ZW NE V - Niebo. To dobre miejsce...

Moderator: RedAktorzy

Zablokowany

Który z tekstów przypadł Ci najbardziej do gustu?

karakachanow "Kraniec"
0
Brak głosów
BrodatyBakałarz "Pamiętnik Niebianina"
1
6%
Ignatius Fireblade "Pomylony pociąg"
7
41%
Wyklęty "Niebo? Nie dla frajerów!"
4
24%
Ellaine "Nie wszystko złoto, co się świeci"
3
18%
Sexy Babe "Dziura"
2
12%
 
Liczba głosów: 17

Awatar użytkownika
ChoMooN
ZakuŻony Terminator
Posty: 240
Rejestracja: pt, 03 lis 2006 23:08

Post autor: ChoMooN »

Czarny Kot Niebo jest dobre dla naiwnych
Czarny Kocie... rozpieprzyłeś (aś?) mnie. Po przeczytaniu twojego tekstu stwierdzam namacalnie błysk talentu. Porównania (wreszcie się doczekałem!!), klimat antycznej Grecji, wyraziści bohaterowie, reinterpretacja mitu... to wszystko na plus, tylko czemu ten limit znaków tak zgwałcony? Niepotrzebnie, można było krócej bez problemu. Gdyby twoje opko się zakwalifikowała, to z zamkniętymi oczami bym na nie głosował.

Montserrat Pierwsza minuta nocy
Też Super... nie zawiodłaś Szczurko. Czytało się świetnie, aż czułem ten "mhroczny" klimat. Bohaterkę też rozumiem, choć sam czyn wydaje się przecież absurdalny - a to znaczy, że został dobrze opisany. Natomiast relizacja tematu bardzo odległa.

KPiach Podróż
I ostatni tekst. Brakuje tu silnej puenty. Narrator niby pełen szczegółów, ale jednocześnie szczegołów zbędnych. A jego śmierć jakaś taka bezsensowna... powinieneś się lepiej zastanowić co chciałeś tym tekstem osiągnąć. Bo jedynie zrealizowałeś dwa najpopularniejsze wyobrażenia nieba (światełko w tunelu i kraina marzeń).

O całych ZW V
A teraz ogólnie... wydaje mi się, że przewrotność tematu sprawiła straszną trudność. Niby niebo, ale w rozumieniu niereligijnym, i tu zaczyna się problem. Nieliczni zobaczyli ten mur i zawrócili, a większość brnęła przez niego, bądź to naokoło, byle tylko "jednak niebo, aniołki i życie po śmierci". A można było inaczej, tak jak Czarny Kot chociażby, albo karakachanow. Podejrzewam, że to ograniczenie nas tak zwiodło. Na zasadzie reaktancji (i jeszcze paru innych zasadach psychlogicznych) - jeśli ktoś ci każe nie mysleć o białych niedźwiedziach, to co myślisz: "tylko nie białe niedźwiedzie, coś innego niż białe niedźwiedzie, czy wciąż nie myślę o białych niedźwiedziach, dobrze, że nie myślę już o białych niedźwiedziach" :)
Wszędzie dobrze, ale gdzie dwóch się bije, tam raki zimują.

Mój blog w znajdziesz dokładnie pod "WWW". Tu niżej między tymi innymi buttonami.

Awatar użytkownika
KPiach
Mamun
Posty: 191
Rejestracja: śr, 18 sty 2006 20:27

Post autor: KPiach »

ChoMooN pisze: KPiach Podróż
I ostatni tekst. Brakuje tu silnej puenty. Narrator niby pełen szczegółów, ale jednocześnie szczegołów zbędnych. A jego śmierć jakaś taka bezsensowna... powinieneś się lepiej zastanowić co chciałeś tym tekstem osiągnąć. Bo jedynie zrealizowałeś dwa najpopularniejsze wyobrażenia nieba (światełko w tunelu i kraina marzeń).
Oj, co chciałem osiągnąć to ja dokładnie wiem. Co się udało to już inna sprawa. Te dwa wyobrażenia, takie oklepane, to było cholernie świadome i jak mi się wydawało, przemyślane. To miało być śladem o co chodziło ałtorowi.

Już Hitokiri obiecałem, że powiem wprost o co biegało, ale jeszcze poczekam. Nie chcę niczego zasugerować a ciekaw jestem jeszcze kilku opinii.
Myślenie nie boli! Myślenie nie boli! Myślenie... AUĆ! O, cholera! To boli!

Awatar użytkownika
Krips
Sepulka
Posty: 53
Rejestracja: sob, 04 mar 2006 14:09

Post autor: Krips »

Oceny dam potem, ale powiem na razie, że bezkonkurencyjny jest dla mnie Czarny Kot. Świetnie zrealizował temat, gdyby nie przekroczył długości to pewnie by wygrał. Dziwię się, że jury nie wzięło tekstu do Fahrenheita.

