Czarownice, wiedźmy, czyli co o nich wiem.
Moderator: RedAktorzy
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
Albo jedynie albo głównie.
A ja nie mówię że jedynie tylko że akurat w tym przypadku nie trzeba nagabywać demona a sugestia jest fantastycznie skuteczna. W innym przypadku być może demon jest niezbędny.
Moja ogólna tez jest taka, że jest statystycznie niemożliwe że cała magia nie działa. Magia to całokształt poszukiwań rozwiązań problemów bez racjonalnych narzędzi wnioskowania, brzytwy Ockhama etc.
Nie jest możliwe żeby ludzie nigdy nie rozwiązali żadnego problemu w ten sposób :)
Z tysięcy praktyk paramedycznych niektóre na pewno podają dobre leki i obejmują słuszne zalecenia medyczne, w czym nie przeszkadza palenie kadzideł i opisanie wszystkiego jako wypędzanie demona z chorego.
Ba, zdanie "Woda mętna i śmierdząca jest nieczysta, przeklęta i mieszkają w niej demony, nie pij" zawiera w praktyce prawie tyle samo prawdy co "Woda mętna i śmierdząca może zawierać bakterie chorobotwórcze, nie pij". Różni się tylko nazwą czynnika chorobotwórczego. Nazywanie tegoż czynnika demonem nie uniemożliwia poznania różnych prawdziwych i praktycznych faktów na jego temat. Zdanie "nie ma demonów chorobotwórczych" jest równie prawdziwe co "nie ma inflacji" - bo i demon i inflacja to pojęcia abstrakcyjne i złożone, można przypisać im cechy prawdziwe i nie, można opisać świat bez nich lub z nimi.
Z tysięcy praktyk parapsychicznych niektóre na pewno zawierają dobre techniki psychologiczne, manipulacyjne, dobre ćwiczenia ciała, dobre sposoby na długowieczność i potencje, dobre techniki motywacyjne służące pomnażaniu dóbr. Palenie kadzideł nie dyskwalifikuje skuteczności.
Nie znam się na różdżkarstwie i żyłach wodnych, acz słyszałem że nie działa. Ale przecież nie ma powodów dla których któreś z praktyk magicznych nie miałyby obejmować wykrywania/wpływania/wykorzystania realnych zjawisk fizycznych, chemicznych etc. Bełkotliwy język opisu nie dyskwalifikuje prawdy.
A ja nie mówię że jedynie tylko że akurat w tym przypadku nie trzeba nagabywać demona a sugestia jest fantastycznie skuteczna. W innym przypadku być może demon jest niezbędny.
Moja ogólna tez jest taka, że jest statystycznie niemożliwe że cała magia nie działa. Magia to całokształt poszukiwań rozwiązań problemów bez racjonalnych narzędzi wnioskowania, brzytwy Ockhama etc.
Nie jest możliwe żeby ludzie nigdy nie rozwiązali żadnego problemu w ten sposób :)
Z tysięcy praktyk paramedycznych niektóre na pewno podają dobre leki i obejmują słuszne zalecenia medyczne, w czym nie przeszkadza palenie kadzideł i opisanie wszystkiego jako wypędzanie demona z chorego.
Ba, zdanie "Woda mętna i śmierdząca jest nieczysta, przeklęta i mieszkają w niej demony, nie pij" zawiera w praktyce prawie tyle samo prawdy co "Woda mętna i śmierdząca może zawierać bakterie chorobotwórcze, nie pij". Różni się tylko nazwą czynnika chorobotwórczego. Nazywanie tegoż czynnika demonem nie uniemożliwia poznania różnych prawdziwych i praktycznych faktów na jego temat. Zdanie "nie ma demonów chorobotwórczych" jest równie prawdziwe co "nie ma inflacji" - bo i demon i inflacja to pojęcia abstrakcyjne i złożone, można przypisać im cechy prawdziwe i nie, można opisać świat bez nich lub z nimi.
