Narkotyki

rozmowy nie zawsze niepoważne.

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Ysabell
Mamun
Posty: 155
Rejestracja: wt, 20 lis 2007 14:37

Post autor: Ysabell »

podzjazdem pisze:Ysabell, statystyki bywają mylące. Owszem, w liczbach wygląda to mniej więcej tak, jak piszesz, ale nie zapominaj o potężnej jakościowej różnicy między skutkami uzależnienia od alkoholu i od narkotyków.
Oczywiście. Jednak mimo tego nie zgadzam się, że narkomania jest dużo groźniejsza niż alkohol. Jako zjawisko społeczne, a nie jako jednostkowy przypadek. Przynajmniej w tym kraju i w tym czasie. Ale, oczywiście, to tylko moje jednostkowe obserwacje.

Jednak generalnie zdanie mamy podobne.

I sądzę, że bardzo istotna jest tutaj zarówno informacja, jak i pomoc w organizowaniu młodym ludziom wolnego czasu. Gdzie się podziały te wszystkie kółka zainteresowań, drużyny harcerskie, domy kultury i kluby dyskusyjne? Co ma zrobić dzieciak, który w domu oparcia nie znajduje...?
Ys.
_____
"Kobiety i koty zawsze będą robić to, co chcą, a mężczyźni i psy powinni się zrelaksować i powoli oswajać z tą myślą" - Robert A. Heinlein

Awatar użytkownika
Harkonnen2
Pćma
Posty: 291
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 10:19

Post autor: Harkonnen2 »

Ysabell pisze:[...] domy kultury [...]
OT: w mojej dzielnicy na miejscu Młodzieżowego Domu Kultury postawiono kościół./OT

Jużmnietuniema :P
Aah! I see you have the machine that goes 'ping'. This is my favourite. You see, we lease this back from the company we sold it to, and that way, it comes under the monthly current budget and not the capital account.

Awatar użytkownika
baron13
A-to-mistyk
Posty: 3516
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11

Post autor: baron13 »

Jeśli chodzi o statystyki, to, o ile nie są po prostu sfałszowane, zawsze mówią prawdę. Fałszywe zwykle są wnioski, jakie się z nich wyciąga. Jesli chodzi o narkotyki, to mogę powiedzieć, że róznica jest jak pomiędzy grypą a wirusem eboli. Ponieważ grypę prawie zawsze się przeżyje, chorują na nią miliardy i w rankingu przyczyn zgonów stoi bardzo wysoko. Nie pamietam miejsca, ale blisko takich chorób jak gruźlica. Zbiera co roku pewnie kilkadziesiąt milionów ofiar, głównie osób starszych. Podobnie jest z wódą: do 50 roku życia "w zasadzie" można pić. Dlatego liczba patologicznych rodzin alkoholików jest wielka. Statystyki od lat mówią że ok 60% przestępstw ma związek z wódą. To się trzyma na przestrzeni mojego życia. Narkomani natomiast rzadko dożywają w ystarczająco dobrej formie do wieku w którym zakłada się rodziny. Nie wiem jak to wygląda w statystykach, ale o ile znam wódczane rodziny, to o narkotykowych tylko słyszałem. Alkomat na policji, to podstawa, narkomat, jeszcze nie widziałem. Jeśli chodzi o narkotyki, to widoczny jest tylko jeden problem: ściganie.

Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

Post autor: Bebe »

Ysabell pisze:Gdzie się podziały te wszystkie kółka zainteresowań, drużyny harcerskie, domy kultury i kluby dyskusyjne? Co ma zrobić dzieciak, który w domu oparcia nie znajduje...?
Można zapytać też, gdzie się podziały osiedlowe boiska, na których dzieciarnia mogła się wyżyć blisko domu. Ano pozamieniali na parkingi - ostatnio jeden koleś mi zwrócił uwagę na to, że na jego dawnym osiedlu na wszystkich dawnych boiskach są obecnie parkingi ogrodzone tandetnym płotem i oczywiście "strzeżone". A dzieciaki nie mają już gdzie się wybiegać.
jużmnietuniema
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika

Awatar użytkownika
baron13
A-to-mistyk
Posty: 3516
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11

Post autor: baron13 »

