A zniszczenie w wybuchu miasta też wcale nie musi oznaczać intencji zabijania, ktoś może po prostu lubić ten widok.A powiedziałem tam, że ostatecznie liczy się intencja.
Ale nie widzę powodu, żeby twierdzić, że w takim wypadku czyn był ok.
Moderator: RedAktorzy
A zniszczenie w wybuchu miasta też wcale nie musi oznaczać intencji zabijania, ktoś może po prostu lubić ten widok.A powiedziałem tam, że ostatecznie liczy się intencja.
Tylko że ja tak nie twierdzę:No-qanek pisze:Teraz parę drastycznych przykładów. Ale są zupełnie właściwe, uznając twierdzenie, że zarodek to taki sam człowiek jak każdy inny.
ja pisze:Są różnice między zarodkiem a piękną z okładki, nosiwodą czy Agarwaenem. Jednak w samym sednie jest jedna podstawowa wspólna właściwość - bycie żywym człowiekiem.
"To samo" nie oznacza "takie samo"
No, ale to jest właśnie redukcja do absurdu i coraz to bardziej wymyślne sytuacje, które mają niewiele punktów wspólnych z sytuacją początkową. Rozmawiamy o jednej sytuacji, którą ja uznaję za nieetyczną, a Ty usiłujesz wydębić ode mnie zeznania na temat sytuacji abstrakcyjnych, nierealnych i nieprzystających. Po co? W ten sposób chcesz udowodnić, że niesłuszną mam opinię? Złapać mnie na "błędzie" czy niespójności, sondując, co myślę o tej czy innej wymyślonej sytuacji? Co to zmieni w kwestii in vitro i mojej opinii?No-qanek pisze:Jeśli to nowopowstałe życie jest takie samo jak inne, to właściwie co stoi ku przeszkodzie, by za identyczną sytuację uznać
Agarwaen pisze:ten konkretny przypadek jest przyczyną śmierci zarodka, bezpośrednią jest naturalnie złuszczanie się błony śluzowej macicy i wypłukiwanie tego razem z krwią
ja pisze:Moim zdaniem faktycznie "czegoś po drodze nie łapiesz" - pojęcia adekwatnego związku przyczynowego
Agarwaen pisze:w imię tych z procesu medycznego odmawiasz kobiecie prawa do ograniczenia cierpienia i na powtarzanie co rusz punkcji jajników, dla każdego kolejnego zarodka
Więc soraski, ale nadal mam wrażenie, że kręcisz chochoła.ja pisze:Wcześniej pisałem o pobieraniu jajeczek i że to może być ograniczone przez zamrażanie zarodków. Ale to bez sensu. Przecież jajeczka to gamety, więc nie zarodki, więc można je pobrać za jednym zamachem w większej ilości i zamrozić. Zatem w chwili obecnej nie widzę żadnych pozytywów zamrażania zarodków, czyli ograniczenia wpływu procedury in vitro na organizm kobiety. Czyli (na chwilę obecną, mogę się mylić, chętnie przyjmę argumenty medyczne)...
What she said.Nakago pisze:No nie wiem, ja tam widzę różnicę pomiędzy "Być może dzisiaj, uprawiając seks, stworzyliśmy nowego człowieka. Być może człowiek ten nie przeżyje, a my nigdy się nawet nie dowiemy o tym, że istniał." a "Dzisiaj stworzyliśmy w probówce nowych ludzi, o czym dokonale wiemy i co zrobiliśmy jak najbardziej celowo. Jeśli okażą się oni niepotrzebni, to się ich pozbędziemy."
Cała dyskusja rozbija się o to, że jedni za kryterium człowieczeństwa przyjęli nowe DNA zygoty, a inni odpowiednio rozwinięty układ nerwowy.Agarwaen pisze:Jak te dwie komórki mają jakkolwiek cierpieć, w jaki sposób jest to człowiek i wedle jakich kryteriów chcemy to stwierdzać ?
