ModSoul pisze:Dla mnie ta różnica jest raczej sztuczna. Dlatego "czepianie się". Definicyjnie owszem masz rację.
Różnica jest istotna. Dziennik relacjonuje na bieżąco suche fakty. A w pamiętniku, pisanym z perspektywy lat, pojawia się druga, głębsza, znacznie ciekawsza i bardziej rozbudowana warstwa różnorakich refleksji. Definicje zresztą nie biorą się z powietrza. Ani z kapusty :-) Autor winien wiedzieć, jakie są podstawowe cechy gatunku i rodzaju, po który sięga. Ale widzę, że Cię nie przekonam, więc zamykając kwestię — mendy zdecydowały :-)
ModSoul pisze:<teraz powinien rozlec się szloch głeboko zranionego przez zły los i perfidnych organizatorów autora, ale mi się kaseta z efektami gdzieś zapodziała>
<rozgląda się czujnie, czy nie ma świadków, i kontynuuje wesołe kicanie po kasecie>
EDIT: no to na zakończenie ja się wyrażę.
Czytałam te opowiadania jedno po drugim i nasunęła mi się pewna myśl. Abstrahując od spełniania/niespełniania wymogów formalnych, większość zakużonych autorów sięgnęła po ten sam chwyt — ukryli tożsamość narratora. I to ona stanowiła największą zagadkę tekstu, a IMO powinna nią być odpowiedź na pytanie: "dlaczego X mnie sprzedał?" Żeby nie być gołosłownym — Mae, Voodoo_Doll, Krips (bo dwuznaczność też jest sposobem ukrycia tożsamości), Dracool, KPiach i ModSoul. Czyli ponad połowa biorących udział w tej edycji, 6/10.
Podobny pomysł, choć w różnym stopniu, wykorzystali też Yodnack i KPiach. Pomysł, mówiąc szczerze, który mnie nieco zirytował. Czytając te dwa opowiadania, miałam wrażenie, że obaj autorzy nie potrafią poprowadzić narracji, dlatego uciekają do dość mizernych zabaw formą. Zdecydowanie dalej poszedł tu Yodnack. Może jestem staroświecka, ale wystarczą mi komunikaty w komputerze, w tekście literackim wolałabym stare, solidne słowo pisane zamiast szeregu znaczków typu "C:\..."
Od ogółu do szczegółu:
#
Mae — ciekawy pomysł, ale wykonanie pozostawia sporo do życzenia. Nie żeby było źle. Mogło być znacznie lepiej. Przede wszystkim brakuje jakiegoś dramatyzmu, utrzymujesz emocje czytelnika na wciąż tej samej, poziomej linii. No i pewna nieścisłość w wizji ogólnej. Dusza, która nie wie, co trapi jej... hmmm... właściciela? Jej nośnik? Kołek niewiary bardzo mocno tu zatrzeszczał.
#
Voodoo_Doll — ciekawy pomysł, realizacja już znacznie gorsza. Tak samo, jak w przypadku Mae, brak dramatyzmu. Monotonia, zbytnia prostota formy. Widzę tu niewykorzystany potencjał: zemsta pamiętnika, zręczne manipulowanie słowem i zmienianie w ten sposób rzeczywistości. Pomysł do recyklingu.
#
Krips — opowiadanie oparte na dwuznaczności "umierającej/gasnącej gwiazdy". Trochę zbyt łopatologiczne, nie udało Ci się również wczuć w psychikę istoty płci żeńskiej, ale całość całkiem udana. Przy "będą fajowe fajerwerki" ryknęłam śmiechem. Jedno słowo rozwaliło Ci cały nastrój i bohaterkę. Szkoda.
#
Cień Lenia — wiem, dlaczego to czytałam, ale po co? Nie mam pojęcia. Chyba chciałeś, żeby było zabawnie. Nie było. Dobrze, że tekst krótki...
#
Varelse — znów pomysł do recyklingu, ale nie w tej formie i nie w tym limicie znaków. Rozpisz to, ale inaczej i dłużej. A przede wszystkim zrób coś z zakończeniem, bo jest po prostu słabe. Ni z gruszki, ni z pietruszki.
#
Ignatius Fireblade — kołek niewiary mi wypadł i wleciał za łóżko. Bohater zupełnie mnie nie przekonał. Posługuje się sztucznym, wyraźnie wymuszonym i nienaturalnym dla żołnierza w pewnej sytuacji życiowej językiem. Zakończenie dość niejasne i patetyczne. Dowód na pomieszanie zmysłów — że co?
#
Dracool — Ty weź oko do ręki i spójrz na mój awatar. A teraz zastanów się, czy naprawdę chcesz w dziób dostać. Co to niby ma być, to "zespoleni więzami miłości"? Bo mi to wygląda na patos. Słyszysz? PATOS! Szczątkowy, ale patos! Normalnie zaduszę! Grrr... Twoje szczęście, że rozbawiło mnie czułe poklepywanie po ścianie. Ciekawy pomysł, ale wykorzystany częściowo i w dość naiwny sposób.
#
Yodnack — sorry, Winnetou, ale jako staroświecka menda wolę teksty literackie od serii krótkich komunikatów. Dusza ma pragnie fabuły, narracji, budowania nastroju.
#
KPiach — zero reakcji organizmu na ten tekst.
#
ModSoul — jak wyżej.
Podsumowując — pojawiło się kilka naprawdę ciekawych pomysłów, ale z wykonaniem ich jest kiepsko. Szkoda, szkoda...
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!