Dysleksja i dysgrafia
Moderator: RedAktorzy
- Hitokiri
- Nexus 6
- Posty: 3318
- Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
- Płeć: Kobieta
Ja też jestem dyslektykiem, do tego jeszcze dysgrafem i mam na to stosowny papierek. Tyle, że staram się z niego nie korzystać. Jak piszę na kompie, to sprawdzam błędy w wordzie, a w swoim domowym kompie mam firefoxa ze sprawdzaniem pisowni. Ale jak piszę ręcznie... Masssakra. Potrafię napisać "kwalifikacje" przez F, "który" przez U i "rzeka" przez Ż. Potem jak patrzę co nabazgroliłam na wykładach, to aż mnie skręca co ja tam narobiłam. Z przecinkami też mam kłopot - albo stawiam za dużo, albo za mało, albo w ogóle wcale.
W dodatku piszę tak, że sama siebie nie mogę odczytać. W podstawówce nauczyciele stawiali mi oddzielne oceny za pisownie [czytaj: pały], wymagali, żebym pisała szybko i ładnie. Starałam się, ale nie wychodziło. Rodzice widząc mój bogaty zbiór lach za pisownie kazali mi codziennie przepisywać tekst na czas i czytelnie [im szybciej piszę, tym gorzej]. Bez skutku. W gimnazjum nauczycielka nie stawiała mi już pał za pismo, bo umiała mnie rozczytać. Więc rodzice machnęli ręką, ja też, uznając, że najważniejsze to nie walić ortów, a z pisownią to jakoś będzie.
Kiedyś byłam leworęczna, to może dlatego tak mam.
Orientacja w terenie - zerowa. Potrafię się zgubić nawet we własnym mieście, a jechać w nieznane rejony samej to dla mnie masakra. Na 90% nim dojdę do celu, kilka razy się przedtem zgubię. Dlatego staram się jechać z kimś kto ma lepszą orientacje. W tym tygodniu się nie da, sama muszę się wybrać do Gdyni, więc pozostaje mi pytać się wszystkich o drogę, albo w plan miasta się zaopatrzyć ;/
W dodatku piszę tak, że sama siebie nie mogę odczytać. W podstawówce nauczyciele stawiali mi oddzielne oceny za pisownie [czytaj: pały], wymagali, żebym pisała szybko i ładnie. Starałam się, ale nie wychodziło. Rodzice widząc mój bogaty zbiór lach za pisownie kazali mi codziennie przepisywać tekst na czas i czytelnie [im szybciej piszę, tym gorzej]. Bez skutku. W gimnazjum nauczycielka nie stawiała mi już pał za pismo, bo umiała mnie rozczytać. Więc rodzice machnęli ręką, ja też, uznając, że najważniejsze to nie walić ortów, a z pisownią to jakoś będzie.
Kiedyś byłam leworęczna, to może dlatego tak mam.
Orientacja w terenie - zerowa. Potrafię się zgubić nawet we własnym mieście, a jechać w nieznane rejony samej to dla mnie masakra. Na 90% nim dojdę do celu, kilka razy się przedtem zgubię. Dlatego staram się jechać z kimś kto ma lepszą orientacje. W tym tygodniu się nie da, sama muszę się wybrać do Gdyni, więc pozostaje mi pytać się wszystkich o drogę, albo w plan miasta się zaopatrzyć ;/
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
- Millenium Falcon
- Saperka
- Posty: 6212
- Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27
Też bazgrzę:D Do tego stopnia, ze raz prawie oblałam egzamin pisemny. Na szczęście pani doktor się ulitowała i pozwoliła mi czytać... Potem już zawsze chodziłam i prosiłam o możliwość zdawania ustnie, bo pismo... Demonstracja jak wyglądały moje notatki z reguły stanowiła ostateczny argument.
Na próbie nauczenia mnie ładnego pisania polegli rodzice i kolejne polonistki. Owszem, jestem w stanie ładnie coś napisać. Jeśli się strasznie skupię na formie i będę pisać powoli. Strasznie powoli. Rzecz niewykonalna, zwłaszcza na egzaminie...
