Wiesz, udoskonalanie to jest w starej fantastyce.Lasekziom pisze:Nie podoba mi się podejście do człowieka, jako do obiektu wymagającego ulepszenia, oraz pogoń za jakaś boską nad-istotą.
W realnym świecie to jednak wciąż medycyna, zastępowanie chorych kończyn, chorych organów oraz dramaty z chorymi embrionami. To się jeszcze długo będzie sprowadzać do rozwiązywania problemów zdrowotnych, bo tworzenie nadludzi jest trudniejsze i mniej potrzebne. Ludzie chcą długowieczności, sprawności, dobrej kondycji i samopoczucia a nie laserów w oczach.
Dużo łatwiej jest rozwiązywać problem niż udoskonalać sprawny narząd bo nasze narządy to rozwiązania techniczne dopracowywane od miliarda lat.
Jeśli masz chore serce i montują ci sztuczną zastawkę to stoisz przed wyborem; możesz się nie operować i umrzesz. Możesz się zoperować i może umrzesz, a może będziesz żyć choć z pewnymi ograniczeniami.
Jeśli masz zdrowe serce to opracowanie serca lepszego niż zdrowe to problem sam w sobie. Jeśli się uda takie wyprodukować - możesz się nie operować i będzie OK, a możesz się operować i może umrzesz a może będziesz żyć z trochę lepszą kondycją ale również różnymi mniej lub bardziej przewidywalnymi problemami technicznymi.
W pierwszym wypadku większość wybierze operację. W drugim każdy normalny człowiek wybierze pracę nad swoją kondycją w bardziej klasyczny i pewny sposób, np pójdą pobiegać.
Więc o produkcję nadludzi nie ma się co obawiać raczej przez najbliższe dziesięciolecia. Ta dziedzina jest wciąż w powijakach.