Archont

Post autor: Archont »

Sexy Babe pisze: Archont wystosował pewien apel. Ja sie podpisuję, i dorzucam 3 miedziaki: powiedziało się A, pilnujmy żeby się na tym nie skończyło (znaczy to głownie do Organizatorstwa jest, jak sami będziemy się pilnować to będzie jak jest, podejrzewam).
Wlasnie w tym rzecz. Dopiero niniejsza edycja warsztatow pokazala jakas roznice wobec poprzednich (w ktorych tez mialem przyjemnosc brac udzial). Zdawalo sie na poczatku, ze nowa edycja przyniesie wiecej swiezosci, nowosci i nastreczy aŁtorom wiecej trudnosci. Tymczasem zmiany byly jakby kosmetyczne, a tematy wcale nie trudniejsze. Restrykcje zas slabe. Tymczasem ta edycja to jakby zwyciestwo Organizatorow: pod kreske wpadly opka dobre i bardzo dobre, ale nie spelniajace wymogow formalnych. Moze sie myle, ale wydaje mi sie, ze Organizatorzy powinni wlasnie wiecej uwagi poswiecic wymyslaniu tematu, a przy tym - wymyslaniu okolotematowych restrykcji, tak by aŁtorzy musieli wysilic szare komorki, szkolic sie w danych elementach, danych konstrukcjach, ograniczeniach, a przy tym wciaz szlifowac styl. Po prostu trzeba nam dac temat dla rzezby, a nastepnie postawic takie ograniczenia i wymagania, aby zwyklym sposobem nie dalo sie kamienia obrobic. Powinno byc IMO tak, ze daje sie nam za temat wyrzezbienie Enterprise'a ze Star Treka w skali jeden do jednego, a tworzywem jest wylacznie jednocalowa, drewniana kulka ;))

To tylko takie moje wywody. Nie w kazdej edycji biore udzial i nie jestem tu ani faworytem, ani wyrozniajacym sie aŁtorem, ale milo byloby wysilic sie, a przy tym i poczytac wysilone teksty :) Szczegolnie jesli znaczna ich czesc spadalaby z roznych powodow pod kreske :)

Awatar użytkownika
Riv
ZasłuRZony KoMendator
Posty: 1095
Rejestracja: śr, 12 kwie 2006 15:09
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Riv »

Bakałarzu:
to nie było tak do końca niepochlebne, wszak napisałem, że ogólnie czytało się niezgorzej. Tylko zgrzyty były i mój osobisty przesyt, jeśli chodzi o opowiadanie z przymrużeniem oka.

Ignaś:
Nie powiedziałem, że to taki sam pociąg, tylko że mi się skojarzył. I to nie był zarzut, co zresztą widać w przytoczonym przez Ciebie cytacie :)
Co do Charona lub innego przewoźnika… Cóż. Przekwalifikowałem się na ścisłego (tymczasowo), ale tego mi nie wmówisz. Jak nie z religią związany to z czym? Z komunikacją miejską? ;P
Żeby było jasne – najbardziej odcięli się od związków z religią:
Hito (choć u niej zabrakło fantastyki)
ChoMoon (nawet bardziej, niż Hito, rzekłbym – w pełni).
I jeszcze jedno, nie tylko do Ciebie. Limit znaków. Coś mi się wydaje, że powinien uczyć przede wszystkim dyscypliny i streszczania się. Przede wszystkim, ale - broń Wielki Offtopie - nie tylko. Bo dzięki temu ograniczeniu można też poćwiczyć tu selekcję pomysłów. Jeden nada się na krótkie, pięciokilowe opowiadanko. A drugi lepiej przełożyłby się na znaków dziesięć lub dwadzieścia tysięcy. Po co wtedy na siłę ciąć na warsztaty? Może lepiej posiedzieć, rozwinąć, dopracować – i spróbować wysłać pozawarsztatowo? Nie mnie naganiać autorów redakcjom, ale np. taki Fahrenheit chyba nieustannie szuka nowych talentów… ;)))
Powiadasz:
Skoro opowiadanko tylu sie spodobało, to moze je rozwinę... Jednak obawiam się skiepszczenia.
Inaczej. Wykorzystaj to, co dobre w tym pomyśle – ale napisz coś całkiem nowego.
:)

Hito:
Może więc w sf odskocz? Opędzisz się od natrętnych naleciałości… ;)

- Od dawna czekasz?
- OD ZAWSZE.

Czarny Kot

Post autor: Czarny Kot »

ChoMooN
tylko czemu ten limit znaków tak zgwałcony?
Przekroczyłam limit znaków, bo straszna ze mnie gapa:) Nie wiem jakim cudem, ale coś mi się ubzdurało, że to ma być od 5000, a nie do. Kot zauważył swój błąd dopiero tuż przed wysłaniem tekstu i nie było już czasu na skracanie. Następnym razem będzie bardziej uważał.

Dziękuję za tak entuzjastyczny i miły komentarz:)

I gratuluję! Kot czeka na następny numer Fahrenheita:)

Krips

Dzięki :))))))))))


Hitokiri Naiwniak

Hitokiri
poza tym czasu nie starczyło na porządną korektę.
Cóż, to opko faktycznie nie wydaję się zbyt dopracowane. Ale jako szkic jest dobre. Mnie też podoba się postać złodzieja- kobieciarza. Kot myśli, że gdybyś ten tekst rozwinęła a postaci Pereza dodała więcej cech indywidualnych (jak dla mnie, póki co, jest jednak troszeczkę zbyt szablonowy) to wyszłoby BARDZO fajne opowiadanie.

PS Dzięki za miły komentarz.


[OGLAŚ] Śnieg

Podobnie jak w przypadku Hitokiri nie jest to skończony, wymuskany tekst. Widzę tu poza tym parę błędów. Zdania wydają się takie trochę kanciaste lub przekombinowane. Np.
Pewnie byłby spadł
Nie lepiej napisać po prostu: pewnie by spadł?