Z tysięcy praktyk parapsychicznych niektóre na pewno zawierają dobre techniki psychologiczne, manipulacyjne, dobre ćwiczenia ciała, dobre sposoby na długowieczność i potencje, dobre techniki motywacyjne służące pomnażaniu dóbr. Palenie kadzideł nie dyskwalifikuje skuteczności.
Nie znam się na różdżkarstwie i żyłach wodnych, acz słyszałem że nie działa. Ale przecież nie ma powodów dla których któreś z praktyk magicznych nie miałyby obejmować wykrywania/wpływania/wykorzystania realnych zjawisk fizycznych, chemicznych etc. Bełkotliwy język opisu nie dyskwalifikuje prawdy.
- An-Nah
- Mamun
- Posty: 135
- Rejestracja: czw, 14 cze 2007 19:05
Ubolewam nad odejściem Unita... Nie dowiedziałam się, co to za "wiele angielskich stron" i czemu w źródłach, które znam, prawda została ukryta :(
Tudzież, jakie książki są mądrzejsze od tych czytanych przez forumowiczów.
Albiorix, ja się generalnie z tobą zgadzam. Nie jesteśmy tak naprawdę udowodnić tak działania magii, jak i nauki. Mamy równe dowody na istnienie Boga, jak na istnienie atomów - wielu naukowców te atomy widziało, ale i wielu mistyków widziało Boga (ja wiem, że to te związki chemiczne w mózgu, że odpowiednimi chemikaliami czy stymulowaniem mózgu elektrodami możemy doprowadzić do doznań mistycznych - ale nie wiemy, co jest bodźcem przy spontanicznych doświadczeniach mistycznych...). Jeśli choroba mi przechodzi, to może być to i skutek lekarstw, i tego, że cały czas mam we włosach czerwoną wstążkę.
Tudzież, jakie książki są mądrzejsze od tych czytanych przez forumowiczów.
Albiorix, ja się generalnie z tobą zgadzam. Nie jesteśmy tak naprawdę udowodnić tak działania magii, jak i nauki. Mamy równe dowody na istnienie Boga, jak na istnienie atomów - wielu naukowców te atomy widziało, ale i wielu mistyków widziało Boga (ja wiem, że to te związki chemiczne w mózgu, że odpowiednimi chemikaliami czy stymulowaniem mózgu elektrodami możemy doprowadzić do doznań mistycznych - ale nie wiemy, co jest bodźcem przy spontanicznych doświadczeniach mistycznych...). Jeśli choroba mi przechodzi, to może być to i skutek lekarstw, i tego, że cały czas mam we włosach czerwoną wstążkę.
- Bebe
- Avalokiteśvara
- Posty: 4592
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00
Proste rozwiązanie - przy kolejnej chorobie przestać brać lekarstwa. Można stać się żywym przykładem działania magii albo nieżywym przykładem, że czerwona wstążka nie działa. ;)An-Nah pisze:Jeśli choroba mi przechodzi, to może być to i skutek lekarstw, i tego, że cały czas mam we włosach czerwoną wstążkę.
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
An-Nah nie bluźnij;).
Atomy można zobaczyć, a Boga nie. Bo atomy są, a Boga nie ma.
Albiorix ale w tym momencie zaczynasz mieszać ze sobą dwa pojęcia. To co opisałeś to są tzw ,,czynniki i skutki kultystyczne".
Jeśli rytuał mający wyleczyć katar przewiduje kąpanie się w kocich odchodach, palenie co wieczór świecy i modlitwę do Ferlinda, to prawdopodobnie ten katar wyleczy, ale nie dlatego, że odchody, świeczka i Ferlind zadziałali ale dlatego, że katar przeszedł sam.
Jeśli modlisz się do Jahwe, to nie masz pewności czy Twoja prośba zostanie spełniona. Jeździsz do sanktuariów, całujesz kości świętych, kąpiesz się w wodzie święconej, spędzasz godziny na szczerej modlitwie i nic. Co wtedy mówisz? ,, Bóg tak chciał" ; ,, Tak już miało być"
Po co więc się modlić? Po co odprawiać rytuały?
