Narkotyki

rozmowy nie zawsze niepoważne.

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Rheged
Stalker
Posty: 1886
Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35

Post autor: Rheged »

A ja w ramach terapii szokowej polecam "Requiem for a dream", "My, dzieci z dworca Zoo" i "Trainspotting". Nie chodzi o to, żeby to kogoś przekonało, ale jednoznacznej odpowiedzi na temat narkotyków nie ma i te filmy świetnie to pokazują.

Osobiście temat narkotyków nie jest mi obcy. Bez żadnego problemu można je zdobyć, zobaczyć, itp., itd. Zalegalizowanie miękkich niczego nie zmieni. Dalej będzie tak samo. Tylko dzieci się napatrzą więcej, co może wyjść na dobre albo wręcz przeciwnie.

Podstawą jest edukacja o dragach. Jak wyedukujemy się społecznie, można wtedy będzie zacząć myśleć o legalizacji czegokolwiek na próbę.

Ja znajduję choćby jeden podstawowy argument za tym, aby nie były zalegalizowane - teraz są zarazem terra incognita i vis attractiva, ale młodzi postrzegają ją także jako siłę niszczącą. Biorą pod uwagę fakt, że jest groźna i wielu z nich to odstrasza. To ewidentny plus.

Sam miałbym problem, aby jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie - zalegalizować, czy nie?...
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe

Awatar użytkownika
SzaryKocur
Fargi
Posty: 424
Rejestracja: czw, 23 lis 2006 01:31
Płeć: Mężczyzna

Post autor: SzaryKocur »

nimfa bagienna pisze:Jejku, było kiedyś takie opowiadanie o narkotyku, który uzależniał po pierwszej dawce, a w całym kraju (jakimś hipotetycznym kraju?) wszędzie trąbili o tym, że 100 procent uzależnionych od tego narkotyku w końcu umiera. I była to święta prawda.
Jak łatwo się domyśleć, liczba biorących rosła. Bo mieli czarowne wizje.
No skleroza, nie pamiętam autora ani tytułu...
Czy ten narkotyk dostarczali coś a'la faceci w czerni z innego wymiaru? Jeśli tak, to czytałem to chyba w NF.
Zakapturzone awatary rulez!
Wszystko co napisałem, to tylko moje prywatne zdanie.

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Rheged pisze:A ja w ramach terapii szokowej polecam (...) "Trainspotting".
Niedobry przykład. Spud na haju jest szczęśliwy, SickBoy wychodzi z nałogu, a Renton nie dość, że wychodzi, wypaca, wraca, wychodzi, to jeszcze potem przewala kumpli i czysty odchodzi z grubą kasą. Owszem, nurkowanie w kiblu i odtruwanie daje po gałach, ale refleksja jest raczej w stylu: jemu się udało, więc jeszcze mogę sobie strzelić. Za to w "Requiem" nie ma wygranych, więc to lepszy film na pokazy dla potencjalnych narkomanów.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

Legalizacja to przełożenie narkotyków ( niech będzie, że tylko miękkich) z szuflady z napisem "groźne dla zdrowia i życia" do szuflady z naklejką "cukierki od lat 18". Podstawowym targetem dla narkotyków nie są dorośli, ale dzieci i młodzież. Nie można porównywać przypadku 30/ 40 letniego mieszczucha z Amsterdamu, który raz na dwa tygodnie, dla relaksu zapali sobie jointa, z przypadkiem nastolatka, który odkryje, że dzięki maryśce może zapomnieć na kilka godzin o szarej, albo wręcz czarnej rzeczywistości. Efekty u jednego i drugiego, będa diametralnie różne. Dziś dzieciaki generalnie zdają sobie sprawę, że narkotyki stanową siłę niszczącą. Wszystkie narkotyki. Niektórzy im ulegają, ale z powodów społecznych, towarzyskich, rodzinnych. Kiedy takie środki zostaną zalegalizowane, pryśnie bariera oddzielająca zażywających narkotyki "innych", od reszty społeczeństwa ( no bo skoro będą legalne, to bariery nijakiej nie ma, albo raczej jest - taka jaka dzieli używających alkoholu dorosłych od teoretycznie nieużywających nieletnich). Czyli bardzo, bardzo cienka. Na podobnej zasadzie jak teraz wysyła się starszego kolegę po piwo czy jabola, będzie się delegować pełnoletniego kumpla po marychę. Efekty używania takich środków w przypadku dzieciaków będą błyskawiczne. W tym wiele, charakterystycznych wśród nieletnich, efektów nieswoistych, tzn. takich gdzie teoretycznie nie powodujące agresji czy skłonności samobójczych środki ( ale dotyczy to dorosłych), powodują takowe skutki u dzieci. Widziałem to wielokrotnie. Jestem zdecydowanie przeciwko legalizacji jakichkolwiek narkotyków.
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Awatar użytkownika
Meduz
Cylon
Posty: 1106
Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59

