ZW NE VI - Panoplia antenatów...
Moderator: RedAktorzy
- ChoMooN
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 240
- Rejestracja: pt, 03 lis 2006 23:08
Vel Satis Z pamiętnika Zakurzonej Planety
nie mam pojęcia skąd tytuł na to opko... nijak się ma do treści, ni formy. Ale czytało się nieźle. Mimo, że namnożyłeś dużo niepotrzebnych wątków. Trochę za bardzo rozciągnąłeś początek jak na mój gust. Natomiast zakończenie zostało brutalnie ucięte. I do rozwiązania zagadki nie było klucza... tzn. skąd miałem wiedzieć, że są w tym świecie cyborgi o zmiennych powłokach. Dlatego rozczarowała mnie końcówka trochę. O realizcji tematu się nie wypowiadam.
madnomad Subspace opera
paradoksalnie ta mini space operka, którą wysłałeś wcześniej w innym wątku była rzeczywiście lepsza. Początek nieudany. Zwrot do czytelnika zbędny, a opis kosmosu sztampowy. Działania na statku - trochę nudne dla czytelnika. Niby zaskakująca końcówka, ale pojawiła się w momencie w którym byłem już znudzony historią. I nie uratowała tego opka.
nie mam pojęcia skąd tytuł na to opko... nijak się ma do treści, ni formy. Ale czytało się nieźle. Mimo, że namnożyłeś dużo niepotrzebnych wątków. Trochę za bardzo rozciągnąłeś początek jak na mój gust. Natomiast zakończenie zostało brutalnie ucięte. I do rozwiązania zagadki nie było klucza... tzn. skąd miałem wiedzieć, że są w tym świecie cyborgi o zmiennych powłokach. Dlatego rozczarowała mnie końcówka trochę. O realizcji tematu się nie wypowiadam.
madnomad Subspace opera
paradoksalnie ta mini space operka, którą wysłałeś wcześniej w innym wątku była rzeczywiście lepsza. Początek nieudany. Zwrot do czytelnika zbędny, a opis kosmosu sztampowy. Działania na statku - trochę nudne dla czytelnika. Niby zaskakująca końcówka, ale pojawiła się w momencie w którym byłem już znudzony historią. I nie uratowała tego opka.
Wszędzie dobrze, ale gdzie dwóch się bije, tam raki zimują.
Mój blog w znajdziesz dokładnie pod "WWW". Tu niżej między tymi innymi buttonami.
Mój blog w znajdziesz dokładnie pod "WWW". Tu niżej między tymi innymi buttonami.
- No-qanek
- Nexus 6
- Posty: 3098
- Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03
Dokładnie. Wtedy nie oddziaływują na nie żadne siły. Póki tu stoisz możesz chodzić gdzie chcesz ;-) Naukowo nazywa się to swoboda asymptotycznakarakachanow pisze:Wystarczy ścisnąć?
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."
- Varelse
- Dwelf
- Posty: 511
- Rejestracja: czw, 13 lip 2006 11:12
Głos na ChoMooNa - za typową space - operowość.
W zasadzie wypadałoby, ale nie wiem, czy się uda.Hitokiri pisze:Ja proponuję, abyś ów tekst rozwinął poza warsztatowo i dał nam poszarpać.
Ale tak naprawdę nie miałbym nic przeciwko umieraniu, gdyby nie następowała po nim śmierć - Thomas Nagel
Szczury z Princeton, Nowa Fantastyka 9/2009
Szczury z Princeton, Nowa Fantastyka 9/2009
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Re: ZW NE VI - Panoplia antenatów...
BMW Dominium
Poczytaj "Bajki robotów", wspomnij, albo przypomnij sobie - one wykładają, o co mi chodzi.
Szkarłatny smok zaatakował pierwszy, buchając strumieniem ognia, który potrafił powalić mendel rycerzy. Ale śmiałek dosiadający śnieżnobiałego rumaka sparował ten cios szybkim ruchem tarczy.
Bardzo sprytnie podszedłeś do realizacji wymogów tematu. Plusik. Czytając pierwsze słowa, zadawałem sobie pytanie, jak to możliwe, że Twój tekst zawędrował nad kreskę.– Twoi antenaci – odparł obojętnie rycerz – nie robią na mnie wrażenia.
Zakończenie trochę skiepszczone. Oczywiście tekst ten jest jeno dostosowaniem pomysłu do wymogów tematu. Zrobione sprytnie, ale moim zdaniem niedostatecznie sprytnie. Nie ma bezwzględnego uzasadnienia, dla którego cała ta akcja nie mogłaby się wydarzyć w świecie przedstawionym fantasy albo nawet cyberpunk. A za to minusik.Jakiś czas potem, na tym samym niebie, pojawiła się biała wstęga odrzutu z dysz startującej rakiety. Kosmolot rycerza przebił się łatwo przez atmosferę i natychmiast skoczył w nadprzestrzeń.
