Raz w Młotku powsadzałem drużynę do więzienia - każdego z innego powodu i to do 2 różnych cel. Przesłuchiwałem, torturowałem... Myśleli że ich wsadzę razem, albo zaproponuję robotę w zamian za ułaskawienie i czekali... Gdy jednego kat ściął, nagle okazali się świetnie dograni i rozpoczęli brawurową ucieczkę... A potem jako ścigani przez prawo musieli się trzymać razem... Ale tak ładnie tylko raz mi wyszło... Raz prowadziłem dwie równoległę drużyny z których jedna ukrywałą się przed drugą i ni czorta nie mogłem ich połączyć, a oni byli złośliwi... Innym razem gdy próbowałem ich jakoś zgrać, to w pierwszej godzinie powyżynali się nieomal między sobą (jedna osoba straciłą rękę, a druga oko, reszta byłą poobijana). Tak więc "W karczmie twoją uwagę zwraca kilka osób. Są to :...." nie jest najgorszym wyjściem jeżeli ma się przygodę, lecz brak pomysłu jak złożyć drużynę...fealoce pisze:Sorki, ale jeśli za każdym razem MG mówił po prostu 'jesteście w karczmie, zagadajcie jakoś do siebie' po jakimś czasie można było mieć tego dość.
"Żywe" sesje, czy cRPG???
Moderator: RedAktorzy
- JamesB0T
- Sepulka
- Posty: 53
- Rejestracja: pn, 06 mar 2006 19:29
Małysz zdobył 4 kryształową kulę.
Jeszcze 3 i będzie mógł wezwać smoka.
Jeszcze 3 i będzie mógł wezwać smoka.
- Rheged
- Stalker
- Posty: 1886
- Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35
Nie, nie, ja nic nie zakładam :)). Ja po prostu odniosłem się niejako do tematu, który poruszyłaś :)))fealoce pisze:erm, ale czemu zakładasz, że nie rozumiem, że rpg to gra zespołowa? bo ja napisałam tylko, że nie znoszę tworzenia drużyny...
To też zależy. Dla mnie osobiście najbardziej nużące są walki i te elementy w których turla się kostką. To mnie jakoś wybija z rytmu, przypomina mi, żeby za bardzo się nie "zatracić" w wyobraźni. I przeszkadza mi to.fealoce pisze:No tak, coś w tym jest :) i wcale nie twierdzę, że łatwo być MG, wręcz przeciwnie, ale ten etap gry jest po prostu najmniej fajny.
Każda moja drużyna miała niezły ubaw starając się łączyć. Zawsze przeznaczamy na to pierwszą sesję jakiejś kampanii (jeśli grają nowymi postaciami). Całą sesję. Bo fakt, to proces tworzenia drużyny jest nieco męczący.
Jednak twierdzę, że 90% tego co się dzieje na sesji zależy od MG. I połączenie wszystkich na zasadzie kija nie jest wcale gorsze niż na zasadzie marchewki.
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
- fealoce
- Kadet Pirx
- Posty: 1388
- Rejestracja: sob, 14 kwie 2007 21:02
A to ja przepraszam :)
Rzucanie kostką faktycznie trochę rozprasza ale i tak to lubię; w sumie wolę kostki w RPG niż w planszówkach.
Hmm, być może u nas problemy brały się stąd, że drużynę tworzyło się w maksymalnie godzinę, żeby jak najszybciej przejść do gry...
Rzucanie kostką faktycznie trochę rozprasza ale i tak to lubię; w sumie wolę kostki w RPG niż w planszówkach.
Hmm, być może u nas problemy brały się stąd, że drużynę tworzyło się w maksymalnie godzinę, żeby jak najszybciej przejść do gry...
A tak, zgadzam się :)Rheged pisze:Jednak twierdzę, że 90% tego co się dzieje na sesji zależy od MG. I połączenie wszystkich na zasadzie kija nie jest wcale gorsze niż na zasadzie marchewki.
- Ellaine
- Klapaucjusz
- Posty: 2372
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 22:07
- Płeć: Kobieta
Co prawda w sesjach na żywo brałam udział dwa razy, to na szczęście ze stworzeniem drużyny nie było tak trudno. Za pierwszym razem (Earthdawn)- moja postać znalazła w krzakach drugą, półprzytomną bo pod wpływem alkoholu (wybrał sobie taką wadę - alkoholik, moja postać miała chyba lęk wysokości), a w karczmie nadzialiśmy się na jakiegoś wojaka i jakaś rozmowa się wywiązała. (Co prawda ten pijany niewiele mówił ;) na początku).fealoce pisze:No i nie znoszę tworzenia drużyny - kiedyś ze znajomym przesiedzieliśmy dwie godziny w karczmie zanim MG się nad nami zlitował (bo znajomy grał niziołkiem a ja drowka - i nijak nie mogliśmy się dogadać).