Alfi pisze:
baron13 pisze: W wieku lat gdzies 33 doliczyłem się 24 kolegów którzy zgineli z powodu alkoholu. Z pośród moich znajomych nie znam żadnej osoby, która zmarła by z powodu narkotyków.
Baronie, już Ci mówiłem, że jesteśmy z pokolenia przednarkotykowego. I nie chciałeś wierzyć.
Statystyki na pewno by się zmieniły, gdyby ktoś dokładnie przebadał denatów, którym drzewo zastąpiło drogę, kiedy wracali z dyskotek grzejąc ile fabryka dała. Połowa z tych, u których stwierdzono promile, w rzeczywistości zaprawiła się mieszankami. Co się do tej wódy wrzuca - tego oczywiście nie wiem, niewtajemniczony jestem.
A tak przy okazji: co powiecie o tzw. tabletkach gwałtu? Zalegalizować?
Alfi, czy znasz typ dyskusji golo-strzyżono? To coś takiego. Ty se mów, a ja zdrów. I co z tego, że wyliczyłem używki, które były za dawnych czasów legalne? Co z tego, że w XIX wieku nikt się nie interesował co ludzie sobie aplikują? Owszem, uzywki się zmieniły, stały się luksusowe. Kiedyś alkohol po prostu destylowano. Na wylocie na początku leciał aceton i spółka na koniec ciężkie alkohole. Dzieci powszechnie usypiano wódką z makiem, z obyczajem tym zaczęto walczyć dopiero w XX wieku i walczono jeszcze w II połowie tegoż. A dlaczego w urządach byly spluwaczki? Bo żuło się tytoń. Ja wiem, że w to trudno uwierzyć, ale wszystko na to wskazuje, że im dalej wstecz dziejów, tym społeczeństwo bardziej zaćpane. Indianie z Ameryki Południowej żują liście żeby zabić głod, a plemiona amazońskie bywają po prostu zaćpane na okrągło całą dobę. Ćpali Wikinigowie i za czasów historycznych zaczęli z tym walczyć, podejrzani są Słowianie. Ćpali Grecy, Egipcjanie. A za naszego życia przewrócił się stosunek do zwykłego palenia, które diabelnie silnie uzależnia. Otóż, dokładnie na odwrót: odwrót od używek. Owszem, jest coraz więcej nazwanych i wyodrębnionych substancji chemicznych, ale coraz mniej ludzi po nie sięga. A jesli chodzi o tę tabletkę gwałtu, to podobne pytanie: czy jeśli wolno młotkiem bić w główkę gwoździa , to wolno nim walić w dowolne inne?

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20008
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Zwykłe przeinaczanie faktów i pomijanie tych, które nie pasują do z góry przyjętej tezy. W ten sposób nie da się dyskutować.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Meduz
Cylon
Posty: 1106
Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59

Post autor: Meduz »

Jeśli fakty nie są po naszej stronie, tym gorzej dla faktów!

baro13 ma rację. Narkotyki i narkomania są znane od bardzo dawna. Dopiero II połowa XX w. zmieniła podejście do tego problemu. I to podwójnie. Zaczęły się pojawiać nowe możliwości brania narkotyków, nowe grupy narkotyków i problem z narkomanami. Ponieważ problem z narkomanami przybrał spore rozmiary, zaczęto z tym walczyć lub stosować profilaktykę.

Poza tym zmieniła się rzecz podstawowa: zwiększyła się świadomość ludzi odnośnie szkodliwości narkotyków i państwo dostrzegło ten problem, ponieważ urósł do problemu społecznego.

Kiedyś ludzie nie mieli świadomości, że narkotyki szkodą. Nie wiedzieli też, że środki które podają dzieciom czy najbliższym to narkotyki. Nawet lekarze zalecali narkotyki jako lekarstwa (XIX wiek).

To, że dziś możemy rozmawiać o szkodliwości narkotyków, to efekt zmian w mentalności i świadomości ludzi z ostatniego półwiecza. W historii ludzkości to doprawdy niewielki odcinek czasu.
Meduz Kamiennooki

- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20008
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Meduz pisze:Jeśli fakty nie są po naszej stronie, tym gorzej dla faktów!