Ku kolejnemu smoczemu dominium.
Poczytaj "Bajki robotów", wspomnij, albo przypomnij sobie - one wykładają, o co mi chodzi.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Re: ZW NE VI - Panoplia antenatów...
ChoMooN Jack Glass i Vandarowie
Ha! Już wiemy, po jakiego brzdągala w opowiadaniu występuje Kit!!
Opowiadanko moim zdaniem nie klei się w ramach wskazanych przeze mnie fragmentów. Dobrze zaczynasz, budujesz space-operowy nastrój, ale później obniżasz poziom. Czyli opowiadanko, niestety, jest nierówne. Przypomina dołek. Ponieważ Ciebie akurat obserwujemy uważniej, nie mogę dać wysokiej noty, oj nie...
Bardzo ładnie się zaczyna. Oby tak dalej.- Słuchaj, żaboglucie, jeśli jeszcze raz powiesz przy mnie „przepisy”, to pożałujesz, że twój tatuś naszczał na radioaktywny skrzek mamusi. – Lufa mojego ręcznego akceleratora cząstek już łaskocze podgardle Bajoranina.
Hmmm... Ale czemu właściwie miała służyć pierwsza scenka? Nie narzekam, pytam.Puszczam żabowatego celnika i oddalam się zostawiając Kitowi dalsze negocjacje.
Plusik. Dużo faktów przedstawionych pośrednio rzuca się na mnie już w drugiej scenie. O to chodzi w space-operze - łykam tę rzeczywistość.- Co nowego, Hulk? – rzucam do Mosqityda stojącego za barem.
- Jack Glazz. Myzzlelizmy, ze nie bzzyjez.
I tu zaczyna się mocna i słaba strona tego opowiadanka. Wymyśliłeś materiał...- Stal mezonowa?
...niezniszczalny...Na jej potrzeby wymyślono nowy stan skupienia: ciało nadstałe, substancja nieplastyczna i niesprężysta, słowem – niezniszczalna. Tak twarda, że tnie diament, jak masło. Normalnie robi się z niej tylko kadłuby statków odporne na ścieranie pyłem kosmicznym. Kimkolwiek są, panowie rycerze, są dziani, jak kopalnie asteroidowe.
- Trzy tysiące lat temu skały o fallicznych kształtach też były uznawane za bogów. – wtrąca Kit. – Wiem, jak ich zabić...
Ha! Już wiemy, po jakiego brzdągala w opowiadaniu występuje Kit!!
I oto stajemy przed tajemnicą. W pokoju, w którym jedyną osłonę stanowi ewaporyzujący subatomowymi nanofalami Kit, bohater zasiada do kompa. Kit dyktuje jakieś podejrzane słowa, główny bohater wklepuje je do konsoli i to zaskutkuje zniszczeniem demonów. Ot co.Siadam za konsoletą i próbuję przekrzyczeć wrzawę walki.
- Kit! Dyktuj!
- Widmo: ABH. Częstotliwość: Jeden siedem om... - przerywa wpół słowa.
Bezgłośny wybłysk, a za nim fala ciepłego zjonizowanego powietrza.
- Kit? Kit!!!
- Pisz! – krzyczy Naomi wciąż wymieniając ogień. – Amplituda: Siedem trzy kappa...
Ot co. Wklepanie tajemniczego kodu do kompa spowodowało wyparowanie mezonoizy. Taką dziś wiarę pokładamy w potędze KODU.Kończę sekwencję, właśnie gdy demoniczny rycerz staje nade mną gotowy do ciosu. Mostek wypełnia nagle ulotne drganie cichsze niż dźwięk, od którego mezonoiza ewaporuje w subatomowe chmury. Krzyki umierających Vandarów przypominają bardziej szalony gniew, niż ból.
Ale zakończenie - przednie, że się tak wyrażę. Brawo.- Kit? - kładę dłoń na jej brzuchu.
- Kit. – odpowiada z uśmiechem.
Opowiadanko moim zdaniem nie klei się w ramach wskazanych przeze mnie fragmentów. Dobrze zaczynasz, budujesz space-operowy nastrój, ale później obniżasz poziom. Czyli opowiadanko, niestety, jest nierówne. Przypomina dołek. Ponieważ Ciebie akurat obserwujemy uważniej, nie mogę dać wysokiej noty, oj nie...