Albo:
pytanie Gruvo było mocno retoryczne.
Po prostu: retoryczne. Albo: raczej retoryczne.

Itd.

Jest też parę nielogiczności. Np.
Ruszyli w stronę parku. Widzieli tam z góry jakieś sylwetki.
Wiadomo, że widzieli te sylwetki, kiedy byli jeszcze na tarasie, ale nie brzmi to za dobrze. Jest tak, jakby szli w stronę parku i równocześnie oglądali jakieś postacie z góry. To raczej dziwne:)

Kot dostrzega jednak w tym tekście zadatki na fajne opko. Pomysł ze śniegiem jest ciekawy. Są tu bohaterowie, którzy, gdyby ich tylko dopracować, byliby całkiem interesujący. I tworzysz fajny klimat. Taki jakby... mangowy lub metalowy?

To na razie wszystko.

Awatar użytkownika
Czarownica
ZakuŻony Terminator
Posty: 1495
Rejestracja: pn, 14 sie 2006 20:48

Post autor: Czarownica »

Karakachanow
Nasz bohater wbił miniaturową flagę w gustowną tablicę.
Trochę gwiazdek na gustownym tle ciemnogranatowej przestrzeni.
Występujące w tak krótkim tekście powtórzenia potęgują jeszcze wrażenie, iż tekst został napisany w pośpiechu, na kolanie. Ja rozumiem, że monolog i tak dalej, ale dla mnie ten język jest niechlujny. Choć opko krótkie, przeczytałam w całości dopiero za trzecim podejściem, przez język i styl właśnie. Toporne to jakieś takie, nieprzystępne. Nie przemówiło do mnie, znudziło, niestety.

P.S.
I racja, liczby słownie poprosimy.


Brodaty Bakałarz

Nic nowego Ci nie powiem: pomysł nie pierwszej świeżości, wykonanie nieco monotonne. Kolejne czynności opisane w podobny sposób nużą, a na dłuższą metę zaczynają irytować. Urozmaicić budowę zdań - to chyba najważniejsze.
A ogólnie, to przewidywalne to opko, zakończenie poznałam stanowczo za szybko.


Ignatius

Się zapętliłeś nie ma co:P Musiałam dwukrotnie przeczytać, żeby się przekonać, czy to ja nie rozumiem, czy autor zamieszał. Autor zamieszał zdecydowanie. Się skupić następną razą i nie walić po oczach nielogicznościami, i nie psuć nastroju Star Trekiem! O!
Styl coraz bardziej mi się, tak, tak, oby tak dalej. Jeśli chodzi o pomysł, to do gustu mi przypadł, a i owszem. I spodobał mi się nastrój, który zbudowałeś, znaczy, język coraz lepsiejszy, choć usterki nadal som. A ma ich nie być. No.
Podsumowując: wodą Cię chlustam za karę, za te usterki wyżej wymienione, ale jak się poprawisz, to dostaniesz od wiedźmy pudełeczko magicznych zapałek. Takich wielorazowego użytku :P


Wyklęty

Obaj z Brodatym wpadliście na podobne pomysły, ale Twój wygrywa wykonaniem. Miło się czyta. Szkoda tylko, że nie utrzymałeś tego ponurego, groźnego nieco nawet nastroju do końca tekstu. Początek ma potencjał na coś poważniejszego i ważniejszego. Chociaż nie powiem, przy tych gejach poprawił mi się humor :P


Ellaine

Łaaaaadnie. Płynie się przez tekst bez przeszkód, zgrzytów brak, potknięć też. No, raz znalazłam Zakazany Zestaw Pod Tytułem:
spaloną słońcem krainę.
A fe.
Ale to się wytnie i już się nie powtórzy, prawda? :P
No. Podobało się :)))


Sexy Babe

Fajny pomysł, fajne dialogi, tylko to wszystko mało wyraziste... Nie. Źle napisałam. Mniej wyraziste, niż zwykle :) No, ale przyczynę znamy, opko powstawało w tempie ekspresowym :P To się teraz proszę wziąć zmobilizować i walnąć majstersztyka w następnej edycji! To rozkaz! ;)

@@@@@@@@@@@@@

A co do głosu, to ja się jeszcze pozastanawiam i powaham...

edit: litełuffeq tyle, że łojeżu!
Ostatnio zmieniony śr, 04 kwie 2007 16:47 przez Czarownica, łącznie zmieniany 1 raz.
<gollum bunny mode on> Świeże mięsssko, hyhyhyhy... Dopsie, dopsie... >:-] Tak, tak, trzeba pisssać, wysssyłać, tak, tak, trzeba, rozwijać sssię, tak, tak... Bałdzo dopsssie, ssskarby, dopsssie... <gollum bunny mode off> - by Harna

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

To ja zacznę na raty.

Karakachanow: Kraniec
Czekan wbił się w lodową półkę szczytu. Rudobrody, zasapany krasnolud przerzucił swoje umięśnione ciało nad krawędzią i wrzasnął „Jewreka!”
Chociaż okrzyk spodobał mi się bardzo, jego wymowa tutaj – znacznie mniej. Jakby za dużo – i nieco komiczna zmiana brzmienia, i jeszcze okoliczności zmienione.

Okrzyk "matko huto!" zgrzytnął mi niedopasowaniem, ale może po prostu się czepiam. Nieważne tak bardzo.