A w drugiej (Legenda Pięciu Kręgów) tak było pomyślane, że po prostu ścieżki bohaterów zbiegały się w pałacu. Co prawda drużyna była dwuosobowa, a sesja się nie udała, to jednak doświadczenie było ciekawe. I zabawne. Zwłaszcza, że grałam drobną samuraiko z klanu Jednorożca, więc dysponowała ona koniem bojowym, natomiast kolega miał Kraba, który był wielki jak dąb, a jechał na kucyku. xD
Miałam jeszcze okazję przyglądać się sesji D&D, ale że była to sesja robiona dla samego grania, nie jakiegoś zdobywania punktów doświadczenia i tak dalej, więc drużyna była stworzona od samego początku. Nie musieli się poznawać, bo sesja zaczęła się w trakcie ich podróży. MG po prostu powiedział - idziecie w strugach deszczu po błotnistej drodze do miasta. Błoto sięga wam do kolan, w wypadku niziołki - do pasa.
Było całkiem zabawnie, robiłam za Skrybę ;) Znaczy spisywałam najzabawniejsze fragmenty dialogów, lub komentarzy, albo tekstów samego MG.
Co do rzucania kostek. Nie lubię tego, bo nie mam szczęścia do kości. Ale nieudane rzuty są dobre, zwłaszcza, kiedy jest ktoś kto je zgrabnie skomentuje, a sesja nie jest na poważnie :))) [poniżej kwiatki z sesji, którą jedynie obserwowałam]
Bard chciał wywiedzieć się czegoś na temat siedzącego nieopodal szlachetki za pomocą magicznej sztuczki, rzut był marny, na co komentarz innego gracza: Wiesz o nim mniej niż wiedziałeś.
Pewna czarodziejka próbowała się uwolnić z więzów, ale grająca miała tak słaby rzut, że inna grająca i MG stwierdzili radośnie: Ojej, zaplątałaś się! ;)
Ech, ogólnie było śmieszne. Zwłaszcza, jak gracz zapomniał jakiej rasy jest jego postać i tekst z ust krasnoluda: "Ale ja uczciwy człowiek jestem!" Brzmiał cokolwiek zabawnie. :D
Niektórym natomiast rzucanie kośćmi weszło w krew. Np. w momencie kiedy bard podczas walki rzucił czar Lustrzane Odbicie, i jedeno z odbić zostało zabite, MG się nieco zdzwił: "Po co rzucam punkty obrażenia dla obrazu? ... Nawyk". :))
Niestety, więcej sesji nie widziałam. Za to od czterech lat gram na forum i przypuszczam, że w żadnej sesji na żywo normalny MG nie pozwoliłby mi grać starym srebrnym smokiem :D ale gra na forum to inna rzecz, bo to nie sesja... tylko miasto, gdzie drużyny tworzą się na każdym kroku, chyba że ktoś jest wolnym strzelcem i woli nie wdawać się w bliższe znajomości.
Ostatnio zmieniony ndz, 27 maja 2007 09:04 przez Ellaine, łącznie zmieniany 1 raz.
Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość - S. J. Lec
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie
- Ellaine
- Klapaucjusz
- Posty: 2372
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 22:07
- Płeć: Kobieta
Jejku, nie krzycz. Przecież każdemu może się zdarzyć głupia literówka... :]
człowiek napisze długiego posta a przyczepią się jednego słowa i zaczynają krzyczeć. Raz w życiu widziałam tę nazwę, mogło mi się machnąć... I tak lepiej napisać przez o, niż jako Dawnearth, co też mi się zdarzyło, kiedyś.
człowiek napisze długiego posta a przyczepią się jednego słowa i zaczynają krzyczeć. Raz w życiu widziałam tę nazwę, mogło mi się machnąć... I tak lepiej napisać przez o, niż jako Dawnearth, co też mi się zdarzyło, kiedyś.
Ostatnio zmieniony ndz, 27 maja 2007 09:04 przez Ellaine, łącznie zmieniany 1 raz.
Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość - S. J. Lec
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie
- Ellaine
- Klapaucjusz
- Posty: 2372
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 22:07
- Płeć: Kobieta
Jak mnie tu nie chcecie, to powiedzcie mi to prosto w oczy! (ciekawe jak to zrobić na forum, ale mniejsza o to :P)
ftsl
ftsl
Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość - S. J. Lec
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie
Odgrzewając temat...
Wolę na żywo zdecydowanie. Sesje RPG są nie do opisania jeśli prowadzone są przez dobrych Mistrzów Gry. Ja po przejściu przez D&D, Wiedźmina: Gra Wyobraźni, Earthdawn, Wampira: Maskaradę, Wilkołaka: Apokalipsę, Maga: Wstąpienie, Warhammera Fantasy i 40k, Neuroshimę oraz kilka innych systemów w końcu osiadłem na dobre w Kult RPG i być może Monastyrze (ostatnio sprawiłem sobie 2 edycję podręcznika).
Jeśli ktoś jest zainteresowany Kultem zapraszam na forum Poltera: http://www.kult.polter.pl oraz moje ukochane angielskie forum The Last Cycle dostępne pod adresem http://www.kult-rpg.com/forum. Aktualnie mamy tam końcówkę konkursu na scenariusze przygód do Kultu i niedługo będzie można się z nimi zapoznać.
