Joanka pisze:Dziś tradycyjny podział ról na męską i żeńską jest coraz mniej potrzebny, więc czemu go tak pielęgnować?
To nie pielęgnacja, tylko siła bezwładu. Tradycja milionów lat, odkąd zeszliśmy z drzewa. Tu nie wystarczy jedno pokolenie ani dziesięć. My dopiero zaczynamy dostrzegać, że ten model zachowania juz sie przeżył. .
ten? to znaczy jaki? Do którego konkretnie się odwołujesz, gdzie i kiedy? :-)
Jak pisał Navajero - może dla zdrowia społeczeństwa?
Navajero pisze:Nie wiem dlaczego prawie wszyscy traktują stereotypy jako wytwór wrogów kobiet i ludu pracującego? Może te stereotypy, wykształcone w końcu przez stulecia, mają jakąś wartość w życiu społecznym? Przestrzegają przed czymś?
Każde rude jest fałszywe.
Niski facet to kawał ch*jka, bo ma serce blisko dupy.
I jeszcze mutacja powyższego: bo mu się rozum z gównem miesza.
Borsuk pisze:ten? to znaczy jaki? Do którego konkretnie się odwołujesz
Ten, o którym pisała Joanka. Model mężczyzny/myśliwego i kobiety/kury domowej.
Zasadnośc tego modelu skończyła się z chwilą pójścia kobiet do pracy. Logiczne jest, że skoro kobieta poświęca czas, do tej pory przeznaczany dla domu, na zapewnianie temu domowi środków utrzymania, to odciążony przez nią mężczyzna powinien przejąć cześć jej obowiązków domowych.
Tak powstało partnerstwo. Powstało bardzo niedawno. Jeszcze nie wszyscy się z nim oswoili.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
blondyna pisze: Każde rude jest fałszywe.
Niski facet to kawał ch*jka, bo ma serce blisko dupy.
I jeszcze mutacja powyższego: bo mu się rozum z gównem miesza.
Nie o tym myślałem :) To są jak zauważył Borsuk "mondrości ludowe". Chodzi mi tu o stereotypy par excellence, np. podział zajęć na męskie i kobiece. I nie mówię tego z punktu widzenia Męskiej Szowinistycznej... Nie mam nic przeciwwko temu aby facet zajął się dzieckiem czy coś ugotował. Np. kobieta może dźwigać szafę, ale po co ( jak ma faceta)? Jest tu jakiś sens ryzykować oberwanie macicy czy innych podrobów? Kobieta może jeździć na traktorze, tylko co wtedy z jej hmm...przyległościami? Trochę się będą bimbać, co nie? ;) I nie wpłynie to dodatnio na walkę z grawitacją...Nie mówię już tu o psychologicznych i społecznych aspektach wychowania, tzn. tego aby chłopczyk identyfikował się ze swoją płcią naśladując tatusia a dziewczynka ze swoją - naśladując mamusię. Bo sytuacja kiedy dziecko ma mamo-tatę i tato-niewiadomo-co, może prowadzić do zaburzeń osobowości dziecka. Konkludując-partnerstwo tak, ale nie totalne zrównanie płci.
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
Nikt nie twierdzi, że wszystkie stereotypy są złe. Jest jedynie mowa o tych złych stereotypach właśnie. A które są złe? No, to jest właśnie powód sporu.
Przyznam się, że nie mam dzieci. No nie mam. Z wyboru, z podświadomego wyboru, z powodów głęboko psychologicznych... teorii na ten temat wysłuchałam wiele, od różnych osób i w różnych okolicznościach. Za każdym razem kiedy wychodzi na jaw, że nie posiadam potomstwa wychodzi na jaw również jakaś teoria. Już byłam posądzona o skłonności homoseksualne, bezpłodność, brak macicy, bezpłodność mojego partnera...
A my po prostu nie mamy dzieci. A ja, "spaczona kobieta, nie posiadam wysoko rozwiniętego instynktu macierzyńskiego".
Mutant, po prostu.
Oczywiście w sprawie wyboru wykonywanego zajęcia kwestia osobistego bezpieczeństwa czy zachowania życia jest bardzo ważna. Przykład z poligonem i kłusującą po nim kobietą był tylko przykładem, okrojonym z wszelakich dodatków takich jak: dzieci, mąż, dom, samochód, praca, zdrowie, pieniądze, zus, kotek, piesek, rybki, telekomunikacja polska s.a.
I faktycznie trudno jest pozbyć się pryzmatu płciowości przy określaniu drugiej osoby :-). Jednak niektórym ludziom słowo "człowiek" przestało się automatycznie kojarzyć z mężczyzną. "Hej, człowieku"... Zrobiono kiedyś taki eksperyment na ulicy. Kilka osób co jakiś czas krzyczało ową frazę do przechodniów. W większości reagowali mężczyźni. 98%.