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- ChoMooN
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 240
- Rejestracja: pt, 03 lis 2006 23:08
Chciałem:flamenco108 pisze:Puszczam żabowatego celnika i oddalam się zostawiając Kitowi dalsze negocjacje.
Hmmm... Ale czemu właściwie miała służyć pierwsza scenka? Nie narzekam, pytam.
1. Mieć mocne interesujące wejście - i udało się, co wnoszę po twoim komentarzu. :)
2. Przedstawić postać Kita - counterbalance dla cwaniackiego macho Jacka.
3. Pokazać postać Jacka w działaniu.
4. ożywić trochę świat szczegółami, które wyszły przy okazji tej scenki. Bajoranin, ręczny akceleratory cząstek, Kit, itd.
przesadzasz... Kit spełnił wiele ważnych ról w tym opku... na początku element komiczny (wiem... wydumany ten żart), jak wspomniałem, zimna analityczna przeciwwaga dla porywczości głównego bohatera... tragicznie umiera... jest inspiracją dla ckliwego zakończenia... itd. bardzo uprościłeś sprawę.flamenco108 pisze: - Trzy tysiące lat temu skały o fallicznych kształtach też były uznawane za bogów. – wtrąca Kit. – Wiem, jak ich zabić...
Ha! Już wiemy, po jakiego brzdągala w opowiadaniu występuje Kit!!
Ustawił jakieś generatory fal na częstotliwość, którą mu obliczył Kit. Tyle.flamenco108 pisze:Ot co. Wklepanie tajemniczego kodu do kompa spowodowało wyparowanie mezonoizy. Taką dziś wiarę pokładamy w potędze KODU.
jestem obserwowany? <ogląda się za siebie>flamenco108 pisze: Ponieważ Ciebie akurat obserwujemy uważniej, nie mogę dać wysokiej noty, oj nie...
Wszędzie dobrze, ale gdzie dwóch się bije, tam raki zimują.
Mój blog w znajdziesz dokładnie pod "WWW". Tu niżej między tymi innymi buttonami.
Mój blog w znajdziesz dokładnie pod "WWW". Tu niżej między tymi innymi buttonami.
- madnomad
- Sepulka
- Posty: 50
- Rejestracja: śr, 11 kwie 2007 12:40
Hitokiri pisze: madnomad Subspace opera
Niiiii, nie przekonuje mnie to nijak.
A język - hmmm... poprawny, ale bez fajerwerków.
Czyli: średniak
Jesteście gupi i sie nie znacie na dobrej literatuże sjence-fikszją.ChoMoon pisze: madnomad Subspace opera
Początek nieudany. Zwrot do czytelnika zbędny, a opis kosmosu sztampowy. Działania na statku - trochę nudne dla czytelnika. Niby zaskakująca końcówka, ale pojawiła się w momencie w którym byłem już znudzony historią. I nie uratowała tego opka.
;) <---- proszę nie przegapić tej emotki
No cóż, postaram się poprawić w następnej edycji, bo tekst nie dość, że wieje dziurami po wyciętych opisach, to... A zresztą - jaki jest koń, każdy widzi, jak to pisał bardzo ś.p. Benedykt Chmielowski. Lepiej po prostu przejdę do innych opowiadań.
BMW - Dominium
Dobrze napisane i... tyle. Taka bajka do czytania dzieciom na dobranoc. Myślałem, że się coś na końcu nieoczekiwanego zdarzy, a tu rycerz po prostu poleciał, królewna została, całkiem jak w tym kawale - „On i ona. On - Wyjdziesz za mnie?. Ona - Nie... I żyli długo i szczęśliwie.":P Tyle, że tutaj płcie są odwrotnie. BMW może jednak być w przyszłości groźnym zawodnikiem, jeżeli poradzi sobie z problemami ze skrzynią biegów i odstającą klapką wlewu do paliwa (taki sobie kubicowy żarcik, ho, ho, ho...)
ChoMoon - Jack Glass i Vandarowie
Barwne, wartkie, świetnie napisane i te zabawki... Te góry zabawek - mezonowe zbroje, zahibernowane dusze, tarcze dimencyjne, mezonoizy ewaporujące w subatomowe chmury:P... Człowieku, skąd ty to wszystko bierzesz?:) Nie jestem specjalistą od fizyki, z wychowania fizycznego zawsze była ze mnie noga;), dlatego przy czytaniu zgrzytnęły mi jedynie nanomiecze, bo nanomieczami to jedynie nanoroboty mogłyby się ponapierdalać, ale reszta - boska... Barwnie brzmi i barwnie w mojej głowie wyglądało w czasie czytania. Zagadką dla mnie jest jedynie ciąża tej księżniczki, bo nie wiedziałem, czy jest to a) po prostu normalne dziecko, nazwane Kitem na cześć zmarłego towarzysza, czy może b) Kit, który umierając począł się niepokalanie w łonie księżniczki i został własnym, materialnym już posthumusem (no bo przecież księżniczka dokończyła podawać za Kita koordynaty, a dimencjomantką nie była). Niepotrzebne skreślić, o co prosiłbym ChoMoona. Jeżeli ktoś mnie oskarży o komplikowanie najprostszych rzeczy do granic możliwości, to będzie to oskarżenie jak najbardziej słuszne:).
