Wolność słowa a poprawność polityczna.

rozmowy nie zawsze niepoważne.

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Darth_Franek
Pćma
Posty: 236
Rejestracja: ndz, 19 paź 2008 21:59
Płeć: Mężczyzna

Re: Wolność słowa a poprawność polityczna.

Post autor: Darth_Franek »

flamenco108 pisze:No, i znalazłem tam wreszcie hipotezę najbardziej przekonującą (mnie przekonującą, najmniej naiwną i najprostszą): praindoeuropejskie *s-lau̯-os znaczyło "lud".

A można prosić o źródło? Faktycznie najbardziej przekonująca.
"...nikt nie zna ścieżek gwiazd..."
-------------------------------------------------------
Oszołomy wszystkich światów łączcie się !

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Re: Wolność słowa a poprawność polityczna.

Post autor: No-qanek »

No dobra, ale czy gdziekolwiek na świecie jakiś lud nazywał siebie "ludem"?
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19981
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Re: Wolność słowa a poprawność polityczna.

Post autor: Alfi »

Nie trzeba daleko szukać. Taka właśnie jest etymologia słów "deutsch/dutch/tedesco", francuskiego "allemand" (ściślej: nazwy plemienia Alamanów), "magyar" czy "inuit" albo "juk" (to ostatnie oznacza Eskimosów z okolic cieśniny Beringa).
Są narody lub plemiona, których nazwy oznaczają "ludzi wolnych" (czyli swego rodzaju arystokrację, w przeciwieństwie do tych innych, których można zamieniać w niewolników: Frankowie, Ariowie, Kazachowie, Uzbecy (Uzbek znaczy mniej więcej "pan samego siebie").

Z kolei ludy sąsiadujące z Germanami, zazwyczaj celtyckie, określane były słowami zawierającymi rdzeń "wal" lub "gal" (wymienność "w" i "g", jak "Wilhelm/William/Guillaume" albo "war/guerre") - stąd Walia, Walonia czy Galia (my to przejęliśmy w odniesieniu do Włochów i Wołochów).

Nazwa Alamanów zawiera jeszcze element 'wspólnotowy": widać podobieństwo do nimieckiego "alle/alles" czy angielskiego "all". U Germanów ważną rolę odgrywał wiec z udziałem wszystkich wolnych i dorosłych mężczyzn.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Darth_Franek
Pćma
Posty: 236
Rejestracja: ndz, 19 paź 2008 21:59
Płeć: Mężczyzna

Re: Wolność słowa a poprawność polityczna.

Post autor: Darth_Franek »

Człowiek współczesny uczynił tę tezę jednym z żywotnych czynników swej myśli i zachowania, ale źródeł takiego poglądu należy szukać daleko - w tym, co jest, jak się zdaje, wnioskując z powszechnego jej występowania wśród ludów pierwotnych, jedną z najwcześniej pojawiających się znamiennych cech ludzkich, a mianowicie rozróżnieniem jakościowym między „moją własną", zamkniętą grupą a grupą obcą. Wszystkie plemiona pierwotne rozpoznają zgodnie kategorię „obcych", czyli tych, którzy nie tylko nie podlegają kodeksowi moralnemu wyznaczającemu granicę danego ludu, ale którym odmawia się w ogóle miejsca wśród ludzi. Wielka liczba potocznie używanych nazw plemion, jak Zuni, Dene, Kiowa itp., to nazwy, którymi określają się same te ludy, są to po prostu rodzinne określenia „istot ludzkich". Poza zamkniętą grupą nie ma żadnych istot ludzkich. Pozostaje to w sprzeczności z faktem, że z obiektywnego punktu widzenia każde plemię otoczone jest przez ludy współuczestniczące w jego osiągnięciach artystycznych i wynalazkach materialnych oraz w wypracowanych praktykach, które rozwinęły się dzięki wzajemnej wymianie sposobów zachowania między poszczególnymi ludami.
Człowiek pierwotny nigdy ani nie rozglądał się po świecie, ani nie zauważył „ludzkości" jako grupy i nie poczuwał się do wspólnoty ze swym rodzajem. Od samego początku był prowincjuszem odgradzającym się murem od świata. Czy chodziło o wybór żony, czy wodza, pierwszym i najważniejszym było rozróżnienie między własną grupą a tymi, którzy znajdowali się poza nią. Nie istniało dla niego nic poza własną grupą i jej stylem życia.
Za: Ruth Benedict, Wzory Kultury.