Post autor: Meduz »

Wątek został przeniesiony, albowiem właśnie dotarło do mnie, że Meduz zaklada co popadnie i gdzie popadnie. Bez pomyślunku.
- wypraszam sobie. Temat umieściłem w Tawernie przy gościńcu - czyli, ze minimum pomyślunku jest. Poza tym nie zakładam gdzie i co popadnie - to insynuacja. Drugi raz zdarzyło się mi nie wstrzelić w odpowiedni wątek. Obecny założyłem w "Pogawędkach i pogadankach", a nie w "Beczce Diogenesa", w której się teraz znajduje. Różnica nie jest na pierwszy rzut oka, aż tak rzucająca się w oczy. Pomylić się przecież można.
Meduz Kamiennooki

- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?

Awatar użytkownika
Rheged
Stalker
Posty: 1886
Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35

Post autor: Rheged »

nosiwoda pisze:
Rheged pisze:A ja w ramach terapii szokowej polecam (...) "Trainspotting".
Niedobry przykład. Spud na haju jest szczęśliwy, SickBoy wychodzi z nałogu, a Renton nie dość, że wychodzi, wypaca, wraca, wychodzi, to jeszcze potem przewala kumpli i czysty odchodzi z grubą kasą. Owszem, nurkowanie w kiblu i odtruwanie daje po gałach, ale refleksja jest raczej w stylu: jemu się udało, więc jeszcze mogę sobie strzelić.
W "Dworcu Zoo" też jest taka scena, gdzie się "udaje" szczeniakom odwyk, a potem znowu. A ostatnia scena złotego strzału również w konsekwencji prowadzi do "wyleczenia". W "Trainspotting" najbardziej uderza to dziecko. Ciary przechodzą po plecach, gdy niemowlak powraca w przećpanych wspomnieniach bohatera.

Ale ja nie o tym. Zgadzam się w pewnym stopniu z Navajero - dzieciaki rzeczywiście traktują alkohol i fajki w sposób, jaki to opisał. Ba! Sam tak robiłem. Tylko ja jestem degeneratem dość specyficznym, bo miałem na tyle samozaparcia i szczęścia (chyba tego szczęścia więcej, bo przecież nie rozumu), że się nie podłożyłem używkom jak pierwszy lepszy. O ile w kwestii papierosów jest to banalnie proste, o tyle w kwestii alkoholu o niebo trudniejsze. Narkotyki to już potęga zbyt wielka dla dzieciaka, a gdyby je zalegalizować, potraktowałyby to jako wyzwanie - co? Ja przecież wezmę i nic mi nie będzie. Teraz, choć paradoksalnie dragi są tak samo dostępne, ale jednak jest bariera "DANGER, FUCKING TOXIC", bo są zakazane i starają się nauczyciele wespół z rodzicami i służbami jakoś wpajać dzieciakom, cóż to za niebezpieczeństwo, najpierw się takiemu małemu zapali czerwona lampka ostrzegawcza zanim weźmie. Gdyby dragi zalegalizować lampki by już nie było, a jeśli już to żółta. To raczej nie wystarcza.

Powiedzmy szczerze - problemem są dzieci, dorosłych niech tam pies, ich gówno, ale te dzieciaki...