Problem w tym, że ja nie wiem, o czym to jest. Wchodzi krasnolud na górę, widoki podziwia, monolog wewnętrzny wygłasza na gór szczycie, jako ten wieszcz jeden z drugim, ale celu i sensu opowieści nie widzę, nie rozumiem, nie dostrzegam. Owszem, jest niebo, co pociąga niektórych oraz góra, co trudna do zdobycia (o czym informuje Autor w stosownej statystyce), ale nijak sensu w tym nie znajduję => bo konfliktu nie ma (krasnolud od razu wie, po co lazł na górę – po kasę), więc napięć nie będzie. Po prostu relacja, scenka rodzajowa. Nawiązująca do tematu, ale nie wnosząca nic, na czym może skupić się umysł odbiorcy.

BrodatyBakałarz: Pamiętnik Niebianina
Wstałem obudzony zapachem przygotowywanego posiłku. Ziewnąłem i podrapałem się po plecach żeby dobrze zacząć dzień. Na muskularną klatkę piersiową zarzuciłem jedwabny szlafrok z czerwonym smokiem, wsunąłem stopy w miękkie kapcie i ruszyłem do kuchni.
Żoneczka akurat kończyła przygotowywanie jedzenia.[nareszcie zmiana perspektywy, na krótko jednak, niestety] Zerknąłem jej przez ramię, powąchałem skwierczący na patelni boczek. Mlasnąłem na myśl o jajecznicy i chrupiących tostach.
Naszykowałem talerze[,] żeby czymś się zająć. Dlaczego na głodnego muszę być aż tak niecierpliwy?
W końcu dostałem swoją porcję. Ucieszyłem oczy widokiem, a nos wspaniałym zapachem. Chwyciłem widelec do ręki, wbiłem go w apetyczny kopczyk z jajek.
Pomijając, że składnia monotonna, aż tak długi i drobiazgowy opis na rozruchu zda mi się mocno przesadzony. Trafnie i dowcipnie – i krótko – lepiej.
Chwycić do ręki, to jest błąd. Nadpoprawności.
Widziałem tylko oślepiający błysk i znalazłem się w jakimś dziwnym miejscu.
Nie lubię takich sformułowań. Świadczą, że Autor nie wie, co powiedzieć i leci po najmniejszej linii oporu.
Czuję się jakoś nieswojo, zupełnie jak bohater melodramatycznego filmu w starym kinie.
Skąd teraz zmiana czasu na teraźniejszy? Lepiej by wyglądała od chwili, gdy stała się irańska bomba. => niezręczne przejście narracyjne.

Ogólnie, jak wcześniej powiedziano: pomysł nienajświeższy, ujęcie też typowe. Ergonomia opowiadania szwankuje. No, i składnia monotonna, szczególnie w startowym opisie (zaznaczyłam orzeczenia, żeby było dobrze widać, o co chodzi).
Takie sobie, IMAO.

Piroman: Pomylony pociąg
Wspomnienia również wracają. Niczym kolejkowicze, dzielnie czekając na odpowiednią chwilę. Najwyraźniej wzrok i węch były pierwsze…
Zrozumienie siada, bo tu mącipole jest. Styl zaszwankował, proszę Szanownego Piromana, precyzji zabrakło w sugestiach.
mając wrażenie, że tajemniczy ktoś przepuszcza go przez trzynaście sal kinowych, przewijając seanse na podglądzie.
Seans na podglądzie – nie rozumieć. Bełkot prosty. Wiem, co masz na myśli, ale sprawdź znaczenie wyrazu „seans”, Autorze.
Tymczasem za oknem przewijają się coraz dziwniejsze krajobrazy, a każdy zdaje się być bardziej obcy. Ludzkość wspina się na sam szczyt (...)
W istocie, dziwny widok wspinającej się ludzkości. Skrót myślowy w obrazowaniu.
Nieładnie.
Zagłada, krocząca przez świat, niczym forpoczta Apokalipsy
Ujmując rzecz prosto, jedno ze znaczeń wyrazu „apokalipsa”, to zagłada, zniszczenie, chaos. Znaczy, mnie nie pasuje, ani trochę. Za duże zbliżenie znaczeń.
Dziwi cię kolejna myśl, dobijająca się do głowy.
Ramy, które pozwalają utrzymać formę ale ograniczają ogromny potencjał.
Co Autor miał na myśli?
Twymi towarzyszami podróży stały się szkielety, ramy ludzi, którzy umierali cały czas, gdy ty patrzyłeś przez okno. Niezbyt rozrywkowi, ale przynajmniej cisi. Dziwi cię kolejna myśl, dobijająca się do głowy.
Ramy, które pozwalają utrzymać formę ale ograniczają ogromny potencjał.
Patrzysz na trupy. Śmierć potrafiła zaskoczyć. Dostrzegasz karmiące matki, mechaników, listonoszy, kochanków i szaraków, przyłapanych w wychodku.
Zastanawiam się, w jaki sposób w szkieletach (jak utrzymują się w kupie, to jedno z pytań złośliwych, co mi się na usta ciśnie) można dostrzec karmiącą matkę, rozpoznać zawód (np. listonosza) i dlaczego w wychodku śmierć przyłapała, skoro narrator jest w pociągu, gdzie szkielety się pojawiły. Razem z tym wychodkiem się pojawiły, czy co?
Nie, ja wiem, że tu nie chodzi o literalne rozumienie. Ale brakuje osadzenia temu obrazkowi. No, przebacz, Piromanie, skojarzenia poniosły mnie na manowce. Bo nieprecyzyjne obrazowanie, skrót myślowy, chaos.
- Widzisz te wszystkie ciała? – zapytał, choć góry szkieletów
No, to szkielety, czy ciała?
Nie jesteś pewny, czy możesz ufać temu komuś
A wyrwać Ci coś? Wiadomo, skąd.
Na litość, Piromanie! Co. To. Ma. Być?
Dlaczego czujesz się jak Herakles, nabrany przez Atlasa? I czy są gdzieś twoje osobiste Złote Jabłka?
Z tego, co pamiętam, to przygoda Heraklesa z Atlasem skończyła się dobrze. A Złote Jabłka skąd tutaj i po co, tego nie wiem. Nie były nagrodą dla Heraklesa przecież. Ani zapłatą. Nie rozumiem przeniesienia.