Powyższy przykład jest uniwersalny i dotyczy chrześcijaństwa tak, jak i innych religii, w tym magii.
Dlatego też jeśli magia lub religia działają, to nie dlatego, że skuteczne jest meritum ich założeń, to co mówią, a dlatego, że korzystają z medycyny (choćby zielarstwa), psychologii, hipnozy, sugestii.
Dlatego też magia nie jest skuteczna, magia nie istnieje, ale następstwa magii, jej obrządków bywają skuteczne z racji innych dziedzin do jakich się odwołują. Wizyta u psychoterapeuty nie jest magią, a może przynieść taki sam skutek jak hadrafi.
Atomy można zobaczyć, a Boga nie. Bo atomy są, a Boga nie ma.
Albiorix ale w tym momencie zaczynasz mieszać ze sobą dwa pojęcia. To co opisałeś to są tzw ,,czynniki i skutki kultystyczne".
Jeśli rytuał mający wyleczyć katar przewiduje kąpanie się w kocich odchodach, palenie co wieczór świecy i modlitwę do Ferlinda, to prawdopodobnie ten katar wyleczy, ale nie dlatego, że odchody, świeczka i Ferlind zadziałali ale dlatego, że katar przeszedł sam.
Jeśli modlisz się do Jahwe, to nie masz pewności czy Twoja prośba zostanie spełniona. Jeździsz do sanktuariów, całujesz kości świętych, kąpiesz się w wodzie święconej, spędzasz godziny na szczerej modlitwie i nic. Co wtedy mówisz? ,, Bóg tak chciał" ; ,, Tak już miało być"
Po co więc się modlić? Po co odprawiać rytuały?
Powyższy przykład jest uniwersalny i dotyczy chrześcijaństwa tak, jak i innych religii, w tym magii.
Dlatego też jeśli magia lub religia działają, to nie dlatego, że skuteczne jest meritum ich założeń, to co mówią, a dlatego, że korzystają z medycyny (choćby zielarstwa), psychologii, hipnozy, sugestii.
Dlatego też magia nie jest skuteczna, magia nie istnieje, ale następstwa magii, jej obrządków bywają skuteczne z racji innych dziedzin do jakich się odwołują. Wizyta u psychoterapeuty nie jest magią, a może przynieść taki sam skutek jak hadrafi.
- Feline
- Kurdel
- Posty: 756
- Rejestracja: pt, 01 sie 2008 11:06
Chyba ująłbym to inaczej: posiadamy dowody, że byty przypisywane atomom istnieją, brak nam analogicznych dowodów na istnienie bytu boskiego (jak i na jego nieistnienie, skoro już o tym mowa, co czyni każdy autorytatywny osąd, na tak i na nie, bezzasadnym). To tylko tak, w sprawie dowodów ;)Wanderlej pisze: Atomy można zobaczyć, a Boga nie. Bo atomy są, a Boga nie ma.
- An-Nah
- Mamun
- Posty: 135
- Rejestracja: czw, 14 cze 2007 19:05
Gdyby istniał niepodważalny dowód na nieistnienie Boga czy magii, już dawno przestałby istnieć problem ludzi, którzy w te rzeczy wierzą. Problem w tym, że jak na razie nie ma takich dowodów. Jak również dowodów na istnienie tych rzeczy, ale wiara na dowodach się nie opiera.
No i gdyby udowodniono nieistnienie Boga, przestałyby istnieć religie, a więc ja nie miałabym czego studiować :P Chyba że tylko w sensie wiedzy o historycznych zabobonach, jak to marksizm postulował... Wolę zakładać, że tak naprawdę NIE WIEMY jak jest naprawdę - życie jest wtedy o niebo zabawniejsze, przynajmniej dla mnie.
Obawiam się, że prawda o świecie jest subiektywna dla każdej jednostki i dla wielu Bóg jest równie prawdziwy, jak atomy.