Mój wybór padł jednak na inne opko, a dlaczego tak się stało, wyjaśnię przy pisaniu o opku, na które padł wybór mój.
voodoo_doll - W drugą stronę
Ale o zo chozi? To jedyna myśl, która mi przyszła do głowy, po przeczytaniu tego opowiadania. Coś to chyba nie są moje klimaty. Czyta się jak część czegoś większego, może nawet część czegoś bardzo dobrego większego, ale... O zo chozi?
podzjazdem - Sekta
"Sekta" nie jest jakimś super-hiper-opkiem z mega bajerami-fajerami, ale za to opiera się na dobrym, przemyślanym pomyśle. Jest to jedyne opowiadanie, które bez panopliów antenatów nie mogłoby się obejść, podczas gdy w pozostałych tekstach rekwizyty te są wtrącone na zasadzie - wezmę, wcisnę te jakieś polipy gdzieś w opisach albo dialogach, żeby się szanowne grono nie doczepiło, że "brak realizacji tematu". Postanowiłem być złośliwy (se,se,se:) i wybrać pracę, która - dokładnie odwrotnie niż moja - realizuje temat do tego stopnia, że nie powstałaby, gdyby nie zadane panoplie antenatów. Resztę opowiadań można sobie bez panoplii wyobrazić, tego nie. Kierowanie się czystą złośliwością;) nie wywołało zresztą u mnie żadnych wyrzutów sumienia, bo "Sekta" to po prostu bardzo fajny tekst.
Wyklęty - Miasto sokoła
Wyklęty widzę poszedł tropem "stare kontra nowe, czyli rewolucja". I bardzo dobrze, panoplia antenatów też widzę są, nawet się "Wolność z gołym cycem wiodąca lud na barykady" Delacroixa pojawiła (właściwie to nie wiem po co - no chyba, że to ja się dopatruję symboli tam gdzie ich nie ma:). Ale opowiadanie nie przemówiło do mnie zupełnie, w sumie to nawet nie wiem czemu. Może za bardzo przegadane? Bo są tylko trzy kwestie, reszta to opisy. Nie wiem... Jedyna konstruktywna uwaga jaką się mogę podzielić to kwestia "kilkukilowych głazów" - głaz dla mnie zaczyna się od kilkunastu kilogramów wzwyż...
Vel Satis - Z pamiętnika Zakurzonej Planety
A myślałem, że to ja najbardziej odszedłem od tematu:) Autorze, to jest taka całkiem olewka panopliów, czy może zbyt szeroka interpretacja jak u mnie? No bo może panoplia tutaj zostały potraktowane jako dawne wartości, w tym wypadku miłość (w fazie bardzo prenatalnej), która androidki z opowiadania w ogóle „nie wzruszyła", a wręcz została przez nią wykorzystana. Tak z ciekawości pytam.
Madnomad - Subspace opera
A nie, to moje przecież...
Varelse - Ostatni malarz
Stare kontra nowe, ale na bardziej osobistym gruncie. I chyba znowu zbyt szeroka interpretacja oraz brak wykorzystania dostarczonych rekwizytów. Opowiadanie całkowicie dla mnie niejasne... Na przykład zdanie: "Nie bał się śmierci od lasera, ale śmierci z rąk człowieka - już tak. Wybrał to drugie." Czyli wybrał to, czego się bardziej bał? Aha... No i te zmiany w genach, one niby miały jakiś wpływ na to, że bohater jest zagubiony w nowym świecie? Eee, zostawiam to, nie wiem o co biega...
KPiach - Kwestia szlachetności
Trab-ant, Melinka, robi się swojsko:) Czyta się dobrze (poza "szalupą", która trochę mi zgrzytała). Nie miałem kłopotów z dobrnięciem do końca. Tyle, że KPiachowi chyba faktycznie się ślepa plamka w oku na "nie" w zadanym temacie nałożyła:P
W ogóle to wisielcy rulez!!!
Taaaa...:)
Ostatnio zmieniony czw, 26 kwie 2007 20:04 przez madnomad, łącznie zmieniany 1 raz.
