ZW NE III - Na naszej planecie...

Moderator: RedAktorzy

Zablokowany

Który z tekstów przypadł Ci najbardziej do gustu?

Radamanthys "Przesyłka"
0
Brak głosów
ChoMooN "Smakosze"
7
39%
Maximus "Proszę się nie denerwować"
0
Brak głosów
dzejes "Czarny"
5
28%
Panicz "Przepowiednia"
0
Brak głosów
Sexy Babe "Plastelinna"
6
33%
Krips "Przypowiacha"
0
Brak głosów
Gunnar Łowca "Fast food "
0
Brak głosów
Cień Lenia "Książki"
0
Brak głosów
 
Liczba głosów: 18

Awatar użytkownika
Dabliu
ZakuŻony Terminator
Posty: 3011
Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Dabliu »

Dzejes, bój się bogów, chłopie! Ja Cię nie atakuję. Chciałem po prostu jasnego wskazania elementu fantastycznego w tekście, aby móc przeboleć wypadnięcie z ankiety tekstu Monteserrat. :P
Powtarzam, Twój tekst uważam za bardzo dobry. Nie ma w nim kiczu pod żadną postacią, jeśli o to chodzi. Zbyt subtelny jest na to...
Ja to bym w ogóle zrezygnował z nakazu fantastyczności, gdybym mógł o tym decydować.
:D

Awatar użytkownika
dzejes
Pćma
Posty: 275
Rejestracja: czw, 29 gru 2005 19:24

Post autor: dzejes »

Nie zastrzegaj się tak, ja atak rozumiem jako wysunięcie jakichś zarzutów, czy pytań, nie jako manewr oskrzydlający mający za zadanie zniszczenie wrażych pułków ;)

Ja niestety zawsze będę miał ten "problem" z Warsztatami - bo nie potrafię napisać tak oczywiście fantastycznego tekstu. Próbowałem. Mam 10k znaków twardego SF - pomieszanego z alternatywną rzeczywistością, ale nie jestem w stanie tego ciągnąć, męczę się strasznie. Jestem więc jak najbardziej za wypracowaniem jasnych zasad w tej kwestii, bo jestem nimi zywotnie zainteresowany :)
Matko literatko!

Awatar użytkownika
Dabliu
ZakuŻony Terminator
Posty: 3011
Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Dabliu »

Gdyby chociaż temu dziecku po zjedzeniu serca oczka się na czerwono rozjarzyły, to bym uznał za element fantastyczny. Tyle, że wtedy opko straciłoby sens, a tak jak jest, jest dobrze. Przesłanie jest... znaczy, jakaś myśl nadrzędna, a to pogłębia odbiór.
ja atak rozumiem jako wysunięcie jakichś zarzutów, czy pytań, nie jako manewr oskrzydlający mający za zadanie zniszczenie wrażych pułków
No to tak, jak z tym moim "kiczem" ;)))

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Dabliu pisze:Ja to bym w ogóle zrezygnował z nakazu fantastyczności, gdybym mógł o tym decydować.:D
Mnie by nie przeszkadzało, obawiam się jednak, że zalałyby nas wówczas teksty czysto obyczajowe i podobne. Nie, żebym miała coś przeciw, ale... wolę fantastykę :))))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Dabliu
ZakuŻony Terminator
Posty: 3011
Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Dabliu »

Małgorzata pisze:
Dabliu pisze:Ja to bym w ogóle zrezygnował z nakazu fantastyczności, gdybym mógł o tym decydować.:D
Mnie by nie przeszkadzało, obawiam się jednak, że zalałyby nas wówczas teksty czysto obyczajowe i podobne. Nie, żebym miała coś przeciw, ale... wolę fantastykę :))))
No, ja w zasadzie też. :)