Przy czym zaznaczam, że nie wiem, czy do końca o to rozchodzi się we wątku. Jak zwykle odwiedzając FF, czytałem szybko (i często pobieżnie) dziesiątki i setki nieprzeczytanych postów.

Ale do niniejszej dyskusji chyba się włączę w chwili luzu.
"...nikt nie zna ścieżek gwiazd..."
-------------------------------------------------------
Oszołomy wszystkich światów łączcie się !

Awatar użytkownika
Darth_Franek
Pćma
Posty: 236
Rejestracja: ndz, 19 paź 2008 21:59
Płeć: Mężczyzna

Re: Wolność słowa a poprawność polityczna.

Post autor: Darth_Franek »

W kwestii Cyganów:

http://www.pk.org.pl/artykul.php?id=401

http://pchlitarg-katja.blogspot.com/200 ... ewski.html
We wstępie do książki Milewski proponuje, by nie usuwać z języka polskiego wyrazu „Cygan”, zastępując go określeniem „Rom”. Chociaż „Cygan” stał się niestety synonimem złodzieja i oszusta, w słowie tym zawarte jest to, co może być powodem do dumy: odwaga łamania skostniałych konwenansów, uwielbienie dla muzyki, wędrówki i wolności. Wykreślając „Cygana” ze słownika, pozbawilibyśmy się takich sformułowań jak: cygańskie wróżki, cygańska jesień i cyganeria. Zamiast o to walczyć, przyjrzyjmy się cygańskiemu życiu, cygańskiej codzienności, w niektórych momentach tak bardzo podobnej do naszej...
http://www.kafeteria.pl/kultura/obiekt.php?id_t=806
"...nikt nie zna ścieżek gwiazd..."
-------------------------------------------------------
Oszołomy wszystkich światów łączcie się !

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Re: Wolność słowa a poprawność polityczna.

Post autor: No-qanek »

Alfi, ale wiele twoich przykładów jest błędnych. Allemand to właśnie nazwa na kogoś w obcym języku. Frankowie i zatem Francuzi pochodzą z germańskiego imienia, o germańskim źródłosłowie. I tacy Germanie (jako nazwa podobna Słowianom) też nie zrodziła się "u siebie". Walia czy Walijczyk też nie pochodzi z walijskiego, tylko z języków germańskich. Galowie są akurat "natywni", ale nie mam żadnej wzmianki jakoby to słowo miało oznaczać "ludzie" czy coś podobnego. Kazachowie to jednak "nomadzi" - coś bardziej wyróżniającego się niż ludzie. Akurat z "Deutsch" masz rację, moje niedopatrzenie - to może być argumentem.

Jak z innymi przykładami nie wiem - ale też średnio im ufam, bo wiele przez ciebie podanych wcale nie wspiera twojej tezy.

Darth, w tak zamkniętych społecznościach - być może. Ale pisał to przecież nie lingwista - a etnolodzy/socjologowie nie rzadko rzucają okrutnymi bzdurami.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
Darth_Franek
Pćma
Posty: 236
Rejestracja: ndz, 19 paź 2008 21:59
Płeć: Mężczyzna

Re: Wolność słowa a poprawność polityczna.

Post autor: Darth_Franek »

No-qanek pisze:Ale pisał to przecież nie lingwista - a etnolodzy/socjologowie nie rzadko rzucają okrutnymi bzdurami.

Ruth Benedict jest uczniem Franza Boasa:
Franz Boas (ur. 9 lipca 1858 w Minden, zm. 21 grudnia 1942 w Nowym Jorku, Stany Zjednoczone) - amerykański antropolog i językoznawca niemieckiego pochodzenia, twórca historyzmu Boasowskiego.

