Dekalog miłośnika fantastyki

rozmowy nie zawsze niepoważne.

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Harkonnen2
Pćma
Posty: 291
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 10:19

Post autor: Harkonnen2 »

Hmmm może się mylę, ale piękno nigdy nie jest czymś oczywistym i obiektywnym.

edit: I do piękna przekonać się nie da, bo jego postrzeganie jest kwestią osobistej wrażliwości i gustu. To co dla jednego będzie piękne, dla mnie może być kiczem i za Chiny mnie nikt nie przekona, że jest inaczej.
Aah! I see you have the machine that goes 'ping'. This is my favourite. You see, we lease this back from the company we sold it to, and that way, it comes under the monthly current budget and not the capital account.

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

OK, dzięki, Lafcadio.
Lafcadio pisze:"Gnój" Kuczoka wypada nawet lepiej.
A bo to dlatego, że Kuczok nasz jest :D Debiutował miniaturami w NF czy nawet w w F, co kiedyś wskazałem (gdy dostał Nike) w liście do Redakcji (wydrukowanym, ha! :P).
Czasem odnoszę wrażenie, że spora część społeczności/grupy/getta po prostu lubi w nim być. Co więcej, obserwuję czasem tworzenie podgett, niechętnych innym, jakoś tam odróżnialnych przez negację tych innych.
A ja w sumie nie wiem, jak to ze mną jest. Fantastyki się nigdy nie wstydziłem, czytam też rzeczy spoza F, ale - przyznam - za mało, żeby spełnić wymagania np. Matuszka. Bo ja po prostu głównie fantastykę lubię.
Nie wiem też, czy spełniam postulaty autora wątku, Marcina, bo "czytanie ciałem" kojarzy mi się tylko z odruchem wymiotnym przy czytaniu niektórych utworów Uznańskiego (on o tym wie, pisałem mu to, więc nie jest to obmawianie za plecami).
I przyznam, że absolutnie aspołecznie i kontrproduktywnie nie jest mi z tym źle. I teraz nie wiem - jestem w getcie, bo lubię fantastykę, czy nie jestem w getcie, bo nie mam w związku z lubieniem fantastyki kompleksów skrzywdzenia przez świat?
Aha, dodam jeszcze, żeby okazać mierność mojej elokwencji i erudycji, że "Lód" czytam od jakichś dwóch miesięcy. Nie dlatego, że składam wolno literki. Nie dlatego, że nie rozumiem stylizacji. Po prostu cegła straszna, więc w autobusie odpada, a gdy czytam w domu, lektura nie porywa mnie aż tak, żebym zarywał noce.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Marcin Przybyłek
Mamun
Posty: 107
Rejestracja: pt, 13 paź 2006 09:40

Post autor: Marcin Przybyłek »

Słuchajcie, czas podsumować nasz wspólny intelektualny wysiłek (ten sam post zamieszczam na wszystkich forach). Przypomnijmy: jakiś czas temu na łamach Creatio Fantastica pojawił się test traktujący o forach internetowych mojego autorstwa. W trakcie dyskusji z tamtejszymi forumowiczami (wymienionymi w pierwszym poście) powstał "dekalog", który obiecałem umieścić na znanych mi forach, bo uważałem, że zwyczajnie jest to ważne, potrzebne, może zrobi coś dobrego. 1-go maja 2008 postawiłem na forach Science Fiction, Fahrenheita i Nowej Fantastyki post o tytule "Dekalog miłośnika fantastyki". Następnie post ten został wklejony do forów Zaginiona Biblioteka i KGB. Równolegle na forach tych toczyły się rozmowy o sensie, znaczeniu, tudzież bezsensie punktów zawartych w rzeczonym dekalogu.

Myślę, że warto przytoczyć jego pierwotną i ostateczną wersję, oraz najciekawsze Wasze posty, związane z poszczególnymi punktami.

Wersja pierwotna:

1. Miłośnicy fantastyki tworzą SPOŁECZNOŚĆ (nie getto) i jest to całkowicie naturalne.
2. Masz prawo do własnych marzeń - czytaj fantastykę z radością.
3. Piękno nie musi być naukowe.
4. Piękno nie musi być oryginalne.
5. Nie znasz – nie oceniaj.
6. Nie masz zdania - nie przyłączaj się do opinii większości tylko dlatego, że to łatwiejsze.
7. Jeśli oceniasz kogoś / owoc czyjejś pracy - rób to tak rzetelnie, jak chciałbyś / chciałabyś, by oceniano ciebie / owoce twojej pracy.
8. Nie twórz podziałów "my - oni", bo prowadzą do uprzedzeń.
9. Czytaj sercem, ciałem i rozumem. Wszystkie są ważne.
10. Zanim kogoś zacytujesz, zastanów się, czy cytat rozumiesz i czy rzeczywiście się z nim zgadzasz.

