestia stereotypów => w jaki sposób mysli się o płci - o kobietach, o mężczyznach. Tym, czego się uczymy od rodziców, otoczenia, etc.
Nie wydaje mi się, aby można było "odpłciowić" kwestie postrzegania drugiego człowieka.
Inna sprawa, że takiej potrzeby również nie widzę. Dostrzegam konieczność zmiany stereotypów - tak. Ale wydaje mi się, że zawsze będzie to w ramach świadomości płci...
Nie wydaje mi się, aby można było "odpłciowić" kwestie postrzegania drugiego człowieka.
Inna sprawa, że takiej potrzeby również nie widzę. Dostrzegam konieczność zmiany stereotypów - tak. Ale wydaje mi się, że zawsze będzie to w ramach świadomości płci...
So many wankers - so little time...
- Joanka
- Sepulka
- Posty: 90
- Rejestracja: czw, 23 cze 2005 22:00
No właśnie, święte słowa.Lahkoona pisze:Jestem za równouprawnieniem "umysłowym". Mam serdecznie gdzieś płeć mózgu, proporcje ciała, wpływ hormonów, wpływ księżyca, wpływ pływów... Dupa.
Nie jestem feministką. Ruch feministyczny uważam za odrobinę śmieszny. Odrobinę, bo walka o prawa kobiet jest jak najbardziej słuszna, ale teorie typu "samiec twój wróg" i palenie staników zawsze mnie tylko śmieszyły. Jak sobie kiedyś znajdę faceta, to będzie on człowiekiem zdecydowanym i świadomym roli mężczyzny w społeczeństwie i rodzinie. Chociaż, oczywiście, jeżeli spróbuje za mnie decydować o moich sprawach, dostanie w łeb.
W życiu nie spotkałam się jeszcze z dyskryminowaniem mnie ze względu na płeć. Aż się dziwię, że tak mi dobrze idzie i z niepokojem oczekuję chwili, gdy trafię wreszcie na jakiegoś męskiego wieprza, bo wtedy wkurzę się niemożebnie. Wręcz przeciwnie, byłam świadkiem dyskryminowania mężczyzn przez mężczyzn - raz na jednym ustnym egzaminie okazało się, że profesor, chyba nawet nieświadomie, za te same bzdury, za które chłopaka wywala za drzwi, dziewczynie stawia 3. Było to niesprawiedliwe i pewnie jako feministka powinnam była się obrazić, że traktują mnie jak istotę niższą intelektualnie, ale uwierzcie, w tamtej chwili byłam bardzo szczęśliwa. :>
I owszem, od urodzenia słyszałam, co wypada dziewczynce a co chłopcu, ale nigdy w domu. Jakoś nikogo to tutaj nie obchodziło. Może dlatego idea feminizmu do mnie nie trafia.
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
Nie wiem dlaczego prawie wszyscy traktują stereotypy jako wytwór wrogów kobiet i ludu pracującego? Może te stereotypy, wykształcone w końcu przez stulecia, mają jakąś wartość w życiu społecznym? Przestrzegają przed czymś? Bo jakby się tak zastanowić, to pokonanie pewnych stereotypów ludziom wcale nie pomogło. I nie każde stereotypy wymyślane były przez Mięsne Szowinistyczne Świnie :)
Aby nie być gołosłownym - przyklad, ale z innej bajki. Przed wojną stereotypem było stwierdzenie, że ideał przestępcy to złodziej. Oni też mieli swoje ideały :) Ale do rzeczy...W więzieniach i całym biznesie przestępczym, rządzili złodzieje. Morderstwo było traktowane z pogardą, jako wyraz tępoty umysłowej gościa, który musiał zabić bo nie umiał np. ukraść portfela czy rozpruć kasy. Były dość rygorystycznie przestrzegane reguły gry, wpajane adeptom fachu na złodziejskich "uniwersytetach" ( były takie cztery na terenie II RP). Np. nigdy nie okradano kobiety w ciąży albo z małym dzieckiem, odsyłano okradzionemu dokumenty, jak okradziono jakiegoś prawnika to odsyłano cały łup- z przeprosinami ( no, to ostatnie to nie tyle zasada moralna co zdrowy instynkt samozachowawczy). Po wojnie wymarło pokolenie przedwojennych fachowców i zaczęli w więzieniach rządzić mordercy. Dziś, własnie oni kręcą całym środowiskiem. Złodziei traktuje się z pobłażliwą pogardą. Efekt - potworna brutalizacja przestępczości ( oczywiście nie jest to jedyna przyczyna takiej brutalizacji, ale chyba jedna z ważniejszych). Dziś- kieszonkowiec przede wszystkim okradnie kobietę w ciąży czy z dzieckiem, bo to po prostu łatwiej. Albo zabije dla dla paru groszy bo wiele kradzieży jest połączonych z użyciem przemocy co dawniej było nie do pomyślenia. Np. przedwojenny mięśniak ( samo dno branży) który robił klientów na "kichę" ( uderzał od tyłu woreczkiem wypchanym piaskiem), uczył się dwa lata jak ogłuszyć a nie zabić... Oczywiście to co napisałem to nie jest żaden dowód, że wszystkie stereotypy sa cacy, to tylko głos w dyskusji no i skutek upałów ;)