Profesor antropologii na uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku. Z wykształcenia fizyk i geograf. Specjalista w dziedzinie kultury i języków Indian Ameryki Północnej. Jego badania stały się inspiracją dla późniejszych badań strukturalistów amerykańskich w językoznawstwie (hipoteza Sapira-Whorfa o determinującej roli języka w postrzeganiu rzeczywistości). Boas był zwolennikiem poglądu, że badanie kultury jest niemożliwe bez uwzględnienia kontekstów historycznych.

To, co różniło go od ewolucjonistów, to fakt, że ewolucję uważał za pewien zbiór dynamicznych, następujących po sobie zmian, który dokonywał się w obrębie danej kultury, nie zaś, jak twierdzili Morgan czy Tylor, w obrębie całego globu i wszystkich kultur na nim się znajdujących.

Jako pierwszy zaczął mówić o kulturach, a nie o jednej kulturze. Jest więc twórcą relatywizmu w antropologii. Do antropologii wprowadził badania historyczne - z historii wywodził obecny kształt kultur. Interesował go konkret i uważał, że jedyną metodą sprawdzania słuszności danej teorii są badania empiryczne. Uważał, że wszystkie ludy ewoluowały w tym samym kierunku, choć odmiennymi drogami, a różnice kulturowe muszą mieć uzasadnienie w uniwersalnych prawach przyrody.

Napisał między innymi: Handbook of American Indian Languages (Waszyngton 1911).

Do jego uczniów zalicza się Alfreda Kroebera, Ruth Benedict, Edwarda Sapira i Margaret Mead.
Ten pierwszy to tatuś Ursuli K. LG. Bardzo fajowa jest ta hipoteza Sapira Whorfa.

Co do bzdur - to i owszem. Jak zawsze i wszędzie. Ale czy możesz jakiś konkret? Czy tak tylko, gdzieś utrwalone w pamięci? Pytam z ciekawości, nie ze złośliwości.

EDIT: Tylko literka.
"...nikt nie zna ścieżek gwiazd..."
-------------------------------------------------------
Oszołomy wszystkich światów łączcie się !

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19981
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Re: Wolność słowa a poprawność polityczna.

Post autor: Alfi »

No-qanek pisze: Allemand to właśnie nazwa na kogoś w obcym języku.

We francuskim, hiszpańskim i portugalskim (różne formy tego samego słowa). Ale wzięte z nazwy jednego z plemion germańskich (oni sami siebie tak nazwali) i rozciągnięte na szerszą zbiorowość. Francuzi tego słowa sobie nie wymyślili.
No-qanek pisze: Frankowie i zatem Francuzi pochodzą z germańskiego imienia, o germańskim źródłosłowie.

No bo Frankowie byli Germanami. I sami siebie tak nazwali. Nie ktoż z zewnątrz.
No-qanek pisze: I tacy Germanie (jako nazwa podobna Słowianom) też nie zrodziła się "u siebie".

Owszem, to akurat nazwa najprawdopodobniej celtycka, oznaczająca tych mieszkających obok, na zewnątrz.
No-qanek pisze: Walia czy Walijczyk też nie pochodzi z walijskiego, tylko z języków germańskich.

Czyli jak wyżej, tylko na odwrót. Na razie mamy dwie kategorie nazw: własne, wymyślone przez daną zbiorowość, określające ją jako "lud" albo "ludzi", a z drugiej strony - nazwy nadane przez sąsiadów.
No-qanek pisze: Galowie są akurat "natywni", ale nie mam żadnej wzmianki jakoby to słowo miało oznaczać "ludzie" czy coś podobnego.

Jednak przyjmuje się raczej pokrewieństwo z nazwą Walii (przykład "sąsiedzki"), chociaż stuprocentowych dowodów na to chyba nie ma.
No-qanek pisze:Jak z innymi przykładami nie wiem - ale też średnio im ufam, bo wiele przez ciebie podanych wcale nie wspiera twojej tezy.

Po pierwsze: nikt nie twierdzi, że każde plemię czy grupa etniczna określało się tego typu nazwą. Po drugie: Te przykłady wiążą się z dość wyraźnym podziałem swój - obcy, często z pokreśleniem wyższości "swoich": np. opozycja "ludzie wolni ("wolni z natury" <--> ci inni, cała reszta, ludzie i zbiorowości ludzkie niższej rangi, nasi faktyczni lub potencjalni poddani).
Oczywiście czasami etymologia jest niepewna.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Re: Wolność słowa a poprawność polityczna.

