Motywy, dla których ktoś jest ateistą, nie są ważne. To, czy robi to dlatego, że przestudiował daną religię, interesuje się religioznawstwem i stwierdza, że to nie dla niego, czy też dlatego, że po prostu nawet się nie chce zastanawiać, czy to dla niego, nie ma różnicy. Tak, jak nie ma różnicy, czy ktoś wierzy, bo narzuca mu to społeczeństwo, czy wierzy, bo się urodził w tej kulturze, czy wierzy, bo uważa, że to dobry pomysł na życie. Ateista nie wierzy, teista wierzy, agnostyk nie wie- motywy są, dla samej istoty wiary, niewiary, lub niewiedzy, nie istotne. Istotne są dla czego innego, ale to inna bajka.
Obecnie, dajmy na to, taki katolik (bo nie każdy chrześcijanin), jest ateistą względem każdej innej religii. Katolik wierzy w co wierzy, ale nie wierzy w nauki innych proroków, w innych Bogów. Jest to dosyć zabawne, ponieważ tacy starotestamentowi Żydzi, ateistami nie byli, względem innych religii. Wszak sam Jahwe, mówi, że jest potężniejszy od Bogów Pustyni i Egiptu, że może się z nimi mierzyć i ich pokonać. Zresztą samo zawołanie wielu ,,bogów pustyni", świadczy o tym, że w innych kulturach także nie podważało się prawdziwości innych Bogów, lecz po prostu uznawało, że ten, którego się wyznaje, jest najpotężniejszy, czy najlepszy.
Zatem obecnie, katolik, czy sunnita, względem innych religii, jest ateistą.
Dla mnie ateizm jest postawą naturalną, osiągniętą, w wieku, jak to nazywa Carlin ,,rozeznania" i podpartą tak zainteresowaniem religioznawstwem, jak i kontaktem z ludźmi różnych religii, czy uczestnictwem w dwóch z nich. Dla innych podoba postawa jest naturalna, ze względu na brak zainteresowania kwestiami duchowości. Dla innych, postawa osoby wierzącej jest naturalna, bo objawił im się Bóg, bo wierzą w to, co jest napisane w danej księdze, czy po prostu tak zostali wychowani.
Co więcej, uważam, że wiara ma znacznie szczersze pojęcie, niż się wydaje. Bo czym jest wiara w UFO? Czym jest wiara w duchy? Czym jest wiara w kryptydy? Nie każdy, kto wierzy w duchy, jest spirytystą, czy spirytualistą i nie każdy, kto wierzy w UFO, jest członkiem sekty ufologicznej, czy jakiejś innej papki New Age. Ale to też jest wiara, a jej motywy są przeróżne. Oczywiście, znam ludzi, którzy twierdzą, że wiedzą, że UFO odwiedza Ziemię, ale znam też człowieka, który twierdzi, że sam Budda go odwiedził i opowiedział mu sutrę ognia. Z całą pewnością, jest to wiara, nie wiedza, choćby Ci ludzie, lub ten człowiek, zarzekali się, że jest inaczej i przytaczali Emilcin, Roswell, czy Wylatowo, na poparcie swoich racji.
ElGeneral, napisałeś też wcześniej, że wierzyć bezrefleksyjnie jest jakoś głupio. Ale jak to jest wierzyć refleksyjnie? W zasadzie ciężko jest wierzyć i samemu się ustosunkowywać, do tego, do czego się wierzy. Bo albo się akceptuje jakieś prawdy, święte księgi, to, co stworzyły i wypracowały jakieś autorytety, albo się to kwestionuje. Można też jeszcze ( i to by pasowało do wiary refleksyjnej) znać te nauki i samemu się do nich ustosunkowywać. Ale wtedy to już nie będzie się członkiem danej religii, tylko członkiem jednoosobowej sekty. Polska, świat, jest pełen jedno osobowych sekt.Huberath ma oczywiście rację, tylko w takim układzie Bóg może mieć już najróżniejszą naturę - może na przykład lubić wyłącznie łysych i brodatych...
Bo niby czemu miałby lubić dobrych i sprawiedliwych?
,, Jestem katolikiem, ale mój Bóg pozwala używać środków antykoncepcyjnych", albo ,,Jestem muzułmaninem, ale lubię pić piwo i chodzić do kasyna", albo ,,Jestem katolikiem, ale uważam, że jest jeden Bóg i ten jeden Bóg to ten sam, do którego modlą się inni ludzie" (a propos, ostatnio czytałem, że we Francji, ten światopogląd wyznaje ponad 56% chrześcijan). To są sekty, a czasami nawet otwarte herezje. A ,,wierzący niepraktykujący" nie są sektą? Są.
Dlatego też nie da się być refleksyjnym członkiem danej religii, chyba, że raz dokonało się danej refleksji, która brzmiała ,,Ok, kupuję to, to jest dla mnie". Wszystko inne będzie tylko zgłębianiem wiedzy i utwierdzaniem się w przekonaniu, że kroczy się właściwą ścieżką.
Religia nie lubi refleksji.
Problemem też jest apostazja, a raczej, konkretny sposób, jaki należy jej dokonać. Obecnie, nie może się ona odbyć dyskretnie. Osoba chcąca dokonać aktu apostazji, jest (często przy odmowie rodziny, jeśli wychowała się w konserwatywnej rodzinie), zmuszona poinformować o tym znajomych. Uważam, że nie ma się czego wstydzić, ale są też osoby, które nie lubią obnosić się ze swoim światopoglądem, w ogóle. Dla nich, uregulowania, bodajże z 2007 roku, są upokarzające i problematyczne.
Edit był.