Bravo!A myślałem, że to ja najbardziej odszedłem od tematu:) Autorze, to jest taka całkiem olewka panopliów, czy może zbyt szeroka interpretacja jak u mnie? No bo może panoplia tutaj zostały potraktowane jako dawne wartości, w tym wypadku miłość (w fazie bardzo prenatalnej), która androidki z opowiadania w ogóle „nie wzruszyła", a wręcz została przez nią wykorzystana. Tak z ciekawości pytam.
No tak. Zapędziłem się w swojej interpretacji tematu, ale widzę, że poświęciłeś chwilę nad owym tekstem i zaprawdę powiadam Ci, blisko jesteś, bardzo blisko.
Z wyrazami szacunku dla Szalonego Nomada.
- ChoMooN
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 240
- Rejestracja: pt, 03 lis 2006 23:08
W Deus Ex w jednej misji był motyw z nanomieczem. Chodziło o to, że ostrze było zbudwane z jakichś nanorobotów i dzięki temu było mega ostre. W pierwszej wersji miałem wcisnąć energetyczny, ale odpuściłem, bo zbyt ewidentne by nawiązanie było.madnomad pisze:przy czytaniu zgrzytnęły mi jedynie nanomiecze, bo nanomieczami to jedynie nanoroboty mogłyby się ponapierdalać
wiesz to bardzo dobre pytanie... pisząc miałem na myśli jak najbardziej a). Co widać, bo ostatnie słowa bohaterów są szybkim konsesusem co do imienia ich przyszłego dziecka. Natomiast kwestia skąd Naomi znała koordynaty, jest niejasna z mojej winy. Poprostu przy skracaniu walczyłem o każde słowo i literę (opko ma 4999 znaków :) ) i postanowiłem "zjeść" fragment, w którym Naomi tłumaczy skąd je znała - był nudny i nie wiele wprowadzał do fabuły. Dla ciekawskich: miałybyć to święte liczby z Hantaru (tej planety, którą spustoszyli Vandarowie), które według przepowiedni miały ocalić ich od zagłady. Ale jak widzicie ten wątek ni w 5 ni w 10 nie pasował do tematu, więc poszedł się...madnomad pisze:a) po prostu normalne dziecko, nazwane Kitem na cześć zmarłego towarzysza, czy może b) Kit, który umierając począł się niepokalanie w łonie księżniczki i został własnym, materialnym już posthumusem (no bo przecież księżniczka dokończyła podawać za Kita koordynaty, a dimencjomantką nie była). Niepotrzebne skreślić, o co prosiłbym ChoMoona.
punkt za spostrzegawczość madnomadzie... :)
Wszędzie dobrze, ale gdzie dwóch się bije, tam raki zimują.
Mój blog w znajdziesz dokładnie pod "WWW". Tu niżej między tymi innymi buttonami.
Mój blog w znajdziesz dokładnie pod "WWW". Tu niżej między tymi innymi buttonami.
- Hitokiri
- Nexus 6
- Posty: 3318
- Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
- Płeć: Kobieta
Zapomniałabym...
KPiach
No to się minąłeś z tematem, i to strasznie. Tekst emocji nie wzbudza, pomimo ciekawego pomysłu. Prosty, nie co za prosty styl, a przez to trochę nudnawy. Aczkolwiek czyta się szybko.
Czyli: nie podobał mi się.
EDiT:
A tak ogólnie, o warsztatach - zawsze kiedy mija pare dni po przeczytaniu warsztatowej twórczości, zdarza się chociaż jeden tekst, który pamiętam. Chociaż jeden. Z poprzedniej edycji utkwiły mi w pamięci tekst Wyklętego, Szczurki i Czarnego Kota. A w tej, niestety nic. No, tekst KPiacha i Falcona pamiętam - bo przeczytałam przed chwilą, ale się zobaczy potem, po dwóch dniach.
Taka moja refleksja...
KPiach
No to się minąłeś z tematem, i to strasznie. Tekst emocji nie wzbudza, pomimo ciekawego pomysłu. Prosty, nie co za prosty styl, a przez to trochę nudnawy. Aczkolwiek czyta się szybko.
Czyli: nie podobał mi się.
Bo ja nie lubię i nie czytam scjence fikszją, chyba, że ktoś na warsztatach napisze :Pmadnomad pisze:Jesteście gupi i sie nie znacie na dobrej literatuże sjence-fikszją.
;)
EDiT:
A tak ogólnie, o warsztatach - zawsze kiedy mija pare dni po przeczytaniu warsztatowej twórczości, zdarza się chociaż jeden tekst, który pamiętam. Chociaż jeden. Z poprzedniej edycji utkwiły mi w pamięci tekst Wyklętego, Szczurki i Czarnego Kota. A w tej, niestety nic. No, tekst KPiacha i Falcona pamiętam - bo przeczytałam przed chwilą, ale się zobaczy potem, po dwóch dniach.
