Wydaje mi się, że między "sądzę" a "dopuszczam taką możliwość" nie ma jednak znaku równości. Czy może jest?ElGeneral pisze:Nakago, naprawdę sądzisz, że istnieje coś takiego jak piekło, za które Najwyższy pakuje na wieczność (czyli skazuje na nieskończone cierpienia) ludzi winnych może i wielkich, ale mających jakiś tam skończony wymiar zbrodni?
Jakby to powiedzieć... Może tak: nieskończenie miłosierny Bóg nie jest moim Bogiem. Poza tym nawet gdyby był, to ponieważ jest Bogiem, nie człowiekiem, może On miłosierdzie pojmować zupełnie inaczej niż my. Nie zdziwiłabym się, gdyby uważał, że miłosiernym jest umieszczenie grzeszników w piekle na wieczność. Ale, jak wspomniałam, mój Bóg jest tylko Stwórcą, nikim poza tym, i żadnych deklaracji nieskończonego miłosierdzia mi nie składał, o ile mi wiadomo. Żeby nie było: nie jestem katoliczką i choć zostałam ochrzczona, moje poglądy religijne pozostają dość odległe od poglądów chrześcijańskich ogółem. Co chyba zresztą widać...ElGeneral pisze:A co z Jego nieskończonym miłosierdziem?
Teoretycznie, o ile mi wiadomo, bez woli Boga chrześcijańskiego dzieje się wszystko, co robią ludzie - ludzie mają wolną wolę, swoją własną wolę, nie wolę bożą. I w to, akurat, wierzę. Wierzę w wolną wolę człowieka i w to, że człowiek sam odpowiada za swoje czyny, nie może tej odpowiedzialności zrzucić ani na wolę Boga, ani na podszepty Szatana (który, zresztą, jest według mnie jedynie wygodną wymówką, niczym innym).ElGeneral pisze:Wszystko wie i nic się nie dzieje bez Jego woli.
Otóż to. Bo przecież cały czas piszemy o Bogu stworzonym przez człowieka na jego obraz i podobieństwo, tak naprawdę, o Bogu, który od czasu do czasu nabiera cech, zachowań i poglądów, jakie są w owym czasie dla Jego wyznawców wygodne. Nic dziwnego, że bywają sprzeczne i się wzajemnie czasem wręcz wykluczają.ElGeneral pisze:Okrutnie to mętne... Ale gdy się weźmie cechy, jakie ludzie uważają za dobre i pomnoży je przez nieskończoność, to wychodzą same sprzeczności...
Trudno jednak powiedzieć, ile ma to wspólnego z Bogiem, który stworzył człowieka. Podejrzewam, że żaden człowiek, w każdym razie za życia, nie zna Go tak naprawdę, nie jest sobie Go w stanie nawet wyobrazić - ale próbuje, oczywiście, że próbuje, bo nie chce przyjąć do wiadomości, że tego się po prostu nie da zrobić. Ja zaś wierzę właśnie w takiego Boga, niepojętego, który nie myśli i nie zachowuje się jak człowiek, tylko jak Bóg, którego człowiek nie jest w stanie objąć rozumem, ponieważ Bóg jest istotą o tyle wyższą o człowieka, że niemożliwą do zrozumienia. Nie potrzebuję wrażenia, że rozumiem Boga - wystarczy mi w zupełności świadomość tego, że On jest.