Na próbie nauczenia mnie ładnego pisania polegli rodzice i kolejne polonistki. Owszem, jestem w stanie ładnie coś napisać. Jeśli się strasznie skupię na formie i będę pisać powoli. Strasznie powoli. Rzecz niewykonalna, zwłaszcza na egzaminie...
ŻGC
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Ludzieeeee.....
Jak tak sie dobrze przyjrzec, to kazdy z nas jest w jakim stopniu dysfunkcyjny. Ten jest krotkowidzem, tamten ma kiepska pojemnosc pluc, jeszcze inny ma jedna nozke bardziej.
Rozmowa zaczela sie od jednej z form dysfunkcji, mianowicie od dysleksji. A raczej od ubolewania nad leniami, ktorzy swoje lenistwo nazywaja dysleksja i zycza sobie traktowania ich na specjalnych prawach.
A ja jestem wredna, zimna suka. I mam rozbuchana wyobraznie. Od razu widze 'dysfunkcyjnego' ktory tlumaczy sie, ze spoznil sie na spotkanie, bo kiepsko widzi i nie dojrzal, ktora jest godzina. Albo domaga sie, zeby mu darowac tygodniowa nieobecnosc w pracy, ktorej sie dopuscil, by jego dysfunkcyjnie wrazliwe nerwy mogly odreagowac ogrom zla na swiecie.
Nie chodzi o to, zeby zaslaniac sie swoimi slabosciami. Tym bardziej nie chodzi o to, zeby zaslaniac sie tymi wymyslonymi. Nikt nie obiecywal, ze bedzie lekko. Bez pracy nic sie nie zrobi samo. Usprawiedliwic mozna male dziecko, a nie doroslego czlowieka.
Dlatego serdecznie kibicuje wszystkim dysfunkcyjnym, ktorzy ze soba walcza.
A tym, ktorym sie nie chce, ale za to wymyslaja sobie jakas dysfunkcje, moge zadedykowac sygnaturke admina z pewnego forum. Oto ona: Tlumaczenie niechlujstwa jezykowego dysleksja jest jak szpanowanie malym fiutkiem.
Jak tak sie dobrze przyjrzec, to kazdy z nas jest w jakim stopniu dysfunkcyjny. Ten jest krotkowidzem, tamten ma kiepska pojemnosc pluc, jeszcze inny ma jedna nozke bardziej.
Rozmowa zaczela sie od jednej z form dysfunkcji, mianowicie od dysleksji. A raczej od ubolewania nad leniami, ktorzy swoje lenistwo nazywaja dysleksja i zycza sobie traktowania ich na specjalnych prawach.
A ja jestem wredna, zimna suka. I mam rozbuchana wyobraznie. Od razu widze 'dysfunkcyjnego' ktory tlumaczy sie, ze spoznil sie na spotkanie, bo kiepsko widzi i nie dojrzal, ktora jest godzina. Albo domaga sie, zeby mu darowac tygodniowa nieobecnosc w pracy, ktorej sie dopuscil, by jego dysfunkcyjnie wrazliwe nerwy mogly odreagowac ogrom zla na swiecie.
Nie chodzi o to, zeby zaslaniac sie swoimi slabosciami. Tym bardziej nie chodzi o to, zeby zaslaniac sie tymi wymyslonymi. Nikt nie obiecywal, ze bedzie lekko. Bez pracy nic sie nie zrobi samo. Usprawiedliwic mozna male dziecko, a nie doroslego czlowieka.
Dlatego serdecznie kibicuje wszystkim dysfunkcyjnym, ktorzy ze soba walcza.