baro13 ma rację. Narkotyki i narkomania są znane od bardzo dawna. Dopiero II połowa XX w. zmieniła podejście do tego problemu. I to podwójnie. Zaczęły się pojawiać nowe możliwości brania narkotyków, nowe grupy narkotyków i problem z narkomanami. Ponieważ problem z narkomanami przybrał spore rozmiary, zaczęto z tym walczyć lub stosować profilaktykę.
Napisałeś, że baron ma rację, a potem potwierdziłeś tezę moją - a nie barona. Ja nie zaprzeczam, że narkotyki były znane od zawsze. Baron zaprzecza temu, co napisałeś, a ja wyboldowałem.
Powtarzam: przez tysiące lat główną używką powszechnie konsumowaną był alkohol pod różnymi postaciami. Narkotyki to była sprawa dość wąskich kręgów, a w niektórych kulturach (wspomniani Indianie) należały do sfery sacrum. Od XIX wieku rozpowszechniło się palenie papierosów, cygar, fajek itp. (wcześniej tytoń znany był też tylko w pewnych wąskich kręgach). Dopiero XX wiek przyniósł umasowienie narkomanii. Jakieś 200 lt temu właściwości halucynogenne łysiczki znane były chyba tylko paru wiejskim wiedźmom wróżącym z obłoczków dymu w kurnej chacie. Przeciętny pańszczyźniany (ok. 90 procent populacji) nawet sobie nie wyobrażał, że można sobie sprawić odlot czymś innym niż okowita od Jankiela. Szlachcic wiedział ze słyszenia, że bisurmany palą haszysz, ale spróbował może co setny. Nawet znani mi osobiście ludzie urodzeni grubo przed wojną żyli w błogiej nieświadomości, że zamiast uderzyć w gaz można dać sobie w żyłę. Twierdzenie, że skala zjawiska była większa niż teraz, kiedy co drugi nastolatek miał okazję przynajmniej raz się zaciągnąć trawką - to już zbyt daleko posunięta licentia poetica.
Baronie, sądząc z podanej przez Ciebie daty urodzenia, zdawałeś maturę za późnego Gierka. Była wtedy u Was w szkole amfa? Robiło się kompot? Założę się, że sporadycznie coś tam wąchaliście - kupiwszy to coś w ogólnodostępnym sklepie chemicznym. U nas, na głębokiej prowincji, było jeszcze czyściej. Papierosy w kiblu i pryta w krzakach (no, myśmy z kumplem wychlali kiedyś całe wino - 0,75 l - na korytarzu, ale w sobotę po lekcjach, upewniwszy się wcześniej, że pokój nauczycielski już jest pusty). Najbliżsi geograficznie wąchacze byli w 100-tysięcznym Tarnowie, pół godziny jazdy autobusem. A teraz ćpuna spotkasz w przysłowiowej Koziej Wólce.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
baron13
A-to-mistyk
Posty: 3516
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11

Post autor: baron13 »

Z dość prostej przyczyny, we wsie Przedborowa nie było problemu z narkotykami: bo nikt tego tak nie nazywał. Poza tym ludzie pili fuzel. Czyli to pierwsze i końcówkę. Bo najlepiej rypało. Nie było problemu, bo były i ludzie widzieli problemy znacznie większe. Gruźlica cięła do połowy lat sześćiedziesiątych. Była ostra selekcja naturalna, chłop żeby żyć, musiał dbać o konia, krowę, siebie, dzieci i nawet o żonę. Po prostu wówczas ludzie mieli znacznie większe problemy, niż to, że sąsiad podżarł sobie muchomora, pił wódkę z makiem czy z piołunem. Żuli tytoń, pili wódkę "z ziołami" i szybko umierali. Kiedy problem z gruźlicą zmalał, to w okolicy roku 74 -75 usłyszałem o smarzeniu pinpongów, wąchaniu tri, benzyny, piciu rozpuszczalników. Moi rodzice, którzy byli nauczycielami opowiadali, że o tych zjawiskach w miejskich szkołach zaczęło opowiadano już w latach w końcu lat sześciedziesiątych. Wcześniej nikt nie analizował, dlaczego ten czy inny delikwent źle się uczy po prostu wypierniczano go ze szkoły, robotnika z pracy itd. Otóż Jeszcze raz: nic nie wskazuje na to, żeby z używkami w dawnych czasach było lepiej. Były inne, po prostu brudniejsze. Nie mówi się o tym, tak jak nie mówi się, że w czasach Krasickiego powszechnie uprawiano seks w pomieszczeniach w których spały dzieci. Owszem został ślad w postaci wiersza w którym ani śladu zgorszenia. A polscy szlachcice zostawili po sobie kilka budynków służących za haremy. Wpływ fascynacji wschodem. Tak się to dziś nazywa. Jedyne co się w II połowie XX wieku z narkotykami zdarzyło szczególnego, to ich wchłonięcie i chwilowe utożsamienie z kulturą hippisowską. Sławienie narkotyków w USA przez znane gwiazdy rocka później ich tragiczne losy, to prawdopodobnie stwarza wrażenie, że sprawa narkotyków to tamte czasy. Warto sobie uświadomić, jak zmienił się nasz świat. Jeszcze w początku XX wieku problemem był głód. W czasie wielkiego głodu ludzie umierali nie tylko na Ukrainie ale w Szwecji Danii i Holandii. ( O ile mnie pamięć nie myli wcześniej w latach 20 -tych). Dziś już się o tym nie mówi, ale była seria nieurodzajów. W Irlandii w XIX wieku z głodu zmarło 1,5 mln ludzi. W Europie mieliśmy wojnę światową i potem grypę "hiszpankę" która wybiła więcej ludzi niż grypa. Ludzie umierali na gruźlicę, która była powszechna i nieuleczalna. Gruźlica była wyrokiem śmierci. Penicylina to dopiero rok 1938. W takim świecie zajmowanie się tym, że ktoś coś w coś sobie wali (uprawiano wsadzanie szmaty nasączonej alkoholem w odbyt) było zawracaniem kijemwisły. Nie chcesz żyć, twoja sprawa. Nikt się nie przejmował paleniem, tabaka była zabawna, opium w kręgach artystyczne estrwaganckie. A życie jak paier toaletowy krótkie szare i zas...