Taka moja refleksja...
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Re: ZW NE VI - Panoplia antenatów...
voodoo_doll W drugą stronę
Opowiadanie bardzo mi się podobało, nawet mimo tego, że nie zrozumiałem, o co chodzi. To znaczy, jorgnąłem się, co to jest 2+1. Ale nie kumam, jak można zginąć i urodzić. No, przyznaj, jest tu parę kwestii niedopowiedzianych, prawda? W szczególności główny wątek fabuły.
Tak czy siak, poważnie się zastanawiam, czy nie na Ciebie oddać głos w ankiecie. Jeżeli kierować się li tylko emocjami, masz mój głos. Jeżeli jednak wygra rozsądek - przegrałaś.
Kurka, nie ma się do czego przyczepić, polecę po przecinku.Zaspany odruchowo szukam ciepłego ciała Miju, a kiedy ręka natrafia na pustkę zrywam się z łóżka w ułamku sekundy.
No tak. Nie jestem pewien, czy można leżeć na szezlongu, w szczególności, kiedy jest się martwym. Ale jeżeli szamanka była ładna, to zapewne musiała przy tym wyglądać jak Maja nago... ;-)Powinienem się domyślić, że się na to odważy. Przecież kochałem ją, znałem...Dlaczego nic mnie nie tknęło?! Szamanka leżała martwa na szezlongu, jej twarz wykrzywiona była w upiornym uśmiechu. A Miju...moja mała Miju. Leżała pod ścianą, jej ciałem wstrząsały drgawki. Przecież wiedziała czym grozi kontakt z przodkami! Chciałem ją wziąć na ręce, z trudem otworzyła oczy.
- Oni chcą wrócić do domu...- wyszeptała.
- Ciii Miju, nic nie mów...
- Musiałam to zrobić...dla nas...dla naszej trójki...
Wtedy zrozumiałem. Mieszanina wściekłości i bólu rozrywała mnie na strzępy. Pobiegłem do pokoju nawigacyjnego. Ustawiłem automatycznego pilota. W przeciwną stronę. Wkrótce będę w domu. W domu z moją Miju.
Opowiadanie bardzo mi się podobało, nawet mimo tego, że nie zrozumiałem, o co chodzi. To znaczy, jorgnąłem się, co to jest 2+1. Ale nie kumam, jak można zginąć i urodzić. No, przyznaj, jest tu parę kwestii niedopowiedzianych, prawda? W szczególności główny wątek fabuły.
Tak czy siak, poważnie się zastanawiam, czy nie na Ciebie oddać głos w ankiecie. Jeżeli kierować się li tylko emocjami, masz mój głos. Jeżeli jednak wygra rozsądek - przegrałaś.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- jutylda
- Mamun
- Posty: 185
- Rejestracja: wt, 04 kwie 2006 13:30
podzjazdem Sekta
Ja jestem prosta kobieta, lubię, jak opowiadanie jest o czymś. I dlatego głos oddaję na podzjazdem.
Pointa mi się podobała. W dodatku temat taki na czasie ;)
BMW Dominium
Jak już wiele osób przede mną zauważyło, sensu w tym opowiadaniu nie było (Skąd w ogóle domysł, że rycerz sam skonstruował swoje uzbrojenie? Nawet w średniowieczu tak nie bywało... I czemu skonstruował jej tego smoka? I w sumie po co jej ten smok? Żeby przyjeżdżali kolejni rycerze dać się skonsumować?), ale powiedzmy, że nie o to chodzi. Miało być śmiesznie. Mnie niestety mało rozśmieszyło.
"status" w tym kontekście znaczy tyle co stan. Masło maślane. Co więcej, to nie stan kawalerski miał się zmienić, tylko stan cywilny - z kawalerskiego właśnie na niewolny.
Za dużo przydawek w dopełniaczu. Nie powinno być więcej niż dwie, "naukę kierowania atrapą" też by było zrozumiałe.
ChoMooN Jack Glass i Vandarowie
Dużo dialogów jest, to bardzo dobrze, bo dialogi się łatwo czytają, a czytelnicy to lubią :)
Ładnie napisane, dobra konstrukcja, standardowo do bólu i brak jakiegoś sensu. Space opera nie znaczy, że ma być bez sensu, każdy odcinek Star Treka ma jakiś tam sens i za to kochamy Star Treka. Drugie miejsce.