Post autor: No-qanek »

Alfi, czy my na pewno mówimy o tym samym? Bo ja mówię, zastanawiając się często głośno, na ile jest realne, że dany lud nazywa samego siebie słowem oznaczającym lud bądź ludzi w ich języku.

Opieram się głównie na etymonline i wikisłowniku, to może mało przekrojowo, ale swoich źródeł mi też nie podałeś.

Alemanni

Allemand może rzeczywiście być nazwą na siebie samych "wszyscy ludzie", ale są też podejrzenie, że to po prostu "sąsiedzi". Tych sąsiadów podnosisz tu co jakiś czas, i ja się z tym jak najbardziej zgadzam. Ale jest to właśnie przeciwne tezie, że ludy nazywają siebie zwykle ludami - raczej przejmują nazwy innych na siebie jako sąsiadów.

Frank jak widać wcale nie ma być wyrazem o jakichkolwiek konotacjach "my", znaczenie "wolnego człowieka" jest wtórne. Podobnie z Saksonami.

Czyli Germańcy, jak sam mówisz, to nazwa pochodząca od "sąsiadów". Więc znowu nazwa nadawana przez kogoś obok, tak samo jak z Waliczykami. Czyli właśnie nie "lud", "my", ale później przejęta nazwa na siebie z innych języków.

Reasumując, popularniejszym wydaje mi się jednak przyjęcie nazwy z ust obcych, niż nazwanie siebie "ludem", zwłaszcza że zacytowany pierwiastek PIE udało mi się znaleźć tylko na ruskiej Wikipedii, a do tego nie widać po nim żadnych innych pozostałości w językach słowiańskich. Póki co teza, że nazwę wzięliśmy od Rzymian, którzy urobili ją od końcówek imienia -sław (a przy okazji rozpowszechniła się ona jako generalna nazwa na niewolnika) wydaje mi się bardziej rozsądna. Choć rozumiem, że to mniej godne :D
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19981
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Re: Wolność słowa a poprawność polityczna.

Post autor: Alfi »