Nieraz widziałem, a nawet miałem na rękach takiego gówniarza po dragach. Dla mnie to wzbogacające doświadczenie, ale dla tego srela niekoniecznie...
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

Meduz pisze:
Wątek został przeniesiony, albowiem właśnie dotarło do mnie, że Meduz zaklada co popadnie i gdzie popadnie. Bez pomyślunku.
- wypraszam sobie. Temat umieściłem w Tawernie przy gościńcu - czyli, ze minimum pomyślunku jest. Poza tym nie zakładam gdzie i co popadnie - to insynuacja. Drugi raz zdarzyło się mi nie wstrzelić w odpowiedni wątek. Obecny założyłem w "Pogawędkach i pogadankach", a nie w "Beczce Diogenesa", w której się teraz znajduje. Różnica nie jest na pierwszy rzut oka, aż tak rzucająca się w oczy. Pomylić się przecież można.
Nie można :P
Ty, Meduz, nie masz instynktu samozachowawczego. Ot co.

A tak przyszłosciowo - tematy do powaznych rozważań i rozgoworów - do Beczki.

@Navajero, co Ty mówisz?
Najmłodszy pacent oddziału uzależenień miał latek 7 (z tego co mi osobiście wiadomo). Dzieci już w tej chwili stanowią target doskonały. Dlatego tylu dealerów pracuje w okolicy szkół. A pierwsze "cukiereczki" są zawsze za darmo.
Ty mówisz o nieświadomości, o braku wiedzy na temat tego, co mogą z Tobą zrobić prochy. A ja się z takimi brakami nie zgadzam wcale.
Poza tym argument, że jak coś jest legalne to jest i akceptowane społecznie do mnie nie przemawia. Prostytucja jest na ten przykład legalna.
Legalizacja narkotyków nie ma żadnego wpływu na ich skutki. Na dealerów i ich działalność - ma.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

Awatar użytkownika
Rheged
Stalker
Posty: 1886
Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35

Post autor: Rheged »

Ika pisze:Legalizacja narkotyków nie ma żadnego wpływu na ich skutki. Na dealerów i ich działalność - ma.
Jaki? Przypominam, że cały czas mówimy o miękkich.
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

Dlaczego tylko o miękkich? Narkotyk, to narkotyk.
Ale ogólnie cos, co można nabyć legalnie, nie jest interesujace dla "nielegalnych handlarzy". Po prostu. Nie ma sensu wtedy już napędzanie zbytu, generowane przez tych handlarzy.
Z miękkimi narkotykami jest dokładnie tak samo jak z alkoholem i papierosami. Nawet te skutki, które opisał Navajero, są tak samo, analogicznie groźniejsze dla smarkaterii, niż dla dorosłych.
I jakoś nie słyszałam o takich, co to po szkołach i podwórkach sprzedają jabole, wódkę, albo papierosy.
Oczywiście, nie znaczy to, że żaden młody nie wypije i nie zapali. Ale nie nakręcają się i nie są nakręcani, przez takich, którzy ze sprzedanego skręta/działki mają wymierne korzyści.
Wydaje mi się, że lepiej by było wydać kasę na kampanię uświadamiająca, niż na dopilnowanie przestrzegania zakazów.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

Awatar użytkownika
Rheged
Stalker
Posty: 1886
Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35

Post autor: Rheged »

Ika pisze:Dlaczego tylko o miękkich? Narkotyk, to narkotyk.
Ignotum per ignotum ;P
A serio - istnieje różnica między miękkimi, a taką dla przykładu królową hel...
Ale ogólnie cos, co można nabyć legalnie, nie jest interesujace dla "nielegalnych handlarzy". Po prostu. (...) I jakoś nie słyszałam o takich, co to po szkołach i podwórkach sprzedają jabole, wódkę, albo papierosy.
O metach nie słyszałaś? To ostatnio coraz bardziej popularne. Nawet kiedy jeszcze ja chodziłem do szkoły był to jeden z głównych sposobów na pozyskanie wódy i fajek.
Oczywiście, nie znaczy to, że żaden młody nie wypije i nie zapali. Ale nie nakręcają się i nie są nakręcani, przez takich, którzy ze sprzedanego skręta/działki mają wymierne korzyści.
Na metach zawsze jest taniej niż w sklepie, bo z niepewnych źródeł. I handel dalej będzie kwitł. Poza tym jeśli zalegalizujemy tylko miękkie to dalej będą stać dealerzy pod szkołami oferując amfę. To po grassie najczęściej spotykany narkotyk w szkołach.
Wydaje mi się, że lepiej by było wydać kasę na kampanię uświadamiająca, niż na dopilnowanie przestrzegania zakazów.
A mi się wydaje, że i jedno i drugie nie zaszkodzi. Bo o ile z tym pierwszym nie jest najgorzej, o tyle z drugim tragicznie.
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