"Wymyślono nowy stan skupienia" - tak to i ja potrafię, mogę z miejsca pięć nowych stanów skupienia wymyślić :)
Topnieć to przechodzić ze stanu stałego w ciekły i powietrze pewnie może topnieć, jeśli się je uprzednio odpowiednio zmrozi, but that's not the case.
voodoo_doll W drugą stronę
Nie moje klimaty. Nastrój histeryczny i bezmyślny (jak to u kobiety w ciąży, niemniej jednak męczy), a drugi bohater-narrator nie stanowi żadnej przeciwwagi dla Miju, jako bezwolna kukiełka. Nie jestem w stanie wczuć się w bohaterów, których motywów nijak nie mogę zrozumieć. Poza tym jak oni to robią, od 10 lat w dwie osoby podbijają całe planety? Ze spokojem i pogodną obojętnością?
Poza tym kwestia czasów: w pierwszym fragmencie czas teraźniejszy. OK. W drugim przeszły - też OK, zabieg uzasadniony, dzięki temu czytelnik łatwo zauważa, że zmienił się narrator. Ale w trzecim wracamy do pierwszego narratora, a czas pozostaje przeszły - czemu?
Z merytorycznych - najpierw Miju mówi, że został im dokładnie tydzień, potem że pięć lat.
Wyklęty Miasto sokoła
Wstęp historyczny na 2/3 opowiadania, potrzebny jak psu na budę plaster. Nic ciekawego z niego nie wynika. No i wspomniany już sokół Atrydów. Znudziłam się.
Ja jestem prosta kobieta, lubię, jak opowiadanie jest o czymś. I dlatego głos oddaję na podzjazdem.
Pointa mi się podobała. W dodatku temat taki na czasie ;)
BMW Dominium
Jak już wiele osób przede mną zauważyło, sensu w tym opowiadaniu nie było (Skąd w ogóle domysł, że rycerz sam skonstruował swoje uzbrojenie? Nawet w średniowieczu tak nie bywało... I czemu skonstruował jej tego smoka? I w sumie po co jej ten smok? Żeby przyjeżdżali kolejni rycerze dać się skonsumować?), ale powiedzmy, że nie o to chodzi. Miało być śmiesznie. Mnie niestety mało rozśmieszyło.
w zbroi coś się zablokowało, unieruchamiając skutecznie mechanizm ruchu.
– Skoro stworzyłeś takie cacko – dźgnęła palcem w zbroję – więc potrafisz także naprawić to, co zepsułeś.
jedyną nagrodą za ten pojedynek był status quo ante jego stanu kawalerskiego.
"status" w tym kontekście znaczy tyle co stan. Masło maślane. Co więcej, to nie stan kawalerski miał się zmienić, tylko stan cywilny - z kawalerskiego właśnie na niewolny.
naukę kierowania atrapą potwora.
Za dużo przydawek w dopełniaczu. Nie powinno być więcej niż dwie, "naukę kierowania atrapą" też by było zrozumiałe.
Szkielet strzelił strumieniem ognia? Coś tu się posypało.Szkielet początkowo cicho zachrzęścił, ale dźwignął się posłusznie na tylne łapy i strzelił z pyska ku niebu efektownym strumieniem szkarłatnego ognia.
ChoMooN Jack Glass i Vandarowie
Dużo dialogów jest, to bardzo dobrze, bo dialogi się łatwo czytają, a czytelnicy to lubią :)
Ładnie napisane, dobra konstrukcja, standardowo do bólu i brak jakiegoś sensu. Space opera nie znaczy, że ma być bez sensu, każdy odcinek Star Treka ma jakiś tam sens i za to kochamy Star Treka. Drugie miejsce.
Licentia poetica, uh.Kit ma też niezłe poczucie humoru, jak na byt astralny.
Daleko posunięta licentia poetica.Tylko perłowy połysk minerału zdradza didaskalia konturów
Mezonoiza też ma swoje potrzeby... Po pierwsze nie po polsku, po drugie nie umiem dojść, o co chodzi: czy wymyślono nową nazwę, żeby określić stan skupienia mezonoizy, czy wynaleziono nowy stan skupienia, żeby stworzyć mezonoizę.Mezonoiza jest wytapiana w kuźniach podobnych do małych słońc. Na jej potrzeby wymyślono nowy stan skupienia
"Wymyślono nowy stan skupienia" - tak to i ja potrafię, mogę z miejsca pięć nowych stanów skupienia wymyślić :)
pokój wypełnia się ozonem z roztapianego powietrza.
Topnieć to przechodzić ze stanu stałego w ciekły i powietrze pewnie może topnieć, jeśli się je uprzednio odpowiednio zmrozi, but that's not the case.
Z czego wynika, że to j e s t jej wina.Naomi wzrusza ramionami, jakby to nie była jej wina.