Wersja ostateczna:

1. Miłośnicy fantastyki nie tworzą getta (to nieładne słowo), tylko luźną grupę o podobnych upodobaniach
2. Masz prawo do własnych marzeń - czytaj fantastykę z radością (a nie z poczuciem winy)
3. Piękno nie musi być naukowe ani oryginalne.
4. Punkt 3 nie zwalnia autorów od "obowiązku poszukiwań" ;)
5. Nie znasz - nie oceniaj.
6. Nie masz zdania - nie przyłączaj się do opinii większości tylko dlatego, że to łatwiejsze.
7. Jeśli oceniasz kogoś / owoce czyjejś pracy – rób to tak rzetelnie, jak chciałbyś / chciałabyś, by oceniano ciebie / owoce twojej pracy.
8. Nie twórz podziałów "my - oni", bo prowadzą do uprzedzeń.
9. Czytaj sercem, ciałem i rozumem. Wszystkie są ważne.
10. Zanim kogoś zacytujesz, żeby podeprzeć swoją argumentację, zastanów się, czy cytat rozumiesz i czy rzeczywiście się z nim zgadzasz.
11. Mów o przeżyciach. Nie kostniej!

Pierwsze reakcje były albo od razu pozytywne i aprobujące (np. mawete i mad z SF, Tsiar z NF, MadMill, Toudisław, Dabliu z Zaginionej Biblioteki, Nieznany z KGB, wszystkich nie wymienię), albo sceptyczne, np.: a po co to? Itd. W walce z "nihilizmem" ;) bardzo mocno wspierał mnie Jewgienij z forum Science Fiction, za co mu bardzo dziękuję i podzięce jeszcze raz zacytuję:
Jewgienij pisze: Dziwi mnie taka tendencja u niektórych użytkowników tego forum. Bo nie zauważyłem, żeby tak gorąco protestowali w równolegle prowadzonych wątkach, gdzie roztrząsane są takie dylematy jak: czy lepsza fryzura na czeskiego piłkarza, czy ogolić się na zero, ile razy dziennie trzeba się myć, w co jestem teraz ubrany itp. W końcu to jest forum czasopisma o fantastyce, a nie "Pani domu" czy "Dobre rady". Próba autorefleksji jest bardzo zdrowym objawem, a uczestnictwo w dyskusji nie jest obowiązkowe.[...] Moim zdaniem trzeba dać jej [dyskusji] szansę, bo może się rozwinąć w zupełnie nieoczekiwany sposób, a torpedowanie pomysłu na "dzień dobry" da nam tylko tyle, że będziemy mieć poczucie, jacy to jesteśmy przenikliwi i trzeźwi, w przeciwieństwie do naiwniaka, który się napracował i chce mu się gadać o fantastyce i ludziach z nią związanych. Niech dyskusja będzie nawet akademicka, zawsze to jakaś odmiana od wymiany przepisów, linków, przywitań i pożegnań. Zresztą jaki niby cel miałaby mieć poza samą dyskusją? Przecież nie ubijamy tu interesów ani nie tworzymy prawa międzynarodowego. Forum dyskusyjne jest imho przede wszystkim dla ludzi, którzy lubią dyskutować.
Sporo kontrowersji wzbudziło słowo "dekalog", łączone z biblią. Wbrew moim intencjom uznano na kilku forach punkty te za "zbiór zasad", a nawet "regulamin". Po rozmowach i dyskusjach porzucono tę interpretację. Błąd był po mojej stronie - powinienem był inaczej nazwać ten zbiór. Uniknęlibyśmy wielu nieporozumień.

Ostateczne ustalenie brzmiało, że są to punkty do dyskusji, a nie narzucane przeze mnie zasady. Marcin Robert z Fahrenheita zaproponował, by skorzystać z układu dwunastkowego i nazwać zbiór np. De logiem (od tego, że w dwunastkowym 9+1 mogłoby być "D" ;)

Jak przebiegały rozmyślania wokół poszczególnych punktów?