A tym, ktorym sie nie chce, ale za to wymyslaja sobie jakas dysfunkcje, moge zadedykowac sygnaturke admina z pewnego forum. Oto ona: Tlumaczenie niechlujstwa jezykowego dysleksja jest jak szpanowanie malym fiutkiem.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
No, ale ja na ten przykład nad własną dysfunkcją lateralizacyjną nie pracuję. Co gorsza, zdarza mi się szpanować rzeczoną dysfunkcją. Ale mandaty też za nią płacę, więc wydaje mi się, że równowagę zachowuję :)))
A tak poważniej - zgadzając się z podsumowaniem Nimfy i wcześniejszymi opiniami, nadal uważam, że nie powinno być handicapu na oficjalnych egzaminach (i podobnych) dla dysfunkcyjnych w pisaniu i czytaniu. W sumie, powinno być to traktowane, jak leworęczność. Tacy dysfunkcyjni w czytaniu/pisaniu powinni mieć prawo do korzystania z pomocy specjalistów, dodatkowych zajęć, wszelkiego możliwego wsparcia. Ale egzamin dla wszystkich na tych samych prawach. Inaczej zaczyna się absurd z wykorzystaniem oficjalnego papierka, by się wykręcić od pracy nad sobą. No, przykro mi, ale popierać tego nie będę.
Wyobraziłam sobie nagle, że oto na studiach polonistycznych siedzi sobie taki leń z papierkiem, stwierdzającym, że dysgraf, dyslektyk, dysortograf... I dreszcz mnie przeszedł. Zabrzmi to pewnie, jak wapniackie mendzenie, ale kiedy moi koledzy na trzecim roku robili błędy ortograficzne w pracach zaliczeniowych, czułam głęboką, bezgraniczną pogardę. A jeden z prowadzących zajęcia, który nie zdzierżył, pewnego dnia obu panom wręczył wypełniony rewers i wysłał do uczelnianej biblioteki. Żeby sobie wypożyczyli Słownik Ortograficzny. Za ortografy, rzecz jasna, leciały pały. A raczej, za jeden ortograf. A studiująca ze mną Ukrainka dostawała po tyłku za rusycyzmy, niepolskie litery, etc. I nie czuła się pokrzywdzona, co najzabawniejsze. No, ale to polonistyka była... Nie wiem, jak jest teraz, ale mam obawy...
I żeby było jasne: nie mam nic przeciwko temu, by dysfunkcyjny studiował na filologii polskiej. Ale mam coś przeciwko temu, by jednocześnie dostawał fory za to, że jest dysfunkcyjny - by mu wybaczano, że robi błędy ortograficzne, że ma kłopoty z czytaniem.
Podany przeze mnie przykład należy, oczywiście, do tych jaskrawych, a nawet przejaskrawionych. Jednak w chwili obecnej podstawą komunikacji jest pismo (druk). I lekceważący stosunek do tego kodu sprawia, że zaczyna być on coraz trudniejszy do rozszyfrowania dla takich starych, konserwatywnych mend, jak ja...
To sobie pomarudzę przynajmniej... :)))
A ta sygnaturka przytoczona przez Nimfę bardzo mi się podoba. :D
A tak poważniej - zgadzając się z podsumowaniem Nimfy i wcześniejszymi opiniami, nadal uważam, że nie powinno być handicapu na oficjalnych egzaminach (i podobnych) dla dysfunkcyjnych w pisaniu i czytaniu. W sumie, powinno być to traktowane, jak leworęczność. Tacy dysfunkcyjni w czytaniu/pisaniu powinni mieć prawo do korzystania z pomocy specjalistów, dodatkowych zajęć, wszelkiego możliwego wsparcia. Ale egzamin dla wszystkich na tych samych prawach. Inaczej zaczyna się absurd z wykorzystaniem oficjalnego papierka, by się wykręcić od pracy nad sobą. No, przykro mi, ale popierać tego nie będę.
Wyobraziłam sobie nagle, że oto na studiach polonistycznych siedzi sobie taki leń z papierkiem, stwierdzającym, że dysgraf, dyslektyk, dysortograf... I dreszcz mnie przeszedł. Zabrzmi to pewnie, jak wapniackie mendzenie, ale kiedy moi koledzy na trzecim roku robili błędy ortograficzne w pracach zaliczeniowych, czułam głęboką, bezgraniczną pogardę. A jeden z prowadzących zajęcia, który nie zdzierżył, pewnego dnia obu panom wręczył wypełniony rewers i wysłał do uczelnianej biblioteki. Żeby sobie wypożyczyli Słownik Ortograficzny. Za ortografy, rzecz jasna, leciały pały. A raczej, za jeden ortograf. A studiująca ze mną Ukrainka dostawała po tyłku za rusycyzmy, niepolskie litery, etc. I nie czuła się pokrzywdzona, co najzabawniejsze. No, ale to polonistyka była... Nie wiem, jak jest teraz, ale mam obawy...