Alfi, niestety, zaprzeczam: cała moja wiedza skłania się ku tezie, że im dalej w głąb dziejów tym więcej ćpania.

Awatar użytkownika
Rheged
Stalker
Posty: 1886
Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35

Post autor: Rheged »

baron13 pisze:Nie wiem jak to wygląda w statystykach, ale o ile znam wódczane rodziny, to o narkotykowych tylko słyszałem. Alkomat na policji, to podstawa, narkomat, jeszcze nie widziałem. Jeśli chodzi o narkotyki, to widoczny jest tylko jeden problem: ściganie.
Trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam...
Baronie - idź do szkoły. Na tydzień. Możesz sobie poobserwować na korytarzu zwyczajnie, ale polecam gabinet pedagoga albo psychologa.
A potem idź do Monaru. Też na tydzień.
Bo w Twojej okolicy (czyt. na podwórku przed domkiem) rzeczywiście problemów z narkotykami nie widać. Co nie znaczy, że ich nie ma.
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20008
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

A wywarem z maku usypiano dzieci, żeby nie wrzeszczały. Zgadza się. Jednak do XX wieku nic nie wskazuje na to, żeby regularnie ćpał taki odsetek populacji, jak teraz. Do XIX wieku - alkohol. Mniej więcej do połowy XX - alkohol plus nikotyna. Reszta była gdzieś w tele i rozlała się szeroko wraz ze zmianami kulturowymi. Zauważ, że w tamtych czasach satyrycy potępiali pijaństwo, a od czasu do czasu też "ziele smrodlwie" z Nowego Świata, a o grzybkach,konopiach czy opium ani słowa. Zjawisko musiało występować w kręgach dużo mniej licznych niż alkoholizm.
Jeszcze ciekawostka dotycząca Indian. Jest w południowej Brazylii takie plemię, które nie wie, skąd się dzieci biorą. Twierdzą, że przyszły ojciec i przyszła matka po prostu stoją sobie naprzeciwko siebie pod drzewkami gdzieś w jakimś mateczniku i w ten sposób dochodzi do zapłodnienia. Etnologom nie udało się tego rozszyfrować do końca, ale postawiona została teza, że oni wcześniej zażywają jakiś afrodyzjak, który równocześnie działa halucynogennie. Więc nie pamiętają, jak to "stanie pod drzewem" wygląda. Czy to można porównać do naszej narkomanii?
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Harkonnen2
Pćma
Posty: 291
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 10:19

Post autor: Harkonnen2 »

Alfi pisze:A wywarem z maku usypiano dzieci, żeby nie wrzeszczały. Zgadza się. Jednak do XX wieku nic nie wskazuje na to, żeby regularnie ćpał taki odsetek populacji, jak teraz.
Wydaje mi się, że po prostu nikomu wtedy nie wpadło do łba, żeby zajmować się takimi statystykami.
Aah! I see you have the machine that goes 'ping'. This is my favourite. You see, we lease this back from the company we sold it to, and that way, it comes under the monthly current budget and not the capital account.