Ika pisze:Oczywiście, nie znaczy to, że żaden młody nie wypije i nie zapali. Ale nie nakręcają się i nie są nakręcani, przez takich, którzy ze sprzedanego skręta/działki mają wymierne korzyści.
Nie, sami się nakręcają, w poczuciu względnego bezpieczeństwa. Tak samo będzie z legalnymi narkotykami. Zresztą, skąd pewność, że dealerzy "twardych" nie będą nakręcać boomu na miękkie? Bo przecież większość biorących dzieciaków zaczyna właśnie od rozmaitych ekstaz, konopi i syropków a kończy często na twardych.
Ika pisze: Wydaje mi się, że lepiej by było wydać kasę na kampanię uświadamiająca, niż na dopilnowanie przestrzegania zakazów.
To byłaby świetna kampania... Nie używaj narkotyków. Są co prawda legalne, ale TY ich nie używaj... Stuprocentowa skuteczność gwarantowana. Nie zgadzam się z argumentami za legalizacją. Ale całkiem prawdopodobne, że tak czy owak zostanie ona wprowadzona, wtedy przerobimy to na własnej skórze. Teraz nie masz pewności, czy Twojego dziecka w wieku powiedzmy powyżej 14 lat, nie poczestują na jakiejś imprezie piwem. Nie jest to wielkie zagrożenie. Jeśli dzidziuś jest rozsądny, to wypije najwyżej kilka łyków i już. Pewnie mu nawet nie zasmakuje. Jednak kiedy zaproponują mu skręta, albo różowe pigułeczki to co innego...
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Awatar użytkownika
baron13
A-to-mistyk
Posty: 3516
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11

Post autor: baron13 »

Wiesz Navajero, o co pytają u mnie na seminarium delikwenta jak probuje czarować? "Jak - żeś pan to zmierzył". Piszesz o pryskaniu jakiś barier, o tym że ktoś się będzie nakręcał itd, przewidujesz jak to bedzie... Otóż wiemy co nieco jak BYŁO. Wiemy, że gdy nie było zakazów, gdy można było se co dusza zapragnie nabyć u aptekarza, nikt nie słyszal o gangach narkotykowych. Problem w tym, żeby spróbować się odwołać do FAKTÓW. Wówczas dojdziemy do jakiś rozwiązań. Moim skromnym zdaniem widać gołym okiem, że pomysł nawracania społeczeństwa na moralność po tak na oko 60 latach daje ciągle te same rezultaty. Po pierwsze gigantyczne problemy z nielegalnym handlem narkotykami. Po pierwsze i gigantyczne, rozróba w Afganistanie jest właśnie z tego finansowana. Ogromne koszty. Kto wie, czy ogromną ilość ludzkich istnień, co pokazuje przykład Holandii. Po prostu, tak jak wbrew pozorom bardzo trudno jest się zapić na smierć, tak wcale niełatwo wykończyć porządnie oczyszczonymi prochami. Po trzecie dilerka wśród młodzi. Jesli nie było by interesu, nie było by wciągania młodych. A wkażdym razie skala zjawiska była by pewnie taka jak w czasach gdy narkotyki byly dozwolone na zasadzie "chcesz, to się zabijaj". To znaczy zupełnie marginalna. Problem w dyskusjach o sprawach społecznych polega na tym, że spiera się o rzeczy wymyślone. Wymyśla się np straszliwy wpływ seksoholizmu na człowieka i próbuje go zwalczać. (Gdzie te czasy gdy myślałem tylko O TYM? Eh, młodość...)

