1. Desanty spadochronowe Aliantów w 1944 roku odbywały się przy:Laris pisze:Desant szybowcowy mógl zabrać ze sobą calkiem (nie)mile narzędzia zaglady, jak dziala bezodrzutowe na przyklad. Ponadto spadochroniarze posiadaliby wsparcie i zaopatrzenie z powietrza, więc byliby w stanie narobić rabanu w angielskich portach.
a) Dużej przewadze powietrznej (przed czerwcem 1944 2. Grupa Lotnictwa Taktycznego przez kilka miesięcy prowadziła loty przeciwko lotniskom we Francji)
b) Osłonie EW (zrzut w nocy 5/6 czerwca był osłaniany przez pięć innych operacji maskowania elektronicznego (m.in. operacje Glimmer, Taxable plus sieć zasłon Mandrel))
c) Doświadczeniach zebranych po desantach na Sycylii i w Afryce (op. Husky i Torch).
2. W 1941 roku,w trakcie op. Mercury Niemcy byli na krawędzi porażki (opisane jest choćby w nowym Beevorze). A Kreta nie miała praktycznie o-plot, radarów itp.
3. Skoro w 1941 roku Niemcom udało się ledwo-ledwo, a nie mają ani jednego atutu, który mieli Alianci w 1944 (plus przewaga na morzu, ale to osobny problem) to w jaki sposób ma im się udać w 1940 roku:
- Nie mają doświadczeń z Krety (Norwegia to trochę inny kaliber)
- Nie mają przewagi powietrznej (nie byli w stanie unieszkodliwić trwale sieci CH i CHL a Ty chcesz wysyłać transportowce i szybowce?)
- Nie mają osłony EW (j.w.)
- Lotnictwo transportowe liże rany po bęckach w Holandii
4. Jestem z przekonania flociarzem. Maleńki niszczyciel ma dwie lub trzy armaty powyżej 105 mm. Korweta (takie chucherko) ma pukawkę koło 70 mm. Jak się w okolic przypałęta CL, to w powietrzu latają puszki po 150 mm.
Standardowa brytyjska dyw piech. ma organicznych kilka baterii lekkiej i średniej artylerii (rozstawionej, z amunicją i traingulacją). Na południu Anglii było obecnych takich dywizji koło ośmiu (nie licząc uciekinierów z Dunkierki, ani pancerniaków w odwodach).
Napiszę jeszcze raz: Anglicy mieli dywizje regularne na południu Anglii. Dywizje te nie dotknęły nawet Dunkierki. Dywizje były nieźle okopane, mając osłonę AA.
To inny temat. Chcesz o tym pogadać - załóż osobny. W tym tutaj wolałbym ograniczyć się do prostowania głupot związanych z Lwem Morskim.Laris pisze:Niemcy w ogóle byly od początku skazane na porażkę i nie powinny byly rozpoczynać wojny.
Nieważne, że wytrwaly w wojnie na trzy fronty dwa lata, opierając się zjednoczonym (i największym) potęgom świata. Nieważne, że caly ten czas tam i siam, na terenach okupowanych, dzialali partyzanci (w Jugoslawii tworząc nawet wlasne państwo). Nieważne, że na rok przed końcem wojny produkowaly o wiele więcej sprzętu, niż w okresie największych zwycięstw (1941/1942).
Polecam choćby popularnego Beevora. Przed lądowaniemAlianci zrobili praktycznie to samo - Patton "dowodzil" fikcyjną grupą armii, która miala lądować zupelnie gdzie indziej. Gdyby Niemcy zastosowali ten sam trik, to okręty Royal Navy moglyby zostać zgrupowane zupelnie gdzie indziej. Gdyby już dotarly w rejon desantu, spadochroniarze walczyliby o brytyjskie porty, a na plażach lądowaliby Niemcy. Desant na pewno by oberwal, ale nie zostalby calkowicie zniszczony.
a) Alianci solidnie zbombardowali infrastrukturę kolejową i drogową Północnej Francji. Nawet myśliwce nocne (np. 307 dyon myśliwców nocnych) wykonywały loty z cyklu "stuknijmy lokomotywę bo nudno".
b) Zdobyli przewagę wywiadowczą (kilka miesięcy operacji pozoracyjnych plus burdel w Abwehrze)
c) Zdobyli przewagę w EW (seria bombardowań wymierzonych w radary niemieckie)
d) Tuż przed lądowaniem przeprowadzili serię akcji sabotażowych wymierzonych w łączność. Wykonawcami akcji byli ludzie z ruchu oporu.
Operacje pozoracyjne to była wisienka na torcie, w porównaniu z systematycznym oślepianiem i okulawianiem Niemców.
Przypomnę Ci tylko, że w Czterech portach stacjonowało non-stop kilkanaście niszczycieli plus kilka CL (czyli więcej niż Niemcy mieli w ogóle). Plus jakiś starszy BC, który od czasu do czasu bombił port w Boulogne (gdzie grupowano barki).
Aha - nawet, gdy zajmiesz port zrzutem, może się okazać, że RN zatopi u wejścia trochę złomu. Niemcy zrobili tak z Brestem i uruchomienie go zajęło kilka miesięcy. Dover, Portsmouth czy Plymouth to nie port na Krecie - ciężko je wziąć szturmem.