Edit: Ja noszę się z pomysłem napisania jakiegoś horroru na konkurs Red Horse'a, tyle, że to zupełnie nie moja bajka. Ale chciałbym spróbować. Więc szukam teraz wyznaczników gatunku i takich tam... Bo wiedzę literacką na temat horroru mam prawie żadną; raptem ze dwie powieści i kilka opowiadań.
Dzejes, Ty mi wyglądasz na znawcę gatunku, może miałbyś jakieś sugestie czy kilka haseł-kluczy na temat wyróżników horroru? A może zechciałbyś krótko scharakteryzować, co Ty rozumiesz poprzez pojęcie horroru, czy grozy fantastycznej? Jeśli tak, to moje PW jest otwarte na wszelkie porady... :)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Ano, widzisz...
Myślę sobie tak: zostawmy ograniczenie fantastyczności rozumianej jak najbardziej szeroko i obejmującej pogranicze, a nie tylko czyste formy. Nie ujmując nic odmianom czystej fantastyki twardej lub baśniowej, etc., pozwólmy Autorom skakać w bok, w górę, uchylać się i tak dalej. Jako formalistka z odruchu, zdaję sobie sprawę, że taksonomia ogranicza, a ograniczenia, to zuo w tym gatunku literatury. :)))

Znaczy, trzymajmy się podstawowej hierarchii ograniczeń - w taki sposób, jak zawsze podaje to Kiwaczek:
1. temat;
2. forma;
3. limity użytkowe (znaki i terminy);
4. fantastyka.
:))))

edit: Dabliu, a chcesz definicje specjalistyczne => ze Słownika Terminów Literackich?
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Dabliu
ZakuŻony Terminator
Posty: 3011
Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Dabliu »

Małgorzata pisze:Dabliu, a chcesz definicje specjalistyczne => ze Słownika Terminów Literackich?
Jasne :)))

Awatar użytkownika
Riv
ZasłuRZony KoMendator
Posty: 1095
Rejestracja: śr, 12 kwie 2006 15:09
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Riv »

ChoMooN pisze:
Riv pisze: Takie np. „mackowate odnogi” – osobiście widziałbym tu raczej odnóża. Czy „ichnie odpowiedniki”, które w kontekście całego opisu:
...
niezbyt mi odpowiadają. Wolałbym po prostu – odpowiedniki ludzkich kubków smakowych.
odnóża rzeczywiście lepiej brzmi, ale "ichnie" zostawiam, bo fajnie "obco" brzmią. :)
Nie chodziło mi o brzmienie. Samo słowo nie jest mi obce, też od czasu do czasu używam, ale... tu nie zagrało, bo w poprzednim zdaniu masz Smakosza w liczbie pojedynczej. I trochę się rozjeżdża nawiązanie tej ichniości. Smakosz - jeden. Ichnie - liczba mnoga.
ChoMoon pisze:
Riv pisze:
ChoMoon pisze:Obcy zamknął za sobą drzwi i zapiął pas. Droga odbyła się bez słowa.
Na dobrą sprawę, bez tego też się można obejść. A przynajmniej bez pierwszego zdania. Po co rozmywać dobrą opowieść w niepotrzebnych szczegółach?
Ten szczegół mi się podobał i ma swoje zastosowanie. Można się dopatrzeć pewnego akcentu humorystycznego w fakcie, że galaretowta istota wsiada do samochodu i zapina pas. Wyobraź to sobie... agent FBI i przerośnięta ameba jadą sobie po pustyni jeepem. A Ameba zapina pas. Przyziemna czynność wykonywana przez obcą istotę. Mnie bawi :)
Ale nie musi czytelnika bawić ;P
Poza tym, to akurat szczegół jest :)
ChoMoon pisze:
Riv pisze:
ChoMoon pisze:Na naszej planecie nie jest to produkt spożywczy.
]
A grrrr. To nie tylko do Ciebie uwaga – akurat w tej edycji literalne użycie w treści opowiadania tematu jest ble. A nawet Ble. Mogłeś tu choć wstawić jakieś „… hmmm” albo cóś takiego.
A mi pasowała, jak ulał. bardzo dyplomatyczna odpowiedź, w sam raz dla negocjatora.
A dyplomatyczna, jak najbardziej. Tylko... nieco zbyt szybka. Chodziło mi o zawieszenie głosu. Agent wie, że chodzi o papu, ale - jako negocjator - stara się unikać nazywania rzeczy kłopotliwych wprost. Przynajmniej ja tak to widzę :)

Ale jak mówiłem, to szczegóły. Napisałbyś tak, ja ja bym chciał, to ktoś inny by się przyczepił ;)

- Od dawna czekasz?
- OD ZAWSZE.