1. Miłośnicy fantastyki tworzą SPOŁECZNOŚĆ (nie getto) i jest to całkowicie naturalne.

Tu wielu z Was podkreślało swoją "aspołeczność" (ihan z SF, Witchma), słowo "społeczność"; się nie podobało, podkreślaliście, że wspólnota zainteresowań to jeszcze nie społeczność. W Zaginionej Bibliotece Łaku twierdził, że termin ghetto nie ma złego znaczenia:
Łaku pisze: No ale przecież przykład tego forum, to najlepszy przykład ghetta - po prostu jednostki o podobnych zainteresowaniach skupiają się, choć istnieją w ramach szerszej społeczności, jaką jest naród polski. Wynika to z wygody. Tak samo z Chicago - jest tam polskie ghetto Jackowo i chińskie chinatown. Dla mnie to zjawiska pozytywne, bo idąc Jackowem możesz poczuć się przez moment jak w Polsce, a idąc małymi chinami czujesz klimat dalekiej Azji. Dlatego właśnie nie postrzegam ghetta jako czegoś złego.
Został przegłosowany ;).

Ostatecznie, także dzięki Gustavowi G. Garudze, zmieniliśmy ten punkt na:

1. Miłośnicy fantastyki nie tworzą getta (to nieładne słowo), tylko luźną grupę o podobnych upodobaniach

Tutaj było dużo dymu:

2. Masz prawo do własnych marzeń - czytaj fantastykę z radością.

Ponieważ nie wyjaśniłem, o co chodzi z tą radością. Dopiero jak wyciągnęliśmy przykłady z dyskusji z Creatio Fantastica, że chodzi o poczucie winy związane z tym, że "czytam fantastykę", przestało być oczywiste, że literaturę tę czyta się z radością.

Dziękuję tu zwłaszcza MadMillowi, Elektrze i Nieznanemu z Zagionej Biblioteki, którzy w mig zrozumieli moje intencje i ładnie mnie wsparli. Mimo to, uznaliśmy, że punkt ten nie jest komunikatywny, dlatego został dodany wtręt w nawiasach:

2. Masz prawo do własnych marzeń - czytaj fantastykę z radością (a nie z poczuciem winy)

Dwa następne punkty, ze względu na słowo piękno, były najczęściej analizowane razem:

3. Piękno nie musi być naukowe.
4. Piękno nie musi być oryginalne.

No i znowu było tu dużo napięć, bo z początku łączono je z przyzwoleniem na to, by literatura była miałka i płytka. Bardzo dziękuję Marcinowi Robertowi za aktywną postawę, Nosiwodzie, Fodnikowi również, bo dzięki Wam udało się w końcu połączyć te punkty w jedno:

3. Piękno nie musi być naukowe ani oryginalne.

A Fodnik z NF po bardzo pouczającej rozmowie nakłonił mnie, żebym dodał punkt 4:

4. Punkt 3 nie zwalnia autorów od "obowiązku poszukiwań" ;)

Wokół pojęcia piękna toczyło się chyba najwięcej rozmów, ale i ja mocno go broniłem. Na forum Fahrenheita w pewnym momencie Nosiwoda tak na mnie wpłynął, że usunąłem 3 i 4 z listy, ale zaraz pojawił się Flamenco108 i tak mocno stanął za pięknem, że czym prędzej wróciłem do poprzedniej wersji.

Marcin Robert także mocno optował, by "piękno" zastąpić terminem "dobry pomysł". W trakcie intensywnych dyskusji (mam wrażenie), że ustąpił.

Kapitalny post o pięknie napisali Nimfa Bagienna z Fahrenheita i Fodnik z NF:
Nimfa bagienna pisze: Piękno Zuzi powstało w drodze przypadku, unikalny koktajl genetyczny sprawił, że jest istotą zjawiskową. Z utworami pisanymi jest podobnie. Wrażenie tworzy i piękno języka, i subtelne oddanie emocji, a także kreacja bohatera oraz akcja. Wszystko zaplanowane. I tu JEST miejsce na oryginalność. Im więcej takiego podejścia do języka, konstrukcji fabuły, im ciekawsze przedstawienie bohatera, tym większa szansa, że dostaniemy piękną Zuzię, a nie idealnie nijaką Basię. Nijaką, bo pozbawioną oryginalności. Tego "czegoś".
Fodnik pisze: kiedy autor się w trakcie tworzenia biedzi nad materią, szuka, drąży, to zwyczajnie widać. Może nie bezpośrednio, a już na pewno nie poprzez wykwity chybionej erudycji, a jednak widać. Przywołany do tablicy Tolkien stworzył dzieło wielkie, fundamentalne, głównie dzięki wrażliwości. Ale też i bez ignorancji. Nie przyszedł sobie do biurka z emdeefu i nie skrobnął "Władcy..." ot tak sobie, a przeszkodą wcale nie był brak płyt MDF. Za autorem przemawia, stoi i wspiera, staranne studium czasów, mitów, opowieści i wrażliwości paralelnych z pisaną książką. No i lingwistyka. To czuć, to się czyta. A Ursula Le Guin? O ile sobie przypominam to coś z antropologią mocno była związana. Oczywiście bez odpowiedniej wrażliwości, bez zdolności syntezy, transformacji wymienieni mogliby co najwyżej pisywać nudnawe dysertacje. Ale czyż w drugą stronę to nie działa?
5. Nie znasz - nie oceniaj.
6. Nie masz zdania - nie przyłączaj się do opinii większości tylko dlatego, że to łatwiejsze.
7. Jeśli oceniasz kogoś / owoce czyjejś pracy - rób to tak rzetelnie, jak chciałbyś / chciałabyś, by oceniano ciebie / owoce twojej pracy.
8. Nie twórz podziałów "my - oni", bo prowadzą do uprzedzeń.

Z powyższymi punktami w zasadzie nie było problemów. Kruk Siwy z SF twierdził, że to podstawa i kindersztuba plus inteligencja wystarczy, ja się z nim nie zgadzałem i tak zostało ;). Na temat punktu 8 dużo dowcipkowano w NF. Marcin Robert modyfikoła 7, ale już nie pamiętam jak, jakoś minimalnie.

9. Czytaj sercem, ciałem i rozumem. Wszystkie są ważne.

Tu także było sporo pytań, zwłaszcza o ciało. Marcin Robert miał wątpliwości i słusznie, bo to w pewnym sensie przenośnia. Jeszcze raz przypomnijmy, jak można czytać ciałem?

Zacytuję sam siebie ;): "Człowiek dostaje gęsiej skórki. Ciarki mu chodzą po plecach. Robi mu się zimno. Gorąco. Drży. Ma "motyle" w brzuchu. Napina mięśnie. Rozluźnia się. Czuje, jak fala jakaś przepływa od stóp do głowy. Ma wrażenie, że czuje te przeciążenia, zapachy, dotyk. To jest czytanie ciałem. Ciało daje sygnały, bardzo silne. Dlaczego w tym punkcie jest ciało? Bo mam wrażenie, że w kręgach intelektualistów ciało bardzo często jest dewaluowane. Jest rozum i "to nieszczęsne ciało". A jest ono źródłem bardzo wielu istotnych doznań".

Punkt 10 zawierał błąd logiczny:

10. Zanim kogoś zacytujesz, zastanów się, czy cytat rozumiesz i czy rzeczywiście się z nim zgadzasz.

Miria i Marcin Robert zauważyli, że można cytować kogoś, z kim się nie zgadzamy. Dlatego powstała modyfikacja:

10. Zanim kogoś zacytujesz, żeby podeprzeć swoją argumentację, zastanów się, czy cytat rozumiesz i czy rzeczywiście się z nim zgadzasz.

Gdy wydawało się, że rozmowy powoli się kanalizują, krystalizują i ostatecznie zamierają, Miria napisała kapitalny post:
Miria pisze:[...]przydarzyło się to, że trochę ponad dwa lata temu wlazłam na to forum i wsiąkłam. Czy coś to zmieniło w moim odbiorze literatury? Ano zmieniło, przyznam rację, że zaczęłam zwracać większą uwagę na naukowość i na formę, logikę oraz styl, bo o tym najczęściej mówiło sie na forum. Czy to źle? Nie, o ile nie zaczyna przysłaniać tego, o czym pisałes - emocji, radości z czytania, przeżywania literatury na innych poziomach. Widzisz, ja nie jestem pewna, co tak naprawde się stało, czy faktycznie jednak skupiłam się na niektórych jedynie aspektach, może, chociaż raczej uważam, że zaczęłam czytać zbyt duzo rzeczy mało wartościowych dla mnie (przez pewnien czas ograniczyłam się do polskiej fantastyki, głownie tego, co akurat pojawiało się na rynku). I w pewnym momencie powiedziałam sobie "What the fuck? Jak to kurczę jest, ze czytam kilka książek w miesiącu, a po paru dniach nie pamietam żadnej z nich? Nic we mnie z tych lektur nie zostaje? Noż jak rany, przeciez pamietam, jak kiedys przeżywałam to, co czytałam, że zostawiało to trwały ślad, że potrafiłam żyć książką, myślec o niej, doświadczałam silnych emocji czytając? No i co? Ja znów tak chcę!"

To był ważny moment, bo rozpoczęłam wtedy poszukiwania tego, co dobre DLA MNIE. Koniec z czytaniem do końca czegoś, co kompletnie do mnie nie przemawia, choćby na forum biło rekordy popularności i uznawane było za coś, co musi znać każdy. Koniec z zamykaniem się w getcie właśnie, na własne życzenie. Słucham opinii, czytam recenzje, bo na czymś trzeba się oprzeć, nie mam takiej wiedzy i oczytania, żeby bezbłędnie sięgać po rzeczy dla mnie wartościowe. Ale wiesz co, udało się! Znalazłam rzeczy i w polskiej, niedawno wydawanej fantastyce, i zupełnie poza nią, które poruszyły mnie głęboko. I ciagle szukam nowych - dlatego pisałam o tym, jak ważne są te ciągłe poszukiwania. Dla mnie. To JEST kwestia uwolnienia się od pewnych wytyczonych ścieżek, obowiązujących schematów. Też banalne jak diabli, prawda?
Po którym na forum Creatio Fantastica (na którym w międzyczasie na nowo ożyły rozmowy), stworzyliśmy następujący punkt:

11. Mów o przeżyciach. Nie kostniej!

Dlaczego? Bo ludzie mają tendencję do kostnienia, a ułatwia ją niemówienie o uczuciach i przeżyciach, negacja spontaniczności i dziecięcości.

W międzyczasie powstały inne propozycje "dekalogów".

Jewgienija z SF:

1. Fantastyka jest dla ludzi z wyobraźnią. Kto jej nie posiada, ten źle trafił.
2.Nie wszystko, co wychodzi pod szyldem "fantastyka", nią jest. Istnieją przebierańcy wśród autorów i wśród zwykłych forumowiczów.
3. Na fantastyce świat się nie kończy. Lepszy dobry kryminał niż kiepski cyberpunk.
4. Nie istnieje coś takiego jak nauka w fantastyce. Co najwyżej - naukowy koloryt.
5. Miłośnicy fantastyki i miłośnicy Fantasy to dwie różne bajki.
6.Wspólne zainteresowania nie tworzą jeszcze na szczęście społeczności.
7.Getta artystyczne są zawsze dziwaczne i komiczne.
8.Jeśli oceniasz publicznie czyjąś pracę, to nie stawia cię to automatycznie na uprzywilejowanej pozycji.
9.Każdy ma prawo do głupich wypowiedzi na forum.

Savikola z tego samego forum:

Ja, polski fan fantastyki przysięgam:
1. Nie biadolić na okrągło, że zamknęli mnie w jakimś gettcie (które i tak nie istnieje i jest jedynie wymysłem frustratów i smutasów).
2. Czytać fantastykę dla czystej i niczym nieskrępowanej radochy.
3. Nie dopieprzać się do pisarzy tylko dla tego, że nie mają oryginalnych pomysłów, ani bladego pojęcia o nauce.
4. Nie recenzować ich tworów samemu będąc młodym, głupim i pryszczatym.
5. Jeśli już wezmę się za recenzowanie, postaram się nie być zbyt surowym, bom sam nie jest bez winy, a i choćbym pękł lepiej tego nie napiszę.
6. Nie dowalać się ciągle do fantomu, oskarżając go o wszystkie plagi egipskie i to, że Zajdla znów dostał Grzędowicz.
7. Jak już się będę mądrzył na forum, przysięgam nie być trollem i z uwagą czytać, co do mnie piszą.
Tak mi dopomóż Lemie, Tolkienie i wszyscy wy twórcy fantastyki, których imię legion.

I Marcina Roberta z Fahrenheita (przytaczam tylko zmienione przez niego punkty):

2. Masz prawo odbierać dzieło literackie po swojemu - tylko do ciebie należy decyzja o jego wartości.
3. Piękna forma podnosi wartość dobrego pomysłu.
4. Dobre pomysły nie muszą być naukowe.
5. Dobre pomysły nie muszą być oryginalne.
6. Nie czyń plagiatu.
9. Jeśli oceniasz kogoś lub owoce czyjejś pracy, czyń to z taką samą rzetelnością, z jaką sądzisz, iż powinno się oceniać ciebie lub twoje dzieła.

