W PRL (nie wiem, ile z niego pamiętasz, ja tylko około 30 latek ;) można się było zerwać z pracy i zrobić zakupy*). Obecnie, w dobie firm prywatnych, gdzie szef czeka, żeby pojechać pracownikowi po wypłacie lub wypieprzyć, a ludzie biorą masowo nadgodziny (za które w wielu firmach nie ma zwyczaju płacenia), weekend jest jedyną okazją, żeby zrobić porządne zakupy i np. kupić dzieciom ubranie, bo w inne dni tygodnia nie można logistycznie zgrać w jednym miejscu i czasie dziecka, sklepu i rodzica.MalaMi pisze:Poza tym u nas w PRL-u też w niedziele sklepy były nieczynne i jakoś ludność pamiętała, żeby zrobić wcześniejsze zakupy. I nikomu korona przy tym z głowy nie spadła.
*) Swojego czasu stałem w zajebistej kolejce (maj był, początek sezonu rowerowego) w jedynym w miarę dobrze zaopatrzonym sklepie rowerowym w Warszawie, tzw. wzorcowym, na ul. Nowowiejskiej w celu zanabycia dętki. Było południe, a ja byłem studentem i nie przejmowałem się porą dnia... Wtem do sklepu weszło dwóch panów w drelichach i z torbami z narzędziami. Jęli przepychać się w stronę lady, wołając "my bez kolejki, bo my jesteśmy w pracy". Na co kolejka (z choreograficzną synchronizacją) obróciła się w stronę zaradnych panów hydraulików i rozległ się chóralny ryk: -- My też! ;-)
Obecnie, gdy wieczorny szczyt komunikacyjny (przynajmniej w Warszawie) trwa na głównych ulicach do 19:00 (właśnie analizowałem wyniki pomiarów), twierdzenie, że można by zrobić jak za komuny, można określić agielskim słowem ridiculous (polskie niedorzeczne za słabo mi brzmi fonetycznie ;).
Za komuny można było również zająć miejsce w komitecie kolejkowym o 5 rano, żeby kupić kawałek mięsa. Poza tym nie było po co chodzić do sklepów, bo niewiele w nich było. Więc praca w niedziele byłaby niepotrzebnym napędzaniem stresu i tak znudzonym bezczynnością paniom sklepowym.
Święta parę razy w roku można jakoś przeżyć.
A co do hpmarketów pracujących w niedzielę, to sprzeciwiał się temu pewien poseł z SamejBrony, który (tak się przypadkowo składa) jest właścicielem sieci sklepów średniopowierzchniowych. Więc nie tylko taca... ;-P