Aby nie być gołosłownym - przyklad, ale z innej bajki. Przed wojną stereotypem było stwierdzenie, że ideał przestępcy to złodziej. Oni też mieli swoje ideały :) Ale do rzeczy...W więzieniach i całym biznesie przestępczym, rządzili złodzieje. Morderstwo było traktowane z pogardą, jako wyraz tępoty umysłowej gościa, który musiał zabić bo nie umiał np. ukraść portfela czy rozpruć kasy. Były dość rygorystycznie przestrzegane reguły gry, wpajane adeptom fachu na złodziejskich "uniwersytetach" ( były takie cztery na terenie II RP). Np. nigdy nie okradano kobiety w ciąży albo z małym dzieckiem, odsyłano okradzionemu dokumenty, jak okradziono jakiegoś prawnika to odsyłano cały łup- z przeprosinami ( no, to ostatnie to nie tyle zasada moralna co zdrowy instynkt samozachowawczy). Po wojnie wymarło pokolenie przedwojennych fachowców i zaczęli w więzieniach rządzić mordercy. Dziś, własnie oni kręcą całym środowiskiem. Złodziei traktuje się z pobłażliwą pogardą. Efekt - potworna brutalizacja przestępczości ( oczywiście nie jest to jedyna przyczyna takiej brutalizacji, ale chyba jedna z ważniejszych). Dziś- kieszonkowiec przede wszystkim okradnie kobietę w ciąży czy z dzieckiem, bo to po prostu łatwiej. Albo zabije dla dla paru groszy bo wiele kradzieży jest połączonych z użyciem przemocy co dawniej było nie do pomyślenia. Np. przedwojenny mięśniak ( samo dno branży) który robił klientów na "kichę" ( uderzał od tyłu woreczkiem wypchanym piaskiem), uczył się dwa lata jak ogłuszyć a nie zabić... Oczywiście to co napisałem to nie jest żaden dowód, że wszystkie stereotypy sa cacy, to tylko głos w dyskusji no i skutek upałów ;)
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
- Joanka
- Sepulka
- Posty: 90
- Rejestracja: czw, 23 cze 2005 22:00
Pewnie, że to żaden dowód. :P
Po wierwsze, rządy złodziei to żaden stereotyp, tylko zwyczaj środowiskowy, który był sobie przed wojną pewnie przez jakies 20 - 30 lat, a nie od początku świata. Wcale zresztą nie wiem, czy na pewno był, nie żyłam wtedy i mogę najwyżej spytać babcię, a ona twierdzi, że do '89. roku wszyscy złodzieje zachowywali się honowowo i kulturalnie, a morderców wcale nie było. :P
Zwyczaje społeczne to nie to samo, co stereotypy. Zwyczaje są dobre tak długo, jak są użyteczne. Dziś tradycyjny podział ról na męską i żeńską jest coraz mniej potrzebny, więc czemu go tak pielęgnować? A stereotyp jest zły zawsze, z samej swojej definicji.
Po wierwsze, rządy złodziei to żaden stereotyp, tylko zwyczaj środowiskowy, który był sobie przed wojną pewnie przez jakies 20 - 30 lat, a nie od początku świata. Wcale zresztą nie wiem, czy na pewno był, nie żyłam wtedy i mogę najwyżej spytać babcię, a ona twierdzi, że do '89. roku wszyscy złodzieje zachowywali się honowowo i kulturalnie, a morderców wcale nie było. :P
Zwyczaje społeczne to nie to samo, co stereotypy. Zwyczaje są dobre tak długo, jak są użyteczne. Dziś tradycyjny podział ról na męską i żeńską jest coraz mniej potrzebny, więc czemu go tak pielęgnować? A stereotyp jest zły zawsze, z samej swojej definicji.
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
To nie pielęgnacja, tylko siła bezwładu. Tradycja milionów lat, odkąd zeszliśmy z drzewa. Tu nie wystarczy jedno pokolenie ani dziesięć. My dopiero zaczynamy dostrzegać, że ten model zachowania juz sie przeżył. Ale możemy sobie co najwyżej pokrzyczeć. Stereotypy są silniejsze niz nasze najszczersze chęci.Joanka pisze:Dziś tradycyjny podział ról na męską i żeńską jest coraz mniej potrzebny, więc czemu go tak pielęgnować?
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
Pisałem, że stereotypem było stwierdzenie, że ideał przestępcy to złodziej. Rządy złodziei były jedynie tego konsekwencją.Joanka pisze: Po wierwsze, rządy złodziei to żaden stereotyp, tylko zwyczaj środowiskowy, który był sobie przed wojną pewnie przez jakies 20 - 30 lat, a nie od początku świata.
1989? Ciekawa data... No to Marchwicki i wielu innych morderców z PRL-u to fatamorgana. Wykonywanie wyroków śmierci na mordercach- też. A co do kwestii przestępczości w okresie międzywojennym, to jest sporo źródeł na ten temat.Joanka pisze: Wcale zresztą nie wiem, czy na pewno był, nie żyłam wtedy i mogę najwyżej spytać babcię, a ona twierdzi, że do '89. roku wszyscy złodzieje zachowywali się honowowo i kulturalnie, a morderców wcale nie było. :P
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson