Czarownice, wiedźmy, czyli co o nich wiem.
Moderator: RedAktorzy
- An-Nah
- Mamun
- Posty: 135
- Rejestracja: czw, 14 cze 2007 19:05
Ah-Nah o to chodziło, rozumiem. Myślałem, że masz na myśli jakaś specjalną, mistyczną, wyszkoloną grupę łowców:P
Albiorix ale np: czy takiego Harrego Pottera też nie można by nazwać łowca czarownic? A wiedźmina?
Mam jedną koleżankę, która przez rok praktykowała wicce wraz z innymi pannami i chłopcami, stadnie się zbierając i zrezygnowała, kiedy miała tańczyć na jednej nodze, nad głową świni przerywając każdy ryt słowami ,,Hejo-ho-ohaja-hej". Musiało to uroczo wyglądać:P
Albiorix ale np: czy takiego Harrego Pottera też nie można by nazwać łowca czarownic? A wiedźmina?
Mam jedną koleżankę, która przez rok praktykowała wicce wraz z innymi pannami i chłopcami, stadnie się zbierając i zrezygnowała, kiedy miała tańczyć na jednej nodze, nad głową świni przerywając każdy ryt słowami ,,Hejo-ho-ohaja-hej". Musiało to uroczo wyglądać:P
- An-Nah
- Mamun
- Posty: 135
- Rejestracja: czw, 14 cze 2007 19:05
Ja mam umysł WoDą nasiąknięty, ale nie aż do tego stopnia :)Wanderlej pisze:Ah-Nah o to chodziło, rozumiem. Myślałem, że masz na myśli jakaś specjalną, mistyczną, wyszkoloną grupę łowców:P
Swoją drogą, czarownicy dzielą się na zawodowych i na okazyjnych. A tych okazyjnych naprawdę w naszym społeczeństwie dużo - nastolatki bawiące się w magię, ludzie znający jakiś tradycyjny sposób na chorobę (np. czerwona wstążka...), wróżby andrzejkowe (wywróżyłam sobie wczoraj, że zdam etnologię religii na pięć :) )
Aj tam od razu wodą:P Mój też w czymś tam pływa, w czymś tam bardzo nieciekawym, ale mam nadzieje, ze to nie zwykłe H2O:P
No tak ale tutaj używamy już pojęcia czarownik jako do osoby, która próbuje ,,czarować", a nie jako osoby, która czaruje.
Wyznawcy Boga lub Bogów, jakichkolwiek są w o wiele lepszej sytuacji niż wiccanie, kultyści i okultyści, wyznawcy wszelkiego ezoteryzmu. O ile wyznawcy Boga, po nieudanej interwencji u niego mogą powiedzieć: ,,Pan tak chciał" ; ,,Taka była wola Boża" ; ,,Za słabo prosiłem", o tyle czarodziej, obiecujący mi, że wywoła klątwę na sąsiadce, gdy dostarczam mu wszystkich potrzebnych atrybutów, wykonuje on wszystko jak trzeba i zawala robotę okazuje się być fałszywy, niewiarygodny.
Zatem idąc tym tropem można podzielić ludzi na zawodowych Bogów i na okazyjnych, na zawodowych wampirów i na okazyjnych, na zawodowe wilkołaki i na okazyjne;).
Można się kłócić czy Bóg istnieje, czy nie, bo jego byt jest zdefiniowany w sposób bardzo sprytny- w istocie przekonamy się o tym po śmierci. W kwestii magii kłócić się nie można- ona nie istnieje i wynika to z samej jej definicji i tego jak ona funkcjonuje w rzeczywistości;) .
No tak ale tutaj używamy już pojęcia czarownik jako do osoby, która próbuje ,,czarować", a nie jako osoby, która czaruje.
Wyznawcy Boga lub Bogów, jakichkolwiek są w o wiele lepszej sytuacji niż wiccanie, kultyści i okultyści, wyznawcy wszelkiego ezoteryzmu. O ile wyznawcy Boga, po nieudanej interwencji u niego mogą powiedzieć: ,,Pan tak chciał" ; ,,Taka była wola Boża" ; ,,Za słabo prosiłem", o tyle czarodziej, obiecujący mi, że wywoła klątwę na sąsiadce, gdy dostarczam mu wszystkich potrzebnych atrybutów, wykonuje on wszystko jak trzeba i zawala robotę okazuje się być fałszywy, niewiarygodny.
Zatem idąc tym tropem można podzielić ludzi na zawodowych Bogów i na okazyjnych, na zawodowych wampirów i na okazyjnych, na zawodowe wilkołaki i na okazyjne;).
Można się kłócić czy Bóg istnieje, czy nie, bo jego byt jest zdefiniowany w sposób bardzo sprytny- w istocie przekonamy się o tym po śmierci. W kwestii magii kłócić się nie można- ona nie istnieje i wynika to z samej jej definicji i tego jak ona funkcjonuje w rzeczywistości;) .
- An-Nah
- Mamun
- Posty: 135
- Rejestracja: czw, 14 cze 2007 19:05
Nie. Taki czarownik powie ci, że jego czary zadziałały ale albo ty złamałeś jakieś tabu (np. odbyłeś w niewłaściwym momencie stosunek seksualny), albo że sąsiadka wynajęła konkurencyjnego czarownika z sąsiedniej wsi, ani chybi silniejszego niż on. A ty, jeśli żyjesz w społeczeństwie które uznaje istnienie magii zapewne w to uwierzysz.Wanderlej pisze:czarodziej, obiecujący mi, że wywoła klątwę na sąsiadce, gdy dostarczam mu wszystkich potrzebnych atrybutów, wykonuje on wszystko jak trzeba i zawala robotę okazuje się być fałszywy, niewiarygodny.
Wiesz, ja tu istnienia magii nie udowadniam - ja tylko powołuję się na to, co wyczytałam. Marcela Maussa "Socjologię i Antropologię" polecam.
Umiesz stawiać Tarota?:P Ja nigdy nie opanowałem tej sztuki;)
A to prawda, że talię kart tarota należy trzymać do koszulkami (tą częścią na której nie są narysowane figurki) ,,do góry" i przykrywać czarną szmatką albo płachtą?:) Tak słyszałem.
Edit: An-Nah masz po części rację;). Ale ja napisałem to, co wynika z moich własnych doświadczeń, gdyż z racji na zainteresowania i działalność naukową (nazwijmy to tak) dosyć często mam styczność z różnymi ,,magikami" z różnych kręgów kulturowych:).
Reakcja i tłumaczenie się bywa zatem bardzo różne, najczęściej jednak milczą, starają się zaproponować powtórzenie eksperymentu lub zmieniają temat. A Pana Marcela czytałem;)
A to prawda, że talię kart tarota należy trzymać do koszulkami (tą częścią na której nie są narysowane figurki) ,,do góry" i przykrywać czarną szmatką albo płachtą?:) Tak słyszałem.
Edit: An-Nah masz po części rację;). Ale ja napisałem to, co wynika z moich własnych doświadczeń, gdyż z racji na zainteresowania i działalność naukową (nazwijmy to tak) dosyć często mam styczność z różnymi ,,magikami" z różnych kręgów kulturowych:).
Reakcja i tłumaczenie się bywa zatem bardzo różne, najczęściej jednak milczą, starają się zaproponować powtórzenie eksperymentu lub zmieniają temat. A Pana Marcela czytałem;)
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Mnie o tym nic nie wiadomo :) Karty zwykle trzyma się w skórzanym pokrowcu (chociaż dobrze jest je zrobić samemu), takim, w jakim je sprzedają i odkłada wciąż w to samo miejsce, np. do szuflady. Zresztą to nie ma większego znaczenia, byleś nie robił z nich podstawki pod kubek z kawą ^^Wanderlej pisze:Umiesz stawiać Tarota?:P Ja nigdy nie opanowałem tej sztuki;)
A to prawda, że talię kart tarota należy trzymać do koszulkami (tą częścią na której nie są narysowane figurki) ,,do góry" i przykrywać czarną szmatką albo płachtą?:) Tak słyszałem.
E: zaimek
- inatheblue
- Cylon
- Posty: 1013
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37
Ja stawiam i karty "cygańskie" (klasyczne) i tarota, ale amatorsko i nie kojarząc go z magią, a tylko z domorosłą psychologią. Wróżę też z wosku (czy wszyscy wiedzą, że trzeba tym woskiem rzucić cień na ścianie?)
Na tej samej zasadzie umiem czytać z dłoni, kiedyś potrafiłam też z tęczówek, ale już nie pamiętam. Umiałam też znajdować magiczne kręgi drzew (oczywiście nie do wykonania w sadzonym lesie) i kilka innych rzeczy.
Wszystko to świetnie się nadaje tylko do bujania w obłokach, co jest swoją drogą miłym zajęciem.
Natomiast znam prawdziwe (a przynajmniej tradycyjne) zaklęcie odczyniające uroki, ale musi je rzucać kobieta, i to kobieta, która ma brata. Z osoby, na którą padło złe oko (zwykle przez zazdrość bliźnich) należy trzykrotnie odessać powietrze (nie mam pojęcia, jak tę czynność inaczej opisać) od dołu do góry, za każdym razem spluwając na koniec przez lewe ramię.
Wiem też, jak rozpoznać płanetnika, czyli stworzenie odpowiedzialne za wytwarzanie pogody. Mężczyzna ma zawsze wilgotny rąbek płaszcza, a kobieta - koniec warkocza.
Ludowe tradycje są piękne, a giną i szkoda. Trzeba podpytywać babcie :)
Na tej samej zasadzie umiem czytać z dłoni, kiedyś potrafiłam też z tęczówek, ale już nie pamiętam. Umiałam też znajdować magiczne kręgi drzew (oczywiście nie do wykonania w sadzonym lesie) i kilka innych rzeczy.
Wszystko to świetnie się nadaje tylko do bujania w obłokach, co jest swoją drogą miłym zajęciem.
Natomiast znam prawdziwe (a przynajmniej tradycyjne) zaklęcie odczyniające uroki, ale musi je rzucać kobieta, i to kobieta, która ma brata. Z osoby, na którą padło złe oko (zwykle przez zazdrość bliźnich) należy trzykrotnie odessać powietrze (nie mam pojęcia, jak tę czynność inaczej opisać) od dołu do góry, za każdym razem spluwając na koniec przez lewe ramię.
Wiem też, jak rozpoznać płanetnika, czyli stworzenie odpowiedzialne za wytwarzanie pogody. Mężczyzna ma zawsze wilgotny rąbek płaszcza, a kobieta - koniec warkocza.
Ludowe tradycje są piękne, a giną i szkoda. Trzeba podpytywać babcie :)
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Tutaj jest trochę wróżb
Tam jest opisana wróżba z rzucaniem skórki jabłka przez ramię. Ja zawsze czyniłam tak ze skórką od ziemniaka, jak mi pokazano.
Tam jest opisana wróżba z rzucaniem skórki jabłka przez ramię. Ja zawsze czyniłam tak ze skórką od ziemniaka, jak mi pokazano.
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
Magia jest pojęciem piekielnie szerokim. W istocie, jest ocean zachowań i praktyk magicznych a na nim maleńka wysepka działań racjonalnych.
Jeżeli człowiek wykonuje jakąś czynność w określony sposób, to wybór sposobu może wynikać z;
1)instynktu, bez świadomego zastanowienia nad sensem i techniką działania, np jak grozi mi upadek z wysokości to staram się czegoś trzymać.
2)popartej doświadczeniem, opatrzonej teorią wiedzy o działaniu zjawiska, choćby wiedzy elementarnej. Np - włączając światło wiem jak działa prąd, wiem że zamykam obwód, wiem z grubsza co robi ten prąd w żarówce.
3)obyczaju i przyjętej normy. Np - mówiąc "dzień dobry" sąsiadowi nie spodziewam się że spowoduję nagle że jego dzień stanie się dobry, nie przypisuję temu głębszych znaczeń jednak wiem że społeczeństwo oczekuje grzeczności.
4)pozostałe :)
Wszystko w kategorii 4 jest magią lub ewentualnie religią (jeśli wiąże się z jakimś kultem).
Na przykład kiedy odpukuję coś w niemalowane drewno, liczę na to że w jakiś sposób odczyni to nadnaturalną siłę sprawczą moich słów. Nie jest to (1) bo jest to zachowanie wyuczone kulturowo a nie wrodzone. Nie jest to (2) bo nie wiem nic o jakichkolwiek badaniach bądź racjonalnych przesłankach wskazujących że niemalowane drewno działa. Nie jest to (3) bo nie robię tego dla reakcji innych ludzi (załóżmy) a dla uzyskania efektów w realnym świecie. Jest to (4) ergo jest to magia.
Albo: kupuje dezodorant AXE by stać się supersamcem przyciągającym rzesze kobiet. Nie jest to (1) - owszem instynktownie chce tych kobiet ale kupienie dezodorantu nie jest na to sposobem wbudowanym w geny. Nie jest to (2), nie pofatygowałem się nawet sprawdzić czy dezodorant zawiera jakiś feromon albo czy ktoś już przyciągnął tak masy kobiet w warunkach kontrolowanych. Nie jest to (3), masy kobiet nie oczekują ode mnie efektu AXE, ja liczę że on zadziała poza ich świadomością. Jest to więc (4), irracjonalne działanie poparte wątłymi przesłankami.
Albo: wierzę że profesor sklonował mamuta. W istocie profesor X jest szarlatanem i ubrał słonia w futro. Wierzę w bzdury, sprzedane mi pod plakietką nauki, przyjąłem to bez głębszej analizy i sprawdzenia osobiście, uwierzyłem w to tylko dlatego, że X jest profesorem. Nauka jest nieodróżnialna od magii również w tym że roi się od oszustów.
Ogromna masa rzeczy robionych przez ludzi jest w istocie działaniami magicznymi, tj pozbawionymi solidnych racjonalnych przesłanek. Gdyby taki tarot albo podróże astralne albo klątwy zostały solidnie zbadane, opisane i udowodnione, nie byłyby już magią, byłyby nauką. Zakładając że nie wiem co działa a co nie, jedyną prawdziwą różnicą między wchłanianiem energii z czakramu a potrzaskaniem się prądem jest brak sensownej dokumentacji tego pierwszego.
Całe X-files, Nekroskop i podobne zasadzają się na założeniu że te naukowe badania są przeprowadzane ino tajnie, my ciemna masa wierzymy że to magia, a w istocie to realnie działające, opisywalne siły.
Ogólnie mamy;
(1) + (4) - zabobon i wierzenia wynikające z naturalnych potrzeb emocjonalnych człowieka, np potrzeby poczucia bezpieczeństwa albo potrzeby rzucenia uroku miłosnego. Taka magia powstająca oddolnie i przekazywana tradycją.
(2) + (4) - to pole szarlatanów, naciągaczy, oszołomów, poszukujących prawdy oraz ewentualnie ludzi którzy znają prawdę ale nie są w stanie przepchać jej na uniwersytety. Systemy wierzeń okultystycznych mają z reguły jakąś wewnętrzną spójność, jakieś "dowody" i uzasadnienia - udają naukę (lub są nauką do której środowisko naukowe jeszcze nie dorosło).
(3) + (4) - czyli pozbawione solidnego fundamentu w doświadczeniu zachowania przekazywane i umacniane tradycją, głównie religie.
Oczywiście każdy stara się oddziaływać jak najsilniej, i tak kampania reklamowa AXE może zadziałać po trochu na każdym poziomie - odwołać się do instynktu, zasugerować naukowo uzasadnione feromony, stać się modne a w istocie nie mieć podstaw.
Skoro jest tyle nieracjonalnych praktyk, jest statystycznie niemożliwe żeby żadna z nich nie działała. Jeśli miliony ludzi przez tysiące lat czegoś szukają to coś na pewno znajdą, nawet bez metody naukowej. Metodologia nie dowodzi że coś jest nieprawdą.
A skoro taką masę rzeczy robimy w ramach (4) to są i od tego specjaliści, czarownicy i wiedźmy :)
Jeżeli człowiek wykonuje jakąś czynność w określony sposób, to wybór sposobu może wynikać z;
1)instynktu, bez świadomego zastanowienia nad sensem i techniką działania, np jak grozi mi upadek z wysokości to staram się czegoś trzymać.
2)popartej doświadczeniem, opatrzonej teorią wiedzy o działaniu zjawiska, choćby wiedzy elementarnej. Np - włączając światło wiem jak działa prąd, wiem że zamykam obwód, wiem z grubsza co robi ten prąd w żarówce.
3)obyczaju i przyjętej normy. Np - mówiąc "dzień dobry" sąsiadowi nie spodziewam się że spowoduję nagle że jego dzień stanie się dobry, nie przypisuję temu głębszych znaczeń jednak wiem że społeczeństwo oczekuje grzeczności.
4)pozostałe :)
Wszystko w kategorii 4 jest magią lub ewentualnie religią (jeśli wiąże się z jakimś kultem).
Na przykład kiedy odpukuję coś w niemalowane drewno, liczę na to że w jakiś sposób odczyni to nadnaturalną siłę sprawczą moich słów. Nie jest to (1) bo jest to zachowanie wyuczone kulturowo a nie wrodzone. Nie jest to (2) bo nie wiem nic o jakichkolwiek badaniach bądź racjonalnych przesłankach wskazujących że niemalowane drewno działa. Nie jest to (3) bo nie robię tego dla reakcji innych ludzi (załóżmy) a dla uzyskania efektów w realnym świecie. Jest to (4) ergo jest to magia.
Albo: kupuje dezodorant AXE by stać się supersamcem przyciągającym rzesze kobiet. Nie jest to (1) - owszem instynktownie chce tych kobiet ale kupienie dezodorantu nie jest na to sposobem wbudowanym w geny. Nie jest to (2), nie pofatygowałem się nawet sprawdzić czy dezodorant zawiera jakiś feromon albo czy ktoś już przyciągnął tak masy kobiet w warunkach kontrolowanych. Nie jest to (3), masy kobiet nie oczekują ode mnie efektu AXE, ja liczę że on zadziała poza ich świadomością. Jest to więc (4), irracjonalne działanie poparte wątłymi przesłankami.
Albo: wierzę że profesor sklonował mamuta. W istocie profesor X jest szarlatanem i ubrał słonia w futro. Wierzę w bzdury, sprzedane mi pod plakietką nauki, przyjąłem to bez głębszej analizy i sprawdzenia osobiście, uwierzyłem w to tylko dlatego, że X jest profesorem. Nauka jest nieodróżnialna od magii również w tym że roi się od oszustów.
Ogromna masa rzeczy robionych przez ludzi jest w istocie działaniami magicznymi, tj pozbawionymi solidnych racjonalnych przesłanek. Gdyby taki tarot albo podróże astralne albo klątwy zostały solidnie zbadane, opisane i udowodnione, nie byłyby już magią, byłyby nauką. Zakładając że nie wiem co działa a co nie, jedyną prawdziwą różnicą między wchłanianiem energii z czakramu a potrzaskaniem się prądem jest brak sensownej dokumentacji tego pierwszego.
Całe X-files, Nekroskop i podobne zasadzają się na założeniu że te naukowe badania są przeprowadzane ino tajnie, my ciemna masa wierzymy że to magia, a w istocie to realnie działające, opisywalne siły.
Ogólnie mamy;
(1) + (4) - zabobon i wierzenia wynikające z naturalnych potrzeb emocjonalnych człowieka, np potrzeby poczucia bezpieczeństwa albo potrzeby rzucenia uroku miłosnego. Taka magia powstająca oddolnie i przekazywana tradycją.
(2) + (4) - to pole szarlatanów, naciągaczy, oszołomów, poszukujących prawdy oraz ewentualnie ludzi którzy znają prawdę ale nie są w stanie przepchać jej na uniwersytety. Systemy wierzeń okultystycznych mają z reguły jakąś wewnętrzną spójność, jakieś "dowody" i uzasadnienia - udają naukę (lub są nauką do której środowisko naukowe jeszcze nie dorosło).
(3) + (4) - czyli pozbawione solidnego fundamentu w doświadczeniu zachowania przekazywane i umacniane tradycją, głównie religie.
Oczywiście każdy stara się oddziaływać jak najsilniej, i tak kampania reklamowa AXE może zadziałać po trochu na każdym poziomie - odwołać się do instynktu, zasugerować naukowo uzasadnione feromony, stać się modne a w istocie nie mieć podstaw.
Skoro jest tyle nieracjonalnych praktyk, jest statystycznie niemożliwe żeby żadna z nich nie działała. Jeśli miliony ludzi przez tysiące lat czegoś szukają to coś na pewno znajdą, nawet bez metody naukowej. Metodologia nie dowodzi że coś jest nieprawdą.
A skoro taką masę rzeczy robimy w ramach (4) to są i od tego specjaliści, czarownicy i wiedźmy :)
Pragnę zwrócić uwagę, iż afera z widelcem, nieodmiennie kojarzy się z inną aferą z torebką Tinkiego Winkiego z bajki "Teletubisie". Tinky Winky jest przecież mężczyzną a nosi damską torebkę. Padło oskarżenie że to ma podtekst homoseksualny, a w przypadku wesołego diabła chodziło o satanizm.
Słyszałem też teorię, że Nefilim znakują w ten sposób ludzi tak samo jak ludzie znakują bydło.
Słyszałem też teorię, że Nefilim znakują w ten sposób ludzi tak samo jak ludzie znakują bydło.