Awatar użytkownika
Dabliu
ZakuŻony Terminator
Posty: 3011
Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Dabliu »

No, dobra... Czas na podzielenie się pierwszymi wrażeniami.
Poza odpowiedziami na moje posty, wątku nie czytałem, więc ewentualne sorrki, jeśli coś się powtórzy.
Pierwsza szóstka tekstów:

Radamanthys Przesyłka

Fajne zakończenie i ostatnie zdanie. Ale to wszystkie plusy, jakie potrafię wymienić. Problem z tym opkiem wydaje mi się taki, że mało w nim emocji. Nie ma też jakiegoś haka, który pozwoliłby na zapamiętanie tekstu. Jakiejś myśli przewodniej, lub mocniejszego zaakcentowania tejże.
Tekst wydaje się nie mieć punktu kulminacyjnego. Napisany jest dość poprawnie, ale brak mu „tego czegoś”, jakiegoś złamania narracji, czy falowania nastrojem. Język zwyczajny, ani kwiecisty, ani surowy, tak więc nie sposób się nim jakoś szczególnie zachwycić.
Generalnie, tekst niestety nie wzbudził we mnie żadnych wyrazistych odczuć, ani mnie jakoś specjalnie nie zainteresował.

Ocena w pigułce: Ni ziębi, ni grzeje; z małym plusikiem.

ChoMooN Smakosze

Dobre. Naprawdę niezłe.
Ładny język, kilka razy przystanąłem nad ciekawymi określeniami i połączeniem tychże. Tekst nie dłuży się, czyta się to z prawdziwą przyjemnością. Naturalne dialogi, zgrabne i sugestywne opisy. Czegóż chcieć więcej?
Pięknie zaakcentowany w końcówce dylemat bohatera. Takie postawienie w sytuacji bez wyjścia z otwartym zakończeniem... po prostu miooodzio...
Przesłanie zawarte w tekście nie nosi żadnych śladów zadęcia, co fajnie wpływa na „czucie” przekazu.

Ocena w pigułce: Bardzo mi się podobało.

Maximus Proszę się nie denerwować

Słowem, które mogłoby scharakteryzować to opowiadanie, jest chaos. Chaos w języku, w konstrukcji, w opisie, w dialogu, w narracji...
Pod koniec pojawia się sztandarowe pytanie: „alle osssochozzi?”. To znaczy, niby wiadomo o co, ale jaki był tego sens? Po co to wszystko?
No i ten chaos...

Ocena w pigułce: Nie podeszło.

dzejes Czarny

Świetne!
Subtelne, mądre, bezpretensjonalne, dobrze napisane... do tego ten nastrój...
Gratuluję. Myślę, że z takim opkiem możesz śmiało szturmować bramy redakcji.

Ocena w pigułce: Jestem zachwycony :)))

Panicz Przepowiednia

Nonsens. Całe opko jest bez sensu, nic nie trzyma się kupy. Historia bardziej naciągana, niż bajka dla dzieci, a przecież bajki często przekazują pod płaszczykiem naiwności jakieś ważkie treści. Tutaj płaszcz naiwości wisi sobie na wieszaku, a pod nim – próżnia.
Język tekstu jakiś taki rozczochrany, nieuważny. Do tego bardzo pospolity.
Tekst nie przykuwa zbytnio uwagi, choć czyta się go paradoksalnie dość lekko. Ale to go nie ratuje.
Do tego smrodek patosu. Niby przełamany przymrużeniem oka, ale to za mało. Humor nie wyszedł, jeśli miało być humorystycznie.
Słabo, słabo...

Ocena w pigułce: Zdecydowanie mi się nie spodobało.

Sexy Babe Plastelinna

Super!
Z jednej strony humorystycznie i lekko, a z drugiej nieco smutno...
Tekst niebezpiecznie ociera się IMHO o złamanie ograniczenia formalnego, bo żarcie w nim odegrało dość istotną rolę, ale na szczęście nie zdominowało to tekstu.
Nie mam pojęcia, co mógłbym jeszcze o tym opku napisać, poza tym, że dobre to :)

Ocena w pigułce: Zdecydowanie, bardzo mi się spodobało.

Na razie to tyle.
C.D.N.