No-qanek pisze:
Alemanni

Allemand może rzeczywiście być nazwą na siebie samych "wszyscy ludzie", ale są też podejrzenie, że to po prostu "sąsiedzi".
Podejrzenie o tyle wątpliwe, że nazwa stworzona na podobieństwo wzmiankowanych Allobrogów musiałaby być dwujęzyczną hybrydą typu "telewizor": al z łaciny, man z germańskiego. Mało prawdopodobne jak na nazwę, która chyba nie powstała w zaciszu gabinetu pod wpływem drapania się gęsim piórem w potylicę. Wersja rdzennie germańska jest bardziej przekonująca.
No-qanek pisze: Tych sąsiadów podnosisz tu co jakiś czas, i ja się z tym jak najbardziej zgadzam. Ale jest to właśnie przeciwne tezie, że ludy nazywają siebie zwykle ludami - raczej przejmują nazwy innych na siebie jako sąsiadów.
Bo ja przecież nie twierdzę, że teza o nazwie typu "lud" czy "ludzie" obejmuje wszystkie nazwy. Wśród nazw o bardzo różnej etymologii wyróżniają się dwie dość charakterystyczne grupy: pierwsza utożsamiająca własną grupę z rodzajem ludzkim w ogóle, druga nadana przez sąsiadów i oznaczająca właśnie "mieszkających obok", a czasem w ogóle "obcych" - i z jakiegoś powodu powszechnie przyjęta (niekoniecznie przez samych zainteresowanych: jak się nazywają Walijczycy po walijsku?). Oprócz nich są oczywiście nazwy innego typu, choćby i Czarne Stopy, znane z powieści Fiedlera.
No-qanek pisze: Frank jak widać wcale nie ma być wyrazem o jakichkolwiek konotacjach "my", znaczenie "wolnego człowieka" jest wtórne. Podobnie z Saksonami.
Albo ja niedowidzę, albo coś tu jest nie w porządku...
No-qanek pisze:Czyli Germańcy, jak sam mówisz, to nazwa pochodząca od "sąsiadów". Więc znowu nazwa nadawana przez kogoś obok, tak samo jak z Waliczykami. Czyli właśnie nie "lud", "my", ale później przejęta nazwa na siebie z innych języków.
Do tego odniosłem się wyżej, ale przypomnę, że Niemiec to po niemiecku jednak Deutsch, a nie German. Germanie to dla Niemców chyba wszyscy z ich rodziny językowej, od Gotów do Norwegów? Chyba się nie mylę?
No-qanek pisze: Reasumując, popularniejszym wydaje mi się jednak przyjęcie nazwy z ust obcych, niż nazwanie siebie "ludem"
Takiej tezy nie da się postawić bez sporządzenia jakichś statystyk. Poza tym Odróżniajmy nazwy używane przez samych członków danej grupy etnicznej i nazwami używanymi poza nią (przykładem wspomniani Walijczycy, poza tym Albańczycy, Ormianie... Polacy zresztą też, bo dla Litwinów są Lenkami).
No-qanek pisze: Póki co teza, że nazwę wzięliśmy od Rzymian, którzy urobili ją od końcówek imienia -sław (a przy okazji rozpowszechniła się ona jako generalna nazwa na niewolnika) wydaje mi się bardziej rozsądna.
Nie wiadomo tylko, czy w czasach rzymskich faktycznie były już w użyciu imiona zakończone na -sław. O ile mi wiadomo, pierwsze konkretne wzmianki o Słowianach z wymienionych imiennie pochodzą ze źródeł bizantyńskich, VII wiek, raczej chyba nie wcześniej (oczywiście mogę czegoś nie wiedzieć).

Reasumując: ja nie stawiałem żadnej tezy ogólnej czy całościowej, mówiłem o licznej grupie nazw, do której nie wszystkie nazwy należą. W dodatku nazwy z grupy "my, ludzie" i z grupy "oni, sąsiedzi" mają pewną wspólną cechę: podkreślają opozycję "swój - obcy".
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Re: Wolność słowa a poprawność polityczna.

Post autor: No-qanek »

No i jak widzisz mówimy o czym innym. Bo ja się wcale nie kłócę z opozycją "swój - obcy". A ty właśnie tej się przyczepiłeś.

To miało być o Frankach
Germanów traktuje na tej samej zasadzie, co Słowian.

Tylko, że z tej licznej grupy (nazwa na "nas" pochodząca od "ludu", "ludzi", etc.) mam na razie Deutsch i pokrewne. Co do reszty czekam na jakieś źródła.
Co to za wzmianki ze źródeł bizantyńskich, możesz się podzielić?
Zauważ, że imiona są dosyć trwałe - do dziś imiona zakończone na -sław się pojawiają, a od Bolesława Chrobrego mija tysiąclecie. Jeśli byłyby w VII wieku to nie widzę powodu, by nie miało być ich parę wieków wcześniej.

W każdym razie - podziwiam twoją wiedzę, ta dyskusja jest wcale rozwijająca.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19981
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Re: Wolność słowa a poprawność polityczna.

Post autor: Alfi »