Burdel, Ignaś. W narracji, w czasach gramatycznych, w obrazowaniu. Tytuł mi nie pasuje. Pomylony? Sobie sprawdź znaczenia, Piromanie.

Dobry start i coraz gorzej, im dalej w tekst. Pomysł jest, a wykonanie do bani, proszę Autora. Popraw się, na litość! Ładne porównania wskazują, że coś Ci iskrzy na synapsach, ale brak formalnej spójności psuje efekt. Rozczarowanie przy lekturze, a przecież mogło być tak pięknie...
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
karakachanow
Pćma
Posty: 227
Rejestracja: ndz, 14 sty 2007 11:23

Post autor: karakachanow »

Małgorzata pisze:To ja zacznę na raty.

Karakachanow: Kraniec
Czekan wbił się w lodową półkę szczytu. Rudobrody, zasapany krasnolud przerzucił swoje umięśnione ciało nad krawędzią i wrzasnął „Jewreka!”
Chociaż okrzyk spodobał mi się bardzo, jego wymowa tutaj – znacznie mniej. Jakby za dużo – i nieco komiczna zmiana brzmienia, i jeszcze okoliczności zmienione.

Okrzyk "matko huto!" zgrzytnął mi niedopasowaniem, ale może po prostu się czepiam. Nieważne tak bardzo.

Problem w tym, że ja nie wiem, o czym to jest. Wchodzi krasnolud na górę, widoki podziwia, monolog wewnętrzny wygłasza na gór szczycie, jako ten wieszcz jeden z drugim, ale celu i sensu opowieści nie widzę, nie rozumiem, nie dostrzegam. Owszem, jest niebo, co pociąga niektórych oraz góra, co trudna do zdobycia (o czym informuje Autor w stosownej statystyce), ale nijak sensu w tym nie znajduję => bo konfliktu nie ma (krasnolud od razu wie, po co lazł na górę – po kasę), więc napięć nie będzie. Po prostu relacja, scenka rodzajowa. Nawiązująca do tematu, ale nie wnosząca nic, na czym może skupić się umysł odbiorcy.
Tja, nie wyszło. Zupełnie zatraciłem pomysł pt. Idę na koniec świata, przrzepaść nie ma dna, czemu do cholera tylu ludzi tam się rzuciło - mówiąc w skrócie. Nie chodzi o górę - chodzi o Kraniec. No cóż, niebo gwiaździste nade mną, a długa praca jest dla mnie, parafrazując Immanuela. :)
Paupera lingua latina, ultimum refugium habet in Riga.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Ja to wiem, o czym. Góra-Kraniec, niebo (czy raczej Niebo) za nią => oczywiście (przepraszam, za skrót myślowy, na marginesie). Problem nie w tym, co literalne, lecz w tym, co z literalności wynika. A nie wynika nic.

Miałeś szansę na zobrazowanie jakiegoś konfliktu, na wskazanie, że niektórzy poleźli i nie wrócili (choć gdyby wrócili, to kasa, chwała, etc.) => ale nie da się tego zrobić z bohaterem, który włazi tam i od razu w celu jasnym oraz oczywistym. Bo wtedy czytelnik nie będzie się zastanawiał, czy warto wleźć i skoczyć w Niebo, czy też lepiej zejść na padół łez i żyć w dostatku docześnie. Albo nad innym wyborem, jaki Autor sobie wymyśli. Nie dałeś odbiorcy miejsca na refleksję, na zastanowienie się, czy bohater winien wybrać tak, czy inaczej. Rzuciłeś bohatera z decyzją gotową i pokazałeś scenkę rodzajową: wlazł-popatrzył-pewnie zlazł, jak zamierzał. Nic nie wyniknie dla odbiorcy z takiego przedstawienia sprawy: statycznie i w gotowcu. Pokazałeś jedynie fragment uniwersum, świata przedstawionego, do którego np. ja nie mam żadnego stosunku emocjonalnego - niczym mnie świat ów nie zachwyca i nie przyciąga, bo to tylko gadgety - nazwy, tło.
Stąd - nudno. Bo tak naprawdę w Twojej opowieści NIC SIĘ NIE STAŁO.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Hitokiri
Nexus 6
Posty: 3318
Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
Płeć: Kobieta

Post autor: Hitokiri »

Riv pisze:Hito:
Może więc w sf odskocz? Opędzisz się od natrętnych naleciałości… ;)
Może kiedyś spróbuję :) Ale to tak baaaardzo kiedyś, bo nie mam odpowiedniej wiedzy na ten gatunek.