To jest tak. Znam kobiety, które prowadzą dom. Jakiś czas temu pokutowało określenie "kura domowa". Złe określenie, krzywdzące, niemiłe. Praca w domu, zajmowanie się obrządkiem, przy kilkuosobowej rodzinie, to zajob od rana do wieczora. Mąż wraca z pracy i zastaje dom pogrążony w totalnym bałaganie. Naczynia brudne, sterta prania, obiadu zero, duszno, na podłodze walają się papiery, zabawki, pies śpi w szafie na garniturach, telefon dzwoni jak oszalały, skrzynka pocztowa zapchana i się niedomyka... itepe.
Żona siedzi w sypialni. W sypialni również bałagan. Jak po przejściu tornada. Mąż pyta co się stało.
Żona: Chciałeś wiedzieć, co całymi dniami porabiam w domu. Mówiłam ci kilka razy, ale nie docierało. To dzisiaj właśnie nie zrobiłam tego, co zwykle porabiam".
Polskie feministki powinny pojechać do krajów muzułmańskich i tam starać się wyzwolić kobiety z okowów. Z tym, że walka z religijnymi ograniczeniami albo nakazami jest o wiele trudniejsza niż kruszenie zatwardziałych stereotypów czysto a żywo społecznych.
Lahkoona pisze: Polskie feministki powinny pojechać do krajów muzułmańskich i tam starać się wyzwolić kobiety z okowów.
Taaak!!! Feministki do Iranu! :D
Piwo dla smoka! :)
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
Nie wiem, czy te arabskie kobiety sa takie strasznie nieszczęśliwe.
Noszą zasłony na twarzy, owszem. Siedzą w domu, owszem.
Może Arabki litują się nad biednymi Europejkami, które muszą pokazywać swoje twarze i maja paskudnych mężów, którzy wyganiaja je do pracy, bo nie stać ich na utrzymanie swojej kobiety.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
nimfa bagienna pisze:Logiczne jest, że skoro kobieta poświęca czas, do tej pory przeznaczany dla domu, na zapewnianie temu domowi środków utrzymania, to odciążony przez nią mężczyzna powinien przejąć cześć jej obowiązków domowych. Tak powstało partnerstwo.
Pełna zgoda. Ja się tego w domu nauczyłem, tak sobie żyjemy z Surikatką. Co więcej, ostatnio równowago obciążenia pracą się przesuwa, a my się do tego dostosowujemy. Może do tego wystarczy torchę rozsądku?
Navajero pisze:partnerstwo tak, ale nie totalne zrównanie płci.
właśnie - po co mamy się zrównywac? Uzupełniajmy się mądrze.
Edit: piwo dla Smoczycy i dla wszystkich którzy piwo pijają :-)
Nie mam nic przeciwwko temu aby facet zajął się dzieckiem czy coś ugotował. Np. kobieta może dźwigać szafę, ale po co (jak ma faceta)?
No a jak kobieta po prostu chce ta szafe dzwignac. Po prostu chce, czuje sie na silach i nie potrzebuje pomocy? No nie chce pomocy.
Jest tu jakiś sens ryzykować oberwanie macicy czy innych podrobów?
To macica jest najwazniejsza? Macica i podroby? Taki pryzmat? I dlaczego akurat zakladac, ze sie oberwa. Poza tym jak facet dzwignie szafe to moze mu sie oberwac gruczol krokowy albo jakis inny element wyposazenia. Sily na zamiary. oczywiscie, ze trzeba sie liczyc z mozliwosciami. Jak ktos glupi i chce sobie zrobic krzywde, to inna sprawa.
Kobieta może jeździć na traktorze, tylko co wtedy z jej hmm...przyległościami? Trochę się będą bimbać, co nie? ;)
No bimbac sie beda. Ale niekoniecznie. Trzeba prowadzic traktor, to sie prowadzi. "Nie moge prowadzic traktora bo mi sie przyleglosci beda bimbac"... No fakt. Ale pasuje zarowno do mezczyzny jak i kobiety. Cycki sobie mozna obwiazac albo zalozyc scislejszy stanik.
Nie mówię już tu o psychologicznych i społecznych aspektach wychowania, tzn. tego aby chłopczyk identyfikował się ze swoją płcią naśladując tatusia a dziewczynka ze swoją - naśladując mamusię. Bo sytuacja kiedy dziecko ma mamo-tatę i tato-niewiadomo-co, może prowadzić do zaburzeń osobowości dziecka.
Ja bylam dzieckiem z zaburzeniami, nerwica, moczylam sie w nocy i wszystkiego balam. A mama byla i jest mama. Tata byl i jest tata.
Nie widze zwiazku.
Konkludując-partnerstwo tak, ale nie totalne zrównanie płci.
Cos o lesie-sadzie... Nie chodzi o zrownanie plci. Tylko dostrzeganie czlowieka. I wartosciowanie czlowieka poprzez inne czynniki niz jego bimbajace przyleglosci albo budowe krocza.
nimfa bagienna pisze:Nie wiem, czy te arabskie kobiety sa takie strasznie nieszczęśliwe.
Noszą zasłony na twarzy, owszem. Siedzą w domu, owszem.
Może Arabki litują się nad biednymi Europejkami, które muszą pokazywać swoje twarze i maja paskudnych mężów, którzy wyganiaja je do pracy, bo nie stać ich na utrzymanie swojej kobiety.