Awatar użytkownika
KPiach
Mamun
Posty: 191
Rejestracja: śr, 18 sty 2006 20:27

Post autor: KPiach »

Nareszcie zdołałem poczytać, więc czas podzielić się przemyśleniami.

Radamanthys Przesyłka

Jest pomysł, nie ma fajerwerków w wykonaniu. Mi również wydaje się, że coś jest nie takz punktem kulminacyjnym. Nie przemówił do mnie przeskok od otwarcia drzwi kontenera do sceny w biurze Gotha. W warstwie językowej było parę małych zgrzytów, ale nie przeszkadzały nadmiernie. Ogólnie mam pozytywne wrażenia.

ChoMooN Smakosze

Po pewnym namyśle tutaj poszedł mój głos. Po prostu przy tym tekście najlepiej się bawiłem. Był też moment, który szczególnie przykuł moją uwagę: gdy obcy o amebicznym, galaretowatym ciele zapinał pasy w jeepie.

A przy okazji tego tekstu: mam pytanie do ekspertów. Przyjmujemy, że w tekście liczebniki lepiej wyglądają napisane słownie. Są jednak sytuacje gdy budzi to we mnie pewne wahania. W tekście ChoMooNa była Strefa 51, chyba wyglądało by to idiotycznie zapisane słownie. I drugi taki przykład: 90%. Tutaj również wzdragałbym się przed słownym liczebnikiem. Więc, czy można podać jakąś wykładnię dla tego zagadnienia?

Maximus Proszę się nie denerwować

Dabliu stał się wyrazicielem moich uczuć. Chaos jest odpowiednim podsumowaniem wrażeń czytelniczych z tego tekstu. Chyba jestem w stanie wyłożyć sobie "osssochozzzi", ale wymaga to pewnego wysiłku i sporych zasobów dobrej woli.

dzejes Czarny

Podobało mi się. Szkoda, że można oddać tylko jeden głos. W mojej ocenie dysponujesz świetnym warsztatem. Dobór i sposób prezentacji scen jest wyśmienity. Opowiadanie zdecydowanie posiada klimat.

Panicz Przepowiednia

Zacznę od pozytywa: pomysł mi się spodobał. Była szansa na fajne, lekkie, dowcipne opowiadanko. Niestety poszło w... Ta wyrocznia i przepowiednie są psu na budę. Natomiast końcówka, która w istocie jest nośnikiem pomysłu, czytało mi się dziwnie. Miałem wrażenie, że czytam córce bajkę. Nie do końca potrafię sprecyzować na czym to polega, ale fragment taki jak:
- Nie jest? Szkoda. Skoro nie możemy zjeść burmistrza to pozostajesz mi ty!- pochwycił Galberta, wrzucił sobie do paszczy. Niestety zakrztusił się, a że chłopiec nie był małych rozmiarów, nie mógł go tak łatwo wypluć.
Kojarzy mi się ze sposobem pisanie niektórych bajek i to niestety nienajlepszych.

Sexy Babe Plastelinna

Nie porwał mnie ten tekst. Wydaje się, że pomysł można było fajniej wykorzystać. Miałem wrażenie, że przez cały tekst powtarza się w kółko ta sama informacja, obcy szamają wszystko co się (nie)rusza, obcy szamają... Czytelnik bardzo szybko dowiaduje się, że bohater jest jakiś dziwny i obcy i do końca tekstu już nic więcej się nie dzieje.

Krips Przypowiacha

Opowiadanie próbuje być w pewnym sensie przewrotne. Niestety strasznie ciężko się je czyta. Wyłącznie dialog i ta stylizacja. Nie, zdecydowanie nie.

Gunnar Łowca Fast food

A ten kawałek przypadł mi do gustu. Może początek jest nieco pretekstowy, dopasowany do puenty, ale i tak fajnie wyszło.

Cień Lenia Książki

Jak pisano wcześniej, sprytna metoda ominięcia tematu. Tekst przeszedł bezboleśnie (prawie) i nie pozostawił śladów. Faktycznie dialog na początku opowiadania trącił nieco sztucznością. Faktycznie ja również zatrzymałem się na chwilę gdy zaczynały padać kwoty, coś mi nie grało. Później po przeczytaniu tekstu poszukiwałem jeszcze powodu pojawienia się trupa siwego staruszka. MIał czemuś służyć w opowiadaniu? Coś przeoczyłem? Jako rzekł Riv: przesłanie do mnie nie trafia...
Myślenie nie boli! Myślenie nie boli! Myślenie... AUĆ! O, cholera! To boli!