Jeśli ktoś jest zainteresowany Kultem zapraszam na forum Poltera: http://www.kult.polter.pl oraz moje ukochane angielskie forum The Last Cycle dostępne pod adresem http://www.kult-rpg.com/forum. Aktualnie mamy tam końcówkę konkursu na scenariusze przygód do Kultu i niedługo będzie można się z nimi zapoznać.
- Dabliu
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 3011
- Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
- Płeć: Mężczyzna
Re: Odgrzewając temat...
Każdy, kto ceni sobie dobre RPG, w końcu musi dotrzeć do tych genialnych systemów :)LiAiL pisze:w końcu osiadłem na dobre w Kult RPG i być może Monastyrze
- Chosenone
- Sepulka
- Posty: 92
- Rejestracja: pt, 12 paź 2007 20:49
Niestety nie mogę znaleźć drużyny do sesji RPG, więc "papierówka" odpada , chociaż korci mnie by znaleźć kogoś i sprawdzić czy to rzeczywiście takie fajne. cRPG nie pogardzę, zwłaszcza kiedy zmusza do główkowania nad sposobem zabicia wyższego lewelem, lub jej nieliniowość wciąga. Gdybym jednak mógł grać w klasycznego RPG to z pewnością dałbym równe racje dwóm formom rozrywki.
Zdecydowanie się z tym nie zgadzam. Do Mistrza Gry należy połowa obowiązków (co oczywiście i tak jest największą częścią; graczy jest kilku, zatem równomiernie się to rozkłada) takich jak zarysowywanie świata, odgrywanie postaci niezależnych i aranżowanie sytuacji, które dadzą graczom możliwości zabrnięcia w jakiś wątek. To jest 90% RPG?Rheged pisze:Jednak twierdzę, że 90% tego co się dzieje na sesji zależy od MG.
To gracz musi podjąc wątek, drążyć go i pakować się w coraz to nowsze "kłopoty". To gracz musi o wszystko pytać, by uzyskać na coś odpowiedź. To gracz musi myśleć, co zrobić, by było dobrze. To gracz może zginąć, a więc musi brać 100% konsekwencji za swoje czyny. To gracz musi odgrywać postać jak najlepiej potrafi by nakręcać Mistrza Gry. To gracz musi podtrzymywać klimat, który na sesji aktualnie panuje.
Gracz musi współpracować z Mistrzem Gry, inaczej nic z tego nie wyjdzie.
Mały przykład z życia wzięty: Chciałem moim znajomym zrobić horror w World of Darkness: Wilkołak. Długo sie przygotowywałem, by zdobyć potrzebne do sesji rekwizyty, strój, zebrać odopowiednie kawałki muzyki i pojedyńcze dzwięki do sesji potrzebne. To od strony technicznej. Wiadomo, pisanie scenariusza i przećwiczenie pewnych sytuacji pochłonęło znacznie więcej czasu. Dwóch graczy na "banie się" rzeczywiście się nastawiło, ale trzeci na to nie miał żadnej ochoty. Głupie docinki, komentarze, salwy śmiechu w momentach, w których zaraz miało być naprawdę strasznie cholernie psują klimat. I nie ważne, jak bardzo Mistrz Gry by się starał, bez współpracy z graczami żadnego efektu nie osiągnie.
Czasem niestety ludzie zapominają, że to GRA, która ma sprawiać przyjemność i tworzyć pozytywne relacje pomiędzy osobami grającymi, a MG. Gracze zaczynają od Mistrza wymagać, obwiniać go za wszelkie niepowodzenia i staje się to niezdrową walką, rywalizacją (?).
Udana sesja odbędzie się wtedy, gdy obie strony dają z siebie wszystko i wcale w 90% nie zależy ona od MG. Trzeba o tym pamiętać i oduczyć się wymagania od kogoś, więcej, niż może ci dać.
Verk.
PS.
Widzę, że nieco stary temat odkopałem :P
- Keiko
- Stalker
- Posty: 1801
- Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58
no cóż - wina MG, że gracza nie spacyfikowałVerken pisze:Dwóch graczy na "banie się" rzeczywiście się nastawiło, ale trzeci na to nie miał żadnej ochoty. Głupie docinki, komentarze, salwy śmiechu w momentach, w których zaraz miało być naprawdę strasznie cholernie psują klimat. I nie ważne, jak bardzo Mistrz Gry by się starał, bez współpracy z graczami żadnego efektu nie osiągnie.
BTW. dla mnie sesja na której MG zabrania się śmiać..... nie grałabym u takiego; śmiech często jest reakcją organizmu na sytuację zagrożenia, stres - czujemy się niekomfortowo w danym momencie to sytuację ośmieszamy aby "oswoić". Nie gustuję w sesjach gdzie jest narzucony klimat. Lubię jak sam się rozwinie.
Wzrúsz Wirúsa!
Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)
Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)