I żeby było jasne: nie mam nic przeciwko temu, by dysfunkcyjny studiował na filologii polskiej. Ale mam coś przeciwko temu, by jednocześnie dostawał fory za to, że jest dysfunkcyjny - by mu wybaczano, że robi błędy ortograficzne, że ma kłopoty z czytaniem.
Podany przeze mnie przykład należy, oczywiście, do tych jaskrawych, a nawet przejaskrawionych. Jednak w chwili obecnej podstawą komunikacji jest pismo (druk). I lekceważący stosunek do tego kodu sprawia, że zaczyna być on coraz trudniejszy do rozszyfrowania dla takich starych, konserwatywnych mend, jak ja...
To sobie pomarudzę przynajmniej... :)))
A ta sygnaturka przytoczona przez Nimfę bardzo mi się podoba. :D
So many wankers - so little time...
- Teano
- Kadet Pirx
- Posty: 1309
- Rejestracja: wt, 05 cze 2007 19:05
Ja bym jeszcze dodała (zgadzając się z przedpiśczyniami) że dawanie forów z powodu "dys-" jest jak dawanie forów aktorom z wadami wymowy.
Pardon, aktołom s fadami fymofy
Pardon, aktołom s fadami fymofy
Mordor walnął maczugą Orbana w łysy czerep. Po chwili poczuł to samo.
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.
� Dżirdżis
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.
� Dżirdżis
- Hitokiri
- Nexus 6
- Posty: 3318
- Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
- Płeć: Kobieta
He, he, jak ja kiedyś powiedziałam koleżance, że jak skończę liceum, to spróbuję się dostać na filologię polską, ona spojrzała na mnie jak na debila i rzekła:"Zwariowałaś? Ty na filologię polską?" Na pytanie "a dlaczego nie?" odpowiedziała: "Przecież ty jesteś dyslektyk, to cię nie przyjmą!"Małgorzata pisze:
I żeby było jasne: nie mam nic przeciwko temu, by dysfunkcyjny studiował na filologii polskiej.
To było dawno temu, kiedy gimnazjum kończyłam.
A na filologię mnie nie przyjęli.
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Jeżeli dlatego, że zrobiłaś błędy, to słusznie. Jeżeli dlatego, że nie miałaś wymaganej wiedzy/ocen ze szkoły średniej - też słusznie. Jeżeli dlatego, że pokazałaś papierek z diagnozą dysfunkcji - to niesłusznie.A na filologię mnie nie przyjęli.
I dlatego w idealnym układzie nie powinno być forów dla dysfunkcyjnych. Tak samo, jak nie ma ich dla lewusów. W obu przypadkach kalectwo jest tej samej "jakości", IMAO. :)))
edit:
Nie tak dawno temu, jak moje studia...To było dawno temu, kiedy gimnazjum kończyłam.
So many wankers - so little time...
- Harkonnen2
- Pćma
- Posty: 291
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 10:19
Ej, ale przecież co to byłby za Sean Connery, który nie sepleni? :PTeano pisze:Ja bym jeszcze dodała (zgadzając się z przedpiśczyniami) że dawanie forów z powodu "dys-" jest jak dawanie forów aktorom z wadami wymowy.
Pardon, aktołom s fadami fymofy
My name ish Bond, Jamesh Bond...