Największymi sceptykami byli chyba: taki jeden tetrix z Fahrenheita i Creatio Fantastica, oraz Łaku z Zaginionej Biblioteki. Najwięcej nihilistów zgromadziło forum KGB i nie będę ich wymieniał.

I tyle było naszych rozmów o przeżyciach, uczuciach, pięknie, nauce, oryginalności, społecznościach tudzież sensie gadania o tychże ;). Myślę, że mój cel został osiągnięty - najbardziej cieszę się z tego, że udało mi się zwrócić moją / naszą / Waszą uwagę na uczucia, przeżycia, piękno i spontaniczność.

Mocno wam dziękuję, to były bardzo ciekawe dyskusje. A zamieściłem ten post, bo jak zauważył Czarny i Miria, trudno jest śledzić wszystkie rozmowy na wszystkich forach. No to tu macie (tendencyjny) skrót.

Mocno pozdrawiam

Marcin

Awatar użytkownika
Rheged
Stalker
Posty: 1886
Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35

Post autor: Rheged »

Dopiero teraz zauważyłem, że już pierwszym postem zostałem wywołany do tablicy. Jako, że od początku byłem nastawiony dość sceptycznie do owej swoistej tablicy przykazań (co dałem wyraz na FCF - iż nie chodzi mi o treść tego, ale o to, że z pewnością nikt i tak nie będzie się stosował do owych przykazań), więc teraz tylko powtórzę mój zarzut co do punktu dziewiątego.
Marcin Przybyłek pisze:9. Czytaj sercem, ciałem i rozumem. Wszystkie są ważne.
Co mi się nie spodobało i napisałem, że lepiej byłoby jakby ów punkt wyglądał tak:
9. Czytaj świadomie. Po prostu.
Tu także było sporo pytań, zwłaszcza o ciało. Marcin Robert miał wątpliwości i słusznie, bo to w pewnym sensie przenośnia. Jeszcze raz przypomnijmy, jak można czytać ciałem?

Zacytuję sam siebie ;): "Człowiek dostaje gęsiej skórki. Ciarki mu chodzą po plecach. Robi mu się zimno. Gorąco. Drży. Ma "motyle" w brzuchu. Napina mięśnie. Rozluźnia się. Czuje, jak fala jakaś przepływa od stóp do głowy. Ma wrażenie, że czuje te przeciążenia, zapachy, dotyk. To jest czytanie ciałem. Ciało daje sygnały, bardzo silne. Dlaczego w tym punkcie jest ciało? Bo mam wrażenie, że w kręgach intelektualistów ciało bardzo często jest dewaluowane. Jest rozum i "to nieszczęsne ciało". A jest ono źródłem bardzo wielu istotnych doznań".
No fajnie, tylko co to ma do czytania? Ważny jest aspekt wyobraźni, gdy czytasz. Nie ma w tym nic złego, a na pewno nie jest to uwłaczanie ciału. Bo Marcinie, przecież nie czytasz oczami, a umysłem. Więc powinno się czytać z pełną świadomości to, co się czyta. Ty w swoim punkcie w ogóle tego nie wziąłeś pod uwagę. No dobra, dodałeś, że rozumem, ale sedno tego punktu jest chyba trochę inne. Twój punkt wskazuje na to, że czytanie jest czynnością fizyczną oraz świadomościową. A tymczasem to jest funkcja świadomościowa, tak samo jak myślenie. To, że się patrzę na tekst i czasem wywącham jakiś zapach pod wpływem tego, co czytam jest marginalne.

Z całą resztą się raczej zgadzam, ale po przeczytaniu tej dyskusji tutaj, na FF już mogę powiedzieć, że sprawdziło się to, co prorokowałem od początku. Stwierdzam to z przykrością, niestety.
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe

Awatar użytkownika
Marcin Przybyłek
Mamun
Posty: 107
Rejestracja: pt, 13 paź 2006 09:40

Post autor: Marcin Przybyłek »

Emil, głowa do góry :).

Awatar użytkownika
inatheblue
Cylon
Posty: 1013
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37

Post autor: inatheblue »

Ja tam nie wiem, mnie te wszystkie przykazania skracają się do:
1. Bądź miłośnikiem książek, a nie snobem i ciołkiem i zachowuj się jak człowiek ;-)

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

2. lub czasopisma.
NMSP
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Dabliu
ZakuŻony Terminator
Posty: 3011
Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Dabliu »

inatheblue pisze:Ja tam nie wiem, mnie te wszystkie przykazania skracają się do:
1. Bądź miłośnikiem książek, a nie snobem i ciołkiem i zachowuj się jak człowiek ;-)
nosiwoda pisze:2. lub czasopisma.
NMSP
Zachowuj się jak człowiek lub czasopisma??? :P
NMSP

Awatar użytkownika
Lafcadio
Nexus 6
Posty: 3193
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57

Post autor: Lafcadio »

inatheblue pisze:Ja tam nie wiem, mnie te wszystkie przykazania skracają się do:
1. Bądź miłośnikiem książek, a nie snobem i ciołkiem i zachowuj się jak człowiek ;-)
Ale jak się to skróci, to każdy powie, że przecież jest miłośnikiem książek, a nie snobem i zachowuje się jak człowiek ;] Dlatego warto to obwarować szczegółami.
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.

Trolliszcze
Psztymulec
Posty: 996
Rejestracja: pn, 07 maja 2007 01:43

Post autor: Trolliszcze »

Śledziłem ten wątek z zainteresowaniem, choć się wcześniej nie wypowiadałem z prostego powodu - początkowo nie były dla mnie jasne intencje Marcina. Poniekąd zgodzę się z tetrixem, że brzmienie "dekalogu" ma charakter cokolwiek przytulmisiowaty, ale po zastanowieniu stwierdziłem, że wynika to raczej ze stylu wypowiedzi Marcina, a nie jakiegoś głęboko zakorzenionego imperatywu przytulania wszystkich dookoła :)

Wydaje mi się, że zamysł stworzenia takiego zbioru reguł wziął się z analizy grzechów głównych fantastyki, a w każdym razie powszechnych o niej opinii. Też czasem odnoszę wrażenie (choć może to "też" jest nieuzasadnione, bo nie jestem pewien, czy i Marcin takie odnosi), że pośród czytelników pokutuje przekonanie, jakoby fantastyka była sztuką wizjonerstwa. I kiedy mówię o wizjonerstwie, mam na myśli warstwę, nazwijmy to, konceptualną tekstu. Przepowiadanie przyszłości. Wróżenie z fusów. Podejrzewam, że właśnie stąd wziął się punkt (punkty) o "nienaukowości piękna".

Zarówno funkcja, jak i charakter fantastyki uległy głębokim przeobrażeniom od czasu, kiedy triumfy święciły powieści takich autorów, jak Clarke, Heinlein, Aldiss czy Dick. Tak, wiem, że to truizm, aczkolwiek jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że nie do końca zaakceptowany. Wiele osób zapytanych, czym różni się fantastyka od literatury nie-fantastycznej, odpowiada, że właśnie warstwą konceptualną. Trudno mi się z tym zgodzić i uważam, że to dość typowy przykład pomylenia skutku z przyczyną. Wymogiem "fantastyczności" nie jest pomysł - jakiegoś rodzaju wizjonerstwo. Fantastyka nie zakłada wizjonerstwa - fantastyka je umożliwia lepiej niż jakakolwiek inna odnoga literatury. Dzieło literackie reprezentujące pewien rodzaj wizjonerstwa (futurologia) z konieczności jest dziełem fantastycznym lub przynajmniej do takiego miana pretenduje, bez względu na intencje autora. Dzieło pozbawione jakiegokolwiek nowatorskiego pomysłu niekoniecznie zaś NIE JEST fantastyką.

Co jest zatem innego w fantastyce? Specyficzny rodzaj wrażliwości. Specyficzny sposób wyrażania myśli. Możemy tworzyć "fantastyczne kryminały" albo "fantastykę psychologiczną", mimo że obydwa te nurty literatury bez przedrostka fantastyki mają się zupełnie nieźle. Po co więc tworzyć byty ponad konieczność? Ano wcale nie ponad konieczność. Ja to tak czuję i inni ludzie też tak to czują, ten specyficzny klimat, tę otoczkę opowiadanej historii. Stąd też uważam, że fantastyka jest pełnoprawnym działem literatury i dlatego obce mi jest uczucie wstydu, kiedy ją czytam. I wcale nie jest największym grzechem, że nie rozumieją tego ci, którzy fantastykę krytykują, podkreślając jej rzekomą "inność" - największym grzechem jest to, że sami fantaści mają fantastykę za jakiś "inny" dział literatury. Częściej podkreślają różnice, niż wskazują podobieństwa. Skazują się na wróżenie z fusów.