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

KPiach pisze:A przy okazji tego tekstu: mam pytanie do ekspertów. Przyjmujemy, że w tekście liczebniki lepiej wyglądają napisane słownie. Są jednak sytuacje gdy budzi to we mnie pewne wahania. W tekście ChoMooNa była Strefa 51, chyba wyglądało by to idiotycznie zapisane słownie. I drugi taki przykład: 90%. Tutaj również wzdragałbym się przed słownym liczebnikiem. Więc, czy można podać jakąś wykładnię dla tego zagadnienia?
Spróbuję jakoś zebrać.
Liczebniki w języku literackim najczęściej i w miarę możności - zapisywać należy słownie.
Wyjątkiem będą:
1. nazwy własne, np. Strefa 51, X-76, Fiat 126p;
2. niektóre opisy, np. bohater widzi numer akt 12/234/123, rejestracje pojazdów, numery identyfikacyjne, pochodne (w zasadzie, opcja podchodzi pod nazwy, a raczej "numery własne") :P
3. cytowania, np. bohater czyta listę, gdzie jest napisane: "kup 1 kg sera, 123 spinacze, 49 m kabla"; lub opisy cytowaniom pochodne, np. na monitorze pokazał się tylko numer. 235.
4. skodyfikowane zapisy działań matematycznych/podobnych.
5. dopuszcza się zapis liczbowy, np. gdy mamy do czynienia z długą i skomplikowaną liczbą (np. 2 357 181) lub gdy jest to liczba charakterystyczna w zapisie liczbowym (np. 3,14...)
Mniej więcej tyle. A przynajmniej tyle pamiętam...

Jeżeli chodzi o 90%, to ja rozumiem opór, bo to nie to samo, co sto procent.... :P:P:P

edit: Zawsze nadrzędną będzie reguła wygrubiona, niemniej działać tu musi również wyczucie Autora. Bo w języku literackim liczby obrazują. A liczebniki - liczą. :))))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
dzejes
Pćma
Posty: 275
Rejestracja: czw, 29 gru 2005 19:24

Post autor: dzejes »

Przesyłka

Chyba nie do końca zrozumiałem o co chodzi, fabularnie.
Znaczy co się stało, co zrozumiał bohater.

I jeszcze kwestia opisu bohatera w drugiej części - przedstawiony jest jako hitman, który pytań nie zadaje i para się różnymi niegodnymi rzeczami. Trochę się to kłóci ze sceną pierwszą, gdy chyba się nieco wypytywał?
Może raczej skondensować to w jedną scenę - tak, by ukazać kontrast, coś w rodzaju "Zazwyczaj nie zadawał pytań, ale ta morda, ten cwany uśmieszek... [to odnośnie opisu zleceniodawcy]Tak, zdecydowanie chciał wiedzieć więcej."

Smakosze

Tu mam problem. Z jednej strony tekst sprawny, nie mam w zasadzie uwag technicznych - z drugiej jak dla mnie nie do przełknięcia. Kołek nie tyle trzasnął, co raczej nigdy go nie było na swoim miejscu.

Procedura dostarczania produktów Obcym, jak sam Autor zaznacza, stała się rutynowa, do jej obsługi delegowano już tylko jednego agenta. Więc skąd w tym agencie taka pasja, te emocje? Skąd w ogóle po stronie Obcego chęć negocjacji - skoro zdanie tego szeregowego Mr. Smitha nie ma żadnego znaczenia?

Proszę się nie denerwować
Chowano wtedy młodą dziewczynę, podobno wariatkę. Spłonęła w swym domu. W chatę walnął grom, mówiono. Dziewczynę zidentyfikowano tylko dzięki małej plamce na czole.
Wiem, po co ten fragment, ale wpleciony bez sensu. Przede wszystkim spalone zwłoki ciężko identyfikować po znamionach, czy bliznach, zwłaszcza "małych plamkach".