ROTFLNo-qanek pisze:Jeśli zaś mają dziecko (nie Kita), to nikt nie nazywa progenitury na cześć świeżo zmarłego przyjaciela.
voodoo_doll W drugą stronę
Nie moje klimaty. Nastrój histeryczny i bezmyślny (jak to u kobiety w ciąży, niemniej jednak męczy), a drugi bohater-narrator nie stanowi żadnej przeciwwagi dla Miju, jako bezwolna kukiełka. Nie jestem w stanie wczuć się w bohaterów, których motywów nijak nie mogę zrozumieć. Poza tym jak oni to robią, od 10 lat w dwie osoby podbijają całe planety? Ze spokojem i pogodną obojętnością?
Dotykam ramienia.delikatnie dotykam ramię.
Zamieszanie z podmiotami.Miju szybkim, nerwowym krokiem minęła pokój nawigacyjny i przeszła przez ładownię. Już od dawna nie wierzyła w nadprzyrodzone moce szamanki, w jej ogromną potęgę. Miju wiedziała, że siedzi w swoim sanktuarium nie spodziewając się tej wizyty. Po kilkunastu minutach stanęła przed metalowymi drzwiami.
Poza tym kwestia czasów: w pierwszym fragmencie czas teraźniejszy. OK. W drugim przeszły - też OK, zabieg uzasadniony, dzięki temu czytelnik łatwo zauważa, że zmienił się narrator. Ale w trzecim wracamy do pierwszego narratora, a czas pozostaje przeszły - czemu?
Z merytorycznych - najpierw Miju mówi, że został im dokładnie tydzień, potem że pięć lat.
Wyklęty Miasto sokoła
Wstęp historyczny na 2/3 opowiadania, potrzebny jak psu na budę plaster. Nic ciekawego z niego nie wynika. No i wspomniany już sokół Atrydów. Znudziłam się.
I po raz kolejny zamieszanie z podmiotami... Nie mówiąc o tym, że zupełnie nie rozumiem zabezpieczenia pałacu polegającego na przemianie intruza w dziką bestię.Jesser nie zdążył odpowiedzieć, a Mark już szedł w stronę dziewczyny. Nagle zaczął się zmieniać i rosnąć. Z ramion wyrastały mu kolce, a zamiast twarzy pojawiła się potworna paszcza. Nie! Nie mógł na to pozwolić! Podniósł karabinek i posłał jedną krótką serię.
Brak mi perspektywy, tylko patrzę przed siebie, patrzę na ten koszmar. Poziom umysłowy sekretarki z enerde, to sobą obecnie przedstawiam.
- voodoo_doll
- Fargi
- Posty: 427
- Rejestracja: pn, 10 lip 2006 22:01
Przegięłaś i to mocno - krytyka krytyką, ale to już zakrawa na coś zupełnie innego. Owszem jestem w ciąży ale daleko mi do histeryzowania. Poza tym cudna generalizacja. Gratulacje. Poza tym bardzo bym była wdzięczna gdybyś mi przybliżyła definicję "bezmyślnego nastroju", bo jakoś nie mam pojęcia czym się może on charakteryzować. My kobiety w ciąży tak mamy - wraz ze wzrostem brzucha kurczy nam się mózg. Tak więc proszę o wyrozumiałość.jutylda pisze:Nie moje klimaty. Nastrój histeryczny i bezmyślny (jak to u kobiety w ciąży, niemniej jednak męczy)
Myślałam że jasne jest że podbijali przez 300 lat, a od 20 lat tego nie robią, bo zostali tylko we dwoje (nie licząc szamanki)jutylda pisze:Poza tym jak oni to robią, od 10 lat w dwie osoby podbijają całe planety? Ze spokojem i pogodną obojętnością?
Mój błąd. Ale nie sądzę, żeby to aż tak bardzo przeszkadzało w odbiorze.jutylda pisze: Poza tym kwestia czasów: w pierwszym fragmencie czas teraźniejszy. OK. W drugim przeszły - też OK, zabieg uzasadniony, dzięki temu czytelnik łatwo zauważa, że zmienił się narrator. Ale w trzecim wracamy do pierwszego narratora, a czas pozostaje przeszły - czemu?
Fakt tutaj się wkradł błąd.jutylda pisze:Z merytorycznych - najpierw Miju mówi, że został im dokładnie tydzień, potem że pięć lat.
"Each step I take the shadows grow longer,
Padded footfalls in the dark I wander.
Come to steal your lifeblood away,
Looking for a beauty that never fades"
Padded footfalls in the dark I wander.
Come to steal your lifeblood away,
Looking for a beauty that never fades"