No toż to klaszyka jeszt :D
Aah! I see you have the machine that goes 'ping'. This is my favourite. You see, we lease this back from the company we sold it to, and that way, it comes under the monthly current budget and not the capital account.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Ellaine
- Klapaucjusz
- Posty: 2372
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 22:07
- Płeć: Kobieta
Khe? Moja Przyjaciółka jest dyslektykiem i teraz jest na piątym roku polonistyki. Na Akademii Jana Długosza w Częstochowie. I magisterkę pisze z jakiegoś fantastycznego tematu, coś o aniołach i demonach. :)Hitokiri pisze:He, he, jak ja kiedyś powiedziałam koleżance, że jak skończę liceum, to spróbuję się dostać na filologię polską, ona spojrzała na mnie jak na debila i rzekła:"Zwariowałaś? Ty na filologię polską?" Na pytanie "a dlaczego nie?" odpowiedziała: "Przecież ty jesteś dyslektyk, to cię nie przyjmą!"Małgorzata pisze:
I żeby było jasne: nie mam nic przeciwko temu, by dysfunkcyjny studiował na filologii polskiej.
To było dawno temu, kiedy gimnazjum kończyłam.
A na filologię mnie nie przyjęli.
Luby też jest dyslektykiem, ponoć.
Ale nie tłumaczą się z każdego błędu ortograficznego tym, że mają papierek na dysleksję. Oczywiście, że i Jej, i Jemu zdarza się czasem błąd popełnić. Ale zwykle piszą poprawnie. Zresztą mnie też zdarza się jakiegoś byka strzelić, np. długi czas pisałam rzadko przez ż, a żaden przez rz. :) Ale się nauczyłam, że jest odwrotnie.
Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość - S. J. Lec
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
No to jak wszyscy, to babcia też :) Ja także byłem "dys". I wyćwiczyłem*. I już nie jestem :P Tylko pismo mi pozostało to samo, to znaczy jak kura pazurem, ale to najmniejszy problem. Przynajmniej dopóki nie zacznę autografów rozdzielać :D
* "Pomogła" mi polonistka z liceum. Chryste, co to była za kosa! Ale pomogła. Krew pryskała na sufit, jednak w końcu się udało. I chyba to jedyna droga dla każdego dyslektyka: ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. I mieć kogoś kto pogoni batem, jak się upada na twarz.
* "Pomogła" mi polonistka z liceum. Chryste, co to była za kosa! Ale pomogła. Krew pryskała na sufit, jednak w końcu się udało. I chyba to jedyna droga dla każdego dyslektyka: ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. I mieć kogoś kto pogoni batem, jak się upada na twarz.
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Musisz poćwiczyć ładny autograf. Inaczej łatwo podrobić. Poza tym, ładny autograf, to można nawet w ramkach na ścianę. Parę zawijasów, jakiś znaczek na końcu - i jest pięknie. :)))Navajero pisze: (ciach!) Tylko pismo mi pozostało to samo, to znaczy jak kura pazurem, ale to najmniejszy problem. Przynajmniej dopóki nie zacznę autografów rozdzielać :D
Ach, widzisz. A z papierkiem, to powstanie pokolenie wtórnych analfabetów. Albo analfabetów - już nie wtórnych. :PNavajero pisze:* "Pomogła" mi polonistka z liceum. Chryste, co to była za kosa! Ale pomogła. Krew pryskała na sufit, jednak w końcu się udało. I chyba to jedyna droga dla każdego dyslektyka: ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. I mieć kogoś kto pogoni batem, jak się upada na twarz.
So many wankers - so little time...
- Karola
- Mormor
- Posty: 2032
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 23:07
Małgorzata pisze: Tak samo, jak nie ma ich dla lewusów. W obu przypadkach kalectwo jest tej samej "jakości", IMAO. :)))
O wypraszam sobie! :) Leworęczni to nie kalecy i proszę z żadnymi dyslektykami nie porównywać (czy innymi leniami), bo to wygląda niesmacznie. W Anglii monarchowie byli leworęczni i wszyscy jeżdżą tam normalnie samochodami. Także gdyby leworęcznych było więcej, to wy praworęczni też byście zmieniali biegi lewą ręką. O!
Nie wspominam o tym, że w świecie przystosowanym dla praworęcznych, mańkuci rozwijają dwie półkule mózgowe, a praworęczni stoją w miejscu, dlatego wszystkie wybitne jednostki na świecie były leworęczne.