No-qanek pisze: No i jak widzisz mówimy o czym innym. Bo ja się wcale nie kłócę z opozycją "swój - obcy". A ty właśnie tej się przyczepiłeś.
Nie "przyczepiłem się", a po prostu twierdzę, że przyczyniła się do powstania sporej grupy nazw. Jak to wygląda w statystyce, nie wiem.
No-qanek pisze: Tylko, że z tej licznej grupy (nazwa na "nas" pochodząca od "ludu", "ludzi", etc.) mam na razie Deutsch i pokrewne. Co do reszty czekam na jakieś źródła.
Trzeba by zrobić przegląd etymologii setek nazw, szczególnie nazw plemion indiańskich, różnych małych i izolowanych grup etnicznych Azji czy Afryki itp. W ich przypadku etymologia jest bardziej czytelna, nie ginie w tzw. pomroce dziejów. Czytając to czy owo raz po raz natykałem się na taką informację, ale nie przewidziałem, że dojdzie do jakiejś dyskusji na ten temat. Nie wiem, czy istnieje jakieś zbiorcze opracowanie. Pamiętam w każdym razie, że np. nazwa Komanczów, używana przez nich samych, znaczy właśnie "lud", a słowo "Comanche" może znaczyć w języku jednego z sąsiednich plemion "ci, którzy zawsze nas pokonują", ale może też pochodzić od hiszpańskiego "camino ancho" (szeroka droga). Z kolei Dakota znaczy po prostu "sprzymierzeni" (bo to związek plemion).
No-qanek pisze:Co to za wzmianki ze źródeł bizantyńskich, możesz się podzielić?
Po upadku Cesarstwa Zachodniorzymskiego Bizancjum miało najlepiej rozwinięte piśmiennictwo w Europie. A w okresie wędrówek ludów Słowianie szli na Bałkany, częściowo przez Bizancjum opanowane, a w całości leżące w jego sferze wpływów. Stąd wczesnośredniowieczni historycy w Bizancjum raz po raz pisali o Słowianach przy okazji wojen, rokowań pokojowych itp. Z nazwisk przychodzi mi na myśl w tej chwili tylko Teofilakt Simokata (Symokatta), w Polsce (poza historykaimi) znany chyba głównie z Listów (fikcja literacka, nie prawdziwa korespondencja), tłumaczonych najpierw przez Kopernika, potem Parandowskiego.
W ogóle południowi Słowianie mieli więcej szczęścia do historyków, dzięki bliskości Bizancjum właśnie. Już chyba sprzed roku 700 znane są imiona jakichś kniaziów panujących w okolicach południowej Serbii i Czarnogóry.

Edit: jedno małe słówko.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Re: Wolność słowa a poprawność polityczna.

Post autor: ElGeneral »

http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/tr ... omosc.html
Interesujący jest fakt, że sąd zakazał publikacji reportażu po tym, jak konfratrzy wnieśli sprawę. Ale jeszcze bardziej interesujący jest fakt, że nasi politycy i dziennikarze, tak uczuleni w kwestii wolności słowa milczą jak zaklęci. Żadnych płonących oburzeniem przemówień w Sejmie, żadnych demonstracji czy zgromadzeń, jak w przypadku telewizji Trwam.
Wystarczy, że w tle jakiejkolwiek sprawy pojawi się koloratka lub zakonny habit, a wszyscy nagle milkną jak zaklęci. Kiedy - do nagłej kurwy maci! - w tym kraju sukienkowych zacznie się traktować jak zwykłych ludzi.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Re: Wolność słowa a poprawność polityczna.

Post autor: Kruger »

Szczerze? Nieprędko. Co dla Ciebie żadnych pocieszeniem nie jest.
Ja się ejdnak trochę pocieszam. Coraz szerzej widze wokół siebie, wśród znajomych, znajomych znajomych i zupełnie obcych ludzi, będących w określonym wieku (powiedzmy do 35-40 lat), że ludzie sa zupełnie na bakier, sporo z wiarą a zupełnie sporo - z hierarchią i religią.
Dziś ciągle jest tak, że standardy wyznaczają ludzie starsi, wychowani w tzw. wartościach, religijni. Gdy zestarzeją się moi dzisiejsi rówieśnicy a kolejne niezbyt ureligijnione pokolenie stanie się średnie, kościół się niewąsko zdziwi, że w tym chrześcijańskim bastionie Europy nikt ich już nie słucha. Bo wierzę, że tak będzie.
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19981
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Re: Wolność słowa a poprawność polityczna.

Post autor: Alfi »

Tylko że ta kwestia ma niewiele wspólnego z religią. Chyba że śp. Kapuściński był księdzem (na podstawie tego samego paragrafu były kłopoty z publikacją książki Domosławskiego). To jest kwestia możliwości zatrudnienia dobrej kancelarii adwokackiej. Na co, rzecz jasna, potrzebna jest kasa. A że w tym wypadku na biednych nie trafiło...
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

ODPOWIEDZ