Fabularnie: początek OK, ale gdzieś w połowie drugiego fragmentu zaczął się Lynch. David Lynch. Nie powiem, "Zagubiona autostrada" oglądana w odpowiednim towarzystwie i warunkach jest git, problem w tym, że Lynch sam przyznaje, że nie logiczna fabuła jest jego celem, a opowieść sama w sobie, wciąganie widza w akcję. Buduje to przy pomocy pracy kamery, gry aktorów.
W literaturze można również eksperymentować, ale u Ciebie brakuje materiału - znaczy językowo nie zdanżasz. Stosujesz bardzo proste metody, by osiągnąć cholernie trudny cel. To oczywiście moja opinia. Subiektywna znaczy.

Przepowiednia

Jest pomysł. Realizacja już sobie chyba poszła na spacer. Cały tekst jest taki od niechcenia, coś jak główny bohater w pierwszym opisie. Przypomina mi się skecz o kosmicznych budyniach, które zaatakowały Ziemię - który to zaczynał się tak: (lecę z pamięci, proszę się nie czepiać ;p )"Oto państwo Smith, są oni nudnymi Angolami, w życiu których nic nigdy się nie dzieje. Dlatego zostawiamy ich i przenosimy się..."
U Ciebie zostaliśmy z państwem Smith.

Chciałbym się jeszcze dowiedzieć - czy wiedza o inwazji była powszechna? Bohater (i Czytelnik) dowiaduje się o niej od wariata wrzeszczącego coś w rodzaju "Koniec jest bliski!!!".
Następnie wizyta u Wyroczni i przeskok do sceny końcowej przedzielony dumaniami Bohatera. A gdzie panika? Gdzie szok, gdzie zdjęcia napastników na pierwszych stronach gazet?

No i o co chodzi z tym dwójnogiem u Wyroczni? Mi się to słowo kojarzy wysoce militarystycznie.

Plastelina
- Gdzie tam zatruć, psze pani. Przecież nieszkodliwa ona, atest ma. Nie dopuściliby do sprzedaży, gdyby można było się zatruć.
Nie znam się na dzieciach, swoich chyba nie mam, urodziłem się już stary, więc nie wiem co i jak - ale w powyższym widzę jeśli nie błąd, to przynajmniej naruszenie stylizacji. Ale to ja - więc należy wziąć tę uwagę w nawias.

Nie wiem czy to "mrugnięcie" pielęgniarki było potrzebne, czy nie lepiej byłoby przeciągnąć rzecz do samego końca?

Przyjemny tekst, nie do końca dla mnie ;) ale umiem docenić też coś z innej bajki.

Przypowiacha

Stylizacja OK, mi się podobała - widać pracę. Momentami się chyba trochę wymykała na swobodę
Cisza zalega, ni muchy bzykotu, ni końskiego stukotu. Patrzę, patrzę, a za moimi plecami stoi kolo, z rączką na bejsbolu. "Któż to na Boga!?" - wołam i przerażony bezradnie wstaję. -
Zaznaczone kursywą i językowo trochę chrzęszczą, a i stylizację psują.

Za to dla odmiany historia jakaś taka mętna. Brak zdecydowanego zakończenia (a to przy pisaniu tak krótkodystansowym ważny element), tak się wszystko rozłazi jak sępiący menele po parkingu ;)

Fast food

Po pierwsze Autor weźmie jakiś ciężki przedmiot i się w głowę stuknie wypowiadając zaklęcie "Nie będę palił tekstów nieprzemyślanymi tytułami". I tak do skutku ;)

Motyw znany z pewnego opowiadania Dicka, tu zmieniony wystarczająco, by być w miarę świeżym i strawnym.
Szkoda, że realizacja dość niechlujna.

Wtedy jeszcze nie czuł pisma nosem. A powinien. Zwykle z dala rozpoznawał kłopoty. Nie miał zresztą już innego wyjścia. Tamci z Interpolu kręcili się pewnie ciągle w pobliżu. Troszkę zaczynało robić się gorąco. Nabroił za dużo. Trzeba było szybko zmieniać otoczenie.
Aż się spociłem czytając ten fragment.