EDIT: literówka
No i gdyby udowodniono nieistnienie Boga, przestałyby istnieć religie, a więc ja nie miałabym czego studiować :P Chyba że tylko w sensie wiedzy o historycznych zabobonach, jak to marksizm postulował... Wolę zakładać, że tak naprawdę NIE WIEMY jak jest naprawdę - życie jest wtedy o niebo zabawniejsze, przynajmniej dla mnie.
Obawiam się, że prawda o świecie jest subiektywna dla każdej jednostki i dla wielu Bóg jest równie prawdziwy, jak atomy.
EDIT: literówka
- Bebe
- Avalokiteśvara
- Posty: 4592
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00
A my tu generalnie staramy się nie tykać czyjejś wiary ani niewiary. Każdy sobie wierzy, w co chce, a dyskusje ideologiczno-religijne są niemile widziane. Mam nadzieję, że nie macie zamiaru rozwijać tej wymiany zdań w niepożądanym kierunku.
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
- Bebe
- Avalokiteśvara
- Posty: 4592
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00
Nie chciałam wyganiać Was z wątku, tylko sugerowałam, żebyście nie pojechali za daleko z ta religijnością. ;)
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
Rozumiem Bebe delikatną sugestię, zostawiam temat;)
Jeśli chodzi o mnie, to uważam, że każdy sobie może wierzyć w co chce, kiedy chce i jak chce, czy to będzie Jahwe, Altari, Zeus, Allach, Schewa. Ja mam natomiast prawo krytykować i nie zgadzać się z daną wiarą, w szczególności kiedy jej członkowie przestają ją zachowywać dla samych siebie wychodzą z tym do ludzi i nawracając ich słowem lub/i mieczem.
Tyle;)
Jeśli chodzi o mnie, to uważam, że każdy sobie może wierzyć w co chce, kiedy chce i jak chce, czy to będzie Jahwe, Altari, Zeus, Allach, Schewa. Ja mam natomiast prawo krytykować i nie zgadzać się z daną wiarą, w szczególności kiedy jej członkowie przestają ją zachowywać dla samych siebie wychodzą z tym do ludzi i nawracając ich słowem lub/i mieczem.
Tyle;)
- Yuki
- Furia Bez Pardonu
- Posty: 2182
- Rejestracja: śr, 22 cze 2005 13:17
Parafrazując: czy ja coś mówię? Ja nic nie mówię. Ja tylko mówię, że... ;-PWanderlej pisze:Rozumiem Bebe delikatną sugestię, zostawiam temat ;). Jeśli chodzi o mnie, to uważam, że każdy sobie może wierzyć w co chce, kiedy chce i jak chce (...). Ja mam natomiast prawo krytykować i nie zgadzać się z daną wiarą, w szczególności kiedy jej członkowie przestają ją zachowywać dla samych siebie wychodzą z tym do ludzi i nawracając ich słowem lub/i mieczem.
There's some questions got answers and some haven't
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Problem w tym, że przy takich dyskusjach istnieje granica, wartość krytyczna, za którą zaczyna się nadinterpretacja wypowiedzi i kula śniegowa zaczyna się toczyć, a potem lawina leci.
A my tu leniwi moderatorzy jesteśmy. :P:P:P
Może jednak zostańmy przy czarownicach. Bezpieczniej będzie.
Znaczy, An-Nah, jeżeli masz zrośnięte brwi, jesteś leworęczna i na dodatek ruda, a przy tym masz znamię w okolicach piersi => to jesteś czarownicą.
A my tu leniwi moderatorzy jesteśmy. :P:P:P
Może jednak zostańmy przy czarownicach. Bezpieczniej będzie.
Znaczy, An-Nah, jeżeli masz zrośnięte brwi, jesteś leworęczna i na dodatek ruda, a przy tym masz znamię w okolicach piersi => to jesteś czarownicą.
So many wankers - so little time...