P.S. Dziękuję wszystkim za opinie.
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"

Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

karakachanow pisze:Czekan wbił się w lodową półkę szczytu.
Ja się tam na wspinaczce nie znam, ale czy na szczycie to może być półka? Czy półka to może jedynie występować jako element ściany? Bo na szczycie to może być plateau chyba.
karakachanow pisze:Nasz bohater wbił miniaturową flagę w gustowną tablicę (nie ma to jak perfekcyjna obsługa nasilającego się ruchu turystycznego – w schronisku nikt nie wspomniał o wielokrotnych wejściach) i zaczął monologować w przestrzeń.
A tego to nie rozumiem. Może mi coś umyka, ale nie widzę związku.
karakachanow pisze:” Może zostałbym taka gwiazdą?
Brzydka literówka, bardzo brzydka.

Podsumowanie: Zgadzam się z Margotą. Nie ma w tym fabuły. NIe ma intrygi. Ot wchodzi na górkę, pogada sobie w przestrzeń i schodzi. Nuda. Znaków oszczędziłeś tym razem, ale czy to był dobry wybór?
BrodatyBakałarz pisze:– Zapytam wprost. Gdzie chciałby pan trafić po śmierci?
(...)
– Niebo to dobre miejsce dla naiwnych. Proponuję wczasy w Piekle.
Zaraz, zaraz. To po śmierci czy na wczasy?
BrodatyBakałarz pisze:Wyszedłem z domu. I nagle zatrzymałem się jak wryty. Czas jakby stanął w miejscu. W irracjonalnym przebłysku podświadomości przyszło mi na myśl, że może w nas uderzyć jakaś irańska bomba atomowa.
Ke? Znaczy o co tu chodzi. Facet wychodzi z domu. Nagle zatrzymuje się jak wryty - bez przyczyny. Do tego jakaś bomba. Coś mi tu narracja szwankuje.
BrodatyBakałarz pisze:Zostaję sam. Strzeliłbym sobie w czaszkę, ale to nie jest takie proste w obecnej sytuacji. Czeka mnie wieczność...
ku**a!!!
No i? Niebo okazuje się miejscem ze spelunami i łażącymi diabłami. Facet jeszcze nic nie obejrzał, a juz go trafia szlag, że dokonał złego wyboru. Coś do mnie ten obraz zupełnie nie przemawia.

Podsumowanie: czegoś tu brakuje. Jest jakaś intryga, ale jej sens się gubi w opisach ponętnych kształtów pani Belluci. Znaczy nie wiadomo o co tak do końca chdzi. A do tego pojawiające się postaci... Czy one zbytnio jednak nie pachną religijnym podejściem do tematu?
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Wyklęty: Niebo? Nie dla frajerów!
„Niebo? Nie dla frajerów!”
Copywriter hasła dla MediaMarkt powinien dostać Tytana lub Kreaturę. Autor za sprytne wykorzystanie motywu - duży plus.
Procedura kupna prosta jak przysłowiowa konstrukcja cepa bojowego
Uważam, że tu przyczepki były słuszne. Bo dowcipne porównanie adekwatnością nie grzeszy. Pasowałoby do świata fantasy jak ulał, ale do kolejek w hpmarkecie - wcale.
Jedyny haczyk krył się w cenie.
Jak się okazało nawet w tym utworze, nie był to jedyny haczyk... Bo np. liczba miejsc była ograniczona. Aż dziwne, że nie wykorzystano tego chwytu.
Zasada mówiąca, że lepiej się zabezpieczyć, dobrze się sprawdza nie tylko w stosunkach damsko-męskich.
To mi się spodobało nad wyraz.
Całym swoim wyglądem wyrażał postawę typowego konika, szuji i kombinatora.
A to wyrażanie całym wyglądem i to swoim na dodatek nie spodobało mi się wcale.
Skórzana kurtka, czarne okulary przysłaniające mętne oczy, poplamione dżinsy, nażelowane włosy...
Tak się zastanawiam, w jaki sposób można dostrzec oczy zza ciemnych (czarnych?) okularów?
Wieczność zapowiadała się ciekawie. I bardzo, bardzo długo...
Jak ciekawie, to czas płynie szybciej, nie?

Brawurowy początek i końcówka z płaskim dowcipem politycznym. Niestety. Wykonanie fajne na poziomie języka, na poziomie koncepcji rozczarowuje. Szczególnie, że dowcip polityczny ni przypiął, ni przyłatał, tak naprawdę oparcia w utworze nie ma. Puenta winna być związana z treścią całego utworu, nie tylko z konstatacją, że bohater trafił do raju (?) dla homoseksualistów => to ogromny minus, niestety.
Plus za dwuznaczność raju.
Ponownie rozczarowanie po lekturze – początek obiecywał więcej.