Pytania z sytuacji są bardziej retoryczne i mają uzmysłowić dokąd wiedzie taka droga rozumowania.Złapać mnie na "błędzie" czy niespójności, sondując, co myślę o tej czy innej wymyślonej sytuacji? Co to zmieni w kwestii in vitro i mojej opinii?
Ale proszę mi nie wpinać, że coś takiego pisałem w którymkolwiek punkcie i że w przyszłości tak właśnie napiszę. Bo się obrażę.wtedy to powiesz, że się czepiam, jest nudno, a zresztą to przecież oczywiste.
Pisałeś, że rozumiesz różnicę wynikającą z intencji (a wcześniej flamenco, głasku głasku). No i ona tutaj wydaje mi się sprawą fundamentalną. Dopóki tworzysz zarodki w celu ich implementacji tu i teraz, to jestem za, nawet jeśli w trakcie procesu część z nich zginie (co jest przykre i niefajne). Jeśli tworzysz zarodki w większej ilości, bo wiesz, że część z nich zginie w trakcie procedury lub po, a po co zapładniać stopniowo, skoro można za jednym zamachem, to nie jestem za, nawet gdyby ograniczało to dyskomfort kobiety (chociaż nie wydaje mi się w chwili obecnej, by taka sytuacja zachodziła). Dopóki nie czynisz starań, żeby zarodek powstały w wyniku naturalnego stosunku i naturalnego zapłodnienia zginął, to też nie widzę problemu, chociaż część z zarodków powstałych w naturalnym zapłodnieniu zginie (co jest przykre i niefajne).dlaczego doprowadzenie do śmierci zarodka ma inny wymiar etyczny, gdy robimy to celowo, a inny gdy robimy to z zaniechania ostrożności
Nie przeszkodzi. Jest be, gdyż MOŻNA stworzyć tylko tyle zarodków, ile jest potrzebnych do jednorazowej implantacji. JEŚLI się nie uda, można stworzyć następne. Sprzeciwiam się tworzeniu "zapasowych" zarodków, które w razie sukcesu idą do ścieku (wersja najgorsza) lub na niewiadomoile do zamrażarki (wersja nienajgorsza). Myślenie o istocie ludzkiej, na jakimkolwiek etapie rozwoju, jako o czymś zapasowym, jest dla mnie odstręczające i nieludzkie. No i tak.nie przeszkodzi ci to w uznaniu, że zabijanie zarodków w procedurach medycznych jest be
Podobnie jak absurdalny jest podział na ludzi, którzy mogą opłacić lepsze usługi medyczne i tych, którzy musza iść do państwowego szpitala i zdychać na korytarzach. Jakiś podział jednakowoż występuje. I w ten sam sposób intencyjnie - masz zarodek niszczony umyślnie i taki, który obumiera, bo Matka Natura tak nas zbudowała. Oczywiście, w przyszłości zapewne technika pójdzie w przód i więcej zarodków ocaleje, ale na razie tak nie jest.Agarwaen pisze: Podział na zarodki o prawach człowieka i bez tych praw ze względu na to jak umierają, wydaje się dość osobliwy, by nie rzec absurdalny.
To prawda. Albowiem dzieli nas podejście do samych wyników rozumowania. Twoje rozumowanie jest formalnie poprawne, ale zwyczajnie nieprawdziwe i błędne. Dla Ciebie to problem abstrakcyjny, logiczna zabawka, dla mnie, jako ojca dzieciom - realny.No-qanek pisze: I do niczego w ten sposób nie dojdziemy
Niech ci protekcjonalizm lekkim będzie.Twoje rozumowanie jest formalnie poprawne, ale zwyczajnie nieprawdziwe i błędne. Dla Ciebie to problem abstrakcyjny, logiczna zabawka, dla mnie, jako ojca dzieciom - realny.
<wzdycham bardzo głęboko, mam nadzieję, że to słychać>No-qanek pisze:ty, nosiowodo, uznajesz po prostu, że zarodek jest na tyle człowiekiem, że nie można go zabijać dla komfortu kobiety, ale jednak nie na tyle, by nie można go było zabijać w celu posiadania dzieci.