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Navajero pisze:Bo przecież większość biorących dzieciaków zaczyna właśnie od rozmaitych ekstaz, konopi i syropków a kończy często na twardych.
Pozwoliłem sobie odnieść się do tego "argumentu" już wcześniej. Bo jest on - IMO - do pupki. Fałszywy, po prostu. Bijący żony i dzieci alkoholicy zaczynają od piwka. Czy to powód, żeby zakazać piwka, bo powstaną rzesze alkoholików? Gucio prawda, bo nie powstają, mimo masowego spożycia piwka przez młodzież chmurną i durną.
W ogóle nie rozumiem tego "argumentu" - "większość zaczyna od maryśki, czyli maryśka to prosta droga do hery". Gucio prawda.

Sprawa jest IMO jednak prosta. Jak ktoś chce się uwalić, to się uwali. Jak ktoś chce odlecieć, to odleci. Jak nie na maryśce, to na salbutamolu czy innym tussipekcie. A legalizacja ukróci podziemie. Nie zklikwiduje go, ale ukróci. Owszem, ludzie kupują tani spirytus z Ukrainy na bazarach, mimo legalności alkoholu, i fajki z przemytu, ale jednak 1) skala zupełnie nie ta, 2) działa tu cena, a nie sam fakt zakazu. Poza tym legalizacja umożliwi kontrolę - będzie wiadomo - kto spożywa, kiedy spożywa, w jakich ilościach, kiedy rośnie spożycie - i będzie dopiero wtedy można przeciwdziałać: informować, profilaktyka. A teraz wielkie czarne nic, bo nic nie wiadomo. Podziemie nie robi statystyk.
Poza tym ekstazy nie zaliczyłbym do miękkich. Dla mnie miękkie to maryśka, ew. hasz.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

baron13 pisze: Po trzecie dilerka wśród młodzi. Jesli nie było by interesu, nie było by wciągania młodych. A wkażdym razie skala zjawiska była by pewnie taka jak w czasach gdy narkotyki byly dozwolone na zasadzie "chcesz, to się zabijaj".
Oczywiście. My tu w Polsce jesteśmy wszyscy abstynentami, bo nie ma prohibicji.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Rheged
Stalker
Posty: 1886
Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35

Post autor: Rheged »

nosiwoda pisze:
Navajero pisze:Bo przecież większość biorących dzieciaków zaczyna właśnie od rozmaitych ekstaz, konopi i syropków a kończy często na twardych.
Pozwoliłem sobie odnieść się do tego "argumentu" już wcześniej. Bo jest on - IMO - do pupki. Fałszywy, po prostu. Bijący żony i dzieci alkoholicy zaczynają od piwka. Czy to powód, żeby zakazać piwka, bo powstaną rzesze alkoholików? Gucio prawda, bo nie powstają, mimo masowego spożycia piwka przez młodzież chmurną i durną.
W ogóle nie rozumiem tego "argumentu" - "większość zaczyna od maryśki, czyli maryśka to prosta droga do hery". Gucio prawda.
Wyjątkowo się zgodzę z Nosiwodą, ale z jednym aneksem. Choć droga bezpośrednio od grassu do hel nie wiedzie, to jednak od grassu najszybciej do hel niż skądkolwiek indziej. Reszta to szczera prawda.
Moim skromnym zdaniem widać gołym okiem, że pomysł nawracania społeczeństwa na moralność po tak na oko 60 latach daje ciągle te same rezultaty.
Bo jest tragicznie realizowany.
Jesli nie było by interesu, nie było by wciągania młodych.
Nigdy nie będzie tak, że nie da się zarobić na dragach. Dzisiaj na nielegalnym alkoholu też się zarabia i to naprawdę sporo. Zdziwicie się, ale na pewno teraz jest to bardziej rozpowszechnione niż w PRLu, tylko mniej się o tym mówi, bo podobno wraz z PRLem problem zniknął. Gówno prawda.
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe

ODPOWIEDZ