Ellaine: Nie wszystko złoto, co się świeci

Ładne, nastrojowe, sprytny twist z postaciami, choć te skrzydła rozwijają się za wcześnie.
Opowieść płynie, wcale przyjemnie, choć statycznie. Lubisz literacki impresjonizm. Mnie też się podoba, czemu nie?
Najsłabsza część, to kursywa – fragment po zmianie narratora. Za wcześnie rozwiązałaś przekręt. Winno się pojawić tuż przed pytaniem końcowym. A pytanie końcowe nie do końca wynika mi z opowieści, nie jest w niej zupełnie osadzone. Nie brzmi wyraziście.
Zastanawiam się, dlaczego. Może dlatego, że w tytule rzucasz przysłowiem. I ukazujesz mi pewien kontrast: pustynia (założyłaś, że jaka jest, każdy widzi - OK) vs raj (eden, oaza, ogród, cokolwiek) i postawiłaś jedną z postaci, jako samozwańczego strażnika, co ostrzega, że raj=śmierć natychmiast. Biorąc pod uwagę, że alternatywą jest 1200 lat na paskudnej pustyni, to nie wiem, czy raj jest akurat złym wyborem, Autorko.
I, siłą rzeczy, tytuł mi absolutnie nie brzmi. Że nie wszystko złoto, co się świeci - chodzi o owo Niebo. Ale ja nie mam poczucia, że to zły wybór, skoro w perspektywie jest długi czas na nieprzyjaznej pustyni, gdzie ani wody (wiadomo, bo nie ma wody na pustyni), ani nawet kaktus nie wyrasta. Ot, opozycja nie wychodzi mi jasno.
Poza tym, jak na dłoni widać potencjał na opisanie konfliktu wewnętrznego starca, co jest jako ten głos wołający na pustyni, jedyny sprawiedliwy, jedyny, co zna prawdę i ostrzega. Tutaj się tego nie wyczuwa - a tylko wtedy pytanie postawione na końcu miałoby szansę, by brzmieć w pełni. Gdyby starzec odniósł triumf w swojej dobrowolnej (jak myślę) misji i przekonał młodego. A gdyby nie przekonał - miałabyś gotowca na tragedię wartości i pytanie mógłby sobie wówczas strażnik zadać sam.
Znaczy, zda mi się, że wyszło za płytko, żeby mogło poruszyć.

Sexy Babe Dziura
Fajny, bardzo fajny język. Paskudne błędy (Wołacz oddziela się przecinkiem, Autorze, z obu stron, a naprawdę piszemy razem, naprawdę) wyłapano wcześniej.
Niestety, opowieść rozjechała się wyraźnie. Zarysowany na starcie obrazek ostry, dynamiczny, dalej obrazowanie nie siada, za to siada... No, co? Fabuła, proszę Autora Seksownego. Nijak nieseksowna ta fabuła jest. Chłopaki z brygady łatają niebo, bo ciągle pada. Jeden z ochotników nawiewa, bo mu się przydział nie podoba (dlaczego, to niezbyt jasno wynika z tekstu, choć pewien wojskowy totalitaryzm każe przypuszczać, że facet nie lubi dyscypliny :P). I wychodzi, że to więzień był, a teraz w karnej brygadzie zastąpić go winien kapral, czy inny jakiś wojak.
Znaczy, błędne sugestie są. Najpierw:
Na zewnątrz żandarmi stawiali czoła mieszance kapaniny, błota dezorganizacji i zamieszania. Ustawiczne dostawy ochotników rządzą się swoimi prawami.
A potem:
Póki sytuacja nie wróci do normy zajmiesz jego miejsce.
- Znaczy.. Więźnia?
Nie do końca, zda mi się, spójnie opowiedziałeś tę historię, Dziecinko. I właściwie widać, że fabuła jest pretekstowa w stosunku do sytuacji łatania nieba właśnie. Może dlatego się rozjeżdża i nie porywa...
O zakończeniu nie wspominam – zamyka coś...? Bo mnie pozostawia niedosyt.

No, to teksty nad krechą odfajkowałam :))))
Decyzję, na kogo głosować - jak zwykle będę odwlekać w nieskończoność.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
karakachanow
Pćma
Posty: 227
Rejestracja: ndz, 14 sty 2007 11:23

Post autor: karakachanow »

kiwaczek pisze:Znaków oszczędziłeś tym razem, ale czy to był dobry wybór?
To nie był wybór. To była konieczność. Uwagi przyswoiwszy, czekam na końcowomajowe warsztaty.
Paupera lingua latina, ultimum refugium habet in Riga.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

No, to teraz podkrechowcy.
Też na raty, choć mam natchnienie do analiz dzisiaj.

[OGLAŚ] Śnieg
- Ale pada! – zauważył rozradowany Hocke i wychylił się poza barierkę. Pewnie byłby spadł, gdyby nie jego towarzysz, który złapał go za kołnierz kurteczki i pociągnął głębiej na taras.
Kiedyś Hocke się wściekał, ale zrozumiał, że Gruvo robi to dla jego dobra, dziwnie pojętego, ale – nie takie rzeczy się wybaczało, no nie?
Nie wystarczy jedno zdrobnienie, by wyszły dzieci/małolaty (do małolatów, nota bene, „kurteczka” pasuje, jak do roweru płetwy). Tu nie wyszło zupełnie. Jakoś z trudem mogę sobie wyobrazić równie dojrzałe wnioskowanie (i zgodę na taki stan rzeczy) u małolata. Pewnie dlatego, że w domu mam żywy obiekt do porównania.
Mącipole wyszło li tylko.
Burzę marchewkowo rudych włosów (...)
Jak marchewkowe, to przecież nie blond. Przegadanie, Autorko. Grzech.
na ramiona okryte granatową ramonezką
Co to jest ramonezka? Nie czepiam się, z ciekawości pytam.
trójkątną, dość wredną twarz i naprawdę paskudne spojrzenie.
Prawdę mówiąc, to jest autorskie chciejstwo – nie mam pojęcia, dlaczego rzeczona twarz jest wredna, ani też, czemu spojrzenie paskudne. Sugestia z sufitu.
Na taras dojeżdżała osobna winda obsługująca tylko trzy najwyższe piętra i nie było w niej terminala. Zeszli więc schodami. Na każdym półpiętrze zawieszony był ekran terminala (...)
Synonimów zabrakło?
- Na co komu ta sieć, jak się ciągle zwiesza? – pytanie Gruvo było mocno retoryczne. W końcu pytał już chyba wszystkich i nikt nie był wstanie mu odpowiedzieć.