Awatar użytkownika
karakachanow
Pćma
Posty: 227
Rejestracja: ndz, 14 sty 2007 11:23

Post autor: karakachanow »

Alfi, czytałeś Niziurskiego "Sposób na Alcybiadesa" (rok wydania - 1964)? W tejże książce małolaty (koniec podstawówki) żuły betel. Co to jest betel? Taka azjatycka używka, powoduje m.in. wypadanie zębów. Barwi ślinę na czerwono, a zęby na czarno. Jakaś reakcja? Żadnej. Więc kto by się przejmował czymś, co jest jeszcze mniej widoczne.

Edyta: Pytanie.
Paupera lingua latina, ultimum refugium habet in Riga.

Awatar użytkownika
Meduz
Cylon
Posty: 1106
Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59

Post autor: Meduz »

Przeciętny pańszczyźniany (ok. 90 procent populacji) nawet sobie nie wyobrażał
-Alfi, generalizujesz i naciągasz fakty. Ten przeciętny pańszczyźniany, sół ziemi naszej, niewinny chłopina to w I Rzeczypospolitej nie 90% narodu było, lecz ok. 65-70%. 10% stanowiła szlachta (ponad 1 mln ludzi), co było fenomenem na skalę Europy (na zachodzie szlachta to -1-2% populacji), dalsze ok. 10-15 procent mieszczanie, potem ok. 10 procent wolni chłopi (tacy też byli, a niektórzy byli nawet bogaci).
Papierosy to funkcjonowały już na dworach w XVII w. A potem spływały w dół, tak ze ok. połowy XIX wieku palili niemal wszyscy.
Wódka byla sposobem na trzymacie chłopów w posłuszeństwie. To była zamierzona polityka szlachty i rządów zaborczych. I alkoholizm wśród chłopów, w mniejszym stopniu mieszczaństwa i szlachty w II poł. XIX wieku przybrał straszne rozmiary.

EDIT: Literówka
Ostatnio zmieniony czw, 20 gru 2007 12:52 przez Meduz, łącznie zmieniany 1 raz.
Meduz Kamiennooki

- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?

Awatar użytkownika
taki jeden tetrix
Niezamężny
Posty: 2048
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16

Post autor: taki jeden tetrix »

Uwaga, będzie długi post. Wcześniej zachciało mi się skrótów myślowych i wyszło jak zwykle w takich sytuacjach...

W chwili obecnej, jeśli chodzi o narkotyki i prawodawstwo z nimi związane, panuje sytuacja nieco schizofreniczna. Substancje chemiczne spożywane przez ludzi zostały podzielone na "dobre" i "złe" według kryteriów tak mglistych i arbitralnych, że hoho. Opiaty, jeszcze w połowie zeszłego wieku produkowane na potęgę przez koncerny farmaceutyczne? Złe, z wyjątkiem morfiny, która magicznie w medycynie paliatywnej staje się narzędziem dobra. Eter? Chloroform? Wodzian chloralu? Ditto, podobnie jak konopie indyjskie (raptem 20 lat temu składnik jednej z mieszanek ziołowych Herbapolu). Z kolei paracetamol i ibuprofen - "przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki informacyjnej lub skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą", do nabycia w każdym kiosku bez bariery wiekowej, choć metabolity paracetamolu trwale uszkadzają wątrobę, lek sprzedawany pod różnymi nazwami handlowymi to prosta ścieżka do zagrażających życiu przedawkowań, a generalnie od leków przeciwbólowych bardzo łatwo się psychicznie uzależnić. Efedryny z syropów od kaszlu czy kropli do nosa to też środki odurzające. Podobnie kodeina. Dla poszukiwaczy jeszcze tańszego kopa w przednie płaty jest butapren, rozpuszczalniki (za moich licealnych czasów krążyły ponure opowieści o płynie Tri) i benzyna. No i etanol. (Jak rozumiem, gwoli żelaznej konsekwencji tego wszystkiego należałoby ściśle zakazać. Niech ktoś wreszcie pomyśli o dzieciach, itepe.)