Zrezygnowałbym też z wszelkich odniesień kulinarnych w pierwszej części
do urządzenia przypominającego trochę większą mikrofalówkę
Do tego piję. Lepiej skojarzeń Czytelnika nie kierować w te rejony.

Książki

Nieco przegadane, przydałoby się przystrzyc trochę, ale nie ma dramatu.
Fabularnie: chyba czegoś brakło. Rozumiem, że spotkało się dwóch złodziei zaiteresowanych tym samym towarem, że jeden z nich zregenerował ranę i to on podmienił okładki. Tylko kiedy? Wiedział wcześniej, że książka ma innego amatora?

No i to rozbicie narracyjne - przeskakujesz z postaci na postać, nie wiadomo na kim się skoncentrować. Zaczyna się od złodzieja, przechodzimy przez zleceniodawcę kradzieży, aż do tajemniczego nieśmiertelnego. Nie poznajemy tak naprawdę żadnego z nich, a ksiązka, która mogłaby się stać osią historii - jest potraktowana jak zwykły rekwizyt.
Ostatnio zmieniony śr, 31 sty 2007 19:59 przez dzejes, łącznie zmieniany 5 razy.
Matko literatko!

Awatar użytkownika
Maximus
ZasłuRZony KoMendator
Posty: 606
Rejestracja: sob, 20 sty 2007 17:24

Post autor: Maximus »

Dzięki, dzejesie, za opinię. Zdaje się, że blisko jej do obiektywizmu bardziej, niźli subiektywizmu :) Bo owszem, rzeczywiście fabuła zerwała mi się ze smyczy. Nie chcę się bronić. To ja spaliłem tekst. Był pomysł... ale nie do zamknięcia w tak krótkim opowiadaniu. A ja chciałem go zamknąć na siłę, potykając się jeszcze o nierzetelność, którą mi celnie wytykacie (tak, ta plamka to szczyt głupoty - ale sam nie zauważyłem bezsensowności tego szczegółu...). Pokręciłem kamerą, nie wiedząc, do czego służą te małe przyciski z jej boków i czemu obraz na ekranie tak szybko się zmienia.

Może coś by z tej fabuły można wycisnąć, ale nie sądzę, by była to droga do napisania lepszego opowiadania. Po prostu realizuję kolejny pomysł - ten już postanowiłem wykonać rzetelniej... i bardziej zrozumiale dla Czytelnika :)
Cokolwiek to było, mea maximus culpa.

Awatar użytkownika
ChoMooN
ZakuŻony Terminator
Posty: 240
Rejestracja: pt, 03 lis 2006 23:08

Post autor: ChoMooN »

Dabliu, KPiachu, cieszę się, że się podobało. A już w ogólu skaczę z radości, przez ten kolejny głos :)

Natomiast widzę, że dzejes odbił piłeczkę. Nie chcę tu dopowiadać i wymyślać dodatkowych wątków, których nie ma w tekście - poprostu nie myślałem w takich kategoriach (emocji, pasji, motywacji), kiedy to pisałem. Nie analizowałem całości z perspektywy każdej z postaci - ani też nie pisałem jej na boku życiorysu. Często tak mam, że widzę przed oczami scenę, albo mam szkic wydarzeń... i te wydarzenia są zupełnie wyabstrachowane od postaci. Postacie są dopiero nadbudówką, do tego planu/szkicu/wizji. Stąd może ta nieścisłość... Tak było tutaj. Nagle stanął mi przed oczami agent w czarnym garniaku na środku pustyni. Kontenery, latający spodek. A nazwiska, jakiekolwiek role i charakterystyki przyszły później. Spontanicznie. Tyle mam na swoje usprawiedliwienie, dzejesie. Przenikliwy z ciebie czytelnik... młodych autorów - dodaj sobie do listy przymiotników w sygnaturce. :)
Wszędzie dobrze, ale gdzie dwóch się bije, tam raki zimują.

Mój blog w znajdziesz dokładnie pod "WWW". Tu niżej między tymi innymi buttonami.

Awatar użytkownika
dzejes
Pćma
Posty: 275
Rejestracja: czw, 29 gru 2005 19:24

Post autor: dzejes »

Uuu... I jeszcze nikt nie chce mnie zabić? Musi za łagodny byłem.
Matko literatko!

Zablokowany