I dlatego było to pytanie (mocno – sic!) retoryczne?
Zdumiewające...
- Przynajmniej ty dostrzegasz powagę sytuacji – westchnął Heine spoglądając na Gruvo.
- Co się stało…?
- Amerykanie dalej kolonizują Bliski Wschód.
- Ale co to jest konkretnie!
- Bombardują wszystkie większe miasta w Libanie i Iranie. I to tak na fest.
- Czyli to wszystko – rudy wykonał ręką jakiś niesprecyzowany ruch, jakby chciał wskazać wszystkie płatki śniegu.
- Cywile. Kobiety, starcy i dzieci.
Zaspokoiwszy ciekawość Hocke pobiegł pobawić z dziećmi. Gruvo nic już więcej nie powiedział.
Z powyższego dialogu wynika, że rudy (Gruvo), wie, czym jest Opad/Śnieg. A to z kolei sprawia, że powyższy dialog łamie się właśnie w zaznaczonej kwestii. Niespójność.
Ze łzami w oczach patrzył, jak dzieciaki bawią się w bitwę na śnieżki. Tak po prostu.
Oczywiście, na koniec musiał się pojawić taki łzawy kawałek. Nie, Autorko, przegięłaś potwornie, zepsułaś całkowicie. To odbiorca winien zapłakać, choćby hipotetycznie. Ale nie zrobi tego, gdy ujrzy ten pretensjonalny, patetyczny obrazek, bo podajesz mu na tacy: „Patrz i płacz”. Odpowiedź czytelnika w takiej sytuacji może być tylko jedna: „Takiego... Autorko!”.

Próbuję tu zobrazować pewną istotną zasadę komunikacji przez utwór literacki: aby wystąpiła w nim sugestywność, nie można mówić wprost, pokazywać bezpośrednio w momentach, gdy ma pojawić się napięcie. W takich punktach ciężar oceny winien być przeniesiony na odbiorcę. Autor daje odpowiednio spreparowany bodziec (jak w reklamie), czytelnik ma go odebrać zgodnie z zamierzeniem Autora (bywa z tym, rzecz jasna, różnie, ale im wyższa średnia, tym lepiej).

W przypadku zakończenia powyższego utworu, gdyby rozmowa skończyła się na stwierdzeniu, że śnieg=cywile, a jeden z bohaterów dołączyłby do zabawy, rzecz zdałaby mi się przejmująca, sytuacja obrazowałaby amoralność jednego z bohaterów, etc., pojawiłby się wymiar odbioru, dopowiedziałabym sobie głębię, skojarzenia, refleksję. Ale nic z tego.

Druga sprawa, to budowanie postaci. Że dzieci, wynikło mi z tekstu o wiele za późno. Za dorosłe te dzieci. W powieści ciężko zbudować postać tego rodzaju, w opowiadaniu łatwiej, bo nie trzeba tyle uszczegółowień, jednak obowiązkowo: pewne rzeczy muszą być od razu jasne. Nie są. Sugestia o rozumieniu, że to dla dobra, konsekwentne użycie określeń: „przyjaciel, towarzysz” nie wskazują absolutnie na dzieci. Błąd.

Inna rzecz, że postaci też przegięte. O ile Hocke jest OK., bo paradoksalnie jest niedorysowany, o tyle Gruvo, potraktowany z pietyzmem – wali się w diabły podczas czytania. Chamski gość - no, oczywiście – okaże się tym wrażliwym, współczulnym, twardzielem o miękkim serduszku. Litości! Dajcie mi wiadro!
Wychowawca (czyj, skąd?) z przyczyn dla mnie kompletnie niezrozumiałych wygląda, jak heavymetal guy. Ale ja nie rozumiem, po co mi ten szczegół do opowieści. Że niby nie wygląda na wiedzącego - znającego prawdę, czy też jest to stereotyp belfra-równiachy? To wiadro musi być naprawdę duże, Autorko...

Z plusów: piękny pomysł ze śniegiem. Naprawdę przejmujący. I pomysł skończony, z nawiązaniem do współczesności, co też jest ogromnym plusem. Koncepcja kreatywna bardzo dobra.

Tekst nie wszedł nad kreskę z przyczyn podanych (pisałam część uzasadnień, więc nie będę powtarzać). Nie wyszło po prostu, że metaforycznie opisane miejsce, to Niebo (w przenośni, gdy się bardzo naciągnie interpretację, nie wiem nawet, czy nie za bardzo) i że to dobre miejsce. Choć wiadomo, że to miejsce, gdzie są naiwni (gdzie ich nie ma?). Za mało. Nie wynikł wniosek sygnalizowany tematem.

Jedna rada: wyzbądź się egzaltacji, Autorko, a wpłynie to wyraźnie na jakość Twoich tekstów. Opanuj się, bo brak Ci emocjonalnej samokontroli. I pilnuj się, bo nazbyt chętnie sięgasz do repertuaru stereotypów – niepotrzebnie wciskając je w utwór.
So many wankers - so little time...

Zablokowany