Jest magia w baśniach i jest magia w praktyce.Marcin Robert pisze:Magia bez zasad?! Przecież zasady są podstawą magii, wszak jest ona prototypem nauki. Poczytaj sobie "Złotą Gałąź" Frazera.Husiaty pisze:Strasznie mnie boli, że od pewnego czasu coraz więcej trzeba robić według zasad, a magia przecież nie powinna mieć zasad.
W praktyce okultyście chodzi o uzyskanie jakichś efektów i w tym celu trzyma się jakichś zasad, jakoś tłumaczy sobie zjawiska i najlepiej jak może opisuje i wyjaśnia sobie świat niewidzialnych sił.
Baśnie i mity z reguły są wymyślane i powtarzane przez ludzi którzy sami nie latają na dywanach i nie zmieniają ludzi w żaby. Jako okultystyczni ignoranci nie znają i nie opisują zasad magii, dają w ręce swoich postaci tyle i takiej mocy ile potrzebuje fabuła i dramatyzm. Zasadniczo magia jest nieograniczona, niewyjaśniona, cudowna i unikalna (z reguły mamy nie więcej niż jednego czarnoksiężnika na bajkę).
Magia w popkulturze ma współcześnie dodatkową trzecią wersję. Zasady równie durne co solidnie ugruntowane - czary w grach.
W takim D&D magia jest powszechnie używana co w RLu, niemal równie skuteczna co w baśniach. Jest ograniczona i ściśle określona ale są to ograniczenia "równowagi gry"; w odróżnieniu od baśniowego maga który może przekląć całe królestwo, zupełnie inaczej niż realny mag który może wykryć żyłę wodną i ewentualnie zobaczyć aurę, mag growy ma z niewiadomych przyczyn możliwości bardzo podobne do wojownika, barda i złodzieja (na tym samym poziomie). Magia growa jest oczywista jak czajniki i telefony komórkowe, nikogo nie zadziwia, nikt nie potrzebuje jej zrozumieć.
Jeśli pisarz fantasy czerpie inspirację z Odysei, Królewny Śnieżki i mitów nordyckich, uzyska magię jaką lubi Husiaty.
Jeśli pisarz fantasy czerpie inspirację z New Agowej książeczki o tym jak wybrać się w podróż astralną, to ... trudno mi powiedzieć co mu wyjdzie. Nie spotkałem się z czymś takim w fantasy, acz np w horrorze to standard - wszelkie duchy, zjawy, klątwy i demony wywodzą się w większości realnych praktyk okultystycznych.
Jeśli pisarz fantasy czerpie inspirację z DDków i pochodnych, zyskuje magię uporządkowaną ale bez tła. Jest ona najmniej ciekawa, ale czytelnik jest do niej przyzwczajony. Nie przychodzą mi na myśl przykłady post-tolkienowskiego fantasy w którym jest wyraźnie inaczej niż "growo".
A u samego Tolkiena było raczej mitycznie.