Skutki? Po pierwsze, narkotykowe podziemie. Jak zawsze w warunkach prohibicji, margines zysku staje się tak ogromny, że przyciąga wszelkiej maści szumowiny żądne szybkiego zarobku w warunkach monopolu i gotowe na wszystko, by poprzez rozszerzenie rynku (choćby sprzedaż dzieciom) jeszcze te zyski zwiększyć, jak też żywotnie zainteresowane utrzymaniem tego stanu rzeczy.
Po drugie, narkotykowa administracja - i ci, którzy faktycznie zwalczają produkcję, przemyt i handel, i cała biurokratyczna czapa. Żywotnie zainteresowani utrzymaniem istniejącego stanu rzeczy, bo stąd mają etaty, kasę na sprzęt i chwile chwały w mass mediach, i często twardzi wyznawcy zasady, że cel uświęca środki - gdzieś czytałem, że w USA ponad 50% zatrzymań za narkotykowe transakcje to skutek policyjnych prowokacji. Na logikę, gdyby nie udział policji, do transakcji by nie doszło...
Obraz problemu w mediach jest taki, jak obraz każdego innego problemu w mediach - obliczony na wzrost nakładu/oglądalności. Stąd też mieszanie w rzecz całą "pigułek gwałtu", które po pierwsze nie są narkotykiem sensu stricto, lecz narzędziem dla przestępcy (jak nóż czy pistolet), a po drugie mają wiele fascynujących właściwości, choćby to, że ulegają błyskawicznemu i całkowitemu zmetabolizowaniu, co uniemożliwia wykrycie rohypnolu w organizmie ofiary (a etanol i owszem, prawdaż, w krwiobiegu aż gęsto od C2H5OH - "dosypali mi czegoś do piwa" zawsze brzmi lepiej, niż "skułam się ośmioma Strongami i nie wiem, co się działo potem").

Co dalej? Podstawowe warianty są trzy: utrzymanie status quo _albo_ (patrz i notuj, Emil) zmiana tego stanu rzeczy, w kierunku zaostrzenia _albo_ złagodzenia obowiązujących przepisów.
Wariant pierwszy raczej nie jest do obronienia, bo obecna sytuacja ewidentnie domaga się zmian. Pozostaje więc stosować obecne metody, lecz w zwiększonym natężeniu (recepta Rhegeda - swoją drogą, jeśli to, co proponujesz, to "długa smycz", wolę nie pytać, jaka jest ta krótka -werbowanie płatnych TW wśród uczniów?), lub dodać do wachlarza dostępnych środków te, których domaga się Alfi (swoją drogą, Mahatmo, wciąż jeszcze nie otrzymałem odpowiedzi na te pytania... i jeszcze jedno, a właściwie dwa przyszły mi tymczasem do głowy. Po pierwsze, obecnie nawet podwiązanie nasieniowodów jest w Polsce nielegalne, a co dopiero kastracja. Więc proponujesz zwalczanie przestępstwa poprzez czyn zabroniony? A po drugie - niekonstytucyjne wydaje mi się także wyłączenie z tej metody karania kobiet.), jako odstraszające. Problem w tym, Alfi, że to się jak do tej pory zawsze przekładało na zbrutalizowanie przestępczości. Na przykładzie: w twojej okolicy koleś ma plantację marihuany, gdzieś na leśnej polance. Takie rzeczy zdarzają się u nas już od trzydziestu lat, mój ojciec po raz pierwszy zderzył się z nimi w połowie lat 80-tych. Ty na spacerze przypadkowo się na tę plantację natykasz, i na sąsiada-hodowcę przy okazji. Rezultat końcowy - Mahatma robi za nawóz do konopi, bo plantator jest gotów na wiele, żeby ochronić klejnoty rodowe... Jak z porwaniami - jeśli kara za uprowadzenie i morderstwo jest taka sama, porywaczowi _opłaca się_ zabić porwanego. Świadek z głowy, więc szanse na uniknięcie kary rosną, a w razie wpadki i tak na jedno wychodzi. Oczywiście, możesz przestać chodzić na spacery do lasu. Jasna sprawa.
Jest też wyjście drugie - zmiana przepisów tak, by nie sprowadzały się do prostego, acz nielogicznego i niemożliwego do wyegzekwowania zakazu, lecz spowodowały uregulowanie sytuacji. Innymi słowy, częściowa legalizacja, czy to na modelu holenderskim, duńskim, czy czysto krajowa. Przy czym, żeby nie było niedopowiedzeń: dla mnie "legalizacja" nie znaczy "wprowadzenie wszystkiego do wolnego obrotu, razem z lizakami i prasą codzienną". Bynajmniej. Gdybym miał poddać propozycję takiego rozwiązania, wyglądałaby ona mniej więcej tak:
- dostęp wyłącznie dla pełnoletnich.
- rejestracja nabywców (w końcu od czegoś jest PESEL), w rejestrze medycznym dostępnym dla pracodawców jako część dokumentacji przy badaniach wstępnych przy przyjęciu do pracy, jak też przy okresowych. Dostęp do tych danych (ilość/częstotliwość/rozmiary zakupów) miałyby też oczywiście ZUS, skarbówka, organa ścigania i pomoc społeczna. Fajne narzędzie? Uderzałoby w tych chętnych do zarabiania na pośrednictwie...
- wynikający z powyższego limit częstości i wielkości zakupów, czy w wypadku osób uzależnionych od twardych narkotyków - zabiegów podania podstawnika (np. metadon), co też mogłoby ukrócić nadużycia. Zatem oczywiście ścisła ewidencja sprzedaży, możliwa do zweryfikowania choćby sprawdzoną w hipermarketach metodą "tajemniczego klienta".
- sztywny i szczelny system zaopatrzenia i cen, skalkulowanych tak, by nie wpychały ludzi w ramiona dilerów, lecz z drugiej strony bez subsydiowania "interesu". Analogia z przemysłem tytoniowym w sumie byłaby tu na miejscu.
- przychody przeznaczyć na zwalczanie skutków (terapie, odtruwanie, uświadamianie).
- utrzymanie kar za nielegalny handel i produkcję, zniesienie kar za posiadanie nielegalnie kupionych środków odurzających poza konfiskatą tychże, ewentualnie grzywna/prace społeczne na zasadzie wykroczenia, szczególnie w razie recydywy.
- a przede wszystkim edukacja, prowadzona nie metodą "jeśli o problemie nie mówimy, to go nie ma"...