Często zupełnie nieświadomie, co widać na przykładzie niektórych debiutujących autorów - albo raczej tych usiłujących zadebiutować. Otóż autorzy ci czują jakąś wyjątkową presję na oryginalność. Tworzą niestworzone (sprzeczność pozorna ;) światy, prześcigają się w nowatorstwie pomysłów. I potem człowiek jest zmuszony czytać teksty o wampirach, które mają zęby w dupie, bo takich wampirów to jeszcze nikt nie wymyślił. I to jest IMHO ich kardynalny błąd - ja chętnie poczytam siedemdziesiątą ósmą pozycję o swojskim Drakuli z zębami w twarzoczaszce, o ile to będzie Drakula z krwi i kości. Postać intrygująca nie ulokowaniem kłów, ale, dajmy na to, głębią życia wewnętrznego. Postać wiarygodna psychologicznie. Postać ludzka, jakkolwiek dziwacznie to brzmi w przypadku Drakuli.

Mnie osobiście najbardziej razi brak takiego rodzaju piękna. Miałkie historie o niczym, koncentrowanie się na jakże oryginalnym opisie fauny i flory planety Alpha Zelda XG 718 - jakby nie wystarczyło włączyć Discovery, żeby zobaczyć coś, co się nie mieści w głowie. A to jest, skromnym mym zdaniem, pokłosie przekonania, jakoby fantastyka była - lub raczej miała być - literaturą pomysłów. I niektórzy te pomysły opisują, tylko niestety zanim nauczą się OPOWIADAĆ.

I generalnie to mi się wydaje, że właśnie stąd wzięły się punkty 3 i 4 :))

Awatar użytkownika
Marcin Przybyłek
Mamun
Posty: 107
Rejestracja: pt, 13 paź 2006 09:40

Post autor: Marcin Przybyłek »

Trolliszcze, znakomita wypowiedź, brawo! Bardzo ładna i wycieniowana analiza. Wielkie dzięki :).

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20008
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Marcin Przybyłek pisze:
Nie biadolić na okrągło, że zamknęli mnie w jakimś gettcie (które i tak nie istnieje i jest jedynie wymysłem frustratów i smutasów).
Na fantastyce świat się nie kończy. Lepszy dobry kryminał niż kiepski cyberpunk.


A co zrobić z tymi, którzy:
a) nie tylko mają zdanie przeciwne, ale świadomie budują mury getta, z których celują z grubych dział we wszystkich możliwych kierunkach, w tym i do czytelników spoza muru?
b) odrzucają wszelkie związki fantastyki z literaturą w ogóle?

Oni też mają swoją opowieść - że zacytuję inny "dekalog", ten z Baltimore...
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Marcin Przybyłek
Mamun
Posty: 107
Rejestracja: pt, 13 paź 2006 09:40

Post autor: Marcin Przybyłek »

Przeczytałem wypowiedź Trolliszcza jeszcze raz, i jeszcze raz i wielką radość czuję we wnuku. Zachęcam innych forumowiczów do wgryzienia się w tę analizę. To nie jest post na jedno czytanie.

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

A tak normalnie, bez ideologii i dekalogów, to można tę fantastykę czytać?
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Hitokiri
Nexus 6
Posty: 3318
Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
Płeć: Kobieta

Post autor: Hitokiri »

Trolliszcze pisze:ja chętnie poczytam siedemdziesiątą ósmą pozycję o swojskim Drakuli z zębami w twarzoczaszce, o ile to będzie Drakula z krwi i kości. Postać intrygująca nie ulokowaniem kłów, ale, dajmy na to, głębią życia wewnętrznego. Postać wiarygodna psychologicznie. Postać ludzka, jakkolwiek dziwacznie to brzmi w przypadku Drakuli.
O tak, nie ma to jak pełnokrwista postać. Bo co z tego, że pomysł będzie super ekstra, jak bohaterowie będą płytcy jak kałuża? Mi się wtedy aż czytać takiego czegoś nie chce. I to się tyczy nie tylko fantastyki.


EDiT:
Generale - pewnie, że można ;)
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"

Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!

ODPOWIEDZ