A teraz jeszcze parę spraw:

@ Harko - właśnie o tę piosenkę Kaczmarka mi chodziło :) Wiedziałem, że ktoś z Elity, a dodatkowo jeszcze w kulawej pamięci pobełtało się z Młynarskim...
Alfi o prawach pisze:A skąd się biorą prawa i sądy? W kapuście się znalazły? Prawa z nadania ustawodawcy, a sądy powoływane w trybie przewidzianym prawem. Element ustroju państwa, jednym słowem.
Dekalog. Księga Liczb. Księga Powtórzonego Prawa.
Wiem, poniżej pasa :) Jednak sędziowanie i istnienie norm, według których dokonuje się osądów, nie wymaga istnienia państwa.
O wypadkach po wódce pisze:Statystyki na pewno by się zmieniły, gdyby ktoś dokładnie przebadał denatów, którym drzewo zastąpiło drogę, kiedy wracali z dyskotek grzejąc ile fabryka dała. Połowa z tych, u których stwierdzono promile, w rzeczywistości zaprawiła się mieszankami. Co się do tej wódy wrzuca - tego oczywiście nie wiem, niewtajemniczony jestem.
Znów pojawiają się tajemnicze dragi, bez śladu znikające z krwiobiegu. Do tego dane liczbowe z kapelusza. Brzytwa Ockhama raz!
że kiedyś było lepiej pisze:Baronie, już Ci mówiłem, że jesteśmy z pokolenia przednarkotykowego.
Z jakiego pokolenia był Sergiusz Piasecki? Czytając "Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy" i "Bogom nocy równych" dość często trafiałem na passusy o kokainie i morfinie. A Piasecki nie pisał tam o wielkich miastach, lecz o polsko-radzieckim pograniczu. A wiesz, że sprzedawana niegdyś legalnie benzedryna (środek pobudzający, w czasie drugiej światowej używany np. przez załogi bombowców na nocnych lotach, po wojnie przez kierowców ciężarówek w długich trasach) to amfetamina? Od siedemnastego do dziewiętnastego wieku praktycznie każdy syrop na kaszel zawierał opium. I tak dalej...
"Anyone who's proud of their country is either a thug or just hasn't read enough history yet" (Richard Morgan, Black Man)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)

ODPOWIEDZ